Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

konwalia123

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: konwalia123 »

Ruta pisze: 03 sty 2022, 12:39 Dlaczego to "brudny sekret"? Bo za tymi lękami, w tym lękiem przed opuszczeniem i tym, że sobie nie poradzę sama, stoi egoizm.
Jeszcze dopytam: czyli co? Jednak sugerowałabyś odejście żony od męża czy też wyproszenie męża z domu? Bo obie tu z Marylką niedawno zarzekałyście się, że nie chodzi wam o rozstanie. Więc o co? Jak ma postąpić żona zostając w domu? Pytałam już o to. Obrazić się i żyć w nieformalnej separacji bo niby oddziela człowieka od nałogu?
Dla kogo to rozwiązanie ma być dobre?
Wiesz Ruta...? Ja bym nie chciała się znaleźć w twojej sytuacji. Już wolę podjąć trud życia z niedoskonałym współmałżonkiem który czasem sprawia mi przykrość (nawet nie celowo) niż uciekać w swój świat i czekać na doskonałego człowieka, który mi zagwarantuje że nigdy już nie zgrzeszy, nie potknie się, nie zboczy w lewo.
To utopia.
I to jest lęk przed życiem. A życie to żywioł. A nie ciepłe klapki na nogach.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Ruta »

nałóg pisze: 03 sty 2022, 12:55
Ruta pisze: 03 sty 2022, 0:39 Oczekuję od męża abstynencji od alkoholu, sama jestem w abstynencji.
Ruta oczekuje.......to może być frustrujące gdy;
Ruta pisze: 03 sty 2022, 0:39 Pragnę by mąż się nawrócił, sama się nawracam. Chcę wierności jestem wierna. Chcę wypełniania przysięgi, wypełniam swoją. To akurat były dla mnie rzeczy łatwe, choć każda z nich wymagała ode mnie jakiejś pracy, także wyrzeczeń. Część przyniosła najróżniejsze koszty. Niektóre zmiany bolały. Mam na to zgodę.
właśnie brak wewnętrznej zgody na niespełnienie oczekiwań. Niespełnione oczekiwania są frustrujące i bywają toksyczne.
Ruta wybrałaś PRZYKŁAD A NIE WYKŁAD?
Wyszedł misz-masz, poszłam skrótami myślowymi. Pokrótce...

Oczekuję od siebie: trzeźwości, abstynencji, czystości, pracy nad sobą także w terapii, wierności i porzucenia nałogów i nawrócenia i nad tym pracuję. Zdałam sobie sprawę, że jeśli chcę tak żyć, to mogę i nie muszę się w tym oglądać na męża. On może dokonać swoich własnych wyborów. Niekoniecznie takich jak ja. A ja mam za to prawo nie uczestniczyć w życiu, jakie mój mąż chce prowadzić.

Oczekiwania wobec męża: brak.

Oczekiwania wobec męża stanowiące próg podjęcia wspólnego życia: trzeźwość, abstynencja, czystość, praca nad sobą także w terapii, wierność i porzucenie nałogów i nawrócenie.

Nie chcę żyć z czynnie uzależnionym mężem. A mój mąż może nie chcieć/nie potrafić żyć z trzeźwą żoną, ani wracać do życia w wierze. Lub widzieć tą sytuację zupełnie inaczej niż ja. Może się też kiedyś zdarzyć, że mąż postanowi żyć trzeźwo, ale nie ze mną. Albo, że ja nie będę chciała z nim żyć, gdy wytrzeźwieje. Może się też zdarzyć, że mąż się nawróci i nie mam wątpliwości, że to rozwiąże resztę. Nie da się pogodzić życia z Bogiem z nałogami i niewiernością małżeńską.
O to się więc modlę, by mój mąż się nawrócił, bo to mi według moich własnych kryteriów i chęci odpowiada. Ale też modlę się bez oczekiwań, raczej mówię Bogu o swoich pomysłach i chęciach z zaufaniem, że w odpowiedzi na swoją modlitwę dostanę to, czego potrzebuję. Zważywszy na znaczną ilość wysłuchanych w moim życiu modlitw, wiem, że Bóg może ich wysłuchać już teraz, w każdej chwili i skoro tego nie robi, to są ku temu ważne powody. Ufam. To nowość. Przyjemna. Mniej na sobie dźwigam.

Czy czuję się sfrustrowana wyborami męża? Jest mi przykro i nawet smutno, gdy widzę, jak nałóg go niszczy. Ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę z tym zbyt wiele zrobić. Uporałam się z panicznym strachem. Nie sama. Z Bożą pomocą. Uczę się twardej miłości i izoluję się, by chronić siebie. Czy czuję się sfrustrowana, że mąż nie spełnia moich oczekiwań? Nie. Może dlatego, że nie są to stricte "oczekiwania". Po prostu tu przebiegają moje granice i ja to w końcu wiem.

Czy przykład czy wykład? Kiedyś wykład, potem przykład. Teraz już ani jedno, ani drugie. W początkach abstynencji podejmowałam ją z myślą o mężu, by dać mu przykład, że się da, że można prowadzić wartościowe życie bez używek. Teraz żyję dla Boga, dla siebie, w sumie dla męża, dzieci, bliskich mi osób i dla świata po części także. Ale nie mam już potrzeby, by być dla kogokolwiek przykładem. Nawet dla męża. Jak kiedyś mąż wpadnie na pomysł, że w sumie miło żyję i zapyta się czy może się przyłączyć, to się zastanowię. A jak się nie zapyta...no to dalej będę miło żyć. Miło czyli w trzeźwości, abstynencji itd. To dla mnie bardzo miły stan. Dlatego go wybieram. Jestem z roku na rok coraz bardziej ascetką dlatego, że jestem skrajną hedonistką :)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Caliope »

W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Ruta »

konwalia123 pisze: 03 sty 2022, 15:12
Ruta pisze: 03 sty 2022, 12:39 Dlaczego to "brudny sekret"? Bo za tymi lękami, w tym lękiem przed opuszczeniem i tym, że sobie nie poradzę sama, stoi egoizm.
Jeszcze dopytam: czyli co? Jednak sugerowałabyś odejście żony od męża czy też wyproszenie męża z domu? Bo obie tu z Marylką niedawno zarzekałyście się, że nie chodzi wam o rozstanie. Więc o co? Jak ma postąpić żona zostając w domu? Pytałam już o to. Obrazić się i żyć w nieformalnej separacji bo niby oddziela człowieka od nałogu?
Dla kogo to rozwiązanie ma być dobre?
Wiesz Ruta...? Ja bym nie chciała się znaleźć w twojej sytuacji. Już wolę podjąć trud życia z niedoskonałym współmałżonkiem który czasem sprawia mi przykrość (nawet nie celowo) niż uciekać w swój świat i czekać na doskonałego człowieka, który mi zagwarantuje że nigdy już nie zgrzeszy, nie potknie się, nie zboczy w lewo.
To utopia.
I to jest lęk przed życiem. A życie to żywioł. A nie ciepłe klapki na nogach.
Konwalio, postanowiłam przez jakiś czas nie pisać na forum, ale ponieważ rozmowę zaczęłyśmy wcześniej, odpiszę ci, by nie zostawić cię bez odpowiedzi.

Nie planowałam nigdy odejścia od męża i nigdy nie uczyniłam żadnego kroku w tym kierunku. Nawet gdy było bardzo źle. Choć był czas, gdy to rozważałam. Nadal tego nie planuję. Żyję w wierności i wypełniam przysięgę małżeńską. Nie jestem zwolenniczką obrażania się, ani wypraszania czy wyrzucania z domu. Jak się stawia granice uzależniony sam odchodzi. Albo podejmuje abstynencję i przykłada się do terapii. Nigdy tego nie wiadomo.

Obawę o to, że nie poradzę sobie sama odczuwałam w kontekście postawienia granic mężowi, którego zachowania były destrukcyjne dla mnie, dla męża i dla naszej rodziny. Bałam się, że gdy postawię opór, mąż od nas odejdzie. I sobie nie poradzę. I owszem, ryzyko że tak się stanie było realne. Z powodu tej obawy, z powodu miłości do męża, która była miłością niedojrzałą, z powodu tego że uważałam, że moim zadaniem jest ochrona integralności rodziny i tego by była ona pełna, nie stawiałam granic nałogowym zachowaniom męża. Nie stawiałam granic także z powodu mojego przekonania o wartości wspólnego życia z niedoskonałym człowiekiem, zamiast zrywania relacji. I źle pojmowanej nierozerwalności małżeństwa. Tak to w tamtym czasie postrzegałam.
Piłam z mężem alkohol. I rzeczywiście awantury na powrót ustały. Od ręki. Na powrót tolerowałam palenie trawki, no bo aż tak nie szkodzi i mąż obiecał, że będzie tylko raz na jakiś czas. Pytałam męża, co mogę zrobić, by czuł się lepiej, także w życiu intymnym i gorliwie spełniałam jego wskazówki. Nie byłam w stanie oglądać pornografii i mój mąż mi tego nie zaproponował, znając mnie i moją wrażliwość, za to zaczęłam stosować antykoncepcję, bardzo łamiąc swoje własne granice. Poprawa w naszym życiu była na krótki czas. Nałóg nie stał w miejscu. A ja starając się dostosować do życia z trudnym mężem coraz głębiej odchodziłam od normy w funkcjonowaniu i coraz głębiej wchodziłam we współuzależnienie. Sama znalazłam się na granicy uzależnienia do alkoholu. W przewlekłym stresie u kobiet to idzie piorunem. Kobiety od wszystkiego uzależniają się szybciej. I mocniej. Cofnęłam się w ostatniej chwili, resztkami rozsądku. Dwukrotnie. Używki w kryzysie i stresie, to droga donikąd, a raczej droga do nałogu.

Moja strategia nie tylko się nie sprawdziła, ale bardzo nam zaszkodziła. Granice nałogowym zachowaniom męża zaczęłam stawiać przypadkiem. Mąż poszedł na terapię, ale ją przerwał. Trafiłam na grupę wsparcia, na której przekonywano, że jak utrzymam granice to spowoduje, że uzależniony podejmie terapię. Mój mąż na terapię nie wrócił. Gdy zorientował się, że nie ma już powrotu do starego, po długiej walce, i awanturach i naciskach, znalazł nową współuzależnioną kobietę i odszedł. W tamtym czasie czułam, że gdybym wiedziała, że mąż podejmie taki wybór, zrezygnowałabym z granic i dalej wszystko tolerowała. Nie myślałam rozsądnie i nie byłam trzeźwa, mimo, że niczym się nie odurzałam. Przez jeszcze niemal dwa lata. Do podjęcia terapii współuzależnienia.

Dla męża byłam dobra, dokąd tolerowałam i wspierałam nałogowe zachowania. Gdy przestałam, przestałam być dla męża wygodna. Uzależniony nie chce przy sobie zdrowej osoby. Nie potrafi z nią żyć. To nie znaczy, że mąż mnie nie kocha. To znaczy, że jest uzależniony. Nie żałuję że zaczęłam zdrowieć. Mimo, że nie żyjemy razem z mężem. I mimo, że mąż uciekł w romans. To częste w tej chorobie. Wyszłam z ciężkiej opresji życia z czynnym nałogowcem i przemocy, choć gdy w niej byłam, nie wiedziałam, że w niej jestem. Zdrowieję. Powoli. Stawiam granice już świadomie. I nie zrywa to wcale naszej więzi. Wręcz przeciwnie. Wzmacnia ją.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Firekeeper »

Caliope pisze: 04 sty 2022, 0:12 W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
Caliope Ty masz niezbyt dobrą sytuację w domu i ja to rozumiem, że w takiej sytuacji gdzie masz problemy wolisz unikać sytuacji gdzie jest alkohol. Ale na jakiej podstawie piszesz do mnie nie znając mojego ojca, że jest na ścisku, robi sobie krzywdę, bo to jest szybka droga by popłynąć i przedstawiasz mi sytuację kogoś kto popłynął?
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Firekeeper »

konwalia123 pisze: 03 sty 2022, 15:12
Ruta pisze: 03 sty 2022, 12:39 Dlaczego to "brudny sekret"? Bo za tymi lękami, w tym lękiem przed opuszczeniem i tym, że sobie nie poradzę sama, stoi egoizm.
Jeszcze dopytam: czyli co? Jednak sugerowałabyś odejście żony od męża czy też wyproszenie męża z domu? Bo obie tu z Marylką niedawno zarzekałyście się, że nie chodzi wam o rozstanie. Więc o co? Jak ma postąpić żona zostając w domu? Pytałam już o to. Obrazić się i żyć w nieformalnej separacji bo niby oddziela człowieka od nałogu?
Dla kogo to rozwiązanie ma być dobre?
Wiesz Ruta...? Ja bym nie chciała się znaleźć w twojej sytuacji. Już wolę podjąć trud życia z niedoskonałym współmałżonkiem który czasem sprawia mi przykrość (nawet nie celowo) niż uciekać w swój świat i czekać na doskonałego człowieka, który mi zagwarantuje że nigdy już nie zgrzeszy, nie potknie się, nie zboczy w lewo.
To utopia.
I to jest lęk przed życiem. A życie to żywioł. A nie ciepłe klapki na nogach.
Dołączam do pytań. Bo widocznie ja też robię wszystko źle. 🤷 Zmarnowałam tylko 10 lat, bo wydawało mi się jak pierwszy raz weszłam na Sychar, że o małżeństwo trzeba dbać, a tu jednak bardziej się sprawdza wyrzucenie kogoś za drzwi z nakazem zmień się to pogadamy co masz jeszcze zmienić i zajęcie się sobą, i swoimi sprawami i postawa egoizmu pod pojęciem ,,twarda miłość".
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 04 sty 2022, 8:26
Caliope pisze: 04 sty 2022, 0:12 W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
Caliope Ty masz niezbyt dobrą sytuację w domu i ja to rozumiem, że w takiej sytuacji gdzie masz problemy wolisz unikać sytuacji gdzie jest alkohol. Ale na jakiej podstawie piszesz do mnie nie znając mojego ojca, że jest na ścisku, robi sobie krzywdę, bo to jest szybka droga by popłynąć i przedstawiasz mi sytuację kogoś kto popłynął?
Czytasz moje wpisy? jestem po terapii uzależnienia od alkoholu, nie piję 13 lat, na tej podstawie. Jestem AA, DDA, co tu jest nieścisłego?
Ja nie muszę znać twojego ojca, znam alkoholizm i ludzi uzależnionych, znam wszystkie mechanizmy.
konwalia123

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: konwalia123 »

Ruta z tego co tu piszesz skoro Twój mąż byl alkoholikiem, narkomanem, pornholikiem, seksoholikiem, przemocowcem to jak to się stało, że wybralaś go na swojego męża?
Z drugiej strony jak z takim czlowiekiem może żyć kowalska?
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Firekeeper »

Caliope pisze: 04 sty 2022, 9:45
Firekeeper pisze: 04 sty 2022, 8:26
Caliope pisze: 04 sty 2022, 0:12 W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
Caliope Ty masz niezbyt dobrą sytuację w domu i ja to rozumiem, że w takiej sytuacji gdzie masz problemy wolisz unikać sytuacji gdzie jest alkohol. Ale na jakiej podstawie piszesz do mnie nie znając mojego ojca, że jest na ścisku, robi sobie krzywdę, bo to jest szybka droga by popłynąć i przedstawiasz mi sytuację kogoś kto popłynął?
Czytasz moje wpisy? jestem po terapii uzależnienia od alkoholu, nie piję 13 lat, na tej podstawie. Jestem AA, DDA, co tu jest nieścisłego?
Ja nie muszę znać twojego ojca, znam alkoholizm i ludzi uzależnionych, znam wszystkie mechanizmy.
Czytam. W większości wątków zakładanych pytasz o alkohol. Uważam, że nie jesteś terapeutą uzależnień, (a może jesteś?) i nie masz podstaw do tego, by nie znając człowieka wypowiadać się, czy jest na ścisku i czy robi sobie krzywdę, tym samym strasząc mnie powrotem ojca do alkoholu. Tcvxcb

Tak samo Marylka uważam, że przekroczyła granicę, sugerując, że mam problem pornografią.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: marylka »

Wiecie Firekeeper i konwalio co jest gdzieś dla mnie przykre?
Ja i mąż Ruty są uzależnieni.
Nałóg i Caliope też chociaż od lat trzeźwi.
I my dzielimy się tym co innym trudno to zrozumieć innym.
My piszemy żeby was wesprzeć.

Ja rozumiem co piszesz ozeasz że nie rozumiesz twardej miłości.
Bo nie masz uzależnionej osoby w domu.

Mam wrażenie że rozmowa przechodzi na naskakiwanie i ubliżanie sobie.
Dlatego ja z tej dyskusji wychodzę.


Domyślam się co boli - że ja jako żona też muszę coś robić.
I to nie tylko do wspólnych filmów erotycznych oglądania ogranicza się moja rola.
I to wieeeeeeele.
Tu trzeba wyjść z domu, porozmawiać z ludźmi uzależnionymi, wzmocnić się psychicznie i nauczyć się stawiać granice.
A i tak nie wiadomo z jakim skutkiem
Więc na początek do kościoła o moc o siłę o pewność że nie będę sama

Ja też chciałam męża tylko kochać i nie miałam bladego pojęcia co to jest twarda miłość.
Kiedy siedziałam i czytałam sylwetkę seksoholoka to płakałam i nie wierzyłam.

Powiem tylko jedno i to dobitnie - oglądanie filmów erotycznych z uzależnionym mężem sprawia że on coraz bardziej wchodzi w nałóg.
Nie widzę różnicy konwalio czy mąż z tobą ogląda czy nie. Domyślam się że chodzi Ci o złudną kontrolę- że widzisz na co patrzy. Natomiast czy on sam obejrzy czy z tobą to finał jest ten sam - nie ty go podnieciłaś. I nie wierzę że jak widzisz jego rozpalone policzki na widok tej seksbomby to razem z nią jęczysz i robisz to szczerze bez wewnętrznego dyskomfortu.
Firekeeper mówisz że oglądasz erotyki żeby sobie popatrzeć ale nie dla podniecenia.
I chcesz mi powiedzieć że stoisz ze wskaźnikiem przed tv i pokazujesz mężowi - ty będziesz tu a ja tu - i zero podniecenia? Albo on z tym wskaźnikiem stoi i zero pod niecenia? Tylko się uczysz?
To dlaczego nie czytasz poradników?
Sorry ale nie wiem za kogo mnie masz skoro tak piszesz.

W sycharze są ludzie którzy zawsze dbają o małżeństwo - to podstawa tego forum.
Natomiast nie każdy ma uzależnionego małżonka i to nas różni.
Akurat Ruta Caliope nałóg i ja żyjemy na co dzień z osobą uzależnioną lub jesteśmy uzależnieni.
Dzielimy się z wami naszymi trudami.

Ja osobiście mam wrażenie, że za wcześnie dla was. Może za kilka miesięcy, dni, lat... wrócicie do tych postów...

Natomiast polecam s-anon. To wspólnota dla osób które żyją z osobami uzależnionymi. Tam można posłuchać tylko takich historii- jak mierzyć się z cierpieniem i uzależnieniem bliskiej osoby.
Zmarnowałam tylko 10 lat, bo wydawało mi się jak pierwszy raz weszłam na Sychar, że o małżeństwo trzeba dbać, a tu jednak bardziej się sprawdza wyrzucenie kogoś za drzwi z nakazem zmień się to pogadamy co masz jeszcze zmienić i zajęcie się sobą, i swoimi sprawami i postawa egoizmu pod pojęciem ,,twarda miłość".
Chciałam też na jedno zwrócić uwagę do pozostałych forumowiczów już nie chcę konkretnie z nicków przywoływać ale głównie z tego wątku.
Warto, żeby na początku pisać - nie mam małżonka uzależnionego i teraz teoretyzuję.
Bo z całym szacunkiem - ojciec alkoholik a małżonek to jednak inna relacja
Tu można bardziej w temacie DDA mieć większe doświadczenie.
Piszę o tym ponieważ ta rozmowa pokazuje jak osoby które naprawdę nie mierzą się z nałogiem małżonka bardzo zamazują obraz pisząc co im się wydaje a co nie.
Oczywiście to tylko sugestia do rozważenia dla przyszłości forum
Pozdrawiam
konwalia123

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: konwalia123 »

Ja też wychodzę z tej dyskusji bo widzę że wszystko i wszyscy są sprowadzeni do jednego mianownika. Jest jedna prawda na forum przez ktorą trudno się przebić. Dyskusje są splycane i nie mają nic wspolnego z rzeczywistością a tworzy się tu masa insynuacji i wyobrażeń o czymś życiu. Pisanie tu i dzielenie się swoją historią żeby pokazać że można inaczej mija się z celem.
To tyle.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: ozeasz »

Caliope pisze: 04 sty 2022, 9:45
Firekeeper pisze: 04 sty 2022, 8:26
Caliope pisze: 04 sty 2022, 0:12 W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
Caliope Ty masz niezbyt dobrą sytuację w domu i ja to rozumiem, że w takiej sytuacji gdzie masz problemy wolisz unikać sytuacji gdzie jest alkohol. Ale na jakiej podstawie piszesz do mnie nie znając mojego ojca, że jest na ścisku, robi sobie krzywdę, bo to jest szybka droga by popłynąć i przedstawiasz mi sytuację kogoś kto popłynął?
Czytasz moje wpisy? jestem po terapii uzależnienia od alkoholu, nie piję 13 lat, na tej podstawie. Jestem AA, DDA, co tu jest nieścisłego?
Ja nie muszę znać twojego ojca, znam alkoholizm i ludzi uzależnionych, znam wszystkie mechanizmy.
Caliope czy myślisz że życie i relacje to matematyka? Czy myślisz że znalezione przez człowieka sposoby na wyjście z określonego przez człowieka stanu nazywanego jako nałóg wyczerpują wszystko? Myślisz że jeśli sama coś przeszłaś, doświadczyłaś daje Ci To prawo do oceniania i osądzania ludzi których na oczy nie widziałaś bo wiedza którą masz wydaje się większa od tej której nie masz?
Rozumiem że doświadczenia które przeszłaś mają mocny wpływ na Twoją percepcję, bardzo mi przykro że doświadczyłaś tego wszystkiego co Cię zraniło i sprawiło ból tylko czy to nie spowodowało że dzielisz świat na uzależnionych i resztę.
Mam mocne wrażenie czytając Twoje posty że te doświadczenia Cię złamały i nie pozwalają zobaczyć że istnieje Ktoś większy niż człowiek i jego doświadczenia, że istnieje coś gorszego niż nałóg, że Dobra Nowina schodzi na plan dalszy wobec zła tego świata a to dla mnie nieprawda.
Podcięto Ci skrzydła, życie nie musi polegać na tym że już nigdy nie wzlecisz i tak musi być i inni też tak mają, Bóg może wszystko a my razem z nim.. jeśli MU zaufamy.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: ozeasz »

Caliope pisze: 04 sty 2022, 0:12 W punkt nałogu, nie może mi przejść przez gardło dupościsk, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nikt nie ma na tyle silnej woli by dać radę bez problemów mierzyć się z każdym dniem w pozornej chęci wyjścia z nałogu i mieć wokół siebie to co go uzależnia. Ja wolę o siebie dbać, myśleć o synu który zasługuje na normalność, starczy, że ja swoje przeżylam i każdego dnia mierzę się ze swoimi problemami.
A co z bulimikami, anorektykami i "żarłokami", czy da się żyć bez spożywania pokarmów, nie mieć tego wokół?
Mam takie własne doświadczenie, zrozumiałem kiedyś że koncentracja na złu pozwala mu urastać do niebotycznych rozmiarów a w kontekście życia wiecznego ono jest tylko czasowe, Miłość jest wieczna, czy warto zajmować się i dawać tyle czasu i energii na coś czego nie będzie w wieczności? O tym mówi m.in. koncepcja pola wpływu i pola informacji. Co się stanie jeśli ten czas energię poświęci się Bogu i poznawaniu Go, budowaniu z Nim relacji. Ja wierzę że to dobro wyprze zło, a to które pozostanie będzie czymś tak nieważnym że nie będzie miało tu na ziemi znaczenia, Dobra Nowina polega na tym że mimo że jest na świecie grzech od dwóch tysięcy lat mamy dowód na to że jest z nami Bóg który go zwyciężył na krzyżu i On jest z nami.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
konwalia123

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: konwalia123 »

ozeasz pisze: 04 sty 2022, 11:13 Mam mocne wrażenie czytając Twoje posty że te doświadczenia Cię złamały i nie pozwalają zobaczyć że istnieje Ktoś większy niż człowiek i jego doświadczenia, że istnieje coś gorszego niż nałóg, że Dobra Nowina schodzi na plan dalszy wobec zła tego świata a to dla mnie nieprawda.
Podcięto Ci skrzydła, życie nie musi polegać na tym że już nigdy nie wzlecisz i tak musi być i inni też tak mają, Bóg może wszystko a my razem z nim.. jeśli MU zaufamy.
Bardzo mnie cieszy, że są tu ludzie którzy widzą głębiej i szerzej. I że nie ograniczają czlowieka i Boga w jego życiu do utartych schematów, formuł i granic.
Nie siedzą w skorupach podejrzeń, definicji chorób, cierpien ale idą dalej. Bo widzą zwycięstwo Boga gdyż UFAJĄ JEMU.
I wyszli z grobu.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i jej wpływ na małżeństwo

Post autor: Firekeeper »

marylka pisze: 04 sty 2022, 10:51
Wiecie Firekeeper i konwalio co jest gdzieś dla mnie przykre?
Ja i mąż Ruty są uzależnieni.
Nałóg i Caliope też chociaż od lat trzeźwi.
I my dzielimy się tym co innym trudno to zrozumieć innym.
My piszemy żeby was wesprzeć.
Marylka ile razy napisałam jak wyglądało moje życie z mężem uzależnionym od pornografii. Pominęłaś to? Pisałam jaki był to koszmar i jak destrukcyjnie wpłynęło to na moje życie i ile musiałam włożyć wysiłku by się z tego podnieść. Nie odczuwam z Twojej strony wsparcia, a narzucania mi swojej wizji i wyobrażeń.
Ja rozumiem co piszesz ozeasz że nie rozumiesz twardej miłości.
Bo nie masz uzależnionej osoby w domu.
Ja rozumiem co pisze Ozeasz. W pewnym momencie ja z osoby, potulnej, dającej z siebie wszystko i dbającej o innych. Zamieniałem się w egoistkę myślącą tylko o sobie. Narzucającą mężowi swoje wizje, pouczając go i poniżając. Wyjść z tego też było bardzo trudne i jest nadal
Powiem tylko jedno i to dobitnie - oglądanie filmów erotycznych z uzależnionym mężem sprawia że on coraz bardziej wchodzi w nałóg.
Marylka z uzależnionym. Ale skąd masz pewność, że jest uzależniony mąż Konwalii? Ja nauczyłam się żeby diagnozę zostawić specjaliście.
Firekeeper mówisz że oglądasz erotyki żeby sobie popatrzeć ale nie dla podniecenia.
I chcesz mi powiedzieć że stoisz ze wskaźnikiem przed tv i pokazujesz mężowi - ty będziesz tu a ja tu - i zero podniecenia? Albo on z tym wskaźnikiem stoi i zero pod niecenia? Tylko się uczysz?
To dlaczego nie czytasz poradników?
Sorry ale nie wiem za kogo mnie masz skoro tak piszesz.
I ja Ciebie się zapytam za kogo mnie masz? Po dwóch moich zdaniach dopisujesz sobie, co oglądam, gdzie oglądam, jak oglądam. I co z tym oglądaniem robię. Ile razy Tobie bym nie tłumaczyła Ty uważasz, że wiesz lepiej i daje Ci to prawo do pouczania mnie? Napiszę ostatni raz. Kiedy mój mąż czynnie oglądał pornografię nie obejrzałam ani razu ani jednego filmu pornograficznego dlatego, że moja psychika kobiety była tak zajechania, że próbowałam popełnić samobójstwo. Po tylu latach mam dystans. Wiem, że nie usunę treści pornograficznych z życia mojego męża, bo są wszędzie. Mój mąż od 6 lat nie ogląda pornografii.
Ja osobiście mam wrażenie, że za wcześnie dla was. Może za kilka miesięcy, dni, lat... wrócicie do tych postów...
Ja wróciłam po 10 latach. I nie uważam, że jest dla mnie za wcześnie czy za późno. Jestem w innym miejscu z innymi problemami.

Zmarnowałam tylko 10 lat, bo wydawało mi się jak pierwszy raz weszłam na Sychar, że o małżeństwo trzeba dbać, a tu jednak bardziej się sprawdza wyrzucenie kogoś za drzwi z nakazem zmień się to pogadamy co masz jeszcze zmienić i zajęcie się sobą, i swoimi sprawami i postawa egoizmu pod pojęciem ,,twarda miłość".
Chciałam też na jedno zwrócić uwagę do pozostałych forumowiczów już nie chcę konkretnie z nicków przywoływać ale głównie z tego wątku.
Warto, żeby na początku pisać - nie mam małżonka uzależnionego i teraz teoretyzuję.
Bo z całym szacunkiem - ojciec alkoholik a małżonek to jednak inna relacja
Tu można bardziej w temacie DDA mieć większe doświadczenie.
Piszę o tym ponieważ ta rozmowa pokazuje jak osoby które naprawdę nie mierzą się z nałogiem małżonka bardzo zamazują obraz pisząc co im się wydaje a co nie.
Oczywiście to tylko sugestia do rozważenia dla przyszłości forum
Pozdrawiam
[/quote]

Marylka napisałam, że był uzależniony od pornografii dokładnie napisałam co robił złego. Nawet dałam link do starego forum, gdzie były moje początki. Napisałam, że rozpoczął terapię, że ma uzależnienia behawioralne.
Rozważ i moją sugestię czy w tym co piszesz do mnie nie ma moralizowania i poczucia wyższości nade mną i karmieniem tym samym swojego ego. Jako przykład świetnie radzącej sobie kobiety z mężem nałogowcem, która wszytko wie?

Cena lekcja dla mnie. Podobny styl mam w rozmowach z mężem. Traktowanie go jak osoby, która nic nie wie, która nie ma pojęcia. Ja wiem lepiej co on myśli i wie i na każdy jego argument leci lawina kontrargumentów z całym stosem moich domysłów i wyobrażeń.

Pozdrawiam
Zablokowany