Bławatku, bardzo dobrze się Ciebie czyta. I to nie tylko w tym wpisie. Oby Twój kryzys rozwijał się dalej w taki sposóbBławatek pisze: ↑18 maja 2022, 7:46 Udało mi się poprzeciągac w sądzie i suma summarum do rozwodu u nas nie doszło. Pół roku temu, a półtorej po odejściu męża, mąż przyznał, że się mylił i jest mu głupio, że dał się zmanewrowac kowalskiej. Na tą chwilę mieszkamy osobno, a między nami jest lepiej niż przez wiele lat małżeństwa.
Kokosowa, polecam lekturę:KokosowaPalma pisze: ↑18 maja 2022, 12:50 Twierdzi że to dlatego że dla niego to też ciężkie i że nienawidzi siebie za to co mi zrobił..
Że przez te lata przeżył najwspanialsze chwile ale niestety, teraz już nie potrafi.
Nie chce myśleć o tym ile czasu musiał udawać, skoro jak już podjął dezycję to jest ona nieodwołalna.
No chyba że kogoś ma i nie wiem, dziecko w drodze?
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, viewtopic.php?f=10&t=383
Zachowanie męża nie jest przypadkowe. Choć na pociechę mogę powiedzieć, że dobrze że widzi co traci i że ma wyrzuty sumienia.
Być może się szybko otrząśnie. Ważne żeby świadomość straty i krzywdy w nim działała i nie dała zapomnieć o sobie, choć chwilowo może być zagłuszana.
Ty na tą chwilę weź pod uwagę, że mąż ma rację i to on nabroił. Zajmij się sobą a męża zostaw. I choć zabrzmi to mało empatycznie niech się kisi w sowim poczuciu straty i krzywdy, którą wyrządza