Koniec małżeństwa - co robic dalej

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Monti »

Szyrena pisze: 16 maja 2022, 23:27 Mąż nie jest zgłoszony (upoważniony) do odbioru dziecka z przedszkola, ale jego dane są w umowie. Narazie ja będę odbierać mala ale szukam pracy i wtedy już może być różnie i pewnie będziemy się wymieniać z innymi (babcia itd.
Chyba muszę zapytać o to prawnika.
Rodzic, który ma pełnię władzy rodzicielskiej, jest z automatu uprawniony do odbioru dziecka i nie potrzebuje dodatkowego upoważnienia.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Czytam wątki i jestem pod wrażeniem tego jak wiele osób w kryzysie sobie radzi i żyje pełnia życia.
U mnie znów ściana. Staram się puścić meza wolno, nie dzwonię, nie sprawdzam, raczej czekam aż on zadzwoni. No i znów wczoraj powiedział coś co mnie bardzo niepokoi, ale balam się zapytać wprost. Czekam na ta kolejna szpile a wiem że uderzy w najczulszy punkt ☹
Modlę się, ale jakoś ostatnio mi nie wychodzi, nie mogę się skupić...
Czasem mam myśli że będzie dobrze, ale odganiam je bo to nierealne, już limit cudów się wyczerpał w moim życiu.
Jutro spotkanie z prawnikiem.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Bławatek »

Szyreno, każdy z nas ma swoje górki i dołki. Ja nieraz dochodziłam do ściany i myślałam, że gorzej już być nie może. Często potem było lepiej, a po jakimś czasie znów dołek i koniec świata. Ile ja nocy przeplakalam😭. Modlitwa też mi często nie wychodziła. Czasami wyjść z dołka pomagała mi piosenka "Nikt Cię nie kocha tak jak Ja" - płakałam słuchając jej i dziękowałam Jezusowi, że on jest przy mnie. To mi nieraz pomagało znaleźć siły do życia. A poza tym w pewnym momencie uznałam, że przez głupią decyzję męża ja mam mieć życie zniszczone i zaszyć się w domu!? Nie doczekanie. Powoli wychodziłam do ludzi i w świat. Mąż nie chce z nami tworzyć rodziny - jego strata - ja zrobię wszystko aby i ja i syn dobrze i w miarę radośnie przeżyć ten smutny i tragiczny czas.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Dziękuję Blawatku za odpowiedź. Piosenkę znam - tez mnie ratuje. Wiem że mąż nie wróci, wiem że muszę załatwić zabezpieczenie dla nas, i nie umiem. Odciagam to wszystko nie wiem w jakim celu bo przecież nic to nie zmieni.
Wiele jeszcze pracy przede mną i nad sobą, żeby wyjść z tego stanu uzalania się nad soba.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Pisze tu, bo znów nie mam gdzie 😉 poslalam dziecko do przedszkola, jest ciężko, bo mała bardzo związana ze mną. Mam nadzieję że nie robię jej tym krzywdy, a dziś została z ogromnym płaczem i krzykiem "mamo, nie zostawiaj mnie!". Z mężem nie mogę się tym podzielić, bo zwyczajnie się nie interesuje. Może powinnam go poinformować?

Bije się z myślami czy rozdzielnosc majątkowa robić przez sąd czy u notariusza? To i tak zapewne będzie pierwszy krok do rozwodu.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Bławatek »

Szyreno, niektóre dzieci tak mają, że płaczą. Mój przepłakał prawie 3 lata przedszkola. A wcześniej jako dwulatek chodził 2x w tygodniu na 2 godzinki do klubu malucha i mu się podobało, chętnie znikał za drzwiami bez nas. A później nagle od pierwszego dnia przedszkola płacz i ryk. Często o 4 rano się budził i prosił "mamusiu kochana ja nie chcę iść do przedszkola", ale niestety musiał chodzić bo oboje z mężem do pracy na rano chodziliśmy. Z każdy dniem szybciej się uspokajał i chętnie z uśmiechem się ze wszystkimi bawił. A później nawet tej swojej "traumy" nie pamiętał 😂. Za to ja pamiętam 🥴 i wszyscy nauczyciele 😁 (przedszkole jest w budynku szkoły do której teraz chodzi). Bywa ciężko, ale gdy trzeba chodzić do pracy a nie ma z kim dziecka zostawić to przedszkole nie jest złe - choć nieraz dziecku się tak jawi. Za to dziecko ma szansę na rozwój emocjonalny a także nauczanie się interakcji społecznych oraz kontakt z rówieśnikami (szczególnie ważne gdy jest jedynakiem).

Jeśli chodzi o działanie bieżące i zabezpieczenie siebie to niestety ale każdy twój ruch może być przez męża odbierany jako atak i argument do rozwodu. Gdy mój mąż się wyprowadził to od razu przelewał mi kasę na utrzymanie syna oraz 500+, które wpływało na jego konto i gdy wyskoczył z pozwem to moja adwokat poradziła mi, żeby od razu załatwić w MOPSIE zmianę konta na moje, bo nie wiadomo, czy mężowi nie odwidzi się przelewać pieniążki na bieżąco. Miało być prosto, ale panie w MOPSIE namieszały i koniec końców musieliśmy się osobiście stawić i mój mąż był wściekły - bo po co ja to ruszałam i zmieniałam. A ja po prostu chciałam mieć nad tym kontrolę i pewność, że mój mąż się nie obrazi o coś i np. nie ukaże mnie brakiem przelewu. Niestety czasami działanie albo brak naszego działania jest inaczej odbierany przez drugą stronę. Musisz się zastanowić co dla was będzie korzystne. Ja nie załatwiałam rozdzielności, ale żyłam w niepokoju co będzie gdy mąż narobi jakichś długów, weźmie kredyt itd.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Bławatek »

A, i na początku męża nie koniecznie trzeba o płaczu dziecka informować, bo taki płacz bywa typowy u dzieci, a mąż może mieć argumenty, że robisz krzywdę dziecku (np. kiedyś w sądzie).
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Właśnie trochę obawiam się tych ewentualnych kredytów, dlatego chciałabym się zabezpieczyć. Tak naprawdę każda decyzja i jej brak jest trudna w naszym przypadku, ale chyba nie chce być już taka naiwna i chyba pójdziemy do notariusza.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Mój mąż i tak uważa że źle wychowuje dziecko, ale nie pomyślałam o tym że może to wykorzystać w sądzie. Nie będę zatem mówić że jest tak trudno.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Rozmawiałam z mężem i popełniłam chyba wszystkie możliwe błędy 😭 ulalo mi się i powiedziałam za dużo. Mąż chce rozwodu, nie będę walczyć, strasznie rani mnie to co robi i mówi...
Najtrudniejsze przed nami ☹ przede mną i przed dzieckiem bo chce ja zabierać, ale sam a na to się nie zgodzę po roku nieobecności w jej życiu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Ruta »

Piszesz, że mąż chce rozwodu. A ty nie chcesz walczyć. Słusznie. Walka nie ma sensu.
Warto wiedzieć, że można nie zgodzić się na rozwód i nie walczyć.
W skrócie taka przykładowa odpowiedź na pozew może wyglądać tak:
Jestem małżonką sakramentalną, wierzącą katoliczką, dotrzymuję złożonej przysięgi i zamierzam dotrzymywać jej dożywotnio, zgodnie z jej treścią. Jako osoba wierząca nie mogę i nie chcę wyrazić zgody na rozwód. Jestem przekonana, że małżenstwo jest nierozerwalne, a kryzys w relacji małżeńskiej jest naturalną koleją rzeczy w życiu małżonków. W obliczu kryzysu małżonkowie mogą i powinni podjąć pracę nad sobą, nad tym by kryzys przepracować.
Sama wobec kryzysu podjęłam pracę nad sobą, która polega na (np. przystąpieniu do Wspólnoty Sychar, co pozwala mi..., podjęciu terapii ...., czytaniu lektur i słuchaniu konferencji, które odnoszą się do kryzysów małżeńskich i wdrażaniu proponowanych rozwiązań w życie). Jest zbyt wcześnie, by ocenić, czy podjęte działania zmierzające do przepracowania kryzysu przyniosą efekty.

Mamy także małe dziecko, które potrzebuje obojga rodziców. Jesteśmy młodym małżeństwem i jest to nasz pierwszy poważny kryzys, związany także z tym, że zostaliśmy rodzicami. Na tym etapie trudno jest przewidzieć, czy uda się nam przepracować kryzys, czy też nie. Z tych powodów szybkie orzeczenie rozwodu sprzeciwia się dobru naszej rodziny i dobru dziecka. Dlatego zasadne jest danie czasu małżonkom, poprzez zawieszenie postępowania rozwodowego na okres jednego roku.
Zasadne jest także z uwagi na to, że żyjemy obecnie w rozłączeniu skierowanie nas małżonków na mediację w celu uzgodnienia przez nas spraw opiekuńczych, kwestii włączenia męża w opiekę nad dzieckiem oraz ustaleń w zakresie odpowiedzialności finansowej i rodzicielskiej.

Sama podjęłam decyzję o tym, że nie wyrażę zgody na rozwód. Trudno było szczególnie z początku, mąż wywierał na mnie dużą presję, aż do przemocy i szantaży włącznie. Na uzyskanie mojej zgody naciskał także sąd i niektóre osoby z mojego otoczenia.
Moja obserwacja jest taka, że naciski ustały, gdy ja się przestałam wahać i utwierdziłam się w swojej postawie, upewniłam.

Dla mnie ważne było i jest, że nie wdałam się w walkę sądową. Nie oskarżałam o nic męża. Zrezygnowałam ze zbierania dowodów na jego winę. Nie dążyłam do określonego wyniku, orzeczenia. Uznałam, że sama treść wyroku nie jest moją odpowiedzialnością. Ja mam dać świadectwo i stanąć w obronie małżeństwa. I tyle. Dzięki temu do sądu szłam spokojna, bez napięć.

Warto też wiedzieć, że można odmówić odpowiedzi na pytania ingerujące w sfery prywatne i intymne. Ja od razu w odpowiedzi na pozew napisałam, że odmawiam odnoszenia się przez cały proces do intymnych spraw małżeńskich i proszę, by nie byly one poruszane. Przez cały proces sąd ani razu w takie sprawy nie wchodził. Gdyby jednak padło jakiekolwiek pytanie spokojnie powiedziałabym, że to pytanie wchodzi nadmiernie w sferę prywatną moją i męża i odmawiam odpowiedzi z uwagi na potrzebę ochrony intymności nas małżonków.

Co dała mi niezgoda na rozwód? Bardzo duże poczucie wolności i sprawczości. Pierwszy raz w życiu tak zdecydowanie stanęłam za sobą, za tym co czuję, w co wierzę. To bardzo wzmacniające doświadczenie.

Dostałam także niespodziewaną dla mnie wtedy bliskość Boga. Nie umiem tego opisać inaczej, niż tak, że gdy ja stanęłam za Bogiem i Jego planem, zdecydowałam się być Jego świadkiem, On stanął za mną. Dostawałam i dostaję ogromne wsparcie, prowadzenie, miłość. Nie tylko w kwestiach duchowych, ale także takich zwykłych, pragmatycznych, także finansowych. Czuję się bardzo zaopiekowana w wielu różnych sferach mojego życia.

Z czasem przestałam bać się decyzji sądu i samego sądu. Mam pełną świadomość, ze nie podlegam sądowi tylko Bogu i żadna decyzja sądu nie wpływa na to, czy moje i męża małżenstwo istnieje czy nie. To także bardzo wzmocniło moją pewność siebie, taki rodzaj swobody życiowej, poczucia wolności.

Przestałam także bać się męża, jego reakcji.

Moja relacja z mężem także się poprawia, choć z początku wydawało się, że moja niezgoda doprowadzi do ostatecznej destrukcji. Mąż jednak z czasem zaczął mnie szanować. To bardzo dużo. Nasza relacja się odbudowuje, zachodzą w niej pozytywne zmiany. Powoli odbudowujemy relację i współpracę rodzicielską. Na dziś mąż nie wyraża chęci odbudowy relacji małżenskiej, ale mnie już taka postawa nie boli i nie rani do głębi. Choć boli. Ale ja ten ból umiem już znosić, nie paraliżuje mnie, wiem co z nim robić. Kocham męża w sposób znacznie bardziej wolny niż kiedyś.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Ruta dziękuję Ci za odpowiedź 😘 to bardzo budujące co napisałaś. Nie wiem czy ja będę mieć tyle siły, i czy wogole chce nie zgodzić się na rozwód. Ostatnio nawet myślę o unieważnieniu małżeństwa czy są ku temu przesłanki. Mam dość, nie radzę sobie z tym wszystkim psychicznie. Czuje że zmarnowalam 13lat mojego życia. Nie tak to wszystko miało wyglądać...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Ruta »

Szyrena,
Nie ma czegoś takiego jak "unieważnienie" małżeństwa, natomiast istnieje możliwość, że z różnych powodów nie doszło do zawarcia małżenstwa. Wtedy nie ma ważnego małżeństwa i nigdy nie było.

Na swoje własne potrzeby, zanim podjęłam się obrony swojego małżeństwa, potrzebowałam wewnętrznej pewności, że jest ono ważne, że istnieje. Przyjrzałam się więc przesłankom, które powodują, że do zawarcia małżeństwa nie dochodzi. Rozeznałam to sobie w sercu. Upewniłam się w ten sposób, że zawarliśmy z mężem małżeństwo w sposób ważny. Myślę, że nie trzeba uciekać od takich myśli, czy czuć się winną potrzeby dokonania takiej oceny.

Sądzę, że warto być ze sobą w tym szczerą, nie wchodzić w automanipulację, podciąganie faktów, żeby pasowały. Można też porozmawiać z kimś mądrym, to może być spowiednik.

Co do sił, ja w sobie żadnej siły nie miałam. Wręcz przeciwnie, bałam się męża, który w kryzysie stał się agresywny wobec mnie i destrukcyjny, byłam w lęku, w napięciu. Bałam się też samotności. Moje małżeństwo było w stanie katastrofalnym, my byliśmy w stanie katastrofalnym, więc w sumie pomysł powrotu do tego co było, byłby powrotem do trudnej i raniącej nas oboje relacji. Choć z początku i tak jedyne czego pragnęłam, to żeby mąż jak najprędzej wrócił. Byłam od męża bardzo zależna emocjonalnie.
W sumie teraz dopiero, z perspektywy czasu, dostrzegam swój pierwszy akt zawierzenia Bogu: uwierzyłam, że Bóg może naszą relację uzdrowić. Choć wtedy jeszcze nie miałam pewności, czy jest Jego wolą to uczynić. Teraz mam pewność, że Bóg pragnie uzdrowić każde sakramentalne małżeństwo.

Natomiast był czas, jeszcze przed wyprowadzką męża, gdy byłam bardzo przez męża raniona, atakowana, a nie potrafiłam się obronić. Nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego (mój mąż nawiązał romans). W tym czasie, w próbie obrony siebie, rozważałam rozwód. Bardzo chciałam, żeby zakończyło się to, co się działo. A rozwód był "rozwiązaniem", które podpowiadał mi świat, i sama także postrzegałam rozwód jako sposób na zakończenie przemocy, ranienia.

Mi wszystko zmieniło się podczas jednej Adoracji. Trafiłam na nią przypadkiem, nie do końca rozumiałam wtedy nawet samą Adorację. W sumie do dziś nie wiem, dlaczego zaczęłam opowiadać o wszystkim Jezusowi, cały swój ból, żal. Tam zobaczyłam wszystko w zupełnie innej perspektywie i zrozumiałam, że rozwód niczego nie rozwiąże, ani niczego nie zakończy. I jeszcze kilka innych rzeczy. Dużo, ale za mało zarazem. Rok byłam z taką perspektywą sama, nikt mnie nie rozumiał, mąż zadręczał, mimo, że się wyprowadził. Doszłam na skraj wycieńczenia i załamania. Zdążyłam obrazić się na Boga, że nas nie uzdrawia i dopuszcza takie trudności, których ja nie mam siły nieść, zamiast cudownie odmienić mi męża. Wtedy dopiero trafiłam na Sychar. I zrozumiałam więcej.

Natomiast niezależnie od decyzji warto uporządkować kwestie finansowe i formalne. Nie trzeba do tego ani rozwodu, ani nawet sądu, bo można skorzystać z mediacji. Dla mnie nie do pomyślenia było pozywanie męża, a jakoś o zorganizowaniu mediacji nie pomyślałam. W końcu mój mąż "pozwał się" o alimenty i kontakty sam, to znaczy sam zaproponował je w pozwie rozwodowym. Można i tak.
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Szyrena »

Znów rozmawiałam z mężem. Już teraz wiem że mieszka z kowalska. Chyba było mi łatwiej gdy nie wiedziałam i ludzilam się że może jeszcze są jakieś szanse... No ale niestety 🙁 tak strasznie mi ciężko 🙁
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Koniec małżeństwa - co robic dalej

Post autor: Bławatek »

Szyreno bardzo mi przykro, że cierpisz. Teraz już wiesz czemu mąż tak mało czasu z córką spędza. Mój też gdy był z kowalską to nie miał czasu dla syna.

A szanse zawsze są - po czasie okazuje się, że kowalskie też wady mają, a ta żona to już przynajmniej bardziej znajoma i poznana była 😉.

Otaczam modlitwą.
Twój mąż upadł, ale ty możesz dalej wzrastać. I tej siły i wzrostu Ci życzę.
ODPOWIEDZ