Wasze problemy nie są błahe. Ciąża często jest katalizatorem i soczewką powiększającą wszelkich problemów, które w innych okolicznościach łatwiej jest zbagatelizować, zamieść pod dywan, albo "odłożyć" na półkę pt "jeszcze nie jest tak źle".In_the_fog pisze: ↑23 sie 2022, 16:02k
Witam, moje problemy mogą się wydać Wam błahe, czytałam inne wątki i wiem, że niektóre małżeństwa mają poważne problemy związane ze zdradą czy przemocą, a może moje problemy są rozdmuchane, dlatego długo się zastanawiałam, czy tu napisać. Dodam również, że jestem w ciąży, więc może kwestie hormonalne wpływają na moją perspektywę. Ale do rzeczy.
To typowe nie jest i raczej nie służy scalaniu, a oddalaniu się małżonków. Dałabyś radę przybliżyć powody takiej sytuacji ?Nie zgadzamy się do podstawowych spraw, nawet nie śpimy razem (w jednym łóżku) jak normalne małżeństwo.
Moim zdaniem nie jest to dobry kierunek, dziecko nie powinno być plastrem na problemy małżeńskie. Trudne emocje przenoszą się na dzieci i nie warto fundować im tego od poczęcia. Warto najpierw rozwiązać problemy komunikacyjno-kryzysowe i dopiero w bezpiecznych warunkach wspólnie decydować o ewentualnym kolejnym dziecku.Życie seksualne u nas również prawie nie istnieje. Pomimo to mąż już planuje trzecie dziecko. Zawsze marzyliśmy o trójce dzieci, ale z powodów zdrowotnych plany te niestety uległy znacznym zmianom. Teraz jednak kiedy maż mi oświadczył o tym, że chciałby mieć kolejne dziecko, coś pękło we mnie, bo nasze pożycie małżenskie i tak prawie nie istnieje, a ja poczułam się jak chodzący inkubator.
Inna rzecz, że proponowanie kobiecie będącej aktualnie w ciąży (znoszonej różnie, albo całkiem źle) kolejnej ciąży zanim jeszcze dziecko się urodziło, może najlepszemu małżeństwu nie wyjść na dobre Pamiętam swój stan i taka propozycja wykrzesałaby furię w mojej ówczesnej bezsile na tyle, że "Chcesz kolejne??? Urodź sobie sam !" byłoby najlżejszą reakcją Po czym niedługo po urodzeniu dziecka i jakimkolwiek dojściu do siebie, nie miałabym nic przeciwko kolejnemu.
Rozumiem, że nie chcesz o szczegółach rozpisywać się na Forum i słusznie o tyle, że zbyt charakterystyczne dane mogą zagrozić Waszej anonimowości, natomiast brak bliższych informacji ogranicza z kolei forumowiczom możliwości przyjrzenia się temu. Warto jednak zasięgnąć porady jakiegoś dobrego psychologa, który umie ocenić obiektywnie te zachowania męża, bo etap gdy Ty zastanawiasz się, czy jesteś normalna, jest już mocnym sygnałem alarmowym. Tam jednocześnie zachowasz anonimowość, ale i uzyskasz pomoc i merytoryczne informację.To samo jest z różnymi jego dziwnymi zachowaniami i nawykami żywieniowymi (mąż jest, jak podejrzewam, ortorektykiem, zakres produktów, jakie akceptuje, jest bardzo skromny, naprawdę ciężko jest w tygodniu skomponować taki zestaw posiłków który by mu odpowiadał, to jest jak rozwiązywanie jakiegoś sudoku) czy innymi, zawsze znajdzie wyszukaną argumentację na to, dlaczego jego zwyczaj jest ok, a ja się czepiam nie wiadomo czego. I tak zawsze wychodzi na jego, zawsze mnie przegada, zawsze tak wykręci kota ogonem że to ja jestem dziwna, że w ogóle mi takie coś przeszkadza. I zawsze wszystko pozostaje tak jak było, a ja dalej czuję się nie tak. Skoro rozmowy nie pomagają, on ma inne zdanie, ja inne, na dodatek mam już mętlik w głowie, czy ja jestem na pewno normalna, czy naprawdę oczekuję nie wiadomo jakich cudów, już nie wiem, co mam robić, jak się dowiedzieć, czy moje zdanie jest słuszne czy rzeczywiście jakoś dziwnie widzę sprawy. Nie ufam już nawet własnemu rozsądkowi.
Oczywiście warto też wybrać się do któregoś z naszych sycharowskich Ognisk, tam znajdziesz wsparcie i zrozumienie.
A z rzeczy podstawowych to warto przyjrzeć się relacjom z Bogiem. Czy i gdzie jest miejsce Boga w moim życiu, bo może od uporządkowania tej relacji trzeba by zacząć.
Kolejnym polem są Wasze rodziny pierwotne, bo często małżonkowie pochodzą z tak różnych rodzin i są tak ukształtowani przez nie, że zderzenie tych dwu światów rodzi napięcia i ogromne trudności od samego początku, a czasami wychodzi to dopiero po czasie.
Dbaj o siebie i maleństwo i pozwól sobie na to by być zaopiekowaną. To piękny czas i warto zrobić co się da by przejść ten etap jak najspokojniej, bo to procentuje po urodzeniu dziecka.