Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Klaudek
Posty: 2
Rejestracja: 12 wrz 2022, 15:05
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Klaudek »

Witam wszystkich członków tego forum. Jestem z Żoną 14 lat po ślubie, mamy dwójkę dzieci - 13 letnią córkę i 7 letniego syna. Na co dzień pracuję w biurze, ale w momencie kiedy przyszła pandemia przeszedłem na pracę zdalną z domu. Żona z reguły nie dbała o komunikację między nami, a wiadomo że komunikacja jest podstawą udanego małżeństwa. Po całym dniu pracy zdalnej, stresów, obowiązków w domu, nie rzadko mobbingu ze strony przełożonego nie mogąc porozmawiać o tym z małżonką bo po pracy (nigdy nie pracowała w trybie zdalnym) najpierw jeździła do swojej mamy, tam się wygadała i wracała do domu niechętna do rozmów, aby mieć czystą głowę zacząłem wieczorami sięgać do kieliszka. Piłem samotnie na spacerze z psem, czy wychodziłem jak już spali do samochodu na parkingu. Raz zasnąłem w samochodzie to jak Żona wstała do toalety znalazła mnie w aucie jak spałem i zrobiła zdjęcie. Przyszedł marzec 2022, sobota i Żona w godzinach porannych poinformowała mnie, że wyprowadza się z dziećmi do Mamy bo ja piję. Nie pomogło błaganie, proszenie ani cokolwiek innego. Było to dla mnie tąpnięcie jakich wcześniej nie doświadczyłem bo jak wspomniałem nie było między nami komunikacji typu ..."słuchaj Mężu nie podoba mi się to że popijasz wieczorami sam, jak tak dalej pójdzie to się wyprowadzę". Nic z tych rzeczy. Od tego momentu nie piję ani kropelki, jeździłem niemal codziennie do nich starając się zarówno odzyskać Zonę jak i dzieci. Często słyszałem przykre słowa że się wpraszam, ale to mnie nie zrażało. Po dwóch miesiącach wyprowadzki Żona poinformowała mnie że występuje o rozwód. Kolejny cios i dramat dla mojego serca. Latałem za nią, adorowałem ją, nie chciałem pogodzić się z faktem, że może dojść do czegoś takiego jak koniec naszego małżeństwa i wspólnego życia. Po kilku miesiącach starań i zastanawiania się czy to może gra z strony Żony pozew jednak wpłynął do właściwego sądu okręgowego [we wrześniu]. Jak się okazuje Żona znalazła sobie mieszkając u Mamy kogoś przez internet. Mogę szacować początki ich relacji na maj 2022. Wiem, że raz zabrała mojego 7 letniego syna i pojechała do niego na weekend. Zakochała się. Co gorsza przelała mu [pieniadze] złotych z swojego konta nie znając jeszcze człowieka na oczy. W międzyczasie poznała jeszcze dwóch innych i jednocześnie prowadziła 3 romanse nie mówiąc mi nic, bo przecież ja miałem się wyprowadzić z wspólnego mieszkania, pójść na mieszkanie wynajmowane po to by ona mogła tam wrócić z dziećmi. Uczyniłem to i od sierpnia 2022 mieszkam na wynajmowanym mieszkaniu. Żona jest zakochana ale nie we mnie tylko w kochanku (emocjonalnym / fizycznym - tego nie wiem). Nawet planuje do jego miejscowości zamieszkania przenieść naszą córkę [...]. Żona nie zdaje sobie sprawy co niesie za sobą rozwód. Kiedy powiedziałem że wniosę sprawę do sądu o podział majątku, [...} to była bardzo zdziwiona mówiąc, że my przecież bierzemy tylko rozwód.
Mimo wszystko Kocham ich bardzo, pragnąłbym na nowo żyć tą rodziną, żyć dla nich, za dziećmi bardzo tęsknię i widywać ich raz na dwa tygodnie co weekend jest dla mnie dramatem. Potrafiłbym wszystko wybaczyć Zonie, ale czy to ma sens kiedy ona jest zakochana i na codzień w brnięciu w obce ramiona pomaga jej koleżanka z tego samego biura ?
Jestem załamany ale czy mam wybór ? Czy ja mogę cokolwiek zrobić ?
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2022, 22:13 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono szczegółowe dane
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Al la »

Witaj, Klaudek, na naszym forum.
Żona z reguły nie dbała o komunikację między nami, a wiadomo że komunikacja jest podstawą udanego małżeństwa.
A czy Ty dbałeś o komunikację?

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/, znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych, a tutaj listę polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383
Jestem załamany ale czy mam wybór ? Czy ja mogę cokolwiek zrobić ?
Możesz zrobić wiele, najpierw posłuchać naszych konferencji, poczytać książki tutaj polecane. Zająć się sobą, swoją przemianą.
Stanąć w prawdzie wobec swoich zaniedbań względem rodziny.

Tu lista ognisk http://sychar.org/ogniska/, może odwiedzisz najbliższe w Twojej okolicy?

Pozdrawiam Cię, zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Sefie »

Klaudek pisze: 13 wrz 2022, 10:20 Jestem załamany ale czy mam wybór ? Czy ja mogę cokolwiek zrobić ?
Jednym z kluczowych pytań jakie na początku jest zadawane nowym forumowiczom dotyczy wiary i stopnia przylgnięcia do Boga.

Pytanie bynajmniej nie jest bezpodstawne, ponieważ po roku czasu trwania mojego kryzysu zauważyłem u siebie, że im bliższa jest moja relacja z Bogiem tym mniej w swoim życiu potrzebuję żony i to był jeden z pierwszych etapów zdrowienia w moim kryzysie.

Jak więc to wygląda u Ciebie?

Wybór zawsze jest i każdy z nas go podejmuje.

Czy możesz zrobić cokolwiek? Możesz zrobić dużo, w zasadzie co będziesz chciał, tylko Twoja wola Cię ogranicza.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Caliope »

Witaj, jak latałeś za nią i adorowałeś? rozumiem, że to tak na chwilę było po tąpnięciu wszystkiego. To nie były zmiany, polecam zająć się teraz sobą, zastosować listę Zerty, poczytać lektury na forum. Zmiany są bardzo potrzebne byś stanął na nogi i zmierzył się z tym dlaczego żona postąpiła w taki sposób. Nie wiem ile alkoholu wypijałeś,czy to było codziennie, czy nie byłeś nieprzyjemny. Coś musiało się zdarzyć, że tak wyszło, dużo zależy od dobrej komunikacji. Pora popracować nad sobą, polecam tez terapię u psychoterapeuty.
Klaudek
Posty: 2
Rejestracja: 12 wrz 2022, 15:05
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Klaudek »

Czyli lista Zerty to swojego rodzaju akceptacja zbliżającego się rozwodu. Małżonka jak wspomniałem mieszka w naszym mieszkaniu a ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Ona sama nie szuka kontaktu więc mój kontakt z nią jest jak rozumiem nie wskazany. Dzieci zazwyczaj obieram i odprowadzam spod drzwi. Namówiła niemal wszystkich z swojej rodziny aby się ze mną nie kontaktowali. Tylko jedna osoba z jej rodziny utrzymuje ze mną kontakt ponieważ jak twierdzi jest osobą dorosłą i będzie sama decydować z kim się spotyka. Codziennie jeżdżę do pracy do ludzi żeby nie pracować w domu w trybie zdalnym na co pracodawca pozwala. Chodzę teraz codziennie wieczorem na siłownię, dziś kupiłem słuchawki żeby zacząć biegać. Czeka mnie w pełni samotny weekend, idę do schroniska na spacer z pieskiem, obiecałem córce że nauczę się jeździć na rolkach żebyśmy wspólnie wkrótce jeździli. Cóż nadzieja nie umiera ostatnia.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Po 14 latach małżeństwa - dramat - zbliżający się rozwód

Post autor: Sefie »

Klaudek pisze: 15 wrz 2022, 15:03 Czyli lista Zerty to swojego rodzaju akceptacja zbliżającego się rozwodu. Małżonka jak wspomniałem mieszka w naszym mieszkaniu a ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Ona sama nie szuka kontaktu więc mój kontakt z nią jest jak rozumiem nie wskazany. Dzieci zazwyczaj obieram i odprowadzam spod drzwi. Namówiła niemal wszystkich z swojej rodziny aby się ze mną nie kontaktowali. Tylko jedna osoba z jej rodziny utrzymuje ze mną kontakt ponieważ jak twierdzi jest osobą dorosłą i będzie sama decydować z kim się spotyka. Codziennie jeżdżę do pracy do ludzi żeby nie pracować w domu w trybie zdalnym na co pracodawca pozwala. Chodzę teraz codziennie wieczorem na siłownię, dziś kupiłem słuchawki żeby zacząć biegać. Czeka mnie w pełni samotny weekend, idę do schroniska na spacer z pieskiem, obiecałem córce że nauczę się jeździć na rolkach żebyśmy wspólnie wkrótce jeździli. Cóż nadzieja nie umiera ostatnia.
Lista zerty to nie akceptacja rozwodu, to mniej czy więcej sposób na znalezienie siebie w tej sytuacji i próba ochrony siebie przed ciosami odchodzącego małżonka.

Jesteś mężem a jesteś też mężczyzną?
Żona tupnęła nóżka to podkulileś ogon i się wyniosłeś. A jak jutro będzie chciała całej wypłaty, samochodu i paska od spodni też dasz żeby jej nie urazić odmową?

Swego czasu i ja w swojej mądrości przerabiałem podobny pomysł. Bylem z niego na tyle dumny że skonsultowałem go ze swoją mecenas. Jej reakcja to złapanie się za głowę :)

Czemu? Stwierdziła, że to ona rozbija rodzinę. Mieszkając w wspólnym domu nie robię nic złego obojętnie jak to jest przedstawiane przez nią. Jeśli jej źle tam gdzie mieszka może oddać dzieci, płacić alimenty i spać pod mostem jeśli czuje taką potrzebę. Jest dorosła i ma ponosić trudności z powodu odejścia. Jeśli jest niedojrzała to może to ją do dorosłości przybliży.

Znajdź sobie zajęcia, siłownia spacery tak jak wspomniałeś są dobre. Zachęcam do książek z forum, też pomagają.

Żyjesz nadzieją i nie chcę Ci jej teraz odbierać. Dzisiaj masz nadzieję, że nie wdała się w romans i nie wniesie o rozwód. Jutro nadzieja, że do rozwodu nie dojdzie. Pojutrze, że może wróci.

Mi pomogło porzucenie nadzeji, nie mówi że nie mailem gorszych chwil bo się zdarzały jak sygnały powrotu były. Ale warto żyć tym co dzisiaj nie co może być jutro albo za lat 10.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ