Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Firekeeper »

Flawless pisze: 19 lip 2022, 15:40
Firekeeper pisze: 19 lip 2022, 15:04
Flawless pisze: 19 lip 2022, 9:12 No zgadza, nie chce być do końca życia samotna. I często to podkreślam. I nie widzę w tym nic złego.

Potrafie spędzać czas sama ze sobą i czuć się szczęśliwa, ale nie do końca życia. Nie pisałam się na życie w pojedynkę. Chce mieć szczęśliwa rodzine, pełną rodzinę. I tez nie widzę w tym nic złego.
Jak głupio to nie zabrzmi paradoksalnie moje małżeństwo i w ogóle mój stan ducha zaczął się poprawiać w momencie kiedy zrozumiałam, że życie bez męża nie oznacza samotności. A moje szczęście nie jest uzależnione od tego, czy będę miała szczęśliwą i pełną rodzinę.
Nie wiem ile razy muszę powtórzyć ze umiem spędzać czas sama. Odnajduje się w życiu w pojedynkę.
To nie jest tak ze przyprowadzę do domu pierwszego bezdomnego jakiego spotkam byle nie być sama. Nie płacze po nocach za mężem. Nie wypatruje go w oknie, nie czekam na wiadomość. Moje szczęście nie jest uzależnione od męża czy innego faceta. Jednocześnie tęsknie za bliskością i ciepłem. I uważam ze jedno wcale nie wyklucza drugiego. To znaczy: umiem być szczęśliwa sama jednocześnie tęskniąc za bliskością.

I jeśli trafi się jakiś fajny, sensowny związek to chce to docenić i w to pójdę. A czuje ze traktujesz mnie jak desperatkę która w facecie upatruje swoją wartość..
Flawless kryzys u Was trwa od grudnia jak mąż w święta powiedział Ci, że Cię nie kocha. Wszystkie sprawy idą jak burza w kierunku rozwodu, którego jeszcze nie masz, a w ostatnich postach sama piszesz o przyszłości i nowym związku. Może to mój wiek, może ja pamiętam stary Sychar kiedy będąc w podobnej sytuacji jak Ty, kiedy mój mąż wybrał swoje uzależnienie, zostawiając mnie bez grosza z małym dzieckiem na łasce rodziców. Po wylanych łzach nabrałam sił i bojowego nastawienia. Teraz tylko rozwód. Miałam 21 lat, 6 miesięczne dziecko i snułam plany jak to znajdę sobie kogoś i ułożę sobie życie na nowo. Czułam się super, wszystko mi dobrze szło, studiowałam i zostawałam na wszystkie imprezy. Chciałam mu pokazać, że sobie radzę i go nie potrzebujemy. Po kilku miesiącach szukałam w internecie jak stwierdzić nieważność małżeństwa i się rozwieść i trafiłam na Sychar. Siedziałam dzień i noc i czytałam różne historie. Miałam różne odczucia od bulwersu po nadzieję i entuzjazm, że może jednak da się to małżeństwo posklejać. W głowie miałam hasła: brak zgody na rozwód, twarda miłość.... Postawy osób które nie zgadzały się na rozwód dziwiły mnie ale i podziwiałam za świadectwo jakie dawali swoją postawą. Zdecydowałam. To ja pojechałam do męża i dałam mu ultimatum. Chcesz wrócić do nas, przyjemnę Cię z otwartymi ramionami ale musisz zacząć się leczyć. Mąż wrócił, wybudowaliśmy dom i spędziliśmy razem kolejne lata razem. Lepsze i gorsze. Zmagając się z naszymi słabościami, uzależnieniami, wadami, deficytami. Dopiero od niedawna odnajduję w tym wszystkim sens. I jak wielkie znaczenie ma sakrament małżeństwa.

Nie mam Cię Flawless za desperatkę tylko chciałabym Cię jakoś ostrzec, że jeszcze nie czas na takie myślenie, że znajdę kogoś i będzie super, jeszcze wszystko może się zmienić, warto pochylić się nad sobą ale tak naprawdę. Przeanalizować kryzys, dlaczego do niego doszło. Z czym mam problemy, jak wygląda moja komunikacja. Jakie są moje wady i zalety. Co lubię, jakie są moje zainteresowania, co sprawia mi radość, co smutek. Jaki mam cel w życiu, co jest dla mnie ważne.... Ja wiedzę po sobie ile czasu zajęło mi dojście do niektórych rzeczy, a mogłam dużo wcześniej. Ale skupiałam swoją uwagę nie tam gdzie trzeba. I nie chodzi mi o to, żebyś żyła w stagnacji tylko żebyś dała czas sobie. Bo za chwilę będziesz w sądzie na rozprawie rozwodowej i będziesz musiała dać świadectwo braku miłości, czy jesteś na to w 100% gotowa i pewna?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Ruta »

Status samotnej matki nie zależy od orzeczonego rozwodu/separacji. Aczkolwiek zdarza się, że urzędy się tego domagają. Należy wtedy złożyć pisemne oświadczenie o samotnym wychowaniu dziecka. W razie protestu urzędu, należy żądać, by zażądali orzeczenia o rozwodzie/separacji na piśmie. Jeśli zażądają, należy zaskarżać takie postępowanie, nie ma przepisu, który stwierdza, że samotna matka to kobieta rozwiedziona. Urząd nie ma prawa uzależniac swiadczeń od uzyskania rozwodu. Przepraktykowane. Skutecznie.

Natomiast jeśli chodzi o świadczenia, to po wyczerpaniu macierzyńskiego kobieta ma prawo odebrać zaległy urlop na początek. Osoby bezrobotne - zasiłek dla bezrobotnych. Samotnym rodzicom przysługuje przez rok. Osoby zatrudnione na urlopie wychowawczym, otrzumują zasiłek wychowawczy. 400 zlotych. Do tego można uzyskać jednorazowe świadczenia z OPS, zwykle od 100 do 300 zł, na które nie obowiązuje kryterium dochodowe, a jedynie faktyczna sytuacja nagłego pogorszenia sytuacji, i jeszcze jednorazowy dodatek osłonowy. Nie są to duże pieniądze, ale zawsze coś. Przy ich uzyskiwaniu nie ma papierologii.
Nie istnieje natomiast coś takiego jak swiadczenie dla samotnych rodziców, za wyjatkiem sytuacji gdy nie ma możliwości uzyskania alimentów od drugiego rodzica lub drugi rodzic nie żyje. I nawet wtedy jest ono symboliczne.
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Firekeeper pisze: 19 lip 2022, 17:42
Flawless pisze: 19 lip 2022, 15:40
Firekeeper pisze: 19 lip 2022, 15:04

Jak głupio to nie zabrzmi paradoksalnie moje małżeństwo i w ogóle mój stan ducha zaczął się poprawiać w momencie kiedy zrozumiałam, że życie bez męża nie oznacza samotności. A moje szczęście nie jest uzależnione od tego, czy będę miała szczęśliwą i pełną rodzinę.
Nie wiem ile razy muszę powtórzyć ze umiem spędzać czas sama. Odnajduje się w życiu w pojedynkę.
To nie jest tak ze przyprowadzę do domu pierwszego bezdomnego jakiego spotkam byle nie być sama. Nie płacze po nocach za mężem. Nie wypatruje go w oknie, nie czekam na wiadomość. Moje szczęście nie jest uzależnione od męża czy innego faceta. Jednocześnie tęsknie za bliskością i ciepłem. I uważam ze jedno wcale nie wyklucza drugiego. To znaczy: umiem być szczęśliwa sama jednocześnie tęskniąc za bliskością.

I jeśli trafi się jakiś fajny, sensowny związek to chce to docenić i w to pójdę. A czuje ze traktujesz mnie jak desperatkę która w facecie upatruje swoją wartość..
Flawless kryzys u Was trwa od grudnia jak mąż w święta powiedział Ci, że Cię nie kocha. Wszystkie sprawy idą jak burza w kierunku rozwodu, którego jeszcze nie masz, a w ostatnich postach sama piszesz o przyszłości i nowym związku. Może to mój wiek, może ja pamiętam stary Sychar kiedy będąc w podobnej sytuacji jak Ty, kiedy mój mąż wybrał swoje uzależnienie, zostawiając mnie bez grosza z małym dzieckiem na łasce rodziców. Po wylanych łzach nabrałam sił i bojowego nastawienia. Teraz tylko rozwód. Miałam 21 lat, 6 miesięczne dziecko i snułam plany jak to znajdę sobie kogoś i ułożę sobie życie na nowo. Czułam się super, wszystko mi dobrze szło, studiowałam i zostawałam na wszystkie imprezy. Chciałam mu pokazać, że sobie radzę i go nie potrzebujemy. Po kilku miesiącach szukałam w internecie jak stwierdzić nieważność małżeństwa i się rozwieść i trafiłam na Sychar. Siedziałam dzień i noc i czytałam różne historie. Miałam różne odczucia od bulwersu po nadzieję i entuzjazm, że może jednak da się to małżeństwo posklejać. W głowie miałam hasła: brak zgody na rozwód, twarda miłość.... Postawy osób które nie zgadzały się na rozwód dziwiły mnie ale i podziwiałam za świadectwo jakie dawali swoją postawą. Zdecydowałam. To ja pojechałam do męża i dałam mu ultimatum. Chcesz wrócić do nas, przyjemnę Cię z otwartymi ramionami ale musisz zacząć się leczyć. Mąż wrócił, wybudowaliśmy dom i spędziliśmy razem kolejne lata razem. Lepsze i gorsze. Zmagając się z naszymi słabościami, uzależnieniami, wadami, deficytami. Dopiero od niedawna odnajduję w tym wszystkim sens. I jak wielkie znaczenie ma sakrament małżeństwa.

Nie mam Cię Flawless za desperatkę tylko chciałabym Cię jakoś ostrzec, że jeszcze nie czas na takie myślenie, że znajdę kogoś i będzie super, jeszcze wszystko może się zmienić, warto pochylić się nad sobą ale tak naprawdę. Przeanalizować kryzys, dlaczego do niego doszło. Z czym mam problemy, jak wygląda moja komunikacja. Jakie są moje wady i zalety. Co lubię, jakie są moje zainteresowania, co sprawia mi radość, co smutek. Jaki mam cel w życiu, co jest dla mnie ważne.... Ja wiedzę po sobie ile czasu zajęło mi dojście do niektórych rzeczy, a mogłam dużo wcześniej. Ale skupiałam swoją uwagę nie tam gdzie trzeba. I nie chodzi mi o to, żebyś żyła w stagnacji tylko żebyś dała czas sobie. Bo za chwilę będziesz w sądzie na rozprawie rozwodowej i będziesz musiała dać świadectwo braku miłości, czy jesteś na to w 100% gotowa i pewna?
Piszesz do mnie jakbym to ja wymyśliła ten rozwód i miała jakikolwiek wpływ na to co się dzieje.
A zatem:
1. Rozwodu chce mój mąż i do tego uparcie dąży.
2. To mąż porzucił mnie z dzieckiem - nie odwrotnie
3. Mój mąż nie jest w żadnym kryzysie tylko się ze mną rozwodzi
4. Ja nie mam żadnego wpływu na to co on zrobi
5. Setki razy mówiłam mężowi ze na niego czekam i chce pojednania
6. Nie jestem nawet w 1 % gotowa na rozprawę rozwodową dlatego chce uniknąć kilku rozpraw i wszystko załatwić na pierwszej - zminimalizować moje straty moralne i emocjonalne
Ja naprawdę chciałam to ratować i naprawiać. Byłam gotowa na wszelkie ustępstwa i zmiany. Ale sama z tym nic nie zrobię. I mówię pokochaj bycie samotną i będzie już pięknie mnie nie przekonuje..
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Monti »

Ruta pisze: 19 lip 2022, 19:53 Status samotnej matki nie zależy od orzeczonego rozwodu/separacji.
Jak nie? Zgodnie z art. 3 pkt 17) ustawy o świadczeniach rodzinnych, przez osobę samotnie wychowującą dziecko rozumie się "pannę, kawalera, wdowę, wdowca, osobę pozostającą w separacji orzeczonej prawomocnym wyrokiem sądu, osobę rozwiedzioną, chyba że wychowuje wspólnie co najmniej jedno dziecko z jego rodzicem". Z tytułu samotnego wychowywania dziecka przysługuje dodatek do zasiłku rodzinnego pod pewnymi warunkami (których raczej Flawless nie spełni). Nie ma sensu się wkręcać w ten temat, bo to nie jest forum prawne. Być może na potrzeby innych świadczeń udało Ci się coś uzyskać na oświadczenie, ale z pewnością nie świadczenia rodzinne.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Firekeeper »

Piszesz do mnie jakbym to ja wymyśliła ten rozwód i miała jakikolwiek wpływ na to co się dzieje.
Piszę do Ciebie nie jak do osoby, która wymyśliła rozwód tylko jak do osoby, która widzi tylko jedno rozwiązanie: rozwód
1. Rozwodu chce mój mąż i do tego uparcie dąży.
Rozwody chce Twój mąż i do niego dąży. Ok niech sobie dąży. Ty nie musisz się na to zgadzać jeśli nie jesteś tego pewna w 100% ani gotowa.
2. To mąż porzucił mnie z dzieckiem - nie odwrotnie
A Ty jesteś samotnie wychowującą dziecko matką, a on ma czas dla siebie. Zostawił Cię zaraz po porodzie i nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji.
3. Mój mąż nie jest w żadnym kryzysie tylko się ze mną rozwodzi
Uważasz, że mąż zostawiający żonę po porodzie z dzieckiem pod głupim pretekstem nie jest w kryzysie? To jest dojrzała postawa człowieka?
4. Ja nie mam żadnego wpływu na to co on zrobi
Ale masz wpływ na samą siebie i na to co Ty zrobisz.
5. Setki razy mówiłam mężowi ze na niego czekam i chce pojednania
Ja setki razy mówiłam mężowi, że ma się zmienić i przez tyle lat się nie zmienił. W końcu to ja się zmieniłam, a mąż do mnie dołączył. To nie słowa były ważne, a czyny. Porządna praca nad sobą. Zmiana myślenia i funkcjonowania.
6. Nie jestem nawet w 1 % gotowa na rozprawę rozwodową dlatego chce uniknąć kilku rozpraw i wszystko załatwić na pierwszej - zminimalizować moje straty moralne i emocjonalne
Jeśli nie jesteś gotowa to dlaczego się na to godzisz?
Ja naprawdę chciałam to ratować i naprawiać. Byłam gotowa na wszelkie ustępstwa i zmiany. Ale sama z tym nic nie zrobię. I mówię pokochaj bycie samotną i będzie już pięknie mnie nie przekonuje..
Flawless byłaś gotowa na ustępstwa i zmiany jakie? Te które zaproponował mąż?

Jakich Ty chciałaś zmian, czego Ty chciałaś?
Ale sama z tym nic nie zrobię.
Ja sama też nic z tym moim małżeństwem nie zrobiłam. Bóg nad nami czuwał. Nawet kiedy odeszłam od wiary znalazł sposób żeby to posklejać.
I mówię pokochaj bycie samotną i będzie już pięknie mnie nie przekonuje..
Nie chodzi o pokochanie bycia samotną. Tylko o to, że kiedy kochasz samą siebie i jest Ci z sobą samą dobrze, żyjesz w zgodzie bez konfliktów wewnętrznych i rozterek życiowych. Jesteś świadoma swoich wad i zalet. Masz swoje własne życie, zdanie, wartości jesteś w stanie stworzyć dobry związek z drugą osobą, który będzie oparty na zdrowym funkcjonowaniu.

Zrobisz jak zechcesz i to co jest dla Ciebie dobre nie będę Cię na siłę przekonywać, że nie warto godzić się na rozwód. Na Sycharze jest dużo świadectw na ten temat i opracowań.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 19 lip 2022, 22:10
Ruta pisze: 19 lip 2022, 19:53 Status samotnej matki nie zależy od orzeczonego rozwodu/separacji.
Jak nie? Zgodnie z art. 3 pkt 17) ustawy o świadczeniach rodzinnych, przez osobę samotnie wychowującą dziecko rozumie się "pannę, kawalera, wdowę, wdowca, osobę pozostającą w separacji orzeczonej prawomocnym wyrokiem sądu, osobę rozwiedzioną, chyba że wychowuje wspólnie co najmniej jedno dziecko z jego rodzicem". Z tytułu samotnego wychowywania dziecka przysługuje dodatek do zasiłku rodzinnego pod pewnymi warunkami (których raczej Flawless nie spełni). Nie ma sensu się wkręcać w ten temat, bo to nie jest forum prawne. Być może na potrzeby innych świadczeń udało Ci się coś uzyskać na oświadczenie, ale z pewnością nie świadczenia rodzinne.
Monti, nie jest to forum prawne, ale jest to forum pomocowe. Katolickie. Warto więc prostować mity prorozwodowe. Jednym z mitów prorozwodowych jest istnienie świadczeń dla samotnych rodziców, które dostaje się po rozwodzie, podczas gdy takie świadczenia nie istnieją. Zaraz wyjaśnię.

Drugim mitem jest przekonanie, że aby uzyskać świadczenie rodzinne trzeba mieć rozwód i separację. Między innymi z uwagi na treść przytoczonego przez ciebie przepisu. Jest on wyrwany w kontekstu. Żeby zrozumieć jego rolę w ustawie i kogo ten przepis eliminuje z pobierania świadczeń warto przeczytać całą ustawę.

Ustawa rodzica nie rozwiedzionego nie traktuje jako rodzica samotnego. To prawda. Ale nie po to, by wymuszać rozwody. Wręcz przeciwnie. Zgodnie z treścią ustawy świadczenia rodzinne NIE PRZYSŁUGUJĄ rodzicom wychowującym dzieci w opiece
naprzemiennej. Nie przysługują też rodzicom rozwiedzionym lub w separacji, chyba, że na dziecko zostały zasądzone alimenty, albo rodzic nie żyje. Jeśli zostały zasądzone alimenty, zwykle rodzina przekracza kryterium dochodowe i nie przysługują, lub przysługują zmniejszone (złotówka za złotówkę).

Jedynym "problemem" jest w sytuacji braku rozwodu kwestia wspólnych dochodów małżonków. Natomiast małżonkowie mają prawo do dowolności ustroju majątkowego, mało tego również do ustalenia kto utrzymuje dziecko. Jak również do prowadzenia odrębnych gospodarstw domowych. I każdy z tych faktów wystarczy poświadczyć oświadczeniem. Wymóg ustalenia alimentów jako warunku uzyskania świadczeń dotyczy tylko osób rozwiedzionych lub w separacji prawnej. Nie dotyczy to natomiast małżonków, niezależnie od tego czy obecnie żyją razem, czy nie. Ta ustawa otwarcie eliminuje z pomocy ogromną grupę osób rozwiedzionych i w formalnych separacjach. Natomiast nie eliminuje osób w separacji faktycznej.

Świadczenia rodzinne zgodnie z treścią ustawy może otrzymać tylko jeden rodzic. Pod warunkiem, że nie jest rodzicem samotnym, czyli w myśl ustawy rozwiedzionym lub w separacji prawnej. Czyli wystarczy, że wniosek złoży jeden rodzic.

Natomiast jeśli chodzi o świadczenie dla samotnego (czyli rozwiedzionego lub w separacji prawnej rodzica): jest ono w formie dodatku do zasiłku rodzinnego, i jest tylko jedno takie świadczenia. Nie dostanie go nikt kto ma zasądzone alimenty na dziecko. Przysługuje tylko w sytuacji, gdy nie ustalono alimentów bo sąd tak zdecydował oraz gdy drugi rodzic nie żyje. Jeśli o alimenty nie wnoszono, świadczenie nie przysluguje. Jesli alimenty przyznano, świadczenie nie przysługuje. Obowiązuje też kryterium dochodowe.
W praktyce to świadczenie zdecydowanie nie przysługuje osobom rozwiedzionym ani w separacji, bo w takich przypadkach sąd zasądza alimenty. Poza nielicznymi wyjątkami, w których sąd zobowiązał do utrzymywania dziecka tylko jednego rodzica. I jest to wprost wyrażone w ustawie.

Ponieważ nie jest to forum prawne, nie odsyłam do tekstu ustawy, ale do informacji na stronie Ministerstwa Rodziny, gdzie ustawę przełożono na "ludzki".


https://www.gov.pl/web/rodzina/dodatek- ... ia-dziecka

https://www.gov.pl/web/rodzina/zasilek-rodzinny

Podsumowując: ani rozwód ani separacja nie zwiększają puli dostępnych świadczeń rodzinnych, ani żadnych innych. Bez rozwodu i separacji da się te świadczenia uzyskać (choć czasem nie bez oporu urzędników - jednak ustawa pozostaje ustawą). Natomiast świadczenie dla rodziców samotnych w wysokości 193 zł przysługuje w zasadzie tylko ubogim wdowom i wdowcom. Więc nie warto się z jego powodu rozwodzić, bo i tak się go nie dostanie - sąd na 99,9 procent zasądzi alimenty. A ich kwota nie ma tu znaczenia. Jak są, dodatku za samotne wychowanie nie ma

Pisząc, że przepraktykowałam mam na myśli, że przepraktykowałam tą ścieżkę wielokrotnie i wiem o czym piszę. Od lat wspieram osoby w trudnych sytuacjach w uzyskiwaniu należnych im świadczeń.

Tak samo samotni rodzice w separacjach formalnych mają prawo uzyskiwać zasiłek dla osób bezrobotnych przez rok, nie przez pół roku. Na podstawie oświadczenia. Jeśli są zasądzone kontakty lub alimenty wyrokiem lub postanowieniem, takie orzeczenie także można dołączyć.

Tak więc jeszcze raz: status samotnej matki nie zależy od rozwodu lub separacji.
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Firekeeper pisze: 19 lip 2022, 23:33
Piszesz do mnie jakbym to ja wymyśliła ten rozwód i miała jakikolwiek wpływ na to co się dzieje.
Piszę do Ciebie nie jak do osoby, która wymyśliła rozwód tylko jak do osoby, która widzi tylko jedno rozwiązanie: rozwód
1. Rozwodu chce mój mąż i do tego uparcie dąży.
Rozwody chce Twój mąż i do niego dąży. Ok niech sobie dąży. Ty nie musisz się na to zgadzać jeśli nie jesteś tego pewna w 100% ani gotowa.
2. To mąż porzucił mnie z dzieckiem - nie odwrotnie
A Ty jesteś samotnie wychowującą dziecko matką, a on ma czas dla siebie. Zostawił Cię zaraz po porodzie i nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji.
3. Mój mąż nie jest w żadnym kryzysie tylko się ze mną rozwodzi
Uważasz, że mąż zostawiający żonę po porodzie z dzieckiem pod głupim pretekstem nie jest w kryzysie? To jest dojrzała postawa człowieka?
4. Ja nie mam żadnego wpływu na to co on zrobi
Ale masz wpływ na samą siebie i na to co Ty zrobisz.
5. Setki razy mówiłam mężowi ze na niego czekam i chce pojednania
Ja setki razy mówiłam mężowi, że ma się zmienić i przez tyle lat się nie zmienił. W końcu to ja się zmieniłam, a mąż do mnie dołączył. To nie słowa były ważne, a czyny. Porządna praca nad sobą. Zmiana myślenia i funkcjonowania.
6. Nie jestem nawet w 1 % gotowa na rozprawę rozwodową dlatego chce uniknąć kilku rozpraw i wszystko załatwić na pierwszej - zminimalizować moje straty moralne i emocjonalne
Jeśli nie jesteś gotowa to dlaczego się na to godzisz?
Ja naprawdę chciałam to ratować i naprawiać. Byłam gotowa na wszelkie ustępstwa i zmiany. Ale sama z tym nic nie zrobię. I mówię pokochaj bycie samotną i będzie już pięknie mnie nie przekonuje..
Flawless byłaś gotowa na ustępstwa i zmiany jakie? Te które zaproponował mąż?

Jakich Ty chciałaś zmian, czego Ty chciałaś?
Ale sama z tym nic nie zrobię.
Ja sama też nic z tym moim małżeństwem nie zrobiłam. Bóg nad nami czuwał. Nawet kiedy odeszłam od wiary znalazł sposób żeby to posklejać.
I mówię pokochaj bycie samotną i będzie już pięknie mnie nie przekonuje..
Nie chodzi o pokochanie bycia samotną. Tylko o to, że kiedy kochasz samą siebie i jest Ci z sobą samą dobrze, żyjesz w zgodzie bez konfliktów wewnętrznych i rozterek życiowych. Jesteś świadoma swoich wad i zalet. Masz swoje własne życie, zdanie, wartości jesteś w stanie stworzyć dobry związek z drugą osobą, który będzie oparty na zdrowym funkcjonowaniu.

Zrobisz jak zechcesz i to co jest dla Ciebie dobre nie będę Cię na siłę przekonywać, że nie warto godzić się na rozwód. Na Sycharze jest dużo świadectw na ten temat i opracowań.
Już miałam się odnieść do każdego zarzutu z logicznym argumentem, ale później sobie pomyślałam szkoda mojego zdrowia i nerwów.
Wszystkiego dobrego ❤️☺️
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Monti »

Ruto, zaprotestowałem przeciwko pewnemu uproszczeniu, które formułujesz i dalej je podtrzymujesz. Na gruncie świadczeń rodzinnych (o które jak zrozumiałem autorka pytała) rozwód/separacja ma znaczenie, ale akurat o te świadczenia i tak Flawless nie będzie się mogła ubiegać, z czym obydwoje się zgodziliśmy. Generalnie sprawa jest wielowątkowa i nie na to forum. Natomiast uważam, że jeśli mamy pomagać, to przekazywane informacje muszą być rzetelne, a nie sformułowane pod określoną tezę. Inna sprawa, że kwestia możliwych do uzyskania świadczeń z pewnością nie powinna być rozstrzygająca dla decyzji o rozwodzie, o czym już pisałem i co jest chyba dla wszystkich oczywiste.
Flawless, jeżeli wskutek rozwodu doszłoby do istotnego pogorszenia się Twojej sytuacji życiowej, możesz domagać się alimentów nie tylko na dziecko, ale i na siebie, jeżeli zostałabyś uznana za małżonka niewinnego. To też jest w moim rozumieniu jakieś postawienie granicy na zasadzie: skoro chcesz rozwodu, to ponosisz jego konsekwencje.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Monti pisze: 20 lip 2022, 6:27 Ruto, zaprotestowałem przeciwko pewnemu uproszczeniu, które formułujesz i dalej je podtrzymujesz. Na gruncie świadczeń rodzinnych (o które jak zrozumiałem autorka pytała) rozwód/separacja ma znaczenie, ale akurat o te świadczenia i tak Flawless nie będzie się mogła ubiegać, z czym obydwoje się zgodziliśmy. Generalnie sprawa jest wielowątkowa i nie na to forum. Natomiast uważam, że jeśli mamy pomagać, to przekazywane informacje muszą być rzetelne, a nie sformułowane pod określoną tezę. Inna sprawa, że kwestia możliwych do uzyskania świadczeń z pewnością nie powinna być rozstrzygająca dla decyzji o rozwodzie, o czym już pisałem i co jest chyba dla wszystkich oczywiste.
Flawless, jeżeli wskutek rozwodu doszłoby do istotnego pogorszenia się Twojej sytuacji życiowej, możesz domagać się alimentów nie tylko na dziecko, ale i na siebie, jeżeli zostałabyś uznana za małżonka niewinnego. To też jest w moim rozumieniu jakieś postawienie granicy na zasadzie: skoro chcesz rozwodu, to ponosisz jego konsekwencje.
Moja sytuacja życiowo materialna napewno ulegnie pogorszeniu. Jednak jak tylko wspomniałam mężowi ze nie chce rozwodu a już na pewno nie za porozumieniem stron to dostał takiego ataku szału ze byłam w szoku. Wiec nie będę starała się uznać jego winy. Obawiam się ze jest gotów mnie zniszczyć. A niestety mamy dziecko i przez najbliższe 20 lat będę miała z nim kontakt.

Doprecyzuje, świadczenie nie jest głównym powodem do rozwodu tylko składową, którą biorę pod uwagę. Dla mnie teraz najważniejsze są minimalne straty moralne. Ta cała sytuacja mnie wykańcza. Emocjonalnie i psychicznie. Sprawa rozwodowa mnie przeraża, dlatego chce żeby była tylko 1 jeśli to możliwe oczywiście. I już chce iść dalej. Już nie mam siły tak zwyczajnie i po ludzku.

Chce już moje życie poukładać na nowo.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Monti »

Flawless pisze: 20 lip 2022, 7:48 Moja sytuacja życiowo materialna napewno ulegnie pogorszeniu. Jednak jak tylko wspomniałam mężowi ze nie chce rozwodu a już na pewno nie za porozumieniem stron to dostał takiego ataku szału ze byłam w szoku. Wiec nie będę starała się uznać jego winy. Obawiam się ze jest gotów mnie zniszczyć. A niestety mamy dziecko i przez najbliższe 20 lat będę miała z nim kontakt.

Doprecyzuje, świadczenie nie jest głównym powodem do rozwodu tylko składową, którą biorę pod uwagę. Dla mnie teraz najważniejsze są minimalne straty moralne. Ta cała sytuacja mnie wykańcza. Emocjonalnie i psychicznie. Sprawa rozwodowa mnie przeraża, dlatego chce żeby była tylko 1 jeśli to możliwe oczywiście. I już chce iść dalej. Już nie mam siły tak zwyczajnie i po ludzku.
Rozumiem Twoje emocje związane z procesem. Choć uczestniczyłem w życiu w wielu procesach rozwodowych, mój napawał mnie lękiem.
Jeśli nie będziecie obydwoje wnosili o rozwód bez orzekania o winie, sąd z automatu będzie musiał rozstrzygać, kto ponosi winę. A jeśli byłby to jak określiłaś rozwód "za porozumieniem stron", to poza samym rozwodem są różne istotne kwestie, które sąd musi rozstrzygnąć.Do tego dochodzi jeszcze kwestia podziału majątku. Obawiam się, że jeśli mąż wyczuje Twój lęk związany z procesem, będzie starał się przeforsować korzystne dla siebie (a niekoniecznie dla Ciebie i dziecka) rozwiązania.
Zatem to wszystko jest do przemyślenia/przemodlenia i skonsultowania z prawnikiem. Z pewnością nie warto się spieszyć ani podejmować decyzji pod wpływem emocji.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1681
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Flawless tak się jakoś składa że wszyscy odchodzący chcą a nawet żądają rozwodu za porozumieniem bo przecież "oni są niewinni i poszkodowani i mają prawo do nowego szczęścia", a gdy tylko usłyszą brak zgody na rozwód, ewentualnie za uznanie go/jej za winną rozpadu to wpadają w SZAŁ. Tak też było z moim mężem - wpadł w taki szał że go nie poznałam, tak jakby zły go opętał. I te późniejsze przez cały rok tłumaczenia - że przecież nam nie wyszło, że ma prawo być szczęśliwy, że rozwód mu jest potrzebny po to by kupić mieszkanie, że przecież lepiej dla syna gdy nie żyje z kłócącymi się rodzicami itd. itp. I to pranie brudów - przez pisma odpowiadające na pozew i odpowiedzi. Jego absurdalne zarzuty względem mnie, część to i prawda ale wynikały z sytuacji w jakiej byliśmy tj. mieszkaliśmy, bo gdybyśmy mieli więcej miejsca - choćby jeden pokój więcej, własną kuchnię i łazienkę a nie wspólnie z innymi to wiele zarzutów męża by nie było, ale to przecież on był przeciwny kupowaniu mieszkania na kredyt, a jak wyszukałam mieszkania do remontu na wynajem to też marudził, że trzeba płacić czynsz większy a remontować mu się nie chciało. Czasami trzeba mieć twardą skórę bo życie potrafi dowalić. A gdy kowalska okazała się większą zołzą niż ja to nagle mój mąż przejrzał na oczy - ma teraz dla nas więcej czasu i nie zionie złością - a ta jego wieksza obecność nawet mi czasami przeszkadza teraz bo już się do mojej samodzielności i samotności przyzwyczaiłam 😁

Flawless a jak u ciebie z terapią? Chodzisz gdzieś pogadać, zrozumieć z kimś odpowiednim to wszystko co się u was i w tobie dzieje? Bo mi takie rozmowy dużo dawały i dają dalej. Wiem, że przy dziecku trudniej myśleć o sobie, znaleźć czas i nieraz pieniądze. Ostatnio gdy tak sobie policzyłam ile mniej więcej wydałam na terapię i wizyty u psychiatry to mogłabym na bardzo wypasione wakacje z synem pojechać - pierwszy raz w życiu. Trudno, ja się przynajmniej wiele dowiedziałam o sobie i jestem inną, 'lepszą' osobą, wiem jakie małżeństwo mnie interesuje. Może mój mąż też kiedyś zrozumie.
Julit
Posty: 143
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Julit »

Flawless, śledzę Twój wątek od samego początku.
Współczuję, wspieram modlitwą, podziwiam, kibicuję...
Zadawałam sobie wszystkie te same pytania co Ty. Miałam bardzo podobne myśli w głowie. Nawet używałam tych samych sformułowań.
Żyję z mężem na odległość. Dziś nie wiem nawet gdzie i z kim mieszka. Mogę się tylko domyślać.
Mamy trójkę dzieci. Małoletnie.
Kiedyś ktoś w odpowiedzi na moje dylematy odpisał, żebym zastanowiła się co uzyskam dzięki rozwodowi. Jaki mój problem, których cała lista w głowie, rozwód rozwiąże.
Doszłam do wniosku, że żadnego, bo nie mam wpływu na męża. Jego decyzje i wybory.
Ile jest warta moja obrączka? Nie wiem. Może nigdy nie będę musiała sprawdzać. Jednak sakrament ma. Moja decyzja sprzed lat nie była podejmowana pod wpływem emocji, nieświadomie. Wiedziałam za kogo wychodzę za mąż. Kochałam.
Dziś też kocham. Na odległość. Siłą woli, decyzją, bo gdybym dopuściła do głowy emocje, oszalałabym z cierpienia, zawodu, rozczarowania. Nie umiałam tak kochać wcześniej. Uczę się tego codziennie, nie jest łatwo. Dopuszczam do siebie emocje, nie kastruję się, ale też nie dopuszczam by to one mną rządziły.
Mój mąż nie ma prawdopodobnie o tym zielonego pojęcia. Zdziwiłby się, że tak można. On zapewne tak nie umie.
Sakrament/przysięga małżeńska to najbardziej chardkorowa przysięga, jaką może sobie złożyć dwoje ludzi. Będę z Tobą zawsze i bez względu na wszystko co mnie z twojej strony spotka. Wiele miesięcy zajęło mi poukładanie sobie tego w głowie.
Oczywiście, że masz prawo do bycia szczęśliwą. Tylko czy uzależnianie swojego szczęścia od obecności drugiej osoby jest dobrym pomysłem? Nigdy nie będziesz miała pewności, że ten nowy ktoś Cię nie zawiedzie, nie zrani. We mnie jest taki strach i może dlatego nie myślę o takiej samotności.
Ściskam Cię mocno, nie uciekaj z forum, pisz.
Z modlitwą.
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Bławatek pisze: 20 lip 2022, 9:03 Flawless tak się jakoś składa że wszyscy odchodzący chcą a nawet żądają rozwodu za porozumieniem bo przecież "oni są niewinni i poszkodowani i mają prawo do nowego szczęścia", a gdy tylko usłyszą brak zgody na rozwód, ewentualnie za uznanie go/jej za winną rozpadu to wpadają w SZAŁ. Tak też było z moim mężem - wpadł w taki szał że go nie poznałam, tak jakby zły go opętał. I te późniejsze przez cały rok tłumaczenia - że przecież nam nie wyszło, że ma prawo być szczęśliwy, że rozwód mu jest potrzebny po to by kupić mieszkanie, że przecież lepiej dla syna gdy nie żyje z kłócącymi się rodzicami itd. itp. I to pranie brudów - przez pisma odpowiadające na pozew i odpowiedzi. Jego absurdalne zarzuty względem mnie, część to i prawda ale wynikały z sytuacji w jakiej byliśmy tj. mieszkaliśmy, bo gdybyśmy mieli więcej miejsca - choćby jeden pokój więcej, własną kuchnię i łazienkę a nie wspólnie z innymi to wiele zarzutów męża by nie było, ale to przecież on był przeciwny kupowaniu mieszkania na kredyt, a jak wyszukałam mieszkania do remontu na wynajem to też marudził, że trzeba płacić czynsz większy a remontować mu się nie chciało. Czasami trzeba mieć twardą skórę bo życie potrafi dowalić. A gdy kowalska okazała się większą zołzą niż ja to nagle mój mąż przejrzał na oczy - ma teraz dla nas więcej czasu i nie zionie złością - a ta jego wieksza obecność nawet mi czasami przeszkadza teraz bo już się do mojej samodzielności i samotności przyzwyczaiłam 😁

Flawless a jak u ciebie z terapią? Chodzisz gdzieś pogadać, zrozumieć z kimś odpowiednim to wszystko co się u was i w tobie dzieje? Bo mi takie rozmowy dużo dawały i dają dalej. Wiem, że przy dziecku trudniej myśleć o sobie, znaleźć czas i nieraz pieniądze. Ostatnio gdy tak sobie policzyłam ile mniej więcej wydałam na terapię i wizyty u psychiatry to mogłabym na bardzo wypasione wakacje z synem pojechać - pierwszy raz w życiu. Trudno, ja się przynajmniej wiele dowiedziałam o sobie i jestem inną, 'lepszą' osobą, wiem jakie małżeństwo mnie interesuje. Może mój mąż też kiedyś zrozumie.
Bławatku,
To co piszesz dokładnie odzwierciedla moje małżeństwo w chwili obecnej. On ma prawo do szczęścia, ludzie się rozstają, czepiam się go i marzę o utopii. I tak dalej. Oczywiście grozi mi praniem brudów w sądzie a ja tego nie chce.
Nie wierze w „twardą miłość” - jak ktoś nie chce mojego uczucia, to po jakimś czasie zabieram je i odchodzę. Kilka miesięcy na niego czekałam, byłam gotowa na wybaczenie wszystkiego. Byłam gotowa pozwolić mu na to czego chce, na prace w takich porach jak chce, na rozwijanie pasji które ma, na danie mu tyle czasu ile potrzebuje, na wszystkie wyjazdy jakie mu się trafią. Chciałam iść na terapie dla par i indywidualną. Ale nie muszę, bo on chce tylko odejść.

Kocham siebie i szanuje się, dlatego już dość. Wiem co lubię, co sprawia mi przyjemność. W czym jestem dobra. Nie mam 14 lat żeby uznać moje decyzje za niedojrzałe. W ciągu ostatniego roku przeszłam swoje i mocno dostałam w kość.
I wkurzam sie jak ktoś próbuje mi wmówić ze widzę tylko rozwód.
Jestem odpowiedzialna matką, nie podrzucam dziecka babciom czy innym członkom rodziny żeby odpoczywać czy imprezować. Zaszłam w ciąże z pełną świadomością rodzicielstwa i odpowiedzialności za nowe życie. I nie robię tego żeby sie biczować tylko chce nawiązać z dzieckiem mocną więź, wynagrodzić mu brak drugiego rodzica na codzień. Chce żeby mój syn czuł ze go kocham i jestem przy nim. Za chwile wrócę do pracy i już nie będziemy mieli tyle czasu na śmiechy, zabawę i przytulanie. Wiec korzystam.

Mój mąż mnie nie kocha i nie szanuje. Gdybym mu powiedziała ze może wrócić pod pewnymi warunkami to by mnie zabił śmiechem.
On mnie nie nie chce i żadna twarda miłość tu niczego nie zmieni. A niezgoda na rozwód jest traktowana jako oznaka desperacji, ze nie mogę bez niego żyć i powoduje ze jeszcze bardziej mnie nie szanuje. A ja się przed nim tylko ośmieszam.

Jeśli mamy być razem to będziemy. Jeśli nie to nie.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Szyrena »

Flawless, ja również śledzę Twój wątek od początku i bardzo Cię podziwiam. Widzę między nami wiele podobieństw choć sytuacje mamy różne. Bardzo Ci kibicuje.
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Mika5 »

Flawless pisze: 20 lip 2022, 9:53 Nie wierze w „twardą miłość” - jak ktoś nie chce mojego uczucia, to po jakimś czasie zabieram je i odchodzę. Kilka miesięcy na niego czekałam, byłam gotowa na wybaczenie wszystkiego. Byłam gotowa pozwolić mu na to czego chce, na prace w takich porach jak chce, na rozwijanie pasji które ma, na danie mu tyle czasu ile potrzebuje, na wszystkie wyjazdy jakie mu się trafią. Chciałam iść na terapie dla par i indywidualną. Ale nie muszę, bo on chce tylko odejść.

Kocham siebie i szanuje się, dlatego już dość. Wiem co lubię, co sprawia mi przyjemność. W czym jestem dobra. Nie mam 14 lat żeby uznać moje decyzje za niedojrzałe. W ciągu ostatniego roku przeszłam swoje i mocno dostałam w kość.
I wkurzam sie jak ktoś próbuje mi wmówić ze widzę tylko rozwód.
Jestem odpowiedzialna matką, nie podrzucam dziecka babciom czy innym członkom rodziny żeby odpoczywać czy imprezować. Zaszłam w ciąże z pełną świadomością rodzicielstwa i odpowiedzialności za nowe życie. I nie robię tego żeby sie biczować tylko chce nawiązać z dzieckiem mocną więź, wynagrodzić mu brak drugiego rodzica na codzień. Chce żeby mój syn czuł ze go kocham i jestem przy nim. Za chwile wrócę do pracy i już nie będziemy mieli tyle czasu na śmiechy, zabawę i przytulanie. Wiec korzystam.

Mój mąż mnie nie kocha i nie szanuje. Gdybym mu powiedziała ze może wrócić pod pewnymi warunkami to by mnie zabił śmiechem.
On mnie nie nie chce i żadna twarda miłość tu niczego nie zmieni. A niezgoda na rozwód jest traktowana jako oznaka desperacji, ze nie mogę bez niego żyć i powoduje ze jeszcze bardziej mnie nie szanuje. A ja się przed nim tylko ośmieszam.

Jeśli mamy być razem to będziemy. Jeśli nie to nie.
U mnie podobnie- mąż chciał tylko odejść. Gdy walczyłam o małżeństwo, widziałam tylko pogardę i zawieranie szyków z kowalską. Odpuscilam, nie miałam na to siły. Jesteśmy rozwiedzeni, on twierdzi, ze jest szczęśliwy, wprowadził ja do swojej rodziny jakby nigdy nic. Ja generalnie robię swoje. Obgadują mnie z rodziną- moje bycie samą traktują jako dowód na moj brak kwalifikacji do tworzenia związku. Ale rozwiedxiony mąż odpowiada minimalnie miłej na pytania po naszym rozwodzie… nie wiem, czy dobrze zrobiłam godząc się na rozwód… ale to kuz się stało. Szans dla nas nie widzę po ludzku. Po ludzku to naprawdę emocjonalna „rzeźnia”. Póki co ma mnie gdzieś tak dalece, jakby nigdy ze mną nie był. No ale Bóg może wszystko. Tylko co ja bym zrobiła z takim zdrajcą, gdyby kiedyś chciał wrócić. To wszystko było realne gdy byłam w wielkich emocjach. Dziś opadły i dziwnie się czuję. Niby mam tę milosc do męża ale ona taka wymiętolona, popruta, w dziurach cała… nie jestem nawet pewna, kim on jeszcze jest…
Zablokowany