Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Mateusz
Posty: 22
Rejestracja: 15 lip 2022, 14:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Mateusz »

Nie umiałem okazać miłości, miałem chłodny wychów, ojciec zmarł jak byłem dzieckiem, wieś, miarą człowieka był stosunek do pracy, wiem że nie było to dobre. Żona z pełnej rodziny tata "tyrał" żeby zaspokoić 3 córki i żonę. Koleżanki żony ze studiów mówiły my udzielaliśmy korepetycji a twoja żona dzwoniła po kasę do rodziców. . Potem po wielu latach małżeństwa żona do mnie " w katolickiej rodzinie mąż musi zarobić jako głowa rodziny a żona jest od pielęgnowania ogniska " albo "jakoś mój ojciec miał siłę dużo pracować i nie był zmęczony" brak słów, teść miał zawał po 50
No i tam się dobraliśmy, że w kluczowej kwestii mieliśmy taaaaka wielką rozbieżność.

Wstyd mi było dopuszczać zle myśli o żonie .

Sytuacją się zmieniła, gdy żona poszła na spotkanie z naszym proboszczem sam na sam beze mnie i opowiedziała mu swoje cierpienia. Ten wprost powiedział cytuję żonę " zwyzywał mnie od egoistek ,wogóle się nie wczuł "

U psychologa też opowiadała o mojej przemocy psychicznej. po paru wizytach psycholożka do żony "żeby była jasność nie ma ty mowy o przemocy i znęcaniu"
Po wyjściu razem byliśmy, żoną do mnie " ty każdego potrafisz zmanipulować i oczarować kobietę psycholog "
Kiedyś chodziliśmy odzielnie do jeszcze innej tej samej psycholog o też żoną miała problem,bo się psycholożka mówiła pochlebnie o mnie do mojej żony.

Od tej pory zacząłem dopuszczać myśl, że moja żona nie jest idealna. Ta sytuacja chyba dana jest mi po to żeby pozamieniać miejsca na moim podium wartości, czyli Bóg na 1. Miesjce a nie żona bożek cała moja relacja była podszyta lękiem, że nie dogodzę żonie, że nie będzie szczęśliwa przeze mnie itp życie pokazuje że zawsze się znajdzie jakis obszar w którym nie domagamy i pech chciał, że był to najbardziej wyczulony obszar mojej żony.
Dzieci mi bardzo szkoda, nie były wciągane w nasze rozgrywki, rodzinę widzą jako monolit, kochają nas oboje, rozwijają się pięknie, ostatnio zauważyły, że przestaliśmy się z żoną odzywać, córka 6lat, próbuje nas scalić. Wymuszaniem miłych zachowań. Są bardzo wrażliwe na emocje. Były ostatnie 3 tygodnie na wakacjach u babci więc nie musiały oglądać co raz większej przepaści emocjonalnej. Dziś żona pojechała po nie i im powie o wyprowadzce.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Ruta »

Mateusz, na podstawie tego co napisałeś, sądzę, że z dużym prawdopodobieństwem twoja żona jest po konsultacji z prawnikiem kanonicznym. Z sytuacji która miała miejsce siłą rozpędu - jak ta z kontami którą opisałeś - łatwo zrobić niedojrzałość. Ja tak odebrałam twój pierwszy opis - że twoją motywacją była niechęć do wspólności majątkowej, chęć posiadania części majątku dla siebie. Z tego łatwo zrobić niedojrzałość do małżeństwa.

Małżonkowie sfokusowaniu na rozwodzie, na tym by go uzyskać i by udowodnić nieważność małżeństwa, ulegają często swoistemu stunelowaniu widzenia. Skupieni są głównie na tym, by znaleźć argumenty. Kierują się zaleceniami adwokatów. Czasem bardzo niefajnymi. No w kryzysie są i to głębokim. Nie myślą racjonalnie. Mój mąż z dnia na dzień przestał z nami jadać. Było to dziwne... ale potem okazało się, że tak mu zaleciła adwokat, bo inaczej nie dostanie rozwodu, jak będzie z nami jadał posiłki. (Właśnie odkryłam, że nie wybaczyłam jeszcze takiego jej postępowania...).

Stąd nie dziwi mnie nieempatyczna reakcja twojej żony na wiadomość o twojej depresji - którą odczytuję "A może to będzie dobry argument do sądu biskupiego?". Od małżonka dążącego do rozwodu mniej więcej takich reakcji można oczekiwać - jak się to weźmie na klatę jest łatwiej. Mi, jak już się tak nauczyłam, pomogło się nie oburzać, przestać użalać i przyjąć jak jest. Zdrowiej, spokojniej. Nie przyszło łatwo, ale polecam. Zanim to zrozumiałam, że mój mąż jest w kryzysie i postępuje jak człowiek w kryzysie - zaliczyłam epizod nadciśnienia i szeregu problemów zdrowotnych.

Natomiast z twoich opisów wynika, że byłeś mężem w zasadzie idealnym. Takich się raczej nie opuszcza. Warto grzebać i szukać swojego udziału w prawdzie. Czasem słyszę, że odpowiedzialność za kryzys jest po połowie. Ja uważam inaczej - ja mam 100 procent odpowiedzialności i mój mąż też. Tyle, że każde w swoim obszarze. To pozwala mi się skupić na tym co moje, zostawiając wkład męża w spokoju. To jego problem. Nie warto też myśleć o tym, kto winny - bo gdzie wina tam i kara. A nie chodzi o karanie, tylko o przepracowanie trudności. Swoich.

Czy trudno jest podjąć pracę po podwiezieniu do przedszkola? To zależy. Od wykonywanego zawodu. Od potrzeby bycia z dziećmi i wieku tych dzieci. Od tego jak często dzieci chorują. Jak absorbujące są. Ile czasu trwa opieka przedszkolna i ile dzieci są w stanie w przedszkolu wytrzymać. Jaka pensja jest dostępna i jakie są koszty podjęcia pracy. Ile do pracy trzeba dojeżdżać. Był czas, gdy u nas okazało się, że do mojej pracy trzeba byłoby dokładać. I od wielu innych czynników. Wiele kobiet, gdy dzieci są małe nie chce wracać do pracy, bo chcą być przy dzieciach. Ja z moimi dziećmi byłam po 4 lata w domu. A do ich pójścia do drugiej klasy pracowałam z domu, akurat mam taki zawód, że mogłam.

Jest jeszcze jeden czynnik - przebieg porodu i połogu. Współcześnie bywa on zorganizowany tak, że nie włączają się naturalne mechanizmy przywiązania do dziecka i wtedy powrót do pracy jest dla kobiety łatwiejszy, psychika kobiety nie jest wtedy tak skoncentrowana na dziecku. Takie separujące procedury stosowano w PRL - w efekcie dzieci chowały żłobki, babcie i podwórka. Dla gospodarki to może i dobrze. Dla dzieci niekoniecznie. Naturalne porody, bliskość mamy z dzieckiem sprzyjają dłuższemu karmieniu i dłuższemu okresowi, gdy mama opiekuje się dzieckiem. Dzieci tego potrzebują. W mojej opinii gospodarka sobie bez ich mam poradzi.
Z budżetem domowym gdy pracuje jedna osoba bywa czasem ciężko. A jeszcze ciężej jest, gdy inne są tu priorytety małżonków. Mama chce być z dziećmi, tata dzieci tego nie rozumie. I zaczyna się konflikt o role w małżeństwie. Ja generalnie zgadzam się z poglądem, że zapewnienie bytu rodzinie to zadanie mężczyzny. I tylko kobieta ma prawo decydować czy pójdzie do pracy jako mama małych dzieci czy nie. To pogląd papieża Jana Pawła II. Wyrażony w adhortacji Familiaris Consortio. Jednak w moich poglądach co do ról i zadań jestem raczej odosobniona. Papież w sumie też jest. Współczesny świat widzi to wszystko inaczej.

Dodam, że gdy kobieta ma silną fizyczną potrzebę bycia z dziećmi, a mąż i otoczenie wyganiają "do pracy" i stawiają za przykład inne, bardziej wartościowe, bo pracujące mamy, jest to bardzo frustrujące i raniące. Godzi w ważną potrzebę, taką wpisaną w kobiece ciało. Bycia z dziećmi i bycia dla nich. Gdy dzieci rosną, ta potrzeba z czasem maleje, wraz z malejącym zapotrzebowaniem dzieci i z czasem kobiety, jeśli nie zostają kolejny raz mamami, wracają do większej aktywności na zewnątrz, także do pracy zawodowej. Tak to widzę okiem kobiety.
Nowiutka

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Nowiutka »

Mateusz pisze: 05 sie 2022, 5:00 Zwracam się do kobiet z pytaniem czy rzeczywiście trudno jest podjąć pracę po odwiezieniu dzieci do przedszkola?
Pewnie tak, zależy też kogo szukają i jaki zakres czasowy. Mnie nawet w fastfoodach nie chcieli na kilka godzin, pół etatu czy 3/4 to praca 10-12 godzin dziennie z wolnymi dniami w tygodniu. Dzieciaki z grupy syna mają 90% mam niepracujących. Mnie syn nie widzi ponad 8 godzin, jak był młodszy 11 bo dojazdy korki.
Nie każdej matce taki kierat odpowiada. nie każda też trafi na taką prace w której da się dogadać bo "każdego szkoda".
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Niesakramentalny3 »

Mateusz pisze: 05 sie 2022, 5:23 (...)
Swoją terapię związaną z depresją podejmę w najbliższym czasie
Bardzo dobry plan.
4:30 poranki i utrzymywanie rodziny z Twojej pracy? Pieczenie bułeczek? Gotowanie, sprzątanie, zmywanie...

A jakieś "wady"? Bo przedstawiłeś się w takim świetle, że jakby to był portal randkowy, to pewnie byłaby już kolejka.

Terapia - świetny pomysł - zajmij się sobą - bo z jakiś względów, dopasowywałeś się bardzo w tej swojej relacji.
A przynajmniej tak wynika z opisu.

A co robiłeś tak "po swojemu" i dla siebie? Tak, że "walnąłeś pięścią w stół" ... i mówisz "a teraz bedzie tak i tak :)"
Takie coś w 100% Twojego (no może poza tymi popołudniowymi drzemkami - ale wstając o 4:30 to się nie dziwie) :P ;)
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: mgła »

Mateusz, moim zdaniem, wtedy wierzymy w obraz siebie, jaki podają nam inni, kiedy słabo znamy samych siebie i mamy niskie poczucie własnej wartości. Czy nie za bardzo przeglądałeś się w oczach żony? Żyłeś wg wersji, że musisz się wciąż starać, starać, starać...żeby zasłużyć na jej wdzięczność, a tu poprzeczka coraz wyżej...I to nawet nie chodzi o to, co jej mówiłeś, sugerowałeś, tylko jak sam to widziałeś. Czy dawałeś sobie prawo do równowagi w pracy, odpoczynku? Stawiałeś granice? Jeśli tego nie robiłeś, łatwiejsze dla małżonka jest korzystanie, niż praca nad sobą i trudzenie się.
Czas chyba na odnalezienie siebie, takie zdrowe, Boże.
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: mgła »

Ruta pisze: 05 sie 2022, 9:01 Natomiast z twoich opisów wynika, że byłeś mężem w zasadzie idealnym. Takich się raczej nie opuszcza.
Ależ oczywiście, że opuszcza! I to wcale nierzadko!
Żeby nie opuszczać dobrych mężów/żon, trzeba mieć na tyle świadomości i dojrzałości oraz odrobinę pokory, że się wie, kogo się "ma" i kim się samemu jest.
Czasem ta druga, wierna strona, która wciąż się stara, ma przekonanie, że choćby była Aniołem samym to wciąż będzie mało, bo skrzydła nie takie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Caliope »

Mateusz pisze: 05 sie 2022, 5:00 Zwracam się do kobiet z pytaniem czy rzeczywiście trudno jest podjąć pracę po odwiezieniu dzieci do przedszkola?
Bardzo trudno jeśli dziecko jest pod opieką różnych specjalistów i potrzebuje rehabilitacji, często ciężko choruje, a babcie i ciocie nie chcą pomóc w opiece. Tym bardziej trudno jeśli nie ma wsparcia i trzeba się wykłócać o każdą godzinę, o wizyty u specjalistów, bo np. ja nie mam czasu już do nich biegać, bo jestem w pracy, a do tego jest koszt w postaci niewidzenia dziecka całymi dniami. Coś za coś, idę do pracy, będzie brudno i nieugotowane, bo nie mam siły stać przy garach i tyle i o to też będą kłótnie.
Mateusz
Posty: 22
Rejestracja: 15 lip 2022, 14:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Mateusz »

mgła pisze: 05 sie 2022, 10:46 Mateusz, moim zdaniem, wtedy wierzymy w obraz siebie, jaki podają nam inni, kiedy słabo znamy samych siebie i mamy niskie poczucie własnej wartości. Czy nie za bardzo przeglądałeś się w oczach żony? Żyłeś wg wersji, że musisz się wciąż starać, starać, starać...żeby zasłużyć na jej wdzięczność, a tu poprzeczka coraz wyżej...I to nawet nie chodzi o to, co jej mówiłeś, sugerowałeś, tylko jak sam to widziałeś. Czy dawałeś sobie prawo do równowagi w pracy, odpoczynku? Stawiałeś granice? Jeśli tego nie robiłeś, łatwiejsze dla małżonka jest korzystanie, niż praca nad sobą i trudzenie się.
Czas chyba na odnalezienie siebie, takie zdrowe, Boże.
Mgła bardzo dobrze to ujęłaś.
Problemy z lękiem, poczuciem wartości, nieumiejętność zarobienia na rodzinę, rozpamiętywanie błędów, pesymizm przyszłości, poczucie winy, poczucie winy za odpoczynek, mam wiele cech osobowości anankastycznej, zewnętrzna oziębłość emocjonalna choć w środku dużo się dzieje, duzo empatii itp. Zdiagnozowana depresja prawdopodobnie od 10 lat, ale jednocześnie silne poczucie co powinienem robić wyniesione z domu. Pytanie czy to już zaburzenia czy tylko cechy.
Żona się już nie cofnie, bo "wydała na prawnika" wspierają ją siostra, która uwikłana była w romans z żonatym i posiadającym dzieci mężczyzną z którym zaszła w ciążę. Została teraz sama z dzieckiem oraz koleżanka posiadająca 2 dzieci z 2 związków a będąca teraz w trzecim natychmiast po zerwaniu z drugim mężczyzna, w domu żony w dalszej i bliższej rodzinie też kilka rozwodów kuzynka miesiąc po ślubie wróciła do domu rodzinnego bo mąż "rozkazywał jej sprzątać " taka wersja oficjalna dla rodziny, często moja żona i jej siostry kłóciły się o obrażały na wiele tygodni i miesięcy, często żona nazywała je egoistkami
Stawianie diagnoz psychologicznych po wysłuchaniu YT...
Tylko nasza wspólna zmiana mogłaby naprawić to małżeństwo. Jak o tym mówiłem, że mamy oboje winę, to żona się denerwowała, że ją próbuję swoim błotem ubrudzić ..
Widzę właśnie co to znaczy "rozwody są zaraźliwe "
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Pavel »

Z mojej perspektywy, czytając twe wpisy Mateusz, nasuwa się pytanie i kilka refleksji.

Pytanie: czy twoja żona zachowywała się jak opisujesz już przed ślubem?

A refleksje:
1) Jak widać można „leżeć krzyżem” w kościele, oglądać jutuby itp. i nie za wiele z tego rozumieć, wynosić.
Już nie wspominam o życiu tym.
Smutne i nieco przerażajace wg mnie.
2) Chyba pora byś stał się mężczyzną. Czyli treści które wyczytałeś u między innymi Jacka Pulikowskiego wprowadził w czyn. W swe życie.
Mamy na liście lektur dział mężczyzna. Dzięki tym lekturom można śmiało wprowadzić porządek do swego życia. Dowiedzieć się kim jest mężczyzna i jak warto by funkcjonował, oraz jakie funkcjonowanie jest męskie tylko na niby.

3) warto zarzuty żony przeanalizować pod kątem prawdy obiektywnej, tego które zmiany służyłyby tobie i małżeństwu a które byłyby szkodliwe.
Wspomniane wspólne konto to wg mnie istotna kwestia, aczkolwiek jeśli twa ślubna latami nie podnosiła tej kwestii, to raczej jest to szukanie kija na psa.
Bardziej moją uwagę przykuło w kwestii finansów to, że usilnie chciałeś wysłać żonę do pracy zawodowej. Wnioskuję, że wasze dzieci za duże nie są.
Nie wiem oczywiście ile zarabiasz i jakie macie koszty (i niespecjalnie to moja sprawa ;) ), ale może na początek warto zerknąć, przeanalizować czy na pewno środki które posiadacie wydajecie na to co jest wam rzeczywiście potrzebne?

4) jeśli czytałeś to forum, powinieneś wiedzieć, że tylko na siebie mamy bezpośredni wpływ. Warto więc wg mnie zająć się sobą, naprawianiem siebie. Wtedy nie będziesz miał czasu na wady żony.
Jako, że do czasu gdy ona nie załapie co w niej działa nie tak i tak za wiele w tym obszarze nie masz szans wskórać, taka postawa pomoże ci się rozwojem i naprawą żony nie zajmować ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Mateusz
Posty: 22
Rejestracja: 15 lip 2022, 14:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Mateusz »

Pavel oczywiście się zgadzam z Tobą. planuję terapię, zastanawianie się nad zarzutami żony mam nieustannie, ale po prostu jeszcze nie umiem rozeznać obiektywnej prawdy, gdzie jest moja przesada, a gdzie żony przewrażliwienie. Liczę, że z pomocą terapeuty uda mi się odpowiedzieć na pewne pytania. Myślałem, że razem z żoną byłoby łatwiej na wspólnej, terapii, ale póki co nie widzi u siebie błędów.. prędzej będzie ten rozwód, pozew już prawie w sądzie. Rozmowy już między nami nie ma. Co do konta to 90% pensji miała do rozdysponowania żona, 500+ również na konto żony wpływało. jako, że nie pracowała zawodowo tylko w domu to zajmowała się rachunkami i planowaniem budżetu, 10 % zostawało mi na nasze wspólne bieżące zakupy. Nigdy nie pytałem co robi i na co wydaję. Także tyle w kwestii przemocy ekonomicznej. Również nie stawiałem sprawy na ostrzu noża "idź do pracy! " raczej było "pokaż, że chciałabyś chociaż poszukać a potem się zastanowimy jak to pogodzić "
narzekała, że nie ma pracy, że nie ma swoich pieniędzy, że nie ma nic swojego a pracy nie szukała tylko jakieś plany miala trochę z "kosmosu" albo bardzo odlegle. Samochód był do dyspozycji żony,żeby mogła odwozić dzieci do przedszkola. Dzieci już miały 3 i 5 lat jak zacząłem mówić, że czas pomyśleć o pracy chociaż na pół etatu może.. odpowiedziała "jeszcze nie i JA nie zamierzam już o tym rozmawiać "

Pierwsze lata naszego małżeństwa finansowo zabezpieczył mój spadek, nie musieliśmy wiązać końca z końcem
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Ruta »

mgła pisze: 05 sie 2022, 11:29
Ruta pisze: 05 sie 2022, 9:01 Natomiast z twoich opisów wynika, że byłeś mężem w zasadzie idealnym. Takich się raczej nie opuszcza.
Ależ oczywiście, że opuszcza! I to wcale nierzadko!
Żeby nie opuszczać dobrych mężów/żon, trzeba mieć na tyle świadomości i dojrzałości oraz odrobinę pokory, że się wie, kogo się "ma" i kim się samemu jest.
Czasem ta druga, wierna strona, która wciąż się stara, ma przekonanie, że choćby była Aniołem samym to wciąż będzie mało, bo skrzydła nie takie.
Nie znam przypadku opuszczenia ideału, ale też nie znam ideałów. "Każdy ma coś", jak też psychologizował nasz osiedlowy filozof spod sklepu. Nie sposób się nie zgodzić.

Zwykle skala problemów małżonka opisuje zarazem skalę problemów drugiego małżonka.

Ostatnio dostałam pytanie, jak to się stało, że mąż ode mnie odszedł, skoro ja taka fajna i ułożona. I jeszcze dobrze gotuję. Teochę do góry podfrunęłam. Już ja dam mężowi "nie takie skrzydła" :lol:

Pokora, pokora, pokora :) Foldery reklamowe nie sprzyjają pracy nad sobą.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Ruta »

Mateusz, budżet w małżeństwie to wspólna sprawa. Jeśli twoją odpowiedzią na to, że brakuje na potrzeby rodziny nie była rozmowa, analiza, szukanie rozwiązań, tylko wysyłanie zony do pracy, to jest to forma przemocy ekonomicznej. Oraz braku komunikacji w związku.

Obciążanie żony budżetem domowym i całą odpowiedzialnością za niego jest bardzo nie w porządku.

Czytałeś tego Pulikowskiego i resztę? Tam jest i o finansach w małżenstwie i odpowiedzialności mężczyzny. Poszukaj informacji o tym temacie.

Czy twoja żona podjęła pracę jak dzieci podrosły?
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Sefie »

Mateusz,

Mamy podobne żony, dużo szczegółowych i specyficznych nazwijmy to czynności się powtarza. Podobny mamy również odbiór naszych żon, stąd z przybliżeniem zakładam, że w życiu możemy być całkiem podobnymi facetami albo przynajmniej podobnie patrzeć na innych, wliczając swe żony.

Jednak nie chcę odnosić się do Twojej żony, odniosę się do Ciebie bo analizowanie żony za wiele Ci dzisiaj nie da. To temat na zaś, jak dobrze przeanalizujesz już siebie i oprzesz tą analizę na podstawie lektur, doświadczeń innych użytkowników.

Na początku swojego kryzysu brałem wszystkie uwagi żony do siebie na serio. Czułem się winny o każdą głupotę. I byłbym w stanie zgodzić się ze wszystkim w 100%.

Potem zacząłem tym zarzutom zaprzeczać. Ale jak to ja?! A Ty?! Święta byłaś?! I dałbym 10 kontrargumentów na każdy zarzut żeby albo zaprzeczyć albo zracjonalizować moja zachowania.

Finalnie historia zatoczyła koło i dużo z tych zarzutów się faktycznie potwierdza, może nie w 100%, powiedzmy 70% (uogólniam). Bo dużo z nich opartych jednak jest w różnicy płci i braku znajomości jej funkcjonowania. Więc trzeba było ubrać pewien filtr i to jeszcze raz przepuścić.

To co zarzuca Ci żona a polecam się temu przyjrzeć (cześć zarzutów w mojej opinii, nie zawinionych, wynikającej z niewiedzy jak działa mąż, czy własnych złych wyobrażeń Twej żony pomijam):
Mateusz pisze: 01 sie 2022, 21:06 Powodem jest brak okazywania uczuć, brak wsparcia, brak więzi przeze mnie. Zarzuca mi obojętność, brak empatii generalnie wiele cech osobowości z narcystycznym rysem.
Mateusz pisze: 01 sie 2022, 21:06 ... i doszła do wniosku, że najważniejsze jest to, że musi zadbać o siebie i musi uciekać z naszego fikcyjngeo małżeństwa, bo zwariuje ze mną lub nawet umrze, a dzieci przede wszystkim potrzebują zdrowej matki.
Mateusz pisze: 04 sie 2022, 5:31 Żona tak mnie odbierała, że była niezaspokojona emocjonalnie choć bardzo się starałem na wielu płaszczyznach. Rzeczywiście byłem trudno dostępny emocjonalnie ...
A teraz Mateusz, pojadę z grubej rury. Jak Ty traktowałeś żonę jako osobę, człowieka, ukochaną? Czy naprawdę żona przypadkiem nie musiała się ewakuować z tego małżeństwa bo miała dość, bo ją zaniedbywałeś, bo się wypaliła, bo źle ją traktowałeś? Naprawdę uważasz, że dobrze odegrałeś swoją rolę jako mąż i ojciec? (odpowiedz sam sobie, nawet nie tutaj ale stań w prawdzie o sobie). Może nie miała już pomysłu na to małżeństwo stąd wniosek do SB bo w jej opinii już z tym małżeństwem nic się po ludzku nie da zrobić. Czemu sięgnęła po taką bombę atomową? Kaprys? No nie sądzę.

Nie twierdzę, że we wszystkim nawaliłeś. Bo i skąd mam to wiedzieć. Ale kiedy moja żona odchodziła też nuciłem sobie "tak bardzo się starałem a ty teraz nie chcesz mnie".

Warto w tym punkcie przerobić swój dom rodzinny, zobaczyć zachowania swoich rodziców, jakie miałeś wzorce ile z nich powieliłeś.

W końcu ja widzę Twoją (i swoją) żonę jako osobę empatyczną, pełną miłości, może i naiwnej i dziecięcej ale jednak. Kwestia jak Ty tą miłość spożytkowałeś.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Mateusz
Posty: 22
Rejestracja: 15 lip 2022, 14:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Mateusz »

Ruta pisze: 05 sie 2022, 16:40 Mateusz, budżet w małżeństwie to wspólna sprawa. Jeśli twoją odpowiedzią na to, że brakuje na potrzeby rodziny nie była rozmowa, analiza, szukanie rozwiązań, tylko wysyłanie zony do pracy, to jest to forma przemocy ekonomicznej. Oraz braku komunikacji w związku.

Obciążanie żony budżetem domowym i całą odpowiedzialnością za niego jest bardzo nie w

Czy twoja żona podjęła pracę jak dzieci podrosły?
Przepraszam chyba niezrozumiale piszę, od 4 lat budżet jest na mojej głowie, od 6 lat z kolei inwestujemy w pomysł na biznes żony w szkolenia i sprzęt. Żeby spiąć budżet wyjechałem za granicę na parę miesięcy do pracy, praca 250h na miesiąc 6dni/tydz w ciężkich warunkach. Żona dzięki temu mogła kupić potrzebny sprzęt, ustaliliśmy to razem, opiekowala się dziećmi wtedy i domem.
Mówiła w rodzinie, że pojechałem tam jakby na urlop i pukała się w głowę.

Wtedy to zaproponowałem, że może czas pomyśleć o pracy chociaż na pół etatu, bo póki co nie zanosi się, że jej pomysł będzie przynosił dochód a generuje koszty.
Po powrocie od razu podjąłem pracę, żeby spiąć budżet też nadgodziny taka specyfika pracy. Pomysł żony na biznes ciągle prawie w sferze marzeń. Mówiłem znajdź chociaż pracę to wtedy zastanowimy się jak ogarnąć obowiązki rodzinne. Po odwiezieniu dzieci do przedszkola 4 i 6 lat żona wracała dbać o dom, miała czas usiąść przed komputerem stąd opłacała rachunki i zajmowała się budżetem, bo twierdziła, że ja nie potrafię oszczędzać (takie przytyki z jej strony)
Jak praca w nadgodzinach i nieprzyjemnej atmosferze juz mi dawała w kość, bo czułem że odbija się negatywnie na rodzinie i dzieciach, zmieniłem na trochę lepsza dzięki temu mogłem przejąć więcej obowiązków domowych... do tego okazuje się, że ciągnę 10 lat z depresją. Miałem okresy, że ledwo z łóżka wstawałem. Żona: "zapuściłeś się "
Czułem, że lepiej by było jakbym nie żył, skoro tyle bólu sprawiam żonie i rodzinie.

Naprawdę Ruta nie da się tu na forum napisać o wszystkich niuansach stąd też łatwo można nie takie wnioski wyciągnąć. Prosiłem żonę bądź łagodniejsza dla mnie, bardziej czuła, nie dopatruj się na każdym kroku złych intencji...itp to słyszałem "nie jestem twoją Matka żeby cię niańczyć " "Dzieciom to potrafisz okazywać uczucia " " To mężczyzną w związku powinien dawać kobiecie wsparcie i poczucie bezpieczeństwa a ty oczekujesz na odwrót "
Zaczęła twierdzić, że wszystko robię z wyrachowania, żeby ją zniszczyć, że jestem psychiczny, podcinam skrzydła, nie wierzę w nią a było odwrotnie.
Zaproponowałem wspólne rekolekcje, prawdziwą terapię a nie takie z doskoku wizyty u psychologa. To stwierdziła, że nie pójdzie bo omotam psychologa i Ona znów wyjdzie na idiotke.
Ja widzę te obszary gdzie oboje kulejmy. Żona przekreśla mnie i mówi "bo ty się nie nadajesz do związku,,na męża, nie dorosłeś, jesteś niedojrzały emocjonalnie, egoistyczny i nie zmienisz się nigdy " mówi to do mnie osoba, która jest dumna, że się nawróciła, że codziennie odmawia różaniec, że ona nie potrzebuje terapii bo ma różaniec, że miała sen albo na różańcu Pan Jezus ją wspiera w jej decyzji rozwodu, bo mamy nieważne małżeństwo, że ona potrafi się prawdziwie modlić a ja nie, naprawdę dużo tego jest...
Jak mówię przecież na ślubie przysięgaliśmy sobie w zdrowiu I chorobie.. to słyszę " nie szantażuj mnie teraz tym"
Pomyśl, co z naszymi dziećmi? "nie probuj wciągać dzieci w nasze sprawy "

Szczerze nie mam tu na forum potrzeby przedstawiania siebie jako idealnego męża. Nie znamy się, nie nadbuduje sobie tym swojego ego. Rozumiem, że żona przez moją depresję mogła mnie odbierać, że się wycofałem ze związku, oddaliłem emocjonalnie od niej, ale przez ten czas robiłem wiele innych rzeczy,które świadczyły, że zależy mi na naszej rodzinie. I to nie było tak, że wogole czułości czy też dobrego troskliwego seksu nie było. Było/był ale za mało. Co się wydarzyło w głowie żony, że mówi że to były najgorsze lata jaj życia a ja jestem potworem. Bliscy znajomi, jej przyjaciółka której się zwierzała wspierają nas, nie widzą spraw na rozwód, tylko na wspólną terapię.
Mateusz
Posty: 22
Rejestracja: 15 lip 2022, 14:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o świadectwa z sali rozpraw

Post autor: Mateusz »

Sefie zgadzam się z Tobą, dlatego myślę, że najważniejsze przy tych różnicach nauczyć się odpuszczać drugiej stronie.
Oczywiście są sprawy ważne gdzie się nie da. Ale czepianie się kogoś, że coś robi po swojemu to już jednak jest slabe.. typu "ale ty dziwnie odkurzasz ,ja to zawsze zaczynam od..." " nie umiesz układać naczyń w zmywarce, jak ja poprawie to jeszcze Pół zmywarki jest puste " "mówiłam Ci tyle razy jak masz odwieszać słuchawkę od prysznica " "Masz pamięć rybki" "Ty byś wszystko wydał" "gdyby nie ja to nigdy byśmy na urlop nie odłożyli " "odwrotną stroną ciuchy włożyłeś do szafy " " jak ślimak sprzątasz te łazienki" "ciągle tylko spisz na kanapie" "ja nigdy nie mam czasu odpocząć " "nie nadajesz się na męża " "nie masz więzi z dziećmi " "ja muszę o wszystkim myśleć " "ludzie mówią, że jestem taka zorganizowana" "ty na wszystko masz wywalone" "ja nie jestem winna twojej depresji ja jestem jej ofiarą!" " jesteś lodowcem" "potrafisz każdego psychologa zmanipulować " "nie potrafisz się kłócić tylko od razu wywalasz"
ODPOWIEDZ