Jak iść do przodu?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Ruta »

Już wiem. Myślałam jeszcze o tym chowaniu się po kątach. Betif ja również czułabym się niezręcznie spotykając męża w takiej sytuacji w ulubionych miejscach. I teraz: sądzę, że duże znaczenie ma, jakie my temu wszystkiemu nadamy znaczenie. To jest też trochę o rozbawieniu i lekkim podejściu do spraw trudnych.

Ja to widzę tak:
Nazywając taką sytuację nękaniem, dajemy sprawcom tego nękania jakiś rodzaj władzy. I wpędzamy siebie w bycie ofiarą. Nie za wiele z tym możemy wtedy zrobić. I już na tym etapie kryzysu wpadamy w swój własny kryzys, idziemy pokornie do kąta.

A po takim etapie przychodzą przecież często kolejne. Kochanka po jakimś czasie nie zawsze chce przestać być kochanką, więc zaczyna myśleć o rozwodzie i to wcale nie swoim. Równie częste jest sięganie po majątek małżeński, wymuszanie podziału majątku, sprzedaży mieszkania, domu.

Jeśli już wcześniej żona dała się stłamsić i zagonić do kąta, podda wszystko walkowerem. Jeśli dała się sprowokować do wariackich akcji, wybuchów, szczególnie publicznych, także jest psychicznie na gorszej pozycji startowej.

Warto o tym pamiętać, że to nękanie, teatrzyk obwoźny nie są po nic. To część wojny która się toczy. Etap przygotowawczy, rozpoznanie terytorium wroga. Bo o tym też warto pamiętać, że mąż jest przejęty przez wroga i działa na jego usługach. Dlatego też za męża warto się modlić.

Jednym z podręcznych arsenałów na tej dziwnej wojnie jest śmiech. Dokąd traktujemy siebie i całą tą sytuację ze śmiertelną powagą, dotąd bardzo poważnie to wszystko przeżywamy. I łatwo nami kręcić. Zaczynamy przemykać się po kątach, unikać ulubionej kawiarni, kina i alejki spacerowej. Odnalezienie śmiesznych akcentów i obśmianie ich dezaktywuje zasoby wroga. Sam Bóg ma wspaniałe poczucie humoru, tak jak i wielu świętych. Dla mnie to było wspaniałe odkrycie. Warto i na siebie spojrzeć z takim czułym rozbawieniem... i trochę się pośmiać... :)

Dzięki mądremu księdzu odszukałam jeszcze jeden mocny zasób. Godność żony. Powiedział mi, żebym nie dała się wkręcić w sytuację w której zaczynam traktować kochankę jako jakąś "nową żonę", a siebie jako kogoś zbędnego, żałosnego, nie wartego. By stać w prawdzie i nie dać się zakłamać. Ani stłamsić. Ja się nauczyłam po tą moją godność sięgać. Z sakramentu płynie łaska.

Jeden z mocniejszych fragmentów mojego doświadczenia kryzysu, to był czas gdy na nowo założyłam obrączkę i z całą mocą powiedziałam mężowi, że jestem jego żoną, matką jego dzieci i należy mi się od niego szacunek. Czułam niemal fizycznie, ile było w tym siły i godności. I to przyniosło dużą zmianę w postawie męża wobec mnie.

Ta siła nie jest moja. Ona płynie od Boga, z mocy Jego sakramentu, którym On się z nami, małżonkami związał. To ogromne niewyczerpane źródło, które czyni wszelkie obwoźne teatrzyki i nękania jakimiś niewiele znaczącymi wygłupami. Coś jakby próba zatrzymania pędzącego pociągu położeniem patyczka na torach.

Bardzo pięknym przykładem godności żony w kryzysie małżenskim jest biblijna Sara. Warto przeczytać jej historię. Też mnie bardzo umocniła. Szczególnie od momentu, gdy zrozumiałam, że spokój Sary i jej poczucie godności płynęły z zaufania Bogu i własnej godności żony, której nie pozwoliła w sobie podważyć.

I to mam na myśli pisząc, by nie chować się po kątach.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Ja swoją godność odzyskałam (przynajmniej tyle) w momencie ,kiedy mąż się wyprowadził po raz drugi ,nie dałabym rady mieszkać pod jednym dachem z mężem wiedząc już, że jestem w jakimś chorym trójkącie. Jeśli chodzi o Kowalską ,to mam świadomość, że za jakiś czas będzie napierała na rozwód mojego męża ze mną, ale się nie poddam. To Ona w święta kazała mężowi podjąć decyzję co z Nimi, wtedy wybrał rodzinę, mnie. Ona była na pozycji przegranej i nie odpuściła, a mąż, słaby człowiek uległ. Jeśli chodzi o majątek ,dom, mieszkanie to Ona nie ma po sięgać ( na całe szczęście )bo tego nie ma. Czy mąż złoży papiery rozwodowe ,czas pokaże. Gdy podpisywaliśmy rozdzielność majątkową to mąż spytał czy chce rozwodu, odpowiedziałam, że to on podjął decyzję o zakończeniu naszego małżeństwa i do niego należy decyzja,.
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: lena50 »

Betif....... krótko i na temat......byłaś może u psychologa?
lena50....dawniej lena
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Witam Lena50 .U psychologa byłam kilka razy w sumie ale tylko 2 razy( u dwóch różnych psychologów)po tym jak mąż odszedł ponownie, Pierwszy( psycholog przy kościele)zadał pytanie czy definitiwnie zamknęłam już drzwi mężowi i dlaczego nie składam jeszcze pozwu rozwodowego( a to było ok 2 tyg. po odejściu męża)byłam w szoku. Drugi psycholog to osoba ,która już znała moją historię, u której mój mąż tez kiedyś był i Ją również kłamał. Bardzo dobrze się czuję u Niej, niestety nie stać mnie na terapię ,byłam też u psychiatry ,dostałam leki ale nie biorę ich, staram się dać radę bez. Jest ciężko, mam lepsze dni, po czym następuje dół totalny i wtedy nachodzą mnie myśli o których nie chcę pisać. Widzę też ,że z koncentracją zaczynam mieć problemy, a czeka mnie ciężki czas w pracy. Ciągle coś wyskakuje negatywnego, mam wrażenie ,że z wszystkim mam pod górkę i ,że wszystko się skumulowało przeciwko mnie. Mam znajomych ,wokół dobre małżeństwa, które się szanują, wspierają, i to boli ,że człowiek samotny i może liczyć tylko na siebie- bo nawet dorosły syn nie zainteresuje się matką ,nie wesprze w niczym, nawet jak wyjeżdżam na jakiś czas to nie napisze ani nie zadzwoni ,a podobno dobro wraca-chyba nie w tym życiu
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Ruta »

Też postanowiłam wyjść bez leków. I udało się, ale to wymaga pracy, by się nie osunąć w depresję. Dobrze w tym wspólpracować z lekarzem, może być internista, szczerze mówiąc o co chodzi i że chce się jeszcze powalczyć bez leków.

Dostałam takie zalecenia.
1. Zbadanie i wyrówanie poziomu witaminy D3. Jej niedobór zwiększa ryzyko depresji, a w przewlekłym stresie niedobory są częste.
2. Osłonowo dla układu nerwowego preparat z magnezem. Lek, nie suplement diety. Nie sam magnez, tylko ze skladnikami ulatwaijącymi wchłanianie.
3. Słońce. Minimum 10 minut ekspozycji. W pochmurne dni do 25 minut. Więcej - lepiej.
4. Dieta bogata w minerały i witaminy. Do decyzji lekarza stosowanie preparatu witaminowego - zalecane, gdy ze stresu trudno jeść i nastąpił spadek wagi.
5. Zero alkoholu i preparatów, także ziołowych, na nerwy bez konsultacji z lekarzem. Wiele z nich nasila stany depresyjne. Ostrożnie z kawą i herbatą.
6. Codzienny ruch. Najlepiej na świeżym powietrzu, ale może być i gimnastyka, basen. Chodzi o stymulację endorfin.
7. Odpowiednia ilość plynów, cos tam się wypłukuje, co się odklada przy stresie. Jak się nie pije, to się kumuluje i przytruwa.
8. Stałe godziny snu i uregulowanie snu. Tu przez krótki czas korzystałam z leków nasennych, bo sen mi się całkiem rozwalił. Nie mogłam zaskoczyć sama. To był dziwny sen, inny niż normalny. Ale pomogło. Wszystko pod nadzorem lekarza.

Mi pomagała i wciąz pomaga także codzienna Msza Święta i Adoracja.

Nie żebym od razu cały program wdrożyła... Ale się starałam, każdego dnia coś i powoli się wydostałam z dołka.
W sumie to chcialabym tak żyć już zawsze, dobrze się wtedy czułam... Ciało zdecydowanie wpływa na ducha...odczułam, przekonałam się... ale jeszcze nie umiem na takim poziomie o siebie zadbać.

Powodzenia :)
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Witajcie Sycharki

U mnie bez zmian, ja z synem mieszkam ,mąż z Kowalską i tak od 10 m-cy .Mąż nie kontaktuje się w ogóle ze mną ,od momentu wyprowadzki. Czuję się tak jakby te przeszło 20 lat nic nie znaczyło dla niego ,tak jakbym była kimś nie znaczącym nic. Przed jego wyprowadzką( w emocjach i zapłakana) powiedziałam mu kilka nieprzyjemnych rzeczy, ale to chyba nie dziwne jak drugi raz z w krótkim czasie zdeptał nasze małżeństwo. Teściowa też odcięła się całkowicie (od świąt) -mimo, że miałyśmy bardzo dobrą relację i mnie wspierała. Chodzę na terapię, jak mam możliwość wychodzę z domu, do ludzi ale jest ciężko nadal. Chyba nie potrafię się z tym pogodzić i zrozumieć. Chciałam zapytać czy ktoś z Was był potraktowany w ten sposób przez współmałżonka, który odszedł,(zaznaczam ,że nie jesteśmy w trakcie rozwodu ).
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: dula »

Witaj Betif.
Jestem w bardzo podobnej sytuacji do Twojej. Mój mąż wyprowadził się ode mnie w kwietniu, po tym jak odkryłam,że prawdopodobnie ma romans. W emocjach wyrzuciłam go z domu, a on już nie wrócił. Do tej pory nie przyznał się do kochanki. Jeśli już była jakaś rozmowa, mówił że to jego dobra koleżanka. Z tego co wiem, mieszka z rodzicami, ale każdy wolny czas spędza z kowalską. Kontaktu nie mamy żadnego właściwie. Większość wysłanych przeze mnie wiadomości do niego pozostało bez odpowiedzi. Nie interesuje się niczym.
Tak samo się zastanawiam jak można tak totalnie odciąć się od wszystkiego co kiedyś było.
Teściowa też się ze mną nie kontaktuje, Na wysłane przeze mnie życzenia świąteczne odpowiedziała, a po Świętach mnie zablokowała.
Też nie jesteśmy w trakcie rozwodu, ale właściwie nie wiem czego się spodziewać.
Ja nie chodzę na terapię, po kilku podejściach zrezygnowałam. To chyba na mnie nie działa albo nie trafiałam dobrze.
Ratuje mnie modlitwa.
No i czekam.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Cześć Dula

Ja mam jakąś namiastkę nadziei, że mąż się ocknie, coś zrozumie ale jego romans trwa co najmniej 3 lata, z każdym dniem będzie coraz trudniej. Z tego co do mnie dociera( mimo ,że o to nie wypytuję) to jest szczęśliwy i "kwitnie". Mówi się, że na czyimś nieszczęściu szczęścia nie zbudujesz-jak widać idzie. Przykre to z jaką łatwością można wszystko przekreślić po tylu latach wspólnego życia dla innej osoby.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Ruta »

Mój mąż się wyprowadził, zostawiając mnie z dziećmi i długami i obciążając winą za wszystko. Słowem nie wspomniał, że ma kochankę. Czułam się tak winna, że zgadzałam się na wszystko. Na brak alimentów, zabranie samochodu i tego, co mąż chciał zabrać, agresję, przemoc, wmawianie mi i dzieciom najróżniejszych głupot... i jeszcze męża wspierałam, żeby mógł "stanąć na nogi".

Mąż rzeczywiście po jakimś czasie "stanął na nogi", czytaj: zebrał pieniądze, by pozwać mnie do sądu o rozwód. Do kochanki nie przyznał się do dzisiaj.

Żałuję, że tak długo byłam naiwna i tak późno zajęłam się sobą. Jedyne, co robiłam wtedy rozsądnego, to ucinałam wszystkie informacje o mężu i kochance, gdy tylko zaczęły się próby "uświadamiania mnie". Do dziś nie interesuję się życiem męża. I wychodzi mi to na zdrowie. Mąż nie wygląda na ćwierkającego, mimo wszystkich bajek jakie mi w międzyczasie opowiadał o "złotym życiu" jakie zamierzał prowadzić. Choć dziś goni kolejne iluzje. Nie da się zbudować szczęścia na krzywdzie wyrządzanej własnej rodzinie, na łamaniu własnych zobowiązań. Źrodłem szczęścia jest wypelnianie tych zobowiazań i nic innego.

Warto za to pozwolić sobie na przejście żałoby, odpłakanie. Opuszczenie przez małżonka, zdrada, to jedno z najtrudnejszych wydarzeń w życiu. Ale nie warto wchodzić w rolę ofiary. Szkoda życia. Żyjemy dla szczęścia, dla miłości.
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Julit »

Betif, jestem w takiej sytuacji jak Ty. Wiele szczegółów Twojej historii odpowiada mojej.
Żyję nie czekając, to na pewno. Czy czekam z nadzieją? Raczej z wiarą, że Bóg wie co dla mnie, dla dzieci najlepsze.
Da się i bywa radośnie :)
Nie zawsze po mojemu, znaczy lepiej.
Gdzie, z kim mąż mieszka nie wiem, nie pytam, już straciłam rachubę. I za Rutą dodam, że wychodzi mi to na zdrowie.
Trwam w separacji nieformalnej. Co dalej? Nie wiem. Ja nie potrzebuję rozwodu.
Co zrobi mąż? Nie wiem. Zobaczymy. Będzie, co ma być.
Z teściową mam dobry kontakt. Jest babcią moich dzieci, dobrą babcią. Doceniam to i czuję wdzięczność.
Z mężem kontaktu nie mam. Od czasu do czasu sms w sprawie dzieci, ale że są coraz starsze i samodzielniejsze czuję, że ten kontakt też jakby wygasa. Spotkania sporadyczne, raczej mijamy się przy okazji spotkań z dziećmi.
Szanuję jego wybory, ale również oczekuję, żeby mąż szanował moje. Oczekuję wywiązywania się ze zobowiązań, ze swojej strony też staram się wywiązywać. Bywa z tym różnie i tu moja przestrzeń do pracy, co by teoria i przekonania nadążały za praktyką...
I jest we mnie coraz więcej zgody na to jak jest. Bywa, że myślę, że w sumie wokół tego kryzysu wydarzyło się tyle dobrych rzeczy. Spotkałam wspaniałych ludzi, przeżyłam wiele dobrych chwil, zaczęłam pracę nad sobą i nad relacją z dziećmi. Dostrzegam wokół siebie kochających mnie ludzi, przyjaciół, prawdziwych przyjaciół. Co najważniejsze moja wieź z Bogiem nigdy nie była tak żywa jak dzisiaj i wciąż chce mi się więcej :) Nawet jeśli sprawy nie idą po mojej myśli, czuję Jego obecność i ona mi wystarcza. Uśmiecham się czasem i mówię: Miałeś rację, dziękuję.

Korzystając z Twojego wątku Betif, kilka słów do Ruty: Jak dobrze Cię 'widzieć' i czytać! Jaka zmiana:) Czuję moc i przybijam piątkę ;)
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Witam po przerwie. Od razu chciałam przejść do pytania, czy składając pozew o rozwód z orzekaniem o wyłącznej winie męża ,czy to mnie przekreśla jako katolika, mimo, że nie planuję z innym człowiekiem żyć? Spytacie na pewno dlaczego chcę to zrobić? Dla siebie, źle z tym wszystkim się czuję ,gdzieś jeszcze do niedawna miałam jakąś malutką nadzieję, ale niestety nie zanosi się ....Wiem, że przed Bogiem będziemy zawsze małżonkami, ale formalnie będę wiedziała na czym stoję i że już nadziei nie ma. Z tego forum wyczytuję ,że nikt z Was nie został tak potraktowany jak ja ,bez kompletnie żadnego znaku życia od przeszło roku, żadnego sms, żadnego zainteresowania zdrowiem, niczym. Dodatkowo teściowie zaczęli tak samo postępować. Chodzę na terapię dalej i psycholog odradza ale nie ze względów na wiarę ,tylko ze względu na pieniądze (mogę stracić i sprawy, i tak nie wygrać) i żeby kowalskiej nie ułatwiać życia .Trudne to wszystko. Daję sobie jeszcze trochę czasu ,chociaż pozew już prawie napisany ,muszę mieć 100 proc. pewności ,że tego chcę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Nirwanna »

Do mnie mąż nie odzywał się około trzy lata. Całkiem, totalnie, zero, nul. To się zmieniło.

Wg mnie Twoja psycholog ma rację - występując o rozwód ułatwiasz mężowi i kowalskiej "legalne" cudzołóstwo. Poza tym nie jest spójne to:
"Dla siebie, źle z tym wszystkim się czuję ,gdzieś jeszcze do niedawna miałam jakąś malutką nadzieję, ale niestety nie zanosi się ....Wiem, że przed Bogiem będziemy zawsze małżonkami, ale formalnie będę wiedziała na czym stoję i że już nadziei nie ma."

Jeśli wiesz, że przed Bogiem zawsze jesteście małżeństwem, to skąd brak nadziei? To nie jest spójne.
Jak sobie wyobrażasz ciąg przyczynowo-skutkowy "wezmę rozwód, to poczuję się lepiej"? Na jakiej zasadzie miałoby się to zadziać?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
dula
Posty: 62
Rejestracja: 26 maja 2022, 20:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: dula »

Bardzo dobrze rozumiem Twoje rozterki, Betif. Sama biję się z myślami każdego dnia.
Nie uważam, że rozwód, to ułatwianie komuś życia w grzechu. Przecież zdradzacze tkwią w grzechu. Wg mnie nie istnieje legalne cudzołóstwo. Cudzołóstwo to cudzołóstwo czy to przed czy po rozwodzie, przynajmniej wg zasad naszej wiary.

Betif, mój mąż nie kontaktował się ze mną prawie wcale przez 10 miesięcy, nie odpowiadał nawet, gdy ja do niego coś pisałam, po czym stanął w drzwiach z przeprosinami. Teściowa nie odzywa się wcale. Nawet w czasie gdy na chwilę wróciliśmy do siebie, nie zadzwoniła ani nie napisała, że się cieszy, że znowu jesteśmy razem. Przykre to.
Mój mąż znowu "poszedł" i znowu zero kontaktu.
Zbyt pochopnie i szybko przyjęłam go po pierwszym odejściu. Teraz wiem, że to był błąd.
Dalej mam nadzieję, że wróci, ale nie pozwolę mu się wprowadzić póki nie będę w 100 procentach pewna, że decyzja o powrocie i naprawie jest przemyślana, a nie spowodowana kryzysem z kowalską..
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Ja też przyjęłam męża po pierwszym odejściu bardzo szybko. Po dwóch tyg.od wyprowadzki z domu, przyznał się ,że "miał" kochankę ,a po kolejnych 4 tyg, przyjęłam go ,a po prawie 2 kolejnych m-ach wyprowadzał się ponownie, dałam mu kilka dni na wyprowadzkę i wiem ,że to był błąd -działałam w emocjach ,ale nie wiem czy dałabym radę tak żyć wiedząc ,że to trwa-ich romans. Poddałam się, nie walczyłam o nas ale w pojedynkę nic by to nie dało. Ułatwiłam mu tylko życie z nią. Ja do męża nie piszę ,nie dzwonię ,on do mnie też -zero kontaktu. Najbardziej doskwiera mi samotność ,brak codziennych rozmów o byle czym ,wspólnie obejrzanego filmu ,wyjścia.....Człowiek jest istotą stadną ,nie wyobrażam sobie takiego życia dalej.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak iść do przodu?

Post autor: Betif »

Nirwanno ,jak sobie przez te 3 lata (bez kontaktu z mężem) radziłaś , co Ci najbardziej pomogło ? po 3 latach mąż odezwał się i ? widzę ,że jesteś po rozwodzie -dlaczego ?
ODPOWIEDZ