Kryzys w czasach zarazy

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

niezlomny
Posty: 10
Rejestracja: 24 lis 2021, 20:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: niezlomny »

_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 21:57
niezlomny pisze: 19 gru 2021, 21:35 Napisałeś wcześniej że nie wykluczasz że w bardzo krótkim czasie może się to wszystko między kowalskim a żoną rozsypać bo są tam jakieś gierki małżeństwa kowalskich.
Nie to miałem na myśli. Moja żona jest w nim chyba zakochana po uszy i wierzy we wszystko co jej mówi nawet wbrew faktom, których nie chce zaakceptować.
a może jest tylko zauroczona, a może jedynie naiwnie jemu na kilka chwil zaufała...
Gdybyś miał możliwość szczerego podkreślmy szczerego porozmawiania z nią i zapytania jej o to... Niestety pewien :twisted: ktoś nie da jej możliwości wypowiedzenia prawdy, gdyby tak było to zapewne adwent zakończyli byście wspólnymi rekolekcjami, spowiedzią itd. a obecnie były by już przygotowania do bożonarodzeniowych uroczystości. Tak jednak nie jest niestety...
Moja żona jakimś :evil: dziwnym trafem od kilku tygodni zrobiła switch off na niedzielne msze itd. Patrz pan, niby przed koleżankami czy rodziną nie wstyd się obnosić z obecną sytuacją, a mury świątyni jakoś tak kłują, pieczą itd.
niezlomny
Posty: 10
Rejestracja: 24 lis 2021, 20:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: niezlomny »

_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 22:28 Wychowała się w pełnej rodzinie, teściowie to porządni ludzie.
Być może znalazłeś właśnie odpowiedź na wcześniejsze pytanie odnośnie omówienia obecnego problemu z innymi ludźmi. Teściowie jeśli masz z nimi dobre relacje mogą być taką "bezpieczną" przystanią dla przeprowadzenia takiej dyskusji. Z uwagi na Święta też pewnie powinniście mieć już o tej porze jakieś plany względem nich. Może to jest ten czas by zadzwonić do nich i powiedzieć że prawdopodobnie nie będziesz u nich na Święta w tym roku, albo wręcz przeciwnie w zależności od tego co zrobi żona (jeśli się np. zabunkruje) pojechać do nich z dziećmi wbrew małżonce i w ustronnym miejscu w domu podczas tego pobytu omówić z nimi to co się stało. Musisz się jednak do tego dobrze przygotować by nie polecieć na żywioł i ich nie zrazić do siebie, a odnaleźć w nich sojuszników do pomocy w rozwiązaniu obecnej sytuacji.
Nowiutka

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: Nowiutka »

_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 22:28 Nie wiem skąd to u niej się wzięło? Zła relacja z ojcem? Wychowała się w pełnej rodzinie, teściowie to porządni ludzie.
To strasznie upierdliwe kiedy zwierzasz się, szukasz wytłumaczenia i rozwiązania a inni to puszczają mimo uszu i mówią: zajmij się sobą.
Ale my nie wiemy skąd się to bierze. Może ona sama też nie wie. Dojdzie do tego na swojej terapii jeśli ją kiedyś podejmie.
_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 21:37 Wiem o co tu wszystkim chodzi, zdrada żony nie jest moją winą, to wiem. Ale ktoś ją do tej chwili słabości doprowadził swoim zachowaniem, nie każdy jest tak silny jak ja żeby nie zdradzić.
Moja rodzina się rozpada, dzieci być może przeżyją tragedię rozstania rodziców a za 20, 30 lat same pewnie rozwalą swoje rodziny bo matka im dała taki przykład. To jest moja największa tragedia, a można było tego uniknąć, gdybym nie popełnił grzechu zaniechania.
Ja bym się tym zajęła bo żyjesz w poczuciu winy. Może zawaliłeś ale co da roztrząsanie tego teraz?
Zadośćuczynienie. Skoro wiesz co zawaliłeś staraj się naprawić. Od przepracowania siebie najlepiej zacząć.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: Caliope »

Michale zdrada jest efektem niedojrzałości, braku pewności siebie, często po alkoholu, który pity dość często odziera z zahamowań. To nie jest chwila słabości, a czyn popełniony z premedytacją. Ja jestem w terapii, współżycia nie mam od dwóch lat i jakoś nawet nie myślę o tym by iść zdradzać. Sumienie by mnie gryzło, nie mogłabym sobie spojrzeć w oczy w lustrze i żyłabym we wstydzie. Jestem dojrzałą kobietą, która ma swoje zasady. To nie jest twoja wina, że żona zdradziła, a żeby się tego pozbyć możesz skorzystać z psychoterapii.
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

niezlomny pisze: 19 gru 2021, 23:24
_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 22:28 Wychowała się w pełnej rodzinie, teściowie to porządni ludzie.
Być może znalazłeś właśnie odpowiedź na wcześniejsze pytanie odnośnie omówienia obecnego problemu z innymi ludźmi. Teściowie jeśli masz z nimi dobre relacje mogą być taką "bezpieczną" przystanią dla przeprowadzenia takiej dyskusji.
Teściowie wiedzą od swojej córki, od dłuższego czasu. Nie wiem czy coś jej powiedzieli, ale jak się ostatnio widzieliśmy (ja jeszcze nie wiedziałem) to potraktowali mnie bardzo chłodno, akurat było to w środku tygodnia, przyjechali dosłownie na kilkanaście godzin, myślałem, że chodzi o zmęczenie, teraz domyślam się, że wiedzieli... Mimo wszystko zdania onj8ch nie zmieniam, bo co mieli niby powiedzieć?


Po tym co się zdarzyło 11 lat temu myślałem, że kolejny raz będzie bolał mniej. Nie boli mniej, tak samo mocno.
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

Bławatek pisze: 19 gru 2021, 13:53
Witaj,

Zdradzający często ani w trakcie zdrady ani po nie czują ani nie myślą o tym, że tym działaniem krzywdę wyrządzają żonie/mężowi czy też innym członkom rodziny.
Wiesz co jest zabawne? Kochaś mojej żony też został zdradzony przez swoją żonę. Moja twierdzi, że jak go poznała wyglądał strasznie (moje dopowiedzenie: jak ja). Ktoś kto został tak skrzywdzony zrobił to samo. Nie potrafię tego pojąć rozumem...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: Pavel »

_Michal_ pisze: 19 gru 2021, 18:12 Mówiliście swoim rodzicom, znajomym o romansie waszych małżonków? Z jednej strony brakuje mi wsparcia, z drugiej nie chcę rodzicom łamać serca. A znajomym, szczególnie wspólnym, po prostu mi po ludzku wstyd.
Wie tylko moja siostra, która mnie wspiera ale ona sama ma rodzinę i nie mogę jej non-stop obarczać swoimi problemami.
Lepszy do takich celów jest Sychar. Z kilku powodów przynajmniej.
Raz - w rodzinach czy wśród znajomych ciężej o zrozumienie. W Sycharze, najlepiej na żywo, masz do czynienia z ludźmi przeżywającymi podobne problemy.
Nie usłyszysz tu tekstów w stylu: „bo to zła kobieta była”, „znajdziesz inną”, „rozwiedź się z nią” itp.
Dwa - wiedza o waszych problemach, szczegółowa zwłaszcza ani nie pomoże tobie (poza chwilową ulgą w postaci zrzucenia ciężaru), ani wam w sytuacji powrotu lub jego możliwości.
Trudniej naprawiać gdy wokół ostracyzm, wrogość, uraza, brak zaufania.
Wystarczy, że ty się z tym będziesz mierzył.

Trzy - zdrowie rodziny, No i zapewne wiele „ciepłych” słów pod adresem współmałżonki.

Ja uważam, że o ile z samym kryzysem ukrywać się nie warto (Nie oznacza to obnoszenia się), o tyle dzielenie się szczegółami przynieść może głównie szkody i kolejne bariery.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: Pavel »

Przy okazji, nie chcąc wchodzić w debatę, ale jednak uważam, że to powinno wybrzmieć.
Nie utożsamiam się z narracją niezłomnego.
Oczywistością oczywistą jest to, że za zdradę odpowiada zdradzający.
W kryzysie natomiast mamy udział. Nasi współmałżonkowie również.
Warto zająć się swoim, natomiast warto też, najlepiej w dalszej kolejności rozeznać udział współmałżonka.

Podczas ślubu nie przysięgamy tylko wierności.
Ba, nie jest nawet na pierwszym miejscu.
I tu każdy warto by sobie uczciwie na początek siebie z realizacji przysięgi rozliczył.
Bo teza, że można, przy zachowaniu wierności, leżeć i pachnieć po ślubie - noooo....ja się z takową nie utożsamiam.
Tu mi bliżej znacznie do myślenia i postawy Michała, tylko przy założeniu, że nie jest to jednostronne samobiczowanie. Bo o ile nawet wg mnie warto tak zacząć (bo eliminuje to przerzucanie ciężaru na współmałżonka i odwracania uwagi od siebie) o tyle na pewno nie warto na tym poprzestać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

Powiedzcie mi jak to się dzieje, że ukochana osoba tak się zmieniła, jak można przejść z miłości do nienawiści wobec mnie? Ja rozumiem że sam też w porządku nie byłem, ale jak bardzo bym nie był wściekły na żonę to zdrada jako rozwiązanie problemu mi nawet do głowy nie przyszła.
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

Ogarnąłem się znacznie szybciej niż 11 lat temu.
Ale zacząłem się zastanawiać czy jeśli ona kiedyś się opamięta i będzie chciała wrócić czy ja będę z nią chciał być? Czy jeśli wybiorę samotność to popełnię grzech? Ja nie chce tego przeżywać trzeci raz.
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

Niech ten świat już się skończy.

"Powiedz grzesznikom że zawsze czekam na nich

Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.

Św. Siostra Faustyna Kowalska ZMBM, „Dzienniczek”, p. 1728 (Powiedz grzesznikom że zawsze czekam na nich)"
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: sajmon123 »

_Michal_ pisze: 22 gru 2021, 20:33 Ogarnąłem się znacznie szybciej niż 11 lat temu.
Ale zacząłem się zastanawiać czy jeśli ona kiedyś się opamięta i będzie chciała wrócić czy ja będę z nią chciał być? Czy jeśli wybiorę samotność to popełnię grzech? Ja nie chce tego przeżywać trzeci raz.
Michal z całym szacunkiem do Ciebie, ale czy jesteś pewien że się ogarnąłeś? Jesteś w stu procentach przekonany, że stoisz w pionie? Jesteś pewny, że mimo tego co zrobi Twoja żona - Ty bedziesz robił to co uważasz za słuszne, czy to co musisz by ona chciała jednak wrócić?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: Monti »

_Michal_ pisze: 22 gru 2021, 20:33 Ale zacząłem się zastanawiać czy jeśli ona kiedyś się opamięta i będzie chciała wrócić czy ja będę z nią chciał być? Czy jeśli wybiorę samotność to popełnię grzech? Ja nie chce tego przeżywać trzeci raz.
Też się czasem nad tym zastanawiam, ale to nie ma sensu, to jest projektowanie przyszłości, a my mamy żyć tu i teraz.Trudno powiedzieć, jak Wasza historia się potoczy. Za kilka lat będziecie już pewnie w całkiem innym miejscu swojego życia, więc takie rozważania teraz są bezprzedmiotowe. O ile się nie mylę, Kościół dopuszcza trwanie w samotności w takiej sytuacji. Natomiast wg mnie, nie ma co tego rozpatrywać w kategoriach grzechu, tylko bardziej analizy postawy swojej i współmałżonka, dojrzałości decyzji, motywacji, lęków z tym związanych itp. To jest kwestia rozeznania, co w tej stacji będzie większym dobrem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: vertigo »

_Michal_ pisze: 22 gru 2021, 20:33 Ogarnąłem się znacznie szybciej niż 11 lat temu.
Ale zacząłem się zastanawiać czy jeśli ona kiedyś się opamięta i będzie chciała wrócić czy ja będę z nią chciał być? Czy jeśli wybiorę samotność to popełnię grzech? Ja nie chce tego przeżywać trzeci raz.
Nie popełnisz. Choć Kościół zachęca do przebaczenia współmałżonkowi, masz prawo wystąpić do Sądu Biskupiego o kanoniczną dożywotnią separację (formalnie jest na to 6 miesięcy od momentu gdy zdrada współmałżonka wyszła na jaw). Więcej na ten temat w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983, Kanony 1151-1155.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w czasach zarazy

Post autor: _Michal_ »

sajmon123 pisze: 22 gru 2021, 21:40
_Michal_ pisze: 22 gru 2021, 20:33 Ogarnąłem się znacznie szybciej niż 11 lat temu.
Ale zacząłem się zastanawiać czy jeśli ona kiedyś się opamięta i będzie chciała wrócić czy ja będę z nią chciał być? Czy jeśli wybiorę samotność to popełnię grzech? Ja nie chce tego przeżywać trzeci raz.
Michal z całym szacunkiem do Ciebie, ale czy jesteś pewien że się ogarnąłeś? Jesteś w stu procentach przekonany, że stoisz w pionie? Jesteś pewny, że mimo tego co zrobi Twoja żona - Ty bedziesz robił to co uważasz za słuszne, czy to co musisz by ona chciała jednak wrócić?
Ogarnąłem się w sensie, że przestałem panikować i się zadręczać. Wiem ile pracy przede mną.
ODPOWIEDZ