Zdrada emocjonalna?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ewuryca

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Ewuryca »

dula pisze: 09 wrz 2022, 14:50
Ewuryca pisze: 09 wrz 2022, 13:47 Jednocześnie warto pamiętać ze im ma się większe problemy do przepracowania tym chętnej dana osoba terapie przerywa wiec czasem trzeba tez przyjrzeć się dlaczego nie chcemy kontynuować terapii. Powodzenia.
Ewuryco, to nie tak. Ja sobię zdaję sprawę, że do przepracowania mam duuużo. Przerwałam terapię, bo psychoterapeutka nie wnikała w to z czym powinnam się zmierzyć. Podam taki przykład- zadała mi pracę domową- napisać list do męża z teraźniejszej perspektywy. Miało jej to pokazać na jakim etapie żałoby jestem i pewnie z czym mam problem tak ogólnie.
Na następnych wizytach nie pamiętała o tym i tego listu nigdy jej nie odczytałam, mimo, że przypomniałam jej o tym, że list jest napisany. Ona niczego nie notowała, mało pamiętała z tego co jej mówiłam. A problem skwitowała, że to małżeństwo nie miało szans na przetrwanie.
Dulo, to zdanie które przytoczyłas nie tyczyło się dosłownie twojej sytuacji tylko była to taka ogólna uwaga co do terapii. Przykład który podałaś znam z własnego doświadczenia i również był powodem dla
Którego zmieniłam terapeutke.
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Witam kochani po dłuższej przerwie.
Jestem w rozsypce. Wiedziałam, że mój mąż ma kowalską, ale z całych sił chciałam wierzyć, że niebawem to się skończy, przeprosi, wróci do domu i wszystko będzie po staremu. Tymczasem wszystko wskazuje na to,że łączy go coraz głębsza więź z tą dziewczyną i chyba przestają się ukrywać. Docierają do mnie filmiki z wspólnych spotkań. Oboje noszą jakieś symboliczne ozdoby chyba oznaczające jedność między nimi. Mąż nie nosi już obrączki (do niedawna jeszcze nosił).
Od miesiąca odmawiam Nowennę Pompejańską w intencji naszego małżeństwa, obecnie jestem w 4 dniu części dziękczynnej.
Po niusach z ostatnich dni, zaczynam się obawiać, że Pan Bóg nie chce naszego pojednania, że nie taka jest Jego wola. Ciężko mi się z tym pogodzić.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Niepozorny »

dula pisze: 01 paź 2022, 20:10 Docierają do mnie filmiki z wspólnych spotkań. Oboje noszą jakieś symboliczne ozdoby chyba oznaczające jedność między nimi. Mąż nie nosi już obrączki (do niedawna jeszcze nosił).
W jaki sposób do Ciebie docierają te filmiki? Czy zrobiłaś cokolwiek, żeby tak nie było (np. czy poblokowałaś powiadomienia z facebooka itp., nie oglądasz profili męża w portalach społecznościowych)?
dula pisze: Od miesiąca odmawiam Nowennę Pompejańską w intencji naszego małżeństwa, obecnie jestem w 4 dniu części dziękczynnej.
Po niusach z ostatnich dni, zaczynam się obawiać, że Pan Bóg nie chce naszego pojednania, że nie taka jest Jego wola. Ciężko mi się z tym pogodzić.
Świadectwa wielu osób, które odmawiały Nowennę Pompejańską, wskazują, że bardzo często szatan starał się je zniechęcić do dalszej modlitwy. Nie znam woli Boga. Wierzę jednak, że On chce ocalić każde sakramentalne małżeństwo (w odpowiednim czasie).
Z braku rodzi się lepsze!
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Monti »

Współczuję i rozumiem Twoje rozbicie. Teraz to jeszcze trudne do wdrożenia, ale kluczem do spokoju wewnętrznego w takiej sytuacji jest akceptacja sytuacji takiej, jaka ona jest.
Ja przestałem rozważać, co jest wolą Bożą w kontekście mojego małżeństwa, modle się tylko o jej wypełnienie. Natomiast uważam, że zasadniczo Jego wolą jest wypełnienie powołania przez każdego człowieka, bo - jak pisał św. Paweł - "dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne".
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Niepozorny pisze: 01 paź 2022, 20:31
dula pisze: 01 paź 2022, 20:10 Docierają do mnie filmiki z wspólnych spotkań. Oboje noszą jakieś symboliczne ozdoby chyba oznaczające jedność między nimi. Mąż nie nosi już obrączki (do niedawna jeszcze nosił).
W jaki sposób do Ciebie docierają te filmiki? Czy zrobiłaś cokolwiek, żeby tak nie było (np. czy poblokowałaś powiadomienia z facebooka itp., nie oglądasz profili męża w portalach społecznościowych)?
No niestety oglądam. Nie chcę blokować męża. Zrobiłam już jedną drastyczną rzecz, której żałuję-wyrzuciłam go z domu po tym jak dowiedziałam się, że łączy go coś z tą dziewczyną. Teraz myślę,że gdybym powstrzymała się od tego, mąż być może byłby ze mną. To co zrobiłam i wykrzyczałam wtedy, mąż odebrał jako przyzwolenie na wszystko. Tak mi się wydaje.
dula pisze: Od miesiąca odmawiam Nowennę Pompejańską w intencji naszego małżeństwa, obecnie jestem w 4 dniu części dziękczynnej.
Po niusach z ostatnich dni, zaczynam się obawiać, że Pan Bóg nie chce naszego pojednania, że nie taka jest Jego wola. Ciężko mi się z tym pogodzić.
Świadectwa wielu osób, które odmawiały Nowennę Pompejańską, wskazują, że bardzo często szatan starał się je zniechęcić do dalszej modlitwy. Nie znam woli Boga. Wierzę jednak, że On chce ocalić każde sakramentalne małżeństwo (w odpowiednim czasie).
Nic mnie nie zniechęci do dalszej modlitwy, chyba że zdarzy się coś, na co nie mam wpływu.
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21
Ja przestałem rozważać, co jest wolą Bożą w kontekście mojego małżeństwa, modle się tylko o jej wypełnienie.
Chciałabym dojść do takiego stanu ducha, jak Ty, Monti. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się to niemożliwe.
Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21 Natomiast uważam, że zasadniczo Jego wolą jest wypełnienie powołania przez każdego człowieka, bo - jak pisał św. Paweł - "dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne".
Nie do końca rozumiem ten cytat. Szczerze mówiąc nie umiem interpretować Pisma Świętego.
Czy powołaniem moim jest małżeństwo, czy coś innego, o czym się dowiem, gdy tego małżeństwa nie da się w pełni uratować?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Monti »

dula pisze: 01 paź 2022, 21:46
Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21
Ja przestałem rozważać, co jest wolą Bożą w kontekście mojego małżeństwa, modle się tylko o jej wypełnienie.
Chciałabym dojść do takiego stanu ducha, jak Ty, Monti. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się to niemożliwe.
Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21 Natomiast uważam, że zasadniczo Jego wolą jest wypełnienie powołania przez każdego człowieka, bo - jak pisał św. Paweł - "dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne".
Nie do końca rozumiem ten cytat. Szczerze mówiąc nie umiem interpretować Pisma Świętego.
Czy powołaniem moim jest małżeństwo, czy coś innego, o czym się dowiem, gdy tego małżeństwa nie da się w pełni uratować?
Ja też nie jestem ekspertem od Biblii, ale rozumiem to zdanie w ten sposób, że Bóg nie cofa swoich darów, które człowiek otrzymuje m. in. w sakramentach. Czasem my nie potrafimy z tych darów korzystać (albo nie możemy z uwagi na decyzje innych osób).
Co do woli Bożej i powołania to jest taka ignacjańska zasada, że jak dokonało się wyboru nieodwołalnego (a takim z zasady jest m. in. małżeństwo) to nie ma co dalej rozważać swojego powołania, bo to powołanie już się realizuje.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Ruta »

dula pisze: 01 paź 2022, 21:46
Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21
Ja przestałem rozważać, co jest wolą Bożą w kontekście mojego małżeństwa, modle się tylko o jej wypełnienie.
Chciałabym dojść do takiego stanu ducha, jak Ty, Monti. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się to niemożliwe.
Monti pisze: 01 paź 2022, 21:21 Natomiast uważam, że zasadniczo Jego wolą jest wypełnienie powołania przez każdego człowieka, bo - jak pisał św. Paweł - "dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne".
Nie do końca rozumiem ten cytat. Szczerze mówiąc nie umiem interpretować Pisma Świętego.
Czy powołaniem moim jest małżeństwo, czy coś innego, o czym się dowiem, gdy tego małżeństwa nie da się w pełni uratować?
Kiedyś bardzo się bałam co się stanie, jak okaże się, że będę żyć sama. Bałam się samotności, tęsknoty za bliską relacją, ale także tego, jak ja będę dawać sobie rady sama, z wychowaniem, finasowo, emocjonalnie, z odpowiedzialnością. Ale chyba najbardziej jednak tej samotności, braku bliskiej relacji. I tego, że nie będę mieć więcej dzieci, a bardzo ich pragnęłam.

Powoli moje obawy się rozwiewały. Z wiernością przychodzi łaska. W żadnych trudnościach i kłopotach, a trochę ich było, nie zostałam sama. W wielu sprawach mojego życia odczułam, czym jest blogoslawienstwo. Wiele jeszcze mam do wyprostowania, ale generalnie jestem żywym dowodem, że wierność sprowadza łaskę. Nawet na takie osoby jak ja, a ja niestety nie byłam szczególnie roztropną i pokorną owieczką. Raczej głupią, z głupoty i pychy zbuntowaną, i bardzo pogubioną,

Dochowując wierności i żyjąc w prawdzie, w łasce uświęcającej powoli do spokojnego ufnego stanu ducha dochodzę. To się dzieje jakby trochę samo, jeśli daję czasowi czas. Po drodze zwykle potrzeba różnych rzeczy przeboleć, a inne przepracować. Spokojnie. Mi bardzo pomagało i pomaga przechodzenie tej drogi nie samej i nie o własnych siłach, ale za rękę z Bogiem.

Nie ma jak sadzę czegoś takiego, jak sakramentalne małżeństwo, którego nie da się uratować. Sakramentalne małżenstwo jest, istnieje, nie potrzebuje ratunku. To więź która trwa do śmierci, na mocy Bożej woli nierozerwalna. Więc nie ma tu nic do ratowania. Natomiast różna może być relacja małżonków, może być bardzo trudna, lub może jej nawet nie być wcale. I to więź, relacja małżonków potrzebuje wtedy uzdrowienia. Czy nawet uratowania. I Bóg jest w mocy to zrobić. Ja nie. Mój mąż też nie. Ale Bóg może wszystko.

Z łaską można współpracować, pracą nad sobą. Ja sobie wyjaśniłam to tak, że zdrowe więzi tworzą zdrowi ludzie. Nad męża uzdrowieniem mogę pracować modlitwą, nad swoim modlitwą, nawracaniem się, terapią, pracą nad sobą, nabywaniem ważnych dla dobrych relacji kompetencji. No to pracuję, i robię te swoje 100 procent, w pełnej świadomosci, że to jest nic. Ale do mojego okruszka Bóg w każdej chwili może dołożyć brakującą całość.

Ja też mam takie poczucie cały czas, że mój mąż jest w trudniejszej sytuacji niż ja. Pogubił się w życiu, w wierze. Nawet gdyby po ludzku mu się ukladało jak najlepiej, wciąz jego sytuacja z perspektywy wiary, zbawienia jest trudna. Nie ma czego zazdrościć niewiernym małżonkom. Bo i czego? Pogubienia? Łajdactwa?Zniewolenia?
Tym bardziej nie ma sensu ich naśladować i "szukać kogoś". Sensowniej jest wytrwać w wiernosci - i w modlitwie za małżonka, za jego uwolnienie, uzdrowienie, nawrócenie. Ponieważ Bóg pragnie nawrócenia i zbawienia każdego czlowieka, to nie martwię się, że taka modlitwa mogłaby być niezgodna w Wolą Bożą.

Może zdarzyć się, że nie wrócimy z moim mężem do jedności. Nie oznacza to jednak, że nasze małżeństwo nie zostanie uratowane. Ono sobie jest i trwa i trwać będzie. Natomiast może się okazać, że nasza relacja nie zostanie uzdrowiona na tyle, byśmy się pojednali. Choć słowa "niech się pojedna" traktuję jako stałe a nie jednorazowe wezwanie do dążenia do pojednania z mężem, do pracy nad moją postawą. Dziś się nie da. To może jutro, za miesiąc, za rok... A drugą część zalecenia dla małżonków w kryzysach "niech żyje samotnie" traktuję jako zalecenie na czas, gdy pojednanie nie jest jeszcze możliwe. Moze się zdarzyć, że będzie mnie obowiązywać do końca życia. To część powołania małżeńskiego. Przyjmuję z pokorą.

Uczę się też wypełniać moje małżeńskie powołanie w czasie kryzysu. Co to znaczy kochać męża w kryzysie naszej relacji? Każdego dnia się tego uczę. Bardzo pomaga mi błogosławienie mojemu mężowi każdego dnia rano. Jest to jedno z ważnych zadań małżonków. Z takim błogosławieństwem przychodzi do mnie spokój.
To jest też trochę tak, że im lepiej ma się mąż, tym lepiej będę się mieć ja i dzieci. Więc blogosławienie męża jest jak najbardziej i dla mnie "opłacalne".
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Ruta pisze: 02 paź 2022, 9:13

Nie ma jak sadzę czegoś takiego, jak sakramentalne małżeństwo, którego nie da się uratować. Sakramentalne małżenstwo jest, istnieje, nie potrzebuje ratunku. To więź która trwa do śmierci, na mocy Bożej woli nierozerwalna. Więc nie ma tu nic do ratowania. Natomiast różna może być relacja małżonków, może być bardzo trudna, lub może jej nawet nie być wcale. I to więź, relacja małżonków potrzebuje wtedy uzdrowienia. Czy nawet uratowania. I Bóg jest w mocy to zrobić. Ja nie. Mój mąż też nie. Ale Bóg może wszystko.

Ruto, oczywiście, małżeństwo sakramentalne istnieje do śmierci, ale tak zwyczajnie, po ludzku nie jest tak samo wartościowe, kiedy przysięgi dotrzymuje tylko jedna strona. Myślę, że Panu Bogu podobałoby się bardziej gdyby małżonkowie miłowali się wzajemnie i dotrzymywali danej obietnicy, W takim kontekście napisałam o małżeństwie w pełni uratowanym.
Ostatnio zmieniony 05 paź 2022, 0:00 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Ruta »

dula pisze: 04 paź 2022, 23:40
Ruta pisze: 02 paź 2022, 9:13

Nie ma jak sadzę czegoś takiego, jak sakramentalne małżeństwo, którego nie da się uratować. Sakramentalne małżenstwo jest, istnieje, nie potrzebuje ratunku. To więź która trwa do śmierci, na mocy Bożej woli nierozerwalna. Więc nie ma tu nic do ratowania. Natomiast różna może być relacja małżonków, może być bardzo trudna, lub może jej nawet nie być wcale. I to więź, relacja małżonków potrzebuje wtedy uzdrowienia. Czy nawet uratowania. I Bóg jest w mocy to zrobić. Ja nie. Mój mąż też nie. Ale Bóg może wszystko.

Ruto, oczywiście, małżeństwo sakramentalne istnieje do śmierci, ale tak zwyczajnie, po ludzku nie jest tak samo wartościowe, kiedy przysięgi dotrzymuje tylko jedna strona. Myślę, że Panu Bogu podobałoby się bardziej gdyby małżonkowie miłowali się wzajemnie i dotrzymywali danej obietnicy, W takim kontekście napisałam o małżeństwie w pełni uratowanym.
Myślę, że nam by się przede wszystkim podobało gdyby nasi szacowni małżonkowie dotrzymywali swojej części przysięgi :roll: Co do Boga, myślę, że kocha wszystkie małżeństwa, te poranione szczególnie. Myślę, że ma dla nas dużo czułości, troski. Kiedyś usłyszałam, że Bóg zawsze widzi małżonków razem. Jest w tym mnóstwo piękna. Tak to odczuwam.

Ostatnio słuchalam kazania o Świętej Rodzinie w którym ksiądz mówił, że tam wszystko po ludzku było nie tak, jeszcze nawet nie zaczęli wspólnego życia i już mieli kryzys i tak potem rok po roku. Nie była to też rodzina dobrze sytuowana. Gdyby człowiek pisał Świętej Rodzinie scenariusz, pewnie byłby inny. Jak to ksiądz powiedział, taką rodzinę mógł wymyslić tylko Bóg, i wobec tego ksiądz zaapelował, żebyśmy sobie "odcukierkowali" nasze oczekiwania co do zycia małżenskiego i rodzinnego.

Jesteśmy ludźmi. Kształtujemy się w trudnościach, kłopotach, kryzysach. Jestem przekonana, że Bóg chce widzieć małżonków razem. Myślę też, że droga małżonków do tej pełni wiedzie przez Krzyż. Ale tego Krzyża nie niesiemy sami. Gdy go podejmujemy, dostajemy tyle pięknej miłości, tyle łaski - nawet gdy po ludzku jest czasem trudno. Ale jest też szczęśliwie. Nie zamieniłabym tej swojej drogi na to, co ma do zaoferowania świat.
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Zaczyna brakować mi nadziei. Kilka dni temu skończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Pod koniec części dziękczynnej, a właściwie od początku jej trwania, tylko w mniejszym stopniu, zaczęły docierać do mnie coraz to gorsze informacje. Na początku teściowa powiedziała mi, że mam sobie układać życie, bo jej syn ma plany, niekoniecznie związane ze mną. Później filmiki ze spotkań z kowalską. Obecnie, na podstawie pewnych doniesień i moich dedukcji mam obawy, że mąż wkręcił się w coś jeszcze gorszego, niż romans.
Mam prawie stuprocentową pewność, że bierze narkotyki. Nie wiem co robić. Chciałabym go jakoś uratować, ale nie mam takiej możliwości. Nie mamy kontaktu. Powiedziałam o tym teściowej. Ona to zignorowała, nie wierzy. Nie wiem co mam robić. Chciałabym go ratować, ale nie mam takiej mocy. Boję się.
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Kochani, pomóżcie. Co mam robić?
Tak jak wcześniej pisałam, mam obawy, że mąż wkręcił się w coś złego, nie tylko w romans.
Skontaktowała się ze mną żona byłego kochanka kochanki mojego męża. Skomplikowane powiązania.
Ma dowody na to, że kowalska jest kobietą lekkich obyczajów, narkomanką i złodziejką. Wiąże się z facetami dla pewnych korzyści. Teraz rozumiem dlaczego ma szczątkowe prawa do opieki nad dzieckiem. Nie wiem czy mój mąż tego nie widzi czy też pod wpływem "miłości" do niej stracił resztki godności.
Wiem, że na tym forum stroni się od udzielania rad, ale wypowiedzcie się, proszę, co byście zrobili na moim miejscu.
Czy próbować uświadomić męża, czy czekać aż osiągnie dno i mieć nadzieję, że się od niego odbije?
Na początku żałowałam, że postanowiłam o podpisaniu rozdzielności majątkowej i podziale majątku. Teraz widzę, że był to słuszny krok, bo wiem, że mój w miarę trzeźwo do tej pory myślący mąż zadłuża się na maksa.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: Ruta »

Drugi człowiek jest miarą naszej bezsilności. Za męża się módl, o siebie dbaj. Ucz się stawiać mężowi zdrowe granice. Upewnij się, że zadłużanie się męża nie będzie miało wpływu na twoją sytuację. Sam podział nie zawsze zapewnia pełne bezpieczeństwo. Czasem potrzebne są inne działania. Podam przykład: jeśli dom w którym mieszka rodzina został podzielony, i połowa jest żony a połowa męża, to jeśli mąż zastawi swoją własność, czyli połowę domu, także żona, która w tym domu mieszka i która ma drugą połowę, może odczuć konsekwencje jego działań i na przykład borykać się z osobami, które chcąc odzyskać dług, mogą dążyć na przykład do sprzedaży domu. Nie oznacza to, że do takiej sprzedaży dojdzie, ale kłopotów i stresu trochę może wtedy być.

Co do uświadamiania męża - nie wiem. Postaraj się temat przemodlić, przemyśleć i... przespać. W kryzysie nauczyłam, się, że jeśli nie mam pewności co do jakiś działań, to ich nie podejmuję. Dopiero jak mam taki wewnętrzny pokój, że to będzie dobrze, wtedy działam. Mniej działania, więcej modlitwy - staram się do takiego ideału dążyć. U mnie się sprawdza. Bo jak działam, to najczęściej robię głupoty, które z początku wydają mi się genialnymi rozwiązaniami. Do tego, że jednak nie są to genialne rozwiązania dochodzę z opóźnieniem...
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Dziękuję za odpowiedź Rita.
Postaram się przeczekać i pomodlić. Właściwie robię to, ponieważ fakty o moim mężu znane mi są od jakiegoś czasu.
Jeżeli chodzi o wpływ działań męża na moją sytuację materialną, nie boję się tego. Mieliśmy 2 mieszkania i po podziale jedno przypadło mnie, drugie jemu, tak że nie ma ryzyka intruzów tu gdzie mieszkam. Pod tym względem czuję się bezpieczna.
Martwi mnie jedynie jego dobrostan psychiczny, to, że jest ślepy na pewne kwestie. Może ktoś powinien mu uświadomić z kim się zadał i jakie mogą być tego konsekwencje. Zawsze próbował zyskać akceptację w oczach innych, różnymi metodami, kosztem siebie. Być może ma to związek z tym, że jest DDA. Jakoś tak ostatnio żal mi go, mimo tego jak ze mną postąpił. To jest bardzo skrzywdzony przez życie człowiek i nie życzę mu źle.
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada emocjonalna?

Post autor: dula »

Witam pod długiej przerwie.
Sporo się w tym czasie wydarzyło. W pewnym momencie osiągnęłam spokój, pogodziłam się zmyślą, że co ma być to będzie, z nadzieją że będzie dobrze oczywiście. Ułatwiała mi to modlitwa- Nowenna do Matki Boskiej rozwiązującej węzły.
Ostatnio modliłam się o rozwiązanie węzła braku kontaktu z mężem. I wyobraźcie sobie, że w piątym dniu napisał do mnie mój mąż, że tęskni, że wszystko popsuł i że za wszystko mnie przeprasza. Ulga i radość jakie mnie wówczas ogarnęły są nie do opisania. już w myślach pisałam świadectwo. Odczekałam z odpisywaniem do następnego dnia. Porozmawialiśmy sobie w miłym i spokojnym tonie. Byłam pewna, że już wszystko będzie dobrze. Kolejnego dnia się nie odezwał, następnego napisałam ja do niego. I tak od słowa do słowa i znowu się pokłóciliśmy. Postawiłam mu warunek, że ma przyjechać do końca roku, a jeśli tego nie zrobi ja od 1 stycznia zaczynam nowe życie, w którym miejsca dla niego nie będzie. No i powiedział, że raczej się nie pojawi. Zapytałam czy kończymy ze sobą tego dnia w takim układzie i przeczytałam, że możemy. No i skończyliśmy.
O co tu chodzi?
Czy jego przeprosiny wynikały z kłótni z kochanką? (do której do tej pory się nie przyznaje, wg niego to koleżanka)
A może to ja, taka niecierpliwa wszystko zepsułam, może powinnam trochę inaczej do tego podejść.
Fakt, w kłótni ponownie wszystko mu "wyrzygałam", ale przecież nie mogę obchodzić się z nim jak ze śmierdzącym jajkiem, po tym co zrobił.
ODPOWIEDZ