Konczace się malzenstwo..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Martita
Posty: 4
Rejestracja: 26 cze 2022, 13:39
Płeć: Kobieta

Konczace się malzenstwo..

Post autor: Martita »

Witam wszystkich forumowiczów. Forum czytam od kilku miesięcy, jednak dopiero wczoraj dostałam znak że to ten dzień, kiedy powinnam opisać swoją historię. Będzie długo. Jestem w sakramentalnym małżeństwie 6 lat z mężem ogólnie od 10 lat. Mamy 9 letniego syna. Od roku jesteśmy w trakcie rozwodu, który złożył mój mąż. I tu od początku. Po roku małżeństwa, nastał dla nas smutny rok. Zmarła ukochana babcia mojego męża, która go praktycznie wychowywała kiedy był dzieckiem. Babcia zmarła na początku nowego roku, ciężko było nam się pozbierać po jej stracie. Po paru miesiącach rodzice męża poinformowali nas, że dostaniemy mieszkanie, które należało właśnie do babci. Ucieszyliśmy się , zawsze marzyliśmy o własnym kącie. Mieszkanie wymagało generalnego remontu, nie dało się tam wprowadzić z dzieckiem. I tutaj się zaczęło.. W tamtym czasie ja nie pracowałam, byłam w trakcie szukania pracy. Pracował tylko mąż. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze u moich rodziców. Pomału musieliśmy zacząć myśleć o remoncie tamtego mieszkania, kupować potrzebne rzeczy. Teściowa bardzo wywierała presję, żebyśmy się za to szybko zabrali. Nie mieliśmy wtedy zbytnio pieniędzy, mąż dodatkowo studiował zaocznie, był przemęczony, przepracowany. Chciałam mu jakoś pomóc no i niestety zrobiłam głupotę. Usiadłam pewnego dnia i zaczęłam szukać w internecie pomocy finansowej. Znalazłam firmy pożyczkowe, które udzielały krótkich pożyczek osobom bezrobotnym.. I tak wzięłam jedną , potem drugą i kolejną.. Kupowałam nam rzeczy do mieszkania, nie mieliśmy nic nawet sztućców czy ręczników. Musieliśmy kupić wszystko dosłownie wszystko.. Niezdawałam sobie wtedy sprawy, że robię źle. W pewnym momencie straciłam nad tym kontrolę i po prostu pewnego dnia, kiedy znowu chciałam kolejnej pożyczki żeby spłacić poprzednią odmówiono mi. I wtedy dotarło do mnie co zrobiłam. Byłam przerażona. Dusiłam to w sobie około miesiąc czasu zanim powiedziałam mężowi o wszystkim. I nadszedł dzień, kiedy się przyznałam wyjawiłam mężowi cała prawde. Mąż był w szoku nie spodziewał się tego. Zadzwonił wtedy do swojej matki o wszystkim jej powiedział i pojechaliśmy do nich i tam była również moja matka. Opowiedziałam jaka kwota, rodzina pomogła to splacic. Było mi wtedy bardzo przykro , że mąż uciekł już wtedy od problemu bo jak się okazało mąż nie pomogl mi ani trochę, pomogla moja mama która wzięła kredyt na siebie a ja go spłaciłam. Liczyłam wtedy bardzo na męża, że sobie poradzimy razem. On już wtedy uciekł z problemem do swojej matki.. Uprzedzajac pytania mój mąż nigdy nawet nie zapytał skąd są wszystkie rzeczy, skąd miałam na to pieniądze lub czy od kogoś to dostaliśmy. Kompletnie nic. Wręcz był zadowolony, że to mamy a nie ważne było dla niego skąd. Po tym wszystkim spłaciłam te wszystkie pożyczki (tak myslalam ze wszystkie). Mąż mi to wybaczył i od tamtego czasu nigdy już nie wracaliśmy do tamtego momentu. Żyliśmy w zgodzie, nigdy tak naprawdę się nie pokłóciliśmy jakoś ostro. Wprowadziliśmy się po okołu roku do tego mieszkania. Byliśmy zgodni we wszystkim, wspólne wyjazdy, czas wolny. Każdy mówił, że jesteśmy super małżeństwem i rodzicami mimo że jesteśmy młodzi. Szybko zostaliśmy rodzicami. I tak wszystko trwało do końca 2020roku. Zauważyłam wtedy , że mąż zaczął być inny w stosunku do mnie. Był oziębły, nieczuły, uciekał w treningi. Pytałam go wielokrotnie czy coś się stało, odpowiadał że to przez pracę. I trwało to jakoś 2-3 tygodnie. Potem było znowu normalnie przez parę miesięcy. I potem kolejny raz ta sama sytuacja. Z tym, że wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam wprost że widzę że jest coś na rzeczy i że ma mi powiedzieć prawdę. Powiedział wtedy, że odebrał list do mnie z którego wynika, że w dalszym ciągu są jakieś niespłacone pożyczki. Byłam w szoku. Byłam przekonana, że wszystko wtedy zostało spłacone. Mąż dał mi ten list, przeczytałam zaczęłam szukać pomocy. Okazało się, że wtedy kiedy pierwszy raz wzięłam te pożyczki szukałam pomocy u tzw. Prywatnych inwestorów. Podałam wtedy dokładnie swoje dane łącznie z numerem peselem i nr dowodu. To byli oszuści. Nie było kontaktu z ich strony , więc ja o tym zapomniałam. Kontakt był meilowy. Zostałam oszukana, a oni mając moje dane wzięli na mnie jakieś pożyczki. O wszystkim powiedziałam mężowi. Powiedział, że mi nie ufa, że go oszukiwałam cały ten czas, że on chce rozwodu. Próbowałam z nim rozmawiać, prosiłam żeby się zastanowił. Kolejny raz uciekł z problemem do matki i wtedy ona już to odpowiednio wykorzystała. Właścicielem mieszkania jest właśnie teściowa, ponieważ mieszkanie nie było przepisane na nas a jedynym spadkobiorcą jest właśnie moja teściowa. Nadszedł dzień, kiedy dosłownie zostałam wyrzucona wraz z synem z mieszkania. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy swoje oraz dziecka.2 dni po tym jak się wyprowadziłam mąż złożył już pozew. Złożył bez orzekania o winie za porozumiem stron. Od początku mu mówiłam, że ja na rozwód się nie zgadzam. Myślał, że żartuję. I tak kiedy wyprowadziłam się razem z synem, miałam w dalszym ciągu klucze do mieszkania, mąż mówił że mogę przychodzić kiedy chcę. Spotykaliśmy się normalnie w 3. Syn myślał, że to sytuacja przejściowa. Spędzaliśmy razem czas jak rodzina, chodziliśmy na lody, jadaliśmy wspólne obiady, byliśmy wspólnie na różnych wycieczkach. Z zewnątrz rodzina idealna, jedynie nie mieszkaliśmy ze sobą. Mojej teściowej zaczęło to bardzo przeszkadzać i po 2 miesiącach wymieniła zamki. Mąż oczywiście upierał się, że to on wymienił dopiero po paru miesiącach wyszła prawda, że to teściowa pod nieobecność męża wymieniła zamki. W dalszym ciągu spędzaliśmy ten czas wspólnie. W międzyczasie dostałam pozew męża oraz pytania na które trzeba było odpowiedzieć pisemnie. Napisałam, że nie wyrażam zgody na rozwód, że w dalszym ciągu spędzamy czas jak rodzina. Opisałam wszystko dokładnie. W międzyczasie była wizyta Pani kurator, która rozmawiała głownie z moim synem który powiedział, że on chce mieszkać z mamą i tatą bo nie chce wybierać miedzy rodzicami. Kurator napisała w opinii, że rozwód będzie szkodliwy dla dziecka oraz, że warunki w jakich mieszka obecnie dziecko odbiegają od tego co mieliśmy w mieszkaniu. Mieszkam z synem u rodziców w jednym pokoju. W mieszkaniu mieliśmy 3 pokoje i syn miał swój pokoj. Teraz go nie ma. I było super do końca grudnia. W połowie stycznia mąż otrzymał moją odpowiedź na pozew i zmienił się o 360stopni. Zabronił mi przychodzić do mieszkania, chciał widywać się z synem tylko sam. Nie rozumiałam tego na początku było mi bardzo przykro. Po jakimś czasie syn zaczął sam chodzić do taty i tak jest do dzisiaj. Syn lubi spędzać czas z tatą, ale nie ma dnia żeby nie powtarzał że chciałby mieszkać z rodzicami razem, że chciałby spędzać czas z nami wspólnie. W ciągu tych 6 miesiecy widziałam mojego męza 2 razy na Sali rozwodowej. Oczywiście zmienił pozew na orzekanie o mojej winie. Ja podtrzymuję, że na rozwód się nie zgadzam. Na początku czerwca mieliśmy rozprawę, gdzie zeznawali rodzice męża i teściowa sama się wkopała swoimi zeznaniami i sędzia od razu wychwyciła, że wtrącała się w małżeństwo i że nastawia męża przeciwko mnie. Dodatkowo teściowa dwukrotnie powiedziała, że to ona kazała mi się wyprowadzić na co sędzia również się oburzyła dlaczego to ja musiałam się wyprowadzić z dzieckiem skoro to mąż chce rozwodu. Powiedziała, że nie ma znaczenia kto jest właścicielem mieszkania, ze dopóki jesteśmy małżeństwem miejsce żony i dziecka jest przy mężu. Zrobiło jej się wtedy strasznie głupio. Teraz czekamy na wyznaczenie terminu w OZSS. Mój mąż najpierw chciał, żebym się nim nie interesowała bo to już koniec bo go zraniłam, że mi nie ufa itd. Wisiałam trochę na nim na początku przyznam szczerze. Kiedy przestałam wypytywać, prosić, błagać to nagle sam z siebie każdego dnia mnie informuje co robił, gdzie był itd. Nie rozumiem tego kompletnie. Modlę się za niego codziennie, nie ustaję na modlitwie. Chodze razem z synem do kościoła, modlimy się wspólnie za jego tatę. Mąż niestety jest daleko od Pana Boga. Przez ten rok czasu nigdy nie usłyszałam od męża, że mnie nie kocha napisał to jedynie w pozwie, że przez tamtą sytuację nie kocha już żony. Ogólnie dopiero od jakiś 2 miesięcy jest mi lepiej psychicznie odkąd korzystam z profesjonalnej pomocy. Mąż jest strasznie pod wpływem matki, która nim manipuluje w jakiś sposób niestety. Ze mną teściowa od roku nie utrzymuje kontaktu. Z wnukiem widziała się może z 5 razy nie pyta też o niego, a zawsze co weekend go zabierała. W chwili obecnej mąż stoi przy swoim chce rozwodu i nie widzi możliwości pojednania nas. Uff rozpisałam się, ale poczułam ulgę wyrzucając z siebie wszystko 😉
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Al la »

Witaj, Martita na naszym forum.

Dobrze, że podzieliłaś się swoją historią. I stanęłaś w prawdzie wobec swojego udziału w kryzysie małżeńskim.
I Ty, i mąż macie swoje do przepracowania.
A o tym, że zmiany zaczyna się od siebie, to już chyba wiesz, skoro korzystasz z pomocy psychologicznej?

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą strona pomocową http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z naszych rekolekcji i polecane przez naszą wspólnotę lektury.

Zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.

Pozdrawiam Cię, na pewno w Twoim wątku odezwa się inni forumowicze.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Bławatek »

Witaj Martita

Trochę, jak sama przyznajesz, namieszałas w waszym małżeństwie, ale i twój mąż nie jest bez winy bo widocznie wygodnie mu było nie zabiegać o pieniądze potrzebne dla waszej rodziny i na mieszkanie. Trochę Cię rozumiem, bo mój mąż też się nie garnął aby zapewnić byt rodzinie a ponieważ nasz syn od urodzenia dużo chorował więc często pół wypłat szło na lekarzy, lekarstwa, badania - mój mąż uważał wtedy, że to mój problem i mam tak robić by na wszystko wystarczyło. Sama nieraz zastanawiałam się nad różnymi pożyczkami, ale zawsze hamowało mnie to że nie mogłabym liczyć ani na męża ani na rodzinę jeśli miałabym problem ze spłatą. Dzięki dobroci mojej rodziny mogliśmy mieszkać w jednym pokoju u mnie w domu, ale to też moja wina, że się nie dorobiliśmy niczego. Mieliśmy wynajmować mieszkanie, ale nie było nas stać na wyposażenie. Wszystko kręciło się wokół pieniędzy a bardziej ich braku. Przez długie lata ja na potrzeby rodziny oddawałam całą wypłatę a mój mąż tylko 1/3 swojej.

Mój mąż okazał się niedojrzałym egoistą, odszedł 2 lata temu, przez rok dążył do rozwodu, ale rok temu odpuścił. Żyjemy osobno, bo mu odpowiada kawalerski stan i obiadki weekendowe u mamusi, w tygodniu zawsze gdzieś coś dostanie do zjedzenia więc mu dobrze. Najgorzej gdy rodzice a szczególnie matki sterują dziećmi, za nie decydują bo wiedzą najlepiej, a często dorosłe dzieci nie potrafią dorosnąć i stać się odpowiedzialnymi ludźmi - za siebie i własną żonę, dzieci. A niestety coraz więcej jest takich dorosłych dzieci w społeczeństwie, dlatego ja mam nadzieję że syna wychowam na odpowiedzialnego człowieka.

A dlaczego nie pracowałaś? Tak postanowiliście z mężem czy może było trudno Ci znaleźć pracę?

Czy już do końca rozwiązałas kwestię pożyczek bo takie sprawy lubią się ciągnąć latami a sumy powiększać do olbrzymich rozmiarów, które później trudno spłacić.

Mam nadzieję, że twój mąż płaci alimenty na syna.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: A.zelia »

Dziwne, że męża w ogóle nie interesowało skąd te rzeczy się wzięły skoro byłaś bez pracy. Namieszałaś, ale to, że zostałaś oszukana i nabrali na Ciebie pożyczek to już nie Twoja wina. Dowiedziałaś się czy da się to jakoś odkrecić? Wykazać, że nie Ty brałaś, anulować obowiązek spłaty?
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: LvnWthHpe20 »

Martito,

Każdy popełnia błędy, głowa do góry. My jesteśmy tylko ludźmi, upadamy, ludzie nas oszukują i sie śmieją. Pan jest sprawiedliwy i widzi wszystko. Zły tak mąci właśnie. I rozwala małżeństwa dla swojej radości.

Piękne jest to ze jesteś pogrążona w modlitwie, i ze dajesz przykład poukładanej osoby synowi. Wcześniej czy później prawda zwycięży. Nie znamy przyszłości ale jak Sychar nam mówi cieszmy sie dana chwila. Ciesz się raduj i śmiej sie. Jeszcze może Bóg da ze razem będziesz z mężem i dzieckiem.

Będzie dobrze,
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Firekeeper »

Bławatek pisze: 28 cze 2022, 0:04 Witaj Martita

Trochę, jak sama przyznajesz, namieszałas w waszym małżeństwie, ale i twój mąż nie jest bez winy bo widocznie wygodnie mu było nie zabiegać o pieniądze potrzebne dla waszej rodziny i na mieszkanie. Trochę Cię rozumiem, bo mój mąż też się nie garnął aby zapewnić byt rodzinie
W tamtym czasie ja nie pracowałam, byłam w trakcie szukania pracy. Pracował tylko mąż. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze u moich rodziców. Pomału musieliśmy zacząć myśleć o remoncie tamtego mieszkania, kupować potrzebne rzeczy. Teściowa bardzo wywierała presję, żebyśmy się za to szybko zabrali. Nie mieliśmy wtedy zbytnio pieniędzy, mąż dodatkowo studiował zaocznie, był przemęczony, przepracowany.
Bławatku mąż Martity z opisu pracował i jeszcze studiował.

Moją uwagę zwróciło to zdanie:
Było mi wtedy bardzo przykro , że mąż uciekł już wtedy od problemu bo jak się okazało mąż nie pomogl mi ani trochę, pomogla moja mama która wzięła kredyt na siebie a ja go spłaciłam.
Martita to był Twój problem i to Ty powinnaś go rozwiązać nie Twoja mama czy Twój mąż. Jakiej pomocy oczekiwałaś od męża?
Właścicielem mieszkania jest właśnie teściowa, ponieważ mieszkanie nie było przepisane na nas a jedynym spadkobiorcą jest właśnie moja teściowa.
Takie szczęście w nieszczęściu, bo jeśli pożyczki były by na duże sumy to przepadłoby i mieszkanie.
Mąż jest strasznie pod wpływem matki, która nim manipuluje w jakiś sposób niestety.


Myślę, jako matka że ona zwyczajnie się boi, że puścisz jej syna z torbami. Ja jej się nie dziwię jako matce. Powinna Was z waszymi problemami zostawiać samych. Ale zarówno tak jak Tobie Twoja matka pomogła w spłatach pożyczek tak ona nie chce dopuścić, by jej syn był zadłużony.

Nie chcę Cię atakować tylko zwrócić Twoją uwagę, że to jest na prawdę duży problem. Mój mąż przed samym ślubem w tajemnicy wziął duży kredyt na samochód, który spłacił wiankiem z naszego ślubu. Pieniądze ukradł. Były w sumie też jego ale samochód kupił przed ślubem, a mi nawet nie powiedział, że bierze te pieniądze. Czułam się oszukana. To były pieniądze zbierane na dom. Dodatkowo matka mojego męża wspierała go od zawsze finansowo kiedy był uzależniony od pornografii. Spłacała duże rachunki na telefon, mniejsze pożyczki. Mąż był też uzależniony od totalizatora sportowego. Pilnowałam każdej wydanej przez niego złotówki. Na nic nie mogłam uzbierać, bo pieniądze ginęły. Zaufanie też legło. Z czasem mąż się ogarnął. Teraz mam do niego zaufanie w kwestiach finansowych. Wszystko co odziedziczyliśmy jest na nas wspólnie zapisane. Jesteśmy niezależni finansowo od rodziców.

Myślę, że mąż Ci nie ufa. I to jest główny powód. Ja mu się nie dziwię. Bo mimo, że minęło u nas już ponad 13 lat odkąd mąż wydawał w tajemnicy pieniądze, ja dalej mam takie myśli, jak mi brakuje gotówki na koncie, że może znów pieniądze zabrał na coś głupiego. To nie jest takie proste do przeskoczenia.

Czy próbowałaś przedstawiać mężowi dowody na to, że ostatnie pożyczki nie są wzięte bezpośrednio przez Ciebie tylko w wyniku oszustwa?

Stało się, przeszłości nie odwrócisz. Mam nadzieję, że Twój mąż odzyska do Ciebie zaufanie, życzę Ci tego z całego serca i nie trać nadziei.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Bławatek »

No tak uciekł mi jakoś fragment, że mąż Martity pracował i studiował więc nie mógł podjąć dodatkowej pracy. Trudno jest zaczynać od zera nie mając niczego, to chyba największe stresy na początku małżeństwa .
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Caliope »

Witaj Martito, zawiodła komunikacja, nie powinno się tak stać, że mąż nic nie wiedział i się nie interesował oraz tego nie przerwał. I on i teściowa teraz boją się konsekwencji twoich działań, choć starczyłoby zrobić rozdzielność majątkową dopóki jest ryzyko, że długi dalej będą nawet nie z twojej winy. Ponosisz konsekwencje swoich nieprzemyślanych działań, ale jest to wybaczalne, bo jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Mąż sam nie wie co zrobić, być może jest namawiany na rozwód i niestety zrobi to co będzie uważał. Ostatnio zauważam, że finanse są częściej powodem do końca małżeństwa niż zdrada. Ja nie brałam pożyczek, a starczyła utrata płynności finansowej by mąż stwierdził, że to wina małżeństwa ze mną.
Martita
Posty: 4
Rejestracja: 26 cze 2022, 13:39
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Martita »

Bławatek pisze: 28 cze 2022, 0:04 Witaj Martita

Trochę, jak sama przyznajesz, namieszałas w waszym małżeństwie, ale i twój mąż nie jest bez winy bo widocznie wygodnie mu było nie zabiegać o pieniądze potrzebne dla waszej rodziny i na mieszkanie. Trochę Cię rozumiem, bo mój mąż też się nie garnął aby zapewnić byt rodzinie a ponieważ nasz syn od urodzenia dużo chorował więc często pół wypłat szło na lekarzy, lekarstwa, badania - mój mąż uważał wtedy, że to mój problem i mam tak robić by na wszystko wystarczyło. Sama nieraz zastanawiałam się nad różnymi pożyczkami, ale zawsze hamowało mnie to że nie mogłabym liczyć ani na męża ani na rodzinę jeśli miałabym problem ze spłatą. Dzięki dobroci mojej rodziny mogliśmy mieszkać w jednym pokoju u mnie w domu, ale to też moja wina, że się nie dorobiliśmy niczego. Mieliśmy wynajmować mieszkanie, ale nie było nas stać na wyposażenie. Wszystko kręciło się wokół pieniędzy a bardziej ich braku. Przez długie lata ja na potrzeby rodziny oddawałam całą wypłatę a mój mąż tylko 1/3 swojej.

Mój mąż okazał się niedojrzałym egoistą, odszedł 2 lata temu, przez rok dążył do rozwodu, ale rok temu odpuścił. Żyjemy osobno, bo mu odpowiada kawalerski stan i obiadki weekendowe u mamusi, w tygodniu zawsze gdzieś coś dostanie do zjedzenia więc mu dobrze. Najgorzej gdy rodzice a szczególnie matki sterują dziećmi, za nie decydują bo wiedzą najlepiej, a często dorosłe dzieci nie potrafią dorosnąć i stać się odpowiedzialnymi ludźmi - za siebie i własną żonę, dzieci. A niestety coraz więcej jest takich dorosłych dzieci w społeczeństwie, dlatego ja mam nadzieję że syna wychowam na odpowiedzialnego człowieka.

A dlaczego nie pracowałaś? Tak postanowiliście z mężem czy może było trudno Ci znaleźć pracę?

Czy już do końca rozwiązałas kwestię pożyczek bo takie sprawy lubią się ciągnąć latami a sumy powiększać do olbrzymich rozmiarów, które później trudno spłacić.

Mam nadzieję, że twój mąż płaci alimenty na syna.

Witaj Bławatku dziękuję za Twoją odpowiedź. Tak namieszałam niestety i teraz są tego konsekwencje.
Jeśli chodzi o to dlaczego nie pracowałam to była tak naprawdę inicjatywa męża. Męża od małego wychowywała babcia, bo jego mama spędziła większość czasu w szpitalu z jego ciężko chorą siostrą, która niestety zmarła. Babcia wychowywała męża do 10 roku życia praktycznie. Kiedy urodził się nasz syn to mąż poprosił i zaproponował, że chciałby żeby nasz syn miał mamę blisko siebie dopóki nie pójdzie do przedszkola, żebym mogła widzieć jak dorasta. Mąż zapewniał, że da radę finansowo że będzie szukał lepszej pracy, kiedy zajdzie potrzeba. Niestety na obietnicach się skończyło. Poszedł na studia oczywiście byłam i jestem z tego zadowolona. Kiedy usłyszeliśmy, że mamy dostać mieszkanie nie było nas wtedy na to za bardzo stać. Prosiłam męża, żeby póki co powiedział rodzicom, że nie będziemy w stanie sami mieszkania utrzymać. Teściowie płacili przez 2 pierwsze miesiące czynsz i cała resztę po 2 miesiącach spadło wszystko na nas. Wtedy zaczęłam szukać pracy choćby dorywczej, ale zanim ją znalazłam niestety sięgłam po te pożyczki.
Jeśli chodzi o kwestie finansowe tak już są do końca rozwiązane. Szczęście w nieszczęściu, że suma nie była duża ale to nie zmienia faktu, że to nie powinno mieć w ogóle miejsca. Cóż mądry Polak po szkodzie :roll:
Martita
Posty: 4
Rejestracja: 26 cze 2022, 13:39
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Martita »

A.zelia pisze: 28 cze 2022, 0:49 Dziwne, że męża w ogóle nie interesowało skąd te rzeczy się wzięły skoro byłaś bez pracy. Namieszałaś, ale to, że zostałaś oszukana i nabrali na Ciebie pożyczek to już nie Twoja wina. Dowiedziałaś się czy da się to jakoś odkrecić? Wykazać, że nie Ty brałaś, anulować obowiązek spłaty?
Tak mąż nie zapytał nigdy czy to dostaliśmy czy kupiłam. Po prostu kiedy widział, że coś mamy do mieszkania mówił zawsze, ze fajnie że się przyda.
Kwestię pożyczek już uregulowałam dowiedziałam się, że jest możliwość dochodzić się tego sądownie ale to niestety by trwało i w ten czas to wszystko by urosło dwa razy tyle. Firmy z którymi się kontaktowałam odpowiadały, ze tylko drogą sądową jestem w stanie coś udowodnić i odzyskać.
Martita
Posty: 4
Rejestracja: 26 cze 2022, 13:39
Płeć: Kobieta

Re: Konczace się malzenstwo..

Post autor: Martita »

Firekeeper pisze: 28 cze 2022, 10:43
Bławatek pisze: 28 cze 2022, 0:04 Witaj Martita

Trochę, jak sama przyznajesz, namieszałas w waszym małżeństwie, ale i twój mąż nie jest bez winy bo widocznie wygodnie mu było nie zabiegać o pieniądze potrzebne dla waszej rodziny i na mieszkanie. Trochę Cię rozumiem, bo mój mąż też się nie garnął aby zapewnić byt rodzinie
W tamtym czasie ja nie pracowałam, byłam w trakcie szukania pracy. Pracował tylko mąż. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze u moich rodziców. Pomału musieliśmy zacząć myśleć o remoncie tamtego mieszkania, kupować potrzebne rzeczy. Teściowa bardzo wywierała presję, żebyśmy się za to szybko zabrali. Nie mieliśmy wtedy zbytnio pieniędzy, mąż dodatkowo studiował zaocznie, był przemęczony, przepracowany.
Bławatku mąż Martity z opisu pracował i jeszcze studiował.

Moją uwagę zwróciło to zdanie:
Było mi wtedy bardzo przykro , że mąż uciekł już wtedy od problemu bo jak się okazało mąż nie pomogl mi ani trochę, pomogla moja mama która wzięła kredyt na siebie a ja go spłaciłam.
Martita to był Twój problem i to Ty powinnaś go rozwiązać nie Twoja mama czy Twój mąż. Jakiej pomocy oczekiwałaś od męża?
Oczekiwałam przede wszystkim rozmowy ze strony męża, a on nie porozmawiał ze mną tylko od razu poinfrmował swoich rodziców o całej sytuacji i tam pojechaliśmy. To był mój problem i liczyłam, że razem z mężem uda mi się to rozwiązać. Mąż nawet złotówki nie dołożył do tego wszystkiego, wszystko spłaciłam sama. Wiem, że to ja zawiniłam ale w końcu jesteśmy małżeństwem i takie sprawy roziwązuje się wspólnie. Było mi zwyczajnie przykro, że poinformował rodziców o tym bez rozmowy ze mną.
Właścicielem mieszkania jest właśnie teściowa, ponieważ mieszkanie nie było przepisane na nas a jedynym spadkobiorcą jest właśnie moja teściowa.
Takie szczęście w nieszczęściu, bo jeśli pożyczki były by na duże sumy to przepadłoby i mieszkanie.
Mąż jest strasznie pod wpływem matki, która nim manipuluje w jakiś sposób niestety.


Myślę, jako matka że ona zwyczajnie się boi, że puścisz jej syna z torbami. Ja jej się nie dziwię jako matce. Powinna Was z waszymi problemami zostawiać samych. Ale zarówno tak jak Tobie Twoja matka pomogła w spłatach pożyczek tak ona nie chce dopuścić, by jej syn był zadłużony.

Nie chcę Cię atakować tylko zwrócić Twoją uwagę, że to jest na prawdę duży problem. Mój mąż przed samym ślubem w tajemnicy wziął duży kredyt na samochód, który spłacił wiankiem z naszego ślubu. Pieniądze ukradł. Były w sumie też jego ale samochód kupił przed ślubem, a mi nawet nie powiedział, że bierze te pieniądze. Czułam się oszukana. To były pieniądze zbierane na dom. Dodatkowo matka mojego męża wspierała go od zawsze finansowo kiedy był uzależniony od pornografii. Spłacała duże rachunki na telefon, mniejsze pożyczki. Mąż był też uzależniony od totalizatora sportowego. Pilnowałam każdej wydanej przez niego złotówki. Na nic nie mogłam uzbierać, bo pieniądze ginęły. Zaufanie też legło. Z czasem mąż się ogarnął. Teraz mam do niego zaufanie w kwestiach finansowych. Wszystko co odziedziczyliśmy jest na nas wspólnie zapisane. Jesteśmy niezależni finansowo od rodziców.

Myślę, że mąż Ci nie ufa. I to jest główny powód. Ja mu się nie dziwię. Bo mimo, że minęło u nas już ponad 13 lat odkąd mąż wydawał w tajemnicy pieniądze, ja dalej mam takie myśli, jak mi brakuje gotówki na koncie, że może znów pieniądze zabrał na coś głupiego. To nie jest takie proste do przeskoczenia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że mi nie ufa i go w pewnym sensie też rozumiem. Tylko w takim przypadku można było rozwiązać to inaczej np poprzez rodzielność majątkową. Cięzko odbudować stracone zaufanie zdaję sobie z tego sprawę, że zawsze będzie to gdzieś w nim siedziało.
Czy próbowałaś przedstawiać mężowi dowody na to, że ostatnie pożyczki nie są wzięte bezpośrednio przez Ciebie tylko w wyniku oszustwa?
Próbowałam jednak mąż nawet nie chciał mnie wysłuchać. Miałam też dokumenty potwierdzające, ale nawet nie wiem czy na nie spojrzał do dzisiejszego dnia.
Stało się, przeszłości nie odwrócisz. Mam nadzieję, że Twój mąż odzyska do Ciebie zaufanie, życzę Ci tego z całego serca i nie trać nadziei.
Ostatnio zmieniony 28 cze 2022, 20:41 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ