Niesakramentalny3

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: tata999 »

Monti pisze: 01 lis 2022, 19:40
tata999 pisze: 01 lis 2022, 12:25 Też tak sądzę, że rozpad rodziny nigdy nie będzie stanem sprzyjającym dla dzieci.
Czasem jest to też wybór mniejszego zła.
Rozumiem. Wielu rodzinom nie udaje się wytrwać. Wystarczy, że jedna osoba nie chce (zwykle nie jest nią dziecko).
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: tata999 »

Bławatek pisze: 02 lis 2022, 7:30 Teraz możemy się jedynie starać by jak najbardziej łagodzić im skutki braku drugiego rodzica na codzien.
Tak! Podzielam ten pogląd.

Na margnesie podzielę się swoją obserwacją, że rodzina nie jest żadną wartością, ani celem zdecydowanej większości (na oko 95 ze 100) osób (w tym rodziców) w moim otoczeniu (wiek 25-40 lat, miasto). Wprost wypowiadają się, że ich motywacją "wejścia w związek" nie jest założenie rodziny, wychowanie dzieci, pomaganie sobie w tym ("(...) w chorobie, (...) złej doli, (...) do końca życia"). Najcześciej słyszę: "żeby dobrze spędzało się czas razem", "było łatwiej, np. dzielić koszty mieszkania", "nie zostać z niczym", "nie być samą", "mieć na papierze", "mama każe/rodzina naciska", "spełniać potrzeby seksualne bez takiego ryzyka chorób wenerycznych, jak przy wielu partnerkach".
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Monti »

Bławatek pisze: 02 lis 2022, 7:30 Teraz możemy się jedynie starać by jak najbardziej łagodzić im skutki braku drugiego rodzica na codzien.
Nie wiem, czy większym problemem jest brak drugiego rodzica (zazwyczaj jest on obecny w mniejszym czy większym wymiarze), czy raczej brak wzorca, jak budować udany związek. Na szczęście, dzieci patrzą nie tylko na rodziców, więc warto by miały kontakt z dziadkami, ciociami i wujkami. Mam nadzieję, że każdy ma w bliższej bądź dalszej rodzinie przynajmniej jedno naprawdę udane małżeństwo.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Niesakramentalny3 »

Dobrze.. a teraz o doświadczeniach ciąg dalszy...

Myślę, że taka opieka naprzemienna daje pewne podobne wrażenie - które myślę mogą odczuwać nieco starsi rodzice, kiedy ich dorosłe już dzieci opuszczają definitywnie dom rodzinny. Taki syndrom opuszczonego gniazda.

Bo owszem, taki spokój i cisza i luz... jest fajny i odprężający - ale tuż za nim idzie jakaś tęsknota - za tym gwarem, szumem... za tym że nikt nie wpadnie się nie przytuli - nawet za walającym się gdzieś niewstawionym do zmywarki talerzem ;) - czy lekkim przekomarzaniem się rodzeństwa. Tęsknota za brakiem takiej fajnej rodzicielskiej codzienności - np. że rano w pośpiechu córka prosi o przeprasowanie jakiegoś tam ciucha, że synkowi przypomniało się, że jakaś "ważna kartka" ze szkoły miała zostać podpisana... itd itp.

Myślę, że to może być trudne - jak ma się w perspektywie docelowość takiego opuszczenia gniazda... bo ja na tę chwilę, to mam przed oczami wizję, że ok, jeszcze 3-4 dni i znów będzie gwarno i ruchliwie - ale tak docelowo? Zwłaszcza jak jest się (z różnych przyczyn) solo - to może być trudna zmiana.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Betif »

Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to bardzo trudne, jestem prawie "solo", mąż mieszka z kochanką już 7 m-cy a syn dorosły ,ciągle go nie ma a jak już jest to i tak jakby go nie było, zamyka się w swoim azylu i nawet rozmowy są rzadkością. Kiedyś było inaczej, jak wspominam to płakać się chce-rodzina w komplecie a teraz wszystko rozsypane.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: mare1966 »

Niesakramentalny
proszę o adres na priv.
Będę ci podsyłał brudne talerze i ciuchy do prasowania. :)
Będziesz miał wrażenie, że wszystko po dawnemu.
Tylko z tym przytulaniem nie mogę ofiarować pomocy.

A tak serio. Po prostu takie są koleje losu.
Życie jest podzielone na etapy jak wielkie kolarskie wyścigi.
Są etapy drużynowe płaskie i górskie ile i jazda indywidualna.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Zwyklaosoba »

Betif pisze: 02 lis 2022, 18:23 Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to bardzo trudne, jestem prawie "solo", mąż mieszka z kochanką już 7 m-cy a syn dorosły ,ciągle go nie ma a jak już jest to i tak jakby go nie było, zamyka się w swoim azylu i nawet rozmowy są rzadkością. Kiedyś było inaczej, jak wspominam to płakać się chce-rodzina w komplecie a teraz wszystko rozsypane.
Czuje, ze może to ze nie mam rodziny i nie będę raczej miała to pominięcie jakiegoś etapu dobrego ale potem następnego etapu pustki i na nowo przyzwyczajenia się do pustki, która jest pewna , zaskakujące dla mnie szczerze dziś odkrycie
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: mare1966 »

Pustkę
trzeba, warto
czymś
kimś *
wypełnić.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Monti »

mare1966 pisze: 06 lis 2022, 0:40 Pustkę
trzeba, warto
czymś
kimś *
wypełnić.
Ok, zakładając, że masz na myśli Boga - czy relacja z Bogiem może zastąpić brak męża/żony?
Moje doświadczenie mówi, że raczej nie. Nawet głęboko wierzący będą odczuwali brak bliskiej osoby.
Czy nie lepiej pogodzić się z tym, że ta pustka jest i potraktować to jako lekcję tracenia/umierania (w szerokim sensie)?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Betif »

Zgadzam się w 100% ,jesteśmy ludźmi i tu na ziemi tak normalnie potrzebujemy tej drugiej osoby tym bardziej, jak byliśmy żoną ,mężem a nagle zostajemy bez. Potrzebujemy uwagi, rozmowy, wsparcia, chociażby w chorobie-żeby jeden drugiemu podał szklankę herbaty, zatroszczył się. Moja mama została wcześnie wdową ,już sobie życia nie ułożyła ,pogodziła się z rzeczywistością, teraz podupada na zdrowiu, dobrze, że jestem obok ,mogę Jej pomóc jak jest potrzeba. Przykre to wszystko.
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Niesakramentalny3 »

OK - drugi turnus się zakończył.

Tym razem zamiast "OK" ... to było "w miarę"... i wyszedł jeden mało przyjemny temat - który nie do końca wiem, jak dobrze ugryźć.

Młody powiedział, że "tato, ale tam jest słabo z żarciem..." a ja na to - no ale jak to... - a on: "No że lodówka pusta.." - a ja z kolei, no to chociaż frytki sobie upiecz z zamrażalnika w ostateczności - a syn: "ale jest problem, bo oni nie kupują frytek"...

I teraz tak, jak to ugryźć, aby nie pogorszyć? Jakieś pomysły podpowiedzi? Ktoś to przerabiał już na "swoim poletku"?

Dzieci uczulałem już wcześniej, aby donośnie sygnalizowały swoje potrzeby - więc tę wskazówkę przed następnym tygodniem mogę oczywiście powtórzyć. Nie bardzo chcę iść w krytykę bcż - bo ona i tak od swojej mamy wielokrotnie słyszała, że jest "złą matką" - a to z pewnością nie jest pomocowe.

Więc podsumowując: Nie zależy mi na rzucaniu kamieniami, tylko na realnym rozwiązaniu problemu. Jakieś propozycje?

a) większa samodzielność - sygnalizowanie potrzeb - i/lub wręcz "mamo daj kasę, pójdę po coś do sklepu"
b)
c)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: mare1966 »

Monti pisze: 06 lis 2022, 13:14

Ok, zakładając, że masz na myśli Boga - czy relacja z Bogiem może zastąpić brak męża/żony?
Moje doświadczenie mówi, że raczej nie. Nawet głęboko wierzący będą odczuwali brak bliskiej osoby.
Czy nie lepiej pogodzić się z tym, że ta pustka jest i potraktować to jako lekcję tracenia/umierania (w szerokim sensie)?
Owszem Boga , ale można wyobrazić sobie inne scenariusze ( nie w sensie drugiego związku ).
Też jestem zdania , że Bóg to zupełnie inna kategoria i kobiety nie zastąpi.
Na rozum tego się raczej nie da pojąć. To jakby cecha gatunkowa ,rodzaj uzależnienia wszelakiego.
Dotyczy też stanu duchownego obu płci.
Fakty zawsze najrozsądniej po prostu przyjąć do wiadomości.
Umieranie nie jest w naturze człowieka, człowiek woli żyć.
Więc raczej zamiast uczyć się umierać lepiej uczyć się żyć w nowych realiach.
Są nawet pewne plusy , czasem.
W niebie pewnie jako ludzie będziemy musieli mieć wgrany "nowy soft",
skoro mamy tam solo latać. :)
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: tata999 »

Wydaje mi się, że można wyrazić współczucie (tak w życiu bywa) i wspierać, kiedy syn będzie sobie radził z brakiem jeżdżenia w lodówce.
Betif pisze: 06 lis 2022, 14:36 jesteśmy ludźmi i tu na ziemi tak normalnie potrzebujemy tej drugiej osoby tym bardziej, jak byliśmy żoną ,mężem a nagle zostajemy bez.
Odpowiem za siebie, że nie podzielam stwierdzenia, że potrzebuję tej drugiej osoby. Są różne sytuacje, każdy inni, jedni potrzebują, drudzy nie, niektórzy się nie nadają, wybierają drogę bez żony/męża itd.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Firletka »

Po pierwsze to podziwiam za podejście do bcz
I tak sobie myślę, Niesakramentalny...a bliżej nauki kościoła niż ja...(I inni też), do głowy by mi nie przyszło żałować bcz. Ja od razu powiedzialabym,ze dzieci głodne chodze...No coż, tylko brać przykład.


Po drugie, tam lodówka pusta?Czy wypełniona zielskiem? Może coś tam jest do jedzenia, tylko niekoniecznie pasujące dzieciom?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Ruta »

Nauka wyrażania potrzeb, emocji i stawiania granic - ważna sprawa.

Jednak sądzę, że w przypadku dzieci, nawet starszych, potrzebna jest też odpowiedzialność dorosłych. A z tym bywa różnie. No i współpraca dorosłych, gdy rodzice nie wychowują dzieci wspólnie. Z tym bywa jeszcze trudniej.

Obecnie mierzę się z podobnym problemem. Syn jest pod opieką taty. Mam sporo zastrzeżeń do wielu spraw. Mąż na razie się odciął i nie mam z nim kontaktu, więc nie ma i współpracy.

Uznałam, że granicą mojej interwencji jest bezpieczeństwo syna. Na dziś jego życie i zdrowie nie są zagrożone. Wzmacniam syna. Rozważam jak zbudować współpracę z mężem w nowych okolicznościach. Widzę, że jako ojciec się stara, zależy mu. Choć do ideału ojca wiele mu brakuje, daję mu szansę. Daję mu też przestrzeń na brak kontaktu ze mną. Możliwe, że jej potrzebuje.

Nie zbuduję współpracy na krytyce i przymusie. Modlę się i czekam.


Niesakramentalny3 pisze: 06 lis 2022, 20:19 OK - drugi turnus się zakończył.

Tym razem zamiast "OK" ... to było "w miarę"... i wyszedł jeden mało przyjemny temat - który nie do końca wiem, jak dobrze ugryźć.

Młody powiedział, że "tato, ale tam jest słabo z żarciem..." a ja na to - no ale jak to... - a on: "No że lodówka pusta.." - a ja z kolei, no to chociaż frytki sobie upiecz z zamrażalnika w ostateczności - a syn: "ale jest problem, bo oni nie kupują frytek"...

I teraz tak, jak to ugryźć, aby nie pogorszyć? Jakieś pomysły podpowiedzi? Ktoś to przerabiał już na "swoim poletku"?

Dzieci uczulałem już wcześniej, aby donośnie sygnalizowały swoje potrzeby - więc tę wskazówkę przed następnym tygodniem mogę oczywiście powtórzyć. Nie bardzo chcę iść w krytykę bcż - bo ona i tak od swojej mamy wielokrotnie słyszała, że jest "złą matką" - a to z pewnością nie jest pomocowe.

Więc podsumowując: Nie zależy mi na rzucaniu kamieniami, tylko na realnym rozwiązaniu problemu. Jakieś propozycje?

a) większa samodzielność - sygnalizowanie potrzeb - i/lub wręcz "mamo daj kasę, pójdę po coś do sklepu"
b)
c)
ODPOWIEDZ