Flawless kryzys u Was trwa od grudnia jak mąż w święta powiedział Ci, że Cię nie kocha. Wszystkie sprawy idą jak burza w kierunku rozwodu, którego jeszcze nie masz, a w ostatnich postach sama piszesz o przyszłości i nowym związku. Może to mój wiek, może ja pamiętam stary Sychar kiedy będąc w podobnej sytuacji jak Ty, kiedy mój mąż wybrał swoje uzależnienie, zostawiając mnie bez grosza z małym dzieckiem na łasce rodziców. Po wylanych łzach nabrałam sił i bojowego nastawienia. Teraz tylko rozwód. Miałam 21 lat, 6 miesięczne dziecko i snułam plany jak to znajdę sobie kogoś i ułożę sobie życie na nowo. Czułam się super, wszystko mi dobrze szło, studiowałam i zostawałam na wszystkie imprezy. Chciałam mu pokazać, że sobie radzę i go nie potrzebujemy. Po kilku miesiącach szukałam w internecie jak stwierdzić nieważność małżeństwa i się rozwieść i trafiłam na Sychar. Siedziałam dzień i noc i czytałam różne historie. Miałam różne odczucia od bulwersu po nadzieję i entuzjazm, że może jednak da się to małżeństwo posklejać. W głowie miałam hasła: brak zgody na rozwód, twarda miłość.... Postawy osób które nie zgadzały się na rozwód dziwiły mnie ale i podziwiałam za świadectwo jakie dawali swoją postawą. Zdecydowałam. To ja pojechałam do męża i dałam mu ultimatum. Chcesz wrócić do nas, przyjemnę Cię z otwartymi ramionami ale musisz zacząć się leczyć. Mąż wrócił, wybudowaliśmy dom i spędziliśmy razem kolejne lata razem. Lepsze i gorsze. Zmagając się z naszymi słabościami, uzależnieniami, wadami, deficytami. Dopiero od niedawna odnajduję w tym wszystkim sens. I jak wielkie znaczenie ma sakrament małżeństwa.Flawless pisze: ↑19 lip 2022, 15:40Nie wiem ile razy muszę powtórzyć ze umiem spędzać czas sama. Odnajduje się w życiu w pojedynkę.Firekeeper pisze: ↑19 lip 2022, 15:04Jak głupio to nie zabrzmi paradoksalnie moje małżeństwo i w ogóle mój stan ducha zaczął się poprawiać w momencie kiedy zrozumiałam, że życie bez męża nie oznacza samotności. A moje szczęście nie jest uzależnione od tego, czy będę miała szczęśliwą i pełną rodzinę.Flawless pisze: ↑19 lip 2022, 9:12 No zgadza, nie chce być do końca życia samotna. I często to podkreślam. I nie widzę w tym nic złego.
Potrafie spędzać czas sama ze sobą i czuć się szczęśliwa, ale nie do końca życia. Nie pisałam się na życie w pojedynkę. Chce mieć szczęśliwa rodzine, pełną rodzinę. I tez nie widzę w tym nic złego.
To nie jest tak ze przyprowadzę do domu pierwszego bezdomnego jakiego spotkam byle nie być sama. Nie płacze po nocach za mężem. Nie wypatruje go w oknie, nie czekam na wiadomość. Moje szczęście nie jest uzależnione od męża czy innego faceta. Jednocześnie tęsknie za bliskością i ciepłem. I uważam ze jedno wcale nie wyklucza drugiego. To znaczy: umiem być szczęśliwa sama jednocześnie tęskniąc za bliskością.
I jeśli trafi się jakiś fajny, sensowny związek to chce to docenić i w to pójdę. A czuje ze traktujesz mnie jak desperatkę która w facecie upatruje swoją wartość..
Nie mam Cię Flawless za desperatkę tylko chciałabym Cię jakoś ostrzec, że jeszcze nie czas na takie myślenie, że znajdę kogoś i będzie super, jeszcze wszystko może się zmienić, warto pochylić się nad sobą ale tak naprawdę. Przeanalizować kryzys, dlaczego do niego doszło. Z czym mam problemy, jak wygląda moja komunikacja. Jakie są moje wady i zalety. Co lubię, jakie są moje zainteresowania, co sprawia mi radość, co smutek. Jaki mam cel w życiu, co jest dla mnie ważne.... Ja wiedzę po sobie ile czasu zajęło mi dojście do niektórych rzeczy, a mogłam dużo wcześniej. Ale skupiałam swoją uwagę nie tam gdzie trzeba. I nie chodzi mi o to, żebyś żyła w stagnacji tylko żebyś dała czas sobie. Bo za chwilę będziesz w sądzie na rozprawie rozwodowej i będziesz musiała dać świadectwo braku miłości, czy jesteś na to w 100% gotowa i pewna?