Zdrada emocjonalna?
Moderator: Moderatorzy
Re: Zdrada emocjonalna?
Dziś przypada 6 rocznica naszego ślubu. Ciężki dzień. Myślałam, że jestem już silna, a jednak trochę się posypałam. Wspomnienia zrobiły swoje. Po cichu liczyłam na kontakt ze strony męża, ale przez cały dzień była cisza, zresztą tak jak przez ostatnie tygodnie, a właściwie miesiące.
O dziwo odezwał się wieczorem i jakby nigdy nic pytał co słychać, jak zwierzaki, co u moich rodziców. Na pytanie po co dzwoni, odpowiedział, że tęskni.
Czy powinnam to odczytywać jako wstęp do pojednania ,czy lepiej się nie łudzić?
Czy może to być przełom w jego myśleniu, czy tylko ta konkretna data wywołała u niego jakieś wyrzuty sumienia.
Nie wiem co mam myśleć, nie chcę po raz kolejny się rozczarować.
O dziwo odezwał się wieczorem i jakby nigdy nic pytał co słychać, jak zwierzaki, co u moich rodziców. Na pytanie po co dzwoni, odpowiedział, że tęskni.
Czy powinnam to odczytywać jako wstęp do pojednania ,czy lepiej się nie łudzić?
Czy może to być przełom w jego myśleniu, czy tylko ta konkretna data wywołała u niego jakieś wyrzuty sumienia.
Nie wiem co mam myśleć, nie chcę po raz kolejny się rozczarować.
Re: Zdrada emocjonalna?
Nikt Ci nie odpowie na to pytanie, bo nikt nie siedzi w głowie Twojego męża.dula pisze: ↑12 sie 2022, 20:41 Dziś przypada 6 rocznica naszego ślubu. Ciężki dzień. Myślałam, że jestem już silna, a jednak trochę się posypałam. Wspomnienia zrobiły swoje. Po cichu liczyłam na kontakt ze strony męża, ale przez cały dzień była cisza, zresztą tak jak przez ostatnie tygodnie, a właściwie miesiące.
O dziwo odezwał się wieczorem i jakby nigdy nic pytał co słychać, jak zwierzaki, co u moich rodziców. Na pytanie po co dzwoni, odpowiedział, że tęskni.
Czy powinnam to odczytywać jako wstęp do pojednania ,czy lepiej się nie łudzić?
Czy może to być przełom w jego myśleniu, czy tylko ta konkretna data wywołała u niego jakieś wyrzuty sumienia.
Nie wiem co mam myśleć, nie chcę po raz kolejny się rozczarować.
Ja ostatnio miałem 10. rocznicę ślubu i z tej okazji zakomunikowałem żonie, że jestem otwarty na odbudowę naszej relacji. Nie wyraziła większego zainteresowania, ale też nie zareagowała agresywnie (co brałem pod uwagę). Również próbowałem tę jej reakcję brać za dobrą monetę, ale zaprzyjaźnieni forumowicze sprowadzili mnie na ziemię
Obecnie staram się nie rozważać przyszłości swojego małżeństwa. Przyjmuję ten stan jaki jest i staram się żyć dniem dzisiejszym.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Zdrada emocjonalna?
Mój mąż nie kontaktował się ze mną właściwie przez 4 miesiące, z paroma wyjątkami, kiedy to trzeba było się umówić do notariusza czy dotyczącymi innych spraw organizacyjnych.Monti pisze: ↑13 sie 2022, 20:11Nikt Ci nie odpowie na to pytanie, bo nikt nie siedzi w głowie Twojego męża.dula pisze: ↑12 sie 2022, 20:41 Dziś przypada 6 rocznica naszego ślubu. Ciężki dzień. Myślałam, że jestem już silna, a jednak trochę się posypałam. Wspomnienia zrobiły swoje. Po cichu liczyłam na kontakt ze strony męża, ale przez cały dzień była cisza, zresztą tak jak przez ostatnie tygodnie, a właściwie miesiące.
O dziwo odezwał się wieczorem i jakby nigdy nic pytał co słychać, jak zwierzaki, co u moich rodziców. Na pytanie po co dzwoni, odpowiedział, że tęskni.
Czy powinnam to odczytywać jako wstęp do pojednania ,czy lepiej się nie łudzić?
Czy może to być przełom w jego myśleniu, czy tylko ta konkretna data wywołała u niego jakieś wyrzuty sumienia.
Nie wiem co mam myśleć, nie chcę po raz kolejny się rozczarować.
Ja ostatnio miałem 10. rocznicę ślubu i z tej okazji zakomunikowałem żonie, że jestem otwarty na odbudowę naszej relacji. Nie wyraziła większego zainteresowania, ale też nie zareagowała agresywnie (co brałem pod uwagę). Również próbowałem tę jej reakcję brać za dobrą monetę, ale zaprzyjaźnieni forumowicze sprowadzili mnie na ziemię
Obecnie staram się nie rozważać przyszłości swojego małżeństwa. Przyjmuję ten stan jaki jest i staram się żyć dniem dzisiejszym.
Od początku to ja zabiegałam o kontakt, dzwoniąc i pisząc obsesyjnie. Kiedy myślę o tym teraz, jest mi wstyd, że potrafiłam się tak upodlać.
Nie prosiłam wprost o jego powrót, ale swoim zachowaniem dawałam do zrozumienia, że o to mi chodzi.
Miesiąc temu powiedziałam sobie basta- nie będę się prosić o uwagę, skoro on mi jej nie chce dać.
Uczę się również żyć chwilą teraźniejszą i coraz lepiej mi to wychodzi, chociaż jeszcze zdarzają się gorsze momenty.
Wczorajszy telefon wzbudził we mnie większą nadzieję (nadziei jakiejkolwiek chyba nigdy nie stracę), nie będę zaprzeczać, ale postanowiłam, że nie będę tym żyć.
Re: Zdrada emocjonalna?
Kochani, dawno nic tu nie pisałam, bo i nic w kwestii mojego małżeństwa się nie zmieniło .Od rocznicy ślubu kontakt zerowy. Boli. Tym bardziej, że wiem, że mąż przyjechał do kraju na kilka dni i nawet nie dał znaku życia. Bawi się w najlepsze gdzieś u swojej rodziny.
Ja porzuciłam terapię, bo nic mi nie dawała. Od początku nie nadawałyśmy na tych samych falach z psychoterapeutką i po kilku spotkaniach zrezygnowałam. Powinnam zrobić to po pierwszych 2 spotkaniach, kiedy zauważyłam, że pani jest raczej nastawiona na zarabianie, niż na pomaganie. Obecnie jestem na etapie przygotowywania się psychicznego na poszukanie kogoś innego. I tym razem zaufam swojej intuicji- jeśli na pierwszym spotkaniu nie będzie "chemii", będzie to oznaczało, że poszukiwania należy kontynuować.
Od kilku dni odmawiam Nowennę Pompejańską. I tak się zastanawiam czy nie modlę się roszczeniowo. Bo jeśli jest to modlitwa w jakiejś intencji (wiadomo w jakiej) i gdyby nie ta intencja, to nie wiedziałabym nawet, że taka modlitwa istnieje, to jak to można inaczej nazwać?
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym całym "amokiem". Co to w ogóle jest? Jak do tego dochodzi?
W amoku, to ja, dowiedziawszy się o kowalskiej, kazałam mężowi wynosić się z domu, zwyzywałam go od najgorszych i krzyczałam o rozwodzie. Ale za chwilę, tzn. po kilku dniach wróciło trzeźwe myślenie, żal za to co się zrobiło i przyszły wyrzuty sumienia. Mimo, że to mąż zawinił bezpośrednio.
Jak to jest z amokiem zdradzających? Jeśli trwa tak długo, to może to nie jest amok, a przemyślane działanie, rzeczywiste wypalenie uczuć i realne plany na przyszłość, nie uwzględniające swoich drugich połówek?
Ja porzuciłam terapię, bo nic mi nie dawała. Od początku nie nadawałyśmy na tych samych falach z psychoterapeutką i po kilku spotkaniach zrezygnowałam. Powinnam zrobić to po pierwszych 2 spotkaniach, kiedy zauważyłam, że pani jest raczej nastawiona na zarabianie, niż na pomaganie. Obecnie jestem na etapie przygotowywania się psychicznego na poszukanie kogoś innego. I tym razem zaufam swojej intuicji- jeśli na pierwszym spotkaniu nie będzie "chemii", będzie to oznaczało, że poszukiwania należy kontynuować.
Od kilku dni odmawiam Nowennę Pompejańską. I tak się zastanawiam czy nie modlę się roszczeniowo. Bo jeśli jest to modlitwa w jakiejś intencji (wiadomo w jakiej) i gdyby nie ta intencja, to nie wiedziałabym nawet, że taka modlitwa istnieje, to jak to można inaczej nazwać?
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym całym "amokiem". Co to w ogóle jest? Jak do tego dochodzi?
W amoku, to ja, dowiedziawszy się o kowalskiej, kazałam mężowi wynosić się z domu, zwyzywałam go od najgorszych i krzyczałam o rozwodzie. Ale za chwilę, tzn. po kilku dniach wróciło trzeźwe myślenie, żal za to co się zrobiło i przyszły wyrzuty sumienia. Mimo, że to mąż zawinił bezpośrednio.
Jak to jest z amokiem zdradzających? Jeśli trwa tak długo, to może to nie jest amok, a przemyślane działanie, rzeczywiste wypalenie uczuć i realne plany na przyszłość, nie uwzględniające swoich drugich połówek?
Re: Zdrada emocjonalna?
Dulo, na zakochanie mówimy amok, bo ono jest max do 3 lat, a potem przychodzi szarość życia i zastanawianie czy na pewno nie kocham osoby z którą się związałam/em sakramentem. Jedni wracają, inni nie.
Masz możliwość by iść do jakiegoś ośrodka gdzie pomagają kobietom w trudnych sytuacjach? W nich są terapeuci z powołaniem.
Masz możliwość by iść do jakiegoś ośrodka gdzie pomagają kobietom w trudnych sytuacjach? W nich są terapeuci z powołaniem.
- Niepozorny
- Posty: 1565
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Zdrada emocjonalna?
Szkoda czasu na zastanawianie się i "wymyślanie", co teraz robi twój mąż.
Ja byłem na jednym spotkaniu z psychologiem. Nie miałem jakiś oczekiwań. Po prostu potrzebowałem pogadać z kimś, kto nie jest z mojej rodziny. Jego podejście (wulgarny język i słowa typu "znajdziesz sobie kogoś innego") tak mi nie odpowiadało, że więcej spotkań nie było.Ja porzuciłam terapię, bo nic mi nie dawała. Od początku nie nadawałyśmy na tych samych falach z psychoterapeutką i po kilku spotkaniach zrezygnowałam. Powinnam zrobić to po pierwszych 2 spotkaniach, kiedy zauważyłam, że pani jest raczej nastawiona na zarabianie, niż na pomaganie. Obecnie jestem na etapie przygotowywania się psychicznego na poszukanie kogoś innego. I tym razem zaufam swojej intuicji- jeśli na pierwszym spotkaniu nie będzie "chemii", będzie to oznaczało, że poszukiwania należy kontynuować.
Myślę, że najlepszą terapią dla mnie były "spotkania" z śp. ks. K. Grzywoczem.
Podczas odmawiania NP wielokrotnie wypowiadasz (być może w myślach) słowa Modlitwy Pańskiej, więc m.in. "bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi". Nie modlisz się rozszczeniowo, jeżeli robisz to świadomie. Jeśli twoja intencja nie jest zgodna z Bożym planem, to się nie wydarzy w najbliższym czasie.Od kilku dni odmawiam Nowennę Pompejańską. I tak się zastanawiam czy nie modlę się roszczeniowo. Bo jeśli jest to modlitwa w jakiejś intencji (wiadomo w jakiej) i gdyby nie ta intencja, to nie wiedziałabym nawet, że taka modlitwa istnieje, to jak to można inaczej nazwać?
Po odejściu mojej żony również słyszałem, że ona jest w "amoku". Usłyszałem, że teraz jest zakochana, a to są tylko uczucia. Po 2-4 latach przejdą i wtedy jest szansa, że wróci. Myślę, że 4 lata od rozpoczęcia jej romansu już minęły i na powrót się nie zanosi. Pogodziłem się z tą sytuacją. Teraz jestem szczęśliwszym człowiekiem niż byłem przed odejściem żony.Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym całym "amokiem". Co to w ogóle jest? Jak do tego dochodzi?
W amoku, to ja, dowiedziawszy się o kowalskiej, kazałam mężowi wynosić się z domu, zwyzywałam go od najgorszych i krzyczałam o rozwodzie. Ale za chwilę, tzn. po kilku dniach wróciło trzeźwe myślenie, żal za to co się zrobiło i przyszły wyrzuty sumienia. Mimo, że to mąż zawinił bezpośrednio.
Jak to jest z amokiem zdradzających? Jeśli trwa tak długo, to może to nie jest amok, a przemyślane działanie, rzeczywiste wypalenie uczuć i realne plany na przyszłość, nie uwzględniające swoich drugich połówek?
Obecnie uważam, że między mną i żoną nie było prawdziwej miłości. Myliliśmy ją z uczuciami, które w dużej mierze zależały od tego jak napełnione były nasze "zbiorniki miłości".
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Zdrada emocjonalna?
Wiem, że nie powinnam, ale to jest silniejsze ode mnie i chyba wynika z nadziei, że dowiem się czegoś optymistycznego, np., że mąż zerwał kontakt z Kowalską.Niepozorny pisze: ↑04 wrz 2022, 11:36Szkoda czasu na zastanawianie się i "wymyślanie", co teraz robi twój mąż.Kochani, dawno nic tu nie pisałam, bo i nic w kwestii mojego małżeństwa się nie zmieniło .Od rocznicy ślubu kontakt zerowy. Boli. Tym bardziej, że wiem, że mąż przyjechał do kraju na kilka dni i nawet nie dał znaku życia. Bawi się w najlepsze gdzieś u swojej rodziny.
Dziękuję, posłucham. Może i u mnie się sprawdziNiepozorny pisze: ↑04 wrz 2022, 11:36Myślę, że najlepszą terapią dla mnie były "spotkania" z śp. ks. K. Grzywoczem.dula pisze: Ja porzuciłam terapię, bo nic mi nie dawała. Od początku nie nadawałyśmy na tych samych falach z psychoterapeutką i po kilku spotkaniach zrezygnowałam. Powinnam zrobić to po pierwszych 2 spotkaniach, kiedy zauważyłam, że pani jest raczej nastawiona na zarabianie, niż na pomaganie. Obecnie jestem na etapie przygotowywania się psychicznego na poszukanie kogoś innego. I tym razem zaufam swojej intuicji- jeśli na pierwszym spotkaniu nie będzie "chemii", będzie to oznaczało, że poszukiwania należy kontynuować.
Myślę, że modlę się świadomie, w takim sensie, że staram się nie klepać bezmyślnie (aczkolwiek niekiedy myśli uciekają gdzieś daleko). Jednak wypowiadając "bądź wola Twoja", łapię się na tym, że chcę, żeby wola Pana Boga była taka jak moja.Niepozorny pisze: ↑04 wrz 2022, 11:36 Podczas odmawiania NP wielokrotnie wypowiadasz (być może w myślach) słowa Modlitwy Pańskiej, więc m.in. "bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi". Nie modlisz się rozszczeniowo, jeżeli robisz to świadomie. Jeśli twoja intencja nie jest zgodna z Bożym planem, to się nie wydarzy w najbliższym czasie.
Ostatnio zmieniony 09 wrz 2022, 12:13 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód: poprawiono cytowanie
Powód: poprawiono cytowanie
Re: Zdrada emocjonalna?
Wiele razy zastanawiałam się czy mną a moim mężem była ta prawdziwa miłość.Niepozorny pisze: ↑04 wrz 2022, 11:36 Obecnie uważam, że między mną i żoną nie było prawdziwej miłości. Myliliśmy ją z uczuciami, które w dużej mierze zależały od tego jak napełnione były nasze "zbiorniki miłości".
Pamiętam, że idąc z nim do ołtarza zastanawiałam się czy nie popełnię krzywoprzysięstwa mówiąc, że ślubuję mu miłość. Motyle z naszych brzuchów już dużo wcześniej pouciekały. Byliśmy po ciężkich przejściach związanych z chorobą męża.
I pomyślałam wtedy, że przecież chcę z nim być, wspierać go, będę mu wierna i go nie opuszczę. I że to chyba miłość właśnie.
Re: Zdrada emocjonalna?
Dulo, tzw. amok zazwyczaj odbiera człowiekowi zdolność myślenia a tym bardziej zastanawiania się czy swoim postępowaniem nie ranią drugiej osoby. Mój mąż choć wiedział, że ja nie uznaję rozwodów zaraz po wyprowadzce udał się do adwokata, zawsze ja załatwiałam jego sprawy w bankach, urzędach - a tu proszę, mąż dał radę pójść do USC po wyciąg z aktu ślubu. On, który nigdy nawet małej pożyczki na remont nie chciał wziąć, nagle chciał być 'wolny' by móc wziąć kredyt na mieszkanie. Wtedy nie rozumiałam jego zachowania, teraz wiem, że dla kowalskiej był w stanie wiele zrobić - tylko pytanie dlaczego dla mnie tak się nie starał. I to działanie wmawiające mi, że jest sam, a to wszystko jest przeze mnie. Owszem swoje mam za uszami - ale ja wolę naprawiać niż uciekać.
A miłość? Na początku znajomości gdy są motyle i zauroczenie to jest cudownie i miło, ale ten etap nie trwa wiecznie - ważniejsze jest życie wspólnie w codzienności - gdy jedno drugie ubogaca, gdy jedno drugiemu pomaga, wspiera, gdy zapomina się o sobie by drugiemu było lepiej - ale gdy nie ma wzajemności to zaczynają być problemy. Bo nawet najbardziej kochające się i przyjacielskie małżeństwa się kłócą, mają ciche dni czy też dość małżonka lub małżeństwa. Ale wtedy wykonuje się pracę by to wszystko przekuć na lepsze. Razem. Ale niestety nie wszyscy tak potrafią.
A miłość? Na początku znajomości gdy są motyle i zauroczenie to jest cudownie i miło, ale ten etap nie trwa wiecznie - ważniejsze jest życie wspólnie w codzienności - gdy jedno drugie ubogaca, gdy jedno drugiemu pomaga, wspiera, gdy zapomina się o sobie by drugiemu było lepiej - ale gdy nie ma wzajemności to zaczynają być problemy. Bo nawet najbardziej kochające się i przyjacielskie małżeństwa się kłócą, mają ciche dni czy też dość małżonka lub małżeństwa. Ale wtedy wykonuje się pracę by to wszystko przekuć na lepsze. Razem. Ale niestety nie wszyscy tak potrafią.
Re: Zdrada emocjonalna?
Jak bardzo bliskie mi to jest. Mój mąż postępuje podobnie. Nie poznaję tego człowieka. Zastanawiam się do czego jeszcze jest w stanie się posunąć żeby uzyskać rozwód i czy kiedykolwiek dotrze do niego ogrom zniszczenia. Trudna to dla mnie droga.Bławatek pisze: ↑06 wrz 2022, 13:40 Dulo, tzw. amok zazwyczaj odbiera człowiekowi zdolność myślenia a tym bardziej zastanawiania się czy swoim postępowaniem nie ranią drugiej osoby. Mój mąż choć wiedział, że ja nie uznaję rozwodów zaraz po wyprowadzce udał się do adwokata, zawsze ja załatwiałam jego sprawy w bankach, urzędach - a tu proszę, mąż dał radę pójść do USC po wyciąg z aktu ślubu. On, który nigdy nawet małej pożyczki na remont nie chciał wziąć, nagle chciał być 'wolny' by móc wziąć kredyt na mieszkanie. Wtedy nie rozumiałam jego zachowania, teraz wiem, że dla kowalskiej był w stanie wiele zrobić - tylko pytanie dlaczego dla mnie tak się nie starał. I to działanie wmawiające mi, że jest sam, a to wszystko jest przeze mnie. Owszem swoje mam za uszami - ale ja wolę naprawiać niż uciekać.
A miłość? Na początku znajomości gdy są motyle i zauroczenie to jest cudownie i miło, ale ten etap nie trwa wiecznie - ważniejsze jest życie wspólnie w codzienności - gdy jedno drugie ubogaca, gdy jedno drugiemu pomaga, wspiera, gdy zapomina się o sobie by drugiemu było lepiej - ale gdy nie ma wzajemności to zaczynają być problemy. Bo nawet najbardziej kochające się i przyjacielskie małżeństwa się kłócą, mają ciche dni czy też dość małżonka lub małżeństwa. Ale wtedy wykonuje się pracę by to wszystko przekuć na lepsze. Razem. Ale niestety nie wszyscy tak potrafią.
"Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana” (Lm 3, 26).
Re: Zdrada emocjonalna?
Bławatku, mam podobnie. Dla kowalskiej góry przenosi. Dla mnie nie chciał. Być może nie miał dojrzałości wtedy, źle zaczęliśmy… ja znam go z gorszych czasów, problemów, załamań- z Kowalską zaczynają z czystą jartą, czują się mężczyznami… mój mąż zarzucił mi, ze był niewspietany przeze mnie i to dlatego… to nie prawda, zawsze byłam przy nim i uczciwie wspierałam. Bywalt kłótnie ale gdzie ich nie ma w trudnościach? Natomiast to ze wspierałam i znam jego słabości bywa problemem dla mężczyzny. Chce o tym zapomnieć i czuć się wspaniale z odobą, która nie widziała go zrolowanego, agresywnego, popijajacego… u mojego męża amok minął, prowadzi z kowalska spokojne, ułożone życie, niesamowicie się stara. Oczy mi z orbit wychodzą, gdy dowiaduję się jakie pierdoly wziął sobie na głowę a na mnie, z małymi dziećmi zwalał mnóstwo trudnych spraw administracyjnych, wszystkie transporty dzieciaków. Wymuszał to fochami, krytyką, ranieniem w czule punkty- aż zatraciłam siebie, zmarnualam, straciłam radość w oczach. Przyznał, ze przestał kochać lub nigdy nie kochał i to dlatego… nie wiem, czy w to wierzyć. Teraz kowalską, z która nie ma dzieci traktuje jak gwiazdkę, oszczędza jej pracy, zmartwień. Dla jej dziecka są wspaniale wakacje, coś o czym my marzyliśmy ale zawsze było odrzucane, gdyż poprzewracało mam się w głowach ( mi i dzieciom). Tam już amok na pewno minął a życie jak z obrazka…Wciąż się tu pytam na forum, czego ma mnie nauczyc ta lekcja?
- Niepozorny
- Posty: 1565
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Zdrada emocjonalna?
Wszystkie posty związane z powyższym postem użytkowniczki Mika5 zostały przeniesione do jej wątku.
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Zdrada emocjonalna?
Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie czekania na męża 3 lata. Po takim czasie chyba nie byłabym w stanie zgodzić się na powrót. Choć tak naprawdę nic nie wiadomo. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wybaczyć zdradę, a teraz to się dzieje. Miałam wśród znajomych osoby, które tego doświadczyły i nie mogłam zrozumieć dlaczego próbują ratować małżeństwo, w którym druga strona dopuściła się czegoś tak bardzo haniebnego. Myślałam wtedy, że to naiwność i brak szacunku dla samego siebie.Caliope pisze: ↑04 wrz 2022, 11:04 Dulo, na zakochanie mówimy amok, bo ono jest max do 3 lat, a potem przychodzi szarość życia i zastanawianie czy na pewno nie kocham osoby z którą się związałam/em sakramentem. Jedni wracają, inni nie.
Masz możliwość by iść do jakiegoś ośrodka gdzie pomagają kobietom w trudnych sytuacjach? W nich są terapeuci z powołaniem.
Priorytety się zmieniły kiedy dotknęło to mnie bezpośrednio.
Nie znam takiego ośrodka o jakim piszesz. Rozejrzę się, dziękuję za podpowiedź.
Polecono mi też prywatną psychoterapeutkę. Mam na nią namiary, ale zwlekam z kontaktem, bo boję się, że znowu źle trafię.
Re: Zdrada emocjonalna?
Dula ja zmieniałam terapeutę 4 razy. Dwie były bardzo kiepskie, jedna była Ok ale nie dała rady z grubym kalibrem typu uzależnienia itd, ostatnia była bardzo dobra. Nie zrażaj się bo warto podjąć terapii z dobrym specjalistą. Terapia to raczej nie jest sprint a maraton, i nie jest to tez bezbolesny proces bo trzeba przyjrzeć się sobie a nie komuś ale ja naprawdę polecam. Zupełnie inaczej funkcjonuje od kiedy zakończyłam terapie i czuje się zdrowa. Jednocześnie warto pamiętać ze im ma się większe problemy do przepracowania tym chętnej dana osoba terapie przerywa wiec czasem trzeba tez przyjrzeć się dlaczego nie chcemy kontynuować terapii. Powodzenia.dula pisze: ↑09 wrz 2022, 10:55Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie czekania na męża 3 lata. Po takim czasie chyba nie byłabym w stanie zgodzić się na powrót. Choć tak naprawdę nic nie wiadomo. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wybaczyć zdradę, a teraz to się dzieje. Miałam wśród znajomych osoby, które tego doświadczyły i nie mogłam zrozumieć dlaczego próbują ratować małżeństwo, w którym druga strona dopuściła się czegoś tak bardzo haniebnego. Myślałam wtedy, że to naiwność i brak szacunku dla samego siebie.Caliope pisze: ↑04 wrz 2022, 11:04 Dulo, na zakochanie mówimy amok, bo ono jest max do 3 lat, a potem przychodzi szarość życia i zastanawianie czy na pewno nie kocham osoby z którą się związałam/em sakramentem. Jedni wracają, inni nie.
Masz możliwość by iść do jakiegoś ośrodka gdzie pomagają kobietom w trudnych sytuacjach? W nich są terapeuci z powołaniem.
Priorytety się zmieniły kiedy dotknęło to mnie bezpośrednio.
Nie znam takiego ośrodka o jakim piszesz. Rozejrzę się, dziękuję za podpowiedź.
Polecono mi też prywatną psychoterapeutkę. Mam na nią namiary, ale zwlekam z kontaktem, bo boję się, że znowu źle trafię.
Re: Zdrada emocjonalna?
Ewuryco, to nie tak. Ja sobię zdaję sprawę, że do przepracowania mam duuużo. Przerwałam terapię, bo psychoterapeutka nie wnikała w to z czym powinnam się zmierzyć. Podam taki przykład- zadała mi pracę domową- napisać list do męża z teraźniejszej perspektywy. Miało jej to pokazać na jakim etapie żałoby jestem i pewnie z czym mam problem tak ogólnie.
Na następnych wizytach nie pamiętała o tym i tego listu nigdy jej nie odczytałam, mimo, że przypomniałam jej o tym, że list jest napisany. Ona niczego nie notowała, mało pamiętała z tego co jej mówiłam. A problem skwitowała, że to małżeństwo nie miało szans na przetrwanie.