Hej Unicorn Miło Cię znów czytać - napisz coś więcej co u Ciebie.
Co do "niszczenia" - u mnie były 3 etapy...
1) Złożenie przeze mnie pozwu nie miało na celu rozwodu - to był jedyny sposób (dla mnie tamtym okresie) aby pokazać żonie, że nie zgadzam się na to, co robi z naszą rodziną. W każdym momencie można wycofać własny pozew. Poza tym, od strony prawnej - osoba która pierwsza składa pozew ma nieco większe szanse i na alimenty (te mogą być zasądzone na rozprawie niejawnej bardzo szybko - ale o to mi oczywiście nie chodziło) - i większe szanse na opiekę nad dziećmi (albo przynajmniej na większy wymiar czasu z dziećmi spędzany) - ja się wówczas po prostu bałem, że żona w amoku może się wyprowadzić razem z dzieciakami - musiałem działać.
2) Okres "stabilizacji" ... pozew szedł z sądu do żony ponad 2 miesiące... - całe wakacje - wówczas zacząłem tracić wiarę - i przez myśl faktycznie przechodziło mi to, że może ten rozwód to będzie można przeprowadzić "na serio". Wówczas się pogodziłem z tym rozwodem. Tak szczerze - akceptowałem to rozwiązanie. Wiedziałem, obserwując innych uczestników forum, że te "powroty" są bardzo trudne - może nawet trudniejsze niż rozstanie fizyczne - dlatego przestałem się "szarpać" - bo oba rozwiązania (i powrót i fizyczne rozstanie) to są bardzo trudne drogi do przejścia - obie drogi pod górę - a ścieżka "powrotu" nie dość że pod górę, to jeszcze bez najmniejszej gwarancji sukcesu...
3) Okres zbliżania się. Czyli zachowanie żony zmieniło się od momentu, kiedy odebrała pozew na poczcie. Nie mówię, że to było jedynym powodem zmiany - to się chyba zbiegło z tym, że kowalski okazał się wcale nie taki fajny, jak się wydawał na początku... może jeszcze jakieś inne zdarzenia mogły mieć wpływ - może jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności. Moja rodzina (w sumie jest tak ultra-katolicka jak Wy) ... z tego co wiem, modliła się i za moją żonę i za mnie... może to też pomogło. Pomogła lektura kryzys.org - wątki, gdzie zdradzacze jednak wracali - pomogło również na pewno świadectwo lustro - i innych użytkowników forum.
Dziś jest nieźle.
Obudziłem się obok żony... wspólna kawa i śniadanie... tak - normalnie i fajnie.
Szykuje się fajna niedziela - zaraz jedziemy na jakaś wycieczkę