Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen,
Wiele osób próbuje ci wyjaśnić, że twoja żona przeżywa frustrację. I ewidentnie sobie z tym nie radzi. Kończy się wyładowywaniem. Na tobie.

Jestem przekonana, że w waszej sytuacji, (kryzys po urodzeniu pierwszego dziecka), twoje działania w kierunku: ja sobie nie pozwolę, będą kryzys pogłębiać. Tak jak piszesz, wychodzisz, a żona dalej wyładowuje frustrację.

Są dwa kierunki działań, które możesz podjąć. Bardziej skuteczne.

Kierunek jeden. Zapobiegać.

Wesprzeć żonę, by jej poziom frustracji zmniejszyć. Czas opieki nad małym dzieckiem to czas, gdy wsparcie jest potrzebne. Przy pierwszym bardziej niż przy kolejnych. Lista powodów czemu tak jest dluga. Nie ma sensu jeszcze raz ich przytaczać.

Mechanizm powstania frustracji u kobiety w tej konkretnej sytuacji: usypia ząbkujace dziecko. Dziecko nie zaczęło ząbkowac po twoim powrocie z pracy. Zapewne ząbkowało caly dzien. Zona jest wykonczona, zapewne nie jadła za wiele, moze nie dała rady się umyć. Dziecko cały dzien popłakiwało. Albo "tylko" marudzilo. Mama ma ochotę krzyczeć razem z maluchem. Usypia dziecko. Bardzo na to liczy. Wtedy zje. Umyje się. Chwilę odpocznie. A tu godzina mija, potem kolejna. W tym czasie zona slyszy, ze się myjesz, kręcisz po domu. Jesz. Ją skręca z glodu. Karmi piersią. Głód w tym czasie jest dość przejmujący. Organizm domaga się dla siebie i dodatkowo na potrzebę wytworzenia mleka. W niedozywieniu, glodzie, mleko robione jest w ciele z tego co jest, kosztem ciała kobiety. Dlatego tyle mówi się o prawidlowym odżywianiu matek karmiacych. Bardzo szybko moga się w tym czasie rozwinąc groźne niedobory.
Silne łaknienie kakao u mamy karmiącej to nie zachcianka. To sygnał, że ma pilne braki. Imperatyw, nieswiadomy przymus, by je wypić jest tak silny, ze twoja zona wypiła by je nawet gdyby wrzalo. Zapewne jednak wolalaby chlodniejsze.

Frustracja jest więc psychiczna, ale ma też solidne podłoże w ciele, głód, pragnienie, zmęczenie. Osoba w takim stanie nie będzie miła. Zapomnij.

Wyobraź sobie inny scenariusz. Wchodzisz do domu. Dziecko ząbkuje. Przejmujesz dziecko na dwie godziny, żona odpoczywa, myje się, je. Moze sobie coś poczyta, podrzemie. Moze wyjdzie na 10-15 minut zrzucić frustrację , całego trudnego dnia na spacerze.

Z porad jakie dostał mój mąż od doswiadczonych ojców rodzin czasie, gdy był ojcem maluszka i mężem mamy maluszka po raz pierwszy w życiu.
- wracasz do domu by zajac się zoną i dzieckiem, nabierz sił przed powrotem,
- zadbaj, by wrócić do domu z pracy najedzony,
- zrzuć frustrację z dnia przed wejsciem, przejdź się chwilę, pomódl, wycisz,
- rozplanuj czas w pracy tak, by ostatnia godzina jak najbardziej sprzyjała relaksowi.

Scenariusz dwa: bardziej globalny. Żona ma w domu przygotowane przez ciebie szybkie przekąski. Na zimno i na ciepło. Wodę, czy co tam pije by uzpelniac plyny. Jak bije z butelek w butelkach. Jak pije ze szklanek, w szklankach. Tak jak lubi.

Ma sprzęt, by zapiąc bezpiecznie dziecko w bujaczku czy innym sprzęcie i spokojnie wejśc do wanny czy pod prysznic, zagrzac zupę. Nie wszystko trzeba robic z dzieckiem na ręku.

Jeśli frustracja żony i twoja jest duża, warto pomyslec o pomocy. Zatrudnic osobę do sprzątania na raz w tygodniu. Albo opiekunkę na dwie godziny w ciagu dnia, z czasem takze na wieczór, który spędzicie wspólnie. Warto przyjrzec się budżetowi domowemu, moze cos się uda na takie wsparcie wygospodarować. Może macie jakąś znajomą panią na emeryturze, która chętnie dorobi?

Scenariusz trzy: minimum. Wracasz do domu. Zona usypia dziecko. Zanim zaczniesz robic sobie kolacje, piszesz do zony: Jestem w kuchni, co ci przygotowac do jedzenia? Zanim zaczniesz sprzatac piszesz do żony: co zrobić w domu? Warto tez napisac cos milego. Szczerze. Jestes dzielna. Tęskniłem. Ciesze sie ze juz jestem z wami. Moze ponoszę małą, chyba i tak na razie nie zasnie, a ty się w tym czasie umyjesz?

Tak. Potrzeby żony przed twoimi. Tak obowiazki w domu pod dyktando zony. Żona wie lepiej co należy zrobic w pierwszej kolejności. Byla tu od rana. Wie, że pranie jest w pralce i że na dywanie jest plama, bo dziecko zwymiotowalo, a ona nie zdążyla sprzatnąć. Ty nie wiesz.
Nie na zawsze tak. Na czas gdy maluch jest maluchem i zona samodzielnie nie może swoich podstawowych potrzeb zaspokajać bez wsparcia.
***

Kierunek dwa. Na wypadek wybuchu.

Nie uciekaj, nie wychodż. Wiele kobiet odbiera to jako porzucenie, wchodzi lęk, agresja się jeszcze nasila. (Pozostanę przy swoim. Sa pewne okresy w życiu kobiet, gdy instynkty dzialają silniej, i trudniej nad nimi panowac.)

Bądź spokojny. Nie bierz do siebie. Masz przed sobą sfrustrowaną, zmęczoną, pełną lęku kobietę. Twój spokój pomoże jej się uspokoić. Nie polemizuj. Poczekaj. Naucz się żony. Jednej kobiecie pomoże wtedy przytulenie. Innej zaproponowanie kąpieli. Albo kolacji. Albo coś jeszcze innego.
W czasie gdy zona jest spokojna zapytaj, co mozesz dla niej zrobic w chwili gdy jest tak bardzo zdenerwowana, krzyczy, czy co tam robi. Jaka twoja reakcja pomoglaby się jej uspokoić. Niekoniecznie zona powie od razu. Moze sama nie wie. Odczekaj parę dni, zapytaj jeszcze raz.

Rozmawiajcie w chwilach spokoju o tym co się z wami dzieje w takich napinkach. Co czujecie. Jakie macie oczekiwania. Jakie potrzeby. Wyjasnijcie sobie dlaczegonrobicie okreslone rzeczy. Dla drugiej osoby nie jest to oczywiste. Latwo źle zachowania i slowa drugiej osoby zinterpretowac.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Kumen chciałam napisać podobnie jak dziś napisała Firekeeper więc nie będę się powtarzać, ale napiszę Ci kilka przykładów gdy zachowanie mojego męża potęgowało u mnie złość, wściekłość itp.

Nasz syn zaczął mieć kolki gdy miał 6 tygodni - karmiłam i bardzo reagował na pokarmy spożywane przeze mnie więc szybko eliminowałam ze swojego menu wszystko co mogło mu szkodzić a i tak kolki miał - więc w nocy ciągle go nosiłam, masowałam brzuszek a i w ciągu dnia było podobnie więc mimo, że byłam w domu to byłam wymęczona. Mój mąż akurat nie kwapił się do żadnej pomocy - bo nie umie dziecka odpowiednio nosić, bo w nocy musi spać, bo przecież do pracy idzie. A ja byłam tak zmęczona, że dziecko "wypadało" mi z rąk - kiedyś w nocy rzeczywiście jak karmiłam na fotelu to zdrzemnęlam się i syn prawie że sturlał się na podłogę. Wiele wtedy się na siebie nakładało i naprawdę niewiele trzeba było bym na męża wybuchła. Nawet takie sytuacje gdy syn był przeze mnie 2 godziny usypiany a mój mąż w tym czasie zjadł spokojnie kolację, pooglądał telewizję i nawet palcem nie kiwnął by po sobie posprzątać. Już nie wspomnę o tym, że nie wpadł na to by zrobić mi herbatę, kanapkę lub mnie poprostu zmienić przy małym. Później mimo, że mówiłam mężowi, że po pracy zrobię zakupy i może by mnie odebrał autem spod sklepu to nie miał czasu lub zapominał, a ja z ciężkimi zakupami szłam do domu w deszczu. Trudno się nie wkurzyć gdy przemęczona i zmęczona wchodziłam do domu a mąż siedział wygodnie na kanapie i czekał kiedy zrobię obiad. No, ale wyszłam za mąż za egoistę więc się za dużo nie spodziewam już, gdybym to wszystko wiedziała przed ślubem to bym za niego nie wyszła. Kiedyś liczyłam na to, że mój mąż będzie bardziej zaangażowany i zorientowany na innych a nie tylko na siebie, ale teraz już wiem, że ciężko kogoś zmienić tak jak też ciężko zmienić nam swoje nawyki czy też przyzwyczajenia, bo jeżeli coś robiliśmy naście czy kilkadziesiąt lat to ciężko nagle coś zmienić.

Nie pochwalam zachowania twojej żony, ale ono z czegoś wynika i jeżeli uda ci się poznać przyczyny tego zachowania to dopiero wtedy uda wam się temu zaradzić. Może to hormony, może to jej charakter (tylko do tej pory tego nie widziałeś), może nieświadomie coś robisz ty... Przyczyn może być wiele.

Jesteśmy bardzo różni i tu na forum różni ludzie dali Ci wskazówki - ty na spokojnie wszystkiemu się przyjrzyj.

Bez szczerej i spokojnej rozmowy trudno będzie wam się i siebie wzajemnie zrozumieć. Niestety takie rozmowy bywają trudne i bolesne.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Wybaczcie, że w wątku Kumena.

Do mnie trafia wiele i z bardzo wieloma tezami się zgadzam o których pisze Ruta bo myślę i odczuwam podobnie. Nawet męża swojego traktowałam nieświadomie tak jak Ruta swojego traktowała. Np. jak pisała Firekeeper do niej to nie trafia - nie trafia bo jest inną osobą i inaczej odbiera wiele spraw. Co oczywiście nie jest złe.

Kumen musi poznać swoją żonę tak żeby wiedział co i jak na nią wpływa. Dla ewentualnego kompromisu ale też zmian które powinny nastąpić u niego i u żony - tu bez rozmowy i komunikacji za wiele nie zmienią.
Sara123
Posty: 93
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Sara123 »

Nietaka pisze: 22 lut 2023, 10:24 Przy czwartym dziecku mieliśmy kryzys. Nie wiązał on się z rodzicielstwem bezpośrednio. Córeczka była spokojna i niewymagająca. Stworzyłyśmy sobie idealnie symbiotyczne życie. Miałam stosunkowo (jak na wielodzietną matkę małego dziecka) dużo czasu dla siebie, karmienie też nie było tak wyczerpujące , jak za pierwszym razem. Lubiłam być w domu. Mąż oszalał na punkcie małej i tak ma do dzisiaj. Jednak kryzys był. Ja w domu, dumna z siebie, jako doświadczonej matki, a on w pracy, ale coś zaczęło nie stykać. Właściwie już pod koniec ciąży zauważyłam, że się zmienił. Wiesz, od czego zaczęły się moje podejrzenia? Że przestał mnie zauważać i doceniać. Nie chwalił moich obiadów, nie widział, że dom ogarnięty. Nie słuchał, co mam do powiedzenia o polityce, filmie, książce.. Opowiadał o sobie i o pracy, ale przestał pytać, o mój dzień. Gdy zwróciłam mu uwagę, stwierdził, że nie ma o czym przecież gadać, przecież on wie, jak mi minął dzień. Bo co mogło się u mnie wydarzyć... Zabolało. Do dziś pamiętam jak bardzo. No i... dość szybko wydało się że mamy też inne problemy w naszym małżeństwie.
Jednak na to chciałam Ci zwrócić uwagę. Czasem wystarczy docenić. Ty tego potrzebujesz. Żona też. Ona wkłada dużo wysiłku w porządki. Zamiast mówić,,no i po co to robisz, to bez sensu", powiedz ,,jak Ty to robisz i wszystko ogarniasz"? Wiesz co? Z czasów mieszkania z dzieckiem w akademiku pamiętam dobrze taki moment . W środy kończyłam zajęcia około południa, a mąż szedł wtedy na swoje i wracał po 20.tej. I wieczorem mi powiedział: "jak ja lubię ten moment, gdy wracam w środy, mały śpi, jest kolacja, posprzątane jak w pudełeczku i Ty na mnie czekasz". Jak myślisz... czy mogła być dla mnie lepsza motywacja do wykonywania swoich środowych obowiązków? Oraz do odwdzięczają mu się tym samym.
Teraz, gdy mąż ,,zapomni" mnie docenić, po prostu pytam, czy zauważył to czy tamto Ale my już długo jesteśmy razem. Co nie zmienia faktu, że nie tracę czujności 😉
Doceń swoją żonę. Pochwal przed znajomymi (zamiast ją obgadywać z nimi u się na nią skarżyć).
Pochwał tak, żeby słyszała. Wyślij jej sympatycznego gif-a. Wiesz jak ja się cieszę z smsa, emotki lub gif-a od mojego męża? Napisz do niej w ciągu dnia i zapytaj, jak sobie radzą. Ustaw jej (i tylko jej) zdjęcie na tapecie w telefonie. Przynieś żonie że sklepu coś, co lubi. Pamiętam, gdy się tak kłóciliśmy w kryzysie, a mąż zły pojechał na zakupy i przywiózł mi suszone pomidory. Nie żeby zaraz przełom i jakaś romantyczna scena była, ale pamiętam to😅.
Wiem, że w Waszej sytuacji, nie wszystkie gesty będą naturalne, ale wymyśl coś, co będzie tylko dla niej. Wyraź szczerze swój szacunek i wdzięczność, nawet jeśli Ty tego nie otrzymujesz od niej.
Bardzo dobre rady. Takie w punkt.
Ja mam 3 dzieci i uwierzcie mi, że często wolałabym pracę w kamieniołomie. Tj ciężka i niedoceniana praca, psychika człowiekowi siada przy takim malutkim dziecku. Mój najmłodszy ma prawie 3lata ale jeszcze niedawno wieczorami płakałam z bezsilności. Pochwal żonę do rodziny , znajomych , bądź lojalny i nie obgaduj jej.
Ja się jej nie dziwie, że jest wściekła kiedy 11h Cb nie ma a ona cały czas z tym dzieckiem siedzi... To można na głowę dostać.
Komplementy, SMS-y, dobry sex itd i zazegnasz kryzys. Przede wszystkim nie opowiadaj o swojej żonie i waszych problemach os postronnym. Czymś takim dobijesz to małżeństwo.
Pozdrawiam
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Skrócony hipotetyczny zapis historii kryzysu w moim małżenstwie zwiazanego z narodzinami potomka w formie antydialogu małżeńskiego. Może coś ci rozjaśni.

- Mój mąż ma mnie gdzieś. Nie pomaga mi.
- To wariatka. Wracam z pracy. Odkurzam, robię kolację. Nie olewam. Robię zakupy. Niedawno rozwiesiłem pranie. Znowu się wściekła, bo nie puścilem na koniec programu parowania. W zmywarce też zapomniałem. Staram się jej dogodzić, w zamian mam tylko wrzaski.
- To osioł. Ma mnie gdzieś. Nic do niego nie dociera.
- Ona tylko wrzeszczy.
- Jestem niewyspana.
- Ona by jeszcze chciała, bym przy wszystkim co robię jeszcze noce zarywał. I tak nie mam juz sil. Ona potem zostaje w domu. Ja muszę pracować.
- To jest leń. Chcialby żyć, jakby nigdy nic, i tylko ja mam się poswięcać. On się nie moze zmęczyc, niewyspac. Ja mogę. Bo niby czemu?
- No ale to ona jest matką. Przecież ja nie karmię piersią.
- No i widzicie, że to osioł.
- W domu mówi na mnie jeszcze gorzej. Sami widzicie.

Jedno o słupie, drugie o grupie.
***
Mieliśmy dobrze, bo mielismy wokół siebie sensownych doswiadczonych małżonków i rodziców.

Mój mąż dostał informacje, ze teraz jest level wyzej, nie chodzi o podzial prac domowych, tylko wsparcie dla mnie. Konkretnie. I ze czas po pracy w najblizszym czasie nie jest dla męza do odpoczynku. To czas bym ja mogla odpocząć.
Mąż posłcuhal. Przejmował dziecko, po pracy czas z maluchem okazal się dla męza fajny. Przejął wszystko z kąpielą włącznie. Robił ją popoludniem. Mlodego kąpiel wyciszała. Potem sobie razem lezeli. Kto powiedzial, ze dziecko trzeba kąpac wieczorem?
Dla męza polezenie z dzieckiem to byl odpoczynek. Ja mialam po dziurki. Chcialam móc zrobic parę kroków bez dodatkowego cięzaru. Zjeść spokojnie. Odpoczac od stalej uwagi skoncentrowanej na malcu. Przeczytac w spokoju 5 stron ksiazki.

Ja się z kolei dowiedziałam, że nie muszę sprzatac, maz sprzatnie jak wróci z pracy, ze jak dziecko spi, to ja mam w tym czasie spac. Że nie mam sprzatac, tylko isc z dzieckiem na spacer. Maz sprzatnie jak wróci. (To rodzaj mantry). Ze potrzebuje sie dobrze odżywiac, wystaczajaco pic. Moge zadzwonic do męża co ma kupic po pracy, jesli nie mialam jak wyjsc po potrzebne mi lub do domu rzeczy. A jeszcze lepiej jak wysle mu smsem liste. Mam prawo do pomocy męza. Nie musze czuc sie winna. Ani panikowac lub sie wsciekac, ze jestem teraz od niego zalezna. Bo jestem.

Nam sie kryzys w ten sposób skonczył. Ten kryzys. Potem zafundowalismy sobie inne. Ale czas, gdy malec był mały a mój mąż zaangażowany wspominam dobrze.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Firekeeper »

Ruta to ja musiałam nauczyć się SAMA panować nad swoimi emocjami, a nie być zależna od mojego męża.

To co Ty proponujesz w skrócie to ,, rób wszystko, bo żona wie lepiej" Pisałam dla mnie było to podstawą do wymuszania na moim mężu posłuszeństwa i usługiwania MI. Nie liczył się mój mąż, on miał robić wszystko jak sługa. Moje ataki szału były skierowane na wyładowanie MOJEJ frustracji.

To nie jest tak, że mąż zamieni się w księcia i frustracja przejdzie. Jeśli żona to miała zanim pojawiło się dziecko ale stosunki były lepsze bo były chciaz czułości to znaczy, że taki stan nie minie tylko dlatego, że Kumen stanie na głowie w zadbaniu o potrzeby żony przed swoimi. Tylko stan się nasila.

Jeśli kobieta panuje nad swoimi emocjami to potrafi podzielić się swoimi odczuciami lub poprosić o pomoc. Ja tak robię. Uprzedzam męża, że mój stan nie jest dobry. Unikam konfrontacji. Nie rozkazuję mu. Nie rzucam się, nie klnę. Jeśli mi coś jest potrzebne nauczyłam się prosić. Proszę, dziś Ty uśpij dzieci, chcę mieć 5 minut dla siebie. To ja musiałam wykonać całą pracę nad tym by znaleźć przyczynę frustracji i nauczyć się funkcjonować tak, żeby nie atakować innych. Takich sytuacji stresowych jest w ciągu życia dużo. Za każdym razem moje nastroje mają być zależne od wsparcia męża? A jak męża nie będzie? To jak mam sobie sama pomóc skoro nie umiem sobie radzić z emocjami?

Mój syn z autyzmem nie raz postawił mnie w takiej sytuacji, że miałam ochotę umrzeć. Miałam ogrom frustracji. I jak nie mąż to padało na dzieci. Jak nie dzieci to piłam alkohol. Tak sobie nie radziłam. Nie można się cały czas tłumaczyć, bo dziecko ząbkuje, bo nie śpi w nocy, bo ma autyzm, bo deszcz dziś pada.

Nie radzę sobie z emocjami, jestem sfrustrowana, nie szukam rozwiązania w ustawianiu innych i płaczu, że wszystko jest źle bo kakao niepomieszane tylko biorę za siebie odpowiedzialność i doceniam to co mam. Mam kakao nieważne, że niepomieszane i gorące. Ostygnie i się pokręci szklanką, albo poproszę o łyżeczkę.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Sarah »

Ruta, ale dziecko Kumena urodziło się 6,5 miesiąca temu!! A ty przedstawiasz ją i w ogóle młode matki jako jakieś bezwolne, miotane instynktami zwierzątka... Już bez przesady.
Co do pracy zawodowej ojców. To wygląda tak, jakby wszyscy grzali krzesła w jakichś "korpo" i chodzili tam w zasadzie dla przyjemności, głównie po to, żeby odpocząć od żon i dzieci (i zarabiać kupę kasy, m. in. na panią do sprzątania i wypasione sprzęty dla niemowlaka). A jak ktoś pracuje w fabryce na taśmie, to też ma rozplanować sobie pracę tak, żeby podczas ostatniej godziny odpoczywać, najeść się i po przyjściu do domu już na progu ochoczo przejąć dziecko??
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Nietaka
Posty: 3108
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nietaka »

Słuchajcie, przecież nie ma tu jednej drogi i odpowiedzi. Ten matczyny i kobiecy wielogłos może się przydać nie tylko Kumenowi...
I chyba trzeba wyraźniej mówić, co to wyznaczanie granic. Zwróć, Kumen, uwagę, że nie chodzi o to żebyś powiedział,, nie życzę sobie, powinnaś mnie przeprosić za chamskie zachowanie". Choć zapewne masz rację i słuszność, sam widzisz, że to nic nie daje. Bo zamiast przeprosin są kolejne wyzwiska ze strony żony - zwykłe prowokacje.
Mówisz - "ok. Tu masz kakao. Nie chcę rozmawiać w taki sposób."
I wyjdź. Na wiadomości zaczepne nie reaguj. Nie daj się prowokować. Gdy wkręcasz się w jatki, przekraczasz swoje granice. Czasami, gdy kłóciłam się z mężem, to wyciągałam takie brudy i zarzuty, że myślałam, że mężowi żyłka pęknie. Miałam wrażenie, że zaraz mi przyłoży i wiesz, nawet chyba tego chciałam... No bo wtedy byłoby jasne, kto tu jest potworem. On wychodził, a ja za nim szłam i nawijałam dalej. Że myśmy się nie pozabijali... A mój mąż to chyba musi mieć po takich akcjach ptsd🙄
Nie jest mi łatwo o tym mówić.
A. I myślę, że Ruta chce po prostu wytłumaczyć genezę kobiecych zachowań. Co nie znaczy, że chce je usprawiedliwić.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

W tym wątku padło trochę dokładnych instrukcji co Kumen powinien robić. Niektóre z nich są sprzeczne z innymi, inne trochę tak, a trochę nie.
Ja z jednymi się identyfikuję jako brzmiącymi rozsądnie (wg mnie), pokrywają się z moją wiedzą, doświadczeniem i obserwacją, z innymi się kompletnie nie zgadzam, jeszcze z innymi mniej lub bardziej.

Co nieco zabawne (a może jednak nie) padło w tym wątku kilkukrotnie, jak to różni ludzie wokół młodych rodziców dają różne, nierzadko sprzeczne ze sobą „dobre rady”. Również nierzadko po prostu w dobrej wierze.
To co czytam w tym wątku, te dokładne instrukcje, to właściwie powielenie takich „dobrych rad”. Nawet jeśli trafiają się takie obiektywnie dobre, są zmieszane z innymi, nazwę je kontrowersyjnymi. Jeszcze inne są wg mnie szkodliwe lub nie uwzględniają tego, że autor też człowiek i ma granice cierpliwości, możliwości, siły itd.
Jak Kumen ma wybrać te właściwe?

Te moje poprzednie posty to również sprzeciw przeciw takim bezpośrednim radom-instrukcjom z cyklu „Tak i tak rób to będzie dobrze”. A co jeśli nie będzie?
Czy dający rady biorą odpowiedzialność za ich skutki? Choćby ewentualną frustrację Kumena, że „wszystkiego” próbował a to nie działa?
Jaki jest cel pisania scenariuszy, hipotetycznych sytuacji, pisania czegoś co zupełnie nie ma związku z opisywaną tu historią (albo wspólnego ma niewiele)?
Odpuszczę sobie cytaty.

Dlatego warto dzielić się (najlepiej własnym) doświadczeniem lub sugerować ogólne kierunki/obszary nad którymi warto się pochylić.

Ja zachęcam cię Kumen do pracy nad sobą, nabycia wiedzy. Czy to w obszarze samego siebie jako mężczyzny, poznania żony jako kobiety, czy to maleństwa, komunikacji, granic, czy ojcostwa/rodzicielstwa.
Wtedy sam będziesz mógł znaleźć swoją drogę, samemu wyciągać wnioski, samemu myśleć, analizować. Samemu popełniać błędy bez możliwości zwalania winy na innych.

Przy okazji, przeczytałem sobie jeszcze raz swoje niedawne posty.
Chciałbym, po czasie, coś naprostować.
Napisałem:
Piszesz Ruto o swoim mężu czy mężczyznach z najbliższego otoczenia?
Przykro mi, że masz takie doświadczenia z mężczyznami.
Wolałbym (to jest bardziej zbieżne z moimi intencjami) napisać:
Piszesz Ruto o swoim mężu czy mężczyznach z najbliższego otoczenia?
Przykro mi,jeżelimasz takie doświadczenia z mężczyznami.
Drugi fragment:
Kumen, zgadzam się w pełni z ostatnim zdaniem - zachowaj się jak trzeba. Czyli dojrzej, nabądź siły i wiedzy. Zrób ze swojej strony maxa (mądrze). Nie oznacza to jednak przyzwolenia na przemoc i złe traktowanie. Nie oznacza niestety również gwarancji, że to spowoduje zmianę zachowania u twej żony. Jest na to szansa, ale gwarancji brak.
Zazwyczaj nie popełniam tego błędu, tu jakoś się wkradł - wolałbym przed każdym słowem typu „zrób to, zrób tamto” w tym fragmencie dodać wyraz „warto”.
Także, taka drobna errata.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: renta11 »

Ruta pisze: 24 lut 2023, 22:46 Pavel, napisałeś kolejny post o mnie. Nie zamierzam odpowiadać. Mam tylko jedną prośbę. Rozumiem twoją potrzebę dyskusji, rozumiem nawet potrzebę stosowania argumetów ad personam (niemerytorycznych, atakujących osobę). Nie wchodzę w to.
Ruto

Stop. Stop ocenianiu, stop analizowaniu każdego, stop wmawianiu dziecka w brzuch, stop Twoim przekonaniom, że wiesz, co ktoś myśli i dlaczego. Po prostu STOP.
Nie każdy, nie wszyscy i nie zawsze.
Jeśli koniecznie chcesz coś napisać o o żonie Kumena to może pisz, że " ja w podobnej sytuacji myślałam, mówiłam, robiłam itd."
Bo Ty nie wiesz co ktoś (żona Kumena) robi, Tym bardziej nie wiesz, co ktoś mówi, i na pewno wiesz wiesz co ktoś (w tym przypadku żona Kumena) myśli.
Tylko tyle i aż tyle. Bo przykro mi się czyta te Twoje (chciałam napisać przemądrzałe??? i wszystkowiedzące?????) wpisy.
Podejrzewam, że chcesz dobrze, ale możesz skrzywdzić tym narzucaniem Twojej wizji świata i ludzi.
Dobrze mi się Ciebie czyta, bo masz "lekkie pióro". Ale czasami mniej znaczy lepiej. I żeby nie było - lubię Cię.

Pavle
Jestem fanką Twoich logicznych i przemyślanych wypowiedzi. I Twoim sposobem komunikacji bez nadinterpretacji i narzuceń. Piękną drogę przebyłeś.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Nietaka
Posty: 3108
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nietaka »

Racja, w moich postach pojawia się zrób to czy tamto. To jednak skrót. Przecież tak się mówi. Samo radzenie, nie jest też rozkazem. Wybór ma Kumen. Za chwilę popadniemy w przesadę.
Lawendowa
Posty: 7695
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Lawendowa »

Kumen, jesteś jeszcze tutaj?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: A.zelia »

Kumen pisze: 25 lut 2023, 23:24 Dziś kolejna sytuacja
Dziecko ząbkuje.
Żona je usypiała 2h.
Ja w tym czasie dokonczylem sprzatanie, umylem sie i zjadlem kolacje. Zona zażądała zrobienia jej kakao, bo nawrt nie była ti prośba tylko tryb rozkazujący. Ale ok nuech bedzie zs napisala na szybko.
Wychodzi z sypialni i juz od wyjscia na mnue naskakuje ze pale swiatlo tam gdzie go nie uzywam. Ok. Nie uzywam ma racje ze niepotrzebnie. Potem prwtensje czemu jesCze nie ma kakao. No to jej mowiw ze sobie nie zycze tskiego tonu i ze ja nie jestem od przewidywania kiedy sie zrobi na jej zyczenie. Dostala kakao to zaczela mnie wyzywac ze za gorace i niedomieszane. W tym momenxie powiedzialem ze sie zagalopowala i ze zakonczylem z nua rozmowe i poszedlem do innego pokoju. Oswiadczylem jej ze nie mam zamiaru z nia spedzac czasu wolnego dopoki nue przeprosi ze zmeczenue jej nie usprawiedliwia jej chamstwa i bezczelnego zachowania.
Żona dalwj mnie ibrazala na messangerze.
Podajac jakies z dupy argumenty ze ona 2h usypiala małą że byla b zmeczona i nawet nie mogla doatac kakao bo za gorace i sobue jezyk poparzyla...
Dla mnie to totalne brednie i belkot...
Najgorsze jwst to ze ona nie widzi totalnue winy w swoim zachowaniu. Ona nie widzi ze zrobila cos zlego. I nie przeprosi tak jak nigsy nie przeprosila za zadne ze swpich zachowan. Tzn od kiedy sie mala urodzila to nie przeprasza.
No i co ja sobie nie poWolilem i nie czuje zeby cokolwiek to dalo.
Watpie ze zona sie zmieni ona zawsze taka bedzie.
Jak bedzie obrazac jak bede wychodzil to bedzie obrazac w powietrze i bedzie tak robic za kaXym razem. Bo ma.bardzo ularty i sztyeny charakter. Jest totalnie niezdolna do jakichkolwiek zmian. I uwqzacie ze ja powinienem byc szczwsliwy z taka osoba ?
Na forum wielokrotnie radzono, że jak ktoś obraża lub krzyczy to by powiedzieć, że Nie życzę sobie takiej rozmowy i wyjść
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: A.zelia »

Caliope pisze: 06 sty 2023, 22:05
Kumen pisze: 06 sty 2023, 19:39 I to niestety ale chyba nie są tylko hormony. Bo przed porodem żoną też była choleryczna. Tylko że takie duże kłótnie to może zdarzyły się że 4 razy i to ja sam dolewałem oliwy do ognia. Teraz ona wpada w furię o byle co. Ostatnio wpadła w furię też o to że blatu kuchennego nie wyczyściłem z okruszków.
Kumen, a możesz tak dyskretnie spojrzeć w wyniki żony, czy przypadkiem w ciąży nie miała nadczynności, niedoczynności tarczycy, czy wcześniej miała problemy typu mocny PMS przed miesiączką stąd mogla być choleryczką. Czy nie miała innych problemów ginekologicznych? Panowie nie interesują się takimi rzeczami dopóki właśnie coś im nie podpasuje po ciąży. Miałam podobnie i bardzo się męczyłam, bo jak lekarzowi nie powiesz dokładnie jakie badanie powinno być, nie zrobią i wysyłają do psychiatry. A mój mąż przez to mnie bezwzględnie kontrolował i nie wspierał, byłam z tym całkiem sama.
Wiesz, ja mam bardzo silny ona, ale nie stosuje przemocy wobec męża. Problem leży gdzie indziej.
Kumen
Posty: 112
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Jestem
U nas jest coraz gorzej.
Żona chodzi na terapię. Widzę że wkłada wysiłek w to by mnie nie wyzywac i robi to rzadziej.
Ale nie zmienia to faktu że doprowadza ją moja osoba do szewskiej pasji.
Działam na nią tak jak na osobę z którą totalnje się nie polubiłem. Nie lubimy się - to mogę powiedzieć co jest między nami.
Nie umiemy się dogadać. Po prostu nie umiemy.
Ona nie ma tolerancji do tego jaki jestem i do moich wad a ja nie mam tolerancji do tego że ona nie ma tolerancji i akceptacji do mojej osoby.
Cały weekend to była kłótnia za kłotnią. Całą sobotę od rana do wieczora i na nowo w niedzielę.
Jak po każdym weekendzie jestem psychicznie zmęczony.
Zwieńczeniem tego był fakt że wczoraj wieczór znów w mieszkaniu pojawiło się to:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrze%C5% ... 9bie%C5%84
Niestety wchodzi nam to gówno do mieszkania. Co prawda nieczęsto bo w okresie wiosenno letnim średnio jedna sztuka na miesiąc. Ale nie da się z tym nic zrobić. Obdzwaniałem wiele firm dezynsekcyjnych i mówili żs nie pozbędziemy się tego. Że to "walka z wiatrakami".
Ciągle uszvzelniam dziury w mieszkaniu a tych jest od groma ale nic to nie daje....
Oczywoście to jest moja wina że kupiliśmy to mieszkanie. A mieszkanie jest faktycznie beznadziejne. Wszystkp tam się trzyma na słowo honoru. Zakup uważam za nieudany...
To mieszkanie jest jak nasze małżeństwo - idealne odzwierciedlenie.
Nie wiem w sumie na ile to jest realny problem ten robal a na ile nie, bo przyznam ze gdybym sam tu mieszkał to bym na to nie zwrocil uwagi. Bo polowa z tego co sie znalazla byla martwa. A i tak z daleka wyglada jak cicik z ubrania. Ale żona jest b spostrzegawcza i już jak poerwszy raz to zobaczyła to ueuchomiła research w sieci.
Nie wiem na ile to pr9blem ale już sam fakt jaką atmosferę robi żona poczucia winy i tragedii losu że na prawdę mam ochotę silną wiać jak najdalej. I sam juz sie zaczynam schizowac ze bedzie zle...
Juz dzis w aucie wpadlwm w histerie zs musialsm sie zatrzymac i uspokoic.
Nie daje sobie z tym wszystkim psychicznie rady.
ODPOWIEDZ