Mąż chce rozwodu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pudeleczko123
Posty: 17
Rejestracja: 07 gru 2021, 22:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pudeleczko123 »

Zadbaj o siebie o swoją psychikę bo to bardzo ważne, musisz być silna. Koniecznie przeczytaj "Miłość potrzebuje stanowczości" ja przeczytałam ją dwa razy i naprawdę sporo to daje.
Dziękuję za propozycje książki ,chętnie przeczytam.Dla mnie każda wskazówka i rada jest bardzo pomocna i potrzebna.
Jestem psychicznie słaba osoba..Zdaje sobie sprawe ,że to ja dużo zawiniłam .Nie dziwię się mężowi ,że miał już dosc,sama może bym tak postąpiła,ale chyba nie zasłużyłam ,aż na tak dużą kare .Tu nie chodzi o wyprowadzkę,ale o słowa kierowane do mnie.
Jako dziecko przeszłam rozwód rodziców i było to dla mnie traumatyczne przeżycie.Swiat mi legnie w gruzach na własne życzenie
Ostatnio zmieniony 10 gru 2021, 22:21 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pavel »

Pudeleczko123, trzy sprawy:
1. Kwestie techniczne.
Tu masz instrukcję cytowania, w razie pytań - nie krępuj się:
viewtopic.php?f=20&t=229

2. W liście Zerty bardzo istotny jest wstęp do niej. Czyli po krótce - nie służy po to by odzyskać lub odsuwać współmałżonka a by samemu stanąć na nogi. To bardzo trudne na początku kryzysu, znam z autopsji. Popełniłem wszelkie możliwe błędy. Czyli zastosowałem odwrotność listy Zerty zanim jeszcze tę listę poznałem.

3. Co do książek, jako że jesteś z tego co piszesz DDRR (ja również), czyli dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców, polecam znajdującą się na naszej liście książkę:
„Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości” Jima Conwaya.
Powie ci wiele o tobie, wiele ci wyjaśni i wskaże narzędzia do naprawy siebie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: elena »

Pudeleczko123 pisze: 10 gru 2021, 7:40 Z dnia na dzień jest chyba gorzej,im jestem milsza tym max jest bardziej oschły,co dziennie mi mówi ,że mnie już nie kocha .Jeszcze wczoraj napił się kawy,która mu zrobiłam dziś już nawet przy stoliku nie chce ze mną usiąść.Na zapytanie czy spędzimy razem Święta powiedział ,że raczej Nie.
Pudeleczko, mąż nie chce jeść posiłków przygotowanych przez Ciebie, pić kawy zaparzonej przez Ciebie i nie chce spędzać z Tobą świąt? Tym lepiej dla Ciebie! Niech w domu pachnie pysznym ciastem, do tego zapach choinki ubieranej wspólnie z dziećmi i w tle kolędy. Spędzaj radośnie czas z dziećmi, nie obwiniaj się proszę za to, ze mąż postępuje teraz w taki a nie inny sposób. Każdy z nas tu ma lub miał wkład w kryzys małżeński, jeśli małżonek nie chce na tą chwilę naprawiać małżeństwa to najlepsze co możesz zrobić to zająć się sobą, dziećmi i relacją z Bogiem.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Pudeleczko123
Posty: 17
Rejestracja: 07 gru 2021, 22:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pudeleczko123 »

Przez ostatni czas zajęłam się sobą,wyciszyłam się -za sprawa bliższej relacji z Bogiem,próbuje być uśmiechnięta,aby maz z chęcią przyjeżdżał do domu,,nie drazylam tematu moich emocji,nie pytałam czy jest inna kobieta..Mam wrażenie ,że robię jeden krok w przód i dwa w tył..Gdzieś popełniam błedy, Przez cały tydzień mówiłam mężowi ,ze chce zrobić zakupy świąteczne,owszem byłam w środę,ale w takim pośpiechu ,miałam tak malo czasu ,że nie wszystko kupilam, poinformowałam ,że na drugi dzień po jego pracy pojadę na spokojnie ,a on zajmie się naszym 1,5 rocznym synem. Mogłam tylko rano,okłamał mnie,że idzie do pracy ,nie był ,jak się go zapytałam powiedział ,że pojechał kupić prezenty,starszemu synowi też tak powiedzial i późno wróci ..
Prezent dostał tylko najmłodszy syn,malutkie autko ,dwójka dzieci dostala pieniądze,ja czekoladki.Cala wigilię kłóciliśmy się,nikt nie chciał podzielić się opłatkiem . Pierwszy dzień świąt,,był spokojny,ale mąż robił wszystko aby się mijać ze mną,cały czas telefon w ręce .Drugi dzień świąt przyjechał rano wykąpał się , był 3 godz.i powiedział ,że umowil się z klientem(ma taką pracę) ,trochę go nie było wiec napisałam sms kiedy przyjedzie na obiad,odpisał ,że jedzie w gości. Nie ma ochoty ze mna być a z dziećmi już długo byl .Przez te całe 3 godz był na telefonie,,pisał z kimś i szukał mapy google.Dramatyzowalam przez telefon,nie mogłam się uspokoić.Szkoda mi dzieci ,przez całe święta nie zjedliśmy wspólnie obiadu.Powiedzialam mu
,że daje mi powody aby myśleć ,że jest inna kobieta ,powiedział ,że nie ma i że jeździe do rodziny W wigilię mówił mi o rozwodzie i przez to dałam się ponieść emocja.Czy powinnam odpuścić,pozwolić mu aby żył tak jak chce,nie pytać się go co robi ,gdzie jedzie.Chce postępować dobrze,aby go jeszcze bardziej nie zrazić,ale jestem impulsywna i chyba psuje to co uda mi sie naprawiac.Wczoraj byłam z córką w kościele ,na taką godzinę ,która mu pasowała,przekonałam go aby pojechał też z synem na inną mszę Dziś chciałam iść na mszę ,ale , powiedział ,że ma inne plany i mam iść sama z malym dzieckiem .Niepokoi mnie to ,gdyż to on był zawsze bliżej Boga ,to on chodził do kościoła ,a teraz nie ma potrzeby ,jestem w szoku Zawsze chodził w niedzielę ,a od jakiegoś czasu już nie .Mówi,że Bóg dał mu taka zła żonę,że przez tyle lat się modlił a dostał złoze.Wiem ,że przez te wszystkie lata nie okazywalam mezowi uczuć tak jak oczekiwał,mało go chwaliłam .Wiem,że nie miałam wzorców rodziny i dużo błędów popełniałam,nie byłam nauczona miłości .Jedyna miłość i troskę jaką
w pełni okazywalam to dziecia.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Ruta »

Mój mąż najpierw odszedł od Kościoła i od wiary, a potem odszedł do kochanki. Przez długi czas wmawiał mi, że nikogo nie ma, a powodem jego odejścia jestem ja. Słyszałam także, że i wiarę stracił "przeze mnie". U nas sprawa jest skomplikowana dodatkowo uzależnieniami męża i moim współuzależnieniem (czyli obsesyjnym kręceniem się wokół męża i "pilnowaniem" żeby był trzeźwy, nie pił, nie brał, i nie oglądał pornografii). Jednak i tak wszystko przebiegało dość klasycznie według scenariusza "romans". Może tylko z większą niż przeciętnie agresją i przemocą. Osoby uzależnione mają mniej hamulców. A współuzależnione mniej zdrowych mechanizmów obronnych.

Najpierw było obwinianie mnie i ukrywanie romansu. Potem takie traktowanie, bym to ja zdecydowała o tym, że chcę rozwodu, albo chociaż męża wyrzuciła. Potem wyprowadzka. Potem wykorzystywanie mnie finansowo i emocjonalnie, miłe gesty sugerujące, że mąż może zmienić zdanie, jeśli będę miła. I nie będę chciała alimentów. Potem próby wymuszenia na mnie szybkiej zgody na rozwód, także poprzez przemoc, agresję, zastraszanie mnie, ranienie. Mąż dawał mi naprawdę duży wycisk, przychodził nietrzeźwy, wyzywał mnie publicznie, urządzał awantury przy dziecku, groził i mi i dziecku. Przez miesiąc miałam tak dość, że nie mieszkałam w domu, ukrywałam się przed mężem, by trochę odpocząć. To był najtrudniejszy etap naszego kryzysu. Z czasem mąż przyjął i zaakceptował moją postawę wierności, choć traktował ją długo jako złośliwość i utrudnianie mu życia, a nie przejaw miłości. Sam w końcu złożył wniosek o rozwód.

W pierwszym etapie, gdy mąż jeszcze mieszkał z nami, ale już był wobec mnie bardzo raniący i emocjonalnie brutalny, cały swój ból zaniosłam na Adorację. Tam poprosiłam o pomoc. I ją dostałam. Choć po drodze przeszłam jeszcze przez etap depresyjny. Sądziłam, że będąc porzuconą żoną trwającą w wierności resztę życia spędzę w bólu i smutku. Wtedy w rozpaczy poprosiłam o pomoc Maryję, do Boga bylo mi się trudno zwrócić, czułam się rozczarowana. By było ze mną coraz gorzej, a nie lepiej. I pomoc przyszła. Trafiłam do Sycharu. Nadal jestem porzuconą żoną, ale na męża czekam z radością. Choć są i trudne dni. Moja relacja z mężem się poprawia. Choć nadal słyszę, że mąż do mnie nie wróci. Tylko teraz przyjmuję to ze spokojem. Mój mąż ma wolną wolę. I może wybierać nadal życie poza małżeństwem i rodziną. Teraz mam w sobie zgodę na jego wybory. Ale nie zakładam, że są ostateczne. Wierzę też w to, że sakrament uzdalnia i mnie i męża do odbudowywania naszej relacji. A mój mąż może się nawrócić.

Popełniłam wszystkie możliwe błędy. Co mi pomogło? Lista Zerty stosowana jako ochrona siebie. Nauka stawiania granic. Sobie, nie mężowi. Oddanie męża Bogu. Oddanie Bogu moich marzeń o pełnej rodzinie. Własna terapia. Praca nad sobą. Przyjęcie postawy szacunku i akceptacji wobec męża. Nauka wypełniania przysięgi małżeńskiej w czasie kryzysu i nauka, co to właściwie znaczy. Nauka twardej, czy raczej mądrej miłości, takiej, która nie pozwala się nie krzywdzić, traktować bez szacunku. Trudna nauka zaprzestania manipulowania mężem i sobą, by mąż coś zrobił, by coś się stało, lub się nie stało, by mąż coś zrobił lub nie. Nauka komunikacji (Komunikacja bez przemocy Rosenberga, polecam). Bardzo jasna granica: kowalska to problem mojego męża i ani ja ani dziecko nie mamy mieć z tą osobą styczności. Mąż z czasem i ten warunek zaakceptował. Nie szukałam, nie dowiadywałam się, odsyłałam wszystkich "donosicieli" odmawiając słuchania, nie wpuszczałam myśli o kowalskiej do głowy. Czasem się w jej intencji modlę.

Co pomogło mi najbardziej? Radykalne nawrócenie. Ten proces nadal trwa. Dużo czasu spędzam z Bogiem. Nie mam pojęcia co dalej. Wiem jedno, sama z siebie nie osiągnęłabym nic. Nie byłam zdolna do takich przemian w sobie. Gdy poddałam się woli Bożej wiele moich starych rzeczy się porozpadało, także tych, które lubiłam i nawet wydawało mi się, że są dla mnie ważne. Ale nie żałuję i lubię to swoje nowe życie.
A małżeństwo? Małżeństwu nic nie zagraża, jest w końcu nierozerwalne. Za to moja relacja z mężem zawsze może stać się lepsza, nawet na tyle, byśmy rozważyli kiedyś powrót do wspólnego życia. My możemy niewiele, za to Bóg może wszystko.

Polecam nawrócenie. Przygoda życia. I niezła jazda, dla mnie to taki rollecoaster. Ale też przypuszczam, że dla osób spokojnych nawrócenie to pewnie proces spokojny. Ja lubię adrenalinkę i przygody, to je dostaję. I o wiele więcej dostaję. Dostaję i dostaję. Czuję się kochana i obdarowywana. Jestem kochana i obdarowywana.
Pudeleczko123
Posty: 17
Rejestracja: 07 gru 2021, 22:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pudeleczko123 »

Dziękuję za odpowiedź,czytałam kilka razy.My możemy niewiele,Bog może wszystko,,,tak to prawda..Pracuje nad sobą,chce być lepszym człowiekiem,dla siebie.Wiem ,że abym była dobrą żoną muszę zacząć zmiany od siebie.Przez te wszystkie lata małżeństwa doszukiwałam się win w mężu,a powinnam krytyczniej popatrzeć na siebie.Nastapila i cały czas się polepsza ogromna zmiana we mnie,a to za sprawą Boga.Musialam sięgnąć dna aby zbliżyc się do niego.Nigdy bym po sobie nie przypuszczałam,że modlitwa potrafi mnie tak wewnętrznie wyciszyć.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Caliope »

Pudeleczko123 pisze: 27 gru 2021, 23:30 Dziękuję za odpowiedź,czytałam kilka razy.My możemy niewiele,Bog może wszystko,,,tak to prawda..Pracuje nad sobą,chce być lepszym człowiekiem,dla siebie.Wiem ,że abym była dobrą żoną muszę zacząć zmiany od siebie.Przez te wszystkie lata małżeństwa doszukiwałam się win w mężu,a powinnam krytyczniej popatrzeć na siebie.Nastapila i cały czas się polepsza ogromna zmiana we mnie,a to za sprawą Boga.Musialam sięgnąć dna aby zbliżyc się do niego.Nigdy bym po sobie nie przypuszczałam,że modlitwa potrafi mnie tak wewnętrznie wyciszyć.
Pudełeczko, zmian nie robi się zaczynając od siebie, a tylko zmienia siebie, bo na kimś nie można skonczyć. Na innych nie masz żadnego wpływu, ale na siebie samą masz. Ja też na początku myślałam, że zacznę od siebie, to mąż zauważy i też się zmieni, bo moje zmiany bedą sprawcze, ale takie życzeniowe myślenie, to pomyłka. U niego nic się nie zmieniło, a ja byłam rozczarowana pewien czas, sobą,nim i jeszcze Bogiem.
Pudeleczko123
Posty: 17
Rejestracja: 07 gru 2021, 22:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pudeleczko123 »

Jestem na skraju wytrzymałości,nie radzę sobie emocjonalnie.Maz złożył pozew, wyraźnie dał do zrozumienia ,że jeżeli nie dam za porozumieniem to mnie zniszczy w sądzie,ma ku temu duże szanse .Zostawił mnie z 3 dzieci Mam myśli samobójcze,nie potrafię się skupić na niczym,całe dnie płacze a raczej wyje.Mialam mieć dziś wizytę u psychiatry ,ale mąż wiedząc już 2 tygodnie przyjechał tak późno ,że darowalam sobie.Nie chce mi się żyć,zaniedbuje dzieci totalnie..Mąż powiedział ,że będzie się starał unieważnić małżeństwo i udowodni mi chorobę psychiczną.Widze ,że jest ze mną źle,nie sądziłam ,że taki los spotka mnie w życiu.Wiem ,że sama sobie na wszystko zapracowałam,jestem beznadziejnym człowiekiem.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Ruta »

Pudeleczko123 pisze: 13 sty 2022, 23:29 Jestem na skraju wytrzymałości,nie radzę sobie emocjonalnie.Maz złożył pozew, wyraźnie dał do zrozumienia ,że jeżeli nie dam za porozumieniem to mnie zniszczy w sądzie,ma ku temu duże szanse .Zostawił mnie z 3 dzieci Mam myśli samobójcze,nie potrafię się skupić na niczym,całe dnie płacze a raczej wyje.Mialam mieć dziś wizytę u psychiatry ,ale mąż wiedząc już 2 tygodnie przyjechał tak późno ,że darowalam sobie.Nie chce mi się żyć,zaniedbuje dzieci totalnie..Mąż powiedział ,że będzie się starał unieważnić małżeństwo i udowodni mi chorobę psychiczną.Widze ,że jest ze mną źle,nie sądziłam ,że taki los spotka mnie w życiu.Wiem ,że sama sobie na wszystko zapracowałam,jestem beznadziejnym człowiekiem.
Pudełeczko, wspieram modlitwą.

To bardzo trudna psychicznie sytuacja, gdy małżonek nie tylko odchodzi, ale za wszystko wini, grozi, zastrasza i domaga się natychmiastowego zerwania więzi. To jest brutalna przemoc psychiczna. Gdy doświadczałam takiej przemocy ze strony mojego męża rozpadałam się powoli na coraz mniejsze kawałki i czułam się tak bardzo winna wszystkiemu co się działo.

Próbowałam pomagać sobie na różne sposoby, ale najbardziej pomogła mi modlitwa, Różaniec. Zdecydowałam się na Nowennę Pompejańską. I wyciszałam się przy Matce Bożej. Były dni, gdy nie mogłam powiedzieć ani słowa modlitwy, tylko wyobrażałam sobie, że przytulam się do Mamy, siedziałam u Jej stóp i płakałam. Z Matką Bożą, jest tak, że jest też Naszą Mamą. Nie musisz nic robić, przytuli cię, wysłucha, zadba o to, czego teraz potrzebujesz, będzie przy tobie aż do czasu, gdy poczujesz się lepiej. Jak Mama która opiekuje się swoim osłabionym, smutnym dzieckiem. Jeśli będzie trzeba nie odejdzie nawet na małą chwilkę.

Pomogła mi także wizyta u psychiatry, trafiłam na dobrą, kompetentną panią doktor, wkrótce po rozpoczęciu Nowenny. Pani doktor pomogła mi uporządkować kwestie snu, jedzenia, przywrócić taki podstawowy biologiczny rytm, uzupełnić niedobory, jakie powstały, gdy przestałam jeść. I dzięki temu także zaczęłam czuć się stopniowo lepiej. Nie rezygnuj z takiej pomocy.

Pomodlę się jeszcze przed snem do Matki Bożej, poproszę, aby cię mocno przytuliła.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: lena101 »

Witaj !
Nie jesteś beznadziejna. Jesteś tutaj... a to już wielkie coś.

Byłam w takim samym punkcie jak Ty. Myśli samobójcze natrętne. Żal i rozpacz, która paraliżowała , nie spałam, nie jadłam, wyłam.Ból był taki,ze miałam wrażenie,że nawet oddychanie mnie boli.
Żyłam, jak? sama nie wiem. Pogrążyłam się w bólu tak bardzo, że prawie zapomniałam o dzieciach, uwierz prawie dwa lata marazmu. Nocami wyłam tak, że zdarzało mi się budzić dzieci. Szantaż, groźby, bardzo dobrze to znam. Mąż uderza tam, gdzie najbardziej boli.

Otrzeźwiły mnie po prawie 2 latach słowa młodszego syna, który biegł po schodach do starszego, nie wiedział, że słyszę : "chodź szybko, mama się uśmiecha".
Wtedy dotarło do mnie, jaką matkę widziały moje dzieci.

Co mi pomogło? W skrócie:
Na pewno płacz, to forum, dwie koleżanki, leki od psychiatry-antydepresanty, zerwanie kontaktu z mężem (ja nie potrafiłam być tą drugą...skoro jestem pierwszą :), plany tylko na następny dzień.

Zadbaj o siebie. Płacz i działaj. Wyżal się. Idź do lekarza, pomoże. Czytaj. Módl się, jeżeli dasz radę. Uspakaja. Ja często w stanie otępienia nie mogłam się modlić.
Mocniejsza mama, to szczęśliwe dzieci.

Myślałam o samobójstwie. Dziś wiem, że zrobiłabym tylko prezent mężowi, a tak ... Musi patrzeć jak sobie dobrze radzę.
Jak pisała Pawlikowska: "da się żyć bez powietrza".
Nie jest to łatwe, potwornie boli, nawet dziś po czterech latach. Jeszcze często upadam, ale coraz cześciej się prostuję.

Mnie zajęło to cztery lata, może u Ciebie będzie krócej?

Żyję, uśmiecham się, planuję podróże, chociaż mój mąż jest nadal w innym wymiarze i nie zanosi się na zmianę.

Wydawało mi się to niemożliwe.

Trzymaj się, otulam modlitwą.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Bławatek »

Pudeleczko123 pisze: 13 sty 2022, 23:29 Jestem na skraju wytrzymałości,nie radzę sobie emocjonalnie.Maz złożył pozew, wyraźnie dał do zrozumienia ,że jeżeli nie dam za porozumieniem to mnie zniszczy w sądzie,ma ku temu duże szanse .Zostawił mnie z 3 dzieci Mam myśli samobójcze,nie potrafię się skupić na niczym,całe dnie płacze a raczej wyje.Mialam mieć dziś wizytę u psychiatry ,ale mąż wiedząc już 2 tygodnie przyjechał tak późno ,że darowalam sobie.Nie chce mi się żyć,zaniedbuje dzieci totalnie..Mąż powiedział ,że będzie się starał unieważnić małżeństwo i udowodni mi chorobę psychiczną.Widze ,że jest ze mną źle,nie sądziłam ,że taki los spotka mnie w życiu.Wiem ,że sama sobie na wszystko zapracowałam,jestem beznadziejnym człowiekiem.
Pudełeczko nie odwlekaj wizyty u specjalisty - ja dzięki lekom od psychiatry stanęłam szybko na nogi a chyba byłam w takim samym stanie jak Ty.

Twój mąż wcale nie musi wiedzieć, że z takiej pomocy korzystasz. Ja w czasie rozmów z psychiatrią utwierdziłam się w przekonaniu, że to mój mąż ma większe problemy z sobą i swoim zachowaniem niż ja - a też mi wmawiał różne rzeczy. Bo to chyba tak jest, że lepiej drugiej osobie wmówić chorobę, niszczyć ją, niż samemu wziąć się za siebie.

Dobrze jest stanąć na nogi, niech mąż zobaczy, że bez niego żyjesz i być może nawet jest Ci lepiej. A masz dla kogo żyć, mnie dziecko postawiło do pionu - coś podobnie jak Ci pisała lena101.

Krótko po moich 40 urodzinach mój mąż odszedł od nas, mówiąc przy naszemu synowi, że mnie nie kocha i nie chce być ze mną. Dla mnie był to koniec świata. 2 tygodnie po wyprowadzce namawiał mnie na rozwód za porozumieniem, bo jak nie, to będziemy prać brudy w sądzie. Ja się oczywiście nie zgadzałam nigdy na rozwód i mąż rzeczywiście w odpowiedziach do sądu wywlekał różne sprawy, które bardzo koloryzowal lub perfidnie kłamał. Trudne to było i bolesne, ale teraz jestem mocniejsza, silniejsza, znam swoją wartość i nie dam się już tak łatwo złamać.

A po 1,5 roku mojemu mężowi się odwidziało, okazało się, że ma kowalską, ale już z nią nie chce być, bo go oświeciło, że mi ślubował miłość do śmierci, nieśmiało mówił, że może kiedyś będziemy razem, ale na tą chwilę to ja nie chcę.

Czytaj inne wątki - zauważysz jakie te wszystkie nasze kryzysy i działania małżonków są podobne - tak jakby wszyscy działali wg jakiegoś poradnika.

Życzę sił i uśmiechu, bo przecież po każdej burzy zaświeci słońce.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Zwyklaosoba »

Pudeleczko123 musisz dla siebie wstać, podobnie i u mnie, w największym "szale" po otrzymaniu pisma z sądu z moją niezgodą mąż powiedział,że wykaże w sądzie że jestem chora psychicznie i " zrobi ze mnie wariatkę" na co odpowiedziałam krótko i rzeczowo, że przypisanie kumuś statusu chorego psychicznie nawet jeśli dla osiągnięcia celów jest już zdiagnozowaniem, drogą wolna a ja z tą "wymysloną chorobą" będę musiała żyć dalej i już zawsze za przeproszeniem będę zafiksowana,bo tak sobie wymyślił, wytłumaczone tego akurat w tym wąskim zakresie pomogło ( przestanie na tym,zacznie możliwie w innym miejscu, że nie kocha nigdy nie będziecie razem itd....).Musisz zrozumieć mechanizmy jakimi twój malożonek się posługuje żeby siebie tutaj odnaleźć i ochronić
Pudeleczko123
Posty: 17
Rejestracja: 07 gru 2021, 22:33
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Pudeleczko123 »

Otrzymałam pozew!.Oj,ale się prawnik rozpisał.Przez ostatni czas modlilam się do Boga aby mąż wycofał pozew i dał mi siłę do walki z samym sobą abym to wszystko przetrwała.Nie było dnia abym nie plakala,rozpaczała ,totalna rozsypka.Od 2 tygodni chyba mną otrzęsło,przestałam płakać,szlochać, zaczęłam żyć sobą a nie mężem .Przyjęłam wszystko do wiadomości i się z tym pogodziłam.Maz od 10 miesięcy przygotowywał się ,nagrywał mnie, prowokując abym wpadła w szał .Wie,że jestem osoba nerwową,impulsywną i łatwo daje się sprowokować.Była sytuacja,że tak krzyczałam na syna,aż mi wstyd a mąż stał i nagrywał W jakiś sposób zmusił mnie do zmiany mojej decyzji odnośnie rozwodu ,mówił ,że mnie zniszczy,weźmie sąsiadów za swiadkow,będę żyła nędznie i poruszy niebo i ziemię aby dopiąć swego.Powiedzial,że rozwód chce tylko po to abym się zmieniła,gdyż na mnie już nic nie działa,kilka lat temu mieliśmy kryzys,dostałam szansę,ale jej nie wykorzystałam i moja zmiana była krótka.Zapytalam się , dlaczego nie separacja sądowa ?,tylko tak z grubej rury rozwód.Odpowiedzial ,że zdania nie zmieni.Chce się mną opiekować,że coś jeszcze do mnie czuję,a po rozwodzie chce dalej z nami mieszkać .Wybrałam mniejsze zło,rozwód jest wbrew mojej woli,przekonaniom,ale wolę mieć dobre stosunki ,męża w domu i mieć szansę na nasz związek niż być dla siebie wrogami.Myślę w gł.mierze o dzieciach ,chce aby miały ojca,ja go nie mialam i wiem ,że jest bardzo ważny w życiu .Nasze stosunki ostatnio sie zmieniły na lepsze,rozmawiamy ze sobą,a nie krzyczymy .Mąż pyta się czy coś kupić,pijemy wspólnie kawę,przytula się do mnie . Stwierdził,że miło się tutaj przebywa,bez spięć, nerwów,że jest tak spokojnie,,że jest szansa aby nam się udało ,a to wszystko zależy ode mnie.Powiedzialam mężowi,że nie będę robiła problemów i dam mu rozwód,ale chcę aby wiedział,że ja tego nie chcę .Dla męża rozwód cywilny to tylko papierek
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Nirwanna »

Pudeleczko123 pisze: 05 lut 2022, 2:57 Powiedzial,że rozwód chce tylko po to abym się zmieniła,gdyż na mnie już nic nie działa,kilka lat temu mieliśmy kryzys,dostałam szansę,ale jej nie wykorzystałam i moja zmiana była krótka.Zapytalam się , dlaczego nie separacja sądowa ?,tylko tak z grubej rury rozwód.Odpowiedzial ,że zdania nie zmieni.Chce się mną opiekować,że coś jeszcze do mnie czuję,a po rozwodzie chce dalej z nami mieszkać .Wybrałam mniejsze zło,rozwód jest wbrew mojej woli,przekonaniom,ale wolę mieć dobre stosunki ,męża w domu i mieć szansę na nasz związek niż być dla siebie wrogami.Myślę w gł.mierze o dzieciach ,chce aby miały ojca,ja go nie mialam i wiem ,że jest bardzo ważny w życiu .
....
.....
......
Dla męża rozwód cywilny to tylko papierek
Pudełeczko, naprawdę w to wierzysz?
W taką intencję i możliwy ciąg dalszy?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu

Post autor: Bławatek »

Pudeleczko123 pisze: 05 lut 2022, 2:57 Otrzymałam pozew!.Oj,ale się prawnik rozpisał.Przez ostatni czas modlilam się do Boga aby mąż wycofał pozew i dał mi siłę do walki z samym sobą abym to wszystko przetrwała.Nie było dnia abym nie plakala,rozpaczała ,totalna rozsypka.Od 2 tygodni chyba mną otrzęsło,przestałam płakać,szlochać, zaczęłam żyć sobą a nie mężem .Przyjęłam wszystko do wiadomości i się z tym pogodziłam.Maz od 10 miesięcy przygotowywał się ,nagrywał mnie, prowokując abym wpadła w szał .Wie,że jestem osoba nerwową,impulsywną i łatwo daje się sprowokować.Była sytuacja,że tak krzyczałam na syna,aż mi wstyd a mąż stał i nagrywał W jakiś sposób zmusił mnie do zmiany mojej decyzji odnośnie rozwodu ,mówił ,że mnie zniszczy,weźmie sąsiadów za swiadkow,będę żyła nędznie i poruszy niebo i ziemię aby dopiąć swego.Powiedzial,że rozwód chce tylko po to abym się zmieniła,gdyż na mnie już nic nie działa,kilka lat temu mieliśmy kryzys,dostałam szansę,ale jej nie wykorzystałam i moja zmiana była krótka.Zapytalam się , dlaczego nie separacja sądowa ?,tylko tak z grubej rury rozwód.Odpowiedzial ,że zdania nie zmieni.Chce się mną opiekować,że coś jeszcze do mnie czuję,a po rozwodzie chce dalej z nami mieszkać .Wybrałam mniejsze zło,rozwód jest wbrew mojej woli,przekonaniom,ale wolę mieć dobre stosunki ,męża w domu i mieć szansę na nasz związek niż być dla siebie wrogami.Myślę w gł.mierze o dzieciach ,chce aby miały ojca,ja go nie mialam i wiem ,że jest bardzo ważny w życiu .Nasze stosunki ostatnio sie zmieniły na lepsze,rozmawiamy ze sobą,a nie krzyczymy .Mąż pyta się czy coś kupić,pijemy wspólnie kawę,przytula się do mnie . Stwierdził,że miło się tutaj przebywa,bez spięć, nerwów,że jest tak spokojnie,,że jest szansa aby nam się udało ,a to wszystko zależy ode mnie.Powiedzialam mężowi,że nie będę robiła problemów i dam mu rozwód,ale chcę aby wiedział,że ja tego nie chcę .Dla męża rozwód cywilny to tylko papierek
Pudełeczko, a twój mąż jest takim ideałem, cudownym człowiekiem? Tylko Ty jesteś ta zła i za wszystko odpowiedzialna? Tylko Ty masz się zmienić? Na tą chwilę to mąż Cię szantażuje, bo wie, że zależy ci na tym by dzieci miały ojca w domu.

Rozwód to nigdy nie jest tylko papierek - dużo potrafi zmienić, a mąż mając tzw. papierek może prędzej czy później stwierdzić, że przecież już mało co was łączy i zacząć nowe życie, być może z kimś innym.

A może wspólna terapia, rozmowy? Indywidualnie i wspólnie by się Wam przydało.

Niech Cię Bóg prowadzi.
ODPOWIEDZ