Siebie pytam wciąż. Weszliśmy w niedojrzały sposób w małżeństwo, ale myślę że wiele małżeństw, jak nie większość, jest zawieranych przez nie do końca w 100% dojrzałe osoby, a małżonkowie (przy chęci obojga stron) się docierają i żyją razem, dojrzałość zdobywają także podczas wspólnych lat.
Ja na razie pytania obracam w żart, mówię że mąż jest za granicą lub zmieniam temat. O kowalskiej nie mówię.
Ona jest od kilku miesięcy, ja czuję się jakbym męża "kryła" i dzięki temu znajomi nie wiedzą, że mnie zdradził... Dla niego to dobre rozwiązanie. A dla mnie? Pewnie się dziwią że nie jesteśmy razem, bo tego przed całym światem nie można ukryć. A skoro nie wiedzą że mąż ma kowalską, to pewnie sądzą, że...no właśnie. Kto wie co siedzi w głowie mojego męża i jakich on informacji udziela innym - na pewno nie mówi o kowalskiej. Fakt że ja o kowalskiej nie mówię jest dobry dla mojego męża, nikt złego słowa o nim nie powie, jest pod takim parasolem, który sama nad nim trzymam. Jednak nie zamierzam w najbliższej przyszłości nikogo z otoczenia uświadamiać.
Zazdroszczę takiego etapu. Ja wciąż jestem na takim "co mąż o mnie pomyśli, czy wypada mi wyjechać gdzieś we dwie z koleżanką itp."Sefie pisze: ↑08 cze 2022, 23:26 To co się dowiaduję to są opinie i plotki od innych osób a jest tego całkiem dużo, chociaż sam nie wypytuję, bardziej są to informacje od osób zszokowanych sytuacją.
Czy to dobrze? W moim odczuciu mi to pozwoliło na uwolnienie się. Żyję swoim życiem, nie zaprzątam sobie głowy żoną, szybciej wyzdrowiałem, nie ma płaszczenia się przed kimś. Żonie konsekwentnie pozwalam na ponoszenie odpowiedzialności swojego wyboru, stosuję mądra miłość.