Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Jagódka » 06 lut 2022, 7:57

Witam,
Na forum trafiłam niedawno, szkoda, że nie wiedziałam o nim wcześniej, może byłabym teraz w innym miejscu.
Jestem w związku małżeńskim od 11 lat. Początki naszej miłości były takie magiczne, zupełnie tak jakbyśmy byli sobie przeznaczeni, nadal tak myślę. Po pięciu latach wzięliśmy ślub. Cztery lata po ślubie urodził się synek, a 7 lat po ślubie córeczka.
Dla mnie osobiście to od minionych wakacji zaczął się zły czas. Dowiedziałam się, że mąż pisze wiadomości z pewną dziewczyną, swoją pracownicą, którą zatrudnił jakiś czas temu, w sposób taki, jakby była kimś wyjątkowym dla niego. Później widziałam jakieś inne wiadomości wymieniane między nimi, o różnych porach. Ja się o tym dowiedziałam nie zostawiłam tego dla siebie, tylko zaczęłam zamęczać mojego męża pytaniami i rozmowami, czyli jak już teraz wiem, gorzej zrobić nie mogłam. W sumie on potrafił wszystko w miarę logicznie wyjaśnić, ale ponieważ miały później miały miejsce różne sytuacje, cały czas mnie to gdzieś męczyło i dopytywałam męża co to właściwie znaczy. On pod wpływem tych rozmów zaczął miewać bóle serca. Nie przyznał się, że łączy go z Tą dziewczyną coś więcej, ale nigdy też nie udowodnił, że między nimi nic nie zaszło. Dla mnie to był taki flirt między nimi, ale czy było coś więcej to nie wiem.
Chciałam się również do niego zbliżyć, częściej chciałam się "przytulać", bo mąż miał również pretensje, że go odrzucałam jako mężczyznę. W ogóle nie rozumiał, że po całym dniu pracy zawodowej, zajmowaniu się po pracy dziećmi, gdy wracał do domu późno, a on chciał się przytulać a jak gotowałam posiłek na następny dzień, nie byłam chętna na "przytulanki". Zaczęłam mu też dziękować jak coś zrobił dla domu, żeby czuł się potrzebny. Mimo to czułam jednak, że on coraz bardziej się ode mnie oddala,.
Żałuję też, że o swoich podejrzeniach powiedziałam teściowej, myślałam, że jakość wpłynie na męża, bo on liczy się z jej zdaniem. Jednak to był błąd, po tym jak dowiedział się, że jej powiedziałam, sytuacja się pogorszyła, tym bardziej, że ona przeinaczyła fakty. Ja to widzę tak, że przeraził się jak ta sytuacja wygląda, i może żeby siebie usprawiedliwić, zaczął mówić o mnie że jestem złą żoną, nawet powiedział, że chce mu coś zrobić, bo jak był w chorobie przechodziłam koło łóżka i on nagle się ocknął z strachem.
Pod wpływem tych moich rozmów (według męża oskarżeń) on zaczął mówić, że Ja zawsze byłam niedobra, że go raniłam, bo co by nie zrobił było źle, że jestem zła i jest ze mną nieszczęśliwy, że ja też jestem z nim nieszczęśliwa, bo jakbym była z nim szczęśliwa to bym nie mówiła mu słów, które go ranią. On uważa, że wie wszystko, bo tylko w ten sposób, że byłam z nim nieszczęśliwa i że jestem zła, potrafi sobie wytłumaczyć że mówiłam mu rzeczy które były dla niego przykre. Mówi też, żeby był złym ojcem i mężem, bo zwrócenie mu jakiejkolwiek uwagi o tym świadczy, bo on chciałbym robić zawsze wszystko dobrze. Ja nigdy nie powiedziałam, że jest złym ojcem, złym mężem, zawsze chciałam, żeby był więcej w domu i więcej czasu spędzał z dziećmi, ale ma taką pracę i prowadzi własną działalność i to wszystko jest czasochłonne.
W związku z tymi podejrzeniami wobec męża i tym że on cały czas pracował z tą dziewczyną i z tymi emocjami, nie zawsze zachowywałam się racjonalnie. Zaczęłam być bardziej podejrzliwa, zazdrosna, a wcześniej nie byłam zazdrosna.
Mąż uważa, że od kilku lat już nie jest dobrze i że to się w nim kumulowało, on jest wrażliwy i każdą uwagę pod jego adresem bardzo przeżywa. W ogóle teraz to on nie pamięta dobrych chwil z naszego życia, tylko mówi, o kłótniach, chociaż on mówiąc o kłótniach ma na myśli słowa, które mówiłam, a były przykre dla niego. Ponadto mówi, że go nie szanowałam i czuł się niepotrzebny. Nie wiem dlaczego czuje się niepotrzebny, skoro większość spraw rodzinnych załatwiał on. Mówi, że takie wzorce wyniosłam z domu, bo moja mama często narzeka na mojego tatę i często mu "wyrzuca", że coś źle zrobił.
Mąż zarzuca mi również, że źle odnoszę się do jego rodziców, którzy zajmują się naszymi dziećmi, jak jesteśmy w pracy. Kiedy powiem, że dziadkowie dają za dużo słodyczy, albo dzieci oglądają za dużo bajek, to według niego jestem niewdzięczna. Sam natomiast wobec swojej mamy jest bezkrytyczny i nigdy nie staje po mojej stronie, nawet jak ewidentnie nie ma racji, bo według niego ona ma zawsze dobre intencje, a ja jak coś powiem, to tak chciałam i nic mnie nie usprawiedliwia i miałam coś złego na myśli.
To prawda, że jak pojawiły się dzieci, opieka nad nimi przysłoniła mi inne sfery życia, dodatkowo pracuję zawodowo, do pracy daleko dojeżdżam, a zawsze chciałam zająć się dziećmi tak, żeby tego nie odczuły, że wróciłam do pracy. Przez to wszystko byłam zmęczona i czasami sfrustrowana, nie raz mówiłam mężowi, że sobie nie radzę, ale on to bagatelizował. Czasami coś ugotował, raz na dwa tygodnie, coś zrobił, ale to było tak z doskoku. Poza tym mąż bardzo dużo czasu poświęca pracy, jest jej pasjonatem. Generalnie w domu robił zakupy i woził dzieci na zajęcia dodatkowe, ale inne obowiązki były na mojej głowie, a jak coś się zepsuło to zajmowałam się tym ja (jeśli dałam radę), ale najczęściej naprawiał to jego tata.
Bywało, że słyszałam od męża, że źle czuję, nie powinnam się czymś przejmować, np. po trudnym pierwszym porodzie i w innych trudnych sytuacjach.
Jeszcze w wakacje mówił, że jeszcze trochę mnie kocha, za chwilę, że już nie, później, że jakoś sobie poradzimy. Mówił też, że jest zagubiony i wewnętrznie rozdarty, mówił, że kocha dzieci. Powiedział jeszcze, że najpierw muszę zacząć go szanować.
Po pewnej uroczystości rodzinnej na której okazałam zazdrość, wyprowadził się z domu do rodziców, według mnie ty był tylko pretekst, tak miał już zaplanowane. Nic przy tym nie powiedział, że nie wróci na noc. Przez jakiś czas sypiał w domu tylko w weekendy, ale później przestał w ogóle nocować. Zabrał również swoje ubrania, które nosi do pracy, też zrobił to "cichaczem". Bywa w domu rano żeby zawieźć dzieci do szkoły (nie zawsze) i czasami odwozi je wieczorem od dziadów, czasami coś zje w domu. Przychodzi do domu kiedy chce i wychodzi kiedy chce, ma nadal klucze. Robi zakupy żywnościowe. Ogólnie mówi, że mogłam mieć wszystko i wszystko zniszczyłam, że miałam tyle lat żeby wszystko naprawić i sama jestem sobie winna. Teraz mówi, że już nie czuje się moim mężem i że już ze mną nie będzie.
Dodam, że chodzimy na terapię małżeńską, ale cały czas zastanawiam się czy mąż ma dobre intencje, czy robi to w dobrej wierze, bo mam podejrzenia, że robi to, żeby dobrze wypaść na sprawie rozwodowej, że próbował ratować, ale się nie udało. Już nie raz mówił, że nie chce tam chodzić. Po jednej z terapii, gdy wspomniałam o jego relacji z Kowalską (nie wiem czy można ją tak nazwać) i wracaliśmy był strasznie zdenerwowany, mówił, że przecież już dawno było źle. Powiedział, też że nie będzie już cierpiał. Jak powiedziałam mu, że dla mnie związek małżeński jest nierozerwalny i przed Bogiem zawsze będziemy małżeństwem, i i Ja chcę dochować przysięgi małżeńskiej, to powiedział, że jestem złośliwa.
Ja kocham męża, ale on w to nie wierzy, albo mówi, że jeżeli go kocham to moja miłość jest toksyczna i destrukcyjna. Mówi, że on modlił się kiedyś, żebym się zmieniła i że Bóg go opuścił, bo pozwala mu tak cierpieć.
Zaczął twierdzić również, że jestem chora psychicznie, że go nękałam. Co jakiś czas straszy, że zabierze mi dzieci, bo mówi, że jeśli jest mi ciężko to on może je wychować.
Boli mnie też, że naopowiadał te wszystkie złe rzeczy rodzinie (chociaż rozumie to w jakiś sposób) i znajomym. Ja zostawiłam wszystko dla siebie i o sprawach małżeństwa nie rozpowiadam.
Nie wiem jak do niego dotrzeć i czy to w ogóle jest możliwe, wytworzył taki mur, nie do przejścia. Parę razy wspomniał o rozwodzie, że chce się uwolnić.
Bardzo w tym czasie zbliżyłam się do Boga i zaczęłam się modlić, co według niego jest na pokaz. Generalnie mój mąż też mówi, że się modli, ale raczej nie w intencji naszego małżeństwa.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Al la » 06 lut 2022, 21:32

Witaj, Jagódka, na naszym forum.


Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią; wiem, że dla Ciebie jedyną w Twoim cierpieniu, ale bardzo wpisującą się w schematy kryzysów, zdrad małżeńskich, opowiadanych na tym forum.
Zbliżyłaś się do Boga, co jest dosyć znamienne w kryzysach. Bowiem, kiedy padają wszelkie próby i pomysły, jak ratować po ludzku, wtedy pozostaje zwrócić się jedynie do Siły Wyższej, czyli do Pana Boga.

Zapoznaj się z nasza stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/ , znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych, oraz listę polecanych lektur.
Zainwestuj w wiedzę nt kryzysu, komunikacji, relacji.

Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że otrzymasz wsparcie od forumowiczów.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Sarah » 06 lut 2022, 22:39

Witaj, też myślę, że postępowanie Twojego męża jest wręcz do bólu typowe. Zdrada i próba wyparcia swojej odpowiedzialności i przekonania wszystkich (ciebie, otoczenia, również siebie), że to wszystko twoja wina, a on przecież nie robi nic złego.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski

Arisa
Posty: 9
Rejestracja: 04 lut 2022, 22:04
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Arisa » 06 lut 2022, 22:47

To jest trudne, mój mąż też stwierdził, że mnie nie kocha, że lepiej mu beze mnie i ogólnie po co się męczyć. Jestem w ciąży i jego wymówką również było to, że nie chce pokazywać sztucznej relacji między nami. Mój świat się załamał, chociaż już wcześniej byłam w tm małżeństwie nieszczęśliwa. Nawet roku nie przetrwało, ja siedzę u mamy, a on się nie odzywa i tworzy swoje wygodne życie. Mi pomaga modlitwa, chociaż sama już nie wiem, o co się modlić. Słuchałam rekolekcje o kryzysach, rozstaniach. W każdym było jedno, powierzasz się Bogu i tą sytuację, On to przeistoczy w dobro. Ba, takie kryzysy często Bóg dopuszcza, aby coś się pięknego dopełniło, przemieniło. Sama skup się również na sobie i dzieciach. Na rozwoju duchowym, Jest to ciężkie, ale w Nim jest tylko umocnienie, nie wiem, co by było bez Niego. Jak potrzebujesz się wygadać możesz śmiało pisać :)

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Bławatek » 07 lut 2022, 8:42

Witaj,

Jagódka, wiele osób zarzuca sobie, że nie znalazło forum wcześniej - ja na pewno. Ale czy to by coś dało. Za to teraz na pewno da Ci wiele - tu możesz pisać i wyrzucać negatywne emocje.

Opis Twojej historii jest bardzo podobny do mojego - mój mąż też jest skrytym człowiekiem, w trakcie małżeństwa mnie nie wspierał, mało pomagał w domu, gdy byłam przemęczona lub miałam jakiś problem do rozwiązania to nigdy mi nie pomógł, zawsze mówił, że panikuję, ale sam wymagał abym mu we wszystkim pomagała, go wspierała.

Gdy mu się coś nie podobało to zamiast o tym mówić to zazwyczaj dusił w sobie, a potem urządzał ciche dni. Ale pretensje kierował do mnie, za wszystko byłam odpowiedzialna i całą winę zawsze ja musiałam ponosić.

I też usłyszałam, że rozpad naszego małżeństwa jest przeze mnie, a on przestał mnie kochać i odchodzi bo ja go niszczę. Niestety niedawno się okazało, że w tamtym czasie miła koleżanka z pracy się koło niego zakręciła.

Potrafię sobie wyobrazić jak to wszystko boli. A im bardziej się starasz tym bardziej on staje się odległy.

Pomaga modlitwa i rozmowa z Bogiem.

I nie pozwól sobie wmówić, że to wszystko Twoja wina. Każdy ma coś za uszami, ale zazwyczaj ta osoba, która myśli o odejściu jednak ma więcej rzeczy do naprawy.

Pozdrawiam

Arisa
Posty: 9
Rejestracja: 04 lut 2022, 22:04
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Arisa » 07 lut 2022, 10:51

Bławatek pisze:
07 lut 2022, 8:42

Opis Twojej historii jest bardzo podobny do mojego - mój mąż też jest skrytym człowiekiem, w trakcie małżeństwa mnie nie wspierał, mało pomagał w domu, gdy byłam przemęczona lub miałam jakiś problem do rozwiązania to nigdy mi nie pomógł, zawsze mówił, że panikuję, ale sam wymagał abym mu we wszystkim pomagała, go wspierała.

Gdy mu się coś nie podobało to zamiast o tym mówić to zazwyczaj dusił w sobie, a potem urządzał ciche dni. Ale pretensje kierował do mnie, za wszystko byłam odpowiedzialna i całą winę zawsze ja musiałam ponosić.
Znam to, są niedojrzali i to nam się obrywa, że im się nie chce pracować w relacji. Wszystko na odwal. Szustak o tym mówił w serii "dlaczego mąż porzuca żonę". Wszystko tam się zgadza. Warto posłuchać, by zrozumieć.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Firekeeper » 07 lut 2022, 12:14

Jagódka pisze:
06 lut 2022, 7:57

Kryzys zaczął się odkąd zobaczyłaś wiadomość do znajomej w telefonie? Napisałaś, że dla Ciebie, a dla męża kryzys zaczął się dużo wcześniej czy również od momentu kiedy zobaczyłaś wiadomość?
Ja z moim mężem od samego początku związku miałam bardzo duży problem z zazdrością uzasadnioną i nie. Jest to uczucie, które bardzo niszczy relacje.
Podobnie jak Ty zamęczałam go pytaniami, szukałam logicznych wyjaśnień. Oszukiwałam samą siebie, albo dokładam do historii dużo więcej. Później już tak w tym siedziałam, że kontrolowałam każdy jego krok. Miałam też stany, gdzie próbowałam być dla niego lepsza. Nalegałam na seks, organizowałam wieczory, osaczałam go że wszystkich stron. Później się frustrowałam, że biorę na siebie za dużo. Wszystko robiłam pod niego i to sprawiało, że był co raz dalej, uciekał wręcz przede mną. W 3 ciąży wyprowadził się z sypialni. Wrócił po 6 latach. 2 lata nie współżylismy. Mój mąż również czuł, że jest złym mężem i ojcem. Dotykała go każdą moja uwaga, a im bardziej on się oddalał ja jeszcze więcej mu dokładam, ironizowałam. Czuł się również niepotrzebny, niedoceniony. Mi się wydawało, że robię wszystko dla niego, a on nie wdzięczny jeszcze czuję się źle. Ogólnie nakręciliśmy się strasznie. Ja też chciałam skończyć ten związek małżeński, bo zarówno i mi i mężowi przysparzał tylko cierpienia. Każdy musi chyba dojść właśnie do muru i się z nim zderzyć. Albo spaść na dno. Odkręcić wszystko i naprostować jest bardzo ciężko, ale nie jest niemożliwe. My dostąpiliśmy chyba cudu, bo wychodzimy z dna.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2022, 12:50 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Jagódka » 07 lut 2022, 18:57

Firekeeper pisze:
07 lut 2022, 12:14
Jagódka pisze:
06 lut 2022, 7:57

Kryzys zaczął się odkąd zobaczyłaś wiadomość do znajomej w telefonie? Napisałaś, że dla Ciebie, a dla męża kryzys zaczął się dużo wcześniej czy również od momentu kiedy zobaczyłaś wiadomość?
Ja z moim mężem od samego początku związku miałam bardzo duży problem z zazdrością uzasadnioną i nie. Jest to uczucie, które bardzo niszczy relacje.
Podobnie jak Ty zamęczałam go pytaniami, szukałam logicznych wyjaśnień. Oszukiwałam samą siebie, albo dokładam do historii dużo więcej. Później już tak w tym siedziałam, że kontrolowałam każdy jego krok. Miałam też stany, gdzie próbowałam być dla niego lepsza. Nalegałam na seks, organizowałam wieczory, osaczałam go że wszystkich stron. Później się frustrowałam, że biorę na siebie za dużo. Wszystko robiłam pod niego i to sprawiało, że był co raz dalej, uciekał wręcz przede mną. W 3 ciąży wyprowadził się z sypialni. Wrócił po 6 latach. 2 lata nie współżylismy. Mój mąż również czuł, że jest złym mężem i ojcem. Dotykała go każdą moja uwaga, a im bardziej on się oddalał ja jeszcze więcej mu dokładam, ironizowałam. Czuł się również niepotrzebny, niedoceniony. Mi się wydawało, że robię wszystko dla niego, a on nie wdzięczny jeszcze czuję się źle. Ogólnie nakręciliśmy się strasznie. Ja też chciałam skończyć ten związek małżeński, bo zarówno i mi i mężowi przysparzał tylko cierpienia. Każdy musi chyba dojść właśnie do muru i się z nim zderzyć. Albo spaść na dno. Odkręcić wszystko i naprostować jest bardzo ciężko, ale nie jest niemożliwe. My dostąpiliśmy chyba cudu, bo wychodzimy z dna.
Przez 1-2 miesiące myślałam, że problem polega właśnie na tej relacji męża ze znajomą. Dla mnie od tego momentu nastąpił zły czas - kryzys. Jednak po pewnym czasie mąż zaczął mówić, że jestem zła, że go ranię, ogólnie że on tak czuje już od kilku lat, że mu ze mną jest niedobrze, że nie jest szczęśliwy. Ogólnie ja miałam wtedy trudny czas, jakiś czas wcześniej wróciłam do pracy, męczące dojazdy, trudne sprawy w pracy od początku, opieka nad dziećmi, obowiązki domowe. Żyłam z dnia na dzień, jak w jakimś kołowrotku. Mąż też ma wymagającą pracę i prowadzi jeszcze własną działalność. Nie było tak, że zupełnie nie pomagał, ale przy takiej pracy zawodowej jaką ma plus własna działalność, dla rodziny nie pozostaje zbyt wiele czasu, po pracy zawsze coś pomógł, tylko, że wracał późno, ale chociaż trochę pobawił się z dziećmi.
Ponadto ja faktycznie poświęciłam się dla dzieci, jednak nie narzekam, po prostu nie potrafiłam już wygospodarować czasu ani dla siebie ani dla Nas jako małżeństwa. Jak mąż wracał późno z pracy, ja szykowałam dzieciom kolację, a dla męża podgrzewałam obiad i on chciał się przytulić, to ja nie potrafiłam tego odwzajemnić, a po położeniu dzieci spać, często zasypiałam. Mąż ze spaniem przeniósł się do salonu, bo mu było niewygodnie w sypialni, ja spałam tam z dziećmi. Myślałam, że jak dzieci będą większe to się wszystko wyprostuje, unormuje. No i się posypało :(

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: MaryM » 08 lut 2022, 14:01

Kolejna przykra historia. U mnie podobny kryzys i … po przygotowaniu się do rozwodu - kowalska. Czuła, seksowna pracownica z dziećmi. Gotowa na wszystko. Teraz triumfująca i wpływająca na nasze relacje, w tymi finansowe. Współpracująca w ukrywaniu się, cierpliwa poszukiwaczka wsparcia dla swoich dzieci. Praca nad sobą przyniosła mi wymierne efekty, jednak wyrok na małżeństwo wydali dawno temu. Teraz chcą z naszymi dziećmi robić szczęśliwy patchwork. Jak z bajki. Nie miałam żadnych szans na uratowanie tej relacji.

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Jagódka » 08 lut 2022, 18:28

Dziękuję za wsparcie. Czytanie tego forum otworzyło mi oczy na wiele spraw. Jeszcze pół roku temu byłam kłębkiem emocji, nadal jest ich we mnie dużo, ale jestem jakaś spokojniejsza. Dzięki temu, że zaczęłam modlić się, wyciszyłam się. Jakiś czas temu to mąż zapytał się czy coś biorę, chodziło mu o jakieś tabletki uspokajające.
Zapoznałam się z Listą Zerty, ale trudno mi ją wcielić w życie. Nie jest łatwo. Byłam na również parę miesięcy temu na kilku spotkaniach u psychologa, ale przestałam chodzić, bo i tak długo jestem poza domem, a wolę skupić się na terapii małżeńskiej na którą uczęszczamy z mężem, chociaż mąż ciągle mówi, że już nie będzie na nią chodził. Poza tym Pani psycholog widząc w jakim jestem stanie dawała mi się wygadać, zamiast prowadzić terapię.
W ogóle może ktoś mi powie, jak zachowywać się na takiej terapii małżeńskiej, skoro mam odwiesić się od męża i na co dzień nie okazywać mu zainteresowania, a na terapii mówimy o tej sytuacji między nami i o uczuciach.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: nałóg » 08 lut 2022, 22:18

Dobrą zasadą w terapii małżeńskiej ( w komunikacji a szczególnie w dialogu) jest umiejętność słuchania z ukierunkowaniem uwagi na mówiącego .Takiego słuchania ze zrozumieniem, bez przerywania.
Jest takie powiedzenie:” wyjmij watę z uszu i włóż do ust”.
Masz dwoje uszu i jedne usta…….. a słuchasz 2x więcej jak mówisz?
PD

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: sajmon123 » 08 lut 2022, 22:23

Jagódka pisze:
08 lut 2022, 18:28
Dziękuję za wsparcie. Czytanie tego forum otworzyło mi oczy na wiele spraw. Jeszcze pół roku temu byłam kłębkiem emocji, nadal jest ich we mnie dużo, ale jestem jakaś spokojniejsza. Dzięki temu, że zaczęłam modlić się, wyciszyłam się. Jakiś czas temu to mąż zapytał się czy coś biorę, chodziło mu o jakieś tabletki uspokajające.
Zapoznałam się z Listą Zerty, ale trudno mi ją wcielić w życie. Nie jest łatwo. Byłam na również parę miesięcy temu na kilku spotkaniach u psychologa, ale przestałam chodzić, bo i tak długo jestem poza domem, a wolę skupić się na terapii małżeńskiej na którą uczęszczamy z mężem, chociaż mąż ciągle mówi, że już nie będzie na nią chodził. Poza tym Pani psycholog widząc w jakim jestem stanie dawała mi się wygadać, zamiast prowadzić terapię.
W ogóle może ktoś mi powie, jak zachowywać się na takiej terapii małżeńskiej, skoro mam odwiesić się od męża i na co dzień nie okazywać mu zainteresowania, a na terapii mówimy o tej sytuacji między nami i o uczuciach.
Jagódka z mojego doświadczenia mogę Ci tylko podpowiedzieć, że nie da się ciągnąć dwóch srok za ogon. Jeśli uczęszczasz z mężem na terapię małżeńską to stosuj się tylko do zaleceń terapeuty. Jeśli Ci one nie odpowiadają, nie czujesz się dobrze, nie masz zaufania to warto rozważyć zmianę terapeuty...

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Jagódka » 09 lut 2022, 17:58

Dziękuję nałóg za radę. Generalnie nie jestem gadułą, ale w komunikacji z mężem, chciałabym mu zawsze wytłumaczyć dlaczego kiedyś postępowałam tak czy inaczej. Zresztą on sam często wraca do przeszłości i pyta dlaczego powiedziałam kiedyś coś. To nie prowadzi do niczego dobrego.

Jagódka
Posty: 129
Rejestracja: 05 lut 2022, 15:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Jagódka » 09 lut 2022, 18:05

Sajmon123 ciągniecie dwóch srok za ogon, czyli stosowanie Listy Zerty i zaleceń psychoterapeuty? Nasza psychoterapeutka na ostatnim spotkaniu, męża nie było (podobno z powodu złego samopoczucia), powiedziała, żebym na męża nie naciskała, dała mu wolność której tak potrzebuje, a sama zajęła się sobą jaj najlepsza mama.

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż powiedział, że nie kocha i wyprowadził się ...

Post autor: Sefie » 09 lut 2022, 18:52

Jagódka pisze:
09 lut 2022, 18:05
Sajmon123 ciągniecie dwóch srok za ogon, czyli stosowanie Listy Zerty i zaleceń psychoterapeuty? Nasza psychoterapeutka na ostatnim spotkaniu, męża nie było (podobno z powodu złego samopoczucia), powiedziała, żebym na męża nie naciskała, dała mu wolność której tak potrzebuje, a sama zajęła się sobą jaj najlepsza mama.
Jagódka,
w takim razie pani psychoterapeuta chyba jest z Sycharu :D
Przeczytaj Listę Zerty, no wypisz wymaluj.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości