Postawa wiernego małżonka wobec rozwodu...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wieżowiec1
Posty: 1
Rejestracja: 19 gru 2021, 16:57
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Postawa wiernego małżonka wobec rozwodu...

Post autor: Wieżowiec1 »

Witajcie,

Kochani, jaka postawę powinien przybrać wierny mąż, który nie wyraża zgody na rozwód żony, która za żadne skarby nie wyraża zgody na mediacje, rozmowy, pojednanie, chce rozdowu i koniec... która żyje z kochankiem i jego dzieckiem wraz z naszymi dziecmi, która manipuluje starszym dzieckiem, zakazując mówienia że wyjeżdża z młodszym dzieckiem itp.

Żona jest obojętna i głucha na wszelakie maile, wiadomości, nie słucha nikogo z rodziny, umysł ma zabetonowany i nie dopuszcza myśli, że robi źle oraz nie wyraża zgody na naprawienie relacji.

Jest to dla mnie niezmiernie ciężkie ponieważ nie odwołałem swojej miłości do żony i myślę o niej codziennie, ale czy powinnienem po prostu odpuścić na 100% i dać jej żyć własnym życiem tak jak wybrała, równocześnie modląc się za nią i jego kochanka aby się nawrócili (tak jak to czynię)?
Zdaję sobie sprawę, że wraz z upływem lat emocje opadną, póki co jednak są ogromne.
p.s. jestem w grupie sycharowej 12 kroków, staram się rozwijąć i wypełniać sobie czas aktywnie.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13382
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Postawa wiernego małżonka wobec rozwodu...

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Wieżowiec, u nas na forum,
Zachęcam Cię do czytania forum, również wątków i lat archiwalnych, ponieważ tak naprawdę w naszych historiach jest odpowiedź na Twoje pytanie. Wielu z nas przechodziło dokładnie to samo co Ty.

Natomiast odpowiadając na Twoje pytanie maksymalnie w skrócie, jest takie hasło w naszej wspólnocie - "zajmij się sobą".
Dokładnie na to masz wpływ. Na resztę - nie masz.

Piszesz, że jesteś na Krokach. To dobre miejsce na zajmowanie się sobą. Warto tam przekierować większość swojej energii, też tej z nadmiaru emocji pochodzącej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Postawa wiernego małżonka wobec rozwodu...

Post autor: Ruta »

Witaj,
Dobrze, że jesteś.

Ostatnio od spowiednika usłyszałam coś, co wiedziałam, ale potrzebowałam to usłyszeć, by dotarło to do mnie głębiej. Nie jestem sama w moim małżeństwie, każdego dnia jest ze mną Jezus. Każdego dnia jest także z moim mężem. Mój mąż także w naszym małżeństwie nie jest sam.

Jezus nie jest przy mnie, ale jest ze mną w małżeństwie i z moim mężem też jest w małżeństwie. Każde z nas trzyma za rękę.

Pytasz jaką postawę przyjąć wobec żony. Rozumiem to pytanie, ale z perspektywy czterech lat kryzysu i separacji z mężem postrzegam je jako niewłaściwie zadane.

Lepszym pytaniem, jest: co zrobić z kryzysem w moim małżenstwie, jak go przepracować?

To co pomogło mi i nadal pomaga w konstruktywnym wychodzeniu z kryzysu:
1. Zbliżenie się do Boga, zbudowanie z nim relacji. Zaczęłam od relacji z Maryją.
2. Praca nad sobą w terapii, ale także poprzez lektury, konferencje, rekolekcje, rozmowy, spotkania, poprzez Spowiedzi Święte. Bardzo ważnym elementem jest dla mnie praca nad komunikacją.
3. Rozwój duchowy, poprzez modlitwę, różaniec, post, jałmużnę, wychodzenie z grzechów, przywiązań, nabożeństwa
wynagradzające i inne, wybaczenie, praktykę pozyskiwania odpustów. Nasz Kościół jest skarbcem praktyk duchowych, każdy znajdzie coś dla siebie, co będzie odpowiednie dla niego na dziś, na dany miesiąc.
4. Oduczanie się "wpływania" na męża, nawet w najlepszych intencjach, oceniania go, skrytych manipulacji. Nauka szanowania męża i jego granic, jego decyzji i nauka stawiania własnych granic.
5. Czystość.
6. Obowiązki rodzicielskie, praca nad tym by wzrastać także jako rodzic.

Na zajmowanie się tym co robi mąż nie wystarcza mi czasu ani sił. Kocham męża, ale nie potrzebuję informacji o tym, co robi, z kim, w jakich jest relacjach. Mąż przechodzi swój kryzys i swoją drogę. To sprawa między nim a Bogiem. Nasze życie jest w naszej rodzinie, wtedy gdy się widzimy i to mi wystarcza.

Nie szłam i nie idę tą drogą sama, tylko za rękę z Maryją. Prowadziła mnie przez kolejne etapy. Sama bardzo szybko bym się zgubiła. Dla mnie Jej obecność w moim życiu i Jej opieka są realne, odczuwam je. Ale można także poszukać człowieka do pomocy, kierownika duchowego. Poszukiwanie go także warto zacząć od modlitwy w intencji jego odszukania.

Powoli zaczęłam zdrowieć. W relacji z Maryją, potem także ze Świętym Józefem, uczyłam się i nadal się uczę relacji na nowo: z Bogiem, ze sobą, z mężem, z innymi.

Jesteśmy z mężem poranieni, oboje. Nie wiem, czy damy radę wyzdrowieć na tyle, by powrócić do wspólnego życia, choć bardzo tego pragnę. Sami nie damy rady na pewno, ale mamy Boga, który może wszystko. Boga, który pragnie uzdrowić każde sakramentalne małżeństwo.

Z początku pewnie większość małżonków próbuje podać Bogu swoje recepty, pomysły, swój scenariusz. Dla mnie tak dokładnie jest, ogrom mojej pracy obejmuje porzucenie swoich planów i odszukanie Woli Bożej i Jego pomysłu na nas, na mnie, na męża, na nasz kryzys i na nasze małżeństwo.

Ta moja droga trwa, jest żmudna, ale widzę jej efekty. Jest to droga pokory i cierpliwości, wzrastania w miłości do Boga, do siebie i do męża. Nie mam żadnej z tych rzeczy, dlatego tak bardzo na tej drodze potrzebuję Boga. Nasza relacja z mężem, choć wciąż trudna, staje się lepsza.
ODPOWIEDZ