Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Caliope »

Kumen pisze: 06 sty 2023, 19:39 I to niestety ale chyba nie są tylko hormony. Bo przed porodem żoną też była choleryczna. Tylko że takie duże kłótnie to może zdarzyły się że 4 razy i to ja sam dolewałem oliwy do ognia. Teraz ona wpada w furię o byle co. Ostatnio wpadła w furię też o to że blatu kuchennego nie wyczyściłem z okruszków.
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

No wiem że wybieram takie kobiety a nie inne. Wiem dlaczego. Zostało to naterapii już dobrze rozpracowane. Nie do końca rozumiem jak np można wpłynąć na agresywna żonę by nie była agresywna ?
Stosowałem już tyle różnych możliwych zachowań
Przytaknięcie
Zdecydowany sprzeciw
Milczenie
Mówienie o swoich uczuciach
Żadna z metod nie działa.
Nic nie zmienia
Żoną jest chamska jest agresywna niezależnie od tego co jej powiem jak się zachowam jak zareaguje. Nawet zauważam że jak ja się stanę ja agresywny to jej ta złość szybko mija a jak ja zachowuje spokój to ona potem jest bardzo długi okres chamska wobec mnie.
Z terapeuta omawiałem już wiele działań- żadne nie działa...
Terapeuta już rozkłada ręce trochę i jedyne co mi doradza to rozumienie żony tj mechanizmów które nią kierują natomiast niejednokrotnie podkreśla że to nie o to chodzi by być z kimś na siłę.

Jest sytuacja taka jak dziś że wstałem o godz 6:30 posprzątałem i ugotowałem obiad - była 8:30, żoną z dzieckiem spały - poszedłem biegać na 30 min. 8:45 żoną zaczęła pissac smsmy "gdzie do cholery jestem" wracam do domu o 9:00 (wcześniej się nie dało bo musiałem dobiec) i w progu wrzaski i trzaskanie drzwiami że ja jej nie szanuję że miałem przewinąć dziecko że miałem ją odciążyć że jestem beznadziejny że nie można na mnie liczyć że jestem egoistą że przegiąłem. Ok to mówię jej że przepraszam że byłem pewien że pośpią dłużej (po poprzedniej nocy mama poszła b późno spać i jeszcze w nocy wstawała). Odpowiedz żony że w 4 literach ma moje przepraszam że jestem debilem że jestem gnojkiem że jestem pi.... egoistą i taka wiązana przez 10 min. Nic nie mówiłem, potem chciałem porozmawiać i mówię jej że chciałbym porozmawiać jej odpowiedz "spieprzaj!!". I tak odpowiadała przez 2 godziny. W końcu udało mi się jej wyjaśnić że najpierw brałem się za obiad a potem poszedłem biegać bo ostatnim razem się awanturowała że śmierdzi rybą w mieszkaniu więc teraz odwróciłem kolejność. Odpowiedź żony że mam spieprzać i ją to (wulgarne slowo) obchodzi.
Proszę cię podaj mi przykład jak powinien zachować się w tej sytuacji mężczyzna przez duże M ??
Bo to co opisujesz stanowi dla mnie ogromny poziom abstrakcji a chciałbym to zrozumieć...

Opiszę Ci inną sytuację.
Zawiesiłem. Ręcznik w łazience w złym miejscu.
Żoną z łazienki zaczęła wrzeszczeć jak oszalałe że mam w tej chwili tu przyjść. Pytam ja spokojnie co się stało że tak krzyczy a ona jak w amoku wrzeszczy że mam w tej chwili przyjść. Przychodzę i ta zaczyna wrzeszczeć czemu tu ręcznik odwiesiłem i że jestem debilem, tępakiem totalnym. Mówię jej że sobie nie życzę takich odżywek a ona na to że ja to (wolgarne slowo) obchodzi i że jestem tępy że jestem największym debilem na świecie że jak można być takim tępym idiota i taka wiązana przez 10min.
Powiedz jak tu się powinien zachować mężczyzna przez duże M ?
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Aha i pytanie o wybuchy żony.
Tak tylko w stosunku do mnie taka jest. Tzn wybuchową jest ogólnie.
Ale nikogo innego nie wyzywa. Tylko mnie.
Zauważyłem też prawidłowość że wszystkie moje partnerki widziałem że dbały o wszystkich dookoła a mnie miały w tyłku.
Pierwsze dziewczyna pomagała wszystkim dookoła a nie interesowało ja np że mam gorączkę 40 stopni bo ważniejsze było dla niej żebym jej kserówki przywiózł. Jak zbierałem sobie kasę na laptopa to nie interesowało ja to, ważniejsze było żebym wydawał na jej przyjemności.
Druga dziewczyna w zasadzie dbała bardzo o rodzinę o siostrę rodziców znajomych a ja liczyłem się tylko po to by ją zawieźć do sklepu zawieźć do parku i postawić obiad. Nawet nie chciała że mną spędzać czasu nie chciała się potem nawet że mną za bardzo widywać i jak ja rzuciłem to sama przyznała że mnie w ogóle nie kochała.
Obecną żoną też nie interesuje się moimi potrzebami i chyba nigdy się nimi nie interesowała. Tzn na początku interesowała i chciała spędzać że mną czas ale z czasem się to zmieniło Tzn po narodzinach. I teraz jestem tylko po to by zająć się dzieckiem ugotować posprzątać. Jak chce ja przytulić to mnie odpycha. Poprzednia partnerka i przedpoprzednia też tak pod koniec reagowały że mnie odpychały jak chciałem je przytulić...
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Caliope pisze: 06 sty 2023, 22:05
Kumen pisze: 06 sty 2023, 19:39 I to niestety ale chyba nie są tylko hormony. Bo przed porodem żoną też była choleryczna. Tylko że takie duże kłótnie to może zdarzyły się że 4 razy i to ja sam dolewałem oliwy do ognia. Teraz ona wpada w furię o byle co. Ostatnio wpadła w furię też o to że blatu kuchennego nie wyczyściłem z okruszków.
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
No żoną ma rozjechane hormony. Tak miała PMSy takie że nie dało się z nią wytrzymać. Ma chorą tarczycę. Była z wynikami u lekarki ale ta lekarka jej żadnego leku nie przepisała bo uznała że nie potrzeba !
No i co mam zmusić żonę do brania lęków czy jej postępem czy siła je wciskać do ust ?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

Na początek ponownie zadam pytanie na które nie odpowiedziałeś: czy twoja żona do innych ludzi zachowuje się podobnie agresywnie i nie trzyma hamulców?
Kumen pisze: 06 sty 2023, 22:26 No wiem że wybieram takie kobiety a nie inne. Wiem dlaczego. Zostało to naterapii już dobrze rozpracowane.
Fajnie, że zostało rozpracowane. Pytanie: czy i na ile przepracowane.
Kumen pisze: 06 sty 2023, 22:26 Nie do końca rozumiem jak np można wpłynąć na agresywna żonę by nie była agresywna ?
Stosowałem już tyle różnych możliwych zachowań
Przytaknięcie
Zdecydowany sprzeciw
Milczenie
Mówienie o swoich uczuciach
Żadna z metod nie działa.
Nic nie zmienia
Żoną jest chamska jest agresywna niezależnie od tego co jej powiem jak się zachowam jak zareaguje. Nawet zauważam że jak ja się stanę ja agresywny to jej ta złość szybko mija a jak ja zachowuje spokój to ona potem jest bardzo długi okres chamska wobec mnie.
Z terapeuta omawiałem już wiele działań- żadne nie działa...
Terapeuta już rozkłada ręce trochę i jedyne co mi doradza to rozumienie żony tj mechanizmów które nią kierują natomiast niejednokrotnie podkreśla że to nie o to chodzi by być z kimś na siłę.
A jak byś zareagował, gdyby tak w stosunku do ciebie zachowywał się przełożony, kuzyn czy sprzedawca w sklepie?
O ile nie mamy bezpośredniego wpływu na to jak zachowują się inni ludzie, o tyle mamy takowy na nasze reakcje na zachowania osób trzecich.
To czego doświadczasz to przemoc. Są różne sposoby na radzenie sobie z przemocą.
Może pora poszukać innych źródeł wiedzy skoro dotychczasowe są nieskuteczne lub bezradnie rozkładają ręce?
Kumen pisze: 06 sty 2023, 22:26
Jest sytuacja taka jak dziś że wstałem o godz 6:30 posprzątałem i ugotowałem obiad - była 8:30, żoną z dzieckiem spały - poszedłem biegać na 30 min. 8:45 żoną zaczęła pissac smsmy "gdzie do cholery jestem" wracam do domu o 9:00 (wcześniej się nie dało bo musiałem dobiec) i w progu wrzaski i trzaskanie drzwiami że ja jej nie szanuję że miałem przewinąć dziecko że miałem ją odciążyć że jestem beznadziejny że nie można na mnie liczyć że jestem egoistą że przegiąłem. Ok to mówię jej że przepraszam że byłem pewien że pośpią dłużej (po poprzedniej nocy mama poszła b późno spać i jeszcze w nocy wstawała). Odpowiedz żony że w 4 literach ma moje przepraszam że jestem debilem że jestem gnojkiem że jestem pi.... egoistą i taka wiązana przez 10 min. Nic nie mówiłem, potem chciałem porozmawiać i mówię jej że chciałbym porozmawiać jej odpowiedz "spieprzaj!!". I tak odpowiadała przez 2 godziny. W końcu udało mi się jej wyjaśnić że najpierw brałem się za obiad a potem poszedłem biegać bo ostatnim razem się awanturowała że śmierdzi rybą w mieszkaniu więc teraz odwróciłem kolejność. Odpowiedź żony że mam spieprzać i ją to (wulgarne slowo) obchodzi.
Proszę cię podaj mi przykład jak powinien zachować się w tej sytuacji mężczyzna przez duże M ??
Bo to co opisujesz stanowi dla mnie ogromny poziom abstrakcji a chciałbym to zrozumieć...
Ja wiem co bym zrobił w takiej sytuacji.
Nie będę pisał, bo nie mam zamiaru brać odpowiedzialności za ewentualne skutki i wykonanie, zwłaszcza że do wykonania tego co mi przyszło do głowy potrzebna jest wprawa, wiedza, spokój, gotowość na wszelakie konsekwencje.
Napiszę tylko, że aktualnie (bo w kryzysie również pozwalałem żonie na podłe, wyzbyte z szacunku zachowanie) nie wyobrażam sobie by żona tak mnie traktowała, a ja bym podobnie reagował. Czyli za bardzo nie reagował.

Nie rozumiem dlaczego przepraszałeś żonę. Czułeś się winny? Zrobiłeś wg ciebie coś złego? A może po prostu przyzwyczaiłeś się do przepraszania za to że żyjesz?
Oświecę cię (miejscowo), bo w kryzysie sam miałem taki mętlik, że nie wiedziałem już co jest normalne a co nie:
Masz prawo do czasu dla siebie. Twoja żona również zresztą ;) Pójście pobiegać gdy żona z dzieckiem śpią (a ty ugotowałeś obiad i posprzątałeś) nie jest niczym złym. Nie lubię takich porównań, ale u większości kobiet na tej planecie porządnie byś wg mnie w takiej sytuacji zapunktował.

Co oznacza, że miałeś przewinąć dziecko? Bo nie do końca rozumiem.
Nie wiem w jakim wieku jest dziecko, chociaż średnie to ma znaczenie, ale z własnego doświadczenia wiem, że przewinięcie go to kwestia max minuty- dwóch. Jeśli uporczywie nie wymigujesz się od tej czynności - to pomijając nieakceptowalną formę - to mi wygląda tylko na pretekst.
Ja, ojciec czwórki dzieci, nie ryzykowałbym przebierania dziecka które nie jest niemowlakiem w takiej sytuacji. Po co je budzić? Na ewentualne odparzenia są proste, tanie i skuteczne metody. To nie koniec świata.
Napisałeś, że twoja żona „odpowiadała ci tak” przez dwie godziny.
Lubisz jak cię żona tak traktuje? Jeśli nie, to po co uczestniczyłeś w przedstawieniu w którym robiłeś za worek bokserski? Bo rozumiem, że pomimo takiego wstępu dalej aktywnie uczestniczyłeś, tłumaczyłeś, pytałeś, próbowałeś uspokoić (niepotrzebne skreślić).
Kumen pisze: 06 sty 2023, 22:26
Opiszę Ci inną sytuację.
Zawiesiłem. Ręcznik w łazience w złym miejscu.
Żoną z łazienki zaczęła wrzeszczeć jak oszalałe że mam w tej chwili tu przyjść. Pytam ja spokojnie co się stało że tak krzyczy a ona jak w amoku wrzeszczy że mam w tej chwili przyjść. Przychodzę i ta zaczyna wrzeszczeć czemu tu ręcznik odwiesiłem i że jestem debilem, tępakiem totalnym. Mówię jej że sobie nie życzę takich odżywek a ona na to że ja to (wolgarne slowo) obchodzi i że jestem tępy że jestem największym debilem na świecie że jak można być takim tępym idiota i taka wiązana przez 10min.
Powiedz jak tu się powinien zachować mężczyzna przez duże M ?
Co to znaczy w złym miejscu?
Inny wieszak? rzuciłeś byle gdzie? Kto wyznaczał/ustalał „dobre” miejsce? Czy twoim zdaniem powiesiłeś go w złym miejscu?
Czy uważasz się za debila i tępaka? (To pytanie retoryczne).
Dla mnie to co piszesz jest niewyobrażalne.
Jeśli twoja żona odnosi się od porodu tak do wszystkich ludzi, a przed porodem tak nie było, można to zwalić na kwestie kobiece/hormonalne. Wtedy to stan chorobowy niezależny od żony.
Jeśli tak nie jest - jesteś wg mnie ofiarą intencjonalnej przemocy.
Również dlatego, że na to pozwalasz. Pytanie przy okazji: dlaczego.
Powtórzę: mamy to na co się godzimy.
Oczywiście warto nie reagować pochopnie. Warto moim zdaniem najpierw się porządnie przygotować i nauczyć i dopiero mając pewność, że taka a nie inna reakcja jest właściwa - wdrożyć plan naprawczy.

Kolejne pytanie, chociaż dużo ich już było: Czy ty kochasz siebie?

Ja ci polecam kontakt ze specjalistą od przemocy, lekturę kilku książek, choćby „Granice w relacjach małżeńskich” Cloud, Townsend czy „Miłość potrzebuje stanowczości” Dobsona.
Z tych książek uzyskasz pewne odpowiedzi na swoje pytania.
Specjalista od przemocy również zapewne ci pomoże pewne sprawy ułożyć w głowie.

Wybacz, ja z całych sił staram się nie dawać bezpośrednich rad poza dwiema:
1. Przylgnij do Boga
2. Z całą mocą pracuj nad sobą. Czym jest praca nad sobą częściowo wyjaśniłem w poprzednim poście.
Za te rady biorę pełną odpowiedzialność.
Do całej reszty „musisz” (czyli warto) jeśli zechcesz dojść sam. Znaleźć własną drogę i nią podążać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

Kumen pisze: 06 sty 2023, 22:41 Aha i pytanie o wybuchy żony.
Tak tylko w stosunku do mnie taka jest. Tzn wybuchową jest ogólnie.
Ale nikogo innego nie wyzywa. Tylko mnie.
Zauważyłem też prawidłowość że wszystkie moje partnerki widziałem że dbały o wszystkich dookoła a mnie miały w tyłku.
Pierwsze dziewczyna pomagała wszystkim dookoła a nie interesowało ja np że mam gorączkę 40 stopni bo ważniejsze było dla niej żebym jej kserówki przywiózł. Jak zbierałem sobie kasę na laptopa to nie interesowało ja to, ważniejsze było żebym wydawał na jej przyjemności.
Druga dziewczyna w zasadzie dbała bardzo o rodzinę o siostrę rodziców znajomych a ja liczyłem się tylko po to by ją zawieźć do sklepu zawieźć do parku i postawić obiad. Nawet nie chciała że mną spędzać czasu nie chciała się potem nawet że mną za bardzo widywać i jak ja rzuciłem to sama przyznała że mnie w ogóle nie kochała.
Obecną żoną też nie interesuje się moimi potrzebami i chyba nigdy się nimi nie interesowała. Tzn na początku interesowała i chciała spędzać że mną czas ale z czasem się to zmieniło Tzn po narodzinach. I teraz jestem tylko po to by zająć się dzieckiem ugotować posprzątać. Jak chce ja przytulić to mnie odpycha. Poprzednia partnerka i przedpoprzednia też tak pod koniec reagowały że mnie odpychały jak chciałem je przytulić...
Widzę, że jednak odpowiedziałeś gdy pisałem swój powyższy post.
Widzisz…to co powyżej zacytowałem jest potwierdzeniem tego co powtórzę po raz trzeci:
Mamy to na co się godzimy.
To ty dokonywałeś określonych wyborów w określonych sytuacjach.
Jeśli spodziewałeś się medalu za poświęcenie - jak widzisz nie zawsze się takie dostaje. Ba, rzadko tak się dzieje.
Ludzie zazwyczaj szanują tych, którzy szanują siebie. Podpowiem, co odkryłem podczas pracy nad sobą, że nawet wrogów można szanować.
Ty zaś z tego co czytam starasz się zasłużyć na miłość, potrzebujesz (jak każdy zdrowy mężczyzna) docenienia.
Tylko czy na pewno warto płacić taką cenę za bycie docenionym?
Czy warto pozwalać na bycie opluwanym, wyzywanym, obrażanym?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Jodłek
Posty: 1603
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Widzę, że nie masz lekko.
Nie wiem czy Ci mój przykład coś pomoże. U mnie sytuacja była taka (oczywiście w ogromnym uproszczeniu), że po urodzeniu 2 dziecka po około 2,5 roku od narodzin coś się w żonie "przestawiło" i zaczęły się jazdy (nie żeby wcześniej było idealnie ale była zauważalna zmiana). Tyle, że nie tak gwałtownie i agresywnie jak u Ciebie. U mnie było to permanentne napięcie w powietrzu, ignorowanie, odrzucanie prób pojednania, wypominanie różnych spraw, które w jej oczach były w moim wykonaniu złe i wiele innych trudnych dla mnie zachowań.
Nieco ponad rok później przypadkiem wykryto u żony nowotwór na tarczycy. Teraz mija blisko rok od jej usunięcia (tarczycy). Od kilku miesięcy u żony z emocjami trochę stabilniej. Tu oczywiście pomijam całą masę rzeczy związana z tym co ja robiłem cały ten czas...powiem tylko że od pół roku jestem w programie 12 kroków prowadzonych przez suchar i sporo mi to pomaga.
Nie umiem oczywiście jednoznacznie stwierdzić, że u mojej żony głównym powodem był tych jej zachowań był nowotwór .....wokół tego była cała masa różnych innych życiowych okoliczności (choćby nieumiejętność dobrej komunikacji)....ale myślę że to też miało wpływ na żonę.
Może warto u Was sprawdzić i ten trop?

Poza tym dla Ciebie duuuzo siły i takiej "mocy wytrwania".
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

Kumen pisze: 06 sty 2023, 23:06
Caliope pisze: 06 sty 2023, 22:05
Kumen pisze: 06 sty 2023, 19:39 I to niestety ale chyba nie są tylko hormony. Bo przed porodem żoną też była choleryczna. Tylko że takie duże kłótnie to może zdarzyły się że 4 razy i to ja sam dolewałem oliwy do ognia. Teraz ona wpada w furię o byle co. Ostatnio wpadła w furię też o to że blatu kuchennego nie wyczyściłem z okruszków.
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
No żoną ma rozjechane hormony. Tak miała PMSy takie że nie dało się z nią wytrzymać. Ma chorą tarczycę. Była z wynikami u lekarki ale ta lekarka jej żadnego leku nie przepisała bo uznała że nie potrzeba !
No i co mam zmusić żonę do brania lęków czy jej postępem czy siła je wciskać do ust ?
Rozumiem, że to kwestie mające swe źródło również w „sprawach kobiecych”, mieliśmy w tym temacie niedawno na forum burzliwą dyskusję. Ja mimo wszystko napiszę, powtórzę:
Jeśli twa żona potrafi normalnie odzywać się do innych ludzi, potrafi i do ciebie.
Po prostu z niewiadomych (lub wiadomych) względów uznała najwyraźniej, że do ciebie „może” inaczej.
Wg mnie żadne lub mizerne to usprawiedliwienie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Caliope »

Kumen pisze: 06 sty 2023, 23:06
Caliope pisze: 06 sty 2023, 22:05
Kumen pisze: 06 sty 2023, 19:39 I to niestety ale chyba nie są tylko hormony. Bo przed porodem żoną też była choleryczna. Tylko że takie duże kłótnie to może zdarzyły się że 4 razy i to ja sam dolewałem oliwy do ognia. Teraz ona wpada w furię o byle co. Ostatnio wpadła w furię też o to że blatu kuchennego nie wyczyściłem z okruszków.
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
No żoną ma rozjechane hormony. Tak miała PMSy takie że nie dało się z nią wytrzymać. Ma chorą tarczycę. Była z wynikami u lekarki ale ta lekarka jej żadnego leku nie przepisała bo uznała że nie potrzeba !
No i co mam zmusić żonę do brania lęków czy jej postępem czy siła je wciskać do ust ?
A ja myślę, że żona nie była u lekarza lub odmówiła brania leków, bo nie ona ma problem, a według niej tym problemem jesteś ty. Pora stawiać żonie granice,a nie dawać po sobie jeździć, wszystko jedno czy ma problemy z tarczycą, hormonami czy prolaktyną. Na dzień dzisiejszy jesteś ogromnie wzburzony, trzeba ochłonąć i nabrać dystansu do tego co się dzieje w tej chwili. Żony do niczego nie zmusisz, ale też nie musisz się godzić na takie traktowanie.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Pavel ja nie wiem co to znaczy szanować siebie. Może moje błędy polegały na tym że często odpuszczałem że się na coś zgadzałem dla świętego spokoju. A żonie zaczęło coraz więcej rzeczy przeszkadzać ale ja na prawdę nie potrafię wyczuć gdzie jest jakieś wspólne dotarcie się a gdzie moja rezygnacja z siebie.
Takich sytuacji że wg niej zrobiłem coś złego a obiektywnie każdy uważa inaczej- jest wiele.
Tak jak mówię nie rozumiem kompletnie co to znaczy że ja sobie na takie zachowania pozwalam. Terapeuta też nie dał mi żadnej konkretnej wskazówki jak sobie na to nie pozwalać. Mogę np powiedzieć dobra zwyzywalas mnie to teraz ponoś konsekwencje tego i ja ci nie będę gotował sama se radź. No i ona automatycznie też zacznie robić mi na złość i nie wiem może chodzi o pociągnięcie takiej wojny - nie mam pojęcia.
Faktem jest też że ja nie muszę wstawać w nocy do małej że śpię sobie w osobnym pokoju i nie za bardzo interesuje mnie to co się w nocy dzieje w zamian za to w ciągu dnia ja bardzo dużo robię. To wkurzenie żony było m.in. o to że ona miała być może Ciężka noc a ja sobie się wyspałem mimo że wstałem wcześniej I poszedłem się przebiec. Więc po części akurat to rozumiem tym niemniej i tak gdyby to tylko było tak że byłaby wkurzona to ok. A to że mnie wyzywa nie jest ok. Prawdę mówiąc ja z nią nie za bardzo chce mieć coś wspólnego. Bardzo chciałbym od niej odejść (na obecną chwilę) ale jest dziecko I nie za bardzo wiem co z tym prawnie zrobić. Biję się z myślami by iść do prawnika coś ustalić przynieść jej pozew i się stąd wyprowadzić. I prawnie zażądać zwrotu mojej części mieszkania i ustalić widzenia z małą. Myślę o tym bardzo często żeby tak zrobić. Mam na te chwilę poczucie że tak będzie najlepiej dla mnie i dla małej. A żonie to bym najchętniej uprzykrzył życie jak się da za to jaka jest. Nie jestem też święty bo kilka razy dałem się w te awantury wkręcić i sam stałem się agresywny i przemocowy. Tym niemniej ja nie rozumiem co znaczy że sobie na to ktoś pozwala lub nie pozwala. Sprawdzę te książki od przemocy, może zmienię terapeutę ale nie wiem czy starczy mi siły na ratowanie tego pseudomalzenstwa.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen, witaj.

Jesteście młodymi rodzicami. Nie wiem, czy wiekiem, ale stażem ne pewno. Oboje jesteście zmęczeni. I opieka nad niemowlęciem oboje was póki co przerasta. Nie tylko żona przechodzi emocjonalną burzę, ty także. Wiele twoich wpisów wprost kipi od rozchwianych emocji. Warto je wyciszyć.

Odnoszę wrażenie, że niewiele wiesz o finkcjonowaniu ciała kobiety. Napisałeś, że połóg już minął. Istotnie jako połóg w sensie prawno-technicznym i na potrzeby procedur związanych z opieką okołoporodową określa się pierwsze 6 tygodni po porodzie. To pozostałość po czasach PRL. Po tym właśnie czasie uznawano, że kobieta może iść do pracy, a dziecko do przyzakładowej ochronki.

Ten sam termin 6 tygodni uznaje się też jako termin w którym ciało kobiety jest wygojone i nie ma przeciwskazań do współżycia. To nie oznacza, że kobieta jest gotowa do podjęcia współżycia. Oznacza tylko, że ewentualne współżycie nie grozi kobiecie zakażeniem. Realna gotowość kobiety do powrotu do intymności zależy od wielu czynników i proces ten może trwać do dwóch lat. I jest to uznawane za normę. Przeciętny czas powrotu do intymności trwa od 10 do 14 miesięcy.

Połóg w sensie medycznym, czyli czas w którym stabilizują się kobiece hormony, trwa nawet do 15 miesięcy.

Połóg w sensie psychicznym trwa do czasu, aż kobieta przystosuje się do nowej roli, matki, nauczy się godzić nowe i dawne obowiązki i role. W przypadku pierwszego dziecka jest zwykle najdluższy, ale bywa długi także przy kolejnych dzieciach, szczególnie w razie komplikacji, braku wsparcia.

Mam wrażenie, że problemem jest dla ciebie brak współżycia. Co masz na myśli pisząc, że żona nie chce się przytulać. Przytulanie, seks, budowanie relacji intymnej? W moim odczuciu piszesz o braku relacji seksualnej, współżycia?

Napisałeś też, że w poprzednich twoich relacjach kobiety traciły ochotę na fizyczną bliskość z tobą. Więc niekoniecznie brak intymności seksualnej (to o wiele więcej niż współżycie) w waszej relacji jest związany tylko z połogiem żony, ale też po części może wynikać z twoich trudności. Czy wiesz jakie to trudności?

Zdarza ci się oglądać pornografię? Jeśli tak, to pierwszym krokiem do naprawy relacji intymnej z żoną, ze sobą i z Bogiem jest całkowite odstawienie pornografii. Nie zawsze jest to proste, czasem okazuje się, że doszło do uzależnienia. Dziś to problem wielu mężczyzn. Im wcześniej się z tym mężczyzna w swoim życiu mierzy, i to odstawi, tym lepiej.

Co do pomocy żonie. Piszesz, że robisz w domu wiele. Jednak pranie, gotowanie, sprzątanie to są normalne zwykłe czynności, które wykonywałbyś także mieszkając sam. Nie ma tu za co dawać medalu. I niewiele ma to wspólnego z pomocą dla żony w połogu. Pomoc dla żony, to zapewnienie jej snu, odpoczynku, poczucia bezpieczeństwa. Rozwijanie relacji, bliskosci. Połóg i karmienie wyczerpują fizycznie i psychicznie. Dokucza izolacja społeczna, brak pracy, przemęczeniez monotonia, to co dzieje się z ciałem. Wsparcie jest bardzo potrzebne.

A ty? A ty jesteś mężczyzną. Nie jesteś w połogu. Nie karmisz. Owszem, potrzebujesz zadbać o swój sen i odżywianie, by mieć siły na opiekę nad żoną i dzieckiem. Gdy dziecko podrośnie i żona wróci do siebie, oboje odzyskacie przestrzeń na zajęcia dla siebie. Pierwsze miesiące z dzieckiem to czas redukowania swoich potrzeb, na rzecz opieki nad dzieckiem. Dotyczy to żony. I ciebie. To czas na ćwiczenie ofiarności.

Tak między wierszami czytam, że żona karmi piersią i tylko żona wstaje do dziecka w nocy. I problemem jest jej niewyspanie. Pierwsze o co należy w takiej sytuacji zadbać, to nieprzerwany sen dla żony. Brak snu powoduje ogromną deprywację, wzrost agresji, rozchwianie, przyczynia się do rozwoju depresji. Jednym z możliwych rozwiązań jest ściągnięcie pokarmu i nocny dyżur taty co parę nocy. Gdy żona jest już ekstremalnie przemęczona i niedospana, to może pomóc. Mój mąż polubił te swoje nocne karmienia. Najpierw trzeba przetestować takie karmienie w dzień, czasem przy pomocy doświadczonej osoby, która wyjasni wam też zasady przechowywania pokarmu, jego podgrzewania, sterylizacji. No i odciągania. To też wymaga wiedzy.

Jednym z możliwych rozwiązań jest też spanie z dzieckiem. Gdy karmiłam, do czasu trwania karmień nocnych spałam z dziećmi. Wtedy nocne karmienia mniej mnie wybudzały i na krócej. Trzeba tylko zapewnić bezpieczne warunki, by dziecko nie spadło z łóżka itd. Mąż najpierw się bał, że przez sen przygniecie maleństwo, ale nauczyliśmy się spać razem. Sen złagodził nasze obyczaje.

Co parę nocy mąż w stanie mojego największego zmęczenia brał całonocny dyżur. I tak, potem szedł do pracy. Żona opiekująca się dzieckiem też wykonuje pracę. I tez potrzebuje snu do funkcjonowania.

Nie macie już zapewne opieki okołoporodowej, bo "połóg minął", ale warto wykupić konsultację położnej wspierajacej kobiety i pary w połogach. Pomoże ustawić pory karmienia, podpowie wam, jak się dobrze podzielić obowiązkami, jak ustalić nowy rytm dnia. Ewidentnie tu wam nie idzie. I to obszar do zaopiekowania.

No i modlitwa. Ja jednak polecam. Zajrzyj do Kaplicy Adoracji. Na początek na 30 minut. Niczym nie ryzykujesz. Powiedz Jezusowi, który jest tam obecny o swoich trudnościach, emocjach, bezradności, lękach. Odpoczniesz przy Nim. Nabierzesz sił. On nam to obiecał. I słowa dotrzymuje. Sam wrócisz po nowe siły. Nie musisz się martwić swoim stanem religijno-moralno-etycznym. On przyszedł do nas, do grzeszników. Z takimi jadał, z takimi przestawał. I nadal tak robi :)
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Co do szefa czy też sobie tak pozwalam.
Rzeczywiście szef w pracy od samego początku jak się przyjąłem też mnie nie szanował i nie lubił. Z innymi gadał po koleżeńsku a mnie o wszystko ochrzaniał i cokolwiek się nie stało to była moja wina. W każdym razie teraz już głupich zachowań i chamskich odzywek nie ma a to dlatego że nie bałem się mu powiedzieć co myślę i wyraziłem Zdecydowany sprzeciw ku temu. Więc teraz mam z nim b chłodne relacje ale przynajmniej beż chamstwa z jego strony. Z żoną to nie działa. Z resztą widzę że ta kobieta prędzej będzie gotowa na rozstanie niż przyznanie się do winy. Jej nie zależy na mnie, na nas. Jak kiedyś gdy m ie obraziła się wyprowadziłem na kilka dni to nie była tym zainteresowana gdzie jestem. Podejrzewam że jak teraz bym się spakował to jedyne z czymby się odezwała to sprawa o alimenty i podział opieki. Wątpię że w żonie coś zaskoczy i będzie chciała coś naprawiać.
Widzę że tej kobiecie na mnie totalnie nie zależy
Widzę że ona mnie przestała kochać o ile w ogóle kochała.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Caliope pisze: 07 sty 2023, 3:50
Kumen pisze: 06 sty 2023, 23:06
Caliope pisze: 06 sty 2023, 22:05
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
No żoną ma rozjechane hormony. Tak miała PMSy takie że nie dało się z nią wytrzymać. Ma chorą tarczycę. Była z wynikami u lekarki ale ta lekarka jej żadnego leku nie przepisała bo uznała że nie potrzeba !
No i co mam zmusić żonę do brania lęków czy jej postępem czy siła je wciskać do ust ?
A ja myślę, że żona nie była u lekarza lub odmówiła brania leków, bo nie ona ma problem, a według niej tym problemem jesteś ty. Pora stawiać żonie granice,a nie dawać po sobie jeździć, wszystko jedno czy ma problemy z tarczycą, hormonami czy prolaktyną. Na dzień dzisiejszy jesteś ogromnie wzburzony, trzeba ochłonąć i nabrać dystansu do tego co się dzieje w tej chwili. Żony do niczego nie zmusisz, ale też nie musisz się godzić na takie traktowanie.
Ale jak mam dawać te granice ?
Wszystko co opisujecie jest mega enigmatyczne. Nie przychodzi mi do głowy żadne działanie które by spowodowało żeby żoną się zaczęła hamować.
Nie pomogło:
-Spokojne mówienie że mnie boli to co ona mówi
-Że sobie nie życzę takich zachowań
-Zwracanie uwagi na to że to jest jej problem te zachowania
-Kontratak i przejście do bojowej postawy
-Nie odzywanie się do niej przez tydzień
-wyjście z domu na jakoś czas i zostawienie jej samej z obowiązkami
-wyprowadzka na 3 dni

Nic z tych rzeczy nie pomogło totalnie. Każde działanie które nie jest zachowaniem uległym typu że przepraszam albo biernym powoduje że ona jeszcze bardziej się nakręca i jeszcze bardziej przerzuca winę na mnie.
Na tyle na ile ją znam jeśli np w ramach protestu nie będę nic w domu robił to ona nie zmieni zdania i nie przyzna się do winy tylko będzie wykorzystywać to w słowach przeciwko mnie i jeszcze bardziej na mnie nadawać.
Myślicie że jak po tych 3 dniach wróciłem do domu (gdy się wyprowadziłem za to jak ona się zachowywala) to była u niej jakąkolwiek skrucha ??
Żadnej!
Jedynie była nabzdyczona i cała winę na mnie przerzuciła że jestem nieodpowiedzialny że się wyprowadzam że zostawiam ja z obowiązkami. I mówienie zdecydowanym tonem że to konsekwencja jej zachowań niczego nie wnosi.
To jest jak gadanie do ściany.
Moje jedynie jak mnie wyzywa wziąć złapać ją za kudły i trzasnąć jej łbem o ścianę i to jest jedyny sposób jaki spowoduje że przestanie tak mówić. Innego na prawdę nie znam...
Więc na prawdę ja nie widzę sensu tego małżeństwa. Tymbardziej po tym co mi tu napisaliście widzę że to małżeństwo to fikcja. Że moja żona jest po prostu złym człowiekiem.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Ruta pisze: 07 sty 2023, 6:33 Kumen, witaj.

Jesteście młodymi rodzicami. Nie wiem, czy wiekiem, ale stażem ne pewno. Oboje jesteście zmęczeni. I opieka nad niemowlęciem oboje was póki co przerasta. Nie tylko żona przechodzi emocjonalną burzę, ty także. Wiele twoich wpisów wprost kipi od rozchwianych emocji. Warto je wyciszyć.

Odnoszę wrażenie, że niewiele wiesz o finkcjonowaniu ciała kobiety. Napisałeś, że połóg już minął. Istotnie jako połóg w sensie prawno-technicznym i na potrzeby procedur związanych z opieką okołoporodową określa się pierwsze 6 tygodni po porodzie. To pozostałość po czasach PRL. Po tym właśnie czasie uznawano, że kobieta może iść do pracy, a dziecko do przyzakładowej ochronki.

Ten sam termin 6 tygodni uznaje się też jako termin w którym ciało kobiety jest wygojone i nie ma przeciwskazań do współżycia. To nie oznacza, że kobieta jest gotowa do podjęcia współżycia. Oznacza tylko, że ewentualne współżycie nie grozi kobiecie zakażeniem. Realna gotowość kobiety do powrotu do intymności zależy od wielu czynników i proces ten może trwać do dwóch lat. I jest to uznawane za normę. Przeciętny czas powrotu do intymności trwa od 10 do 14 miesięcy.

Połóg w sensie medycznym, czyli czas w którym stabilizują się kobiece hormony, trwa nawet do 15 miesięcy.

Połóg w sensie psychicznym trwa do czasu, aż kobieta przystosuje się do nowej roli, matki, nauczy się godzić nowe i dawne obowiązki i role. W przypadku pierwszego dziecka jest zwykle najdluższy, ale bywa długi także przy kolejnych dzieciach, szczególnie w razie komplikacji, braku wsparcia.

Mam wrażenie, że problemem jest dla ciebie brak współżycia. Co masz na myśli pisząc, że żona nie chce się przytulać. Przytulanie, seks, budowanie relacji intymnej? W moim odczuciu piszesz o braku relacji seksualnej, współżycia?

Napisałeś też, że w poprzednich twoich relacjach kobiety traciły ochotę na fizyczną bliskość z tobą. Więc niekoniecznie brak intymności seksualnej (to o wiele więcej niż współżycie) w waszej relacji jest związany tylko z połogiem żony, ale też po części może wynikać z twoich trudności. Czy wiesz jakie to trudności?

Zdarza ci się oglądać pornografię? Jeśli tak, to pierwszym krokiem do naprawy relacji intymnej z żoną, ze sobą i z Bogiem jest całkowite odstawienie pornografii. Nie zawsze jest to proste, czasem okazuje się, że doszło do uzależnienia. Dziś to problem wielu mężczyzn. Im wcześniej się z tym mężczyzna w swoim życiu mierzy, i to odstawi, tym lepiej.

Co do pomocy żonie. Piszesz, że robisz w domu wiele. Jednak pranie, gotowanie, sprzątanie to są normalne zwykłe czynności, które wykonywałbyś także mieszkając sam. Nie ma tu za co dawać medalu. I niewiele ma to wspólnego z pomocą dla żony w połogu. Pomoc dla żony, to zapewnienie jej snu, odpoczynku, poczucia bezpieczeństwa. Rozwijanie relacji, bliskosci. Połóg i karmienie wyczerpują fizycznie i psychicznie. Dokucza izolacja społeczna, brak pracy, przemęczeniez monotonia, to co dzieje się z ciałem. Wsparcie jest bardzo potrzebne.

A ty? A ty jesteś mężczyzną. Nie jesteś w połogu. Nie karmisz. Owszem, potrzebujesz zadbać o swój sen i odżywianie, by mieć siły na opiekę nad żoną i dzieckiem. Gdy dziecko podrośnie i żona wróci do siebie, oboje odzyskacie przestrzeń na zajęcia dla siebie. Pierwsze miesiące z dzieckiem to czas redukowania swoich potrzeb, na rzecz opieki nad dzieckiem. Dotyczy to żony. I ciebie. To czas na ćwiczenie ofiarności.

Tak między wierszami czytam, że żona karmi piersią i tylko żona wstaje do dziecka w nocy. I problemem jest jej niewyspanie. Pierwsze o co należy w takiej sytuacji zadbać, to nieprzerwany sen dla żony. Brak snu powoduje ogromną deprywację, wzrost agresji, rozchwianie, przyczynia się do rozwoju depresji. Jednym z możliwych rozwiązań jest ściągnięcie pokarmu i nocny dyżur taty co parę nocy. Gdy żona jest już ekstremalnie przemęczona i niedospana, to może pomóc. Mój mąż polubił te swoje nocne karmienia. Najpierw trzeba przetestować takie karmienie w dzień, czasem przy pomocy doświadczonej osoby, która wyjasni wam też zasady przechowywania pokarmu, jego podgrzewania, sterylizacji. No i odciągania. To też wymaga wiedzy.

Jednym z możliwych rozwiązań jest też spanie z dzieckiem. Gdy karmiłam, do czasu trwania karmień nocnych spałam z dziećmi. Wtedy nocne karmienia mniej mnie wybudzały i na krócej. Trzeba tylko zapewnić bezpieczne warunki, by dziecko nie spadło z łóżka itd. Mąż najpierw się bał, że przez sen przygniecie maleństwo, ale nauczyliśmy się spać razem. Sen złagodził nasze obyczaje.

Co parę nocy mąż w stanie mojego największego zmęczenia brał całonocny dyżur. I tak, potem szedł do pracy. Żona opiekująca się dzieckiem też wykonuje pracę. I tez potrzebuje snu do funkcjonowania.

Nie macie już zapewne opieki okołoporodowej, bo "połóg minął", ale warto wykupić konsultację położnej wspierajacej kobiety i pary w połogach. Pomoże ustawić pory karmienia, podpowie wam, jak się dobrze podzielić obowiązkami, jak ustalić nowy rytm dnia. Ewidentnie tu wam nie idzie. I to obszar do zaopiekowania.

No i modlitwa. Ja jednak polecam. Zajrzyj do Kaplicy Adoracji. Na początek na 30 minut. Niczym nie ryzykujesz. Powiedz Jezusowi, który jest tam obecny o swoich trudnościach, emocjach, bezradności, lękach. Odpoczniesz przy Nim. Nabierzesz sił. On nam to obiecał. I słowa dotrzymuje. Sam wrócisz po nowe siły. Nie musisz się martwić swoim stanem religijno-moralno-etycznym. On przyszedł do nas, do grzeszników. Z takimi jadał, z takimi przestawał. I nadal tak robi :)
Nie ma czułości tzn ze żoną nie chce się do mnie nawet przytulić. Nie mówię o seksie. Czy przeczytałaś wszystkie moje posty odnośnie tego jak się żoną zachowuje i przy jakich sytuacjach mnie wyzywa ?
Dziecko na ogół przesypia całe noce ale mimo to uważam że nie jest to łatwe spać z nim i mieć na niego czujność z tyłu głowy. Natomiast nie jest tak że żoną jest niewyspana...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

Kumen, ja co prawda jestem „wychowany” w nieco innym klimacie jeśli idzie o pracę - w Polsce przepracowałem w klasycznym miejscu pracy zaledwie miesiąc. Od niemal dwóch dekad mieszkam za granicą. Ja sobie nie wyobrażam, żeby pracodawca mógł na mnie nakrzyczeć. Raz, jakieś 10 lat temu główny szef Makro podniósł na mnie głos. Od razu pomogłem mu wrócić na Ziemię mówiąc jasno, że nie ma prawa tak robić, bo jestem pracownikiem, a nie niewolnikiem. I że za dosłownie chwilę mogę wyjść z pracy i już do niej nie wrócić. Rozumiem natomiast, że w Polsce zwyczaje bywają inne, nie urodziłem się wczoraj, swoje słyszałem. Inna rzecz, że mam taki komfort, że o kolejną pracę trudno nie jest.
Zauważ, że masz w sobie coś co powoduje, że jesteś „typowany” na ofiarę takich zachowań. Warto dojść co to konkretnie jest i to naprawić.
Zapewniam - da się.

Rozumiem, że to co piszę to dla ciebie obecnie czeski film. Nie jestem zdziwiony, sam wiele rzeczy które do mnie początkowo pisano tak odbierałem.
I tak jest wg mnie dobrze, najlepiej. Dać ci wędkę, nie rybę.
Potrzeba twej pracy, twego wysiłku, twoich samodzielnych wniosków, odnalezienia WŁASNEJ drogi.
Twoja żona niekoniecznie jest złym człowiekiem. Przypominam, że z jakichś powodów się z nią ożeniłeś ;)
Po prostu nie potrafi/nie chce/ma trudność by nad sobą panować, zwłaszcza w twej obecności. Złe jest wg mnie to, że robi to widząc że „może” sobie na to pozwolić, pomijając już to, że same takie zachowanie jest totalnie nieakceptowalne o czym ona wie. Bo jakoś innych nie wyzywa, więc wie, że to nie jest norma. Inna rzecz, że jej zachowanie ma swe źródła - zapewne tak została „zaprogramowana” w rodzinie pierwotnej. Nie usprawiedliwiam, raczej wyjaśniam.

Branie jej za kudły jak napisałeś jest zdecydowanie najgorszym z możliwych pomysłów. Mężczyźnie nie przystoi takie zachowanie, jest totalnie nie do zaakceptowania.

Rozumiem twe rozgoryczenie, bezsilność. Warto to wszystko jednak ogarnąć mądrze. Bo zepsuć do końca łatwo, warto jednak zrobić maksa ze swojej strony by budować, naprawiać.
Zaczynajac zdecydowanie od siebie.
Gdy poznasz siebie jako mężczyznę, zrobisz porządny rachunek sumienia, analizę siebie i małżeństwa, uporządkujesz swoją przeszłość, znajdziesz to co w tobie funkcjonuje nie tak, swój udział w obecnej sytuacji, dowiesz się jak warto by funkcjonował mężczyzna (i co tak naprawdę męskość oznacza), jak powinno wyglądać małżeństwo oraz zajmiesz się tym porządnie - zmianie ulegnie twoje życie. Zmianie na lepsze, nie mam wątpliwości.

Mi w tym wszystkim (bo również miałem swoją, analogiczną, „pracę domową” do odrobienia. Nie trafiłem na forum dlatego, że funkcjonowałem jak należy a w moim małżeństwie było tip-top, był przepotężny bałagan) pomogła lektura forum, polecanych na nim książek i konferencji, własna terapia, wreszcie warsztat 12 kroków (który był uzupełnieniem, dopełnieniem, takim…uniwersytetem pracy nad sobą, zwłaszcza że to program na całe życie).
Oczywiście przeczytanie książek i wysłuchanie konferencji niczego konkretnie w twoim życiu na pstryk nie zmieni. Wyposaża natomiast w wiedzę i daje narzędzia do zmiany siebie.
Czyli dopiero wprowadzenie tych treści w swoje życie powoduje zmianę.

Aha, zapomniałem o komunikacji. Poza tym co mówimy bardzo ważne jest też jak to mówimy. Dochodzi też kwestia „zakłóceń na linii” - czyli odbiorca niekoniecznie odbiera to co mówimy w sposób jaki byśmy chcieli zostać zrozumiani. To niełatwa praca, ale zdecydowanie warta podjęcia.
Na liście polecanych lektur są i takie perły które pomagają rozpocząć pracę nad tym obszarem.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ