Świat mi się zawalił
Moderator: Moderatorzy
Re: Świat mi się zawalił
Witaj,
gorzki post, ale dla mnie dość pouczający. Nasze historie mają wiele punktów wspólnych (podobny czas po rozstaniu, krótki "skok w bok", wspólne spędzanie czasu, pomoc w różnych sprawach, jakaś nadzieja). Z tym, że moja żona (prawdopodobnie) jest sama.
Podstawa to chyba godzenie się z tym, czego nie potrafimy zmienić.
gorzki post, ale dla mnie dość pouczający. Nasze historie mają wiele punktów wspólnych (podobny czas po rozstaniu, krótki "skok w bok", wspólne spędzanie czasu, pomoc w różnych sprawach, jakaś nadzieja). Z tym, że moja żona (prawdopodobnie) jest sama.
Podstawa to chyba godzenie się z tym, czego nie potrafimy zmienić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
-
- Posty: 396
- Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Wiesz najgorsze że obecnie mam dużo złych uczuć emocji w jej stronę.
I z tym sobie nie radzę...
I z tym sobie nie radzę...
Re: Świat mi się zawalił
Nie powinieneś się za to obwiniać - emocje po prostu mamy jako ludzie i nie są one ani dobre, ani złe.Grzegorz1985 pisze: ↑22 maja 2023, 17:40 Wiesz najgorsze że obecnie mam dużo złych uczuć emocji w jej stronę.
I z tym sobie nie radzę...
Natomiast może warto przyjrzeć się temu, skąd się one biorą i jak na Ciebie wpływają.
Ja też doświadczam jakiegoś takiego kryzysu w swojej relacji z żoną. Coraz mniejszy widzę sens budowania relacji quasi - przyjacielskiej, bo co jakiś czas kończy się to jakąś kłótnią, agresją słowną z jej strony, a dla mnie nerwami stresem i kilkoma krokami w tył w budowaniu poczucia własnej wartości.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
-
- Posty: 396
- Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Żona wczoraj mi jak to za cytuje powiedziała że " robi miejsce dla kogoś innego", ale nikogo twierdzi że nie ma.
Re: Świat mi się zawalił
A Ty byś chciał (hipotetycznie) do niej wrócić?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
-
- Posty: 396
- Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Myślę, że odpowiedź nie jest taka prosta.Grzegorz1985 pisze: ↑30 maja 2023, 19:38
Wiesz jeśli tu jestem to odpowiedź powinieneś znać.
Zawsze mogę się poddac
Ja na przykład obecnie sam nie wiem, czy chciałbym wrócić do swojej żony, bo mimo tego, że nasze relacje się poprawiły, ciągle miewa toksyczne i agresywne zachowania. Więc być może Pan Bóg wiem, co robi, dopuszczając tę sytuację.
Celem obecności na forum nie musi być chęć wyłącznie powrotu do współmałżonka. Można chcieć poukładać swoje życie z Bogiem, szukać drogi do szczęścia, spełnienia itp.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
-
- Posty: 271
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Jeśli uznasz, że się poddajesz to tak jakbyś wmawiał sobie, że jesteś słaby bo przegrałeś walkę, którą powinieneś (przynajmniej wg własnych założeń) wygrać. A może też być tak, ze tej walki nie mogłeś wygrać od początku.
A w życiu nie trzeba się poddawać, tylko należy zaakceptować rzeczywistość na którą nie ma się wpływu. A taka akceptacja nie jest przejawem słabości tylko świadczy o zdrowym poczuciu własnej wartości i samoświadomości. Odrzucenie boli dopóki mierzymy siebie oczami innych, niekoniecznie nam przychylnych ludzi.
Poza tym podpisuję się pod postem Montiego.
Zaufaliśmy miłości.
Re: Świat mi się zawalił
Monti,Monti pisze: ↑31 maja 2023, 9:04Myślę, że odpowiedź nie jest taka prosta.Grzegorz1985 pisze: ↑30 maja 2023, 19:38
Wiesz jeśli tu jestem to odpowiedź powinieneś znać.
Zawsze mogę się poddac
Ja na przykład obecnie sam nie wiem, czy chciałbym wrócić do swojej żony, bo mimo tego, że nasze relacje się poprawiły, ciągle miewa toksyczne i agresywne zachowania. Więc być może Pan Bóg wiem, co robi, dopuszczając tę sytuację.
Celem obecności na forum nie musi być chęć wyłącznie powrotu do współmałżonka. Można chcieć poukładać swoje życie z Bogiem, szukać drogi do szczęścia, spełnienia itp.
Widzę to inaczej. Celem forum jest ratowanie sakramentalnego małżeństwa.
To nie zawsze to samo co powrót do wspólnego życia. Taki powrót nie zawsze przecież pomoże w uzdrowieniu relacji małżonków na określonym etapie kryzysu. Czasem dobrze zaczekać na stosowny czas. Ale jednak jest to celem, do którego zmierzamy.
Nie sądzę, by było możliwe poukładanie życia z Bogiem, odnalezienie drogi do szczęścia, spełnienie, w postawie zamknięcia na powrót żony czy męża.
Ja to widzę tak: z chwilą złożenia przysięgi małżeńskiej przed Bogiem zyskałam tożsamość żony. Od tej pory moją podstawową odpowiedzialnością jest wypełnianie przysięgi małżeńskiej. Nie w sposób abstrakcyjny, ale w odniesieniu do mojego męża. Sama wierność to za mało, bo w przysiędze jest więcej.
W moim odczuciu jednym z moich zadań jako żony jest wzrost w miłości do mojego męża, takiego jakim on jest i otwartość na pojednanie z mężem, tym którego mam, nie z ideałem, który kiedyś sobie wymyśliłam.
Re: Świat mi się zawalił
Tylko przypomnę, że dla każdego z nas cel swojego bycia na forum może być inny, co więcej - cel może ewoluować w czasie.
Ufam jednak, że dla każdego z forumowiczów jego osobisty cel mieści się w ramach zasad określonych przez Regulamin forum:
Ufam jednak, że dla każdego z forumowiczów jego osobisty cel mieści się w ramach zasad określonych przez Regulamin forum:
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 271
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Prawo kościelne dopuszcza separację od małżonka w kilku przypadkach, tak więc można pozostać katolikiem odseparowanym od krzywdziciela.
Zaufaliśmy miłości.
Re: Świat mi się zawalił
Wydaje mi się, że nie ma między nami sporu. Ratowanie małżeństwa może przybierać różne formy. Nie zawsze z wielu względów możliwy i wskazany jest powrót do wspólnego życia. To, jak w danej sytuacji realizować przysięgę małżeńską, powinno być kwestią indywidualnego rozeznania. Ja przyjąłem taką zasadę, że raz w tygodniu przyjmuje Komunię Świętą w intencji żony. To jest mój sposób realizowania obowiązków małżeńskich na ten moment. Żona o tym nie wie, ale ufam, że jakiś owoc to przyniesie (choć niekoniecznie taki, jakiego ja oczekuję). Oczywiście, oprócz tego od czasu do czasu pomagamy sobie nawzajem czy spędzamy wspólnie czas, ale nie jest to moment na powrót do wspólnego życia.
Nie kwestionując zapisów Regulaminu, chciałbym zauważyć, że są wśród nas także osoby, które nie wyobrażają sobie powrotu do współmałżonka. I dobrze, że tacy są, bo możemy być - jak to wskazywał Papież - szpitalem polowym.
Nie kwestionując zapisów Regulaminu, chciałbym zauważyć, że są wśród nas także osoby, które nie wyobrażają sobie powrotu do współmałżonka. I dobrze, że tacy są, bo możemy być - jak to wskazywał Papież - szpitalem polowym.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Świat mi się zawalił
Na tą chwilę mam podobnie jak Monti. Pewnie gdybyśmy z mężem zamieszkali razem to bardzo szybko by doszło do rozstania, bo widzę, że mąż dalej "nie dorósł" do bycia mężem. Kocha swoją wolność, do której chętnie ucieka, a ja dalej niosę na swoich barkach wychowanie i opiekę nad synem. Może gdybyśmy dziecka nie mieli to bym się godziła na jego powroty i prawdopodobne odejścia, a tak chcę dziecku oszczędzić huśtawki, którą ja przez lata miałam, bo to dobrze na psychikę nie działa.Monti pisze: ↑02 cze 2023, 19:08 Wydaje mi się, że nie ma między nami sporu. Ratowanie małżeństwa może przybierać różne formy. Nie zawsze z wielu względów możliwy i wskazany jest powrót do wspólnego życia. To, jak w danej sytuacji realizować przysięgę małżeńską, powinno być kwestią indywidualnego rozeznania. Ja przyjąłem taką zasadę, że raz w tygodniu przyjmuje Komunię Świętą w intencji żony. To jest mój sposób realizowania obowiązków małżeńskich na ten moment. Żona o tym nie wie, ale ufam, że jakiś owoc to przyniesie (choć niekoniecznie taki, jakiego ja oczekuję). Oczywiście, oprócz tego od czasu do czasu pomagamy sobie nawzajem czy spędzamy wspólnie czas, ale nie jest to moment na powrót do wspólnego życia.
Nie kwestionując zapisów Regulaminu, chciałbym zauważyć, że są wśród nas także osoby, które nie wyobrażają sobie powrotu do współmałżonka. I dobrze, że tacy są, bo możemy być - jak to wskazywał Papież - szpitalem polowym.
Re: Świat mi się zawalił
Ja od siebie uzupełnię. Nie tyle widzę inaczej, co czuję dziś inaczej i inaczej widzę kwestię powrotu. Niezbyt fortunnie się wyraziłam.Bławatek pisze: ↑02 cze 2023, 21:21Na tą chwilę mam podobnie jak Monti. Pewnie gdybyśmy z mężem zamieszkali razem to bardzo szybko by doszło do rozstania, bo widzę, że mąż dalej "nie dorósł" do bycia mężem. Kocha swoją wolność, do której chętnie ucieka, a ja dalej niosę na swoich barkach wychowanie i opiekę nad synem. Może gdybyśmy dziecka nie mieli to bym się godziła na jego powroty i prawdopodobne odejścia, a tak chcę dziecku oszczędzić huśtawki, którą ja przez lata miałam, bo to dobrze na psychikę nie działa.Monti pisze: ↑02 cze 2023, 19:08 Wydaje mi się, że nie ma między nami sporu. Ratowanie małżeństwa może przybierać różne formy. Nie zawsze z wielu względów możliwy i wskazany jest powrót do wspólnego życia. To, jak w danej sytuacji realizować przysięgę małżeńską, powinno być kwestią indywidualnego rozeznania. Ja przyjąłem taką zasadę, że raz w tygodniu przyjmuje Komunię Świętą w intencji żony. To jest mój sposób realizowania obowiązków małżeńskich na ten moment. Żona o tym nie wie, ale ufam, że jakiś owoc to przyniesie (choć niekoniecznie taki, jakiego ja oczekuję). Oczywiście, oprócz tego od czasu do czasu pomagamy sobie nawzajem czy spędzamy wspólnie czas, ale nie jest to moment na powrót do wspólnego życia.
Nie kwestionując zapisów Regulaminu, chciałbym zauważyć, że są wśród nas także osoby, które nie wyobrażają sobie powrotu do współmałżonka. I dobrze, że tacy są, bo możemy być - jak to wskazywał Papież - szpitalem polowym.
Z początku obsesyjnie chciałam powrotu męża. Żadne z nas nie było na to gotowe, ani ja ani mąż. Potem chciałam separacji, słusznie, bo były do niej powody. Potem miałam listę warunków pod jakimi mogłabym przyjąć męża (po terapii, nawrócony, doskonały ). Ten "powrót" nie był za fajny w mojej głowie, bo ja w nim byłam wyżej, jako ta szlachetna, co przyjmuje skruszonego męża. To była pycha. Potem się jeżyłam, bo bolało mnie, że mąż jeszcze nie wraca. Dziś przyjmuję mojego męża jakim jest. Nie mam już wizji "powrotu", ani obsesji na tym punkcie. Mam raczej wizję podjęcia na nowo wspólnego życia. Przez nas oboje. Na równi. Wiem, że stanie się to we właściwym dla nas czasie i ufam Bogu, że nas oboje ku temu prowadzi.
Tęsknię za moim mężem, bo go lubię, kocham i cenię. Mimo naszych trudności lubiłam nasze wspólne życie, poza tym co było trudne, było też między nami dużo dobra, ciepła, radości. Cenię mojego męża jako człowieka, jako męża i jako tatę. Kiedyś tęsknota mnie przytłaczała, paraliżowała. Dziś nie umiem jej opisać, ale jest zupełnie inną tęsknotą. Nie zabiera życia. Daje nadzieję, nie burzy równowagi. Jest dobrą tęsknotą.
Nienajfortunniej też napisałam, o tym, że naszym celem jest ratowanie małżeństw. Masz rację Monti, bywamy na różnych etapach kryzysu, także takich, gdy wcale nie chcemy ratować. Sama kilka razy miałam dość, czułam, że nie mam siły. I wtedy dostawałam wsparcie, pomoc w tym, by pozostać, wytrwać. Myślę, że nasz regulamin najlepiej wyraża cel: pomoc małżonkom w kryzysie w ratowaniu sakramentalnego małżeństwa. Najpierw jest człowiek.
Akceptacja jakiej doświadczyłam na forum była dla mnie ważna i nadal jest. Tak sobie myślę, że jako Wspólnota jesteśmy glebą na której możemy wzrastać i się wspierać. Dobrze mi na tej glebie, bo mnie odżywia.
-
- Posty: 396
- Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Świat mi się zawalił
Co do mego chciejstwa to myślę że bardziej mi zależy na szczęśliwej rodzinie i chciałbym ją tworzyć z żoną.
Przez te kilka lat była jedna próba powrotu która podjęła żona i z której się sama wycofała. Powodu jaki mi poda a był taki że nic nie poczuła.
Od tamtejlgo czasu minęły dwa lata, a ja wróciłem do punktu wyjścia.
Żona jest na całkowite nie.
I szczerze dlanie jest to chore ze dwójka dorosłych ludzi nie potrafi rozmawiać, brak jest przestrzeni do rozmowy. Nawet nie potrafię jest zbudować.
I czasem mam ochotę to wszystko wykrzyczeć.
Schudłem 7kg w ciągu ostatnich 3 tygodni i to jedyny us sytuacji obecnej.
A ja przygotowuje się na następny cios w stylu zakochałam się...
Przez te kilka lat była jedna próba powrotu która podjęła żona i z której się sama wycofała. Powodu jaki mi poda a był taki że nic nie poczuła.
Od tamtejlgo czasu minęły dwa lata, a ja wróciłem do punktu wyjścia.
Żona jest na całkowite nie.
I szczerze dlanie jest to chore ze dwójka dorosłych ludzi nie potrafi rozmawiać, brak jest przestrzeni do rozmowy. Nawet nie potrafię jest zbudować.
I czasem mam ochotę to wszystko wykrzyczeć.
Schudłem 7kg w ciągu ostatnich 3 tygodni i to jedyny us sytuacji obecnej.
A ja przygotowuje się na następny cios w stylu zakochałam się...