Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Niepoprawny83 »

Cogito nie daj się zwariować.
Wszystkie kobiety miesiączkują, a gwarantuję ci, że nie każda wywala z domu męża za chipsy i karmi, robią tak tylko takie, które mają ze sobą problemy. Żonka najwyraźniej uznała za atak na siebie fakt, ze zapomniałeś przekąsek, uznała, że celowo naruszyłeś jej wolę i wolisz wypocząć przed pracą niż wzorowo wypełnić jej test i siedzieć przed pracą do późna więc należy ci się kara. To nie jest partnerstwo.
To, ze nie uzgodniliście podziału obowiązków nie jest twoją winą, bo ty myślałeś, ze jest ok i to nie jest powód, aby wszczynać kłótnie do tego jeszcze przy małym synku. Skoro żona świadomie niszczy spokój swojego synka aby tylko Ci dopiec, to wiedz, ze coś jest z nią grubo nie tak.
Wziąłeś kobietę z dużym bagażem doświadczeń i teraz będziesz ponosił tego konsekwencje. Od ciebie zależy czy podejdziesz do tego jak mężczyzna czy dasz się wpędzić w ramę winnego całej tej sytuacji. Mam nadzieję, że wcześniej niż później dojdzie do Ciebie, że Twoja żona może nieść z sobą traumy związane z wcześniejszymi związkami, a ty możesz obrywać zamiast jej wcześniejszych partnerów. Tak może być, to brzmi brutalnie, ale musisz stawić temu czoła. Nie poddawaj się depresji, masz syna i musisz mu pokazać silny męski wzorzec. Poza tym podejdź do tego na spokojnie, po męsku. Nie ty pierwszy i nie ostatni masz takie przeżycia, teraz walcz o to, aby Wasz syn nie miał wgranego wadliwego programu, a tu wszystko jest w Twoich rękach. Nie pękaj.
Zaufaliśmy miłości.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Monti »

Poprzez dysproporcję pomiędzy kobietami a mężczyznami na forum zaraz się okaże, że wszystkiemu winny jest autor wątku, bo nie jest wystarczająco biegły w konserwacji powierzchni płaskich. Nie dajmy się zwariować. Z opisu wynika, że jego żona jest osobą mocno zaburzoną i to jest problem, którego niestety nikt poza nią samą nie może rozwiązać. Cogito oczywiście też ma nad czym pracować, ale nie sprowadzajmy problemu do opanowania obsługi pralki czy zmywarki.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Firekeeper »

Monti tu nie chodzi o dysproporcje i zwalanie winy na autora. Tłumaczę i ja i Bławatek i Ruta jak my kobiety odbieramy pytanie ,, w czym Ci pomóc ", a ja mam odczucie lekceważenia nas. Bo co tam okres każda ma. Bo co tam pralka czy zmywarka. Ach ona jest zaburzona i ma problem. Ma problem. Ja siedząca w domu z okresem, sfrustrowana bez wsparcia męża mam takie myśli depresyjne i nerwicę, że mój mąż też nie raz pakował rzeczy. Albo inaczej fruwały. Tak to jest też problem żony ale nie błachostka tylko poważny problem. Mi z takiego stanu frustracji i nerwicy było bardzo ciężko wyjść, a i dalej mam takie dni, że jak nic nie idzie to się uaktywniam. Nad tym trzeba dużo pracy. Nauczyć się odpuszczać, przeorganizować dzień, znaleźć czas dla siebie i tak dalej i tak dalej. To jest bardzo szeroki temat. I praca dla męża i żony. Jak mój mąż się wyprowadził, bo tak chciałam brałam na siebie jeszcze więcej obowiązków, a frustracja rosła bo on się nie odzywał. Mieszkał u mamy i nie przyjeżdżał. Czułam się zlekceważona. Pozostawione sama sobie. Miałam odczucie, że zamiast mu zrobić na złość zrobiłam sobie. Bo to dalej ja zostałam z dziećmi, całym domem i problemami na głowie. Ja wiem wystarczyło pogadać. I tu leży komunikacja. Bo ja mówiłam, że mi nie pomaga więc mąż zaczął mi pomagać i pytać się o pomoc. A to nakręcało jeszcze bardziej. Długo zajęło mi pojęcie, że to nie chodzi o pomoc tylko o realne zaangażowanie. I nie chodzi o to, że nagle mąż zamienia się w gosposię. Ale o zwyczajne zaangażowanie w dom i rodzinę. Zainteresowanie się. To, że sam z siebie czuję obowiązek i chęć zrobienia czy to prania czy zakupów. Nie musi się pytać i prosić ani czekać na instrukcje.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Sefie »

Ruta pisze: 16 lis 2022, 10:01 Warto czasem zmienić myślenie. Ja wiem, ze wam się wszystko w ciągi logiczne uklada. I że wszystko co napisaleś jest logicznie poprawne. Ale system jaki wymyślileś, zeby zona wyjasniala ci, czego wymaga, po to żeby "nie wymagala" nie jest byc może najlepszym z najlepszych. Ani nawet najlogiczniejszym.
Ruto,
To samo tyczy się Ciebie jak i innych pań z forum. Warto dopuścić myślenie i funkcjonowanie drugiej strony.

Nigdzie nie napisałem, że biegam za żona z listą rzeczy do załatwienia i wieszam się na jej poleceniach.

Ale wszystkich potrzeb odgadnąć nie mogę jeśli ktoś ma opory z proszeniem o pomoc. Stąd ćwiczymy komunikację.

Dużo dzwonków a do niedzieli jeszcze parę dni :)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Monti »

Drogie Panie,
To, co piszecie, to jest usprawiedliwianie toksycznych i niedojrzałych zachowań żony Cogito kwestiami biologicznymi. Jako istoty rozumne macie obowiązek tak samo jak mężczyźni panować nad emocjami. Nie może być zgody na krzywdzenie drugiej osoby i usprawiedliwianie tego biologią. Idąc tym tropem, należałoby "rozgrzeszyć" Waszych mężów robiących najróżniejsze głupoty. Ale to Wam już tak łatwo nie przychodzi. To jest właśnie moralność Kalego.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Dziękuję za wszystkie konstruktywne rady Formowiczom. Powiem wam tak szczerze że nie wiem czy tyczy się to mojej żony czy wszystkich kobiet ale moja żona teraz to wiem mówi jedno robi drugie, nie chcę żebym coś zrobił pomógł jej w czymś np. obowiązanych domowych po pracy czy obojętnie w czymkolwiek a jednak chcę nawet jak temu zaprzecza, czyli do jakich wniosków teraz doszedłem, powinienem nie pytać się w czym pomóc tylko bez pytania robić to co ona powinna zrobić uprzedzając ją w tym np. jak odkurza to podejść i powiedzieć daj mi ten odkurzacz ja poodkurzam a ty odpocznij lub dobra ja dziś wyprowadzę psy a ty idź odpocznij bo na pewno jesteś zmęczona.

Czasami człowieka ogarnia takie zmęczenie psychiczne po pracy że wracałem do domu brałem prysznic i kładłem się na łózko nic kompletnie nie chciało mi się robić ale po mimo tego jeśli widziałem że w domu żona nie zrobiła zakupów to szedłem do sklepu kupowałem co trzeba, jeśli choć nie wiem jak byłem zmęczony po pracy a synek do mnie przyszedł i powiedział mi że taka idziemy na dwór to nigdy nie potrafiłem mu odmówić ubierałem się i szedłem, kurde starałem się być dobrym człowiekiem, w pracy każdy kto do mnie przychodził i prosił o pomoc nikomu nie odmówiłem każdemu pomogłem i to trochę ironia bo czasami koleżanki z pracy mi mówiły że ja muszę być dobrym mężem hehe. A okazuje się że nie byłem dobrym mężem skoro żona nie chcę ze mną być, nie wiem może jak odpoczniemy od siebie to i psychika nam odpocznie może będzie lepiej może moja zona po jakimś czasie podejmę rozmowę o tym żeby naprawić naszą relacje.

Strasznie brakowało mi szczerej rozmowy z moją żoną o tym co jej we mnie przeszkadza a nie tylko słowa " jak ci się nie podoba to tam są dziwi " często to słyszałem i to mnie bolało, moja żona często mi mówiła że bardziej ceni swoje psy jak mnie i bardziej by płakała za psami jak by im się coś stało jak mi. Kurde to normalna relacja jest, pies mi pod nogi czasem wszedł i niechcący go nadepnąłem i zapiszczał to też słyszałem od niej że jak ci psy przeszkadzają to możesz się wyprowadzić, 2 lata temu uspała psa którego miała 12 lat ja z tym psem i z nią mieszkaniem z 6 lat i ciągle go wyprowadzałem i normalnie się popłakałem z tego powodu to mi powiedziała że to na pokaz że ja udaję choć straszne mnie to ruszyło że już tego psa nie ma z nami.

Chciałbym tylko spokoju w domu bez kłótni z normalną szczerą rozmową ja mogę wszystko w domu zrobić tylko niech czasem mi coś pokaże jak to zrobić żeby było dobrze, może tak kiedyś będzie może jeszcze będzie dobrze narazie muszę się pilnować żeby nie zadzwonić do żony i nie zapytać się jak tam mały jak w szkole mały sobie radzi bo wiem ze może dojść do kłótni nie chcę tego w niedziele przyjadę i wezmę go do siebie bo ma w sobotę urodziny i spędzę z nim naprawdę fajne cały dzień.

Pozdrawiam.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Lawendowa »

Cogito86, jesteś na Forum od prawie roku. Czy przez ten czas podjąłeś jakieś konkretne kroki by coś w swoim życiu zmienić np. terapia, spotkania w Ognisku?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Bławatek »

Cogito ja się trochę pogubiłam w Twoim opisie - Ty mieszkasz z żoną czy sam obecnie?

Nawiązanie do tematu kobiecego - owszem my kobiety oprócz tych kilku trudnych dni miewamy też inne nieprawidłowości - trudne osobowości, złośliwość, wybuchowość, obrażanie się itd. Tak jak nas, kobiety, nie tylko określa biologia ale i też wychowanie, środowisko, cechy psychiczne i osobowościowe, tak i mężczyźni są ukształtowani poprzez rodziny, otoczenie, mają wrodzone cechy charakteru. I choćbyśmy chcieli siebie (lub nawet kogoś) zmienić to nie zawsze się da - patrzę np. na mojego syna - ja jako dziecko byłam zupełnie inna - bardziej spokojna, grzeczna, posłuszna - i choć staram się wychowywać go w większej miłości i obecności mojej (czego ja nie doświadczałam zbytnio od moich rodziców) to jego upór sprawia, że wybucham nieraz z bezsilności - najprościej byłoby wyjść z domu, ale już raz został przez ojca na długo opuszczony więc dla niego to trauma gdy widzi że w chwilach "gdy lepiej bym wyszła, bo emocje ze mnie wychodzą" to on wpada w panikę. OK, nie wychodzę z domu tylko zmykam do swojego pokoju, ale gdy przez drzwi dociera do mnie, "że to nie jego wina tylko 'kogoś', szkoły, systemu itd". to eksploduję bo mam przed oczami męża który nawet fakt spłodzenia dziecka z kowalską zwalił na wszystkich innych ale on winny nie był i nie jest. Uczę się panować nad sobą, a dziecko uczę, że pała ze sprawdzianu nie wynika z błędów systemu tylko z tego, że albo czegoś nie zrozumiał albo się nie nauczył wystarczająco. Mój mąż mimo upływu już 10 lat nie chce spełnić mojej prośby by mnie informował telefonicznie, że się u nas pojawi - woli tak jak zawsze znienacka, mimo, że z nami teraz nie mieszka. I tak też było gdy mieszkaliśmy razem, mimo próśb nigdy nie informował mnie, że skończył pracę i jedzie do domu. OK, jestem wyrozumiała i rozumiem, że on tak ma i raczej już tego nie zmienię, ale to mi bardzo utrudnia życie i denerwuje mnie. To mój mąż obraża się o wszystko, ma często fochy i nie komunikuje mi na bieżąco swoich potrzeb czy też uwag, żali. To ja dalej powinnam traktować go jak delikatną bezbronną osobę?! A ja?! Po mnie można "jeździć" i mieć mnie gdzieś?! Potrzebne jest zrozumienie - WZAJEMNE SIEBIE NAWZAJEM. Jednoosobowo za wiele się nie da. Można zmieniać siebie, ale czasami zmieniając siebie wkurzamy drugą osobę, bo im nasze zmiany na lepsze czasami nieodpowiadają.

Cogito staraj się być jak najlepszym człowiekiem, nie wchodzić w grę żony choć zapewne jest trudno a będzie jeszcze trudniej. Mój mąż jak był w amoku odejścia i układania sobie życia bez nas to ranił nas (bo syna też) na wiele sposobów - na szczęście tylko mnie głównie słownie i zarzutami z kosmosu, syna - brakiem obecności i uwagi.
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Od niecałego miesiąca mieszkam sam wyprowadziłem się od żona a właściwie to ona mi nie dała innej możliwości niestety. Staram się pracować nad sobą w tym momencie po przez analizę tego co robiłem dobrze i co robiłem złe, nie ukrywam że jest ciężko z to sytuacją ale jakoś się trzymam, nie jestem osobą która jest w stanie się wyżalić znajomym lub rodzinie o swojej sytuacji w małżeństwie jedynie jednemu koledze powiedziałem o zaistniałej sytuacji. Starem się funkcjonować w miarę normalnie w pracy rozmawiać śmiać się wtedy trochę zapominam i nie myślę. Próbuje nabrać dystansu do siebie i do żony, iść w niedziele do kościoła, wyjść na spacer do lasu, iść na ryby bo najgorsze to jest siedzenie samemu w domu i myśleć za dużo. Wczoraj nawet żona sama się odezwała, napisała mi żebym się odezwał do synka, żebym jej głowy nie zawracał ale do syna mogę dzwonić tylko że syn nie ma telefonu to muszę do niej zadzwonić żeby mi go dała do telefonu, okazało się że mały miał wczoraj gorączkę i nie puściła go do szkoły. Dziś napisałem jej smsa jak tam mały czy lepiej to zadzwoniła sama i normalnie porozmawialiśmy o synu i o paru pierdołach związanych z domem, pierwszy raz od dłuższego czasu normalnie ze mną rozmawiała, mam wrażenie że nerwy do mnie jej przechodzą ale wiem że jeszcze długa droga przede mną żeby to naprawić i to nic pewnego że uda mi się.

Takie moje luźne przemyślenia :)
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Lawendowa »

Cogito86 pisze: 17 lis 2022, 19:09 Staram się pracować nad sobą w tym momencie po przez analizę tego co robiłem dobrze i co robiłem złe, nie ukrywam że jest ciężko z to sytuacją ale jakoś się trzymam, nie jestem osobą która jest w stanie się wyżalić znajomym lub rodzinie o swojej sytuacji w małżeństwie jedynie jednemu koledze powiedziałem o zaistniałej sytuacji.
A ja jednak ponowię pytanie:
Lawendowa pisze: 16 lis 2022, 23:27 Cogito86, jesteś na Forum od prawie roku. Czy przez ten czas podjąłeś jakieś konkretne kroki by coś w swoim życiu zmienić np. terapia, spotkania w Ognisku?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Nirwanna »

Tak sobie myślę, że warto problemu autora nie sprowadzać tylko do PMS jego żony. Bo chyba za bardzo idziemy w diagnozowanie, które jest niebezpieczną praktyką, nie tylko przez internet, ale w ogóle.
Nie wiemy czy za jej zachowanie odpowiada PMS, niedojrzałość, czy jakieś zaburzenia emocjonalne, czy wszystko naraz w nieznanym co do proporcji miksie.

Zatem sygnalizując Cogito wszystkie te przestrzenie, warto zostawić jemu rozeznanie co może (tylko może) być przyczyną, ze świadomością, że i tak na żonę wpływu nie ma. Ma wpływ na siebie. I na swoją postawę w tej relacji. I na tym warto się skupić.

Cogito, możesz zacząć od istotnego w tej sytuacji pytania Lawendowej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Niepoprawny83 »

Lawendowa pisze: 17 lis 2022, 21:31
Cogito86 pisze: 17 lis 2022, 19:09 Staram się pracować nad sobą w tym momencie po przez analizę tego co robiłem dobrze i co robiłem złe, nie ukrywam że jest ciężko z to sytuacją ale jakoś się trzymam, nie jestem osobą która jest w stanie się wyżalić znajomym lub rodzinie o swojej sytuacji w małżeństwie jedynie jednemu koledze powiedziałem o zaistniałej sytuacji.
A ja jednak ponowię pytanie:
Lawendowa pisze: 16 lis 2022, 23:27 Cogito86, jesteś na Forum od prawie roku. Czy przez ten czas podjąłeś jakieś konkretne kroki by coś w swoim życiu zmienić np. terapia, spotkania w Ognisku?

Zapewne Cogito nie wie co robić. Kocha atrakcyjną kobietę, wydawało mu się, że jest dla niej rycerzem w lśniącej zbroi ratującym ją od samotności i od samotnego trudnego macierzyństwa i naiwnie oczekiwał, że za taką postawę otrzyma te kilka cennych rzeczy które tylko kobieta może dać mężczyźnie. Obecnie jest pogubiony i najwyraźniej nie rozumie co się wokół niego dzieje, dlaczego było tak miło a jest tak boleśnie niemiło, przecież on był miłym chłopcem. Dlaczego ta wyjątkowa kobieta już go nie kocha, wszak go kochała, było im tak cudownie. Musiała mocno wryć mu się w serducho. Moim zdaniem po prostu niektóre kobiety wcale nie lubią takich rycerzy, nie docenią miłych rycerzyków.
Zakładając, że naprawdę ją kocha i był w stosunku do niej ok, to co może zrobić poza odbrązowieniem w swym umyśle postaci swojej wybranki na co najwyraźniej nie jest gotowy? Może mu Lawendowa podpowiesz, pytam totalnie bez złośliwości.
Zaufaliśmy miłości.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Astro »

Cogito
Zajmij się sobą .
Jak to mówią często koleżanki z forum zajmują się sobą ,a mężów oddają Bogu niech on się martwi tym fantem.
Także ...... Zrób to samo. Oddaj żonę Bogu , również z nieszczęsnym PMS. To stwórcy pomysł , to niech się tym zajmie.
Jak widzę idzie ci to powoli. Nie przejmuj się , każdy ma swoje tempo. Mi też to idzie wolno i niech tak będzie.
Monti , dla śmiechu się zapytam . Jak mogłeś brachu, nie kupić tego kebaba ?🤔😂 Przywiozłeś kolegę i zostaliście " rozstrzelani " .
Pociesz cię i tak miałeś być tego dnia poszatkowany. Jeszcze w kryzysie . Twoja żona tego dnia parametry celu miała doskonale wprowadzone .
Blawatku
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałaś o sobie i synu , oraz waszych zachowaniach w takich sytuacjach . Nie mam w tym wzgledzie dobrych doświadczeń i to z dzieciństwa właśnie niestety. A jak już to wiesz przełoży się to na funkcjonowanie syna w jego dorosłym życiu i to w relacjach z kobietami. Może być nie fajnie.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Lawendowa »

Niepoprawny83 pisze: 17 lis 2022, 23:23 Zapewne Cogito nie wie co robić.

... to co może zrobić poza odbrązowieniem w swym umyśle postaci swojej wybranki na co najwyraźniej nie jest gotowy? Może mu Lawendowa podpowiesz, pytam totalnie bez złośliwości.
Wyjść poza schemat w którym tkwi od bardzo dawna. Skoro rok temu pisał, że próbuje naprawiac po swojemu i jest nadal źle, wraca po roku pisząc kolejny post identyczny prawie, to być może pora zacząć robić coś innego. Jeśli coś robimy i nie działa i powtarzamy to tak samo, i znów nie działa, to zamiast setny raz robić tak samo i wkurzać się, że nie zadziałało warto przyjrzeć sie czy nie jest potrzebne zmiana.
A do tego by coś zmienić potrzebne jest spojrzenie z boku.
Stąd moje pytanie podparte doświadczeniem własnym i wielu innych osób.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Firekeeper »

Wróciłam do poprzednich postów. Mi zachowanie Cogito Twojej żony bardzo przypomina moje. Moje jest związane w dużej części z tym, że mam bardzo niskie poczucie wartości, które chciałam sobie zrekompensować w różny sposób. Niskie poczucie wartości miałam w wyniku alkoholizmu mojego ojca, a drugie to wynik tego jak zachowywał się mój mąż. Pisałeś, że Twoja żona była w związku z osobą pijącą i była zdradzana. Oraz, że ma mocny charakter. Zastanawiam się czy ten mocny charakter to nie jest taka przykrywka. Nie wiem jak to wytłumaczyć, żeby było zrozumiałe. Ja czułam niskie poczucie wartości, więc zamiast sama sobie z tym poradzić to poniżałam męża. Mi też wszystko w nim przeszkadzało. On znów przeciwnie robił wszystko żeby mi dogodzić przez co tracił w moich oczach cały szacunek i było jeszcze gorzej. Bo wymagałam więcej. Jednocześnie poniżając go, ja czułam się lepiej. Czułam nad nim wyższość. Jednocześnie to wszystko mnie zjadało. Czułam presję, że wszystko musi być idealnie, jednocześnie czułam narastającą frustrację i złość. Wszystko mi przeszkadzało. On uciekał ode mnie. Relacje mieliśmy beznadziejną. Nie wiem ile razy ja męża wyrzucałam za drzwi, ile miał jazd i awantur. Dużo. Dużo też czasu mi zajęło poukładanie tego wszystkiego. Rozprawienie się z przeszłością. Podbudowanie swojej wartości. Unikanie wybuchów, nauka komunikacji. Odpoczynek. Odpuszczenie. Radzenie sobie z stresem. Widzę też, że macie okresy kiedy jest ok, potem wybuch, wyprowadzka, potem wprowadzenie, jest ok, stabilizacja i od nowa. U nas też tak było. Ja musiałam jechać na wysokich obrotach, które mnie niszczyły. Ale chciałam mieć dużo emocji, bo tak miałam za dziecka. Okresy trzeźwości gdzie tata był kochający i opiekuńczy i okresy odrzucania kiedy pił.
Co do wątpliwości to ja dalej mam czy mąż mnie kocha czy nie. I sama czasem mam uczucie nie chcę go, a zaraz co ja bym bez niego zrobiła. To samo widzę u Twojej żony. Była zdradzana więc ciężko jest zaufać. Ciężko jest ponownie zbliżyć się, bo jest strach przed ponownym odrzuceniem więc czasami zostaje się tak pomiędzy. Dlatego wtedy najmniejszy negatywny gest ze strony współmałżonka urasta do rangi on mnie nie kocha. Mój mąż zajął się sobą. Bo też jest osobą nerwową. Angażuje się w dom i rodzinę. Ale nie robi też wszystkiego, bo ja wiem i on wie, że mam taki moment, że zaczynam go traktować jak służącego. Doceniam kiedy jest asertywny.
ODPOWIEDZ