Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Jastarnia »

DDA nie jestem, może jakieś inne DD..., ale alkoholu u mnie w domu pochodzenia nie było, czasem na rodzinnej imprezce jak to wszędzie. Mąż jest DDA, ale nigdy nie dał sobie tego uświadomić, ani pomóc. Myślę, że u mnie to bardziej wynika z tego jak nauczył mnie funkcjonować mąż, ja się dopasowałam, że muszę mu ciągle odpisywać, że musi wiedzieć na bieżąco gdzie jestem i co robię, bo w innym wypadku się denerwował i obwiniał że mam go gdzieś. Weszło mi to w nawyk i czułam się jakby to było normalne.
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
Bławatek
Posty: 1673
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Jastarnio przez męża zostałaś nauczona pewnego schematu który powielasz w kontaktach z innymi i zauważasz że to nie jest dobre dla Ciebie. Mój mąż też wymagał rzucania wszystkiego i zajmowania się nim i jego potrzebami - w stosunku do mnie i moich potrzeb on tak nie działał, to było jednostronne. A ja w to tak mocno weszłam, że po jego odejściu poczułam się jak na odwyku, do tego zaczęła się pandemia i wszyscy zajęli się "przetrwaniem" i też często rodzina, znajomi mi nie odpisywali na SMS-y a ja tak jak ty czułam się odrzucona, zapomniana, a przecież tak wtedy potrzebowałam kontaktów z innymi by nie zwariować. Zaczęłam nad tym pracować i już teraz tak bardzo nie przeżywam podobnych sytuacji.

A może tak jak Caliope jakiś zwierzaczek by ci pomógł w tej samotności i braku przytulania... Albo wolontariat wśród starszych, chorych czy przy dzieciach...
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Sefie »

Jastarnia pisze: A nie tęsknisz po prostu za drugim człowiekiem? Nie mówię o nowym związku, ale o bliskich przyjaźniach, rodzinie.
Mam znajomych, mam rodzinę, widujemy się więc nie odczuwam samotności.
Jedyna dolegliwość to celibat, który nie jest dla mnie stanem optymalnym ale został mi narzucony. Nie będę ukrywał, że przebywając w towarzystwie pięknej żony przez kilka dni ruszało mnie to bo wieczorami widząc ją po roku czasu w bieliźnie nagrzewałem się jak piec hutniczy :D no ale jest jak jest. Czy jeszcze zamieszkamy razem i coś odbudujemy to czas pokaże. Narazie jest powrót do życia osobno.

Co do Twojego wiszenia na mężu i podporządkowaniu mu się to w swoim wątku pisałaś o terapii na którą chodzisz. Również w Twoim wątku był poruszany temat DDD, zastanów się nad tym. Może warto pogrzebać skąd to się wzięło.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Jastarnia »

Bławatek pisze: 28 lip 2022, 11:04 Jastarnio przez męża zostałaś nauczona pewnego schematu który powielasz w kontaktach z innymi i zauważasz że to nie jest dobre dla Ciebie. Mój mąż też wymagał rzucania wszystkiego i zajmowania się nim i jego potrzebami - w stosunku do mnie i moich potrzeb on tak nie działał, to było jednostronne. A ja w to tak mocno weszłam, że po jego odejściu poczułam się jak na odwyku, do tego zaczęła się pandemia i wszyscy zajęli się "przetrwaniem" i też często rodzina, znajomi mi nie odpisywali na SMS-y a ja tak jak ty czułam się odrzucona, zapomniana, a przecież tak wtedy potrzebowałam kontaktów z innymi by nie zwariować. Zaczęłam nad tym pracować i już teraz tak bardzo nie przeżywam podobnych sytuacji.
Zwierzaków mam 4, ale to nie to samo. Ogólnie na brak zajęcia nie narzekam. Tylko najgorszy ten brak rozmowy, bliskości drugiego człowieka. Hmm mi odpisują, ale czasem kilka godzin przyprawia mnie o jakiś niepokój, mężowi odpisywałam po kilku minutach, choćby się świat walił, to mu odpisywałam. U nas też to było na początku jednostronne. Potem weszło w nawyk dla obu stron. teraz widzę jakie to było chore, ale nie umiem tego zmienić w relacji z innymi ludźmi.

Możesz bliżej sprecyzować w jaki sposób nad tym pracujesz?
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Jastarnia »

Nie rozumiem czemh twoja zona tak sie wprowadzila i wyprowadzila. To jakiś test miał być czy co?
Sefie pisze: 28 lip 2022, 14:04 Co do Twojego wiszenia na mężu i podporządkowaniu mu się to w swoim wątku pisałaś o terapii na którą chodzisz. Również w Twoim wątku był poruszany temat DDD, zastanów się nad tym. Może warto pogrzebać skąd to się wzięło.
Mam zależną osobowość. A na mężu już nie wiszę. Nie wyobrażam sobie jego powrotu bez terapii małżeńskiej, nie chcę takiego męża jak teraz. Może gdyby przeszedł cudowną przemianę, zrozumiał jak bardzo mnie skrzywdził.

Teraz jestem wykończona. Tym że upatrywałam szczescia w tym człowieku, a tak mnie zawiódł. Tym że sama siebie zawiodłam bo na to pozwoliłam. Jestem zła sama na siebie.

Jestem rozgoryczona faktem, że on jest taki szczęśliwy, a ja mimo tej wierności, czekania, jestem tak nieszczęśliwa i myślę że nic w życiu mnie już dobrego nie czeka. Też chciałabym być w końcu szczęśliwa!!!

Ja już na męża nie czekam, ja nie mam nadziei na naprawę naszego małżeństwa.

Chciałabym naprawić siebie, po tym popapranym kryzysie. Mam dość swojego życia i nie wiem jak je zmienić.
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
Bławatek
Posty: 1673
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Jastarnio po prostu liczę się z tym że inni ludzie mają swoje życie i swoje sprawy i niekoniecznie w danym momencie mają możliwości lub czas by mi odpisywać lub spotykać się ze mną. Sama nieraz po czasie komuś odpisuję lub nie mam czasu więc jeśli od kogoś nie ma odzewu to czasami się denerwuję ale zaraz potem rozmyślam że może ktoś mi nie odpisał bo nie miał czasu na odpowiedz lub zapomniał komórki lub byl np w kościele lub rozmawiał z kimś i nie mógł przerwać - tak to sobie tłumaczę i mi lepiej, gubi się to poczucie opuszczenia, bycia nieważną. A najlepiej nie rozmyślać tylko zająć się czymś, wynaleźć jakieś zajęcie.
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Sefie »

Jastarnia pisze: 28 lip 2022, 17:14 Nie rozumiem czemh twoja zona tak sie wprowadzila i wyprowadzila. To jakiś test miał być czy co?
Może jest to gra przed kolejną rozprawą żeby pokazać, że próbowała ale się nie udało. Może faktycznie chce spróbować ale jest strach, brak zaufania i stwierdziła, że na chwilę obecną na więcej nie może sobie pozwolić bo musi ochłonąć, poukładać wszystko w głowie. Życie zweryfikuje.
Jastarnia pisze: 28 lip 2022, 17:14 Jestem rozgoryczona faktem, że on jest taki szczęśliwy, a ja mimo tej wierności, czekania, jestem tak nieszczęśliwa i myślę że nic w życiu mnie już dobrego nie czeka. Też chciałabym być w końcu szczęśliwa!!!
Jeśli ktoś upatruje szczęścia w chwilowych przyjemnościach jak kochanka i zostawieniu żony to nie wiem czy naprawdę jest szczęśliwy. W mojej rodzinie na przestrzeni 10 lat posypało się sporo rozwodów bo aż 4. Żadna z osób, która odeszła do innej/innego nie jest dzisiaj szczęśliwa bo wszystkie te związki się posypały i mają problem z powrotem bo druga strona ich już nie chce. A opuszczeni poukładali już sobie życie. Dwie osoby wybrały bycie samemu i nie widzę po nich żeby byli nieszczęśliwi, odnaleźli się w tym i deklarują, że im tak dobrze.
Jastarnia pisze: 28 lip 2022, 17:14 Chciałabym naprawić siebie, po tym popapranym kryzysie. Mam dość swojego życia i nie wiem jak je zmienić.
Może terapia dla DDD?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Lawendowa
Posty: 7692
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Lawendowa »

Jastarnia pisze: 28 lip 2022, 17:14 Jestem rozgoryczona faktem, że on jest taki szczęśliwy, a ja mimo tej wierności, czekania, jestem tak nieszczęśliwa i myślę że nic w życiu mnie już dobrego nie czeka. Też chciałabym być w końcu szczęśliwa!!!

.....

Chciałabym naprawić siebie, po tym popapranym kryzysie. Mam dość swojego życia i nie wiem jak je zmienić.
Jastarnio, ja najlepszą rzecz jaką zrobiłam dla siebie w czasie ostrego kryzysu, to ... znalazlam to Forum. Później już poszło szybko. Rzutem na taśmę załapałam się na wakacje z Sycharem w Bieszczadach dawno,
dawno temu i to było Opatrznościowe. Pojechała tam kupka nieszczęścia czyt. ja i zobaczyła, że ludzie, którzy są w podobnej, ale i o wiele gorszej sytuacji niż ja... uśmiechają się, są radośni, spokojni i bije od nich taki blask. Pomyślałam: ja też tak chcę !!!
I sie zaczęło :lol:
Kroki, kontakt z Sycharkami w realu - jeździłam , bagatela, ponad 100km. Kroki to byl trud, zmaganie się z sobą ale i grupa ludzi, którzy wspierali dobrym słowem, wysłuchaniem i przede wszystkim modlitwą. A moje potrzeby były duże, bo dość szybko okazało się, że mój mąż odchodzi do kochanki i postanowił nas rozwieść. Trzeba było zadbać o siebie, ale przede wszystkim być oparciem dla naszych dzieci. Czerpałam bardzo dużo z Forum, z pracy w "mojej" grupie krokowej itd. i przede wszystkim z relacji z Bogiem. W tym czasie odkryłam, że niedaleko mam mały kościółek, gdzie jest całodzienna Adoracja. Miałam tam swoją ulubioną ławeczkę i wrosłam tam w pejzaż tak bardzo, że siostry posługujące tam witały mnie uśmiechem i czesto jak widziały, że mam gorszy czas otaczały modlitwą, serdecznym usciskiem i dobrym słowem. Tam płynęły łzy, ale potem ocierałam oczy i z nowymi siłami i uśmiechem wracałam do dzieci.
A teraz? Korzystam ile mogę z kontaktu z Sycharkami w realu w różnorakich formach. Czerpię, ale i daję, to co kiedyś dostałam.
Ostatnio złapałam się na tym, że często już na pierwszy rzut oka widzę, kto jest w Sycharze dłużej i już jakąś pracę nas sobą z Bożą pomocą wykonał - to Ci wyglądający na szczęśliwych, szczęśliwych pomimo.
Miałam, dopiero co, ogromną przyjemność takich ludzi spotkać w ilościach statystycznie ponadprzeciętnych.
Rozpisałam się, ale streszczając - do Sycharków w realu marsz ;)
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Caliope »

Jastarnia pisze: 28 lip 2022, 14:24 Zwierzaków mam 4, ale to nie to samo. Ogólnie na brak zajęcia nie narzekam. Tylko najgorszy ten brak rozmowy, bliskości drugiego człowieka.
Jastarnio, wiesz jaki jest Twój język miłości? Mój główny to dotyk i właśnie dotykając zwierząt, przytulając syna, zaspokajam moja potrzebę. Ty masz najwidoczniej inny język. Tak do roku też mi ogromnie brakowało tej bliskości, zamieniłam na rozmowę I bliskość z Bogiem i jakoś działam.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Astro »

Jastarnia ze wszystkiego można być szczęśliwym.
Za wszystko można dziękować i z wielu rzeczy czy spraw szczęśliwym .Za nowy dzień, za coś co się udało. Za to ,ze dajesz ludziom szczęście i radość w nawet tych zwykłych prozaicznych sprawach. Rozmowa , wysłuchanie , czasem pomoc.
Teraz są u mnie obaj synowie , więc zmieniłem godziny pracy i wyjeżdżam w nocy wracam rano 8-10. Np. noc jest piękna , ta cisza ,spokój , A rano .....
Wschód słońca bajka.
To tak odemnie.
Wszystko jest po coś i wszystko może dawać radość.
Ps . Mógłbym dokładniej to opisać ,ale coś zostawie dla mnie 😉😅.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Astro »

Jastarnia przepraszam jeszcze, że w twoim wątku.
Mam nadzieję ,że mi to wybaczysz i moderacja też.

Sefie świetnie się ciebie czyta . Kawał dobrej pracy za tobą . To też sprawia dużą radość jak komuś się udaje stawać na nogi i lepsza wersja siebie.
Pogody ducha kolego 👍
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Astro pisze: 29 lip 2022, 21:47 Jastarnia przepraszam jeszcze, że w twoim wątku.
Mam nadzieję ,że mi to wybaczysz i moderacja też.

Sefie świetnie się ciebie czyta . Kawał dobrej pracy za tobą . To też sprawia dużą radość jak komuś się udaje stawać na nogi i lepsza wersja siebie.
Pogody ducha kolego 👍
Moderacja wybacza, bo moderacja ma dokładnie taką samą radość :D
Pogody ducha!
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Sefie »

Astro, Nirwanna

Dziękuję za te słowa. W rok czasu dużo ze sobą zrobiłem, dużo jeszcze przede mną, ważne że wiem mniej więcej co naprawiać a jest tego trochę bo nie że wszystkim sobie poradziłem.

Szkoda, że żona zmianę traktuje jako grę, formę manipulacji a i o branie psychotropów zostałem posadzony ;) ale zakładam, że potrzebuje czasu żeby się przekonać bo rok kontaktu nie mieliśmy. Wprost jej powiedziałem, że oferuje jej inne, lepsze, świadome małżeństwo oparte na pracy nad relacjami. Cóż, czy skorzysta to jej sprawa :)

Pogody ducha!
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: s zona »

Jastarnio, to moze i ja slowo do Selfie, jesli pozwolisz,krotko sie postaram :)

Selfie,tak po babsku mysle,ze zona widzi Twoje zmiany, moze bada teren, chce sie upewnic .. A moze do zmian ...ze swojej strony ..

Osobiscie widze plusy, zycze oby sie Wam darzylo..
Te powroty, mimo ze rodza sie w bolu, to Warte sa tego!
Westchne w modlitwie ...

ps stawiam na to,ze "skorzysta" 8-)
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Ja i niepewna przyszłość małżeństwa

Post autor: Jastarnia »

Bławatek pisze: 28 lip 2022, 20:18 A najlepiej nie rozmyślać tylko zająć się czymś, wynaleźć jakieś zajęcie.
Zajęć mam mnóstwo. Pracuję. Jeżdżę rowerem, chodzę na aerobik. Jadę rowerem i widzę szczęśliwe rodziny albo zakochane pary. Idę na aerobik a dziewczyny opowiadają o weekendowych planach z mężem/chłopakiem.
Dlaczego wszyscy są tacy szczęśliwi kiedy mi zawalił się świat! Też chcę tego szczęścia zaznać.
Lawendowa pisze: 28 lip 2022, 22:21 Rozpisałam się, ale streszczając - do Sycharków w realu marsz ;)
Dziękuję Lawendowa, miałaś ogromne szczęście do ludzi i sytuacji. Byłam na spotkaniu Sycharu jakiś czas temu. Poszlam z nastawieniem takim z Twojego opisu - miałam nadzieję zobaczyć szczęśliwych ludzi. A tam...ludzie którzy kilkanaście lat czekają na męża/żonę, którzy sprawiają wrażenie że tylko tym żyją. Ktoś opowiada o tym że mąż ma kilkoro dzieci z kowalską a żona na niego czeka. Oczywistym jest że on do niej nie wróci. Dla mnie to totalna męczarnia, nie wyobrażam sobie żyć tak jak teraz przez następne kilkanaście lat. Wróciłam z tego spotkania tak zdołowana, to było dla mnie rozdrapywanie świeżych ran, dochodziłam do siebie kilka dni, nic nie rozumiałam, byłam tak smutna.
Caliope pisze: 28 lip 2022, 23:05 Jastarnio, wiesz jaki jest Twój język miłości? Tak do roku też mi ogromnie brakowało tej bliskości, zamieniłam na rozmowę I bliskość z Bogiem i jakoś działam.
Mój język miłości to czas. Wspólnie spędzony czas. Brakuje mi rozmowy z drugim człowiekiem, bliskości, jak kogoś dorwę to najlepiej bym się z nim nie rozstawała. Nienawidzę być sama. Potrzebuję uwagi, boję się odrzucenia.
Astro pisze: 29 lip 2022, 21:33 Jastarnia ze wszystkiego można być szczęśliwym.
Za wszystko można dziękować i z wielu rzeczy czy spraw szczęśliwym .Za nowy dzień, za coś co się udało. Rozmowa , wysłuchanie , czasem pomoc.
Wschód słońca bajka.
Ze wszystkiego można być szczęśliwym? Mam się cieszyć że za oknem jest słoneczko i zielona trawka, podczas gdy w środku jest we mnie tyle smutku, niewypowiedzianego żalu, bezradności. Czuję się teraz jak na początku kryzysu, jak pół roku temu gdy się dowiedziałam o kowalskiej. Jestem tak rozżalona, smutna, rozgoryczona. Moje życie się skończyło, pogodziłam się z tym że mąż do mnie nie wróci, nawet nie wiem czy umiałabym mu zaufać, to by było trudne, ale nie umiem pogodzić się z tym że jestem samotna, że każdy ma swoje rodziny, męża, żonę, dzieci, dziewczynę, chłopaka. A ja?
Dlaczego akurat ja tak skończyłam?
Sefie pisze: 30 lip 2022, 11:01 Astro, Nirwanna
Dziękuję za te słowa. W rok czasu dużo ze sobą zrobiłem, dużo jeszcze przede mną, ważne że wiem mniej więcej co naprawiać a jest tego trochę bo nie że wszystkim sobie poradziłem.
Ja też jestem pełna podziwu Sefie, bije od Ciebie taki spokój, którego Ci zazdroszczę i na który ja nie znajduję sposobu by go osiągnąć. Facetom jest chyba łatwiej przejść przez takie sytuacje.
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
ODPOWIEDZ