Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 01 sty 2023, 18:26

Witam. Przejdę odrazu do konkretów. Jestem rozdarty, a mój stan psychiczny jest na wyczerpaniu. Jestem po ślubie 15 lat, a razem jesteśmy w sumie 18 lat. Mamy dwie córki w wieku 15 i 8 lat. 10 października pokłóciliśmy się i przyznaje, że z mojego powodu (poszło o to że żona chciała iść na jakieś spotkanie firmowe i przyznaję że po dłuższej wymianie zdań trochę mnie poniosło i powiedziałem za dużo. Tydzień wcześniej żona zaczęła się dziwnie zachowywać tzn: przestała wysyłać mi wiadomości z typu "Kocham Cię, serduszka itd. zaczęła mnie unikać, oziębłość- co wzbudziło moje podejrzenia. Krótko mówiąc moja reakcja była spowodowana brakiem zaufania, co po pewnym czasie zrozumiałem i przyznałem, że źle zrobiłem). Niestety było już za późno wtedy. Na drugi dzień poprawka, gdzie żona tłumaczyła się tym, że tak się zachowywała bo bała mi się o tym powiedzieć bo wiedziała, że źle zareaguje, więc powiedziałem skoro tak jest to idź i jeśli to prawda to powinnaś się już zachowywać normalnie po powrocie. Koniec końców nie poszła, powiedziała że już jej się odechciało i ma dość - to był piątek. Była zła przez całą sobotę, ja się też nie odzywałem, aż w niedzielę wyszła do mnie na dwór ( robiłem coś wokół domu) i powiedziała: " to jest ten moment, gdzie możesz mnie przeprosić i przytulić" na co oczywiście przystałem bo źle zrobiłem i byłem wniebowzięty, że tak szybko zakończyliśmy ten konflikt. Niestety to było: jak to ona mówi teraz "przejaw jej słabości" W poniedziałek jak wróciła z pracy była nadal zła i oziębła, z dnia na dzień co raz więcej dochodziło do starć i dochodziło nowych rzeczy które sobie wytykalismy z przeszłości - rozdrapywanie starych ran. Działo się tak przez ok tydzień, nie dawałem już rady- ciężko znoszę takie długotrwałe konflikty i wymiękłem. Wziąłem wszystko na klatę i przepraszałem już za wszystko - rozkleiłem się totalnie, ponieważ bardzo kocham żonę. Takie zachowanie tylko pogorszyło sytuację, no i wtedy dopiero się zaczął prawdziwy horror. Do tego momentu jeszcze spaliśmy w jednym łóżku, potem żona przeniosła się do córek do góry i spała na materacu. Powiedziała, że takim zachowaniem "braniem ją na litość" utwierdziłem ją tylko w tym ,że nie powinniśmy być razem, że nam się ogarnąć i nie zachowywać się jak dziecko i pi..., że jej znajomi czy ciocia z wujkiem nie odzywają się do siebie po parę tygodni i nikt tak nie reaguje. Jakoś po paru dniach przeniosłem się do salonu, źle mi było samemu w łóżku więc, mówię jak chcesz śpij w sypialni a ja pójdę na wersalkę w salonie to odpowiedziała, że już na początku powinienem tak postąpić bo mąż jej koleżanki tak by zrobił, ale skorzystała z tego dopiero jak wyjechałem. W międzyczasie były oczywiście rozmowy na temat pieniędzy, jak to można się domyśleć że wiecznie mało, a źle nie zarabiam, ona też pracuję choć zarabia dwa razy mniej, ale łączny dochód był niezły i wystarczało na wszystko i nawet udawało się coś odłożyć. Istotne jest że mamy wspólny kredyt na dom, o ktorym zawsze marzyliśmy. Wracając do tematu z dnia na dzień tej szarpaniny było coraz więcej, więc za radą innych ludzi i jej postanowiłem się "ogarnąć" i odpocząć trochę zarazem od tego. Miałem okazję wyjechać za granicę - (gdzie zawszę byłem przeciwny takiemu rozwiązaniu bo wg mnie to nic dobrego dla małżeństwa praca za granicą i zjazdy raz na jakiś czas), ale w tym wypadku pomyślałem że może okazać się to zbawienne. Odpoczniemy trochę od siebie, a przy okazji zarobię. Wyjechałem na 10 dni, bardzo ciężko mi było bo to był to pierwszy taki wyjazd za granicę w celach zarobkowych no i jeszcze w tak niekorzystnych okolicznościach, najgorzej było porzegnanie z dzieciakami. Na żonie to nie zrobiło większego wrażenia, prawie codziennie kontaktowałem się z dziećmi (było ok dzieci normalnie ze mną gadały), żona też się nawet odezwała w jakieś sprawie "służbowej" nie mogła sobie poradzić z jakimś przelewem ( gdzie ja zajmuję się wszystkimi finansami, rachunki, przelewy, zakupy przez internet itp.) Po zjeździe nic wcale lepiej nie było, teraz do zarzucenia miała, że wróciłem zbyt pewny siebie i panisko jak to ujęła. A ja poprostu się ogarnolem tak jak chciała przecież, stanowczy byłem, unikałem starć no i nie było tak źle,ale fakt nie byłem sobą- próbując jej coś udowodnić tak naprawdę dolałem tylko oliwy do ognia. No i wtedy pierwszy raz mowa padła o rozwodzie (wcześniej były oczywiście jakieś takie pogróżki ale to wszystko w nerwach i na drugi dzień już pogodzeni) teraz jednak poważnie to było. Chcąc uniknąć dalszych starć żeby nie prowokować żony wyjechałem drugi raz tym razem na dwa tygodnie. Wróciłem w niedzielę, a w poniedziałek żona już zdecydowana i przygotowana z papierami rozwodowymi.
Od tamtego czasu po dziś każda próba podejmowania ratowania małżeństwa spotyka się z niesamowitą wściekłością, twierdzi że już nie zmieni zdania, powtarza na okrągło że mnie już nie Kocha i nie chce ze mną być i że mam to przyjąć jak facet i teraz chce rozmawiać tylko o konkretach, czyli jaki pozew za porozumieniem czy z orzeczeniem mojej winy, podział majątku i wysokość alimentów. Zupełnie niespodziewalem się takiego obrotu sprawy, jest nieugięta i zdecydowana. Twierdzi że była nieszczęśliwa od dłuższego czasu przynajmniej od dwóch lat, owszem były w tym okresie kłótnie i ciche dni, ale myślałem że wyjaśniliśmy sobie wszystko bo potem cały czas wiadomości typu jak to bardzo mnie kocha, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie bo ma pełną rodzinę, wymarzony dom, jesteśmy zdrowi no i w komplecie - tak jeszcze pisała w połowie września. Jak jej to mówię to wybucha wściekłością i twierdzi, że tak mówiła i pisała bo zawsze chciała mieć pełną rodzinę i dom, ale od pewnego czasu już ją to nie cieszy i zaczęła chodzić do psychoterapeutki, po sesjach miała uświadomić sobie, że nie jest szczęśliwa ze mną a ta kłótnia była poprostu zapalnikiem i pękło w niej wszystko. Nie wiem co robić. Żona chce rozwodu i złożyła już pozew. Zaskoczyła mnie totalnie. Mówię żonie opamiętaj się nie widzisz że rozbijasz dom i rodzinę. Na co żona wybucha gniewem i mówi że nie mam jej tego wmawiać bo to ona cały czas próbowała ratować rodzinę ale ma już dość i ma prawo do rozwodu i że mam go jej dać i nie utrudniać, bo złoży z orzeczeniem mojej winy. Wiadomo nikt nie jest święty ja z początku też byłem mało wartościowym facetem, pierwsze dziecko mieliśmy jak miałem 20 lat co mogłem mieć w głowie, młody chłopak, ale z każdą jakaś większą kłótnia lub rozstaniem pracowałem nad sobą. Dziś mam 36 lat, od paru lat to w sumie nie mam sobie wiele do zrzucenie, wracam z pracy, zmywarka, pranie jak trzeba, zakupu na ogół ja robię, wokół domu, starałem się jak tylko mogłem przez te ostatnie lata. Jedynie te momenty gdzie okazywałem zazdrość i brak ufności - teraz wiem że to było złe i nie można tak kontrolować drugiego człowieka bez względuna na to co było w przeszłości. Przeprosiłem za to żonę szczerze, ale powiedziała że już za późno, że teraz tą zmianę mogę dać innej kobiecie. Tylko, że ja nie wyobrażam sobie na jej miejscu innej kobiety- ona jest tą jedyną Kocham ją bardzo pomimo tych wszystkich słów które wypowiedziała w tych ostatnich miesiącach i których lepiej nie przytaczać. 6 lat temu wzięliśmy wspólnie kredyt na niewielki dom. A teraz to wszystko ma iść w diabły. Nie wiem zupełnie co robić, dwa tygodnie temu wyprowadziła się, dzieci z nią. Mam z nimi kontakt, młodsza chętnie tu przyjeżdża i zostaje na parę dni, starsza już mniej, pewnie z uwagi na to że ma dużo nauki i jej potrzebny spokój teraz. Żona gdy się odzywa to tylko w sprawach finansowych lub gdy potrzebuję czegoś do nowego mieszkania. Nie chce ze mną rozmawiać na temat przeszłości. Wybucha gniewem gdy mówię,że będę walczył o to małżeństwo. Boję się jak zareaguje gdy się odwołam. Nie wiem czy dobrze robię. Pomóżcie proszę.
Sam chodzę do psychologa i psychiatry bo naprawdę nie radzę sobie z tym - żona nawet nie chce słyszeć o terapii małżeńskiej. Modlitwa mi tylko pozostała, proszę i Wy pomódlcie się za moje małżeństwo.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Al la » 01 sty 2023, 22:52

Witaj, Piotr 86, na naszym forum.
Dobrze, że tutaj jesteś, bo przyda się Tobie trochę wiedzy nt rozwodu, bo w ty co piszesz dużo jest chaosu
Wróciłem w niedzielę, a w poniedziałek żona już zdecydowana i przygotowana z papierami rozwodowymi.
Nie rozumiem, pozew rozwodowy przychodzi z sądu, jakie papiery miała żona?

Poczytaj sobie nasze forum, zajrzyj na stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/, może zapoznasz się z lekturami, które proponujemy
viewtopic.php?f=10&t=383

Dobrze byłoby gdybyś zgłosił się do naszego ogniska, tu lista https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... 698127&z=3, gdzie poznasz osoby mające podobne problemy.

Dobrze, że podjąłeś pracę nad sobą, to bardzo ważne dla własnego zdrowienia.

Pozdrawiam Cię, na pewno odezwą się w Twoim wątku nasi forumowicze.

Pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 6:41

Witam, dziękuję za szybką odpowiedź.Przepraszam za ten haos, ale napisałem już część tego 2 tygodnie wcześniej, a resztę dopisałem wczoraj. Miałem na myśli co do papierów rozwodowych, że wszystko już przygotowała podczas mojej nieobecności tzn. była u prawnika, a pozew złożyła prawdopodobnie 2 tygodnie temu.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: nałóg » 02 sty 2023, 11:09

Witaj Piotr.
Z Twojego postu nie wynika aby w orbicie współmałżonki był "kowalski" lecz jak wskazuje życiowe doświadczenie to jest wielce prawdopodobne , że gdzieś tam w tle jest jakiś "kowalski" a do tego pewnie koleżanki po rozwodach lub traktujące małżeństwo i rodzinę jako coś stojącego na drodze do "szczęścia". Takim symptomem może być :
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
Tydzień wcześniej żona zaczęła się dziwnie zachowywać tzn: przestała wysyłać mi wiadomości z typu "Kocham Cię, serduszka itd. zaczęła mnie unikać, oziębłość- co wzbudziło moje podejrzenia.
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
10 października pokłóciliśmy się i przyznaje, że z mojego powodu (poszło o to że żona chciała iść na jakieś spotkanie firmowe i przyznaję że po dłuższej wymianie zdań trochę mnie poniosło i powiedziałem za dużo.
A w przeszłości były jakieś ukrywane sygnały ze strony współmałżonki , że jakieś zauroczenia się pojawiały? Zahasłowany telefon...... trzymanie telefonu przy sobie..... smsowanie w ukryciu....?
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
Chcąc uniknąć dalszych starć żeby nie prowokować żony wyjechałem drugi raz tym razem na dwa tygodnie. Wróciłem w niedzielę, a w poniedziałek żona już zdecydowana i przygotowana z papierami rozwodowymi.
a jak na ten kryzys reagują teściowie? czyli jej rodzice?
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
W poniedziałek jak wróciła z pracy była nadal zła i oziębła, z dnia na dzień co raz więcej dochodziło do starć i dochodziło nowych rzeczy które sobie wytykalismy z przeszłości - rozdrapywanie starych ran. Działo się tak przez ok tydzień, nie dawałem już rady- ciężko znoszę takie długotrwałe konflikty i wymiękłem
czyżby jakiś "doradca" w pracy się objawił?
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
Od tamtego czasu po dziś każda próba podejmowania ratowania małżeństwa spotyka się z niesamowitą wściekłością, twierdzi że już nie zmieni zdania, powtarza na okrągło że mnie już nie Kocha i nie chce ze mną być i że mam to przyjąć jak facet i teraz chce rozmawiać tylko o konkretach, czyli jaki pozew za porozumieniem czy z orzeczeniem mojej winy, podział majątku i wysokość alimentów. Zupełnie niespodziewalem się takiego obrotu sprawy, jest nieugięta i zdecydowana.
A co takiego wg Ciebie mogło taki zwrot u małżonki?
Piotr 86 pisze:
01 sty 2023, 18:26
Żona chce rozwodu i złożyła już pozew. Zaskoczyła mnie totalnie. Mówię żonie opamiętaj się nie widzisz że rozbijasz dom i rodzinę. Na co żona wybucha gniewem i mówi że nie mam jej tego wmawiać bo to ona cały czas próbowała ratować rodzinę ale ma już dość i ma prawo do rozwodu i że mam go jej dać i nie utrudniać, bo złoży z orzeczeniem mojej winy.
Szantażuje Cię ewentualnym wnioskiem o Twojej wyłącznej winie rozpadu małżeństwa.....
A czy Ty czujesz swój wkład w ten kryzys? "wyłączną winę" ?
Piotr, to że to jest szantaż to fakt, bo chce wymusić na Tobie zgodę na rozwód .....na "szybki rozwód".
A to że mówi o tym że złożyła pozew to Ty poczekaj jak go dostaniesz i i wtedy się do niego uniesiesz. Teraz jest z jej strony emocjonalna przepychanka i zajmowanie stanowiska do wymuszania na Tobie określonych postaw i zachowań.

Na forum jest Lista Zerty......... zapoznaj się z nią i postaraj się ją zacząć wdrażać.....
To na początek.
W amoku okołorozwodowym Twoja współmałżonka myśli tylko "amokiem" a to nie jest zdroworozsądkowe myślenie
PD
PD

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 14:07

Na początku chciałbym przeprosić za błąd ortograficzny - pisałem przed wyjściem do pracy. I poproszę o podpowiedź jak się włącza cytowanie tekstu żebym mógł sprawniej odpowiadać.

Lawendowa
Posty: 7651
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Lawendowa » 02 sty 2023, 14:10

"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 16:44

Dziękuję za podpowiedź, nie wiem jak to wyjdzie bo piszę z telefonu, a laptopa żona zabrała.
nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
Witaj Piotr.
Z Twojego postu nie wynika aby w orbicie współmałżonki był "kowalski" lecz jak wskazuje życiowe doświadczenie to jest wielce prawdopodobne , że gdzieś tam w tle jest jakiś "kowalski" a do tego pewnie koleżanki po rozwodach lub traktujące małżeństwo i rodzinę jako coś stojącego na drodze do "szczęścia". Takim symptomem może być :
Tak, można powiedzieć że otacza się teraz w kręgu rozwódek, a naliczyłem przynajmniej trzy. Pierwsza to jej koleżanka z pracy ok pięćdziesięciu lat, która nie dawno się rozwiodła. Są w biurze tylko dwie więc spędzają dużo czasu razem, ponadto w sylwestra wybrała się do niej razem z dziećmi. Żona pracuję z nią od lutego bo podjęła nową pracę właśnie tam. Z jej opowiadań (jak było jeszcze dobrze, dużo ze sobą rozmawialiśmy co i jak tam w pracy) to niby bardzo wporzadku kobieta, nie narzucającą się. Nawet jej kiedyś pomagałem zamówić część do auta po tym rozwodzie. Żona bardzo mnie chwaliła i opowiadała to jej jak ja zakupu lubię robić i jak zamawiam wszystko z internetu i w ogóle. Druga to jej kuzynka ok 30 lat, a trzecia to siostra jej najlepszej koleżanki. We wszystkich trzech przypadkach to mężczyzna chciał rozwodu.
nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
A w przeszłości były jakieś ukrywane sygnały ze strony współmałżonki , że jakieś zauroczenia się pojawiały? Zahasłowany telefon...... trzymanie telefonu przy sobie..... smsowanie w ukryciu....?
Tak. Jeden z poważniejszych kryzysów jaki przeżyliśmy to była jej zdrada, a właściwie romans trwający ok pół roku. To było jeszcze przed kupnem domu. Żona wtedy zachowywała się w ogóle inaczej - była obojętna. Też to było poprzedzone jakaś kłótnią, o to że nie jestem towarzyski etc. Po tej kłótni nastąpiło oziębienie, na początku była zła i się nie odzywała, odpychała mnie. Potem po jakimś czasie niby się pogodziliśmy, ale nadal była zimna jak lód. Niby wszystko w mieszkaniu robiła bo i gotowała, zajmowała się dziećmi i sypialismy też razem, tylko to wszystko było widać bez czułości - seks mechaniczny, bez słów "Kocham Cię".Niby była, a jej nie było- myślami gdzie indziej. Nie pasowało mi coś, choć nigdy nie dopuszczałem do myśli, że mogła by mnie zdradzić- nie ona. Naprawdę pełne zaufanie wtedy do niej miałem. Ale to za długo wszystko trwało jak o jakoś durną kłótnie. Więc ją wysledziłem, często wieczorami jeździła do swojej kuzynki która mieszkała niedaleko, jak się okazało potem kryła ją. Broniła się tym: "że co nawet do niej już nie mogę jeździć?". Więc nie protestowałem. Jak już pisałem po wysledzeniu jej i dotarciu na miejsce bo już się spodziewałem kto to może być - mogę tylko powiedzieć że nasz wspólny znajomy , którego niedawno poznaliśmy ów czas. Zachowałem się wtedy bardzo przytomnie, zastałem ich jak rozmawiali u niego w domu. Ona odrazu z płaczem że przeprasza ale oni się Kochają, ale niestety facet nie podzielał jej zdania. Ona się zakochała, a dla niego to tylko romans był widocznie. Powiedziałem: "wybieraj, zostajesz czy jedziesz ze mną bo nie wiem co dzieciom powiedzieć" Pojechała ze mną. Długo trwało zanim się po tym wszystkim pozbieraliśmy. Ona wkrótce bardzo zaczęła żałować tego co zrobiła. Rozchorowała się też, naprawdę było widać że przeszła głębokie oczyszczenie, strasznie mnie za to przepraszała, mówiła że jestem dobrym człowiekiem i nie wie dlaczego postanowiłem z nią nadal być po tym wszystkim. A ja poprostu ją Kochałem. Po tym właśnie kryzysie postanowiliśmy że zaczniemy wszystko od początku. Mieliśmy trochę pieniędzy i dobraliśmy kredyt na Nasz wspólny wymarzony dom. I było cudownie z początku, ona nie pracowała ale wtedy, ale mi to nie przeszkadzało. Była wzorową panią domu, matką i żoną. Wspólnie wyremontowaliśmy ten dom własnymi rękami. Wciagle miała jakieś wizję co do dodatków co można upiększyć, a ja to starałem się w miarę możliwości realizować. Widziałem że jest szczęśliwa i ja też byłem szczęśliwy. Niestety przyszedł czas pandemii, żona zachorowała na covid. (Było to jesienią, a wcześniej podjęła studia o których zawsze marzyła) Bardzo ciężko przeszła tą chorobę bo pół roku dochodziła do siebie, ja ją woziłem po lekarzach zwalniałem się z pracy jak tylko mogłem, naprawdę było mi jej żal. Bardzo przeżywa tą chorobę - myślała że umrze. (Ma też nerwicę lekową). Całe dnie spędzała w łóżku, ja starałem się z nią być w tym trudnym czasie, ale też potrzebowałem nie raz odsapnąć o tego wszystkiego. Nieraz jak zasypiała to porostu wychodziłem do salonu i włączałem tv by obejrzeć jakiś film i zasypiałem bardzo często na kanapie, budziłem się o pierwszej w nocy i wracałem do sypialni do niej. Piszę to bo oto między innymi ma żona też pretensje teraz. Że ją zostawiałem samą w sypialni. Ona jak nie spała to szukała pomocy na różnych forach o następstwach pocovidowych. No i wtedy nie miała o to żalu mówiła jak chcesz to idź obejrzyj jakiś film sobie ja tu sobię popisze może czegoś się dowiem. No i jakoś na wiosnę wydobrzała, podjęła pracę (nie tą co obecnie) lecz ta praca okazała się bardzo wyzyskująca mimo że biurowa, popracowała tam ok 3 miesięcy. Widziałem że bardzo nie korzystnie na nią działa, więc powiedziałem, że lepiej niech się zwolni bo tak nie może być, co ona zrobiła bo faktycznie miała dość tej pracy. Krótko jakoś po żona znów zaczęła się dziwnie zachowywać, znowu ziąb. Szybko zareagowałem wtedy. No i się okazało że tym razem z kimś piszę into bardzo ciepło jak jai na kolegę, czym się potem broniła. Nie wylogowała się kiedyś na laptopie z FB i tak to wyszło na jaw. Jak jej pokazałem screeny tych paru wiadomości (bo na bieżąco kasowała) , ale były wystarczające żeby wywnioskować że to nie tylko przyjacielska relacja. Stwierdziła że faktycznie się zagalopowała i że tylko z nim pisała, ale się nie spotkała.I że to wszystko moja wina była bo zostawiałem ją w czasie choroby samą więc znalazła sobie przyjaciela. Mimo wszystko bardzo mnie to zabolało. Nawet bardziej chyba niż te parę lat wcześniej. Wtedy to ja wyszedłem z inicjatywą i dałem jej ultimatum, albo się ogarniesz, albo będziemy musieli się rozstać. Miała przez pewien czas ambiwalentny stosunek do mnie, też czekałem z dwa miesiące, też nie było ani Kocham, ani nic miłego, ale na jesień jakoś wszystko wróciło dla normy, aż do 10.10.2022.
nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
a jak na ten kryzys reagują teściowie? czyli jej rodzice?
Są przeciwni rozwodowi, uważają mnie za dobrego człowieka znając chyba wszystkie szczegóły z naszego małżeństwa. Uważają że żona źle robi, ale nie mogą się wtrącać. Teść przed świętami stanął za mną bardziej, to żona wydarła się na niego, że od tej pory nie ma już ojca, jak kolaboruje ze mną. Na szczęście pogodziła się z nim, szkoda mi go bo chciał dobrze, a mu się oberwało. Też ciężko choruję, a teściowa kiedyś miała zawał, ale żony to nie rusza i mówi że nie mam mówić tego, że przez to że ona chcę rozwodu krzywdzi nie tyko Nas, ale i swoich rodziców. Wpada w wściekłość i że nie mam jej tak wchodzić na sumienie Żona z początku chciała się do nich wprowadzić, ale odmówili. Tak więc była "zmuszona " coś wynająć. Cudzysłów bo ja jej nigdzie nie wyganiałem a tym bardziej dzieci. Do tej pory drzwi stoją dla niej otwarte. Lecz mi powiedziała, że ze mną pod jednym dachem nie będzie mieszkać i albo ja się wyprowadzę albo ona zabierając dzieci. No niestety ciężko mi było, ale stwierdziłem dlaczego ja skoro to Ty chcesz rozwodu, no i tak odeszła, a dzieci jednak chciały iść z nią mimo wszystko więc nie zatrzymywałem. Ciężko mi z tym. Bo tu mają wszystko, własne pokoje i czego dusza zapragnie. Żona wzięła meble dzieci i komodę z sypialni i wciagle to żąda nowych rzeczy, twierdząc że połowa tego wszystkiego jej się należy. Tak, że zatwarzajacy widok pustych pokoi dziecięcych, ale nie chciałem szarpaniny w ich obecności.
nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
A co takiego wg Ciebie mogło taki zwrot u małżonki?
Napewno te moje akty zazdrości i zakazy. Tak jak pisałem wyżej nie były bezpodstawne, ale też wiem że tak to nie powinno wyglądać. Wiem że źle robiłem i bardzo tego żałuję. Były łącznie chyba trzy takie incydenty po tym jak odkryłem że piszę ze " swoim kolegą". Raz chciała jechać nad morze na dwa dni ze swoją przyjaciółką nie spodobało mi się to wyraziłem swój sprzeciw, gdzie żona potem doszła do wniosku, że miałem rację i że ma rodzinę od tego czyli Nas, potem miała jechać za granicę na jakieś targi z firmą no i te spotkanie integracyjne. Wiem że źle postąpiłem bo na tym nie polega małżeństwo.
nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
Szantażuje Cię ewentualnym wnioskiem o Twojej wyłącznej winie rozpadu małżeństwa.....
A czy Ty czujesz swój wkład w ten kryzys? "wyłączną winę" ?
Piotr, to że to jest szantaż to fakt, bo chce wymusić na Tobie zgodę na rozwód .....na "szybki rozwód".
A to że mówi o tym że złożyła pozew to Ty poczekaj jak go dostaniesz i i wtedy się do niego uniesiesz. Teraz jest z jej strony emocjonalna przepychanka i zajmowanie stanowiska do wymuszania na Tobie określonych postaw i zachowań.
Wiadomo że wina nie leży nigdy po jednej stronie, ale tak- duży był też mój wkład w ten kryzys. Żona pamięta rzeczy nawet z okresu gdy nie byliśmy jeszcze małżonkami, niestety narazie tylko te złe rzeczy bo dobre blokuje i nie chce o nich nawet słyszeć z moich ust. Ale wiem że je też pamięta bo w złych momentach naszego wspólnego życia często je wspominała. Widać że kiedyś jej zależało bo by inaczej ich nie wspominała. Niestety dziś są gdzieś daleko z tyłu jej głowy. Też zrobiłem parę głupstw i powiedziałem w kłótniach zbyt wiele złych rzeczy. Jedynie co nam na swoje usprawiedliwienie to to że nigdy jej nie zdradziłem, ani też nie piłem i nigdzie się nie wałęsałem, nie biłem dzieci i jej też, choć parę razy się szarpalismy (wyrywanie właśnie telefonu, którego bardzo pilnowała). Mówiąc jej to ona stwierdziła, że jestem tylko o level więcej od naszych ojców. Pochodzimy z rodzin gdzie nie było lekko i był problem z alkoholem. To nas poniekąd też jakoś złączyło za młodego.

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 17:07

nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
czyżby jakiś "doradca" w pracy się objawił?
Tak, doradców ma pełno, choćby jej przyjaciółka, która obydwoje znamy. Zawsze mnie porównywała do ich małżeństwa, że takie idealne, że jej mąż robi tak i tak...
Jej przyjaciółka miała też jej powiedzieć co mi sama żona niedawno powtórzyła, żaląc się jej ,(że teraz ma ostatni rok studiów, praca licencjacka, ojciec chory, krucho z kasą i że teraz nie odpowiedni czas na rozwód) to jej powiedziała: "ale nigdy nie ma odpowiedniego czasu na rozwód" to raz. Dwa: po wizytach u psychoterapeutki też powiedziała że zrozumiała że nie jest szczęśliwa ze mną. Trzy: ciągle gada ile to ona ma znajomych: w policji, w psychologi, w nieruchomościiach, nawet z sędziną rozmawiała, która to jej wykłada postawy prawa- na mój temat. Mówi że dobrzy ludzie jej pomogą się ode mnie uwolnić. Ehh...

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 18:18

nałóg pisze:
02 sty 2023, 11:09
Na forum jest Lista Zerty......... zapoznaj się z nią i postaraj się ją zacząć wdrażać.....
To na początek.
W amoku okołorozwodowym Twoja współmałżonka myśli tylko "amokiem" a to nie jest zdroworozsądkowe myślenie
Przeczytałem ją przedwczoraj, a nieświadomie wprowadziłem parę punktów już dwa tygodnie temu jak się wyprowadziła. To ona zazwyczaj dzwoni, że to pieniędzy więcej chce, że pralkę chce, albo nową mam jej kupić, że auto jej się popsuło i mam dać jej numer do mechanika.
W piątek rozmawiałem z moim psychologiem i powiedziała mi, że najlepszym sposobem będzie szczera rozmowa z nią. Bez przekonywania, mam określić swoje uczucia i oczekiwania, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Dziś żona dzwoniła czy mógł bym starszą córkę zawieść na dodatkowe zajęcia bo auto ma nie sprawne, a młodsza chciaoa przyjechać też i zostać na noc tylko, że ona nic o tym nie wiedziała i pretensję. Ale mała nie ugięta i postawiła na swoim, więc są u mnie w naszym domu obydwie. Korzystając z okazji zaproponowałem jej rozmowę, ale tak jak myślałem: ona tylko o dzieciach może ze mną rozmawiać i to telefonicznie, a rozmawiać będziemy w sądzie. I tyle w temacie...

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: nałóg » 02 sty 2023, 19:10

Piotr, czyli raczej klasyka…….. „ kowalski” w tle i to kolejny raz. Znalazłeś „ listę Zerty”?
Prawdą jest że za kryzys w małżeństwie odpowiadają obie strony- co nie znaczy że po 50%) to za zdradę odpowiada „ zdradzacz”.
No cóż, teraz masz czas aby zająć się w zdrowy i dojrzały sposób sobą. Swoją duchowością, fizycznością i emocjami.
Na forum jest lista lektur dla „ kryzysowców” z którą warto się zapoznać np” kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa” czy „ Miłość wymaga stanowczości”.Jest też droga prawna zabezpieczenia miejsca pobytu dzieci i b.ważne to zbieraj dowody na partycypowanie w kosztach utrzymania dzieci ( kasa żonie tylko poprzez konta i przelewy) oraz zabezpiecz dowody jej amoku w postaci archiwum SMS . W sądzie nie ma sprawiedliwości w potocznym znaczeniu: jest sprawiedliwiść sali sądowej, dowodów( najlepiej pisanych) i ich interpretacja przez sąd.
Warto też dbać o dobre relacje z teściami.
Pewnie inni forumowicze jeszcze podzielą się swoimi doświadczeniami .
Warto też pozwolić współmałżonce na ponoszenie konsekwencji jej decyzji……. czyli podbijać jej „ dno”
PD

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 19:48

nałóg pisze:
02 sty 2023, 19:10
Warto też pozwolić współmałżonce na ponoszenie konsekwencji jej decyzji……. czyli podbijać jej „ dno”
No właśnie, czytałem gdzieś o tym, nie wiem czy nie tu nawet. Bardzo źle na to reaguje, jest wściekła jak coś nie idzie po jej myśli. Lecz jest też bardzo zaborcza i jak by nawet nie miała co jeść nie przyzna się do błędu. Teraz już nie wytykam nawet jej ich, sama je widzi napewno, a mimo to brnie dalej. Po co to wszystko...? Mehh

WNM2010
Posty: 413
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: WNM2010 » 02 sty 2023, 20:20

Witaj Piotrze 86,
Przeczytałam Twoja historię. Żal serce ściska. Zadałeś pytanie, po co to wszystko?
Przyszła mi myśl aby polecić Ci rekolekcje adwentowe ks Teodora z teobankologi, które są dostępne na you tube z dni 16-18.12.2022. Dokładnie z takim samym tytułem, który Ty napisałeś ,,po co to wszystko"? Po ludzku wiele rzeczy nie da się wytłumaczyć, pojąć, zrozumieć. Jednak ks Teodor podejmuje wyzwanie odpowiedzi na to pytanie.
Moim zdaniem nic dodać, nic ująć. Trafia w samo sedno.
Dobrze, że jesteś. W sytuacji kryzysu wsparcie szczególnie na początku jest na wagę złota. Poczucie wspólnoty dodaje sił, a świadectwa innych umacniają.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Zwyklaosoba » 02 sty 2023, 20:27

Popieram, nie ulegajcie żonom które chcą wykorzystać waszą naiwność , chęć ratowania małżeństwa , twarde konsekwencje, zabezpiecz pobyt dziecka nie bądź jak większość tatusiów w tej sytuacji , jesteś ostoją tej rodziny twojej rodziny

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 20:38

WNM2010 pisze:
02 sty 2023, 20:20
Przeczytałam Twoja historię. Żal serce ściska. Zadałeś pytanie, po co to wszystko?
Przyszła mi myśl aby polecić Ci rekolekcje adwentowe ks Teodora z teobankologi, które są dostępne na you tube z dni 16-18.12.2022. Dokładnie z takim samym tytułem, który Ty napisałeś ,,po co to wszystko"? Po ludzku wiele rzeczy nie da się wytłumaczyć, pojąć, zrozumieć. Jednak ks Teodor podejmuje wyzwanie odpowiedzi na to pytanie.
Moim zdaniem nic dodać, nic ująć. Trafia w samo sedno.
Dobrze, że jesteś. W sytuacji kryzysu wsparcie szczególnie na początku jest na wagę złota. Poczucie wspólnoty dodaje sił, a świadectwa innych umacniają.
Dziękuję bardzo, napewno obejrzę. Wcześniej oglądałem wykłady ks. Pawlukiewicza, jakoś dwa miesiące temu, jak żona jeszcze mieszkała ze mną. Starałem się jej dyskretnie je podsunąć, ale spotkałem się tylko z pogardą i słowami: "Oo, od kiedy się tak nawróciłeś..." Niestety, racji w tym miała sporo. Jestem wierząca osobą, ale zawsze jakoś do kościoła było pod górkę, zawsze to czasu brakowało, albo milion innych rzeczy do zrobienia, żona swego czasu częściej chodziła i to ona mnie ciągła wtedy, a teraz odwrotnie ja chodzę i z młodą też bo w tym roku komunia. Nie wyobrażam sobie tego... Niestety tu sprawdza się jedno powiedzenie: "jak trwoga, to do Boga"

Piotr 86
Posty: 44
Rejestracja: 14 gru 2022, 17:50
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 15 latach- jest rozwścieczona

Post autor: Piotr 86 » 02 sty 2023, 20:45

nałóg pisze:
02 sty 2023, 19:10
Piotr, czyli raczej klasyka…….. „ kowalski” w tle i to kolejny
No właśnie nie wiem, jak by był to by jej pomógł chyba, finansowo czy w inny sposób. Raczej te "grono rozwódek". Żona widać, że też ciężko to przechodzi, schudła tak jak i ja zresztą 15 kg od tej kłótni. W oczach ma wściekłość dokładnie jak w jakimś amoku. Napewno nie jest sobą, choć teraz właśnie twierdzi że jest, ale dla mnie napewno nie przypomina tej z przed 18 lat.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości