To jest prawidłowe rozwiązanie. Ty powinieneś się skupić na swojej terapii a żona na swojej.Lukasz1991 pisze: ↑30 sie 2022, 13:15 Wielu z Was pewnie pomysli, ze od tego jest terapia par, ze specjalisci powinni skupic sie na rozwiazywaniu tak trudnych problemow, ktore poza problemami z sama relacja zachaczaja o problemy psychiczne/emocjonalne. To mowie jak bylo: probowalismy. Zaczelismy ok. 6 lub 7 terapii z roznymi specjalistami. Efekt: 2 powiedzialo, ze nie widzi mozliwosi prowadzenia terapii / nie ma narzedzi zeby nam pomoc i mamy isc na terapie indywidualne ewentualnie. Jeden poczul sie niekompetentny, gdyz nie mial studiow, a zona o to spytala (do czego miala pelne prawo). Reszcie niestety Judyta99 odmowila, gdyz sie jej nie spodobali w ten czy inny sposob. Ja chcialem po prostu, zeby ktorykolwiek z nich pomogl, jakkolwiek, ale nie udalo sie poki co i wiem, ze ten scenariusz sie bedzie powtarzal niestety, dlatego juz stwierdzilem, ze nie chce chodzic na terapie par i wydawac na darmo pieniedzy (Judyta99 tez jest juz tym zmeczona) i bede poki co chodzil na indywidualna tylko.
Wiesz dlaczego twoja żona nienawidzie twoich rodziców? Zastanawiałeś się nad tym? Czy twoim zdaniem w małżeństwie twoich rodziców wszystko funkcjonuje prawidłowo?Wiem, ze moja zona ich nienawidzi, ale trzeba przyznac ze to ludzie dyskretni, umiejacy uszanowac prywatnosc.
Czy jak twoja żona robiła obiad, to potem Ty zmywałeś? Zakładam, że nie. Twoje oczekiwania pasowałyby to prawidłowo funkcjonującej rodziny, w której małżonkowie wzajemnie sobie pomagają i nie jest to dla nich problemem. U was tak to wcześniej nie funkcjonowało, więc przypuszczam, że twoje oczekiwania były nierealne.Pamietam jak pewnego dnia zrobilem obiad dla nas, byl to dzien, kiedy pracowalem (pracowalem juz wtedy i dalej pracuje zdalnie, z domu). Po zjedzeniu obiadu zona podziekowala, byla zadowolna, ja bylem szczesliwy, bo lubie karmic ludzi no i ze poza praca moge sie do czegos przydac. Cieszylem sie, wrocilem do pracy. Jednak tego dnia wieczorem (jak bardzo wielu innych dni) bylo istne pieklo. Czemu? Otoz ze nie szanuje zony. Po zjedzeniu nie mialem juz czasu i sily pozmywac naczyn. Moje mysenie bylo proste: skoro ja na ten obiad zarobilem, ja pojechalem po skladniki i go zrobilem, a tam w pracy juz slysze pipczenie komunikatorow wzywajace mnie do kolejnych zadan, zostawie talerze i garnki w zlewie i pozniej, kiedy Judyta99 bedzie chciala, to je pozmywa, w swoim czasie.
Tu jest obszar, nad którym warto popracować. Prawdziwy mężczyzna potrafi nad sobą panować. Poza tym dobrze jest nauczyć się stawiać granice. Ty od początku waszego małżeństwa tego nie robiłeś.Prawdopodobnie byl to dzien gdzie pierwszy raz podnioslem reke na zone. Pierszy i nie ostatni. Krew jej nigdy nie leciala, ale siniaki byly. Przykro mi z tego powodu niezmiernie i wstydze sie tego, ale jesli bym tego nie napisal, nie oddalbym calego kontekstu, a musze, dla dobra prawdy.
Aby kontekst byl pelny, ja tez dostalem nie raz w twarz, czy bylem szarpany przez zone. To fakt. Ale czy faktem jest, ze bylem ofiara przmocy fizycznej? Nie kurde. Ja waze 110 kg, mam prawie 1,90 cm wzrostu, Judytka99 wazy polowe tego co ja. Wiec ona nie miala jak stosowac na mnie przemocy fizycznej, nawet gdyby chciala. Ja za to nie chcialem nigdy stosowac przemocy fizycznej, brzydze sie tym. Mezczyzna powinien bronic swoja kobiete, a nie podnosic reke. Jednak agresja jest nie tylko fizyczna. Zanim ja podnioslem reke to byly dlugie tyrady, ja sobie z tym nie dawalem rady. Terapeuci mowili, ze mam isc na spacer, ochlonac. Wycodzilem na spacer. Wracalem po 2 godzinach, bylo to samo. Nawet jeszcze wieksza wscieklosc, bo opuscilem ja na 2 godziny. Generalnie chcialem z wlasnego domu uciec. Czulem sie tragicznie.
Rozumiem jak teraz wygląda twoje życie, ale mimo wszystko warto wyjść do ludzi. Czy masz jakiś przyjaciół? Czy uprawiasz jakiś sport lub masz jakieś hobby?Koledzy: spotykalem sie ok. 2 razy w roku z kolegami, za kazdym razem mialem awanture. W koncu przestalem sie spotykac w ogole. Dopiero ponowilem spotkania od momentu separacji. Ale i tak sa bardzo rzadkie, bo mimo, ze teraz Judyta99 nie ma jak mi zabronic wyjsc na piwo z kumplami, to i tak nie robie tego bo jak juz skoncze prace, to albo zajmuje sie z dzieckiem, albo leze pol zywy ze zmeczenia i nie chce mi sie nawet isc ‘do ludzi’.
Również pracuję zdalnie, więc wiem jak to jest. Miałem z tego powodu trudne sytuacje rodzinne, ale nie takiego kalibru jak u ciebie. Moim zdaniem czasem pracę można przerwać a czasem nie. Wszystko zależy od pracy i od konkretnego powodu, przez który tą pracę trzebaby zostawić.I ze dobry maz by przerwal prace i postawil zone na pierwszm miejscu. Tez czasem i tak, przerwyalem prace, bralem wolne na rzadanie. Bralem ich w pewnym momencie tak duzo, ze mnie wywalili.
Zgadzam się z tym, że separacja jest obecnie najlepszą opcją dla was. Oboje możecie spokojnie pracować nad sobą i dziecko nie jest świadkiem waszych kłótni.W koncu doszlo do separacji. Moja zona wyprowadzila sie z dzieckiem do swojej mamy, ja zostalem sam. Uwazam, ze gdybysmy sie nie odseparowali, skonczyloby sie tragicznie. wiec dobrze, ze tak sie stalo. Uwazam, ze byla w tym reka Boga, gdyz ta separacja wyszla bardzo spontanicznie. Nie byla przemyslana do konca. Ale dobrze, ze tak sie stalo. Nasze dziecko nie moglo juz wiecej tego widziec, co widzialo.
Wydaje mi się, że bardzo rzadko podpisuje się intercyzę w trakcie trwania małżeństwa. Możesz napisać dlaczego u was do jej podpisania doszło? Mam wrażenie (być może mylne), że sprawy finansowe są dla ciebie bardzo ważne, więc zastanawiam się z czego to wynika.Zaczalem brac nadgodziny, dodatkowe projekty na boku, zeby miec jak najwieksza poduszke finansowa i nie bac sie zobowiazan. Zerowe stopy procentowe tez pomagaly wtedy. Wzialem kredyt, kupilem mieszkanie (zrobilem to sam, bez podpisu zony, gdyz w przypadku intercyzy jaka mamy jestem jedynym kredytobiorca, jedynym wlascicielem i jedynym dluznikiem).
Ja tak sobie nie pomyślałem. To forum katolickie i tutaj nie doradza się rozwodów. Macie sakrament małżeństwa, więc zastanawiam się jak twoja relacja z Bogiem. Twoja żona przedstawiła jakie masz zdanie na temat księży itp., ale może z twojego punktu widzenia jest inaczej.Wiec teraz sobie pomslicie panstwo byc moze, ze skoro facet tak Ci zle, tak Ci zona dojezdza, a ty twierdzisz ze nie wiesz jak sie zmienic i nie wiesz co zrobic by bylo lepiej i juz wrecz tego nie chcesz, to czemu sie nie rozwiedziesz?
Moim zdaniem trzeba zacząć nad sobą pracować np. nauczyć się prawidłowej komunikacji. Warto zapoznać się z naszym spisem książek. Jest tam sporo wartościowych pozycji.Jako ze nasze terapie par nie daly mozliwosci dowiedziec sie co zrobic, by Judyta99 nie cierpiala
Twoja żona zwróciła uwagę, że twoje widzenia z dzieckiem nie są zapowiadane. Wydaje mi się, że dobrze by było się w tej kwestii porozumieć i ustawić konkretne dni oraz godziny, których obie strony przestrzegają.
Moja żona nie otrzymuje ode mnie pieniędzy... ale dzieci mieszkają ze mną. Moim zdaniem obecnie nie stosujesz przemocy ekonomicznej.Ile wam drogie panie przesylaja malzonkowie, ile wy panowie przesylacie zonom. Czy jestem fair, czy stosuje przemoc ekonomiczna?