Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Zwyklaosoba »

Piotr 86 pisze: 11 sty 2023, 16:26
Zwyklaosoba pisze: 10 sty 2023, 23:30 Nie grajcie proszę na dzieciach , dziecko jak powie nie chce jechać do Makau a potem pytane ponownie przez rodzica o to samo to co ma powiedzieć znowu nie ? Przecież to jest trudne dla tej małej a wy jej to serwujecie , Stop graniem dziećmi , to się odbije na nich najbardziej ,zrobiło ci się żal żony (która cię zostawiła i rozbija rodzine ) i dlatego postanowiłeś zmienić zdanie córki .. coś tu nie gra
Wiem. Ostatni raz na łzy dałem się nabrać. Tak jak mówisz, jestem zbyt uległy i to się potem odbija na mnie i dzieciach.
Piotr to jest zrozumiałe, że chcesz dobrze, jednak trzeba tu twardo stawiać granice wyłączyć emocje i działać po prostu prawidłowo. Ja sama tak nie umiałam działać ale się nie obwiniam . Po prostu nie miałam wiedzy co robić .
Mężczyźni w takich sytuacjach myśle ze maja bardzo ciężko ,żony grają i wykorzystują bo widzą miłość , moja rafa zabezpieczyć pobyty dzieci bo nie wiesz do czego żona jest zdolna , daj żonie do swojego dna dobić , modl się , i działaj zdecydowanie mądrze , Duch Święty niech Cię prowadzi . Amen
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

No i się zaczęło... Po tym jak tydzień temu oznajmiłem żonie, że nie jestem tej samej decyzji co ona. Żona przedwczoraj i wczoraj próbowała rozmawiać ze mną po przez telefon i esemesy i przekonywać mnie, że czy przedłużę ten rozwód czy nie ona mnie nie Kocha i nie będzie ze mną itd. Ja konsekwentnie trzymałem się swojego zadania i krótko odpowiadałem. Że to jej rozwód, a nie mój i mam inne zdanie co do tego. Widząc, że wszystko odbijało się ode mnie jak od ściany, zaczęła płakać i epitety, że jestem obrzydliwy, że wszyscy uważają że to jest chore co robię, że to obsesyjna miłość i powinienem się leczyć. Spokojnie odpowiedziałem, że zadania nie zmienię i nie będę rozmawiał z nią w takim stanie jak jest- rozlaczylem się. Potem smsy że ona sobie nie życzy żebym rozmawiał z jej rodzicami bo mama po zawale i ojciec też choruję. No i dziś byłem u teściów, a tu teściowa na mnie wsiadła. Że mam podpisać ten rozwód do świętego spokoju, dlaczego robię mojej żonie na złość, że ona mnie nie Kocha już i czego nie rozumiem. Czyli wszystko co żona mi mówiła, przez ostatnie dwa miesiące. Zapytałem się teściowej, ale dlaczego tak na mnie odrazu wsiadłaś, przecież mówiłaś że nie będziesz się wtrącać i ja też Cię do niczego nie nagabywałem. Odpowiedziała mi że ona ma już dość, też jest schorowana, a jej córka dzwoniła wczoraj i dzisiaj z płaczem, że ja chcę ją wykończyć, że nie idzie się ze mną dogadać i utrudniam wszystko itd. jw.
No to odpowiadam spokojnie, że ja rozmawiam spokojnie to jej córka krzyczy, a ona no krzyczy bo nie chcesz zgodzić się na rozwód. Mówię no tak , to jest moja decyzja, a jej jest inna i mam do tego prawo i nic nie robię jej na złość, poprostu spotkała się z konsekwencjami swojego działania.
No niestety koniec końców wyszedłem bo teściowa stwierdziła że faktycznie jestem uparty i robię po złości. Nic nie rozumie. Teść szanuję moje stanowisko. Ale mi zrobiło się bardzo przykro bo kolejna osoba mówi że ja działam na szkodę. A było już trochę lepiej ze mną, ale dziś to mam dosyć wsztkiego. Czuję się znów rozbity. Na smsy żony krótko odpisywałem nie wchodziłem z nią argumentację naszego małżeństwa bo nie ma sensu, ona wszystko widzi inaczej. Odpowiadałem że nie zgadzam się z jej zdaniem i tyle. Ale dziś mam ochotę jej odpisać na jednego smsa - właśnie tego gdzie piszę że nie mam z teściami rozmawiać. Sama w tej chwili zachowała się jak hipokrytka i manipulatora. Mam ochotę jej to wygarnąć, ale odczekam narazie nic pod wpływem emocji.
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

A najgorsze w tym wszystkim, że w drugim pokoju była młodsza córka, odebrałem ją ze szkoły bo nauczycielka dzwoniła, że źle się czuję. Mówię teściowej, że to nie czas na taką rozmowę bo mała jest obok i słyszy wszystko. No niestety nie docierało, więc wyszedłem i wróciłem do pracy. Starsza córka prawie się nie odzywa, sądzę że żona przy niej płacze i pewnie myśli że wszystko to moja wina.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Nirwanna »

Piotr, doświadczenie sycharków pokazuje, że 1. nie warto w emocjach odpisywać, 2. jednak archiwizować te wymiany smsów, w postaci m.in. screenów i wydruków.
Bo w sądzie mogą się pojawić oskarżenia o złośliwość, ale dowody czyli np. historie korespondencji mogą pomóc wyrobić sobie zdanie sądu o faktycznej Twojej postawie.
Słowa kluczowe - spójność, konsekwencja, dążenie do większego dobra.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: nałóg »

Piotr, tak jak pisze Nirwana: spójność, konsekwencja i dbanie o siebie poprzez szacunek do danego słowa , przysięgi
Piotr 86 pisze: 13 sty 2023, 12:59 Żona przedwczoraj i wczoraj próbowała rozmawiać ze mną po przez telefon i esemesy i przekonywać mnie, że czy przedłużę ten rozwód czy nie ona mnie nie Kocha i nie będzie ze mną itd
. a czy w przysiędze małżeńskiej był taki warunek , że małżeństwo będzie trwać do czasu aż któraś ze stron się "odkocha"?
Piotr 86 pisze: 13 sty 2023, 12:59 Widząc, że wszystko odbijało się ode mnie jak od ściany, zaczęła płakać i epitety, że jestem obrzydliwy, że wszyscy uważają że to jest chore co robię, że to obsesyjna miłość i powinienem się leczyć
Piotrek :lol: zacznij się leczyć ze spójności i z dotrzymywania przysięgi..... za zdradę tajemnicy służbowej lub państwowej jest paragraf w KK..... co za argumentacja..
Piotr 86 pisze: 13 sty 2023, 12:59 Że mam podpisać ten rozwód do świętego spokoju, dlaczego robię mojej żonie na złość, że ona mnie nie Kocha już i czego nie rozumiem.
a niby czyjego świętego spokoju? Twojego?
Piotr 86 pisze: 13 sty 2023, 12:59 No niestety koniec końców wyszedłem bo teściowa stwierdziła że faktycznie jestem uparty i robię po złości
no raczej SPÓJNY w postawie i słowie, przysiędze.
Piotr, "kusy" działa na poprzez innych ludzi i amok tak współmałżonki jak i teściowej.
A tak wogóle to SZACUN Piotr. Tak 3-maj i nie ułatwiaj "popaprania", pozwalaj na ponoszenie konsekwencji jej decyzji.

Ze złem się nie paktuje.....
PD
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Bławatek »

Piotrze mój mąż też mi wmawiał że wszyscy akceptują rozwód tylko nie ja, nawet jego rodzice którzy zawsze byli blisko Kościoła - oczywiście sprawdzałam to i okazywało się że kłamał. Wszystkie działania mają na celu złamanie osoby. Ja już też nieraz miałam dość i chciałam się rozwieść, ale potem czytałam o rozwodach i utwierdzałam się jakim są one złem, więc twardo stałam na swoim - ja mówię "nie" co czynisz ty czy sąd to twój wybór. Myśmy się nie rozwiedli bo po 1,5 roku batalii mąż zmienił zdanie. Więc i u Twojej małżonki możliwa jest przemiana, choć teraz wydaje się to największą abstrakcją.

Spokoj, czas, wytrwałość, szacunek do siebie i innych - to wszystko pomaga przetrwać ten trudny czas
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: elena »

Piotr 86 pisze: 13 sty 2023, 12:59 A było już trochę lepiej ze mną, ale dziś to mam dosyć wsztkiego. Czuję się znów rozbity. Na smsy żony krótko odpisywałem nie wchodziłem z nią argumentację naszego małżeństwa bo nie ma sensu, ona wszystko widzi inaczej. Odpowiadałem że nie zgadzam się z jej zdaniem i tyle. Ale dziś mam ochotę jej odpisać na jednego smsa - właśnie tego gdzie piszę że nie mam z teściami rozmawiać. Sama w tej chwili zachowała się jak hipokrytka i manipulatora. Mam ochotę jej to wygarnąć, ale odczekam narazie nic pod wpływem emocji.
Piotrze, mi w takich sytuacjach pomagał różaniec, nie odpisywalam też na tego typu wiadomości, starałam sie nie wchodzić w dyskusje, bo one niczego dobrego nie przynosiły. Z rodziną męża nie mam kontaktu- a to są pobożni ludzie, chodzą do kościoła, ale rozwody popierają, w sądzie tez usłyszałam nieprawdziwe rzeczy na swój temat.

Z perspektywy czasu mogę Ci napisać, ze moja niezgoda na rozwód dała mi taki wewnętrzny spokój, poczucie, ze postąpiłam w zgodzie ze sobą. A wszelkie trudnosci oddaję Bogu w czasie adoracji, Tobie tez polecam.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Sefie »

elena pisze: 13 sty 2023, 20:29 Z perspektywy czasu mogę Ci napisać, ze moja niezgoda na rozwód dała mi taki wewnętrzny spokój, poczucie, ze postąpiłam w zgodzie ze sobą. A wszelkie trudnosci oddaję Bogu w czasie adoracji, Tobie tez polecam.
Piotr,
Ja mogę dodać, że w swoim rozwodzie moja niezgoda również wynikała z mojego wewnętrznego przekonania i wyrzutów sumienia. Wbrew pozorom nie liczyłem na uratowanie małżeństwa, raczej stawiałem że to temat zamknięty a i plany na po już miałem i to nie jeden. Nawet plany awaryjne miały swoje plany awaryjne :o .

Jak widać nie ma co planować bo można się mocno zaskoczyć. Czasem gorzej czasem lepiej.

Osobiście gratuluję Ci postawy jeśli jest zgodna z Twoim sumieniem. Mi takiego spokoju osobiście brakowało na początku kryzysu, bywa że i teraz brakuje ale to z zupełnie innych powodów.
Dojście do równowagi i wyrażenia własnych przekonań, obrona swojego wewnętrznego głosu przyszła po ok pół roku od złożenia pozwu. Jak widać, nigdy nie jest za późno jak się weźmie w garść.

Czytaj dużo forum, lektur. To naprawdę zmienia życie, również sposób myślenia o rodzinie, o sobie samym.

Znając doświadczenia innych kryzysowców łatwiej było mi się uspokoić i dojść do składu. Łatwiej było poznać, gdzie był problem i łatwiej było zacząć żyć w zgodzie ze sobą.

W mojej niezgodzie na rozwód nie miałem pomocników. Każdy z najbliższej rodziny, wliczając to gorliwych katolików nakłaniał żeby dać sobie spokój, że po co mi to, znajdziesz sobie w końcu kogoś normalnego a może i lepszego. Dziwne, że nikt nie liczył się w tym wszystkim z moim zdaniem, ważne było ich pojmowanie szczęścia i świętego spokoju.

Mam nadzieję, że taki wewnętrzny spokój będziesz miał w sobie, że nie dasz się zastraszyć, namówić, zmanipulować. Widzę, że go nasz teraz, oby w Tobie trwał.

Ale nie miej złudzeń, chwilę zawahania i zwątpienia będą się przydarzać, weź wtedy oddech, przemyśl wszystko ze spokojem. Pośpiech to zły doradca. Ja swojej żonie na smsy odpisywałem czasami po dniu zwłoki a w międzyczasie pisałem dziesiątki wersji odpowiedzi aż dochodziłem to takiej która była wyważona i mailem duże przekonanie, że przy pisaniu nie towarzyszyły emocje. Również telefonów, choć były rzadkie nie odbierałem od razu. Musiałem odczekać jakiś czas aby ostudzić emocje. Łatwo się zapalić i wdać w wymianę ciosów.

Co by nie było mosty łatwo się pali a mury buduje ale to nie w tym rzecz. Słów się nie cofnie one zostaną. Spokoju więc życzę w kontakcie z żoną, będzie Ci go duuuużo potrzeba.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

nałóg pisze: 13 sty 2023, 14:36 no raczej SPÓJNY w postawie i słowie, przysiędze.
Piotr, "kusy" działa na poprzez innych ludzi i amok tak współmałżonki jak i teściowej.
A tak wogóle to SZACUN Piotr. Tak 3-maj i nie ułatwiaj "popaprania", pozwalaj na ponoszenie konsekwencji jej decyzji.

Ze złem się nie paktuje.....
PD
Sefie pisze: 13 sty 2023, 21:14 Osobiście gratuluję Ci postawy jeśli jest zgodna z Twoim sumieniem. Mi takiego spokoju osobiście brakowało na początku kryzysu, bywa że i teraz brakuje ale to z zupełnie innych powodów.
Dojście do równowagi i wyrażenia własnych przekonań, obrona swojego wewnętrznego głosu przyszła po ok pół roku od złożenia pozwu. Jak widać, nigdy nie jest za późno jak się weźmie w garść.
Dziękuję. Myślę, że to było to. W pierwszym momencie jak wsiadłem do auta zwyczajnie się rozpłakałem, ale wkrótce przyszedł spokój mimo tego wszystkiego. Jeszcze dwa miesiące temu w takiej sytuacji nie poradził bym sobie. Ale teraz czuję się lepiej . Nie wiem czy to czas, który przyzwyczaja do bólu czy wewnętrzne postanowienie, że to co robię jest w zgodzie ze mną i tym co czuję. W każdym razie mniej się boję mówić wprost.
Sefie pisze: 13 sty 2023, 21:14 Ale nie miej złudzeń, chwilę zawahania i zwątpienia będą się przydarzać, weź wtedy oddech, przemyśl wszystko ze spokojem. Pośpiech to zły doradca. Ja swojej żonie na smsy odpisywałem czasami po dniu zwłoki a w międzyczasie pisałem dziesiątki wersji odpowiedzi aż dochodziłem to takiej która była wyważona i mailem duże przekonanie, że przy pisaniu nie towarzyszyły emocje. Również telefonów, choć były rzadkie nie odbierałem od razu. Musiałem odczekać jakiś czas aby ostudzić emocje. Łatwo się zapalić i wdać w wymianę ciosów.
Wiem, jestem tego świadom. Też ważę słowa i analizuje. Nie napisałem nic żonie co miałem wtedy na myśli i bym nie napisał w ogóle, ale dziś się odezwała, że młodą sama przywiezie. Zdziwiłem się. Więc poprosiłem ją aby przywiozła mi dokumenty które zabrała (akt notarialny, małżeństwa i umowę kredytu) oraz poinformowałem ją że mam już gotowy protokół do podpisania ze wszystkimi rzeczami, które zabrała z naszego wspólnego domu. Odpowiedziała (mimo zapewnień) , że nic mi nie podpisze bo ja też robię na złość więc ona też tak będzie robić. Oczywiście nie nalegałem, zapytałem tylko jeszcze raz do pewności. (Dokumentowałem zdjęciami wszystko co zabrała). Odpisałem, że to nie złośliwość, ale ja już nie przyłoże ręki do jej rozwodu. Nie zgadzam się na niego i bronię pozostałości naszego małżeństwa oraz domu rodzinnego i majątku wspólnego. Takie jest moje zdanie i go nie zmienię. No i przywiozła małą i dokumenty i widzę, że wyciągnęła "ciężkie działa" bo jak nigdy nie lubiła chodzić w spódniczkach tak dzisiaj przyjechała odstrzelona. Nie ruszyło mnie to w taki sposób jaki był tego zamiar- zapewne z jej strony. Raczej się upewniłem w tym, że to "dla mnie" ją założyła, choć wiem że nie wtym celu co jak było dobrze między nami, ale jednak dla mnie ;) .
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

Sefie pisze: 13 sty 2023, 21:14 Czytaj dużo forum, lektur. To naprawdę zmienia życie, również sposób myślenia o rodzinie, o sobie samym.
Chciałbym przeczytać te dwie książki, ale nigdzie nie mogę znaleźć. W bibliotece publicznej u mnie też nie ma.
"Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku" i "Jak ocalić małżeństwo, rozwiązania które przynosi miłość " . Wiecie gdzie mogę znaleźć? Czy pozostaje tylko zamówić.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Pavel »

Piotr 86 pisze: 14 sty 2023, 18:26
Sefie pisze: 13 sty 2023, 21:14 Czytaj dużo forum, lektur. To naprawdę zmienia życie, również sposób myślenia o rodzinie, o sobie samym.
Chciałbym przeczytać te dwie książki, ale nigdzie nie mogę znaleźć. W bibliotece publicznej u mnie też nie ma.
"Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku" i "Jak ocalić małżeństwo, rozwiązania które przynosi miłość " . Wiecie gdzie mogę znaleźć? Czy pozostaje tylko zamówić.
Nie wiem jak obecnie, ale ja w swoim kryzysie obie zakupiłem w księgarni, przez internet. Zakładam, że obie będą dostępne. Możesz również spróbować na serwisach w których można złapać używane. Tak szukałem tytułów których nie można było dostać w kaiegarniach.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

Witajcie.
Mam takie przemyślenia. Śledząc wątek Polo (choć różnica wieku jest duża między nami) zauważyłem, że "zasada działania" w kryzysie jest taka sama. Zawsze myślałem, że im starszy człowiek tym dojrzalej do sprawy podchodzi - nic bardziej mylnego. W pewnym sensie doświadczenie życiowe mają na to wpływ i bierze się poprawki z bagażu przeżyć i kryzysów wcześniejszych, ale:
Dokopując się do przyczyn mojego pamiętam jak parę lat temu, gdy było dobrze to mimo woli przychodziły do głowy mi złe wspomnienia, sprzed tych 6 lat czy pierwszy kryzys sprzed 11 lat. I pamietam wtedy siebie jak te dwie sytuacje mocno przeżywałem, jak płakałem te 11 lat temu przy teściach i mamie. Jak błagałem ją, a ona nic. Prawda - pozbawienie się godności i szacunku do siebie odbije się po pewnym czasie. I właśnie te przemyślenia miałem z 2- 3 lata temu. Czułem wtedy wielkie zażenowanie i wstyd do samego siebie i złość, że dałem się tak poniżyć (sam się poniżałem). Pamiętam, że wtedy sobie postanowiłem, że nigdy więcej już, że jak kiedyś dojdzie do takiej sytuacji będę bezwzględny. W końcu to kobieta jak ich wiele na tym świecie i jak nie ta to inna- ułożę sobie życie. Do czego zmierzam. Tak jak pisałem kiedyś, żona mówiła mi, że psuło się od dłuższego czasu, te 2- 3 lata wcześniej. No i widzę to właśnie teraz. Zdystansowałem trochę od niej wtedy. Nie odsunąłem się, ale więcej czasu poświęcałem sobie, a zarazem dałem więcej jej swobody. Nie chciałem tak się uzależniać od jej obecności tak jak to miało miejsce do tamtej pory. No i w gruncie rzeczy to by nam posłużyło. Tylko żona wtedy nie pracowała i nie uczyła się jeszcze. W domu siedziała i pełniła role pani domu. Czekała za mną i za dziećmi cały dzień. Żeby móc się wygadać, przytulić. Niestety niekiedy faktycznie urywałem rozmowę, albo jej nie słuchałem. Zapatrzony w ekran telewizora lub telefonu- co tam słychać w świecie. Znosiła to, chociaż mnie upominała, ja w tym nie widziałem aż takiego zła. Mówiłem: przecież po pracy jestem, daj mi trochę odpocząć, zajmij się sobą też, potem pogadamy. Napewno przykrość jej wtedy sprawiało to. Potem ten covid, niby byłem przy niej fizycznie, ale mogła czuć te odtrącenie jeszcze bardziej. Strasznie wtedy schudła nie była dla mnie już tak atrakcyjna. Kochałem ją nadal, ale sam nie wiem dlaczego tak się wycofałem. Gdzieś z tyłu głowy miałem te wszystkie przykrości, które przez nią przechodziłem i takie myśli się przewijały "a widzisz Pan Bóg skarał"- wiem, złe to było. Żal mi jednak jej było bardzo i naprawdę chciałem już żeby wydobrzała - zabawne jak bym miał na to jakiś wpływ ("dobra Boże, wystarczy"). Uważałem, że wszystko wraca do człowieka po jakimś czasie, każde zło czy dobro.
No i żona wydobrzała, zajęła się sobą. Podjęła pracę, zaczęła studia i teraz ja wymagałem więcej uwagi od niej, wszystko się obróciło. Teraz żona mi mówiła - zajmij się sobą, nie skupiaj całej uwagi na mnie, zajmij się dziećmi. Wtedy poczułem, że tracę ją powoli. Zacząłem kontrolować ją, osaczać, a ona znalazła sobie jeszcze "przyjaciela", który ją wysłuchiwał. Zła była, z jej zachowania dało się wyczytać "teraz się obudziłeś!?!". Mimo wszystko wykazala dobrą wole i chęci poskładania tego. Mnie nadal było mało - nie wiem może myślałem, że to wszystko robi na pokaz, żeby zakamuflować to , że znów z kimś miała kontakt. Brak zaufania i kontrola. Drążyłem ciągle temat. Tak jak Niesakramentalny3 już mi napisał "porządnie pracy domowej nie odrobiliśmy".
Teraz wiem jak wiele błędów popełniłem, jak błędnie rozumowałem. Wiem też, że to jednak ta jedyna i jak bardzo mi jej brakuje i żadna inna kobieta nie jest mi wstanie dać tego co ona.
Zapewne duże znaczenie ma to, że jesteśmy dla siebie "pierwszymi miłościami" , żaden z nas nie był w poważnym związku wcześniej. Brak doświadczenia, uczyliśmy się na sobie. Mnie nigdy nie kusiło zaryzykować, żeby wejść w związek pozamałżeński. Może były jakieś flirty, ale szybko dochodziłem do wniosku, że jak narazie żadna się nie umywa do mojej żony. Odstraszałem swoim brakiem zainteresowania.
Nie wiem co żona ma teraz w głowie, ale ona chyba podchodzi do tego inaczej. Ma w końcu tylko 35 lat i można spróbować z kimś innym. (Ten romans co miała, to faceta znała zaledwie 3 miesiące i tak szybko się zauroczyła). Może jeszcze wszystko zacząć od nowa. Ja tak bym nie potrafił, za dużo wspomnień razem, jak można o wszystkim od tak zapomnieć i zastąpić nowym życiem. Dla mnie nie pojęte. Więc sam już nie wiem, albo mnie nigdy nie kochała, albo nie zna lub myli to uczucie z innym. Ja znowu, co by nie zrobiła nie potrafię przestać Kochać (przecież próbowałem ). A ona mówi, że to obsesyjna miłość, że normalny człowiek po zdradzie by już nie chciał być z tym drugim.
Teraz już ponad miesiąc jak się wyprowadziła, 4 miesiące jak nie śpimy w jednym łóżku i tydzień jak w ogóle się nie odzywa, a pozew w sądzie. Nigdy tak źle nie było. Boję się bardzo, że to już jednak koniec naprawdę i stracę ją bezpowrotnie.
Jedyne co udało mi się wdrożyć to odcięcie się od niej do minimum, spokój i opanowanie w rozmowach z nią oraz stanowczość w obronie swoich granic. Cierpię bardzo z tego powodu. Odpycham myśli na bok: co teraz robi, czy kogoś ma- wiem, że nie mam na to już wpływu, myślę czy faktycznie wyrzuciła mnie z swojego serca i życia na zawsze, czy już nic dla niej nie znacze i czy tak jest jak mówi, że nie Kocha i nic nie czuje już do mnie. Czytam książki polecane na forum i modlę się. Na wadze na razie nie potrafię przybrać, są dni że w ogóle nie mam ochoty nic jeść, ale gdy jest młoda to nadrabiam znowu. Zmieniam się to widać, ale czy to wystarczy i czy w ogóle ona zauważy te zmianę. Nie mamy z sobą kontaktu- to niby jak. Czy kiedyś minie jej przekonanie, że decyzję o rozwodzie podjęła o parę lat za późno jak twierdzi i, że teraz ujawniłem swoje prawdziwe oblicze - próbując zatrzymać ją na siłę teraz. Chciałbym żeby to wszystko było tylko złym snem... Niestety to nie sen- samotność dobija, upadek pełznie, a depresja człapie na czworakach.
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

Cześć, dawno mnie tu nie było. Jak by kogoś obchodziło to trzymam się 😅. Zacząłem ćwiczyć (nie wiem na jak długo), ale lepiej się czuję po wysiłku to chyba zostanę przy tym. Poza tym tatuaż chce sobie zrobić to musi być na czym,😅.
Dzisiaj jadę na czytanie akt do sądu, boję się trochę bo to napewno nic miłego nie będzie no i potem chyba do adwokata.
Poza tym żona była w piątek po resztę swoich rzeczy. Nie bardzo wiedziałem po co bo nic według mnie nie zostało warte uwagi. No ale jak to ona, znalazło się coś m.in. obrazy- no nic wartościowego, ale twierdzi że mają dla niej wartość sentymentalną. Uśmiechem się i mówię ok. Ale co najciekawsze wzięła nawet naszą pamiątkę ze ślubu. Obraz w formacie a3 z błogosławieństwem od papieża. Nie wiem czy dla ramy go wzięła czy jak? I jeszcze część naszych zdjęć. Mówię, ale tam są też i moje zdjęcie, a ona mówi- to przebiorę i Ci oddam, a ja- jak? wytniesz nożyczkami?. Nie skomentowała tego. Cały czas byłem spokojny i miałem pogodną twarz z delikatnym uśmiechem. Widać było jak spoglądała na mnie ukradkiem. Może nie mogła się napatrzeć na moją brodę (a dobrze wyglądam w niej) 😅. W końcu nie wytrzymała i mówi - możesz się na mnie tak nie patrzeć? przecież nie kradnę biorę moje pamiątki. Ja patrzyłem na nią pogodnie z ironicznym uśmiechem, który mówił pewnie: "co Ty kobieto odpierdzielasz?". Ewidentnie ją to peszyło bo rzeczy z rąk jej wylatywały, miała jeszcze coś zabrać ale już nie wróciła z samochodu i pojechała bez słowa.
Niestety dalej idzie w zaparte, (pisaliśmy dzień wcześniej). Rozmowa zeszła z tego , że chce przyjechać po te rzeczy na inne tory. Ale wszystko z kulturą. Moja psycholog zaproponowała żeby przy jakieś okazji jej powiedzieć lub napisać proste zadanie. Mianowicie że: rozumiem i szanuje jej uczucia, którymi mnie teraz darzy czyli rozgoryczenie i wielki żal do mnie o to wszystko bez przeprosin, miałem tylko zakomunikować te proste zadanie. Mówię tej psycholog, że to niedobry pomysł bo odpowie, coś głupiego albo się wścieknie. A ona- że to całkiem prawdopodobne, ale dotrą te słowa do niej i dobrze żeby to usłyszała. No i tak napisałem, odpisała to co można się było spodziewać: że ona żadnych uczuć do mnie już nie ma, czyli norma. No ale jak była to nie było tego widać, bardzo podenerwowana i speszona, oczy dzikie jakieś. Nawet był moment gdzie spojrzała mi w oczy. Ja miałem bardzo spokojne, ale ona nie. Na pewno ten spokój ją męczy u mnie- to widać. A ten spokój, może z tego względu, że nie nastawiam się już, że będzie dobrze. Mam nadzieję, ale już się nie nastawiam. Lepiej się z tym czuję .
Jak ktoś będzie chciał skomentować to proszę. Jestem ciekaw co myślicie o tej sytuacji.
Pozdrawiam wszystkich.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Betif »

Cześć Piotrze. Bardzo dobrze, że zająłeś się sobą i lepiej się trzymasz i oby tak dalej. Mam nadzieję, że Twoja małżonka mieszkając osobno zmieni zdanie i wróci. Podobno maksymalny okres rozłąki nie powinien przekraczać pół roku, to jest taki czas na przemyślenia ,wnioski i odpoczynek od siebie. Pokazałeś żonie, że jesteś zadbany ,uśmiechnięty i to ją wkurza, może jakbyś płakał ,kajał się przed nią to by została ale tylko z litości. A my nie chcemy litości ,tylko miłości i odpowiedzialności .
Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 »

Betif pisze: 30 sty 2023, 11:07 Cześć Piotrze. Bardzo dobrze, że zająłeś się sobą i lepiej się trzymasz i oby tak dalej. Mam nadzieję, że Twoja małżonka mieszkając osobno zmieni zdanie i wróci. Podobno maksymalny okres rozłąki nie powinien przekraczać pół roku, to jest taki czas na przemyślenia ,wnioski i odpoczynek od siebie. Pokazałeś żonie, że jesteś zadbany ,uśmiechnięty i to ją wkurza, może jakbyś płakał ,kajał się przed nią to by została ale tylko z litości. A my nie chcemy litości ,tylko miłości i odpowiedzialności .
Nie nastawiam się na to, wątpię w to, ale jest ta nadzieja jakaś we mnie jeszcze. Narazie mieszkamy półtora miesiąca osobno. Z litości to raczej też by nie została. Już któraś osoba z kolei mi powiedziała, że ona ma "obłęd" w oczach. Jest w tej chwili nastawiona żeby jak najbardziej mi dokopać. Przykre to , że ona myśli o mnie jak o jakimś zbrodniarzu i tak traktuję. Przed przyjazdem po te rzeczy zastrzegłem sobie, żeby nie sprowadzała osób trzecich do domu bo ja nie mam zamiaru wysłuchiwać uszczypliwości i być obrażany we swoim własnym domu od osób, które są akurat najmniej upoważniene do udzielania takich uwag w naszej sytuacji (tu myślałem o jej przyjaciółce). To odpowiedziała mi, że ona się boi sama przyjeżdżać i to dla jej bezpieczeństwa 🤦 zresztą tak jej zaradzili "kompetentni" ludzie. No dla mnie to jakaś parodia, dam w to nie wierzę tym bardziej, że to ona mnie popychała parę miesięcy temu.
W każdym razie, dziękuję za słowa wsparcia i pozdrawiam.
ODPOWIEDZ