Oczywiście, że na początku nie chciałem. Byłem zraniony, pokrzywdzony... i w ogóle - ale rozwodu nie chciałem.
Tak jak napisałem, złożyłem pozew nie chcąc rozwodu.
Było tak jak napisałeś - bałem się o to, że prócz żony stracę dzieciaki.
Od strony prawnej z pozwem, tak to niestety trochę wygląda, że "kto pierwszy, ten lepszy" - no takie mamy prawo.
Nie mi oceniać, czy to dobre czy złe... - ale taki jest wspólny pogląd prawników.
Mogłem czekać, aż żona sama wystąpi o rozwód, na rozprawie niejawnej zasądzi mi alimenty oraz zabierze dzieci - tak - to jest jakaś alternatywa - ale dla mnie jednak mało kusząca - stąd owo moje wystąpienie o rozwód mimo "niechcenia" rozpadu rodziny.