Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Mol123
Posty: 5
Rejestracja: 04 paź 2022, 12:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Mol123 »

Witam wszystkich forumowiczów 🙂 od kilku dni kopie forum ale im więcej czytam tym bardziej robi mi sie większy mętlik w głowie. Jesteśmy małżeństwem od 4 lat a w sumie razem 15. Po ślubie zamieszkaliśmy w moim domu radzinnym z moja mama. Moja zona nie byla cieplo przyjęta przez teściowa co wywołało pierwszy kryzys po roku gdzie powiedziała mi ze sie dusi w tym domu. Zaczęliśmy szukac coś swojego ale koszta finansowe nie pozwoliłyby uciągnąć wlasnego M wiec zaproponowałem żebyśmy cos wynajęli ale stwierdzila że zaczekamy. Ciagle z tylu głowy mialem to jak sie Ona czuje w tym domu. Po drodze rowniez byly rozmowy o wyprowadzce ale tematy zaraz odchodziły w dalszy plan. Wydawalo ze sie wszystko uklada, postanowiliśmy sie postarac o dziecko. Mieliśmy spróbować na wspolnych wakacjach w tym roku ale dzień przed powiedziala mi ze nie jest gotowa i boi się ciąży. Przyjąłem to na spokojnie i powiedziałem że nie będę nalegał bo jeżeli chcemy miec potomstwo to musimy razem tego chciec. Przez caly okres wyjazdu była juz nieswoja, oddalona myslami ode mnie. Nie chcialem więc psuc atmosfery ktora byla miła wiec przeczekalem do konca wakacji. Po powrocie odbyliśmy rozmowę gdzie powiedziała mi ze dusi sie w tym domu i w małżeństwie tez i chce sie wyprowadzić sama i przemyśleć. Nie wybuchałem panika przyjąłem to i powiedziałem ze to jest Jej decyzja i nie mam zamiaru wpływać na nią, ale intuicja podpowiadala mi cos innego. Zacząłem potajemnie przeglądać Jej telefon i moje przeczucia sie potwierdziły ze jest z drugiej strony Kowalski. Zrobilem sobie rachunek sumienia co ja zrobiłem zle ze doszło do takiego kryzysu i porozmawiałem z Nia o tym, powiedziałem wszystko co mi lezy na sercu, wyciagnalem wszystkie brudy które odkrylem u siebie co robiłem nie tak. Powiedziałem ze szanuje jej decyzję i może mieszkać ile zechceze mną , pomogę Jej wynająć mieszkanie jesli tego chce. Mijały tygodnie od czasu do czasu potajemnie zerkałem w jej telefon jak sytuacja sie toczy i dowiedziałem sie ze umowila sie z Kowalskim w hotelu na spotkanie, co pozniej mi powiedziała ze poznala kogos i chce sie z nim spotkać. Nie ukrywałem tego ze bylem przybity bardzo, ale nie zabronilem jej isc na to spotkanie i tez nie namawiałem. To miala byc Jej decyzja którą podjęła ze pojdzie. Na drugi dzień po spotkaniu rano zapytalem dlaczego mi to robi i czy do czegos miedzy nimi doszlo. Odpowiedziala ze sie tylko całowali. Dla niej tylko a dla mnie to juz dużo bo jednak do jakiegos zblizenia miedzy nimi doszło. Nie umialem sobie z tym za bardzo poradzić, odbyliśmy kolejna rozmowę w której powiedziałem ze bardzo Ją Kocham ale nie bede w stanie żyć we trójkę w tym zwiazku i nie będę jej zatrzymywał na siłę przy sobie jeżeli podejmie decyzję żyć z Kowalskim. Zapytalem czy mnie kocha odpowiedziała ze Kocha, bo jakby nie kochała to by dawno odeszła ale musi sobie wszytko poukladac w glowie. Minely 3 tygodnie dalej mieszkamy razem. W zeszly weekend pojechala z przyjaciółka w góry odpocząć. Po powrocie usiedliśmy razem na spokojnie przed tv i zacząłem przeglądać znów jej telefon. Ona w tym czasie spala ale przebudzila się i zobaczyla ze przegladam telefon. Przeczytalem ze jest nadal w kontakcie z Kowalskim i relacja zaczyna sie wspinać coraz wyzej i Kowalski chce sie z nia bardzo spotkac. Tego wieczoru nie wytrzymalem puściły lejce i powiedziałem jej o wszystkim ze wiem kto to jest, ze sie spotkali w hotelu i nadal utrzymują relacje i nie pociągnę tego tak dalej. Oczywiście z Jej strony tylko były lzy i żadnego wytlumaczenia. Po dwóch dniach gdy przetrawilismy wszystko odbyliśmy rozmowe. Ona powiedziala kto to jest i że nie wie czy Ona go kocha czy to zauroczenie jest dlatego chce się wyprowadzić i przemyśleć. Powiedziała tez ze to nie tak że chce z Kowalskim zamieszkać ale chwile pomieszkać sama. Doszliśmy razem do wniosku ze gdzies po drodze razem pogubiliśmy się i oddalislismy od Boga. Oboje jesteśmy wierzący ale z praktyką różnie jest i z modlitwą również. Rozpłakała się i przytulila do mnie. Powiedziała również ze chce abym jej pomogl ogarnąć mieszkanie na co sie zgodziłem. Postanowiliśmy że jezeli mamy mieszkać razem jeszcze to nie chcemy zeby atmosfera między nami byla taka jak zawsze czyli kto ma potrzebę pocalunku lub przytulenia drugiej osoby moze to zrobić. Minal weekend który razem spędziliśmy w domu. Mimo ze byl to w większości przed Tv byl na prawde wspaniały. Przytulenia, usmiechy, pocałunki, mile słówka. Oczywiście byliśmy razem w Kosciele. Mimo ze tak fajnie weekend minal czuje we mnie takie rozdarcie bo znalazlem sie w próżni, nie wiem co robić. Czy próbować walczyć o nią? Czy mam ukladac siebie? Czy dobrze robie ze jej pomagam przecież moze juz nie wrócić do mnie? Powiedzieć jej ze ja Kocham? Byc obojętny i odsunąć się od Niej i pokazywać ze juz mi na Tym nie zależy?

Widzę ze przez caly ten okres jest w Amoku i analizuje wszystkie za i przeciw. A ja caly czas przy niej tkwię licząc na cud. Boję sie ze zacznie próbować sobie ukladac zycie z Kowalskim ale jak nie wyjdzie wroci z podkulonym ogonem do mnie a ja z litosci ją przygarnę. Nie chcialbym konczyc Naszego małżeństwa bo jest dla mnie wartościową osoba i Kocham bardzo, ale boje się ze w przypadku gdy Ona wroci do mnie juz nie bedzie tak samo i po pewnym czasie znow pojawi się jakis inny Kowalski.

Dodam że przez caly okres małżeństwa nasze życie seksualne prawie nie istniało. Jezeli Kochaliśmy sie to bylo to ze 2-3 razy w miesiącu. Pytalem Ja o to dlaczego nie chce to odpowiadała ze nie ma ochoty. Próbowałem namówić na wizyte u lekarza ale temat zaraz odchodzil w dalszy plan. Dla mnie współżycie jest bardzo wazne w związku bo wiem ze buduję miłość a Ona mowi ze dla niej seks moglby nie istnieć.

Próbuje odbudować siebie i relacje z Bogiem, modlę sie o siebie, małżonkę jak i o nasze małżeństwo, ale czasami mam juz dość i sam nie wiem co wybrać gdzie sie kierować. Odbyłem również rozmowę z psychologiem, małżonka również. Nie była to terapia małżeńska a indywidualna.

Historia może haotycznie napisana i wielkim skrócie ale jezeli będą pytania odpowiem. Z gory dziekuje za pomoc.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Al la »

Witaj, Mol123, na naszym forum.

Przeżywacie kryzys małżeński. Nic nowego między małżonkami, jak już wiesz z naszego forum.
Pytanie, co dalej?
Po pierwsze zdobyć wiedzę nt kryzysu, a możesz zrobić to tutaj http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z naszych wspólnotowych rekolekcji, np ks. Marka Dziewieckiego https://youtu.be/Zqz4LLsefNQ?list=PLobU ... XQqsf-vt2c, gdzie dowiesz się jakie są pierwsze oznaki kryzysu w małżeństwie.
A tu jest lista polecanych książek viewtopic.php?f=10&t=383

Wiesz, my we wspólnocie mówimy, że ile czasu się psuło, tyle trzeba naprawiać, więc nie oczekuj od razu poprawy w relacjach.
Następne, co powtarzamy, jest to, że pracę zaczynamy od naprawy samego siebie, nie współmałżonka.
No więc dobrym pomysłem jest terapia indywidualna, ale swoja, nie żony.
Czy próbować walczyć o nią? Czy mam ukladac siebie? Czy dobrze robie ze jej pomagam przecież moze juz nie wrócić do mnie? Powiedzieć jej ze ja Kocham?
Na te pytania ja odpowiedziałabym <tak>
Ale to już zależy od Ciebie, jak zaczniesz realizować siebie, relację z sobą, Panem Bogiem i z żoną.
I jeszcze takie pytanie mi się nasuwa: czy w Waszym związku nie jesteś osobą dominującą?
Czy żona ma przestrzeń na własne zainteresowania i pasje?

Pozdrawiam Cię, na pewno w Twoim wątku odezwą się nasi forumowicze.

Zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: lena50 »

Moja zona nie byla cieplo przyjęta przez teściową
To poważny problem ,wiem,bo doświadczyłam.
Myślę,że od tego się zaczęło.
pomogę Jej wynająć mieszkanie jesli tego chce
Nie ukrywałem tego ze bylem przybity bardzo, ale nie zabronilem jej isc na to spotkanie i tez nie namawiałem
.
Powiedziała również ze chce abym jej pomogl ogarnąć mieszkanie na co sie zgodziłem.
Nie zabroniłeś jej iść na spotkanie,pomagasz w wynajęciu mieszkania......co Ty robisz???
lena50....dawniej lena
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Sefie »

Witaj Mol123,
Mol123 pisze: 04 paź 2022, 20:42 Widzę ze przez caly ten okres jest w Amoku i analizuje wszystkie za i przeciw.
Żona jest w amoku czy Ty?
Całkiem składnie prostujesz ścieżki do wyprowadzki do kowalskiego.
Jesteś pewien, że weekend był z przyjaciółką w górach? Nie żebym domniemywał ale to było tydzień temu a o kowalskim wiedziałeś wcześniej. Wiedząc o kowalskim tak ją puszczasz na weekend, bez żadnego ale? Co ma tam robić pooddychać świeżym powietrzem?

Czemu nagle przyszedł czas na refleksję? Jakoś to się nie składa, ja to czytam jakby było Ci wszystko jedno, czymś innym żyłeś albo swoimi problemami i żonie mówiłeś rób co chcesz i tak się ogarnie albo sam miałeś inne plany.

No żona się jak widać nie ogarnęła albo tkwi w szpagacie.
Mol123 pisze: 04 paź 2022, 20:42 Dodam że przez caly okres małżeństwa nasze życie seksualne prawie nie istniało. Jezeli Kochaliśmy sie to bylo to ze 2-3 razy w miesiącu.
Temperamenty ludzie mają różne, 2-3 razy w miesiącu? W moim małżeństwie ja bym to uznał za udany miesiąc.

Dużo o żonie.
Co o Tobie?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Mol123
Posty: 5
Rejestracja: 04 paź 2022, 12:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Mol123 »

Al la pisze: 05 paź 2022, 13:49
I jeszcze takie pytanie mi się nasuwa: czy w Waszym związku nie jesteś osobą dominującą?
Czy żona ma przestrzeń na własne zainteresowania i pasje?
Tak raczej jestem osobą dominującą, to raczej na mojej glowie spoczywa planowanie różnych wyjazdów, pomoc w załatwianiu spraw urzędowych za żonę i za siebie. Bardzo często mnie to troszke denerwuje ze prosi mnie o pomoc albo zostawia mi to do załatwienia, ale staram sie ogarnąć wszystko jezeli mnie o to prosi. Co do własnej przestrzeni myślę że daje jej duzo choć troszkę może tym wszystkim ją przytloczylem poświęcając jej dużo własnego czasu by nie czuła się samotnie w domu. Jej zainteresowanie to glownie czytanie książek i nigdy nie robiłem problemu z tego ze wieczorami woli poczytać niz ze mną spędzić czas.
Sefie pisze: 05 paź 2022, 21:14 Żona jest w amoku czy Ty?
Całkiem składnie prostujesz ścieżki do wyprowadzki do kowalskiego.
Jesteś pewien, że weekend był z przyjaciółką w górach? Nie żebym domniemywał ale to było tydzień temu a o kowalskim wiedziałeś wcześniej. Wiedząc o kowalskim tak ją puszczasz na weekend, bez żadnego ale? Co ma tam robić pooddychać świeżym powietrzem?

Czemu nagle przyszedł czas na refleksję? Jakoś to się nie składa, ja to czytam jakby było Ci wszystko jedno, czymś innym żyłeś albo swoimi problemami i żonie mówiłeś rób co chcesz i tak się ogarnie albo sam miałeś inne plany.

No żona się jak widać nie ogarnęła albo tkwi w szpagacie.
Wydaje mi sie ze obydwoje jesteśmy w amoku i nie potrafimy jakos z tego wyjść. Prostuje sciezki z tego względu ze jezeli Ona podjęła decyzję ze chce sie wyprowadzić to jaki sens mam ją na siłę zatrzymywać przy sobie i isc dalej w przepaść. Wszyscy tutaj wyznają zasadę ze myślenia drugiego człowieka nie da się zmienić musi sam do tego dojść. Próbowałem wspólnej wyprowadzki ale nie przynosilo skutku więc nie drążę dalej tematu. Poprosiła mnie o pomoc wiec wnioskuje ze widzi we mnie jeszcze jakieś wsparcie, obym się mylił. Weekend spędziła z przyjaciółka jestem 100% pewien.
lena50 pisze: 05 paź 2022, 19:59 Nie zabroniłeś jej iść na spotkanie,pomagasz w wynajęciu mieszkania......co Ty robisz???
Nie zabroniłem jak i rowniez nie nalegałem zeby poszła. Może tutaj zrobiłem błąd ale nie mogę jej więzić w domu bo im bardziej czegoś zabraniasz tym bardziej jest to kuszące. Jak podkreslilem wcześniej pomagam jej bo nie widzę juz cienia nadziei ratowania swojego zwiazku w taki sposob ze dalej bedziemy mieszkać u mnie w domu rodzinnym.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Lawendowa »

Mol123 pisze: 04 paź 2022, 20:42 Po ślubie zamieszkaliśmy w moim domu radzinnym z moja mama. Moja zona nie byla cieplo przyjęta przez teściowa co wywołało pierwszy kryzys po roku gdzie powiedziała mi ze sie dusi w tym domu.
Mógłbyś nieco przybliżyć jak to wyglądało?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Mol123
Posty: 5
Rejestracja: 04 paź 2022, 12:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Mol123 »

Lawendowa pisze: 05 paź 2022, 23:13 Mógłbyś nieco przybliżyć jak to wyglądało?
Zaczęła Ją częściowo ustawiać pod siebie, po prostu nie miała własnego zdania, bo cokolwiek by powiedziała i tak teściowej zdanie było ważniejsze. Często tez przypadkowo wysluchiwala żale jak tesciowa rozmawiała przez telefon. Ale ja zawsze trzymalem Żony stronę i robilem dla niej wszystko by poczuła się dobrze i zaaklimatyzowała mimo tego jednak, że tak brzydko ujmę 'szambo wybiło'. Ponoszę teraz tego konsekwencje ze nie zrobiłem kroku w przód by ją wyrwać z tego.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Ruta »

Mol123 pisze: 05 paź 2022, 23:30
Lawendowa pisze: 05 paź 2022, 23:13 Mógłbyś nieco przybliżyć jak to wyglądało?
Zaczęła Ją częściowo ustawiać pod siebie, po prostu nie miała własnego zdania, bo cokolwiek by powiedziała i tak teściowej zdanie było ważniejsze. Często tez przypadkowo wysluchiwala żale jak tesciowa rozmawiała przez telefon. Ale ja zawsze trzymalem Żony stronę i robilem dla niej wszystko by poczuła się dobrze i zaaklimatyzowała mimo tego jednak, że tak brzydko ujmę 'szambo wybiło'. Ponoszę teraz tego konsekwencje ze nie zrobiłem kroku w przód by ją wyrwać z tego.
Witaj Mol,
Zapytałeś co robić? Zdecydowanie wśrod propozycji które podajesz na pierwsze miejsce wysuwa się: zacząć ukladać siebie.

Moje refleksje po przeczytaniu twoich postów są takie, będę szczera, przepraszam, jesli.coś cię zaboli, nie mam takich intencji, po prostu tak odbieram twój opis:
- z jednej strony przedstawiasz się jako mąż bardzo łagodny wobec żony, z drugiej strony jednak w zachowaniach, które opisujesz jest sporo kontroli, od sprawdzania telefonu po propozycję pomocy w wynajęciu mieszkania, także język jakim opisujesz zdarzenia, słowa typu nie "zabroniłem jej", czy namawianie żony na pójście do lekarza, gdy tobie nie odpowiadała częstość kontaktów intymnych,
- jako kobieta odbieram to wszystko jako sygnały zawoalowanej dominacji, może nawet wewnętrznego przekonania o niższości kobiety, oczekiwaniu od żony podporządkowania, niestety - tobie i mamie,
- z tego powodu rozumiem, że kobieta może się w takiej relacji czuć przyduszona, że potrzebuje zaczerpnąć oddechu.

Nie oznacza to, że rozsądne jest w takiej sytuacji bieganie za zauroczeniem. Nie jest. Nie potępiam też, ani się nie oburzam na twoją zonę. Jesteśmy ludźmi, robimy glupoty, gubimy się, upadamy. Najczęściej oboje małżonków jest deficytowych. Twoim deficytom odpowiadają deficyty żony. Na przykład gdy jedna strona jest dominująca, drugiej może brakować wiary w siebie, może ją cechować lękliwość. A to często dobry łup dla różnego rodzaju kowalskich, korzystajacych z pogubionych kobiet. Nie trudno takiej kobiecie zawrócić w glowie. A ty chcesz żonę wepchnąć kowalskiemu w ramiona? I zaznaczam, wcale nie chodzi o to, byś dla odmiany zaczął zonie "zabraniać".

Ja to tak czytam, że masz już gotowy scenariusz na wasz kryzys, żona trochę pokręci się z kowalskim, wróci z podkulonym ogonem, ty ją przyjmiesz i będziesz zastanawiał się czy będzie następny kowalski. Co da ci "prawo" do braku zaufania i kontroli. A co jeśli ten scenariusz się nie sprawdzi? Jesli kowalski odkryje jakim skrabem jest twoja żona, zacznie o nią dbać, otoczy ją szacunkiem, troską i miloscią?

Żeby nie było, że się wywyższam, też miałam swój scenariusz. Mój mąż miał do mnie wrócić po roku. Dlatego, że się modlilam i postanowilam, się nie rozwodzić, uznałam, ze to wystarczające :lol: Gdyby w międzyczasie począł dziecko, miał wrócić z dzieckiem, którym bym się zajmowała z miłością...
Nasze scenariusze są tandetne, i najczęściej odrealnione, czerpiemy je zapewne z kultury, z otoczenia, z filmów, telewizji i własnej nasiąkniętej tym wszystkim fantazji. Wyrzuc do kosza takie fantazje.

Co do fantazji, częstym powodem unikania przez żonę intymności, jest zaangażowanie jej męża w pornografię. Nie twierdzę, że to akurat wasz przypadek, ale ponieważ obecnie jest to problem dość powszechny, no to wspominam. Mąż kochający i szanujący żonę nie sięga po pornografię. Kościół w swoim nauczaniu odrzuca pornografię w całości w każdej formie. To grzech. Wymagający spowiedzi. Łamie się w ten sposób zgodnie z nauką Chrystusową 6 i 9 przykazanie. Jest to tez forma zdrady małżenskiej, lamie się więc tym sposobem przysięgę małżeńską.

Swoją drogą nie wiem ile lat ma twoja żona, ale weekend przed telewizorem to atrakcja raczej dla mamy, która pewnie chętnie spędzi tak czas z synem. Myślę, że żony tym raczej nie zafascynujesz. Chyba, że jest dobrze po 70-tce, a i to niekoniecznie, wiele kobiet w tym wieku jest aktywnych, żyje pelnią życia. Wiesz, dobrze jeśli mąż budzi w żonie fascynację i ma do zaoferowania cos więcej niż telewizor.
Może poszukaj jakiejś męskiej formacji, Mężczyzn Świętego Józefa, Wojowników Maryi?

Mogę się mylić, ale mam wrażenie, ze jesteś silnie związany ze swoją mamą? A mama z tobą. I to czego nauczyleś się o kobiecosci, relacji z kobietą wymaga korekty. Żona to nie mama. Nie jest od spełniania twoich potrzeb, podporządkowywania się. Żona nie jest też od realizacji twoich popędów w sferze intymnej. Za tą sferę odpowiadasz sam. Namawianie zony na pójscie do lekarza, bo masz potrzeby seksualne nie jest najlepszym sposobem na budowanie intymnosci w małżenstwie.

Wiem natomiast jedno, Bóg ma dla was plan. Porządny solidny plan naprawy, uzdrowienia was i waszej relacji małżeńskiej. Jestem pewna, że Bóg pragnie uzdrowić każde sakramentalne małżeństwo. Wasze także.

Co z tym robić? Odpowiedzieć na wezwanie własnym nawróceniem i robić po ludzku to co możesz zrobić, na przyklad pracować nad swoimi deficytami, zapoznać się z Listą Zerty i przemyśleć co zacząć stosować, oglądać wartościowe konferencje, znaleźć stałego spowiednika, dbać o czystość i stan laski uświęcajacej, zajrzeć do Ogniska Sychar w oklicy, może jakieś jest. Te nasze wysiłki to niewiele, bo my sami za dużo nie możemy. Ale kiedy dajemy siebie, swój czas, wysiłek Bogu, szukając Jego i jego woli, On dokłada całą brakującą resztę.

Mam też wrażenie, że tu i tam starasz się dobrze wypaść, poczytałeś forum i trochę podciągasz swój wizerunek. Skoro wypada w relacji z mamą zajmować stronę zony, to piszesz, że to robiles. Mi na przykład z twojego opisu nigdzie nie wynika, byś zajmował stronę żony, skoro zawsze było tak, jak chciała twoja mama i twoja zpna nie miala przy niej prawa do swojego zdania. W domu, który przecież zajmowala. Może i robiłeś wszystko i miałeś dobre intencje, ale wydaje mi się, że nie zrobiłeś jednej ważnej rzeczy: nie postawiłeś mamie jasnych granic co do twojego małżeństwa. I nie stanąłeś po stronie żony. Opuszczenie mamy w moim odczuciu jest jeszcze przed tobą...

Fajnie, że jesteś i że chcesz naprawy małżeństwa. Powodzenia na tej drodze. Pomyśl może, by sobie na nią obrać jakiegos Świętego do pomocy. Samemu do boju ruszać słabo. A my mamy pomoc świętych obiecaną w samej przysiędze małżeńskiej, jak nie pamiętasz, to sobie doczytaj, jak to leciało. Ja polecam z całego serca Świętego Józefa, jest skuteczny, działa od razu, no i ma wspaniałe poczucie humoru.
Mol123
Posty: 5
Rejestracja: 04 paź 2022, 12:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Mol123 »

Jeżeli chodzi o to wynajęcie mieszkania to Żona mnie porosila o to. Nie było z mojej strony nacisków że to ja musze jej pomóc.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Ruta »

Mol123 pisze: 06 paź 2022, 13:18 Jeżeli chodzi o to wynajęcie mieszkania to Żona mnie porosila o to. Nie było z mojej strony nacisków że to ja musze jej pomóc.
Generalnie nie odebrałam twojej wypowiedzi tak, że naciskałeś na zonę. Napisales, że powiedziałeś, że pomozesz żonie wynająć mieszkanie. Odebralam to jako propozycję, nie naciskanie. No i zona po jakimś czasie z tej propozycji skorzystała, mówiąc, że chce żebyś jej pomógł.

No i teraz: kontrola nie zawsze jest sprawowana w sposób bezposredni. Czasem także "pomaganie" jest formą kontroli. Nie zawsze wynika to z chęci dominacji, czasem po prostu z lęku. Jeśli żona odejdzie sama i na wlasny rachunek, nie będziesz wiedział gdzie jest co robi z kim... Jesli odejdzie z twoim finansowaniem, kontakt jest zachowany. I pewien sposób kontroli też - kiedy daję, to i oczekuję.

Może się to wydawać szalone, zaproponowanie żonie pomocy w wyprowadzce, gdy jest na skraju wpadnięcia w romans. Ale większe szaleństwa robiłam. Te które robiłam na własny rachunek kończyły się tak jak moglabym to przewidzieć, gdybym posluzyla się rozumem. Za to szalenstwa które popelnialam po przemodleniu niektórych tematów byly bardziej szalone niz ja sama dalabym rady zaszaleć, a mam tu spore mozliwości, no ale takich nie. Mam trochę szalonego Boga :lol: I te szalenstwa przynosily zaskakujace efekty, których w dodatku nie bylabym w stanie przewidziec nawet gdyby zalaczył mi się caly mózg na raz. Więc może i w twoim szalenstwie jest metoda. A moze jej nie ma. Przemódl to dobrze.

Za drugim podejściem zauważylam też jeszcze jedną rzecz, która bardzo mi przypomina mnie samą: gdy cię czytam, mam wrażenie, że masz sklonnośc do uników, zamrażania emocji i projektowania sobie rzeczywistosci. To w małżenstwie moze skutkować poczuciem samotności po drugiej stronie, obojętności wobec małżonka, gdy szaleje i przegina. Wiem coś o tym. Robiłam bardzo dużo uników. I dużo sobie zaklamywalam.

Mialeś poczucie, że żona czuje się w domu który dzielicie nienajlepiej, jest tlamszona przez twoją mamę i wiele na to wskazywało, ale równocześnie "wydawało się, że wszystko się układało". No i skok do przodu w formie starań o dziecko.
Potem na wakacjach żona była nieswoja, oddalona, ale nie chciałeś psuć "milej atmosfery". Skok do przodu, poczekamy do konca wakacji.
Żona jest na skraju romansu, a ty znów skok do przodu, planujesz już jej powrót po zakonczonym romansie.

A emocji jakby nie ma, wszystko spokojnie.

Ja byłam taki zmarźlak emocjonalny. Nie reagowałam, wypierałam wszystko co za trudne. Tylko u mnie te emocje jak się zagotowały, to znajdowaly czasem upust w atakach płaczu albo krzyku. W nie do konca adekwatnych momentach. Tak delikatnie mówiąc. No i żyłam w stałym napięciu emocjonalnym. Nie mialam pojęcia co to spokój wewnętrzny. Stale żyłam w oczekiwaniu, aż stanie się "coś", choć nie bylam tego świadoma.
A ty co robisz z emocjami, jak ci wybiją i się skumulują?

Warto, żebyś przyjrzał się swojej historii rodzinnej, wzorcom, relacji z mamą, z tatą. Nie ma potrzeby byś się tym dzielił, jesli nie czujesz takiej potrzeby albo ochoty. Ale tak dla siebie - zobacz.

Pomyśl też może o solidnej terapii. Jest ich wiele. Warto dobrać sobie swoją do swojego problemu. Tylko najpierw trzeba zobaczyć swój problem... Jak napiszesz coś więcej na pewno ktoś na coś wpadnie, podpowie. Ja dostalam swoją diagnozę zaraz po wejsciu na forum, trafną. Mój problem się ze mnie wylewał - współuzależnienie. W sumie fajna przypadłość, szczególnie jak się ją już trochę przepracuje. Samodzielnie już zdiagnozowałam u siebie też chyba wszystkie możliwe DD poza DDA. Patologię rodzinną można praktykować także na trzeźwo.
A tak na poważnie - podjęcie terapii to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Bławatek »

Witaj Mol123

Może nie odpuszczaj tak łatwo - pokaż żonie, że ci na niej zależy, bo może przez to, że jej pomagasz znaleźć mieszkanie i pomożesz w przeprowadzce to ona może poczuć się niekochana i że tobie na niej nie zależy. A czy proponowałes jej wspólną terapię? Tobie indywidualna może by też się przydała? Dopóki żona mieszka z tobą jest łatwiej naprawiać. Owszem trudno kogoś zatrzymać gdy jedną nogą jest w innym "ogródku", ale nie wiem czy warto to ułatwiać.
Mol123
Posty: 5
Rejestracja: 04 paź 2022, 12:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Mol123 »

Rozumiem jak Wy to widzicie z drugiej strony. Emocje towarzyszą mi ogromne ale staram sie w tym wszystkim zachowywac spokój i chłodna głowę. Moze cześć rzeczy które robie wydają się być nie rozsądne. Tak jak piszecie moja propozycja wynikająca z pomocy w poszukiwaniu mieszkania jest zapewne spowodowane zachowaniem kontroli nad Jej dalszym zyciem. Ale odczuwam wewnętrzną siłę potrzeby naprawienia tego co zniszczyłem przez 4 lata i żeby działać w sprawie ratowania małżeństwa muszę zacząć od tego punktu. Moze właśnie Bóg ma dla nas taki plan na naprawę🤔. Z drugiej strony mogła poprosić Kowalskiego o pomoc a jednak tego nie zrobiła czyli wnioskuje ze ma jeszcze resztki zaufania i wie ze mozna na mnie liczyć.

Zapewne jestem w amoku tak jak piszecie, mogę sie ogromnie rozczarować i mieć do siebie żal ze tak postąpiłem ale z drugiej strony daje Jej obraz takiego, że w sytuacjach które są sprzeczne z moimi zasadami jestem w stanie zaoferować pomoc i wsparcie.

Caly etap kryzysu podzieliłem na dwie rzeczy. Mianowicie kryzys Żony spowodowany przyduszniem i przytloczeniem przez dom i mnie jak i druga sprawa którą jest relacja z Kowalskim. Uporządkuje jedną sprawę zacznę działać w drugiej sprawie. Widzę że Ona tez to bardzo przeżywa i widzi własne zagubienie. Pomimo mieszkania nadal razem staramy się zachowywać atmosferę miłą i ciepłą. Miłość jest cierpliwa dlatego tez muszę Jej dać czas na przemyślenie pewnych spraw (jest kobietą WWO) i podbudowywać tak aby nie wpadła w dołek emocjonalny bądź depresję. Zadacie sobie pytanie dlaczego? Chce żeby zobaczyla to że pomimo tak trudnej sytuacji nie załamuje się, nie pokazuje złości, nie płaczę i staram sie opanowywać emocje i zachowywać chłodna głowę. Niestety taki mam charakter że w każdej trudnej sytuacji nie staram sie załamywać ale szukac rozwiązania a nie załamywać sie. Okres zalamania juz czesciowo minął choć moze powrócić.

Byłem na wizycie u terapeuty to powiedział mi że jest pelen podziwu ze z takim spokojem przyjmuje całą sytuację. Niestety nie mógł mi za wiele pomoc bo widział ze wiele rzeczy sam rozpoznałem u siebie. Mimo tego nie rezygnuje z takiej pomocy i nie wykluczam dalszej wizyty.

Może się to Wam wydawać nie racjonalne działanie i mozecie wylac na mnie wiadro pomyj nie bede sie za to złościł, przyjmę to na klatę, chce usłyszeć jak najwięcej o moim zachowaniu i rozumowaniu. Chcialbym Wam również podziękować za zainteresowanie się tematem jak i wyrażenie wlasnych opini na ten temat. Wyciagnalem z tego duzo różnych wniosków i korygować własne myślenie. Pojednalem sie dzis z Bogiem, odbyłem Mszę Świętą w której właśnie sobie uświadomiłem ze dzis pierwszy piątek miesiaca. Przypadek? Nie sądzę.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: Sefie »

Mol123 pisze: 07 paź 2022, 11:05 Moze cześć rzeczy które robie wydają się być nie rozsądne. Tak jak piszecie moja propozycja wynikająca z pomocy w poszukiwaniu mieszkania jest zapewne spowodowane zachowaniem kontroli nad Jej dalszym zyciem.
Popatrz na to jak może widzieć to Twoja żona. Wie, że Ty wiesz o kowalskim a mimo wszystko pomagasz jej w znalezieniu lokum, wyprowadzce.

Czy on mnie naprawdę kocha? Daje mi przyzwolenie? Co ja dla niego znaczę? Ile jestem dla niego warta? Chce się mnie pozbyć? To po co za niego wyszłam jak tak łatwo ze mnie rezygnuje? I milion podobnych pytań...

Jak Ty byś się poczuł gdyby żona dała Ci ciche przyzwolenie?

Kobiety zazwyczaj chcą być kochane, szanowane, otoczone troską i wysłuchane. W postawie idź i rób co chcesz a ja Ci pomogę ja tego nie widzę.

Oczywiście nie znam Waszej historii ani nikt z tego forum być może są inne detale dlaczego tak postępujesz. Nie oceniam ...

Zasada puszczenia wolno i poczekanie na reakcję zwrotną w postaci powrotu sprawdza się raczej przy mężach. Żonach? Obawiam się, że rzadko. Kobieta zaangażowana emocjonalnie może nie obejrzeć się wstecz, jeśli to jest też Twoim zamysłem. Ogarnięcie się i zrozumienie co traci (o ile taka myśl przyjdzie) to raczej przyszłość nie liczona w dniach/tygodniach/miesiącach. Raczej nie na etapie budowania innej relacji, według mnie za szybko na taki ruch u niej. Obym się mylił.

Chcesz sprawować kontrolę nad żoną w nowym lokum i to jest Twoim zamysłem? Nie wiem czy jesteś na to gotowy co może się stać ... zwariujesz.
Mol123 pisze: 07 paź 2022, 11:05 Pojednalem sie dzis z Bogiem, odbyłem Mszę Świętą w której właśnie sobie uświadomiłem ze dzis pierwszy piątek miesiaca. Przypadek? Nie sądzę.
Nie ma przypadków, są tylko znaki ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: lena50 »

lena50 pisze: 05 paź 2022, 19:59 Nie zabroniłeś jej iść na spotkanie,pomagasz w wynajęciu mieszkania......co Ty robisz???
Nie zabroniłem jak i rowniez nie nalegałem zeby poszła. Może tutaj zrobiłem błąd ale nie mogę jej więzić w domu bo im bardziej czegoś zabraniasz tym bardziej jest to kuszące. Jak podkreslilem wcześniej pomagam jej bo nie widzę juz cienia nadziei ratowania swojego zwiazku w taki sposob ze dalej bedziemy mieszkać u mnie w domu rodzinnym.
Moim zdaniem .....kopiesz sobie grób.
Kochasz żonę,chcesz ratować małżeństwo,ale robisz wszystko żeby sie rozpadło.
lena50....dawniej lena
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Walczyć o małżeństwo czy odpuścić

Post autor: lena50 »

Sefie świetnie określiła.
Czy on mnie naprawdę kocha? Daje mi przyzwolenie? Co ja dla niego znaczę? Ile jestem dla niego warta? Chce się mnie pozbyć? To po co za niego wyszłam jak tak łatwo ze mnie rezygnuje? I milion podobnych pytań...
lena50....dawniej lena
ODPOWIEDZ