Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

Witam serdecznie, podczytuję forum od niedawna. Zaczytuję się Waszych historiach podobnych do mojej i postanowiłam napisać...
Jesteśmy małżeństwem 16 lat, mamy dwójkę dzieci. Nasze małżeństwo mimo rożnych konfliktów i niezgodności charakteru wydawało się udane, bo w najtrudniejszych momentach zawsze się wspieraliśmy i pomagaliśmy sobie. Raz mieliśmy kryzys (dwa lata po ślubie) kiedy mąż się zakochał w koleżance z pracy. Powiedział ,że mnie nie kocha. Rozwód wisiał na włosku, ale jednak się opamiętał i zawalczył o nasze małżeństwo. Długo to we mnie siedziało, ale zaufałam mu. Teraz jakby historia się powtarza ale jest chyba gorzej....bo mamy dzieci.... Mąż mówi, że mnie nie kocha, że coś między nami się wypaliło, że nie mamy o czym rozmawiać, bo mamy inne zainteresowania i że nie odpowiada mu życie, jakie mu zafundowałam. Ja dużo pracuje, często popołudniami i czasem w weekendy, wtedy on musi siedzieć z dziećmi i ma tego już po dziurki w nosie, bo nie może się rozwijać. Rzeczywiście się oddaliliśmy od siebie, oboje czuliśmy się samotni, przeciążeni obowiązkami, przestaliśmy się sobą interesować, bo zgubiła nas codzienna gonitwa. Ale ja chciałam wszystko ratować, naprawiać błędy, wyciągnąć wnioski z tego, co nam nie odpowiadało, natomiast mąż, stwierdził ,że już za późno, że się wypalił i stracił do mnie uczucie. Oczywiście pojawiła się też kowalska. Przyjaciółka, z którą pisze na messengerze, która podziela jego zainteresowania, słucha, ma czas itd. No i się znowu zakochał. Chociaż mi mówi, że nie jest pewien swoich uczuć do niej. Ona obecnie mieszka za granicą, wiec się nie spotykają.
Przez dwa miesiące walczyłam o jego miłość, histeryzowałam, dostawałam szału. W końcu stwierdził , że chce się rozwieść, jak najszybciej. Póki co, mieszkamy razem, bo nie stać go na wynajęcie mieszkania. Mamy kredyt do spłacenia i wspólne mieszkanie. Nie naciskam na wyprowadzkę, bo mamy dzieci. Odpuściłam wojny, walkę o kogoś, kto nie chce ze mną być i uważa, że zniszczyłam mu życie. Ustaliliśmy, że będziemy próbować jak najszybciej spłacać kredyt, że będziemy razem mieszkać, żeby się zajmować dziećmi wspólnie i oczywiście mamy wziąć, jak najszybciej rozwód....którego ja tak naprawdę nie chce...a mąż mówi tylko o rozwodzie...chociaż i tak, gdyby to się szybko potoczyło, to mieszkałby ze mną...bo tego kredytu mamy jeszcze sporo...a potem mielibyśmy sprzedać mieszkanie i każdy pójdzie w swoją stronę...
Ja się w tym gubię...modlę się codziennie do św. Rity, chce zacząć Nowennę Pompejską, zależy mi na mężu, bo to nie jest zły chłopak. Ma ogromną wrażliwość i do tego czasu bardzo dbał o rodzinę. Kocham go... Myślę sobie ,ze ten cywilny rozwód, to i tak tylko papierek, bo przed Bogiem zawsze będziemy małżeństwem. Nie chce ciągania po sądach, wywlekania brudów itd. Na silę go nie zatrzymam....więc nie wiem, co robić...
Jest mi ciężko...bo byliśmy razem 20 lat...i nie umiem zrozumieć, że uczucie mogło wygasnąć...
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Al la »

Witaj, zuziza, na naszym forum.

Dobrze, że szukasz pomocy dla Twojego małżeństwa, forum naszej wspólnoty to dobre miejsce.
Jak zauważyłaś, dzielimy się własnym świadectwem przeżywania kryzysu, każda historia jest inna, ale jest dużo punktów stycznych.

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą strona pomocową http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz linki do konferencji z naszych rekolekcji i polecane przez naszą wspólnotę lektury viewtopic.php?f=10&t=383#p8621
Warto posłuchać konferencji, np ks. Marka Dziewieckiego o pokonywaniu trudności w małżeństwie https://youtu.be/Zqz4LLsefNQ?list=PLobU ... XQqsf-vt2c

Pozdrawiam Cię, na pewno w Twoim wątku odezwą się inni forumowicze.

Zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

Dziękuję Al la , wsparcie jest mi bardzo potrzebne. Jestem rozbita na milion kawałków. Zawsze myślałam ,ze jesteśmy wyjątkowi. Dzień ślubu był dla mnie wyjątkowy, w tym dniu miałam wrażenie ,ze doświadczam niesamowitej bliskości Najwyższego, że doświadczmy niesamowitej łaski. A teraz patrzę na człowieka, którego w ogóle nie znam...któremu już na mnie nie zależy. Jest zupełnie innym człowiekiem...

Mąż od jakiegoś czasu cierpi na depresję, której nie leczył. Na wiosnę był postawiony w wielu stresogennych sytuacjach. We mnie nie miał oparcia, bo ja sama miałam bardzo ciężki czas w pracy i nie było mnie w domu. Sama ledwie dawałam radę. Oboje byliśmy przemęczeni i przeciążeni obowiązkami. A u niego zaczęło narastać przekonanie, ze nie chce tak żyć ... depresja też zaczęła się nasilać... i zaczęło się pisanie z kowalską.... Gdzieś w głębi duszy chce wierzyć ,ze to co on mówi, to wpływ depresji, że może jak zacznie się leczyć, to zacznie patrzeć na nas inaczej... że się ocknie... ale bardzo się boję, że on już na prawdę mnie nie kocha... Jest taki stanowczy w decyzji o rozwodzie... z wielką łatwością mówi o tym, że uczucia wygasły... o tym, jak źle mu było w małżeństwie... że odbiera nadzieję na lepszą przyszłość. :cry:
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Jastarnia »

Jeżeli mąż ma depresję to postrzega Wasze relacje intensywniej, mocniej niż Ty. Inaczej może odczuwać to co się dzieje u Was. Tak jak piszesz, zmęczenie obowiązkami, wypalenie, oboje się oddaliliście i kryzys gotowy.
Czy mąż podjął się leczenia, chodzi na terapię, bierze leki? Próbowałaś mu pomóc w tej kwestii?
Piszesz że w Tobie nie miał oparcia. Coś oboje przegapiliście w Waszej relacji, w ferworze codziennych obowiązków. Ty uciekłaś w pracę, a mąż w kowalską. Jeśli on ma depresję to pewnie potrzebował jakiegoś wsparcia, zrozumienia, rozmowy - oczywiście nie usprawiedliwiam go, bo wybrał najkrótszą i najgorszą drogę.
Może wspólna terapia?
Wszystko można uratować, jeśli obie strony tego chcą. A Twój mąż w kryzysie i z depresją obecnie sam nie wie czego chce. To że jak sama pisałaś- histeryzowałas, dostałaś szału - to zrozumiałe co czułaś, pewnie cała fala przeróżnych emocji przez Ciebie się przelewała. Jednak to też mogło męża jeszcze bardziej zniechęcić do Ciebie. Jeśli poczytasz inne wątki to zobaczysz, że mężowie wracają do silnych, dających sobie radę żon, do takich które dbają o siebie (nie mam na myśli wyglądu zewnętrznego). A i nie warto naciskać na męża w tej sytuacji, wymagać od niego jasnych deklaracji i decyzji. Zajmij się sobą. Ja mam małe doświadczenie w ratowaniu małżeństwa, bo moje zmierza ku upadkowi, ale jest tutaj wiele mądrych osób, które przeszły przez to z pozytywnym skutkiem. Poczytaj inne wątki, zerknij na polecane lektury.
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

Jastarnio, do tej pory mąż nie chciał słyszeć o żadnej terapii, ale sam w końcu zrozumiał, że sobie nie poradzi. Ma już umówioną wizytę u psychiatry. Na terapię do psychologa nie chce iść. Jeżeli chodzi o wspólną terapię dla par, to uważa ,ze już jest za późno. Ma do mnie tyle żalu, że nie widzi naszej wspólnej przyszłości. Czuje się nie doceniony.
Wiem, że coś przegapiliśmy...straciliśmy... zgubiliśmy się... ja próbowałam wszystko naprawić... pokazać ,że mi zależy, że możemy wszystko zmienić, ja jestem gotowa nawet zmienić pracę. On uważa, że już nie ma szans by odzyskać, to co utraciliśmy... i już mnie nie kocha...
Przestałam naciskać...namawiać...prosić... jest w tej chwili daleko emocjonalnie ode mnie... zaczęłam wprowadzać listę Zerty.
Ostatnie kilka dni nie wraca na noc. Przychodzi po pracy, robi porządki w swoich rzeczach, opowiada o tym, co robił w pracy, rozmawia o mało istotnych rzeczach i wychodzi wieczorem, nie wiem, gdzie nocuje. Ucieka ode mnie. Mówi że źle się czuje w naszym domu i go to mocno przybija. Nie chce się wyprowadzić bo nie stać go na wynajęcie mieszkania. Wydaje mi się ,ze śpi u kolegi. Skupia się na tym, żeby jak najszybciej spłacić kredyt i się uwolnić. Dzieci widzą, że jego nie ma na noc. Już nawet przestało je to dziwić.
Jedyne, co go jeszcze trzyma w domu, to właśnie to że musimy spłacić kredyt, żeby zdecydować, co zrobimy z mieszkaniem, żeby każdy mógł pójść w swoją drogę.
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: kocimiętka »

Cześć, może spróbuj odmówić Nowennę do Matki Boskiej Rozwiązującej Węzły np. w intencji rozwiązania więzi, które Twój mąż ma z tą kobietą, z którą pisze? Jeżeli sam powiedział, że nie jest pewien uczuć do niej to można mu pomóc "zakulisowo".
https://rozwiazwezly.pl/o-nowennie.html
Ostatnio czytała książkę o osobach wysoko wrażliwych- to taki nowy trend, ale w sumie coś w tym jest. Być może Twój mąż należy do takich osób ? Takie osoby, nawet nie tyle co odrzucenia wprost tylko nawet delikatne zaniedbania w relacji odbierają bardzo personalnie i są dla nich dużą raną. Oprócz tego dużo rozkiminiają, co dla nich samych jest dużym obciążeniem i w kryzysowym momencie potrafią oddalić się bardzo daleko.
Spróbuj zadbać przede wszystkim o siebie- samej trochę wzrosnąć i się umocnić. Warto też zrobić własny rachunek sumienia, żeby nie powielać błędów w przyszłości.
Pozdrwiam
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Bławatek »

Witaj zuziza,

Często bywa tak, że jedną osobę problemy przygniatają, przerastają i wówczas jedyną najwłaściwszą drogą wydaje się ucieczką, rezygnacja, a inne osoby problemy, które się pojawiają starają się rozwiązywać, iść do przodu. Mój mąż wolał uciekać od problemów i gdy zaczęło mu być źle w małżeństwie to też wolał uciec, wyprowadzić się, ja znów odwrotnie - każdy problem staram się rozwiązywać. I nawet gdy jest beznadziejnie to nie należy się poddawać.

Odchodzący małżonek zazwyczaj dąży do własnego szczęścia i nieraz rozwód dla niego jest jedynym wyjściem. Nie liczy się dla niego rodzina, żona, dziecko - tylko on sam.

Mój mąż miewał od czasu do czasu stany depresyjne, ale nic z tym nie robił. Wszystkiemu winna byłam ja. Wszystkim jego niepowodzeniom i złemu samopoczuciu. On u siebie żadnej winy nigdy nie widział. Wolał się rozwieść i zacząć życie od nowa. Uparcie dążył do rozwodu, a ja się nie zgadzałam. Na szczęście w międzyczasie byliśmy na negocjacjach, rozwód zawiesiliśmy, który mąż nie odwiesił i dzięki temu umarł śmiercią naturalną. Na tą chwilę żyjemy osobno w "przyjacielskich" relacjach. Mężowi jest wygodnie bo sam o sobie decyduje, bo nikt mu niczego nie każe, uwagi nie zwraca. Może kiedyś mój mąż się zreflektuje i weźmie za siebie, popracuje nad sobą. Przydałaby mu się terapia, ale taka porządna ze zmianą jego złych nawyków - ale musiałby tego sam chcieć.

Dajcie sobie czas. Zajmij się sobą. Przeczytaj polecane książki, słuchaj konferencji. Wzmacniaj siebie. Nie zapominaj o Bogu i modlitwie - tu znajdziesz wsparcie i ukojenie.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Bławatek »

zuziza pisze: 30 sie 2022, 23:34
Ostatnie kilka dni nie wraca na noc. Przychodzi po pracy, robi porządki w swoich rzeczach, opowiada o tym, co robił w pracy, rozmawia o mało istotnych rzeczach i wychodzi wieczorem, nie wiem, gdzie nocuje. Ucieka ode mnie. Mówi że źle się czuje w naszym domu i go to mocno przybija. Nie chce się wyprowadzić bo nie stać go na wynajęcie mieszkania. Wydaje mi się ,ze śpi u kolegi. Skupia się na tym, żeby jak najszybciej spłacić kredyt i się uwolnić. Dzieci widzą, że jego nie ma na noc. Już nawet przestało je to dziwić.
Jedyne, co go jeszcze trzyma w domu, to właśnie to że musimy spłacić kredyt, żeby zdecydować, co zrobimy z mieszkaniem, żeby każdy mógł pójść w swoją drogę.
Teraz doczytałam jeszcze ten fragment. Niestety ale może to nie kolega pozwala twojemu mężowi u siebie nocować tylko jakaś koleżanka. Nie chcę Cię straszyć. Bo to jednak najczęstszy powód odejścia mężów jest. U mnie tak było - mąż się wyprowadził i twierdził, że mieszka u kolegi (żadnej koleżanki na forum nazywanej kowalską - 2 lata mi to wmawiał aż się przyznał). Więc gdyby mąż Cię namawiał na szybszą spłatę kredytu, rozwód za porozumieniem itd. to się wstrzymaj, nie ułatwiaj "nowego" życia mężowi. Bo nawet gdy rzeczywiście chce być sam to po co się spieszyć. Czas, tzn. im dłuższy okres tym lepiej, działa na twoją korzyść.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Nino »

Kurcze...Spróbujcie wytrwać do 50- tki. Nasze dziesięciolecie między 40 a 50 to był rollercoster. A teraz? :)
I też były ciężkie słowa, totalne oddalenie. Mąż chciał się rozwodzić. Ja rozważałam unieważnienie małżeństwa...
Chwała Bogu, że to się nie stało!
Ogarniaj siebie, dzieci. Nie wyrzucaj męża z domu...Nie działaj pod wpływem silnych emocji.
Ja walczyłam o swoje małżeństwo jak lwica, ale popełniałam błędy. Na szczęście wyszliśmy na prostą. Zajmij się sobą. Zrobiłam tak: zajęłam się sobą.....ale mężowi nie dawałam o sobie zapomnieć ;)
Niestety, w tym aspekcie zachowywałam się na przekór dawanym tu radom, poniewaz dzwonilam do meza, zapraszalam na swięta, wyciągałam na powazne rozmowy na spacery, na które sie ladnie ubierałam, ale tez zylam na maksa swoim zyciem.
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

Bławatek pisze: 31 sie 2022, 13:26
Teraz doczytałam jeszcze ten fragment. Niestety ale może to nie kolega pozwala twojemu mężowi u siebie nocować tylko jakaś koleżanka. Nie chcę Cię straszyć. Bo to jednak najczęstszy powód odejścia mężów jest. U mnie tak było - mąż się wyprowadził i twierdził, że mieszka u kolegi (żadnej koleżanki na forum nazywanej kowalską - 2 lata mi to wmawiał aż się przyznał). Więc gdyby mąż Cię namawiał na szybszą spłatę kredytu, rozwód za porozumieniem itd. to się wstrzymaj, nie ułatwiaj "nowego" życia mężowi. Bo nawet gdy rzeczywiście chce być sam to po co się spieszyć. Czas, tzn. im dłuższy okres tym lepiej, działa na twoją korzyść.
Niestety biorę to pod uwagę :( Bardzo chciałabym ,żeby było inaczej... jego kowalska mieszka za granicą, ma tam dobrą pracę i małe szanse ,żeby przyjechała do Polski, ale cały czas mają ze sobą kontakt i mąż popłynął emocjonalnie.... Oczywiście wszystko, co wiem o niej, to on niego, więc nie jestem w stanie zweryfikować, czy to prawda. Biorę jeszcze też pod uwagę, że może tak sie zagubił, że jest ktoś jeszcze i nie znam całej prawdy.
Mąż oczywiście chce rozwodu za porozumieniem stron. Póki co, gram na zwłokę, powiedziałam że muszę wszystko przemyśleć na spokojnie. Od kilku dni nie rozmawia o rozwodzie, nie wiem czy daje mi czas, czy sam się zaczął wahać. Wcześniej w każdej rozmowie było zawsze o rozwodzie. On jest zadaniowcem, wiec jak ma coś zrobić, to nie odwleka. Sam siedział i tylko czytał strony związane z rozwodem. Teraz chwilowo cisza.
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

kocimiętka pisze: 31 sie 2022, 10:44 Cześć, może spróbuj odmówić Nowennę do Matki Boskiej Rozwiązującej Węzły np. w intencji rozwiązania więzi, które Twój mąż ma z tą kobietą, z którą pisze? Jeżeli sam powiedział, że nie jest pewien uczuć do niej to można mu pomóc "zakulisowo".
https://rozwiazwezly.pl/o-nowennie.html
Ostatnio czytała książkę o osobach wysoko wrażliwych- to taki nowy trend, ale w sumie coś w tym jest. Być może Twój mąż należy do takich osób ? Takie osoby, nawet nie tyle co odrzucenia wprost tylko nawet delikatne zaniedbania w relacji odbierają bardzo personalnie i są dla nich dużą raną. Oprócz tego dużo rozkiminiają, co dla nich samych jest dużym obciążeniem i w kryzysowym momencie potrafią oddalić się bardzo daleko.
Spróbuj zadbać przede wszystkim o siebie- samej trochę wzrosnąć i się umocnić. Warto też zrobić własny rachunek sumienia, żeby nie powielać błędów w przyszłości.
Pozdrwiam
Tak, mój mąż z tych wysokowrażliwych. Teraz mocno analizuje nasz cały zwiazek. Ja zresztą też i wiem jakie błędy popełniłam. Nie dawałam mu takiego wsparcia, jakie potrzebował. Skupiłam się na pracy i dzieciach, a dla niego już czasu nie było...nie było czasu i siły na budowanie między nami relacji. Zdaje sobie sprawę, że mógł się poczuć mocno zraniony. On był mocno za rodziną, teraz się to całkiem odwróciło. Wiem, ze nie mówiłam jego językiem miłości...wiec teraz jesteśmy bardzo daleko od siebie...żałuję ,ze w porę tego nie zrozumiałam.

Dziękuje za polecenie nowenny, na pewno po nią siegnę.
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: zuziza »

Nino pisze: 31 sie 2022, 22:21 Kurcze...Spróbujcie wytrwać do 50- tki. Nasze dziesięciolecie między 40 a 50 to był rollercoster. A teraz? :)
I też były ciężkie słowa, totalne oddalenie. Mąż chciał się rozwodzić. Ja rozważałam unieważnienie małżeństwa...
Chwała Bogu, że to się nie stało!
Ogarniaj siebie, dzieci. Nie wyrzucaj męża z domu...Nie działaj pod wpływem silnych emocji.
Ja walczyłam o swoje małżeństwo jak lwica, ale popełniałam błędy. Na szczęście wyszliśmy na prostą. Zajmij się sobą. Zrobiłam tak: zajęłam się sobą.....ale mężowi nie dawałam o sobie zapomnieć ;)
Niestety, w tym aspekcie zachowywałam się na przekór dawanym tu radom, poniewaz dzwonilam do meza, zapraszalam na swięta, wyciągałam na powazne rozmowy na spacery, na które sie ladnie ubierałam, ale tez zylam na maksa swoim zyciem.
No tak, my po 40 :) U niego właśnie przemyślenia typu, ze nie chce tak, jak teraz, spędzać całego życia. Że chce spełniać swoje marzenia, korzystać z życia itp. Więc...depresja, niespełnione oczekiwania w małżeństwie i kryzys wieku średniego...

Zastanawiałam się, czy jest możliwość odwieszenia się od niego, a jednocześnie budowania z nim więzi... mówienia jego językiem miłości...przy jednoczesnym wzmacnianiu siebie, realizowania swoich potrzeb. Ehh... to początek mojej drogi...gubię się...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Caliope »

Witaj zuziza, najpierw ty, twoje życie, relacja z Bogiem potem reszta. Może terapia by stanąć na nogi, potem już wzmocniona możesz robić więcej. W małżeństwie też można się rozwijać i korzystać z życia, nie trzeba być cierpiętnikiem i oddawać wszystko rodzinie, ty też jesteś ważna.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Nino »

Dobrze jest sobie uświadomić, od czego się odwieszasz. Nie trzeba zaraz skreślać całego człowieka.
Mnie np. kryzys " zmusił " do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, bez tego ciągłego oglądania się na męża, że przecież powinniśmy zawsze OBOJE...
Z drugiej strony podjęłam wysiłek, by....nauczyć się go szanować. Również wtedy, gdy zdecydował się totalnie od nas oddalić. Polegało to na tym np. że w wymianie mejli zachowywałam szacunek w słowach, mocno trzymałam się tej jednej rzeczy, którą miałam/chciałam załatwić, choć chętnie rozszarpałabym męża gołymi rękami!
Mejla pisałam czasami kilka godzin, skracając go do meritum i jednocześnie dając do zrozumienia, że pozostaję otwarta na dialog. No...i dostawałam bęcki w postaci milczenia i braku odp., ale jak minął mi wkurz, po kilku tygodniach próbowałam znowu.
Wynajdywałam powód i pisałam do męża w tej sprawie A powód zawsze się znalazł. Ważne, aby było bez pretensji i obwiniania.
I też bez zgrywania idiotki, która sobie nie radzi. Nie! Przeciwnie: chodziło mi o to, aby zaprezentować przed mężem efekty swojej pracy: to np że pomimo iz mnie odrzucił, ja wyglądam świetnie, radzę sobie zawodowo i prowadzę fajne życie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż chce rozwodu, nie widzi szans

Post autor: Ruta »

Witaj zuziza,
Mój mąż w nieco przed 40-tym rokiem życia z dnia na dzień się ode mnie odsunął, potem zaczął źle mnie traktować, a potem wyprowadził się do kolegi. To tak w skrócie. Dowiedziałam się także wtedy, że mąż mnie nie kocha i że generalnie to mu życie zmarnowałam. Podobnie jak ty podejrzewałam u męża depresję, a mój mąż ochoczo ją potwierdzał. Czułam się bardzo wobec męża winna, czułam, też że jest jakaś kobieta, za co także się obwiniałam. Wydawało mi się też, że dostrzegłam wszystkie swoje błędy i gdybym postępowała inaczej w małżeństwie, to do takiej sytuacji by nie doszło i żylibyśmy szczęśliwie.

Prawda okazała się trywialna. Mój mąż nawiązał romans. Wszystko co mówił w tamtym czasie było manipulacją. Depresja, kolega, brak miłości, moje "winy", ale też wszystkie męża deklaracje co do naszych przyszłych spraw, w tym obietnice finansowe i że jak stanie na nogi, to będzie płacił alimenty. Mąż prezentował mi się też jako pogubiony, niepewny, niezdecydowany, wahający się co robić. W rzeczywistości mąż miał już wtedy swój plan na życie, obejmujący wspólne życie z kochanką. Ale o tym zapomniał mnie poinformować.
To co w tamtym czasie od męża słyszałam miało jeden cel, by mąż mógł jak najmniejszym kosztem wyjść z małżeństwa, zarówno pod kątem finansowym, jak i psychicznym. Mąż tak starał się ułożyć i przedstawiać sytuację, bym w swoich oczach i opinii otoczenia, to ja była całkowicie "winna" decyzjom męża.

O mały włos przyjęłabym decyzję męża, wzięła na siebie winę i nie tylko zgodziła się na rozwód, ale wręcz sama o niego wystąpiła. I w poczuciu winy zgodziłabym się na wszystkie warunki męża, no bo on taki biedny przeze mnie.

Mi się w głowie przestawiło na Adoracji, na którą poszłam, bo nie radziłam sobie wewnętrznie z decyzją o rozwodzie. I emocjonalnie z oddaleniem się męża ode mnie.
Z jednej strony to co zrozumiałam podczas tej Adoracji o tym czym jest małżenstwo i co to dla mnie oznacza, to była rewolucja, z drugiej początek powolnych zmian. Podjęłam jedną dobrą decyzję - nie godzić się na rozwód którego nie chcę. Ale w pozostałych sprawach dalej byłam nie za mądra. Finansowo byłam zaś nie za mądra do kwadratu. Bardzo też wisiałam na mężu emocjonalnie.

Nasz kryzys wciąż trwa, mieszkamy oddzielnie, chyba już piąty rok. I dobrze, że kryzys trwa. Bo dopiero kryzys skonfrontował mnie z trudną prawdą o mnie, o moim życiu. Dopiero w kryzysie zaczęłam budować trwałą a nie incydentalną relację z Bogiem i o nią zabiegać. Dopiero w kryzysie zaczęłam też budować relację ze sobą. I uczyć się żyć dobrze, troszczyć się o siebie, być dla siebie ważną.

Mąż także jest wciąż dla mnie ważny i moja przysięga małżeńska jest dla mnie ważna. Wciąż uczę się, co to znaczy kochać Boga i siebie, i co to znaczy kochać męża. Na pierwszym miejscu jest teraz w moim życiu Bóg, nie mąż. Wiele lat żyłam w bałwochwalstwie, mając za bożka męża i rodzinę. I to był mój podstwowy błąd, którego w tamtym czasie nie byłam jeszcze gotowa dostrzec, a nie to, że nie byłam dla męża wystarczająco miła, czy że niewystarczająco dopieszczałam jego męskie ego i takie tam rzeczy, za które się w tamtym czasie winiłam.
ODPOWIEDZ