Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Przepraszam, ale muszę to zacytować.

O pornografii
W małżeństwach, w których istnieje tego typu uzależnienie seksualne, pojawia się zmniejszona intymność i wrażliwość, niepokój, skrytość, izolacja oraz zaburzone poczucie bezpieczeństwa związane z lękiem przed utratą pracy czy niezdolnością spłacenia zaciągniętych długów. Wśród dalszych, tragicznych skutków seksualnego zniewolenia wymienia się separację i rozwód.


Małżeństwo to nie było malzenstwem w istocie, a życiem w grzechu.

Tak, coś mnie powstrzymało, przed wyjściem za tego człowieka.
Ale nie napiszę tak zuchwale jak on.


Nie napiszę dziś "już Cię nie kocham, nie chcę być Twoim mężem, będę sam, albo z KIMŚ INNYM".

A wcześniej, wiele lat wstecz: może będę jeszcze szczęśliwy

Na każdym zdjęciu, niemalże na każdym nie widać żadnego zainteresowania i zażyłości męża ze mną.
To ja go całuję i jestem w niego wpatrzona, on wpatruje się w obiektyw i się napusza.

Tak to wygląda.
Często też przegląda się w lustrze, oglada swoją klatkę piersiową, bo dla niego synonimem meskosci jest sylwetka i zawartość portfela....


Jest też, w mojej opinii seksoholikiem.
Czy mam rozwinąć ten wątek ?


Naprawdę, moim celem nie było wchodzenie tutaj i szkalowanie męża.

Ale szokuje mnie to, jak zmienił się PO URODZENIU dziecka.
Jak przestałam być dla niego atrakcyjna (nie tylko fizycznie, myślę że bardziej jako ktoś przyklepany, zdobyty, jako jego wlasnosc).


Nie chce opisywać tu intymnych szczegółów.
Ale pornografia sprawila, że on już nie jest w stanie czuć zadowolenia ze wspolzycia ze zwykłą kobietą, jaką jestem.


On patrzy na każdą kobietę, która w jego oczach jest atrakcyjna fizycznie, jak przedmiot do zaliczenia.
Widzę to od dawna.
Jak widzi jakieś rozebrane kobiety, np. Na basenie, patrzy na nie pożądliwie, po czym gdy zrobiło mi się przykro, odparł z agresja wręcz: co Ty dziecko jesteś???

Nie współżyjesz ze mną i się dziwisz?

Daję już trzeci przykład w tym wątku, że i to jest moja wina.

Gdy miałam jakieś powody, że nie wspolzylam z nim przez dłuższy czas , poczuł się odtracony.

Po powrocie do domu, bo mąż pracował 3 miesiące za granicą, pożyczyłam kiedyś jego komputer.

Zapomniał zamknąć tej karty.
Wiecie co na niej znalazłam?

Stronę agencji towarzyskiej, ogłoszenie kobiety, która sobie wybral, wg swoich preferencji.
Maz zaczal się wtedy śmiać i mówił, że tego nie zrobił.
Mówił mi, że tylko o tym myślał.
I że to znowu moja wina, bo on nie będzie żyć bez seksu przeze mnie.


Kolejna rzecz, ktora mnie zszokowala
Pewnego razu jak mnie do siebie zaprosił, do pokoju, wieczorem (zapewne w jednym celu, nie było to budowanie więzi emocjonalnej, o której marzylam), rozmawialiśmy.

Nagle mąż wypalił, że moglibyśmy razem grać w porno... nagrywać filmy i je sprzedawać.....


Tych szokujących mnie zdań które wypowiedział byli więcej....


Możecie sobie tylko wyobrazić, jak bardzo poraniona jestem i czego on od początku ode mnie chciał.

I coś mi się wydaje, że nie chodziło o to, co mnie.
Mnie chodziło o miłość...
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: kocimiętka »

judyta99 dlaczego gdy tu na forum dość szeroko była podniesiona kwestia stwierdzenia nieważności przysięgi małżeńskiej przez sąd biskupi nie przyznałaś się, że nie jesteście małżeństwem sakramentalnym tylko cywilnym?
Nowiutka

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Nowiutka »

Firekeeper pisze: 01 wrz 2022, 9:29 Może być tak, że się tylko czepiam ale zobacz:

Napisałam:
Łukaszu napisałeś sam z siebie na Tym forum w wątku żony?
A Ty mi Judyta odpowiadasz za niego
Tak, napisał sam z siebie, ja go o to nie prosiłam, ani tym bardziej nie zmuszałam.
Taki szczegół ale pokazuje jak próbujemy drugą osobę kontrolować. Zobacz Judyta ile Twój mąż w opisie wymienił właśnie takich prób kontrolowania jego, jego zachowań. Zmieniania. Wiszenia na nim. Masz rację to wszystko to współuzależnienie z którym musisz sobie poradzić inaczej emocjonalnie wykonczysz i siebie i męża. Ja właśnie byłam na takim dnie. Straciłam szacunek i do męża i do siebie. Czytając Twojego męża mam teraz mniej więcej obraz tego jak mój mąż się czuł kiedy to ja próbowałam go leczyć, zmuszać do terapii, robiłam z niego chorego, uzależnionego, przemocowca do którego nie miałam za grosz szacunku.
Bardzo piękny mądry post. Kochani miałam to samo.
Łukaszu, Judyto, nie poddawajcie się. Może potrzebujecie dłuższej separacji ale jeszcze macie jakiś pokrętny ale dialog a to dużo.
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Niepoprawny83 »

judyta99 pisze: 01 wrz 2022, 19:41

I nawet nikogo nie winię, że jestem tu kompletnie niewiarygodna w tym, co piszę.
Tym bardziej się utwierdzam, że mąż ma cechy narcystyczne i cały wątek właściwie nie ma sensu, bo tego się pozytywnie nie rozstrzygnie.
(...)

Wiedziałam też, że nie jest normalne, że syn 14 letni, koło 15 lat (nie pamiętam dokładnie) leży z mamą pod kocem i się uczą. Mnie to jakoś obrażało.

Myślę, że mama męża uzaleznia od siebie synów i jest to jej do czegoś potrzebne.
(...)
Ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo skołowana, zagubiona osoba i balansuje ciągle na granicy silnego uzależnienia od rodzicow a prob oderwania się od nich, ale żona do tego nie zachęca (przestawiam jego perspektywę, probuję przynajmniej).

(...)
Jeśli chodzi o zajęcie się sobą, próbuje z wszystkich sił. A moje próby poradzenia sobie były bardzo konkretne.

Są pewne rodziny, w których jest sekret, tajemnica poliszynela i ktoś bardzo nie chce, by te zasady zostały rozpracowane, że są mocno dysfunkcyjne. Ja zagrazalam temu, a więc się mnie pozbyli, manipulując mężem, którym łatwo manipulować, gdy zywi do mnie bardzo negatywne emocje i jest pogrążony w kryzysie .
Jeśli to Cię pocieszy to dla mnie twoja wizja małżeństwa brzmi bardzo wiarygodnie, pewnie dlatego, że sam spotykam się z podobnymi zachowaniami żony i jej rodziny. Na szczęście na mniejsza skalę, bo trochę stwardniałem ostatnimi czasy, ale gdybym był miękką kluchą sprzed 3-4 lat to już pewnie leczyłbym się teraz u specjalisty. Jeśli masz rację (bo nie wiem czy masz) to nie pomoże nic innego tylko wzmocnienie samej siebie. Nieokazywanie strachu, tacy ludzie żywią się nim i tylko wobec przestraszonych są groźni. Jeśli dojdziesz do wniosku, ze odrzucenie Twojej osoby NIE JEST Twoją winą, tylko winą dysfunkcyjnej rodziny męża i jego samego poczujesz się lepiej i staniesz mentalnie na nogi. Wiem, jak bardzo ranią zachowania jakie serwuje Ci Twoja rodzina, ale wiem, ze można się wyrwać z karuzeli obłędu na jaką chyba próbują Cię wpakować.

Leżenie pod kocem też mi się nie podoba. U mnie żonka często jest nieobecna fizycznie bądź mentalnie przez cały dzień dla dzieci poczym nadrabia to nocami gdy spią razem na zmianę w weekendy. Dla mnie to zaczyna być niepokojące.

Powątpiewam, czy Twój mąż naprawdę chce się wyrwać z relacji se swoją rodziną, ale może...
Oczywiście możemy się mylić i nasze wizje naszych małżeństw są błędne, ale w moim przypadku stwierdziłem, ze wierzę we wnioski oparte na gruncie swoich doświadczeń i obserwacji i jak na razie nie żałuję.
Zaufaliśmy miłości.
Nowiutka

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Nowiutka »

Judyto, piszę z innej dalszej już perspektywy. Zostaw to.
To ty sobie stawiasz granice nie innym.
Ja obecnie tego się uczę, że prawo innych do ich działań i wyborów nie jest tym samym co moralna subiektywna ocena działania.
On ma prawo robić tak a nie inaczej. on ma prawo widzieć to inaczej bo obiektywizm nie istnieje.
Ma prawo.
Możesz być zla, smutna, ale nic ci do tego bo to on nie ty.
Kiedyś przy terapii może do tego dojdziesz.ja ten wątek zaczynam po prawie 4 łatach i 2 epizodach depresji.
Daj sobie czas i spróbuj się już nie napędzać.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Sarah pisze: 02 wrz 2022, 9:40 Ok Judyto, to przecież tylko forum, nie rozprawa rozwodowa w sądzie, nie musicie się tu z mężem przerzucać opisami małżeństwa, czemu miałoby to służyć? To moje subiektywne odczucie, ale ja czytając to co pisze twój mąż czuję chłód i jakiś wewnętrzny niepokój, mój "antynarcystyczny radar" się uaktywnia, więc cię rozumiem ;) Za to nie rozumiem, dlaczego chcesz dalej ciągnąć tę relację, mieszkać z mężem?
Droga Sarah, ja już nawet nie chcę mieszkać z mężem, ja po prostu chcę go ratować....
Marzę że wróci tamten Lukasz1991.

Nie pisałam tego, ale On nie tylko na mnie reaguje agresywnie.
Jeszcze po rozmowach z rodzicami wraca w silnych emocjach (chyba ze go wspierają że dobrze robi).

Pewnego dnia wrócił od nich z rozpacza i agresja, bo mu nie pozwolili pomoc bezdomnemu i przetrzymać dla niego mebli (mąż lubi pomagać biednym), przy okazji chcę dodać, że moja niesamodzielnosc sprawia, że czuje się bardziej męski (może się mylę).

Dostał napadu agresji I w szale podarł wizerunek Maryi, który wywiesiłam w kuchni.
Kalendarz maryjny.....

Ja się o niego martwię.

Stąd pomysł tego forum i stąd moje "molestowanie" męża.. wiem że to robiłam w najgorszy mozliwy sposób, ale to miala być próba (choć agresywna) z mojej strony otwarcia mu oczu....
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

kocimiętka pisze: 02 wrz 2022, 10:08 judyta99 dlaczego gdy tu na forum dość szeroko była podniesiona kwestia stwierdzenia nieważności przysięgi małżeńskiej przez sąd biskupi nie przyznałaś się, że nie jesteście małżeństwem sakramentalnym tylko cywilnym?
Prawdopodobnie ze wstydu.
Ja nie miałam nigdy złych intencji.
A jeśli chodzi o to, że opisuję głównie męża i krzywdy, jakie mi wyrządził, to pewnie jest to jakaś reakcja na traumę.

Bo ja mu po prostu zaufałam..
I wierzyłam, że on mnie kocha jak ja jego.

Swoje zachowania też opisałam, gdzie stosowałam przemoc, poza tym bez moich opisów sami to zauważyliście, gdzie jest moje zło w tej relacji.
Nowiutka

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Nowiutka »

judyta99 pisze: 02 wrz 2022, 11:50
Stąd pomysł tego forum i stąd moje "molestowanie" męża.. wiem że to robiłam w najgorszy mozliwy sposób, ale to miala być próba (choć agresywna) z mojej strony otwarcia mu oczu....
Ty nie jesteś od tego.
Zatrzymaj się w swojej kontroli.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Niepoprawny83 pisze: 02 wrz 2022, 10:36
judyta99 pisze: 01 wrz 2022, 19:41

I nawet nikogo nie winię, że jestem tu kompletnie niewiarygodna w tym, co piszę.
Tym bardziej się utwierdzam, że mąż ma cechy narcystyczne i cały wątek właściwie nie ma sensu, bo tego się pozytywnie nie rozstrzygnie.
(...)

Wiedziałam też, że nie jest normalne, że syn 14 letni, koło 15 lat (nie pamiętam dokładnie) leży z mamą pod kocem i się uczą. Mnie to jakoś obrażało.

Myślę, że mama męża uzaleznia od siebie synów i jest to jej do czegoś potrzebne.
(...)
Ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo skołowana, zagubiona osoba i balansuje ciągle na granicy silnego uzależnienia od rodzicow a prob oderwania się od nich, ale żona do tego nie zachęca (przestawiam jego perspektywę, probuję przynajmniej).

(...)
Jeśli chodzi o zajęcie się sobą, próbuje z wszystkich sił. A moje próby poradzenia sobie były bardzo konkretne.

Są pewne rodziny, w których jest sekret, tajemnica poliszynela i ktoś bardzo nie chce, by te zasady zostały rozpracowane, że są mocno dysfunkcyjne. Ja zagrazalam temu, a więc się mnie pozbyli, manipulując mężem, którym łatwo manipulować, gdy zywi do mnie bardzo negatywne emocje i jest pogrążony w kryzysie .
Jeśli to Cię pocieszy to dla mnie twoja wizja małżeństwa brzmi bardzo wiarygodnie, pewnie dlatego, że sam spotykam się z podobnymi zachowaniami żony i jej rodziny. Na szczęście na mniejsza skalę, bo trochę stwardniałem ostatnimi czasy, ale gdybym był miękką kluchą sprzed 3-4 lat to już pewnie leczyłbym się teraz u specjalisty. Jeśli masz rację (bo nie wiem czy masz) to nie pomoże nic innego tylko wzmocnienie samej siebie. Nieokazywanie strachu, tacy ludzie żywią się nim i tylko wobec przestraszonych są groźni. Jeśli dojdziesz do wniosku, ze odrzucenie Twojej osoby NIE JEST Twoją winą, tylko winą dysfunkcyjnej rodziny męża i jego samego poczujesz się lepiej i staniesz mentalnie na nogi. Wiem, jak bardzo ranią zachowania jakie serwuje Ci Twoja rodzina, ale wiem, ze można się wyrwać z karuzeli obłędu na jaką chyba próbują Cię wpakować.

Leżenie pod kocem też mi się nie podoba. U mnie żonka często jest nieobecna fizycznie bądź mentalnie przez cały dzień dla dzieci poczym nadrabia to nocami gdy spią razem na zmianę w weekendy. Dla mnie to zaczyna być niepokojące.

Powątpiewam, czy Twój mąż naprawdę chce się wyrwać z relacji se swoją rodziną, ale może...
Oczywiście możemy się mylić i nasze wizje naszych małżeństw są błędne, ale w moim przypadku stwierdziłem, ze wierzę we wnioski oparte na gruncie swoich doświadczeń i obserwacji i jak na razie nie żałuję.
Ja o tym wiem od dawna, że ODRZUCENIE MNIE, drogi Lukaszu1991, to Wasza wspólna decyzja.
Twoja i Twojej rodziny.

BARDZO starałeś się to ukryć i wziąć to na siebie, ale ja wiem, że wywołują na Tobie presję psychiczna, gdyż nie spełniłam Waszych oczekiwań.


Uważam też, że sposób w jaki Lukasz1991 komunikuje mi, że mnie już nie chce i nie kocha, nie ma za wiele wspólnego z byciem przyjacielem.
Nie ma w tym odrobiny wrażliwości, wiedząc że w jakiś sposób (może dysfunkcyjny, może chory) go kocham i pokazałam mu, że chcę tą rodzinę ratować.

Jednak on i jego rodzice już dawno mnie spisali na straty, bo:

A) jestem psychicznie chora, zaburzona- wg ich opinii i osądu moich zachowań, które zaprezentowałam u nich w domu, dodatkowo pomaga im fakt, że mój tata leczy się psychiatrycznie, bo się leczy.

To jest jeden z głównych powodow, dlaczego mnie już nie chcą, jeden z najbardziej istotnych.
A ja myślę że miłość jest ponad wszystko, w tym choroby. W końcu tak głosi przysięga małżeńska, a skoro nikt z nas tego nie obiecywał, łatwo to złamać, tym bardziej mając takich doradców jak ma Lukasz1991.

ADNOTACJA co do mojego zdrowia psychicznego:
Ja jestem w trakcie diagnozowania.
Diagnozy w psychiatrii są niełatwe.
Można bardzo pomylić ze sobą różne jednostki.
Lekarze z reguły nie stwierdzają mi choroby psychicznej, bylam już u kilku.
Za to diagnozują przewlekły stres i zaproponowano mi test osobowości.
Miałam też zdiagnozowane zaburzenia adaptacyjne w reakcji na stres (poczytajcie o tym, jeśli macie ochotę).
No i oczywiście zaburzenia osobowości, które nikogo na forum pewnie nie zdziwią.

B) bo nie mam pieniędzy, statusu społecznego, sukcesów i prestiżu, bo nie jestem dla ich syna, który osiągnął sukces finansowy - jest to mezalians - pieniędzy w sensie majątku osobistego, nie mam go wcale.
W och opinii również nie rokuję, by miało się cokolwiek zmienić na lepsze.
A intercyza jest zabezpieczeniem, bym ani złotówki nie wyniosła z majątku osobistego Lukasza1991.
Lukasz1991 podczas trwania małżeństwa odłożył 100 tysięcy złotych. Nie było mi o tym wiadomo, póki sama, przypadkowo dowiedzialam się, że kupił drugie mieszkanie.
Dla jasności: ma 2 mieszkania plus 3 w którym mieszka jest własnością jego rodziców.
Wszystko działo się za moimi plecami, we współpracy z rodzicami i bratem.
Zawsze byli ważniejsi ode mnie.
Szczególnie że stałam się ich wspólnym wrogiem i jak mąż mi kiedyś napisał CIĘŻAREM dla niego.

C) bo nie jestem już taka jak dawniej, czyli cicha uległa zahukana i jak sam maz mówił kiedyś o mnie "szara myszka". Bo nie patrze już na niego z zachwytem jak dawniej.
Bo nie chcę żyć tak jak on mi z rodziną to przygotował. Tak jak oni to widzą.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 22:53 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamienione na nick
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

judyta99 pisze: 02 wrz 2022, 11:50
Droga Sarah, ja już nawet nie chcę mieszkać z mężem, ja po prostu chcę go ratować....
Marzę że wróci tamten Lukasz1991.
Chcesz ratować męża, a siebie chcesz ratować? Żeby pomóc drugiej osobie najpierw trzeba pomóc sobie. Ja też chciałam ratować męża. Tak bardzo, że nie wiem kiedy sama wpadłam w to samo bagno. I tak o to dwie osoby taplały się w błocie. I jeszcze tym błotem się obrzucały. Chlewik na całego. A błoto trzymało i to bardzo jak się siedziało w nim po uszy to nawet próbując wyczołgać się wciągało bardziej.
Ja się o niego martwię.
Rozumiem, ale to nic nie da. Czasami niestety trzeba drugiej osobie pozwolić na to by do tego błota wpadła i jak jej samej zacznie przeszkadzać, śmierdzieć i uwierać to sama zdecyduje żeby z niego wyjść. Ale rękę podać jak już się wygrzebie, a nie kiedy wychodzi, bo wciągnie Cię z powrotem, bo razem zawsze raźniej. Ponoszenie konsekwencji. Każdy musi dojść do swojego dna żeby móc się od niego odbić. Ja wiem jakie jest moje dno i wiem jaka to ciemna dziura pcha mnie w nią mocno kiedy jestem słaba ale trzymam się i zapieram, bo wiem czym to śmierdzi.
Stąd pomysł tego forum i stąd moje "molestowanie" męża.. wiem że to robiłam w najgorszy mozliwy sposób, ale to miala być próba (choć agresywna) z mojej strony otwarcia mu oczu....
Ile razy ja próbowałam otworzyć oczy mojemu mężowi w każdy możliwy sposób. Tylko ja tak samo ślepa byłam. Starasz się tylko i frustrujesz. Dochodzisz do ściany. Frustracja przechodzi w przemoc. Zaczynasz żyć emocjami. Gniew i nienawiść miesza się z współczuciem i tęsknotą. Emocje aż się wylewają na drugą osobę. Nie otwierasz drugiej osobie oczu na problem tylko sama stajesz się problemem. Robiłam awantury mężowi o każdą kobietę i co on robił? Dalej za nimi latał tylko się ukrywał. Więc ja zaczęłam go szpiegować. Jak się dowiedział, że szpieguję, zaczął szukać innych możliwości. A potem to już przestał się kryć. Miał wymówkę żona kontrolująca, szpiegująca i manipulantką, a inne kobiety ciepłe i wesołe. Mnie nie dziwi, że wolał uciekać do innych. Skoro zamieniłam się w kobietę demona. Więc całe to moje pokazywanie mu problemu pogorszyło problem. A jeszcze i ja narobiłam sobie problemów. Są takie sytuacje, że trzeba ludzi zostawić samych sobie, żeby poniosły konsekwencje. Po to mamy separację. Nie jesteśmy ratownikami i cudotwórca mi. Czasami się nie da i już.

,, Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było. "

Nie bój się. Odpuść. Zacznij żyć. Ja zmarnowałam 13 lat całą swoją młodość na walkę. A mogłam zrobić to szybciej i nie kosztem siebie samej. Bałam się puścić wolno mojego męża i to jak się bałam. Wolałam mieć go złego przy sobie niż nie mieć z nim w ogóle żadnego kontaktu. To jest uzależnienie chore uzależnienie.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Założyłam ten wątek, gdyż szukałam pomocy, bo sytuacja jest arcytrudna.

Większość przemocych zachowań męża wobec mnie jest pod pełna aprobatą jego rodziców a nawet wręcz po dyskusjach z nimi ona się nasila, bo dają na to przyzwolenie.

Od momentu mojej wyprowadzki, udają że nie istnieję, tłumacząc swój brak kontaktu ze mną tym, że to ja ich obraziłam i ich nie chcę.


Lukasz1991 nie rozumie, że przyczyny jego agresywnych zachowań, jego stopniowej nienawiści do mnie, jego nalogi- powstały w tym właśnie domu, którego opuścić nie może.


Jeszcze raz zaznaczam, bo były o to pytania dziś znowu

JA SIE OD MEZA WYPROWADZIŁAM, JA ODESZLAM.
MYSLALAM ZE TA ROZLAKA MU COS USWIADOMI.
ZE PODEJMIE REFLEKSJĘ NAD SOBĄ, NASZYM MALZENSTWEM.

Nie mogę go przymusić, by miał takie same motywacje jak ja - ratowanie rodziny, nawrocenie się i odejście od rodzicow.
On tego nie chce, bo nie widzi w tym korzyści dla siebie samego.

A przetłumaczono mu w domu, ze kontakty z dzieckiem będzie miał i tak, po co być razem z żoną która stanowi takie obciążenie?


Przepraszam, mówicie mi często że mówię o mężu i podkreślam jaki jest zły.
Sam maz też się czuje tym poraniony.

Tyle tylko, że moim celem nie jest wpędzanie go w poczucie winy, a skłonienie do refleksji NAD SOBĄ.



Ja tę refleksję mam.
Może z postów to nie przebija, ale mam.
Wiem, że go poranilam i wiem, że mogłam być bardziej przyjazna i miła.
Wiem, że tak wiele zrobiłam źle...
Że moja postawa była niedojrzała.

Ale nie to jest powodem dlaczego Lukasz1991 taką decyzję podjął.


Mój cel był taki: zaprzestanie życia w grzechu, opamietanie się, naprawienie krzywd i życie w czystości, w harmonii.
Czyli powrót na prawidlowe tory.

Maz tego nie chce.. Bo nie widzi już SENSU w relacji ze mną.
Już nie patrzy na mnie tak jak dawniej, gdy był zakochany.

Ja próbowałam nawet nawrocic męża, myślę że to jest widoczne w moich postach.

Maz nie chce. Chce abym mu dala spokój.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 22:56 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamieniono na nick
Lukasz1991
Posty: 4
Rejestracja: 28 sie 2022, 10:23
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Lukasz1991 »

Powątpiewam, czy Twój mąż naprawdę chce się wyrwać z relacji se swoją rodziną, ale może...
Oczywiście możemy się mylić i nasze wizje naszych małżeństw są błędne, ale w moim przypadku stwierdziłem, ze wierzę we wnioski oparte na gruncie swoich doświadczeń i obserwacji i jak na razie nie żałuję.
Prosze mi wytlumaczyc na czym polega moja nieprawidlowa relacja z rodzina, bo poki co nie rozumiem tego.
Na tym, ze mieszkam w tym samym budynku (chodz w osobnym mieszkaniu). Przeciez juz tlumaczylem jasno, ze nie mam jak sie wyprowadzic, bo musze splacac kredyt za mieszkanie gdzie mieszka judyta99. Na tym, ze raz na 2 tygodznie zjem z nimi obiad? Czy na tym, ze 3 razy w tygodniu pogadam o pogodzie, a raz na 2 dzien powiem dzien dobry, jak zobacze na klatce? Albo ze przyprowadze dziecko do dziadkow, ktorych bardzo kocha??
Czy to jest taka zla relacja? Prosze wypunktowac co robie zle. Konkretnie. Konkretnie co powoduje, ze ma chora relacje z rodzina. Nie ogolniki.



1. Kwestia przemocy ekonomicznej.
Spytalem sie jasno i wyraznie, czy stosuje przemoc ekonomiczna, jedna osoba napisala ze nie stosuje, druga osoba na priv napisala mi, ze jej maz zarabiajac 7tys. przeznacza na nia 500 zl miesiecznie.
Wiec jaki procent przeznacza zarobkow? a jaki ja? zarabiaem 15k, przeznaczalem okolo 6-7miu lacznie na judytę99 i dziecko. Teraz odpadl mi drugi kontakt, po zaplaceniu zusow, podatkow i innych zostanie mi ok 11k. PRzeznaczajac teraz ok 7k na kredyt plus pieniadze dla żony, grubo odstaje od normy ustalonej przez wpoleczenstwo i standarodowych wyrokow alimentacyjnych. Czy to jest dobre i chrzescijankiej? wydaje mi sie ze tak, biorac pod uwage, ze judyta99 ciagle mowi, ze przeze mnie i to jak ja zniszczylem, nie pojdzie do pracy. Czy to jest madre - wydaje mi sie ze nie. Czy stosuje przemoc ekonomiczna? wedlug żony - tak.

Postanowilem, ze oddam sprawe do sadu o ustalenie alimentow. Nie jestem w stanie byc dluzej pomawiany o przemoc ekonomiczna kiedy daje z siebie na maksa. To jest potwornie przykre.




2. Mimo to, ze jestem tez juz wrak czlowieka, zobaczcie, ze w moim pierwszym poscie napisalem , specjalnie, celowo, podkreslone pytanie o konkretne rady, co zrobic, ja sie zachowywac, zeby judyta99 nie cierpiala. Nie dostalem tych rad. I wiem ze nie dostane.
Tzn powiecie mi, ze mam isc na terapie indywidualna, ze jestem zaburzony itp. Dobrze, w porzadku, pojde, jestem juz zapisany.

Na terapi indywidalnej zaputam sie, co robic, zeby zona nie cierpiala, bo informuje mnie o tym kazdego dnia a ja mam juz od tego depresje. Dodstane odpowiedz taka jak blisko 2 lata temu, ze musze isc na terapie par i tam zadawac to pytainie. To jest naprawd przykre, byc tak zbywanym. Mnostwo ludzi pisze tu eseje (ale przede wszystkim oczywiscie judyta99) na temat moich zaburzen, mojej zlej relacji z rodzina itp. Wszyscy juz bardzo duzo wiecie na ten temat, macie ugruntowane opinie, ale jakie sa konkretne poczynania, jakie mam podjac, zeby wyjsc z tego piekla?







3. Teraz ja sam juz potrebuje pomocy. Od kilku dni mam potworna depresje i naduzywam alkohou.
Zostal mi jeden klient, jak wspominalem. Od 2 dni dostaje od niego uwagi, ze musze poprawic produktywnosc. Nie jestem w stanie, bo czuje sie bardzo depresyjnie.
KAzdego dnia dostaje setki wiadomosci o tym, jakim to jestem zlym czlowiekiem, jak ja skrzywdzilem, jak barrdzo ona cierpi. Ze nie mam wyrzutow sumienia, ze jestem narcyz, ze jestem ... i tu mozecie wstawic milion tego co chcecie, co tylko negatywne przyjdzie wam do glowy.
Narcyz nie patyczkuje sie, narcyz blokuje komikatory i cieszy sie zyciem. Ja sprawdzam esmsy chociaz porzynosza ona tylko bol i cierpienie, bo widze jak judyta99 cierpi, wiem, ze nic nie umiem zrobic, zeby to sie zmienilo, wiem, ze nie chce juz byc jej mezem a ona chce zebym nim byl jednoczenie nie przestanie uswiadamiac mnie kazdego dnia, jakim jestem diablem. Ona chce mnie przy sobie po to, zeby wyrzucac nie mnie caly zal. A ja nie uniose juz tego dluzej.
Ja mam wurzuty summieia, mam uczuucia, mam przygnebienie i rozpacz tak samo. Kazdego dnia chce mi sie plakac, kazdego dnia czuje bezsens mojego zycia i wyrzuty sumienia.
W takiej sytuacji skonczy sie to niebawem tym, ze mi podziekuja, nie sprostam wymaganiom szefa w takim stanie.

Wtedy bedzie rownia pochyla, po czasie komornik zabierze mieszkanie, gdzie mieszka żona i dziecko, a ja nie jestesm pewien, czy judyta99 bedzie mogla pojsc do mamy, bo jej mama (to sa slowa jakie żona mi przekazala) mowila, ze juz nie chce nigdy wiecej z nia mieszkac.

Co mam zrobic, zeby nie dopuscic do tego, zebysmy sie lada moment stoczyli? Prosze o pomoc. Żona mi nie odpusci, kazdego dnia bedzie mnie informowac o tym samym, jakk bardzo przeze mnie cierpi i jakim jestem egoista, draniem, chamem, czy narcyzem.
Ja zas nie zmienie nic, zeby zmienic jej postrzeganie, bo nikt nie jest juz w stanie tego kryzysu rozwiazac i dac jakiekolwiek mozliwe w praktyce do zastosowania wskazowki, ktore to przerwa.
(po przeczytaniu mojego posta na spokojnie, musze dodac jedna rzecz) Ja nie dostalem wskazowek, ale nie moge powiedziec, ze nie dostaje ich judyta99. Widze, ze dostaje pewne bardo madre rady od madrej, juz doswiadczonej kobiety pod nikiem Firekeeper i widze, ze sa to rady ze szczerego serca, za ktore bardzo dziekuje i bardzo doceniam. Jednak droga Firekeeper, żona nie wcieli Twoich rad w zycie, nie odpusci mi, nie umie tego zrobic. ;(((((( ;((((( ona czuje zal do mnie taki, ze nie jest w stanie.



---------------------

Mysle, ze w takim ciezkiej sytuacji do jakiej dobrnelismy powinienem sie na jakis czas calkwiecie odciac, przestac czytac smsy, przestac udzielac tu i dac odetchnac sobie i byc moze w ten sposob pomoc judyta99. Bo poki jestem w jakims stopniu w dialogu, to sie nie skonczy. Oboje bedziemy bardzo cierpiec.
Wiem jednak, ze powtorzy sie scenariusz sprzed kliku miesiecy, gdzie probowalem 'dac nam odetchnac' przez ograniczenie kontaktu smsowego i rozmow telefonicznych. Skupilem sie tylko na dziecku, na spotkaniach z nim.

Wtedy Judyta, aby moc miec mozliwosc wyrzucenia na mnie zali nie pozwalala mi na spotkania sam na sam z dzieckiem. Konczylo sie tym, ze np. szla z nami na spotkanie, tylko po to, by w ogromnej agresji slownej mnie atakowac. Dziecko zaczynało plakac bo prosilo, zeby mama poszla do domu i dala mu byc z tatusiem. Wtedy judyta99 dostawala olbrzymiej wscieklosci i krzyczala na mnie, ze ucze dziecko braku szacunku do matki. Ja staralem sie spokojnie odpwiadac ze po prostu dziecko placze, bo bardzo by chcialo spedzic czas z tatusiem a nie widziec to co widzi. Konczyle sie tym, ze judyta99 zaczynala plakac, siadac na ulicy. Raz zlapala mnie za reca, patrzyla na mnie wzrokiem ktorego sie autentycznie balem powtarzajac "popatrz, popatrz co zrobiles ze mna, popatrz do czego mnie oprowadziles, dlaczego taki jestes" Ja staralem se tumaczyc, ze nie chce juz jej cierpienia i bardzo ja prosze, dla dobra nas wszyskich, a przede wszystkim dziecka, zeby dala nam pojsc samemu na spacer, ale to i tak nie skutkowalo. Dziecko plakalo, Judyta plakala, ja bylem blisku placzu lub wybuchu, a czaem wbuchalem. Uwazam, ze to sa emocje do jakich nie wolno doroslym ludziom dopuszczac majac dziecko i kedy dziecko to widzic.


Takze prosze o rade, co zrobic, aby moc sie spotykac z dzieckiem a jednoczesnie polozyc kres naszemu cierpieniu, pomoc żonie nie stosowac juz tej emocjonalnej udreki smsowej, nie zameczac mnie tym jakim jestem diablem, jakim zlym czlowiekim, ale i nie meczyc samej siebie tym co pisze i komunikuje bez wytchnienia, bo zadnego skutku to nie przyniesie poza utwierdzaniu mnie w tym, ze to juz definitywny koniec malzenstwa.

Prosze, powiedzcie, cz w takiej sytuacji moglbym np. zglosisc sie do kuratora sadowego o jakas modreacje spotkan z dzieckiem, zeby uczestniczyl przy jego odbieraniu, zebym mogl miec kontakt z dzieckiem ktore bardzo kocham i ktore ma prawo miec ojca? Nie chcce, zeby powtorzyl sie scenariusz jaki byl juz wczesniej, a czuje, ze zmierzamy nieuchronnie w te strone. Codziennie sie modle o to, zeby Bog pozwolil żonie nie cierpiec juz, ale nie sadze, zeby nasze dziecko nie widzialo juz wiecej dramatow, ale nie sadze zeby Bog tego wysluchal.Tak, mozecie pisac jaka wiara moja jest plytka - i moze macie racje, moze jest.
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 23:05 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamieniono na nick lub żona
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Firekeeper pisze: 02 wrz 2022, 9:54 Judyta jaki jest Twój cel?

Chcesz widzieć męża cierpiącego?

Jeśli małżeństwo to dla Ciebie gehenna, a nawet nie macie ślubu kościelnego, a przy okazji komentarza o stwierdzeniu nieważności małżeństwa nawet się na ten temat nie zajaknełas, że sakramentu nie macie to w czym masz problem. Po co Ci ten mąż? Co chcesz osiągnąć?

Chcesz tutaj opisywać i przekonywać nas na siłę, że jest zły? Oskarżać go bardziej? Rzucać epitetami w jego stronę?

O sobie nic nie mówisz. Tłumaczysz się tylko jak to jesteś zmanipulowana przez męża, jaki jest zły. Tylko zauważ, że to on od Ciebie odszedł, a nie Ty od niego. Większość ofiar z związków narcystycznych czy psychopatycznych odczuwa ulgę, że uwolniło się w końcu od małżonka. Ty czego chcesz?

Co Ci daje przypominanie i opisywanie wszystkiego co się wydarzyło. Mąż od Ciebie odszedł, nie chce z Tobą być. Koniec już z przeszłością. Nie ma. Masz wpływ na to co jest dziś. Kim jesteś dziś? Kim chcesz być jutro? Zacznij już dziś żyć SWOIM życiem. Interesować się swoim życiem. Dosyć już życia mężem i jego rodziną. Przeszłości jak z nie zmienisz nie masz na to wpływu. Czas najwyższy pogodzić się z tym co było i wziąć odpowiedzialność za siebie i dziecko.
Masz rację, nie sprostowałam tego.
Napisałam w innym poście dlaczego.


To nie do końca tak.
On ma tak sprzeczne emocje w sobie jak ja.

Poza tym mąż nie odszedł fizycznie tylko duchowo ode mnie. Emocjonalnie. I zrobil to bardzo dawno temu. Tak dawno, że dla niego nasze rozstanie nie jest już być może bolesne.
Bo nie nawiązał ze mną głębokiej relacji od początku, mimo iż ja natarczywie i zachłannie napierdalam na to.

Wiem, że nie moze, nie umie, nie jest w stanie.

Ale jak zostało już to skomentowane, ja również nie umiem, choć na relacji z nim mi niewątpliwie bardzo zależało.

Z mojej perspektywy zwyczajnie łatwo mu opuścić coś, czego nigdy nie było- żywej, bliskiej więzi ze mną. Jeśli jej nie było, to czego ma żałować i za czym tęsknić?

Skoro małżeństwo mu się kojarzy z cierpieniem, które ja mu zadałam.
Może się mylę, ale on nie jest jeszcze na etapie przebaczenia mi i zapomnienia dawnych krzywd.

Natomiast ja, to chyba pozytywny etap, oprócz poczucia krzywdy zaczynam mieć zrozumienie i empatię do niego, to jest tylko człowiek...

Ja czuję ulgę pomieszaną z tesknotą i chęcią pomocy mezowi.. bo intuicja mi mowi, ze to nie jest zły człowiek.

Poza tym jest to forum o kryzysie.
Pisałam więc te cechy które sprawiły że ten kryzys się stał (cechy, zachowania).

A co do mojej osoby- sami wypunktowaliscie co zrobiłam złego, czym ranię i odstraszam od siebie ludzi. Po co mam więc to pisać , skoro Pavel twierdzi że to jest widoczne w moich postach?

Pytasz, po co mi mąż- byśmy oboje się naprawili i zrozumieli swoje błędy.
Żeby udało nam się być NORMALNĄ RODZINĄ.
Zaczęli od nowa.

Nie mam jednak zamiaru naciskać i przymuszać, bo to też jest przemoc.
On sam może do tego dojdzie, a może nie.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Chcę jeszcze napisać, że to kłamstwo że Lukasz1991 pisze smsa kiedy ma zabrać dziecko.
On mi to po prostu OZNAJMIA, informuje mnie o tym.
Nieprawda że nie masz wyboru drogi mężu.
Zawsze masz wybor, ale nie chcesz innej drogi.

Lukasz1991 przychodzi kiedy chce, bo jest jak to sam mówi o sobie autonomiczny i sam o wszystkim decyduje.

Albo mnie więc INFORMUJE: przyjdę dziś zająć się J. Albo nie pisze wcale tylko wchodzi sobie sam i puka do drzwi (ma klucze, ma kod do domofonu).

Lukasz1991, nie kłam.

Twoja mama mówiła że kłamstwo ma krótkie nogi, gdy mówiła naszemu dziecku, 5 letniemu dziecku, że ja je kłamię, że ona nigdy tak nie mówiła, a mówiła.

Nasze dziecko ma już problemy emocjonalne.
Gryzie paznokcie, śpi ze mną, nie może się ze mną rozstać w przedszkolu (lęk separacyjny).

Zarzucaliscie mi Lukasz1991, że ja nie dbam o dobro J.
A czy Ty i Twoja mama o nie dbacie ?
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2022, 23:08 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Imię zamieniono na nick lub mąż
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Lukasz1991 pisze: 01 wrz 2022, 22:47 Dziekuje za odpowiedzi.

Pare odpowiedz:
Nie jestesmy malzenstwem sakramentalnym, pamietam, ze proponowalem to Judycie99, jednak nie chciala, gdyz sie czegos obawiala. JAk widac miala slusznosc. Wiec i ewentualny rozwod nie bedzie grzechem, bo bedzie to spraw czysto urzedowa. PRzed Bogiem nie jestesmy malzenstwem.

Wiec nie grzesze mowiac, ze nie chce byc mezem, bo de fakto w swietle kosciola plus swietle tego co czuje moja zona nigdy bym nie bylem. Jesli to forum jest tylko dla ludzi ze slubem koscielnym, przestane sie udzielac. Przyznam sie bez bicia, ze nie przeczytalem regulaminu forum.

Relacje z Bogiem mam takie srednie. Kiedys bylem bardzo religijny, bylem ministrantem, potem lektorem. Teraz moja relacja jest dosc plytka. Do kosciola chodze rzadko. Modle sie, ale glownie prosze Boga o spokoj, zdrowie, abym nie cierpial, aby Judyta99 nie cierpiala. Czesem mowie w modlitwie, ze chce w zamian oferowac swoja ciezka prace, ze bede staral sie byc dobry dla ludzi ale i tak wydaje mi sie ze to plytka modlitwa. Przynajmniej zawsze tak Judyta99 mowila, ze moja relacja z Bogiem jest plytka. Mozliwe, ze jest.

Chcialbym byc w relacjach umozliwiajacych rozmowe na temat dziecka, wspolne wychowanie i to wszystko. Poki co bede utrzymywal Judyte99, ale nie wiem do kiedy, bo:
nie wiem ile bede mial siy jeszcze sie zapracowywac.
Nie wiem, czy mi nie strzeli, jako psychopacie i egoiscie, ze po co wlasciwie to robie skoro i tak stosuje wg niej przemoc ekonomiczna. Jednak wiem, ze nigdy nie chcialbym zeby sie wyprowadzaly z mieszkania, ktore kupiem, bo dziecko wydaje sie byc tam szczesliwe.

Nie chce miec zazylych relacji z Judyta99, bo dostalem tak wiele informacji od niej, ze zniszczylem jej zycie, ze chce juz ograniczyc jej potrzebe interakcji z takim potworem.

Nie uwazam, ze kiedy ja pracuje zawodowo, a zona nie, to kiedy ona zrobi obiad, ja powinienem pozmywac. Pozmywalbym, gdyby ona tez pracowala zawodowo. Uwazam, ze oczekiwanie, ze facet bedzie zarabial na rodzine plus dzielil obowiazki domowe na pol z zona to obled. Fair by bylo, jakby facet zarabiajcy na cala rodzine troche zonie pomagal, np tak jak ja czasem zebierajac ja do restauracji, robiac obiad itp, ale nie powinno to byc 50 na 50, bardziej facet: 100% pracy zawodowej plus 15% rzeczy domowych i kobieta 0% pracy zawdowej i 85% pracy domowej. To zawsze wydawalo mi sie fair i tak staralem sie postepowac, jednak nigdy nie podobalo sie Judycie99 i spotykalo z agresja i wyzwiskami. Mamy zbyt rozne wizje. Szkoda, ze nie spytalismy sie o to siebie nawwzajem przed slubem.

Co dobraku szacunku i przychodzenia bez zapowiadania sie - nie mam innego wyboru (chyba ze poprosic sąd o regulacje).
Kiedy pisze smsa pytajacego czy moge zabrac dziecko dostaje 100 odpowiedzi zejestem dochodzacy tatus i jestem zalosny, ze ona cierpi a ja sobie chce zabrac dziecko. Wiec dlatego podjalem decyzje, ze bede przychodzil bez zapowiedzi, bo proby komunikacji i tak legna w gruzach. Ostatnio odprowadzilem dziecko o 21.15, nie uwazam tego za brak szacunku, bo chodzi spac kolo 23.

Nie odniose sie do pytanie czy moi rodzice sa dobrym malzenstwem i czy ich zachowania sa prawidlowe. Nie mam wiedzy i kompetencji do analizy tego. Wydaja sie zgodni i szczesliwi, ale moze sie myle.

Nie jestem chorobliwie przywiazany do matki. Mieszkam sam, sam o siebie dbam, sam zarbiam. To ze mieszkam w mieszkaniu ktore jest w tej samej nieruchomosci co mieszkanie rodzicow nie znaczy, ze mieszkam tam, bo tego pragne. Mieszkam tam, aby nie musiec placic za swoj kredyt - dzieki temu moge placic za kredyt mieszkania gdzie mieszka Judyta99. Szkoda ze Judyta99 nie rozumiesz tego. JA nie klamie.

Ostatnia rzecz, bo juz nie mam sily pisac(przepraszam jak nie odnioslem sie do czyichs pytan, jestem bardzo zmecozny):
nie zabieram dziecka do moich rodzicow dla dobra tylko i wylacznie ich. Robie to dlatego, ze wiem, ze dziecko tego chce. Bardzo lubi swoich dziadkow, czemu ograniczac jej kontakt? Ja nie ograniczam kontaktu dziecka ani z tata Judyty99, ani z mama. Uwazam ze nie mam prawa, a nawet gdybym mial, to po co? jaki to mialoby sens? Dlatego tez nie rozumiem, czemu Judyta99 sie bardzo zlosci, ze dziecko co jakis czas widzi moja rodzine. Przeciez to dla niej dobre, ona bardzo lubi do nich przychodzic i zawsze czeka ja tam dobra atmosfera, jakas fajna zabawa, jakies jedzonko. co w tym zlego? Czy ja Ci Judyto99 kiedys zabranalem zeby Twoja mama spotykala sie z wnuczka? Nigdy.

Judyto99, czemu dziecko mialoby spedzac wiecej czasu z twoja rodzina niz z moja? Moim zdaniem kontak z dziadkami z obu stron jest konstruktywny, zwazywszy, ze obie strony kochaja wnuczke bardzo.
Kiedys pamietam, jak moja mama spytala swojej wnuczki: " a czy jak mamusia i tatus pozwola, chcialabys nocowac tez u mnie tak jak nocujesz u drugiej babci?" odpowidz byla: "tak, chcialaby, bardzo bym chciala, ale mamusia nie pozwoli".
Teraz Jydyta pewnie Judyta99 mi zarzuci, ze to wymyslam i tak naprawde to dziecko wcale nie chce nocowac u mojej mamy, bo dziecko by jej to powiedzialo.
Judyto99, my mamy madre dziecko. Jak ona widzi, jak bardzo nie aprobujesz jej spotkan z moja mama, nie zapyta sie ciebie o nocowanie, bo zna odpowiedz. Dzieci nie sa glupie.

Ehh, to wszystko jest tak przykre, ze zadne slowa tego nie wyraza. Mnie sie juz czegokolwiek odechcialo, zyc nawet, a co dopiero miec jakakolwiek realacje z Judyta99. Postaram sie zawierzyc to Bogu, bo sam juz tego nie uniose.

Dobrej nocy wszystkim.
Może Judyta99 złości się, że widzi od czasu do czasu jak mówisz Twoich rodziców, gdy widzi brak szacunku wobec niej, lekceważenie i nieliczenie się z jej zdaniem całej Twojej rodziny, łącznie z Tobą?
To nie wpływa dobrze na dziecko, to jest przemoc wobec dziecka.
Myślisz, ze moja mama , tato czy ja rozmawiamy o Twoich rodzicach z nią?
Czy raczej Ty ze swoją mama i reszta rodziny zrobiliście koalicję przeciwko mnie ?

Jak ja mam się przed tym obronić, zastanawiasz się?
Czy jest jak podejrzewam, nie umiesz wspolpdczuwac, postawić się na moim miejscu?

Moje obawy to nie jest zwykłe zamykanie i próba kontroli dziecka.
Choć wygląda to jak przejęcie wyłącznej władzy nad nim, choć tata I dziadkowie też mają prawo.

Jestem marginalizowana.
Mąż ze swoją matką zdominowali mnie.
Ma też wsparcie brata i ojca.
Wg nich ja zagrażam mu i niszczę mu życie.
Zasluguje na kogoś lepszego.
Piszę tylko, co o mnie mysla i jak się do mnie odnoszą.
Suche fakty jak mówi Lukasz1991.

Masz rację tylko w jednym- dziecko jest w środku przemocy i rozgrywek moich, Twoich i babci .
Gdyby to wszystko wyglądało NORMALNIE, z pewnością bym się nie obawiala wspólnych spotkań z dziadkami.

Ale Ty zawsze robiłeś wszystko jakby na złość mnie.
Ostentacyjnie pokazując mi, że mi się postawisz.
Zablokowany