Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

Witam
Piszę gdyż chciałbym się poradzić w sprawie kryzysu jaki nastał w moim młodym niespełna 6 miesięcznym małżeństwie.
Jak już wspomniałem jestem z żoną pół roku po ślubie zaś jesteśmy parą od przeszło 4 lat, dotychczas wszystko układało się dobrze byliśmy bardzo zgrani, ja zakochałem się w żonie praktycznie od pierwszego wejrzenia ona we mnie także, wiedzieliśmy o sobie wszystko, uwielbialiśmy spędzać ze sobą czas, nawet w codziennych trudach przy żonie czułem że jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Niestety w tej jak że pięknej historii pojawiły się czarne chmury które gromadziły się stopniowo. Z początku nie dostrzegałem problemu tak na prawdę dopiero teraz widzę jak wiele spraw zawaliłem jednakże zaczynając od początku zamieszkałem z żoną w jej rodzinnym mieście wydawało mi się że wszystko będzie dobrze niestety problemy z pracą (jej brak - jestem osobą chorą żona o tym wie i w pełni to akceptuje) izolacja spowodowana ostatnimi wydarzeniami sanitarnymi, brak kontaktu z najbliższymi a także poczucie iż stałem się gosposią w swoim domu sprawiły iż zaczęła narastać we mnie frustracja. Początkowo jak opisuje to żona byłem trudny raz w miesiącu, niestety przez nadmiar dumy zignorowałem ten stan a nie powinienem gdyż poza wymienionymi czynnikami również moja choroba powoduje częste dość intensywne zmiany nastroju przez co potrafię być czuły i romantyczny ale i jednocześnie złośliwy sprawiając wręcz wrażenie jak gdyby była we mnie inna osoba. Bezpośrednio przed następstwami obecnej sytuacji miałem właśnie taki wieczór oraz poranek, wywiązała się intensywna rozmowa o charakterze kłótni chodź nie krzyczeliśmy na siebie była to bardziej taka eskalacja mojej frustracji, padło kilka bardzo przykrych słów, następnego dnia żona wyszła do pracy lecz tak na prawdę czułem że coś jest nie tak gdyż zabrała ze sobą odzież na zmianę - tak jak przypuszczałem wyprowadziła się. Oczywiście jeszcze tego samego dnia chciałem niecałe 20 minut po mojej żonie wyjść do jej pracy by prosić ją o wybaczenie niestety jej już tam nie było napisała mi "muszę to przemyśleć" obiecała że da mi znać za 3 dni tak też się stało tego dnia dowiedziałem się że jest na "nie" dla naszego małżeństwa a także że mam 3 dni plus 3 kolejne na wyprowadzkę z naszego mieszkania. Jako że mieszkanie pochodzi z funduszu rodziców mojej żony wyprowadziłem się ponadto wiedziałem że póki tego nie zrobię żona nie wróci do domu. W chwili obecnej żona chce rozwodu prawdopodobnie wysłała pozew, w samych relacjach jednak jakie są miedzy nami w SMS-ach odnoszę wrażenie że to małżeństwo da się uratować, bardzo tego pragnę gdyż mimo tych złych wydarzeń było na prawdę wiele pięknych ponadto niesamowicie kocham żonę jest dla mnie całym światem. Bardzo proszę o pomoc jak mogę rozmawiać z żoną by nie pogłębiać jej niechęci dla tego małżeństwa.
Al la
Posty: 2740
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Al la »

Witaj, Tercjan, na naszym forum.
Dziękuję, że podzieliłeś się swoją historią.
Bardzo proszę o pomoc jak mogę rozmawiać z żoną by nie pogłębiać jej niechęci dla tego małżeństwa.
Po pierwsze, zdobądź wiedzę nt kryzysu, możesz to zrobić tutaj http://sychar.org/pomoc/. Znajdziesz tu konferencje z naszych wspólnotowych rekolekcji, oraz listę polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383#p8621
Po drugie, szukałeś gdzieś pomocy dla waszego małżeństwa? Jak się komunikować, jakie są wasze języki miłości?
Ks. Marek Dziewiecki mówi, że pierwszą oznaką kryzysu w małżeństwie jest nieokazywanie sobie miłości, następny to odchodzenie jednego z małżonków od Boga.

Jesteście małżeństwem sakramentalnym, czy modliliście się wspólnie?
Jaka jest Twoja relacja z Bogiem.

Pozdrawiam, mam nadzieję, że odezwą się w Twoim wątku inni forumowicze.

Zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

Bardzo dziękuję za tak szybką odpowiedź a także załączone linki z którymi zacząłem się powoli zapoznawać
Odpowiadając na kolejne pytania jeśli chodzi o pomoc szukałem jej u księdza który udzielał nam ślubu i zna nas nieco bardziej on zasugerował że mojej żonie przejdzie i wszystko wróci do normy chciałbym w to bardzo wierzyć lecz na przełomie ostatnich wydarzeń i dość poważnej wyprowadzki (z dość dużą rzeczą która była w naszym domu) oraz moimi pozostałymi rzeczami mam niestety wrażenie że ten kryzys jest dużo bardziej poważny i wymagający szerszej pomocy. Zwracałem się także o pomoc do mediatora z OIK tu był mój błąd ponieważ psycholog który nas przyjął uznał że cytuję " nie trzeba być z tym kogo się kocha" oczywiście poniekąd się z tymi słowami gdyż są przypadki w których mimo miłości należy dla własnego bezpieczeństwa odseparować się od współmałżonka jednakże u nas nie było absolutnie takiej konieczności. Umówiłem się także z księdzem prowadzącym regionalną grupę Państwa stowarzyszenia. Ponadto chodzę na terapię radzenia sobie ze stresem gdyż to on był jednym z głównych powodów zaistniałej sytuacji.

Oczywiście jesteśmy małżeństwem sakramentalnym oboje jesteśmy wierzący, w żonie zakochałem się między innymi z tego powodu, jeśli chodzi o wspólną modlitwę niestety była ona u nas zaniedbana, każde z nas modliło się indywidualnie żona w drodze do pracy ja w domu podczas codziennych zajęć i dorywczych zadań. Myślę że sam schemat życia przyczynił się też niejako do tej sytuacji, żona pracowała do późna dodatkowo spędzała około godzinę na dojazd do domu wydaje mi się że było mi troszkę mało żony chodź też nie chcę jej w żaden sposób oskarżać gdyż niesamowicie się starała pracując na nas i nasz dom. Wiele wolnych dni spędzaliśmy na odpoczynek, sprzątanie lub po prostu zakupy na dwa tygodnie tak właściwie nasze były późne wieczory i noce chodź wtedy nie widziałem w tym problemu (powodu do narastania stresu)

Jeśli chodzi o moją relację z Bogiem chyba jak każdy będąc młodym przeżywałem młodzieńczy bunt obecnie moja wiara stała się dojrzała chodź zawsze wolę o sobie mówić że jestem po prostu osobą wierzącą, poza niedzielną i świąteczną mszą lubię poszukiwać Boga w zwykłych rzeczach - w tym co nas otacza i chodź nie myślę o tym na co dzień mam chwilę w których nawet zwyły komputer jest dla mnie kontaktem z Bogiem ponieważ Bóg dał dar wiedzy ludziom którzy go skonstruowali bym mógł się nim cieszyć, Bardzo często szukam Boga także w muzyce. Jeśli chodzi o samą modlitwę zauważyłem że większą przyjemność sprawia mi taka zwykła rozmowa z Bogiem jak z kimś kogo znam lecz może dlatego że bardziej spontanicznie mi ona przychodzi i czuję wtedy że na prawdę Ktoś mnie słucha.

Jeśli chodzi o komunikację z małżonką jest to aktualnie jeden z trudniejszych aspektów gdyż jest ona zamknięta na wszelką pomoc, twierdzi że mam różne zdania i kłamię - tu akurat jest największy problem ponieważ specyfika mojej choroby (neurologicznej) polega na tym że bywam zmienny w nastrojach zwłaszcza w stresie co może powodować uczucie między innymi bycia nie stałym w poglądach (w przypływie stresu mogę odruchowo zaprzeć się czegoś lub powiedzieć coś bardzo nierozsądnego czego po chwili bardzo żałuję - stąd też pojąłem terapię) oczywiście żona zna moją chorobę od początku naszej znajomości pokazywałem jej jakie leki przyjmuję, jestem także pod stałą opieką lekarska. Żona w pełni mnie akceptowała mówiła że kocha mnie z każdym dniem bardziej sama jest osobą chorą i myślałem że rozumie zasadę jej działania.

Co do samych relacji poza tymi momentami gdy byłem trudniejszy byliśmy na prawdę zgranym małżeństwem, dla mnie osobiście moja żona jest nie tylko partnerką życia ale także najlepszą przyjaciółką do której pierwszej zawsze o wszystkim mówiłem
naszymi językami miłości są: wyrażenia afirmatywne, czas spędzony razem, dotyk, przysługi oraz oddawanie siebie, prezenty. Ja sam ze względu na chorobę i problemy z pracą dawałem żonie siebie czyli różne przysługi od gotowanie i drobne niespodzianki, czułość, dotyk wsparcie, rozmowę natomiast żona ze względu na pracę zawodową dawała mi mimo trudności wspólny czas nawet w nocy, prezenty, dużo dotyku i słów wsparcia i miłości chodź także starała się np: gotować dla mnie chodź to głównie w wolne dni ponieważ po 23:00 gdy była wolna chciałem by odpoczywała a nie przemęczała się.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1567
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niepozorny »

Witaj Tercjanie!
Tercjan pisze: 21 kwie 2022, 2:41 ja zakochałem się w żonie praktycznie od pierwszego wejrzenia ona we mnie także, wiedzieliśmy o sobie wszystko, uwielbialiśmy spędzać ze sobą czas, nawet w codziennych trudach przy żonie czułem że jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem.
Wybacz, ale nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Troszkę to wygląda tak, że dwoje ludzi spragnionych miłości trafia na siebie i wypełnia sobie nawzajem zbiorniki miłości.
Tercjan pisze: 21 kwie 2022, 16:48 naszymi językami miłości są: wyrażenia afirmatywne, czas spędzony razem, dotyk, przysługi oraz oddawanie siebie, prezenty
Mi aż nasuwa się pytanie, co nie jest waszym językiem miłości. Moim zdaniem wymieniłeś wszytkie 5 języków a to może oznaczać, że nie wiesz, które są dominujące. Ja nie potrafiłem określić jaki jest dominujący język mojej żony. Dopiero po przeczytaniu książki G. Chapmana (gdy żona już nie mieszkała ze mną) zrozumiałem te języki. Doszedłem do wniosku, że językiem mojej żony jest poświęcony jej czas. Nawet uważałem, że ja ten czas żonie dawałem. Po lekturze zrozumiałem, że tylko mi się tak wydawało.
Możliwe, że u Ciebie jest podobnie. Ty czułeś się najszczęśliwszym facetem pod słońcem, bo żona wypełniała twoje zbiorniki, ale wątpię, że Ty wypełniałeś zbiorniki żony.
obiecała że da mi znać za 3 dni tak też się stało tego dnia dowiedziałem się że jest na "nie" dla naszego małżeństwa a także że mam 3 dni plus 3 kolejne na wyprowadzkę z naszego mieszkania. Jako że mieszkanie pochodzi z funduszu rodziców mojej żony wyprowadziłem się ponadto wiedziałem że póki tego nie zrobię żona nie wróci do domu. W chwili obecnej żona chce rozwodu prawdopodobnie wysłała pozew, w samych relacjach jednak jakie są miedzy nami w SMS-ach odnoszę wrażenie że to małżeństwo da się uratować
Czyli właścicielami mieszkania są twoi teściowie czy może jednak jesteś z żoną współwłaścicielem? Uważam, że wyprowadzając się pogorszyłeś swoją sytuację. Z twojego opisu wynika, że to pierwszy większy kryzys a wasze postępowania nie pasują, do tego co się wydarzyło. Gdzie obecnie mieszkasz?
kocham żonę jest dla mnie całym światem. Bardzo proszę o pomoc jak mogę rozmawiać z żoną by nie pogłębiać jej niechęci dla tego małżeństwa.
Jeśli żona jest dla Ciebie całym światem, to gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Boga? Hierarchia jest taka, że najpierw Bóg, Ty a potem dopiero żona.
Możesz przeczytać listę Zerty - viewtopic.php?t=282, ale w sumie na początku kryzysu ciężko ją prawidłowo zrozumieć. Moim zdaniem warto zastanowić się jak wygląda dom pierwotny twojej żony i porównać go z tym z twojego małżeństwa. Zakładam, że twoja żona miała inną wizję waszego małżeństwa (bliższą tej, którą zna z domu, w którym się wychowała).
Z braku rodzi się lepsze!
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: LvnWthHpe20 »

Niepozorny

ja zakochałem się w żonie praktycznie od pierwszego wejrzenia ona we mnie także,


A ja bym powiedział ze każda sytuacja jest inna. Proponował bym obejrzeć film „I still Belive” jak chłopak zakochuje się w dziewczynie po dwóch tyg. I są najpiękniejszym przykładem prawdziwej miłości.
Myśle ze jak fundamenty są z betonu to jest możliwość zakochania się.

W sprawie wyprowadzki, ja bym się nie wyprowadzał tez. Chyba ze była by fizyczna przemoc etc.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

Jeśli chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia użyłem nieco książkowego sformułowania chodź prawdą jest iż zauroczyliśmy się sobą od pierwszych chwil a w zasadzie nawet wcześniej korespondując ze sobą email-owo gdyż poznaliśmy się na dystans. Mimo to moja żona stałą się bardzo szybko moją najlepszą przyjaciółką, pomogła mi także w trudnościach jakie w tamtej chwili przeżywałem.

To prawda określiłem nasze języki miłości nieco chaotycznie gdyż tak na prawdę nie potrafię wymienić tego dominującego gdyż każdy z nich odgrywał swoją istotną rolę w naszym małżeństwie niemniej po chwili zastanowienia myślę że tymi dominującymi były przysługi, afirmacja i dotyk. Co do czasu z uwagi na pracę żony było niezbyt wiele lecz zawsze staraliśmy się go wykorzystać możliwie najlepiej sam by przebywać więcej z żoną praktycznie każdego dnia odbierałem ją z pracy. Wydaję mi się że faktycznie przez te ostatnie sytuacje nie wypełniałem zbiorników żony

Mieszkanie było naszą współwłasnością lecz zakupione było z pieniędzy teściów, ja sam wyprowadziłem się tylko dlatego że wiedziałem iż moja żona nie wróci do niego póki ja go nie opuszczę ponadto znalazłem się też w złej sytuacji materialnej (brak projektów) a co za tym idzie nie dałbym rady opłacić wszystkich rachunków, obawiałem się także bezpośredniej konfrontacji z rodzicami mojej żony która mogła by pogłębić sytuację chodź zdaję sobie też sprawę że rozwiązanie które obrałem niestety również nie było najlepsze zwłaszcza iż przekazałem darowiznę na rzecz mojej żony w postaci swojej połowy mieszkania nie była to do końca moja decyzja została ona niejako na mnie wymuszona jednakże zgodziłem się na nią ponieważ mimo iż nie jestem osobą preferującą styl "moje" "twoje" zawsze uważałem że to żona powinna być właścicielką a pieniądze jak i udziały to nie wszystko. Obecnie mieszkam w domu rodzinnym

Żona jest dla mnie najważniejsza w tym rodzinnym aspekcie na równi z matką Bóg jak wiadomo jest ponad wszystko

Bardzo dziękuję za polecenie tej listy, przeglądając zawartość forum natrafiłem właśnie na nią, postanowiłem jednocześnie zastosować się do opisanych wskazówek
Nowiutka

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Nowiutka »

Tercjan pisze: 21 kwie 2022, 2:41 izolacja spowodowana ostatnimi wydarzeniami sanitarnymi, brak kontaktu z najbliższymi a także poczucie iż stałem się gosposią w swoim domu sprawiły iż zaczęła narastać we mnie frustracja. Początkowo jak opisuje to żona byłem trudny raz w miesiącu, niestety przez nadmiar dumy zignorowałem ten stan a nie powinienem gdyż poza wymienionymi czynnikami również moja choroba powoduje częste dość intensywne zmiany nastroju
Pandemia była cieżką próbą dla wielu par. Nie wiem jaka jest ta choroba o jakiej piszesz, ale może ona po prostu nie wytrzymała, liczyła, że da radę ale ją to przerosło? Albo nie spodziewała się, że będzie to jednak eskalować dalej?
Ja po jednej kłótni z mężem - była i lekka szarpanina - też uciekłam. Niestety wróciłam (a może stety) i sprawa eskalowala znaaacznie dalej, na tamtym etapie można było to naprawiać a teraz...
Wiem, że jest trudno, ja do dzisiaj mam problem z "odwieszeniem się" od męża. Ale jedyne co można zrobić to przepracować siebie, skonsultować z lekarzem czy jest możliwość lepszego panowania nad chorobą, raczej nie powinna się bać, że jak wróci to będzie tak samo lub jeszcze gorzej.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1567
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niepozorny »

Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 1:11 To prawda określiłem nasze języki miłości nieco chaotycznie gdyż tak na prawdę nie potrafię wymienić tego dominującego gdyż każdy z nich odgrywał swoją istotną rolę w naszym małżeństwie niemniej po chwili zastanowienia myślę że tymi dominującymi były przysługi, afirmacja i dotyk. Co do czasu z uwagi na pracę żony było niezbyt wiele lecz zawsze staraliśmy się go wykorzystać możliwie najlepiej sam by przebywać więcej z żoną praktycznie każdego dnia odbierałem ją z pracy. Wydaję mi się że faktycznie przez te ostatnie sytuacje nie wypełniałem zbiorników żony
Nadal mam wrażenie, że Ty nie znasz głównych języków miłości twojej żony. Moim zdaniem wymieniłeś te, które są najważniejsze dla Ciebie. Małżeństwem jesteście pół roku, więc gdyby te najważniejsze zbiorniki miłości twojej żony były wypełnione, to nie byłoby aż takiego kryzysu. Raczej rzadko się zdarza, żeby małżonkowie mieli dominujący ten sam język miłości.
Mógłbyś podać skąd masz wiedzę o językach miłości?
Z braku rodzi się lepsze!
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1567
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niepozorny »

LvnWthHpe20 pisze: 22 kwie 2022, 0:38 ja zakochałem się w żonie praktycznie od pierwszego wejrzenia ona we mnie także,

A ja bym powiedział ze każda sytuacja jest inna. Proponował bym obejrzeć film „I still Belive” jak chłopak zakochuje się w dziewczynie po dwóch tyg. I są najpiękniejszym przykładem prawdziwej miłości.
Myśle ze jak fundamenty są z betonu to jest możliwość zakochania się.
Powinienem doprecyzować, że ja nie wierzę w "prawdziwą" miłość od pierwszego wejrzenia. Zgadzam się jednak z tym, że można się w kimś zakochać (zauroczyć), bo podoba się nam ta osoba fizycznie i już przy pierwszym spotkaniu zachwycają nas jakieś cechy osobowości tej osoby. Wydaje mi się jednak, że łatwiej do tego dochodzi, gdy brakuje nam relacji z innymi ludźmi i/lub nasze zbiorniki miłości są puste.
Z braku rodzi się lepsze!
Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

Swoją wiedzę na temat języków miłości pozyskałem na kursie przedmałżeńskim a także poznałem to zagadnienie dzięki pewnej książce poruszającej relacje damsko męskie niestety nie pamiętam jej tytułu. Zgadza się my z żoną mieliśmy różne języki miłości chodź każdy którym posługiwała się żona był dla mnie ważny, po chwili pewnego zastanowienia myślę że tymi dominującymi u małżonki były słowa, dotyk i prezenty chodź tutaj przyznam się że w przypadku tego ostatniego mimo że bardzo lubiłem otrzymywać prezenty starałem się aby moja żona robiła mi je troszkę rzadziej nie zaniedbując swoich potrzeb, widziałem jak wiele zaangażowania wkłada właśnie w ten język było to o tyle charakterystyczne że mogłem mieć dosłownie wszystko, to też napawało mnie pewnym niepokojem a w zasadzie troską o żonę, kilkukrotnie mówiłem ukochanej że prezenty są piękne ale też martwię się o nią. Dla przykładu zainteresowała mnie kiedyś pewna rzecz którą fajnie by było mieć ale też nie byłem tą rzeczą zafascynowany w końcu to tylko rzecz, była ona warta 1500 zł będąc w sklepie z żoną usłyszałem "jeśli chcesz to Ci ją kupię" wręcz musiałem żonę subtelnie odciągnąć od tematu. Najdroższym prezentem zaś jest instrument za 6500 zł kupiony mi przez żonę również tak spontanicznie chodź tu przyznam że sam na niego zbierałem. Pisząc to chciałem zwrócić uwagę że ten język miłości w postaci prezentów był u mojej żony bardzo wyraźny, chodź słowa i dotyk były na równi ważne i wyrażane przez żonę. Moja ukochana też miała problem z poczuciem własnej wartości więc być może tymi prezentami chciała niejako dać mi wszystko, tu właśnie jest ten paradoks że mimo tego motto żony "Kocham Cię najbardziej na świecie i chce Ci dać wszystko co najlepsze" tak na prawdę dziś nie chce rozmawiać gdyż ona jest właśnie tym najlepszym prezentem (co z resztą zawsze jej podkreślałem) aczkolwiek rozumiem że żonę mogła ta sytuacja bardzo zranić tutaj także nie wiem jak mógłbym ją przepraszać. zaznaczę też że żona nie jest w żaden sposób materialistką

To prawda pandemia była bardzo trudnym okresem, życie mimo wszystko w ciągłej niepewności, izolacji ponadto kilka różnych wydarzeń które poza samą izolacją uniemożliwiły mi poruszanie się między miastem zamieszkania a miastem rodzinnym. Z początku wręcz nieco dziwiłem się gdy słyszałem o pomocy psychologicznej obejmującej sprawy pandemii, muszę przyznać że nie dostrzegłem jak bardzo destruktywny był to czas dla ludzkiej psychiki.

Jeśli chodzi o moją chorobę choruje na epilepsję (urodziłem się w zamartwicy) która niestety poza swoimi głównymi objawami wpływa także na moje życie po przez gwałtowne zmiany w układzie nerwowym przez co w tym gorszym cyklu potrafię odruchowo dogadać, być złośliwym - zachować się w sposób nieodpowiedni a nawet powiedzieć coś co niekoniecznie ma pokrycie w rzeczywistości jaką odczuwam tylko na potrzeby tej jednej chwili. Niestety efektów ubocznych tej choroby a także leków jakie na nią przyjmuję jest dość duża garść jednakże o tym wszystkim wiedziała moja żona która podobnie jak i ja zmaga się z równie poważną chorobą co do objawów której także miałem początkowo pewne obawy chodź nigdy nie mówiłem o tym ukochanej zawsze starając się jakoś pomóc.

W naszym przypadku ta komunikacja była od pierwszego dnia bardzo silna tak na prawdę umawiając się na rozmowę telefoniczną czekaliśmy z niecierpliwością. nasza pierwsza rozmowa trwała ponad 2h później zaś pisaliśmy do 3 rano więc myślę że jak najbardziej to coś było między nami, sam także byłem w czasie gdy poznałem żonę po zauroczeniu dzięki czemu czuję wyraźną różnicę między tamtym epizodem a moimi uczuciami względem żony.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1567
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niepozorny »

Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 14:30 każdy którym posługiwała się żona był dla mnie ważny, po chwili pewnego zastanowienia myślę że tymi dominującymi u małżonki były słowa, dotyk i prezenty chodź tutaj przyznam się że w przypadku tego ostatniego mimo że bardzo lubiłem otrzymywać prezenty starałem się aby moja żona robiła mi je troszkę rzadziej nie zaniedbując swoich potrzeb, widziałem jak wiele zaangażowania wkłada właśnie w ten język było to o tyle charakterystyczne że mogłem mieć dosłownie wszystko, to też napawało mnie pewnym niepokojem a w zasadzie troską o żonę, kilkukrotnie mówiłem ukochanej że prezenty są piękne ale też martwię się o nią. Dla przykładu zainteresowała mnie kiedyś pewna rzecz którą fajnie by było mieć ale też nie byłem tą rzeczą zafascynowany w końcu to tylko rzecz, była ona warta 1500 zł będąc w sklepie z żoną usłyszałem "jeśli chcesz to Ci ją kupię" wręcz musiałem żonę subtelnie odciągnąć od tematu. Najdroższym prezentem zaś jest instrument za 6500 zł kupiony mi przez żonę również tak spontanicznie chodź tu przyznam że sam na niego zbierałem. Pisząc to chciałem zwrócić uwagę że ten język miłości w postaci prezentów był u mojej żony bardzo wyraźny, chodź słowa i dotyk były na równi ważne i wyrażane przez żonę.
Skoro twoja żona głównie posługiwała się wyrażeniami afirmatywnymi, dotykiem i prezentami, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że jej głównym językiem jest jeden z nich. Wspominałeś, że padły z twojej strony raniące słowa oraz że żona uważa, że zmieniasz zdanie i kłamiesz. Być może to wystarczyło, żeby opróżnić jej zbiornik miłości na wyrażenia afirmatywne. Zakładając, że u twojej żony ważnym językiem są prezenty nasuwa się pytanie czy pamiętałeś o kwiatach np. na Dzień Kobiet?
Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 1:11 Żona jest dla mnie najważniejsza w tym rodzinnym aspekcie na równi z matką
Jeśli żona jest na równi z matką, to coś nie gra.
Z braku rodzi się lepsze!
Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

oczywiście zawsze starałem się pamiętać o takich sprawach chodź żona podkreślała zawsze że najważniejsza jest miłość a także to że jestem z nią niemniej często robiliśmy sobie niespodzianki nawet w prostej postaci nie koniecznie kwiatów ale gotowania (to często robiłem) ponieważ moja żona lubiła gdy coś przygotowałem nie koniecznie kupiłem. Zdarzyło się nawet że kupiłem żonie kwiaty w dniu w którym poparzyła mnie gorącą kawą oboje to przeżyliśmy gdyż były to już poważniejsze poparzenia. Na co dzień jednak starałem się prowadzić swój język miłości właśnie w przysługach i możliwych do wykonania niespodziankach, jednakże gdy tylko miałem fundusze robiłem żonie prezenty.

jeśli chodzi o moją mamę określiłem się w ten sposób ponieważ za równo moja żona jak i moja mama są dla mnie ważne gdyż pełną fundamentalne aczkolwiek różne role w moim życiu nie oznacza to jednak abym zaniedbywał żonę i stawiał swoją mamę wyżej tak po prawdzie powinienem napisać że to właśnie żona jest tą najważniejszą osobą niemniej mając czas dbałem o to by zadzwonić do rodziców moja żona nie widziała w tym żadnego problemu tym bardziej iż byliśmy częstymi gośćmi u teściów.
Niesakramentalny3
Posty: 242
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niesakramentalny3 »

Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 22:18
(...) jeśli chodzi o moją mamę określiłem się w ten sposób ponieważ za równo moja żona jak i moja mama są dla mnie ważne gdyż pełną fundamentalne aczkolwiek różne role w moim życiu (...)
Możesz rozwinąć, jaką to fundamentalną rolę w Twoim życiu aktualnie pełni Twoja mama?
Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 22:18 (...) tak po prawdzie powinienem napisać że to właśnie żona jest tą najważniejszą osobą niemniej mając czas dbałem o to by zadzwonić do rodziców (...)
Piszesz Trecjan... to co uważasz, że POWINIENEŚ.
A może odważ się na szczerość ze sobą samym (później może z nami) i spróbuj nie pisać tego, co "by wypadało" bądź co "powinno się" - tylko jak wygląda (wyglądała) rzeczywistość.
Tercjan
Posty: 14
Rejestracja: 20 kwie 2022, 0:39
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Tercjan »

Niesakramentalny3 pisze: 24 kwie 2022, 11:29
Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 22:18
(...) jeśli chodzi o moją mamę określiłem się w ten sposób ponieważ za równo moja żona jak i moja mama są dla mnie ważne gdyż pełną fundamentalne aczkolwiek różne role w moim życiu (...)
Możesz rozwinąć, jaką to fundamentalną rolę w Twoim życiu aktualnie pełni Twoja mama?
Tercjan pisze: 22 kwie 2022, 22:18 (...) tak po prawdzie powinienem napisać że to właśnie żona jest tą najważniejszą osobą niemniej mając czas dbałem o to by zadzwonić do rodziców (...)
Piszesz Trecjan... to co uważasz, że POWINIENEŚ.
A może odważ się na szczerość ze sobą samym (później może z nami) i spróbuj nie pisać tego, co "by wypadało" bądź co "powinno się" - tylko jak wygląda (wyglądała) rzeczywistość.
To prawda przestraszyłem się niejako poprzedniego wpisu a co za tym idzie odpowiedziałem automatycznie chodź nadal zgodnie z prawdą po prostu nie umiałem ubrać w słowa tego jak postrzegam tą hierarchię. Podobnie nie umiałem ubrać w słowa to co chciałem powiedzieć żonie tamtego dnia co finalnie skończyło się na wylaniu żalu i frustracji. Muszę pracować nad językiem i narracją oraz pewnością siebie, pewnością przed zostaniem ocenionym z góry. Wracają do hierarchii przemyślałem tą kwestię i faktycznie za równo mama jak i żona są ważne oczywiście ta ważność mimo iż taka sama jest różna ponieważ mama jest dla mnie najważniejsza dlatego że jest to kobieta która dała mi życie, która każdego dnia troszczyła się o mnie, która zawsze była przy mnie, która zawsze wybaczała i pomagała natomiast żona jest dla mnie najważniejsza ponieważ to moja żona, kobieta mojego życia, największy dar jaki otrzymałem od Boga, jako kobieta która także zawsze była przy mnie, która jest częścią mnie, z którą połączyłem się na resztę życia, której oddał bym samego siebie i wszystko co mam, kobieta w obronie której mógłbym sprzeciwić się każdemu, kobieta dla której pragnę się doskonalić każdego dnia. I chodź moja mama w tym innym aspekcie jest dla mnie najważniejsza gdyby jednak jakkolwiek zaatakowała, naciskała bądź manipulowała byłbym w stanie się sprzeciwić i odejść od rodziny w każdej chwili dla dobra swojej żony.

Gdy mieszkałem z żoną nasze sprawy były i nadal są najważniejsze aczkolwiek nie zapominałem o telefonie do mamy oczywiście w czasie który w żaden sposób nie kolidował z czasem spędzanym z żoną na ogół było to kilkanaście minut gdy jeszcze żona była w pracy. Moi rodzice w żaden sposób nie wpływali na moje decyzje tak po prawdzie częściej byłem u teściów niż u rodziców.
Niesakramentalny3
Posty: 242
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w młodym małżeństwie - widmo rozwodu

Post autor: Niesakramentalny3 »

Tercjan pisze: 24 kwie 2022, 16:15 (...) aczkolwiek nie zapominałem o telefonie do mamy oczywiście w czasie który w żaden sposób nie kolidował (...)
Nie to, że chcę się czepiać, ale co Ty znów o tym telefonie do mamy.
Spomiędzy wierszy odczytuję to, jako jakiś "rytuał" ;)
ODPOWIEDZ