Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Niepozorny »

Lukasz1991 pisze: 30 sie 2022, 13:15 Wielu z Was pewnie pomysli, ze od tego jest terapia par, ze specjalisci powinni skupic sie na rozwiazywaniu tak trudnych problemow, ktore poza problemami z sama relacja zachaczaja o problemy psychiczne/emocjonalne. To mowie jak bylo: probowalismy. Zaczelismy ok. 6 lub 7 terapii z roznymi specjalistami. Efekt: 2 powiedzialo, ze nie widzi mozliwosi prowadzenia terapii / nie ma narzedzi zeby nam pomoc i mamy isc na terapie indywidualne ewentualnie. Jeden poczul sie niekompetentny, gdyz nie mial studiow, a zona o to spytala (do czego miala pelne prawo). Reszcie niestety Judyta99 odmowila, gdyz sie jej nie spodobali w ten czy inny sposob. Ja chcialem po prostu, zeby ktorykolwiek z nich pomogl, jakkolwiek, ale nie udalo sie poki co i wiem, ze ten scenariusz sie bedzie powtarzal niestety, dlatego juz stwierdzilem, ze nie chce chodzic na terapie par i wydawac na darmo pieniedzy (Judyta99 tez jest juz tym zmeczona) i bede poki co chodzil na indywidualna tylko.
To jest prawidłowe rozwiązanie. Ty powinieneś się skupić na swojej terapii a żona na swojej.
Wiem, ze moja zona ich nienawidzi, ale trzeba przyznac ze to ludzie dyskretni, umiejacy uszanowac prywatnosc.
Wiesz dlaczego twoja żona nienawidzie twoich rodziców? Zastanawiałeś się nad tym? Czy twoim zdaniem w małżeństwie twoich rodziców wszystko funkcjonuje prawidłowo?
Pamietam jak pewnego dnia zrobilem obiad dla nas, byl to dzien, kiedy pracowalem (pracowalem juz wtedy i dalej pracuje zdalnie, z domu). Po zjedzeniu obiadu zona podziekowala, byla zadowolna, ja bylem szczesliwy, bo lubie karmic ludzi no i ze poza praca moge sie do czegos przydac. Cieszylem sie, wrocilem do pracy. Jednak tego dnia wieczorem (jak bardzo wielu innych dni) bylo istne pieklo. Czemu? Otoz ze nie szanuje zony. Po zjedzeniu nie mialem juz czasu i sily pozmywac naczyn. Moje mysenie bylo proste: skoro ja na ten obiad zarobilem, ja pojechalem po skladniki i go zrobilem, a tam w pracy juz slysze pipczenie komunikatorow wzywajace mnie do kolejnych zadan, zostawie talerze i garnki w zlewie i pozniej, kiedy Judyta99 bedzie chciala, to je pozmywa, w swoim czasie.
Czy jak twoja żona robiła obiad, to potem Ty zmywałeś? Zakładam, że nie. Twoje oczekiwania pasowałyby to prawidłowo funkcjonującej rodziny, w której małżonkowie wzajemnie sobie pomagają i nie jest to dla nich problemem. U was tak to wcześniej nie funkcjonowało, więc przypuszczam, że twoje oczekiwania były nierealne.
Prawdopodobnie byl to dzien gdzie pierwszy raz podnioslem reke na zone. Pierszy i nie ostatni. Krew jej nigdy nie leciala, ale siniaki byly. Przykro mi z tego powodu niezmiernie i wstydze sie tego, ale jesli bym tego nie napisal, nie oddalbym calego kontekstu, a musze, dla dobra prawdy.
Aby kontekst byl pelny, ja tez dostalem nie raz w twarz, czy bylem szarpany przez zone. To fakt. Ale czy faktem jest, ze bylem ofiara przmocy fizycznej? Nie kurde. Ja waze 110 kg, mam prawie 1,90 cm wzrostu, Judytka99 wazy polowe tego co ja. Wiec ona nie miala jak stosowac na mnie przemocy fizycznej, nawet gdyby chciala. Ja za to nie chcialem nigdy stosowac przemocy fizycznej, brzydze sie tym. Mezczyzna powinien bronic swoja kobiete, a nie podnosic reke. Jednak agresja jest nie tylko fizyczna. Zanim ja podnioslem reke to byly dlugie tyrady, ja sobie z tym nie dawalem rady. Terapeuci mowili, ze mam isc na spacer, ochlonac. Wycodzilem na spacer. Wracalem po 2 godzinach, bylo to samo. Nawet jeszcze wieksza wscieklosc, bo opuscilem ja na 2 godziny. Generalnie chcialem z wlasnego domu uciec. Czulem sie tragicznie.
Tu jest obszar, nad którym warto popracować. Prawdziwy mężczyzna potrafi nad sobą panować. Poza tym dobrze jest nauczyć się stawiać granice. Ty od początku waszego małżeństwa tego nie robiłeś.
Koledzy: spotykalem sie ok. 2 razy w roku z kolegami, za kazdym razem mialem awanture. W koncu przestalem sie spotykac w ogole. Dopiero ponowilem spotkania od momentu separacji. Ale i tak sa bardzo rzadkie, bo mimo, ze teraz Judyta99 nie ma jak mi zabronic wyjsc na piwo z kumplami, to i tak nie robie tego bo jak juz skoncze prace, to albo zajmuje sie z dzieckiem, albo leze pol zywy ze zmeczenia i nie chce mi sie nawet isc ‘do ludzi’.
Rozumiem jak teraz wygląda twoje życie, ale mimo wszystko warto wyjść do ludzi. Czy masz jakiś przyjaciół? Czy uprawiasz jakiś sport lub masz jakieś hobby?
I ze dobry maz by przerwal prace i postawil zone na pierwszm miejscu. Tez czasem i tak, przerwyalem prace, bralem wolne na rzadanie. Bralem ich w pewnym momencie tak duzo, ze mnie wywalili.
Również pracuję zdalnie, więc wiem jak to jest. Miałem z tego powodu trudne sytuacje rodzinne, ale nie takiego kalibru jak u ciebie. Moim zdaniem czasem pracę można przerwać a czasem nie. Wszystko zależy od pracy i od konkretnego powodu, przez który tą pracę trzebaby zostawić.
W koncu doszlo do separacji. Moja zona wyprowadzila sie z dzieckiem do swojej mamy, ja zostalem sam. Uwazam, ze gdybysmy sie nie odseparowali, skonczyloby sie tragicznie. wiec dobrze, ze tak sie stalo. Uwazam, ze byla w tym reka Boga, gdyz ta separacja wyszla bardzo spontanicznie. Nie byla przemyslana do konca. Ale dobrze, ze tak sie stalo. Nasze dziecko nie moglo juz wiecej tego widziec, co widzialo.
Zgadzam się z tym, że separacja jest obecnie najlepszą opcją dla was. Oboje możecie spokojnie pracować nad sobą i dziecko nie jest świadkiem waszych kłótni.
Zaczalem brac nadgodziny, dodatkowe projekty na boku, zeby miec jak najwieksza poduszke finansowa i nie bac sie zobowiazan. Zerowe stopy procentowe tez pomagaly wtedy. Wzialem kredyt, kupilem mieszkanie (zrobilem to sam, bez podpisu zony, gdyz w przypadku intercyzy jaka mamy jestem jedynym kredytobiorca, jedynym wlascicielem i jedynym dluznikiem).
Wydaje mi się, że bardzo rzadko podpisuje się intercyzę w trakcie trwania małżeństwa. Możesz napisać dlaczego u was do jej podpisania doszło? Mam wrażenie (być może mylne), że sprawy finansowe są dla ciebie bardzo ważne, więc zastanawiam się z czego to wynika.
Wiec teraz sobie pomslicie panstwo byc moze, ze skoro facet tak Ci zle, tak Ci zona dojezdza, a ty twierdzisz ze nie wiesz jak sie zmienic i nie wiesz co zrobic by bylo lepiej i juz wrecz tego nie chcesz, to czemu sie nie rozwiedziesz?
Ja tak sobie nie pomyślałem. To forum katolickie i tutaj nie doradza się rozwodów. Macie sakrament małżeństwa, więc zastanawiam się jak twoja relacja z Bogiem. Twoja żona przedstawiła jakie masz zdanie na temat księży itp., ale może z twojego punktu widzenia jest inaczej.
Jako ze nasze terapie par nie daly mozliwosci dowiedziec sie co zrobic, by Judyta99 nie cierpiala
Moim zdaniem trzeba zacząć nad sobą pracować np. nauczyć się prawidłowej komunikacji. Warto zapoznać się z naszym spisem książek. Jest tam sporo wartościowych pozycji.
Twoja żona zwróciła uwagę, że twoje widzenia z dzieckiem nie są zapowiadane. Wydaje mi się, że dobrze by było się w tej kwestii porozumieć i ustawić konkretne dni oraz godziny, których obie strony przestrzegają.
Ile wam drogie panie przesylaja malzonkowie, ile wy panowie przesylacie zonom. Czy jestem fair, czy stosuje przemoc ekonomiczna?
Moja żona nie otrzymuje ode mnie pieniędzy... ale dzieci mieszkają ze mną. Moim zdaniem obecnie nie stosujesz przemocy ekonomicznej.
Z braku rodzi się lepsze!
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

Ja nie trafię do Judyty myślę, że to jest ten moment, który przechodziłam ja niedawno. Moment kumulacji całej złości, gniewu, frustracji. Wtedy nie myśli się logicznie. Czyta się to co się chce przeczytać. Widzi się to co się chce widzieć.
Myślę, że Judyta w tym momencie kiedy Twój mąż wyraźnie powiedział, że nie widzi już z Tobą przyszłości masz poczucie utraty kontroli nad nim. Próbujesz ją odzyskać. Więc w tym momencie będziesz robić wszystko żeby tylko tego męża utrzymać przy sobie. Nie dasz mu odejść w spokoju. Na ten moment on jest ten zły i jemu poświęcasz całą uwagę. Widzę to po Twoich wpisach. Ulewa Ci się. Może to dobrze, wyrzucić to z siebie. Ja w sumie też musiałam wyrzucić. A potem doszłam do ściany spojrzałam wstecz i zobaczyłam siebie samą beznadziejną kobietę, wiszącą na mężu, wszystko co najgorsze. Miałam ochotę skończyć ze sobą, tak się beznadziejnie czułam. Ale nie zabiłbym się, pewnie jeszcze ostatnim moim działaniem byłoby wzbudzić w mężu litość, odegrała bym typowy teatr jak kiedyś proszki plus alkohol. Tak żeby rodzina widziała co mój mąż ze mną robi pisząc z tymi kobietami. Potrzebowałam pomocy i ratunku ja. Nie mąż tylko ja. Pamiętam ten moment kiedy zdecydowałam nie będę kontrolować męża, nie wracam do przeszłości. Akceptuję życie takie jakie dziś jest. Nie pozwolę dłużej moim emocją rządzić. Tylko wiesz to wszystko dalej nie jest takie proste. Ja mam cały czas kryzysy. Negatywne myślenie bardzo mocno siedzi w mojej głowie tak samo jak chęć kontrolowania. Ale poświęcam uwagę sobie. To siebie chce kontrolować i nad sobą samą panować. Chce być dojrzałą kobietą i opanowaną.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Bławatek »

Judyto, mam trudnych teściów - szczególnie teścia który jest uparty i wszystko wiedzący najlepiej (sam od dziecka jest bardzo szczupły ale ja ciągle słyszę, że syna nie karmię bo jest chudy i na pewno jak go nie zagłodze to przeze mnie zachoruje - widocznie dużo genów ma po nim czyli dziadku, bo i upór też 😉), i choć bywa z moimi teściami trudno to ja sama woziłam syna do teściów gdy mąż od nas odszedł lub zachęcałam żeby do nich dzwonił. A teraz mąż zabiera od czasu do czasu syna do dziadków choć czasami syn mi powie "znów dziadek będzie się pytał czy książkę przeczytałem, albo będzie marudził że za mało zjem" - tak, tak jest zawsze - my się już czasami z tego śmiejemy na zapas 😉 i mimo to że synowi bywa tam trudno to chce jeździć. Takie jest życie - nie zawsze będzie nam łatwo z innymi, całe życie dzięki interakcjom z innymi uczymy się wielu rzeczy. I uwierz - próbowałam z teściami rozmawiać, ale niewiele to daje bo oni wiedzą lepiej. Ale krzywda mu się nie dzieje bo mimo wszystko chce syn do nich jeździć - po prostu nauczył się że oni już tacy są. Nie biją go, nie krzyczą po nim, a że musi się słuchać dziadka to już inna bajka.

Nie da się trzymać dziecka w szklanej kuli.

Mój mąż też ma "problem" z informowaniem mnie kiedy przyjdzie, na jak długo, co zamierza z synem robić, a jak gdzieś jadą to też mnie nie informuje o której wrócą. Gdybym wiedziała to bym mogła przygotować np. gorącą kolację, a tak nie mam pewności czy np. u dziadków czegoś nie jedli. Kiedyś się o to mocno wkurzalam a teraz w tym czasie czytam, oglądam TV lub robię porządki. Korzystam z chwil "swobody". A kanapki zawsze w 5 minut się zrobi 😉
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Caliope »

judyta99 pisze: 01 wrz 2022, 19:41 Wiedziałam też, że nie jest normalne, że syn 14 letni, koło 15 lat (nie pamiętam dokładnie) leży z mamą pod kocem i się uczą. Mnie to jakoś obrażało.
A co w tym złego i dziwnego? Ja bym chciała żeby nastolatek w tym wieku miał ze mną dobry kontakt. Żebyśmy sobie poleżelipod kocykiem i powtarzali słówka z polskiego. Tylko w większości to niemożliwe, bo obciach ze starą.Ale ty chyba masz jakieś kosmate myśli na taki temat, niemoralne czyny...
Lukasz1991
Posty: 4
Rejestracja: 28 sie 2022, 10:23
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Lukasz1991 »

Dziekuje za odpowiedzi.

Pare odpowiedz:
Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie99, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.

Wiec nie grzesze mowiac, ze nie chce byc mezem, bo de fakto w swietle kosciola plus swietle tego co czuje moja zona nigdy bym nie bylem. Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.

Relacje z Bogiem mam takie srednie. Kiedys bylem bardzo religijny, bylem ministrantem, potem lektorem. Teraz moja relacja jest dosc plytka. Do kosciola chodze rzadko. Modle sie, ale glownie prosze Boga o spokoj, zdrowie, abym nie cierpial, aby Judyta99 nie cierpiala. Czesem mowie w modlitwie, ze chce w zamian oferowac swoja ciezka prace, ze bede staral sie byc dobry dla ludzi ale i tak wydaje mi sie ze to plytka modlitwa. Przynajmniej zawsze tak Judyta99 mowila, ze moja relacja z Bogiem jest plytka. Mozliwe, ze jest.

Chcialbym byc w relacjach umozliwiajacych rozmowe na temat dziecka, wspolne wychowanie i to wszystko. Poki co bede utrzymywal Judyte99, ale nie wiem do kiedy, bo:
nie wiem ile bede mial siy jeszcze sie zapracowywac.
Nie wiem, czy mi nie strzeli, jako psychopacie i egoiscie, ze po co wlasciwie to robie skoro i tak stosuje wg niej przemoc ekonomiczna. Jednak wiem, ze nigdy nie chcialbym zeby sie wyprowadzaly z mieszkania, ktore kupiem, bo dziecko wydaje sie byc tam szczesliwe.

Nie chce miec zazylych relacji z Judyta99, bo dostalem tak wiele informacji od niej, ze zniszczylem jej zycie, ze chce juz ograniczyc jej potrzebe interakcji z takim potworem.

Nie uwazam, ze kiedy ja pracuje zawodowo, a zona nie, to kiedy ona zrobi obiad, ja powinienem pozmywac. Pozmywalbym, gdyby ona tez pracowala zawodowo. Uwazam, ze oczekiwanie, ze facet bedzie zarabial na rodzine plus dzielil obowiazki domowe na pol z zona to obled. Fair by bylo, jakby facet zarabiajcy na cala rodzine troche zonie pomagal, np tak jak ja czasem zebierajac ja do restauracji, robiac obiad itp, ale nie powinno to byc 50 na 50, bardziej facet: 100% pracy zawodowej plus 15% rzeczy domowych i kobieta 0% pracy zawdowej i 85% pracy domowej. To zawsze wydawalo mi sie fair i tak staralem sie postepowac, jednak nigdy nie podobalo sie Judycie99 i spotykalo z agresja i wyzwiskami. Mamy zbyt rozne wizje. Szkoda, ze nie spytalismy sie o to siebie nawwzajem przed slubem.

Co dobraku szacunku i przychodzenia bez zapowiadania sie - nie mam innego wyboru (chyba ze poprosic sąd o regulacje).
Kiedy pisze smsa pytajacego czy moge zabrac dziecko dostaje 100 odpowiedzi zejestem dochodzacy tatus i jestem zalosny, ze ona cierpi a ja sobie chce zabrac dziecko. Wiec dlatego podjalem decyzje, ze bede przychodzil bez zapowiedzi, bo proby komunikacji i tak legna w gruzach. Ostatnio odprowadzilem dziecko o 21.15, nie uwazam tego za brak szacunku, bo chodzi spac kolo 23.

Nie odniose sie do pytanie czy moi rodzice sa dobrym malzenstwem i czy ich zachowania sa prawidlowe. Nie mam wiedzy i kompetencji do analizy tego. Wydaja sie zgodni i szczesliwi, ale moze sie myle.

Nie jestem chorobliwie przywiazany do matki. Mieszkam sam, sam o siebie dbam, sam zarbiam. To ze mieszkam w mieszkaniu ktore jest w tej samej nieruchomosci co mieszkanie rodzicow nie znaczy, ze mieszkam tam, bo tego pragne. Mieszkam tam, aby nie musiec placic za swoj kredyt - dzieki temu moge placic za kredyt mieszkania gdzie mieszka Judyta99. Szkoda ze Judyta99 nie rozumiesz tego. JA nie klamie.

Ostatnia rzecz, bo juz nie mam sily pisac(przepraszam jak nie odnioslem sie do czyichs pytan, jestem bardzo zmecozny):
nie zabieram dziecka do moich rodzicow dla dobra tylko i wylacznie ich. Robie to dlatego, ze wiem, ze dziecko tego chce. Bardzo lubi swoich dziadkow, czemu ograniczac jej kontakt? Ja nie ograniczam kontaktu dziecka ani z tata Judyty99, ani z mama. Uwazam ze nie mam prawa, a nawet gdybym mial, to po co? jaki to mialoby sens? Dlatego tez nie rozumiem, czemu Judyta99 sie bardzo zlosci, ze dziecko co jakis czas widzi moja rodzine. Przeciez to dla niej dobre, ona bardzo lubi do nich przychodzic i zawsze czeka ja tam dobra atmosfera, jakas fajna zabawa, jakies jedzonko. co w tym zlego? Czy ja Ci Judyto99 kiedys zabranalem zeby Twoja mama spotykala sie z wnuczka? Nigdy.

Judyto99, czemu dziecko mialoby spedzac wiecej czasu z twoja rodzina niz z moja? Moim zdaniem kontak z dziadkami z obu stron jest konstruktywny, zwazywszy, ze obie strony kochaja wnuczke bardzo.
Kiedys pamietam, jak moja mama spytala swojej wnuczki: " a czy jak mamusia i tatus pozwola, chcialabys nocowac tez u mnie tak jak nocujesz u drugiej babci?" odpowidz byla: "tak, chcialaby, bardzo bym chciala, ale mamusia nie pozwoli".
Teraz Jydyta pewnie Judyta99 mi zarzuci, ze to wymyslam i tak naprawde to dziecko wcale nie chce nocowac u mojej mamy, bo dziecko by jej to powiedzialo.
Judyto99, my mamy madre dziecko. Jak ona widzi, jak bardzo nie aprobujesz jej spotkan z moja mama, nie zapyta sie ciebie o nocowanie, bo zna odpowiedz. Dzieci nie sa glupie.

Ehh, to wszystko jest tak przykre, ze zadne slowa tego nie wyraza. Mnie sie juz czegokolwiek odechcialo, zyc nawet, a co dopiero miec jakakolwiek realacje z Judyta99. Postaram sie zawierzyc to Bogu, bo sam juz tego nie uniose.

Dobrej nocy wszystkim.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 9:04 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: zmiany związane z anonimowością
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Niepozorny »

Lukasz1991 pisze: 01 wrz 2022, 22:47 Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.
To bardzo istotna informacja.
Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.
Forum jest dla wszystkich. Dzięki za udzielone odpowiedzi.
Z braku rodzi się lepsze!
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Astro »

Caliope pisze: 01 wrz 2022, 22:33
judyta99 pisze: 01 wrz 2022, 19:41 Wiedziałam też, że nie jest normalne, że syn 14 letni, koło 15 lat (nie pamiętam dokładnie) leży z mamą pod kocem i się uczą. Mnie to jakoś obrażało.
A co w tym złego i dziwnego? Ja bym chciała żeby nastolatek w tym wieku miał ze mną dobry kontakt. Żebyśmy sobie poleżelipod kocykiem i powtarzali słówka z polskiego. Tylko w większości to niemożliwe, bo obciach ze starą.Ale ty chyba masz jakieś kosmate myśli na taki temat, niemoralne czyny...
Ja mam dwóch synów.
Jeden z nich, ten młodszy od roku mieszka ze mną.
Ja nie widzę powodów dla których , jeśli syn wyraża taka potrzebę go nie przytulić, razem się nie pouczyć ( właśnie sobie leżąc np .pod kocem) itd.
Jeśli tak chce to jest to jego potrzeba , poczucia bezpieczeństwa , wsparcia ,a nawet zwykłego przytulenia . Tak samo jest że starszym synem , chodź on z racji chociażby wieku już mniej tego potrzebuje , ale są sytuacje ,że tak .
I od tego jestem rodzicem , ojcem aby im to dać , bo są dziećmi i to ich potrzeba.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Lukasz1991 pisze: 01 wrz 2022, 22:47 Dziekuje za odpowiedzi.

Pare odpowiedz:
Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie99, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.

Wiec nie grzesze mowiac, ze nie chce byc mezem, bo de fakto w swietle kosciola plus swietle tego co czuje moja zona nigdy bym nie bylem. Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.

Relacje z Bogiem mam takie srednie. Kiedys bylem bardzo religijny, bylem ministrantem, potem lektorem. Teraz moja relacja jest dosc plytka. Do kosciola chodze rzadko. Modle sie, ale glownie prosze Boga o spokoj, zdrowie, abym nie cierpial, aby Judyta99 nie cierpiala. Czesem mowie w modlitwie, ze chce w zamian oferowac swoja ciezka prace, ze bede staral sie byc dobry dla ludzi ale i tak wydaje mi sie ze to plytka modlitwa. Przynajmniej zawsze tak Judyta99 mowila, ze moja relacja z Bogiem jest plytka. Mozliwe, ze jest.

Chcialbym byc w relacjach umozliwiajacych rozmowe na temat dziecka, wspolne wychowanie i to wszystko. Poki co bede utrzymywal Judyte99, ale nie wiem do kiedy, bo:
nie wiem ile bede mial siy jeszcze sie zapracowywac.
Nie wiem, czy mi nie strzeli, jako psychopacie i egoiscie, ze po co wlasciwie to robie skoro i tak stosuje wg niej przemoc ekonomiczna. Jednak wiem, ze nigdy nie chcialbym zeby sie wyprowadzaly z mieszkania, ktore kupiem, bo dziecko wydaje sie byc tam szczesliwe.

Nie chce miec zazylych relacji z Judyta99, bo dostalem tak wiele informacji od niej, ze zniszczylem jej zycie, ze chce juz ograniczyc jej potrzebe interakcji z takim potworem.

Nie uwazam, ze kiedy ja pracuje zawodowo, a zona nie, to kiedy ona zrobi obiad, ja powinienem pozmywac. Pozmywalbym, gdyby ona tez pracowala zawodowo. Uwazam, ze oczekiwanie, ze facet bedzie zarabial na rodzine plus dzielil obowiazki domowe na pol z zona to obled. Fair by bylo, jakby facet zarabiajcy na cala rodzine troche zonie pomagal, np tak jak ja czasem zebierajac ja do restauracji, robiac obiad itp, ale nie powinno to byc 50 na 50, bardziej facet: 100% pracy zawodowej plus 15% rzeczy domowych i kobieta 0% pracy zawdowej i 85% pracy domowej. To zawsze wydawalo mi sie fair i tak staralem sie postepowac, jednak nigdy nie podobalo sie Judycie99 i spotykalo z agresja i wyzwiskami. Mamy zbyt rozne wizje. Szkoda, ze nie spytalismy sie o to siebie nawwzajem przed slubem.

Co dobraku szacunku i przychodzenia bez zapowiadania sie - nie mam innego wyboru (chyba ze poprosic sąd o regulacje).
Kiedy pisze smsa pytajacego czy moge zabrac dziecko dostaje 100 odpowiedzi zejestem dochodzacy tatus i jestem zalosny, ze ona cierpi a ja sobie chce zabrac dziecko. Wiec dlatego podjalem decyzje, ze bede przychodzil bez zapowiedzi, bo proby komunikacji i tak legna w gruzach. Ostatnio odprowadzilem dziecko o 21.15, nie uwazam tego za brak szacunku, bo chodzi spac kolo 23.

Nie odniose sie do pytanie czy moi rodzice sa dobrym malzenstwem i czy ich zachowania sa prawidlowe. Nie mam wiedzy i kompetencji do analizy tego. Wydaja sie zgodni i szczesliwi, ale moze sie myle.

Nie jestem chorobliwie przywiazany do matki. Mieszkam sam, sam o siebie dbam, sam zarbiam. To ze mieszkam w mieszkaniu ktore jest w tej samej nieruchomosci co mieszkanie rodzicow nie znaczy, ze mieszkam tam, bo tego pragne. Mieszkam tam, aby nie musiec placic za swoj kredyt - dzieki temu moge placic za kredyt mieszkania gdzie mieszka Judyta99. Szkoda ze Judyta99 nie rozumiesz tego. JA nie klamie.

Ostatnia rzecz, bo juz nie mam sily pisac(przepraszam jak nie odnioslem sie do czyichs pytan, jestem bardzo zmecozny):
nie zabieram dziecka do moich rodzicow dla dobra tylko i wylacznie ich. Robie to dlatego, ze wiem, ze dziecko tego chce. Bardzo lubi swoich dziadkow, czemu ograniczac jej kontakt? Ja nie ograniczam kontaktu dziecka ani z tata Judyty99, ani z mama. Uwazam ze nie mam prawa, a nawet gdybym mial, to po co? jaki to mialoby sens? Dlatego tez nie rozumiem, czemu Judyta99 sie bardzo zlosci, ze dziecko co jakis czas widzi moja rodzine. Przeciez to dla niej dobre, ona bardzo lubi do nich przychodzic i zawsze czeka ja tam dobra atmosfera, jakas fajna zabawa, jakies jedzonko. co w tym zlego? Czy ja Ci Judyto99 kiedys zabranalem zeby Twoja mama spotykala sie z wnuczka? Nigdy.

Judyto99, czemu dziecko mialoby spedzac wiecej czasu z twoja rodzina niz z moja? Moim zdaniem kontak z dziadkami z obu stron jest konstruktywny, zwazywszy, ze obie strony kochaja wnuczke bardzo.
Kiedys pamietam, jak moja mama spytala swojej wnuczki: " a czy jak mamusia i tatus pozwola, chcialabys nocowac tez u mnie tak jak nocujesz u drugiej babci?" odpowidz byla: "tak, chcialaby, bardzo bym chciala, ale mamusia nie pozwoli".
Teraz Jydyta pewnie Judyta99 mi zarzuci, ze to wymyslam i tak naprawde to dziecko wcale nie chce nocowac u mojej mamy, bo dziecko by jej to powiedzialo.
Judyto99, my mamy madre dziecko. Jak ona widzi, jak bardzo nie aprobujesz jej spotkan z moja mama, nie zapyta sie ciebie o nocowanie, bo zna odpowiedz. Dzieci nie sa glupie.

Ehh, to wszystko jest tak przykre, ze zadne slowa tego nie wyraza. Mnie sie juz czegokolwiek odechcialo, zyc nawet, a co dopiero miec jakakolwiek realacje z Judyta99. Postaram sie zawierzyc to Bogu, bo sam juz tego nie uniose.

Dobrej nocy wszystkim.
Szkoda, że przedstawiasz wszystko w ten sposób.
Zawsze świetnie manipulowales.
Jak to czytam, to jestem jeszcze bardziej przygnębiona.


Mąż wszystkimi tu manipuluje.
Nie przedstawia tego, jak jego matka mnie traktowała i jak on sam mnie traktował, jak ze mnie kpil jak stałam pod drzwiami i pukałam, bo był zamknięty po 12 godzin w pokoju, po czym oglądał sobie coś na komputerze, telewizorze,,czy oglądał inne kobiety, albo pornografię.

Szkoda, że nie pisze ze relacja ze mną miała charakter wyłącznie seksualny (to bardzo boli, tyle że mnie, nie jego, on uważa to za normalne pewnie, że traktuje kobiety jak przedmiot), że próbował ze mną realizować te fantazje z pornografii.

On sie przede mną izolował, ukrywał, nie nawiązaliśmy całe małżeństwo ZADNEJ WIĘZI emocjonalnej.

Nie był przyjacielem, wszystkie moje słabości które pokazałam, albo sama mu o nich powiedziałam, wykorzystal na moja niekorzyść.


Moja naiwność chociażby i ufnosc, zbyt duza ufnosc.

Czuję się wykorzystana, a potem łatwo mu zakończyć "małżeństwo", w którym i tak żadnej więzi ze mną nie nawiązał.

To jest człowiek tak zamknięty na drugą osobę, tak skoncentrowany na sobie, to mnie tak poraniło, że do dziś nie potrafię się otrzasnac.

Pp pracy uciekał do rodziców, tak wylegiwał się w łóżku, oglądał sobie coś, potem tam zasypiał.

Tak, to wszytsko moja wina, że tak postępował, bo go odstraszałam sobą..
Jeśli taka odpowiedz usłyszę, to zwatpię w ludzi....



Poza tym, to że on tak postrzega swoją rodzinę i rodziców, nie znaczy że tak jest.

Ja tam bylam poniżana, a moja rodzina traktowana jeszcze okropniej - z nimi nie chcieli żadnej relacji nawiązać, bo to ludzie którzy im do pięt nie dorastają, nie ten poziom (w ich chorej spaczonej opinni).

Rodzice Łukasza mają cechy narcystyczne.
To jest fakt, a nie jakieś moje diagnozy.
A udowadniać tego nie będę.

I takie osoby są bardzo trudne we wspolzyciu, a ich obludy tolerować nie będę.
To, że Łukasz nie postrzega ich realnie, nie jest dziwne, skoro matka z ojcem mu wmawiali, że u nich jest wszystko w porządku, a to inni są źli, albo chorzy.

Oni, cała rodzina łącznie z Łukaszem, traktują mnie OD DAWNA, od kilku lat jak osobę chora psychicznie, diagnozujac mi różne choroby i zaburzenia.


Jeśli nie znacie prawdy, nie będziecie mieli pełnego obrazu.


Jeśli się zwyczajnie boję o dziecko, to mam jakieś powody.
Mi dziecko przedstawia inną wersję, że tatuś na siłę ciągnie je do babci.

Ja rozumiem, że w tym wątku wszystko wygląda tak, jakbym to ja była problemem i robila problem.
Ale tak nie jest.


Czy mam opisać bardziej drastyczne szczegóły, stawiające męża w złym swietle, tak jak on postawił mnie


Maz wiedział, że ja mam zaburzenia nastroju, tzn. Czuję się czasem bardzo depresyjne

Wtedy to zamiast wykazać mi zrozumienie i serce, skarżył się na mnie swojej matce.
Ja to sobie przeczytałam.


Właściwie od od kilku lat regularnie z matka traktują mnie w tych wiadomościach jak bardzo chora i niezrównoważona osobę.

Piszą ze sobą na komunikatorze i tam też synuś zali się mamusi, wyrywając z kontekstu to co najgorsze.


Czy to było małżeństwo, czy raczej gehenna dla mnie ?
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 9:05 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Lukasz1991 pisze: 01 wrz 2022, 22:47 Dziekuje za odpowiedzi.

Pare odpowiedz:
Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie99, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.

Wiec nie grzesze mowiac, ze nie chce byc mezem, bo de fakto w swietle kosciola plus swietle tego co czuje moja zona nigdy bym nie bylem. Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.

Relacje z Bogiem mam takie srednie. Kiedys bylem bardzo religijny, bylem ministrantem, potem lektorem. Teraz moja relacja jest dosc plytka. Do kosciola chodze rzadko. Modle sie, ale glownie prosze Boga o spokoj, zdrowie, abym nie cierpial, aby Judyta99 nie cierpiala. Czesem mowie w modlitwie, ze chce w zamian oferowac swoja ciezka prace, ze bede staral sie byc dobry dla ludzi ale i tak wydaje mi sie ze to plytka modlitwa. Przynajmniej zawsze tak Judyta99 mowila, ze moja relacja z Bogiem jest plytka. Mozliwe, ze jest.

Chcialbym byc w relacjach umozliwiajacych rozmowe na temat dziecka, wspolne wychowanie i to wszystko. Poki co bede utrzymywal Judyte99, ale nie wiem do kiedy, bo:
nie wiem ile bede mial siy jeszcze sie zapracowywac.
Nie wiem, czy mi nie strzeli, jako psychopacie i egoiscie, ze po co wlasciwie to robie skoro i tak stosuje wg niej przemoc ekonomiczna. Jednak wiem, ze nigdy nie chcialbym zeby sie wyprowadzaly z mieszkania, ktore kupiem, bo dziecko wydaje sie byc tam szczesliwe.

Nie chce miec zazylych relacji z Judyta99, bo dostalem tak wiele informacji od niej, ze zniszczylem jej zycie, ze chce juz ograniczyc jej potrzebe interakcji z takim potworem.

Nie uwazam, ze kiedy ja pracuje zawodowo, a zona nie, to kiedy ona zrobi obiad, ja powinienem pozmywac. Pozmywalbym, gdyby ona tez pracowala zawodowo. Uwazam, ze oczekiwanie, ze facet bedzie zarabial na rodzine plus dzielil obowiazki domowe na pol z zona to obled. Fair by bylo, jakby facet zarabiajcy na cala rodzine troche zonie pomagal, np tak jak ja czasem zebierajac ja do restauracji, robiac obiad itp, ale nie powinno to byc 50 na 50, bardziej facet: 100% pracy zawodowej plus 15% rzeczy domowych i kobieta 0% pracy zawdowej i 85% pracy domowej. To zawsze wydawalo mi sie fair i tak staralem sie postepowac, jednak nigdy nie podobalo sie Judycie99 i spotykalo z agresja i wyzwiskami. Mamy zbyt rozne wizje. Szkoda, ze nie spytalismy sie o to siebie nawwzajem przed slubem.

Co dobraku szacunku i przychodzenia bez zapowiadania sie - nie mam innego wyboru (chyba ze poprosic sąd o regulacje).
Kiedy pisze smsa pytajacego czy moge zabrac dziecko dostaje 100 odpowiedzi zejestem dochodzacy tatus i jestem zalosny, ze ona cierpi a ja sobie chce zabrac dziecko. Wiec dlatego podjalem decyzje, ze bede przychodzil bez zapowiedzi, bo proby komunikacji i tak legna w gruzach. Ostatnio odprowadzilem dziecko o 21.15, nie uwazam tego za brak szacunku, bo chodzi spac kolo 23.

Nie odniose sie do pytanie czy moi rodzice sa dobrym malzenstwem i czy ich zachowania sa prawidlowe. Nie mam wiedzy i kompetencji do analizy tego. Wydaja sie zgodni i szczesliwi, ale moze sie myle.

Nie jestem chorobliwie przywiazany do matki. Mieszkam sam, sam o siebie dbam, sam zarbiam. To ze mieszkam w mieszkaniu ktore jest w tej samej nieruchomosci co mieszkanie rodzicow nie znaczy, ze mieszkam tam, bo tego pragne. Mieszkam tam, aby nie musiec placic za swoj kredyt - dzieki temu moge placic za kredyt mieszkania gdzie mieszka Judyta99. Szkoda ze Judyta99 nie rozumiesz tego. JA nie klamie.

Ostatnia rzecz, bo juz nie mam sily pisac(przepraszam jak nie odnioslem sie do czyichs pytan, jestem bardzo zmecozny):
nie zabieram dziecka do moich rodzicow dla dobra tylko i wylacznie ich. Robie to dlatego, ze wiem, ze dziecko tego chce. Bardzo lubi swoich dziadkow, czemu ograniczac jej kontakt? Ja nie ograniczam kontaktu dziecka ani z tata Judyty99, ani z mama. Uwazam ze nie mam prawa, a nawet gdybym mial, to po co? jaki to mialoby sens? Dlatego tez nie rozumiem, czemu Judyta99 sie bardzo zlosci, ze dziecko co jakis czas widzi moja rodzine. Przeciez to dla niej dobre, ona bardzo lubi do nich przychodzic i zawsze czeka ja tam dobra atmosfera, jakas fajna zabawa, jakies jedzonko. co w tym zlego? Czy ja Ci Judyto99 kiedys zabranalem zeby Twoja mama spotykala sie z wnuczka? Nigdy.

Judyto99, czemu dziecko mialoby spedzac wiecej czasu z twoja rodzina niz z moja? Moim zdaniem kontak z dziadkami z obu stron jest konstruktywny, zwazywszy, ze obie strony kochaja wnuczke bardzo.
Kiedys pamietam, jak moja mama spytala swojej wnuczki: " a czy jak mamusia i tatus pozwola, chcialabys nocowac tez u mnie tak jak nocujesz u drugiej babci?" odpowidz byla: "tak, chcialaby, bardzo bym chciala, ale mamusia nie pozwoli".
Teraz Jydyta pewnie Judyta99 mi zarzuci, ze to wymyslam i tak naprawde to dziecko wcale nie chce nocowac u mojej mamy, bo dziecko by jej to powiedzialo.
Judyto99, my mamy madre dziecko. Jak ona widzi, jak bardzo nie aprobujesz jej spotkan z moja mama, nie zapyta sie ciebie o nocowanie, bo zna odpowiedz. Dzieci nie sa glupie.

Ehh, to wszystko jest tak przykre, ze zadne slowa tego nie wyraza. Mnie sie juz czegokolwiek odechcialo, zyc nawet, a co dopiero miec jakakolwiek realacje z Judyta99. Postaram sie zawierzyc to Bogu, bo sam juz tego nie uniose.

Dobrej nocy wszystkim.

Widzicie państwo, jak mąż do tego podszedł.

Rozwod bedzie tylko formalnością, tak mi kiedyś powiedział.

A to, że ja mam teraz złamane serce, bo czuję się wykorzystana i porzucona, też jest formalnością.

W moim odczuciu ja nigdy nie byłam traktowana jak żona, tylko bardzo niepoważnie i lekko, bo tak też podchodzi on do relacji z kobietami.

Na koniec wszystkie obgaduje i robi z nich potworów.

W domu jest utwierdzany, że wszytsko robi dobrze, a to te kobiety są złe.


Rozwod nie jest problemem, bo życie w grzechu, w ciężkich grzechach nie jest dla Ciebie problemem.


Czy ktoś sobie jest w stanie, choć minimalnie wyobrazić, co ja po tym wszystkim moge czuć?


Prosiłam go, nie wspolzyjmy przed ślubem, ale bylam zbyt słaba (ja sama, bo nie mogę wszystkiego zrzucić na niego, mam wolną wolę).

Prosiłam, chodź do spowiedzi - nie był chyba z 15 lat (aż tak długo go nie znam), mogę sobie tylko to wyobrazić.

Dla Łukasza takie życie, to nie jest problem.
Bo nie jestem jego pierwsza partnerka.
I nie widział nigdy w tym problemu, ani jego rodzice którzy tolerują w nim wszystko.


Powtarzam raz jeszcze : tolerują w nim wszystko, a cała wina zawsze zrzucają na osoby trzecie, które chcą biednego Łukaszka skrzywdzić (złe kobiety przyciąga, musi iść na terapię).
Jednocześnie matka o chorych wygórowanych ambicjach i narcystycznych zapędach ciągle marzy o jakiejś nierealnej kobiecie dla niego.
Ile w tych ludziach jest pychy.

Nie dziwcie mi się, że stamtąd ucieklam



Gdybym została, z pewnością trafiłabym do szpitala psychiatrycznego.

A wszystkich sytuacji chorych, opisywać nie chcę, chyba że szanowny mąż mnie zmusi swoimi wypowiedziami.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 9:06 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Astro pisze: 02 wrz 2022, 0:42
Caliope pisze: 01 wrz 2022, 22:33
judyta99 pisze: 01 wrz 2022, 19:41 Wiedziałam też, że nie jest normalne, że syn 14 letni, koło 15 lat (nie pamiętam dokładnie) leży z mamą pod kocem i się uczą. Mnie to jakoś obrażało.
A co w tym złego i dziwnego? Ja bym chciała żeby nastolatek w tym wieku miał ze mną dobry kontakt. Żebyśmy sobie poleżelipod kocykiem i powtarzali słówka z polskiego. Tylko w większości to niemożliwe, bo obciach ze starą.Ale ty chyba masz jakieś kosmate myśli na taki temat, niemoralne czyny...
Ja mam dwóch synów.
Jeden z nich, ten młodszy od roku mieszka ze mną.
Ja nie widzę powodów dla których , jeśli syn wyraża taka potrzebę go nie przytulić, razem się nie pouczyć ( właśnie sobie leżąc np .pod kocem) itd.
Jeśli tak chce to jest to jego potrzeba , poczucia bezpieczeństwa , wsparcia ,a nawet zwykłego przytulenia . Tak samo jest że starszym synem , chodź on z racji chociażby wieku już mniej tego potrzebuje , ale są sytuacje ,że tak .
I od tego jestem rodzicem , ojcem aby im to dać , bo są dziećmi i to ich potrzeba.
Piszesz tak, bo mi nie dowierzacie, że matka uzaleznila toksycznie od siebie synów, że nic im się teraz nie układa.

A to, co napisał wyżej Niepozorny, że dla Łukasza pieniądze są bardzo wazne, jest bardzo delikatna i wyważona wypowiedzią, która Wam próbuje przekazać przez cały wątek


Łukasz ma od dziecka, albo to cecha wrodzona, bo nie wiem na ile to skutek przebywania w tak dysfunkcyjnym domu, miłość do pieniądza.

Pieniądz ceni wyżej niż jakas dziewczynę która okazala się beznadziejna, chora, zaburzona I niegodna Łukasza.
Tak mogę podsumować to co napisał.


Być może nie widzicie tego, co przebija się z jego wypowiedzi.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Moi drodzy, cały wątek nie ma sensu, bo jak czytam jak Łukasz manipuluje Wami wszystkimi, tak jak to ma miejsce na terapiach, to robię się jeszcze bardziej przygnębiona.

Być może to moje wypowiedzi wyglądały na niewiarygodne a moje relacje wyolbrzymione.

Jemu się już nie da pomoc.
A tym bardziej nam razem.

On ma do mnie taka wrogosc, taka niechęć, w poście wyraźnie widać, jak mnie obwinia, jak za każdą sytuację to ja odpowiadam (brak ślubu moja wina, zerwane terapie- moja wina, zabraniam dziecku kontaktów- robię to ze zlosliwosci).


Gdyby Ci ludzie mieli odrobinę wyższa kulturę, nie zaszyli by się pod ziemię, unikając kontaktu ze mną, tylko by przeprosili za syna , bo w tej relacji pokrzywdzona jestem ja.
Za to jak go wychowali, słucham konferencji.

Wiecie co powiedział ksiadz w jednej z nich ?
Jeśli ktoś tak traktuje kobiety, miał fatalnych rodziców.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Ruta »

Zanim odniosę się do kwestii, bardzo ważnej, kwestii sakramentu, a raczej tego, że małżeństwem sakramentalnym nie jesteście, postaram się odpowiedzieć na pytania Lukasza. Pewnie pobiję rekord dlugosci postu w tym watku. Ale i pytania złożone.

Lukaszu, zapytałeś, gdzie w twoich zachowaniach wobec twojej cywilnej żony i mamy twojego dziecka jest przemoc, co robiłeś nie tak. Pierwszy rodzaj przemocy sam opisałeś wprost. To przemoc fizyczna. Przemoc, która bardzo rani. Mój odczyt tego, co na ten temat napisałeś jest taki, że po części obwiniasz żonę za to, że ją uderzałeś. Że nie wytrzymywałeś trudnych zachowań żony. Nie neguję tego, miałeś prawo tak czuć. Natomiast ty i tylko ty odpowiadasz za sposób reakcji w takiej sytuacji. Mogłeś w każdej chwili wyjść. Lub znaleźć inne rozwiązanie, nie obejmujące bicia.
Dokąd będziesz stosowanie przemocy usprawiedliwiał, dotąd będziesz jej sprawcą. Warto poszukać terapii.

Wystarczy uderzyć bliską osobę kilka razy lub nawet raz, by relacja stała się naznaczona lękiem. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy zdarzy się kolejny raz. I pojawia się stały przewlekły stres, strach, który staje się codziennym towarzyszem osoby bitej. To co dzieje się z osobą doświadczającą bicia w cięzkiej relacji jest złozonym skomplikowanym procesem, bardzo traumatycznym. Istotnie bagatelizowanie takich zdarzeń przez terapeutów jest błędem. Albo wynikajacym z niewiedzy. Albo z podatności na manipulacje ze steony sprawcy. Jedno i drugie dosc czeste.

Kolejna forma przemocy to przemoc seksualna. Twoja żona wspomina o tym jedynie zdawkowo. To bardzo intymny temat. Napiszę więc ogólnie. Może coś z tego okaże się przydtane. I cos ci rozjasni. Wielu mężczyzn współcześnie sięga po pornografię, nie mając świadomości, że wzroce seksualne które czerpią z pornografii są wzorcami przemocy. To co z ich perspektywy jest zwykłą "odmianą", "urozmaiceniem", z perspektywy kobiet jest przemocą. Emocjonalną, ale także fizyczną, gdy mężczyzna próbując odtwarzać to, co zobaczył, zadaje fizyczny ból. I ma trudność by zrozumieć, że reakcje kobiety na ekranie zostały odegrane i kobieta wobec której tak postępuje, na wiele zachowań zaczerpniętych z pornografii będzie reagować bólem, odrazą, obrzydzeniem, lękiem. I że są to naturalne reakcje obronne.
Pornografia niszczy w mężczyznach wrażliwość, zmienia ich wzorce reagowania. Samo sięganie po pornografię jest formą zdrady, realizowania swojej seksualności poza relacją. I już sam ten fakt jest dla relacji niszczący. Z tych wszystkich powodów kochający mężczyzna nie sięga po pornografię.
Ponieważ pornografia jest silnym narkotykiem, często jej odstawienie także wymaga profesjonalnej pomocy. Podobnie jak przepracowanie myślenia o seksualności, wgranie sobie nowej, tym razem opartej na prawdzie bazy danych.

Kolejna forma przemocy to przemoc ekonomiczna. Małżenstwo opiera się na współpracy kobiety i mężczyzny. Z waszych opisów wynika, że w waszej relacji ty zarabiałeś i ty podejmowałeś wszystkie decyzje ekonomiczne, także o zakupie mieszkania. O sposobie korzystania z mieszkania (ty wlasny pokój, zona z dzieckiem - swoją drogą co najmniej dziwna decyzja z perspektywy budowy zdrowej relacji kobiety i męzczyzny). Doprowadziłeś też do sytuacji w której została zawarta intercyza. Na niekorzysc zony, skoro zajmowala się domem, dzieckiem i nie osiagala dochodow. Pytanie, czy jest ona zawarta w ogole w spob ważny? Istnieja wady oswiadczenia woli. Bylbys gotów cofnac intercyze, czy wazniejsze jest trzymanie kontroli nad majatkiem, co do zasady takze w cywilnym ustroju bwspolnym?

Nie oceniam tej decyzji, nie wiem jakie były jej powody. Domyślam się, że chodziło właśnie o zakup mieszkania i to, by było ono twoją własnością, a nie waszą własnością. ATak sam siebie zapytaj, ile ww tej decyji było rad twojej mamy, lub innej osoby z twojego otoczenia? l
Niemniej jednak pełna kontrola nad finansami, wydzielanie zarobków, nawet hojne, lub bardzo hojne, wyczerpuje kryteria przemocy ekonomicznej. Druga osoba jest w takiej relacji zależna finansowo, traci zdolność do decydowania o sobie, zostaje podporządkowana decyzjom innej osoby.

Kolejna forma przemocy to przemoc psychiczna, wyzwiska, odmowa współpracy, uzgodnień. Nie ma znaczenia że takie zachowania prezentuje też twoja cywilna żona. Odpowiadasz za swoje zachowania. Jak również za to, by chronić siebie w zdrowy sposób przed przemocą. Ale twojej przemocy nic nie usprawiedliwia.

Kolejna przemoc, to przemoc wobec dziecka. Wyzywanie mamy dziecka przy dziecku jest przemocą wobec dziecka. Bicie mamy dziecka przy dziecku jest przemocą wobec dziecka. Omawianie matki dziecka przy dziecku z innymi osobami w sposób krytyczny wakże w formie rozmowy telefonicznej jest przemocą. Brak współpracy z mamą dziecka także. Co do ciągnięcia dziecka do babci, jeśli jest to na siłęz przez presję, choćby emocjonalną, także into jest przemoc.

Pavel napisał, że zmuszamy dzieci do różnych rzeczy, chodzenia do szkoły na przykład. W katalogu takich rzeczy jest jeszcze dentysta i mycie zębów. Zmuszanie do tych czynności także jest przemocą. Stosowanie przymusu i presji zawsze jest przemocą. Także w odniesieniu do dzieci. A nawet szczególnie wobec dzieci, bo dzieci nie mają żadnych mozliwości obrony.

Jest jeszcze kwestia twojej relacji z rodzicami. Bardzo racjonalnie potrafisz uzasadnić z jakiego powodu cały czas nie wyprowadziłeś się z domu i czemu kupiłeś mieszkanie tuż koło swoich rodziców. Jednak prawda jest taka, że mężczyzna zakładając swoją rodzinę opuszcza ojca i matkę swoją. Nie zrobileś tego.

Z opisów wynika także, że twoja mama wielokrotnie negatywnie wypowiadała się o twojej cywilnej żonie. Odczytuję to tak, że bez protestów z twojej strony, a mozliwe nawet, że przy twojej zgodzie i aprobacie. To także forma przemocy, tworzenie frontu z rodzicem/rodzicami przeciw partnerce/żonie/matce dziecka. Każdy taki front jest przemocowy.

Kolejna forma przemocy, to oczekiwanie, że będziesz zwolniony z obowiązków domowych ponieważ pracujesz. Żona i matka dziecka to nie darmowa służba domowa. Gdybyś żył sam, swoje mieszkanie potrzebował bys odkurzyć, zrobić sobie zakupy, przygotować posiłki, pozmywać po nich, uprać ubrania. I wykonać szereg innych czynności. Zwykła kultura osobista wymaga sprzątania po sobie, gdy żyje się wspólnie z inną osobą, umycia toalety, wanny, wyrzucenia śmieci, przetarcia blatu, odstawienia naczyń, zostawiania wspólnych pomieszczeń w takim stanie w jakim się do nich weszło. Lub lepszym.
Opieka nad małym dzieckiem jest pracą i jest wyczerpująca na równi, a bywa że i bardziej od pracy zawodowej. Bywa, że to mlodej mamie trzeba przygotować posiłek, wstawic pranie, dać wolne, by wyszła po całym dniu cięzkiej pracy na spacer, albo mogła przespać chociaż kilka godzin bez pobudek. Ciąża, połóg, karmienie, bezsenność w pierwszych latac życia dziecka wyczerpują fizycznie nieraz tak mocno jak praca w kamieniołomach.

No i kwestia dziecka. To wasze dziecko. Praca nie zwalnia z bycia ojcem. No i jak się okazuje gdy nie mieszkacie razem, jednak masz siły, by po pracy zajmować się dzieckiem. Choć jak piszesz wciąż jeszcze pracowałeś w tym czasie w nadgodzinach...

To są podstawowe obszary w których dla mnie jest oczywiste, że byłeś i jesteś osobą sprawującą przemoc wobec mamy twojego dziecka i wobec dziecka. Widzę ich więcej, ale najpierw warto rozbroić najbardziej tykające bomby.

Judyto, wybacz, że piszę o tobie w twoim wątku w trzeciej osobie.

Tak, twoja żona cywilna także stosuje różne formy przemocy. Ale ma do tego znacznie mniej narzędzi. Jest zależna ekonomicznie, we wrogim wobec siebie srodowisku, w każdej chwili zagrożona przemocą fizyczną z twojej strony. Po tych latach życia w relacji, którą uważała za małżenską, i w którą inwestowala swoje zaangażowanie, czas, wszystkie zasoby, jest także zagrożona bezdomnością. Wybaczcie porównanie, ale jak sie kijem oklada psa i zagania go w róg klatki, nie ma co sie dziwic, że warczy i próbuje gryźć. Ale to nie pies trzyma kij, klucze do klatki i kartę do bankomatu.

Okazujesz też swojej cywilnej żonie lekceważnie, korzystając z tych wszystkich przewag, i lekcewazysz także jej prawa jako matki, w tym wspoldecydowania o tym czy zmuszac dziecko do kontaktów z babcia, o godzinie powrotu dziecka i pewnie wielu innych sprawach. I tak, jest w moim odczuciu dokladnie tak jak pisze Judyta, manipulujesz tak, by twoja przemoc stawala sie niewidoczna, albo tracila na znaczeniu, albo byla jakby usprawiedliwiona zachowaniami twojej cywilnej zony. Ja tego nie kupuje. Przemoc pozostaje przemoca. I nalezy z niej jak najszybciej zrezygnowac.

To nie jest też tak, że "ujawnisz" na forum, że nie jest to twoja zona sakramentalna, wiec kazdy cie poklepie, że mozesz sie wobec tego bez konsekwencji rozwiesc. To kobieta, matka twojego dziecka. Nalezy sie jej twoj szacunek i powstrzymywanie sie od jakiejkolwiek formy przemocy. Oraz nawiazanie wspolpracy w sprawach dziecka, a nie narzucanie tego co ty uwazasz za sluszne. To takze kobieta, którą w ostatnich latach na rózne sposoby krzywdziles. Nalezy sie jej twoje zadoscuczynienie.

***
Judyto. Nic sie nie zmienilo. Przed toba praca nad tym by nauczyc sie chronic przed przemoca i stawiac granice. Oraz by chronic przed przemoca takze wasze dziecko. W opisanej sytuacji to najważniejsze na dzis zadanie. I zdecydowanie potrzebujesz skupic sie na sobie i odwiesić od meza. Pisalas, ze podejmujesz terapie. Super.
***

A przed wami decyzje.
Ja z perspektywy wiary widze takie rozwiazanie: koniec z udawaniem małżenstwa, ktorym nie jestescie. Reszta jest jakm plan, który wykonuje tu wiele i wielu z nas:utrzymanie separacji faktycznej, nawrócenie każdego z was, indywidualne, terapia - indywidualna i praca nad soba, bo oboje, jak i wiekszosc z nas tu obecnych, w tym ja, jestescie deficytowi. W miedzyczasie obopolna praca nad wspolpraca w sprawach rodzicielskich, uregulowanie kontaktow, finansow.
No i element dodtakowy dla osob niesakramentalnych: rozeznanie przy pomocy doswiadczonej osoby duchownej, czy dojrzeliscie do sakramentu małzenstwa, czy nie ma ku temu przeszkod, na przyklad w postaci nie ujawnionej sakramnetalnej zony, czy sakramentalnego męża, czy też moze sie rozejsc kazde w swoja strone.

Sami o własnych silach tego co nawarzyliscie raczej nie wypijecie. Moze juz czas na was, by rozpocząć wspolprace z Bogiem. Z ktorym każde z was zalązek relacji ma.
Ja jestem pewna, po swoich doswiadczeniach osobistych i doswiadczeniaxh osób, ktore z Bogiem zmieniaja swoje zycie, ze On ma dla was rozwiazania. I uzdrowienie. Bo każde z was kocha. Czeka. Wystarczy zacząć z Nim rozmowę. Na przykład na Adoracji.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Firekeeper pisze: 01 wrz 2022, 22:12 Ja nie trafię do Judyty myślę, że to jest ten moment, który przechodziłam ja niedawno. Moment kumulacji całej złości, gniewu, frustracji. Wtedy nie myśli się logicznie. Czyta się to co się chce przeczytać. Widzi się to co się chce widzieć.
Myślę, że Judyta w tym momencie kiedy Twój mąż wyraźnie powiedział, że nie widzi już z Tobą przyszłości masz poczucie utraty kontroli nad nim. Próbujesz ją odzyskać. Więc w tym momencie będziesz robić wszystko żeby tylko tego męża utrzymać przy sobie. Nie dasz mu odejść w spokoju. Na ten moment on jest ten zły i jemu poświęcasz całą uwagę. Widzę to po Twoich wpisach. Ulewa Ci się. Może to dobrze, wyrzucić to z siebie. Ja w sumie też musiałam wyrzucić. A potem doszłam do ściany spojrzałam wstecz i zobaczyłam siebie samą beznadziejną kobietę, wiszącą na mężu, wszystko co najgorsze. Miałam ochotę skończyć ze sobą, tak się beznadziejnie czułam. Ale nie zabiłbym się, pewnie jeszcze ostatnim moim działaniem byłoby wzbudzić w mężu litość, odegrała bym typowy teatr jak kiedyś proszki plus alkohol. Tak żeby rodzina widziała co mój mąż ze mną robi pisząc z tymi kobietami. Potrzebowałam pomocy i ratunku ja. Nie mąż tylko ja. Pamiętam ten moment kiedy zdecydowałam nie będę kontrolować męża, nie wracam do przeszłości. Akceptuję życie takie jakie dziś jest. Nie pozwolę dłużej moim emocją rządzić. Tylko wiesz to wszystko dalej nie jest takie proste. Ja mam cały czas kryzysy. Negatywne myślenie bardzo mocno siedzi w mojej głowie tak samo jak chęć kontrolowania. Ale poświęcam uwagę sobie. To siebie chce kontrolować i nad sobą samą panować. Chce być dojrzałą kobietą i opanowaną.
Droga Firekeeper, tak na ten moment jestem w tak potwornym kryzysie, że nikt mnie z tego nie wyciagnie, oprócz samego Boga.
Ten człowiek, który wyżej zamiescil post, dosłownie mnie pożarł, zmielil i wypluł.

I jeszcze dostaje w domu feedback, informację zwrotną na swój temat, że on to ze mną był biedny, że musi uciekać ode mnie, bo szkoda całe życie sobie marnować, "współczujemy Ci Lukasz".
Ja sobie wchodziłam i to czytałam, bo tak mnie moja intuicja zaprowadziła.
Oni mnie od połowy małżeństwa, regularnie szkalują z matką w wiadomościach ktore ze sobą wymieniają.

Może nie panuje nad emocjami- ale ponieważ on to robi od lat, ma koalicję z matka przeciwko mnie, gdzie Ona robi wszystko, by mnie znienawidził i odrzucil, terapeuci mnie pytali, jak Ona reaguje na jego wiadomości w których mnie opisuje jak wyżej.
W jako sposób odpisuje matka ?

Otóż utwierdza go, jak bardzo chora jestem i jak biedny on jest i jak musi mnie opuścić

Pewnego razu, przeczytałam jak kolejny raz on pisze o mnie z matka.
Dostałam takiej histerii i agresji, że wzięłam jego telefon i chciałam rozwalić.

Wiecie co zrobil?
Wezwał na mnie pogotowie.....

Czy to nie jest przemoc psychiczna?

Jeśli dowiem sie na tym forum, że nie jest i że to ja znowu jestem problemem; bo mam antypatię do jego matki, to przestanę wierzyć w ludzi.


Oni mnie traktują jak osobę chorą psychicznie.
To jest normalne?

Zostałam doprowadzona do skrajnych emocji, przestałam sobie radzić ze sobą, na co mąż siła wezwał na mnie pogotowie.

Uwierzcie, bylam w różnych miejscach, gdzie ludzie się na przemocy znają.
To jest już drastyczna przemoc psychiczna.

Najpierw latami doprowadzać kogoś do takiego stanu, że w wyniku nagromadzonych emocji przestał sobie radzic, a potem wzywać karetkę by mnie zabrała do szpitala psychiatrycznego.

A ja myślę, że nie psychiatra mi potrzebny, tylko dojrzaly, psychicznie zrównoważony mąż.
Relacja z Bogiem i odbudowa siebie, bo jestem po dużych przejściach z którymi miałam prawo sobie nie dawać rady.

Jeśli mąż wzywał karetkę siłą, pod przymusem, czy to jest miłość?
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Sarah »

Ok Judyto, to przecież tylko forum, nie rozprawa rozwodowa w sądzie, nie musicie się tu z mężem przerzucać opisami małżeństwa, czemu miałoby to służyć? To moje subiektywne odczucie, ale ja czytając to co pisze twój mąż czuję chłód i jakiś wewnętrzny niepokój, mój "antynarcystyczny radar" się uaktywnia, więc cię rozumiem ;) Za to nie rozumiem, dlaczego chcesz dalej ciągnąć tę relację, mieszkać z mężem?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

Judyta jaki jest Twój cel?

Chcesz widzieć męża cierpiącego?

Jeśli małżeństwo to dla Ciebie gehenna, a nawet nie macie ślubu kościelnego, a przy okazji komentarza o stwierdzeniu nieważności małżeństwa nawet się na ten temat nie zajaknełas, że sakramentu nie macie to w czym masz problem. Po co Ci ten mąż? Co chcesz osiągnąć?

Chcesz tutaj opisywać i przekonywać nas na siłę, że jest zły? Oskarżać go bardziej? Rzucać epitetami w jego stronę?

O sobie nic nie mówisz. Tłumaczysz się tylko jak to jesteś zmanipulowana przez męża, jaki jest zły. Tylko zauważ, że to on od Ciebie odszedł, a nie Ty od niego. Większość ofiar z związków narcystycznych czy psychopatycznych odczuwa ulgę, że uwolniło się w końcu od małżonka. Ty czego chcesz?

Co Ci daje przypominanie i opisywanie wszystkiego co się wydarzyło. Mąż od Ciebie odszedł, nie chce z Tobą być. Koniec już z przeszłością. Nie ma. Masz wpływ na to co jest dziś. Kim jesteś dziś? Kim chcesz być jutro? Zacznij już dziś żyć SWOIM życiem. Interesować się swoim życiem. Dosyć już życia mężem i jego rodziną. Przeszłości jak z nie zmienisz nie masz na to wpływu. Czas najwyższy pogodzić się z tym co było i wziąć odpowiedzialność za siebie i dziecko.
Zablokowany