Kryzys młodego małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

MinnieMouse
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2022, 10:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: MinnieMouse »

Czytam ostatnimi czasy wiele Waszych historii i próbuję przede wszystkim znaleźć w nich mądrość dla siebie ale nie umiem więc piszę z nadzieją że ktoś może mi coś podpowie lub się za nas pomodli.

Z mężem niedawno mieliśmy pierwszą rocznicę ślubu - a w naszym małżeństwie mam wrażenie że problemy zaczęły się tak z miesiąc-dwa po ślubie. Teraz widzę że pewne sygnały ignorowałam - wydaje mi się żę mąż nie mówił co myśli albo do mnie to nie docierało i było coraz gorzej. Od czego się zaczęło, nie wiem - pamiętam że nie pasował mi podział obowiązków czy to, że go często nie było w domu (no a później to już same efekty kłótni). Mimo, że na zewnątrz było dobrze to raz na jakiś czas była kłótnia po której mąż się obrażął i krzyczał, ja potem płakałam a on przepraszał i tak coraz częściej. Przed pierwszą rocznicą było już źle - mężowi zdażało się być obrażonym w taki sposób że zniknął na trzy dni a ja płakałam żeby wrócił albo miesiąc spał na kanapie i aktywnie mnie ignorował.

Co kłótnia mąż mówi, że się rozwodzi albo wyprowadza - aktualnie znów śpi na kanapie i ma torbę spakowaną. Dodatkowo jest wściekły bo chyba faktycznie chciał się wyprowadzić ale dotarło że to nie jest łatwe finansowo - zarabia mniej i będzie miał problem z wynajmem/utrzymaniem się (mieszkanie w którym jesteśmy jest moją własnością sprzed ślubu) a do Rodziców pewnie nie chce.

Mąż próby rozmowy odrzuca "bo nie ma o czym", na terapię nie pójdzie "bo nie potrzebuje", na wyjście razem czy wyjazd "nie ma ochoty" poza tym on "już próbował" i teraz to już "sensu nie widzi". Mam wrażenie że kręcimy się w kółko - nie wiem na czym stoję no i oczywiście nie tak wyobrażałam sobie małżeńśtwo - zawsze wierzyłam że problemy się pokonuje razem a nigdy nie byłam tak samotna jak teraz.

Wiem że wielu z Was jest i bardziej doświadczonych wiekiem i stażem - jak się porozumiewać z osobą złą/obrażoną/rozżaloną?
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: Al la »

Witaj, MinnieMouse, na naszym forum.

Faktycznie, przykro się czyta, że jeszcze Wasze małżeństwo na dobre nie zaczęło istnieć, a już są problemy.
Ale dobra wiadomość to taka, że Ty to widzisz i szukasz pomocy.
Jedno jest pewne, potrzebujesz wiedzy nt kryzysów w małżeństwie, wzajemnej komunikacji, relacji.
Skąd tę wiedzę miałaś wcześniej wziąć, co wiedziałaś nt małżeństwa? Zapewne nic, albo miałaś jego obraz uformowany na podst. małżeństw swoich rodziców, w rodzinie, znajomych.

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą strona pomocową http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z naszych rekolekcji i polecane przez naszą wspólnotę lektury viewtopic.php?f=10&t=383

A jak u Was z modlitwą małżeńską?

Pozdrawiam Cię, na pewno w Twoim wątku odezwą się inni forumowicze.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: Ruta »

Witaj MinnieMouse,

Przykro mi, że jesteście z mężem w tak trudnym czasie. Wiem jednak, że Bóg chce dla każdego małżeństwa jedności i radości i do tego chce prowadzić wszystkich małżonków, uzdrawiając ich i uzdalniając do tworzenia pięknej więzi małżeńskiej. Także ciebie i twojego męża.

Czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?

Są cztery podstawowe rozbijacze relacji małżeńskiej, które utrudniają budowanie relacji. Na początek warto się przyjrzeć na ile może to dotyczyć waszej relacji.

Pierwszy rozbijacz to budowanie małżeństwa przez małżonków według ich własnych zamysłów, nie według Bożego zamysłu. Czy znam Boży zamysł i na ile jest we mnie gotowość by go wypełniać? A co neguję i odrzucam?

Drugi rozbijacz to używki i nałogi, które małżonkowie często wnoszą do małżeństwa. Nałogowe palenie też jest nałogiem i też jest nałogiem niszczącym. Nie jest wcale nałogiem "mniejszego" kalibru. Nałóg pozostaje nałogiem.

Trzeci rozbijacz to pornografia. Każda i w każdej ilości.

Czwarty rozbijacz to nadmierna więź małżonka lub obojga małżonków z rodzicami lub jednym z rodziców lub z całą rodziną pochodzenia.

***
Oczywiście takich rozbijaczy, które utrudniają lub nawet uniemożliwiają budowanie relacji małżeńskiej jest więcej. Ale na początek warto sprawdzić, czy czasem te właśnie nie są problemem w moim małżeństwie. Gdy wiem, co rozbija i utrudnia moją relację małżeńską, mogę coś z tym zrobić.

Są i inne trudności, ale jeśli będzie się pracować z myszkami biegającymi po salonie ignorując stojącego tam słonia, za wiele się nie osiągnie. Najpierw szukamy słonia.
MinnieMouse
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2022, 10:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: MinnieMouse »

Tak, obraz małżeństwa głównie opieram na małżeństwie Rodziców/Dziadków które uważam za zgodne - są wierzący, rozmawiają, razem chodzą do Kościoła i jestem pewna że się modlą. Dlatego u mnie pojawiał się bunt i niezgoda np kiedy mąż coraz rzadziej chodził ze mną do kościoła - koniec końców uznałam, że jest dorosły i sam musi wrócić a ja mogę co najwyżej dać przykład. Sama też dopóki było dobrze byłam raczej typem katolika niedzielnego - do kościoła chodzę ale z modlitwą różnie bywało - paradoksalnie teraz w kryzysie kiedy mąż się oddalił ode mnie, ja przybliżyłam się do Boga. Nie modliliśmy się we dwoje bo w tamtym momencie nie czuliśmy potrzeby, a teraz modlę się sama - proponowałam mężowi wyjazd na chociażby Lednicę - kiedyś jeździliśmy i wydawało mi się to formą modlitwy na jaką najszybciej mógłby się zgodzić ale on już nie chce.
MinnieMouse
Posty: 4
Rejestracja: 24 lip 2022, 10:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: MinnieMouse »

Ruta pisze: 11 sie 2022, 6:33 Czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?

Hej Ruta, dziękuję za odpowiedz - dajesz mi do myślenia :)

Tak, jesteśmy.

W kontekście rozbijaczy - na pewno je widzę.

Mieliśmy swój zamysł na małżeństwo - ja chciałam na przykład poczekać trochę z dziećmi i pożyć we dwójkę - pojeździć razem po świecie i się jak to się mówi dotrzeć. Plan Boży musiał być inny bo krótko po ślubie zaszliśmy w ciążę którą straciliśmy.

Nałogi Hmm obydwoje faktycznie palimy, ja na pewno palę więcej odkąd jest źle. Jak się kłóciliśmy to potrafiłam odpalać fajkę od fajki bo nie wiedziałam co zrobić.

Z rodzicami nie wiem - wydawało mi się ok chociaż ostatnio stwierdzam ze może za często jeździliśmy na spotkania rodzinne czy coś pomóc zamiast pobyć we dwoje. Obydwie rodziny są chętne na spotkania a czasu mieliśmy wtedy niedużo - nie chciałam być zaborcza i mówić nie na spotkania w rodzinie a może trzeba było bardziej bronić naszego czasu tylko we dwójkę.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2022, 9:06 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Edycja: na prośbę autorki usunięto kilka szczegółów.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: Sefie »

MinnieMouse pisze: 11 sie 2022, 9:14
Ruta pisze: 11 sie 2022, 6:33 Czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?
Z rodzicami nie wiem - wydawało mi się ok chociaż ostatnio stwierdzam ze może za często jeździliśmy na spotkania rodzinne zamiast pobyć we dwoje. Teściowa bardzo nalegała żeby co +/- drugi tydzień być u niej na obiedzie - jak dołożyliśmy do tego odwiedzenie moich co jakoś czas i fakt, ze mąż pracuje w weekendy to mało było czasu dla nas solo. Ale wtedy może to było dobre - nie wiem, na pewno nie chciałam być zaborcza i mówić nie na spotkania w rodzinie.
Ważne czego Wy potrzebujecie do budowania relacji, nie czego chcą rodzice.

Oni za Was małżeństwa nie przeżyją, mają swoje własne. Jeśli wizyty u rodziców oznaczają pogorszenie Waszej relacji, to warto rozważyć ich ograniczenie.

Jeśli macie dobry kontakt z jedną i druga stroną warto o tym powiedzieć wprost jaki cel Wam przyświeca tak aby nie odpychać i nie urażać.

Rodzice często chcą przychylić nieba i mieć dzieci jak najdłużej i jak najczęściej a bo to trzeba by coś pomóc w domu, zawieźć czy w końcu bo na obiad ulubiona potrawa :)

I samo w sobie nie ma w tym nic złego, trzeba się tylko przyglądać czy ta relacja jest zdrowa lub czy dochodzi już do prób wejścia na głowę i ingerencje w małżeństwo. Tak czy inaczej tutaj konieczna jest współpraca obojga z Was.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Witaj,
Po twoim krótkim opisie tak mi się jakoś nasuwa, że być może twój mąż jest mniej dojrzały niż ty. I może przerosło go bycie mężem (utrata kawalerskiej wolności), wiadomość, że będzie ojcem, a potem strata dziecka też pewnie odcięło swoje piętno.

Opis twojego męża bardzo mi przypomina mojego - tylko w chwili ślubu mój mąż miał już 40 lat i myślałam, że jest dojrzałym, świadomym podejmowanych decyzji i zobowiązań człowiekiem. Niestety bardzo się pomyliłam. Mój mąż naciskał na szybszy ślub i szybkie poczęcie dziecka - pewnie po to bym go zbyt dobrze nie przejrzała i nie poznała. To moja wina, bo wydawał mi się ideałem, a i wszyscy którzy go poznali uważali go za wzór, a ci którzy dłużej znali nawet mi mówili, że "lepszej partii nie znajdę"😂🥴. Mój mąż po ślubie zaczął psuć naszą relację, ponieważ bardziej koncentrował się na sobie, w ciąży nie miałam za wiele wsparcia, a ponieważ miałam ryzyko wcześniejszego porodu to obaw i stresów miałam dużo. Po porodzie tego wsparcia też nie miałam i praktycznie zostałam ze wszystkimi obowiązkami sama. Pierwszy poważny kryzys miałam gdy nasz syn miał pół roku a my byliśmy 1,5 roku po ślubie - mój mąż uciekł jak tchórz do swoich rodziców, bo niby ja go nie wspierałam i nie dbałam o niego, a to ja byłam ze wszystkim sama, to ja spałam 3-4 godziny na dobę, musiałam też gdy syn miał 6 miesięcy wrócić do pracy, bo krucho było u nas z pieniędzmi - mój mąż który przed ślubem obiecywał, że zarobi na nasze potrzeby nagle uznał, że da mi tylko część wypłaty a o resztę zatroszczyć się musiałam sama. Szkoda, że wtedy nie trafiłam na stronę Sycharu, ponieważ dla dobra małżeństwa i dziecka godziłam się na wiele pomysłów i ustępstw byle tylko mąż był z nami. A on wolał uciekać do garażu niż z nami spędzać czas i nie wykonywać nic w domu. A i tak kombinował jak się wymiksowac z małżeństwa, bo przecież to jemu ma być dobrze. Tak funkcjonują osoby niedojrzałe. Niestety.

Dobrze i niedobrze, że trafiłaś na forum. Niedobrze, bo w kolejnym małżeństwie jest źle (to już jakaś plaga), a dobrze ponieważ może dzięki lekturze forum i pomocy forumowiczów będziesz w stanie pomóc sobie i małżeństwu. Ja przez 2 lata chyba przeczytałam 80 procent forum (również tego archiwalnego). Niestety historie się często powielają, ale zawsze każda jest inna.

Dopowiem jeszcze słów kilka odnośnie kontaktów z rodzicami/teściami. Jeżeli nie są w nadmiarze, jeśli jedna strona nie wybiera bardziej rodziców/rodzeństwo/znajomych niż małżonka swojego to są jak najbardziej wskazane bo często ubogacają. Wywodzę się z rodziny wielopokoleniowej, a również rejon w którym mieszkamy jest przesiąknięty rodzinami wielopokoleniowymi - u nas często całe rodziny od pokoleń mieszkają w domach, często młodzi zostają w domu rodzinnym lub w pobliżu zamieszkują i jest w tym harmonia i zgoda. Nawet z sąsiadami zawsze się w przyjaźni i relacjach żyło - dzieci się wspólnie wychowywało. Wiadomo, że rodzina, mąż ważniejsi niż pozostali członkowie rodziny czy znajomi.

Może się zdarzyć tak, że jak zaczniecie ograniczać kontakty z rodziną - rodzicami, to może wam być trudniej "we dwoje" - bo sama widzisz, że mąż "już ucieka" z domu, woli samotność/samodzielność.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys młodego małżeństwa

Post autor: Firekeeper »

MinnieMouse pisze: 10 sie 2022, 21:48 Teraz widzę że pewne sygnały ignorowałam - wydaje mi się żę mąż nie mówił co myśli albo do mnie to nie docierało i było coraz gorzej. Od czego się zaczęło, nie wiem - pamiętam że nie pasował mi podział obowiązków czy to, że go często nie było w domu (no a później to już same efekty kłótni). Mimo, że na zewnątrz było dobrze to raz na jakiś czas była kłótnia po której mąż się obrażął i krzyczał, ja potem płakałam a on przepraszał i tak coraz częściej.
MinnieMouse po ślubie czasem tak bywa, że zapominamy o poprawnej komunikacji. Przed ślubem wydaje się, że się z partnerem rozumiemy bez słów, a po ślubie zaczyna się problem. Ja z Twojego postu widzę problem z komunikacją. Jest to podstawa dobrych relacji, ale ciężka do nauczenia. Ja mimo 13 lat ślubu często łapie się na tym, że nie potrafię dobrze się z mężem komunikować. Większość małżeństwa albo to był krzyk i pretensje, albo podchody, zdawkowe domysł się, pretensje. Nawet jak coś w moim mniemaniu brzmiało dobrze to dla męża było to czepianiem się. Płacz mój dla męża do była manipulacja. I miał rację manipulowałam płaczem, bo kiedyś działało potem mąż dostawał białej gorączki na mój płacz. Obrażał się, nie odzywał, ja go gnębiłam. Więcej wymagałam, mniej doceniałam, mniej chwaliłam. Przestałam żyć swoim życiem, a żyłam męża. Tym co teraz myśli, czego chce, a może znów coś powiem nie tak i się obrazi. Wolałam czasami milczeć, ale to powodowało frustrację.

Ja mam to szczęście w nieszczęściu, że moje dzieci są autystyczne i ostatnio zostałam poniekąd zmuszona do tego, by wziąć się w końcu za naukę poprawnej komunikacji opartej na akceptacji, zrozumieniu, prostych komunikatach ale zrozumiałych. Nie ma miejsca na domysły. Nie ma miejsca na krzyk i podnoszenie głosu. Myślę, że warto od tego zacząć. Wtedy łatwiej będzie Ci zrozumieć siebie, swojego męża i otwarcie bez oskarżeń porozmawiać.

Mi pomaga na co dzień książka pod tytułem ,,projekt szczęśliwe małżeństwo" Mam ją już tyle lat, a dopiero teraz zaczęłam ćwiczyć z nią szczere wyrażanie siebie. Skupienie się na sobie i swoich emocjach i tego co ja chcę, co ja myślę. Czego tak na prawdę pragnę. Łatwiej jest mi akceptować mojego męża, słuchać go, zgadzać się z jego decyzjami lub nie ale bez pretensji i manipulacji.
ODPOWIEDZ