Wiecie Firekeeper i konwalio co jest gdzieś dla mnie przykre?
Ja i mąż Ruty są uzależnieni.
Nałóg i Caliope też chociaż od lat trzeźwi.
I my dzielimy się tym co innym trudno to zrozumieć innym.
My piszemy żeby was wesprzeć.
Ja rozumiem co piszesz ozeasz że nie rozumiesz twardej miłości.
Bo nie masz uzależnionej osoby w domu.
Mam wrażenie że rozmowa przechodzi na naskakiwanie i ubliżanie sobie.
Dlatego ja z tej dyskusji wychodzę.
Domyślam się co boli - że ja jako żona też muszę coś robić.
I to nie tylko do wspólnych filmów erotycznych oglądania ogranicza się moja rola.
I to wieeeeeeele.
Tu trzeba wyjść z domu, porozmawiać z ludźmi uzależnionymi, wzmocnić się psychicznie i nauczyć się stawiać granice.
A i tak nie wiadomo z jakim skutkiem
Więc na początek do kościoła o moc o siłę o pewność że nie będę sama
Ja też chciałam męża tylko kochać i nie miałam bladego pojęcia co to jest twarda miłość.
Kiedy siedziałam i czytałam sylwetkę seksoholoka to płakałam i nie wierzyłam.
Powiem tylko jedno i to dobitnie - oglądanie filmów erotycznych z uzależnionym mężem sprawia że on coraz bardziej wchodzi w nałóg.
Nie widzę różnicy konwalio czy mąż z tobą ogląda czy nie. Domyślam się że chodzi Ci o złudną kontrolę- że widzisz na co patrzy. Natomiast czy on sam obejrzy czy z tobą to finał jest ten sam - nie ty go podnieciłaś. I nie wierzę że jak widzisz jego rozpalone policzki na widok tej seksbomby to razem z nią jęczysz i robisz to szczerze bez wewnętrznego dyskomfortu.
Firekeeper mówisz że oglądasz erotyki żeby sobie popatrzeć ale nie dla podniecenia.
I chcesz mi powiedzieć że stoisz ze wskaźnikiem przed tv i pokazujesz mężowi - ty będziesz tu a ja tu - i zero podniecenia? Albo on z tym wskaźnikiem stoi i zero pod niecenia? Tylko się uczysz?
To dlaczego nie czytasz poradników?
Sorry ale nie wiem za kogo mnie masz skoro tak piszesz.
W sycharze są ludzie którzy zawsze dbają o małżeństwo - to podstawa tego forum.
Natomiast nie każdy ma uzależnionego małżonka i to nas różni.
Akurat Ruta Caliope nałóg i ja żyjemy na co dzień z osobą uzależnioną lub jesteśmy uzależnieni.
Dzielimy się z wami naszymi trudami.
Ja osobiście mam wrażenie, że za wcześnie dla was. Może za kilka miesięcy, dni, lat... wrócicie do tych postów...
Natomiast polecam s-anon. To wspólnota dla osób które żyją z osobami uzależnionymi. Tam można posłuchać tylko takich historii- jak mierzyć się z cierpieniem i uzależnieniem bliskiej osoby.
Zmarnowałam tylko 10 lat, bo wydawało mi się jak pierwszy raz weszłam na Sychar, że o małżeństwo trzeba dbać, a tu jednak bardziej się sprawdza wyrzucenie kogoś za drzwi z nakazem zmień się to pogadamy co masz jeszcze zmienić i zajęcie się sobą, i swoimi sprawami i postawa egoizmu pod pojęciem ,,twarda miłość".
Chciałam też na jedno zwrócić uwagę do pozostałych forumowiczów już nie chcę konkretnie z nicków przywoływać ale głównie z tego wątku.
Warto, żeby na początku pisać - nie mam małżonka uzależnionego i teraz teoretyzuję.
Bo z całym szacunkiem - ojciec alkoholik a małżonek to jednak inna relacja
Tu można bardziej w temacie DDA mieć większe doświadczenie.
Piszę o tym ponieważ ta rozmowa pokazuje jak osoby które naprawdę nie mierzą się z nałogiem małżonka bardzo zamazują obraz pisząc co im się wydaje a co nie.
Oczywiście to tylko sugestia do rozważenia dla przyszłości forum
Pozdrawiam