Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lukasz1991
Posty: 4
Rejestracja: 28 sie 2022, 10:23
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Lukasz1991 »

judyta99 pisze: 02 wrz 2022, 9:31 A ja myślę, że nie psychiatra mi potrzebny, tylko dojrzaly, psychicznie zrównoważony mąż.
Relacja z Bogiem i odbudowa siebie, bo jestem po dużych przejściach z którymi miałam prawo sobie nie dawać rady.
I takiego tez Ci zycze judyto99, relacji z Bogiem i dobrego meza. Wspominasz o mojej niedojrzalosci i niegotowosci bycia mezem, ktora tez potwierdza kilka innych osob z forum. Ja z mojej strony naprawde staralem sie byc dobrym mezem, ale widocznie bardziej nie umialem. Jak Ty nie bylas dla mnie dobra zona, ja nie umielam byc dobrym mezem. Kolo sie zapetalalo.

Zlozmy sprawe o rozwod. Znajdz sobie kogos przy kim bedziesz szczesliwa. Bardzo, bardzo Ci tego zycze. Ja juz nie chce ranic, a wiem, ze bede, bo ja nie umiem juz byc dobry. Stalem sie chlodny, podly, straumatyzowany, kalkulacyjny, wyrachowany. Moze bylem taki zawsze. To sie nie zmieni szybko, albo juz nigdy.

Ruta, bardzo dziekuje za wytlumaczenie mi jak bardzo skrzywdzilem swoja zone. Jestes piierwsza osoba od 2 lat, ktora to zrobila w sensowny sposob. Widze tu szereg zaniedban, jakie dokonalem. Widze jak bardzo przykrym i beznadziejnym mezem bbylem i jestem. Nigdy juz nie skrzywdze zadnej kobiety. Nigdy juz nie chce byc niczyim mezem. Nigdy w zyciu, tak mi dopomoz Bog.

PRzyznaje sie do nie panowania nad emocjami w chwilach skrajnego przeciazenia. PRzyznaje sie do pornografii - tak jak napisalas, to jest plaga XXI wieku Mysle, ze tlumaczenie, ze uzywalem pornografii bo zona mowilas, ze sie nie bedzie kochac, bo jestem gruby albo boli mnie glowa to zadne wytlumaczanie, to dziecinne. Wiec tak, zona tak mowila, czesto odmawiala mi seksu, ale to nie zwalnia mnie z winy, ze ja skrzywdzilem, uciekajac sie do pornografii. Przyznaje sie do wielu innych rzeczy, ale nie mam sily ich juz cytowac.

Nie przyznaje sie do stosowania przemocy eknomicznej, w mojej opinii nie stosowalem jej. ale to moja tylko opinia. Decyzje o finansach rozstrzygnie juz sąd. Jestem za glupi na to.

Dziecka do dziadkow nigdy na sile nie nie ciagnalem, nigdy. Do tego sie nie moge przyznac, bo to nie jest prawda.

Bardzo przepraszam Cie judyto99, , ze grzechy, zaniedbania i cala krzywde. Nie chce juz wiecej pisac na tym forum jak i esmowo. Straumatyzowalismy sie oboje. Czas to zakonczyc. Bede Cie wspieral finanosowo oraz bede kochal nasze dziecko. Mezem juz nie bede, tak jak nigdy nie bylem. Nie mozna juz dluzej sie krzywdzic, czas to zakonczyc.

Wniose o sprawe rozwodowa bez orzekaniu o winie, bo to nic nie da nikomu. Sad zasadzi mi widzenia i wyznaczy Ci alimenty, tak, zebym to nie mogl decydowac i w ten sposob stosobwac przemocy ekonomicznej.

Prosze Cie tylko aby do czasu rozwodu mogl sie spotykac z dzieckiem w warunkach, ktore nie bede traumayczne. Bardzo cie o to prosze. JEstem zlym czlowiekiem, ale dla dziecka jestem dobry. Kocham je i nie stanie sie mu przy mnie krzywda.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 23:12 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamieniono na nick lub żona
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Lukasz1991 pisze: 01 wrz 2022, 22:47 Dziekuje za odpowiedzi.

Pare odpowiedz:
Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie99, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.

Wiec nie grzesze mowiac, ze nie chce byc mezem, bo de fakto w swietle kosciola plus swietle tego co czuje moja zona nigdy bym nie bylem. Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.

Relacje z Bogiem mam takie srednie. Kiedys bylem bardzo religijny, bylem ministrantem, potem lektorem. Teraz moja relacja jest dosc plytka. Do kosciola chodze rzadko. Modle sie, ale glownie prosze Boga o spokoj, zdrowie, abym nie cierpial, aby Judyta99 nie cierpiala. Czesem mowie w modlitwie, ze chce w zamian oferowac swoja ciezka prace, ze bede staral sie byc dobry dla ludzi ale i tak wydaje mi sie ze to plytka modlitwa. Przynajmniej zawsze tak Judyta99 mowila, ze moja relacja z Bogiem jest plytka. Mozliwe, ze jest.

Chcialbym byc w relacjach umozliwiajacych rozmowe na temat dziecka, wspolne wychowanie i to wszystko. Poki co bede utrzymywal Judyte99, ale nie wiem do kiedy, bo:
nie wiem ile bede mial siy jeszcze sie zapracowywac.
Nie wiem, czy mi nie strzeli, jako psychopacie i egoiscie, ze po co wlasciwie to robie skoro i tak stosuje wg niej przemoc ekonomiczna. Jednak wiem, ze nigdy nie chcialbym zeby sie wyprowadzaly z mieszkania, ktore kupiem, bo dziecko wydaje sie byc tam szczesliwe.

Nie chce miec zazylych relacji z Judyta99, bo dostalem tak wiele informacji od niej, ze zniszczylem jej zycie, ze chce juz ograniczyc jej potrzebe interakcji z takim potworem.

Nie uwazam, ze kiedy ja pracuje zawodowo, a zona nie, to kiedy ona zrobi obiad, ja powinienem pozmywac. Pozmywalbym, gdyby ona tez pracowala zawodowo. Uwazam, ze oczekiwanie, ze facet bedzie zarabial na rodzine plus dzielil obowiazki domowe na pol z zona to obled. Fair by bylo, jakby facet zarabiajcy na cala rodzine troche zonie pomagal, np tak jak ja czasem zebierajac ja do restauracji, robiac obiad itp, ale nie powinno to byc 50 na 50, bardziej facet: 100% pracy zawodowej plus 15% rzeczy domowych i kobieta 0% pracy zawdowej i 85% pracy domowej. To zawsze wydawalo mi sie fair i tak staralem sie postepowac, jednak nigdy nie podobalo sie Judycie99 i spotykalo z agresja i wyzwiskami. Mamy zbyt rozne wizje. Szkoda, ze nie spytalismy sie o to siebie nawwzajem przed slubem.

Co dobraku szacunku i przychodzenia bez zapowiadania sie - nie mam innego wyboru (chyba ze poprosic sąd o regulacje).
Kiedy pisze smsa pytajacego czy moge zabrac dziecko dostaje 100 odpowiedzi zejestem dochodzacy tatus i jestem zalosny, ze ona cierpi a ja sobie chce zabrac dziecko. Wiec dlatego podjalem decyzje, ze bede przychodzil bez zapowiedzi, bo proby komunikacji i tak legna w gruzach. Ostatnio odprowadzilem dziecko o 21.15, nie uwazam tego za brak szacunku, bo chodzi spac kolo 23.

Nie odniose sie do pytanie czy moi rodzice sa dobrym malzenstwem i czy ich zachowania sa prawidlowe. Nie mam wiedzy i kompetencji do analizy tego. Wydaja sie zgodni i szczesliwi, ale moze sie myle.

Nie jestem chorobliwie przywiazany do matki. Mieszkam sam, sam o siebie dbam, sam zarbiam. To ze mieszkam w mieszkaniu ktore jest w tej samej nieruchomosci co mieszkanie rodzicow nie znaczy, ze mieszkam tam, bo tego pragne. Mieszkam tam, aby nie musiec placic za swoj kredyt - dzieki temu moge placic za kredyt mieszkania gdzie mieszka Judyta99. Szkoda ze Judyta99 nie rozumiesz tego. JA nie klamie.

Ostatnia rzecz, bo juz nie mam sily pisac(przepraszam jak nie odnioslem sie do czyichs pytan, jestem bardzo zmecozny):
nie zabieram dziecka do moich rodzicow dla dobra tylko i wylacznie ich. Robie to dlatego, ze wiem, ze dziecko tego chce. Bardzo lubi swoich dziadkow, czemu ograniczac jej kontakt? Ja nie ograniczam kontaktu dziecka ani z tata Judyty99, ani z mama. Uwazam ze nie mam prawa, a nawet gdybym mial, to po co? jaki to mialoby sens? Dlatego tez nie rozumiem, czemu Judyta99 sie bardzo zlosci, ze dziecko co jakis czas widzi moja rodzine. Przeciez to dla niej dobre, ona bardzo lubi do nich przychodzic i zawsze czeka ja tam dobra atmosfera, jakas fajna zabawa, jakies jedzonko. co w tym zlego? Czy ja Ci Judyto99 kiedys zabranalem zeby Twoja mama spotykala sie z wnuczka? Nigdy.

Judyto99, czemu dziecko mialoby spedzac wiecej czasu z twoja rodzina niz z moja? Moim zdaniem kontak z dziadkami z obu stron jest konstruktywny, zwazywszy, ze obie strony kochaja wnuczke bardzo.
Kiedys pamietam, jak moja mama spytala swojej wnuczki: " a czy jak mamusia i tatus pozwola, chcialabys nocowac tez u mnie tak jak nocujesz u drugiej babci?" odpowidz byla: "tak, chcialaby, bardzo bym chciala, ale mamusia nie pozwoli".
Teraz Jydyta pewnie Judyta99 mi zarzuci, ze to wymyslam i tak naprawde to dziecko wcale nie chce nocowac u mojej mamy, bo dziecko by jej to powiedzialo.
Judyto99, my mamy madre dziecko. Jak ona widzi, jak bardzo nie aprobujesz jej spotkan z moja mama, nie zapyta sie ciebie o nocowanie, bo zna odpowiedz. Dzieci nie sa glupie.

Ehh, to wszystko jest tak przykre, ze zadne slowa tego nie wyraza. Mnie sie juz czegokolwiek odechcialo, zyc nawet, a co dopiero miec jakakolwiek realacje z Judyta99. Postaram sie zawierzyc to Bogu, bo sam juz tego nie uniose.

Dobrej nocy wszystkim.
Może Judyta99 złości się, że widzi od czasu do czasu jak mówisz Twoich rodziców, gdy widzi brak szacunku wobec niej, lekceważenie i nieliczenie się z jej zdaniem całej Twojej rodziny, łącznie z Tobą?
To nie wpływa dobrze na dziecko, to jest przemoc wobec dziecka.
Myślisz, ze moja mama , tato czy ja rozmawiamy o Twoich rodzicach z nim?
Czy raczej Ty ze swoją mama i reszta rodziny zrobiliście koalicję przeciwko mnie ?

Jak ja mam się przed tym obronić, zastanawiasz się?
Czy jest jak podejrzewam, nie umiesz wspolpdczuwac, postawić się na moim miejscu?

Moje obawy to nie jest zwykłe zamykanie i próba kontroli dziecka.
Choć wygląda to jak przejęcie wyłącznej władzy nad nim, choć tata I dziadkowie też mają prawo.

Jestem marginalizowana.
Mąż ze swoją matką zdominowali mnie.
Ma też wsparcie brata i ojca.
Wg nich ja zagrażam mu i niszczę mu życie.
Zasluguje na kogoś lepszego.
Piszę tylko, co o mnie mysla i jak się do mnie odnoszą.
Suche fakty jak mówi Lukasz1991.

Masz rację tylko w jednym- dziecko jest w środku przemocy i rozgrywek moich, Twoich i babci .
Gdyby to wszystko wyglądało NORMALNIE, z pewnością bym się nie obawiala wspólnych spotkań z dziadkami.

Ale Ty zawsze robiłeś wszystko jakby na złość mnie.
Ostentacyjnie pokazując mi, że mi się postawisz, to jest wojna między nami, podsycana przez Twoja matkę, w której to ja na słabszej pozycji i tak tej wojny nie wygram.

A najbardziej mnie serce boli, ze tym niszczymy własne dziecko.
Można byłoby przecież to rozwiązać bez szkody dla niego, bo ono też przeżywa straszny stres.
Taki, że jak sobie to uświadamiam, z poczucia winy chce mi się krzyczeć.

Bo ja bym chciała by miało kontakty z dziadkami i czuło się bezpiecznie, ale nie ma dobrych intencji z ich strony.


Czy ktokolwiek z Was zastanawiał się nas losem tego dziecka?
Co ono musi przeżywać, gdy własny ojciec naklania je do kłamstwa w strachu przed rzekomo "szkodliwa" mamą ?

Mama która jest przedstawiana 5 letniemu dziecku jako potwór????

Ruta napisała wyraźnie.. To jest przemoc na dziecku.
Ja nie wiem jak temu zaradzić, jestem bezsilna.

Nasze dziecko czasem slyszy jak mówią o mnie negatywnie, przekazuje mi to.
Boli mnie, że staliśmy się dla siebie wrogami i przeciwnikami w walce, ale gdy myślę o naszym dziecku i ze nie mogę go ochronić, że ono cierpi, bo nie rozumie całej sytuacji, chciało by kochać wszystkich dziadków, jest rozerwane... To mi serce pęka.

Mnie J. Mówi, że powiedziało mi tak ze strachu przed tata z kolei .
I wierzę bardziej własnemu dziecku.

Ty się nie wsłuchujesz w jego potrzeby.
Robisz mu to sami co mnie !!!!!!!!!

Ten sam rodzaj przemocy- presja psychiczna, szantaz i przymus.

Chciałabym, aby kochało babcię i się z nią spotykalo, jeśli tego chce.
Ale na razie są próby zdobycia tego przymusem.

Bardzo mi naszego dziecka Szkoda.

Zaślepiony wolą despotycznej matki tato, nie potrafi uszanowac uczuć własnego dziecka.


Dlaczego babcia chce się spotykać wyłącznie w swoim domu ?
Dlaczego posługuje się Tobą byś przyprowadził jej dziecko ?

Czy nie traktuje go jak wlasnosc , tak jak traktuje do tej pory Ciebie?

Gdzie tu jest rzeczywista potrzeba dziecka, a gdzie chęć zaspokojenia potrzeby matki, tak jak to robisz całe życie?

Jak cale życie poddajesz się jej EMOCJONALNYM SZANTAŻOM?


Też mi szkoda dziadków (od strony meza), bo mam uczucia i empatię. Chciałabym by dziecko było szczęśliwe i nie bala się niczyjej reakcji, by spotkania były spontaniczne.
Ale zapewniam, w moja stronę tego nie ma.


Czy mam opisać sytuację jak brat męża stanął w obronie naszego dziecka jakieś 2 tygodnie temu ?

Czy to nasze dziecko jest tak perfidne i klamie, żeby mi się przypodobać (bo jestem tak perfidna i władcza)?, czy raczej jest inaczej ?

To, że mam uprzedzenia jest normalne po tym czego doświadczyłam.
Ale czy na pewno moje zachowanie wynika ze złej woli i chęci kontroli dziecka , czy jest jeszcze jakiś inny powód?
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Napiszę to wprost.
Maz czuje się odpowiedzialny za samopoczucie matki i zwyczajnie jest mu przykro, że rzadko przychodzi do niej wnuczę, bo matka mu pokazuje różne negatywne emocje np. Smutek, a nawet łzy.
Ma nadempatię do niej, przy braku jakiejkolwiek empatii do mnie.

Tak to widzę.
A ja, jako osoba mająca uczucia i empatię, nie chcę nikogo krzywdzić.
Chcę normalności.

Nie przemocy, szantazu i presji psychicznej.
To jest okrutna przemoc Lukasz1991.

W tym całym kryzysie, jego rodzice nie czują żadnej empatii ani do syna, ani tym bardziej do wygnanej i przekreślonej mnie, jedynie pragną zaspokoic swoje potrzeby.

Musiałam napisać dobitnie.

I mają do tego prawo, bo ja nie chcę stosować przemocy.
Chcę normalności, chcę żeby przemoc ustala.

Żeby dziecko nie czuło tej presji ojca, presji babci, żeby nie czuło jak nienawidzą jej matki.

Żeby spotykalo sie z dziadkami bez strachu i dlatego, że SAMO tego chce.
A jeśli nie chce, by to uszanowac.
Wcale nie chcę całkowitego zerwania kontaktu.

Jego ojciec (Lukasza1991) chociaż mnie zapytał, czy będzie się mógł widywać z dzieckiem.
Właściwie czemu miałby tego nie robić?

Matka za to uwaza, że jej się to należy, tak jak należy się jej posłuszeństwo synów, męża i spełnianie jej życzeń (despotyzm).
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 23:22 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamieniono na nick
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Nirwanna »

Moderacja zadecydowała o zamknięciu wątku.
Uważamy, że najważniejsze kwestie zostały powiedziane, zarówno od strony judyty99 i jej męża łukasza, jak i od strony forumowiczów.
Kolejne szczegóły związku judyty99 i łukasza, oraz kolejne interpretacje faktów, nie będą skutecznym elementem ku sensownym rozwiązaniom tego kryzysu, a raczej będą powodowały zaognienie wzajemnych krzywd i uraz.
Skuteczne rozwiązania zostały zwerbalizowane (m.in. terapie indywidualne, nauka poprawnej komunikacji, granice, separacja).
Zostało również zwerbalizowane, że w przypadku związku niesakramentalnego, rozwód nie jest grzechem, przy zachowaniu odpowiedzialności za powołane na ten świat dziecko oczywiście, jednak decyzja pozostaje w gestii małżonków cywilnych.

Z naszej strony zapewniamy o modlitwie, tak jak za wszystkich użytkowników forum, oraz życzymy podejmowania wszelkich decyzji ze światłem Ducha Świętego i skutecznego rozeznawania woli Bożej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Zablokowany