Bardzo dziękuję za przyjęcie na forum
Moja historia
13 lat stażu małżeńskiego - 2ka dzieci w wieku szkolnym
Trochę ponad miesiąc temu Żona po jednej ze sprzeczek poprosiła o godzinę szczerości w której przekazała mi informację o tym, że planuje się ze mną rozwieść. W tamtym momencie jakoś słabo to do mnie dotarło, aczkolwiek miałem to gdzieś w swojej głowie jako lampka ostrzegawcza. Następnego dnia było tak w miarę normalnie, jakieś zakupy itp... ale czułem, że coś jednak pękło w Żonie. Kolejnego dnia rano chciałem się się przytulić i wtedy zostałem odtrącony i upomniany, że przecież się rozwodzimy. Zacząłem snuć domysły itd....potem zaczęły się wypominania i nerwy. Chciałem się spakować ale finalnie wylądowałem na kanapie. Oczywiście Żona powiedziała, że mogę spać w sypialni bo to jest też moje łóżko - odmówiłem.
Potem zaczął się ciężki pierwszy tydzień - mijanie się, czepianie itp... istny rollercoaster (od robienia śniadań, szykowaniu dzieci - gdzie wiedziałem, że to były moje słabe punkty bo zdecydowanie mniej od Żony się do tego przykładałem od zawsze - po zaczepki "że kogoś masz") w kolejnym czasie uświadomiłem sobie gdzie Żonę boli najbardziej - przez ostatnie 2 lata nasze funkcjonowanie jako małżeństwa było coraz gorsze - dużo rutyny, moje priorytety (sport) w Weekendy i często popołudniami. W dodatku przez kilka miesięcy pisałem z dużo młodszą kobietą na czacie. Nie miałem nic do ukrycia w tej rozmowie ale była ona z dużą częstotliwością. To było już prawie 2 lata temu, na zdecydowaną prośbę Żony zerwałem z tą osobą wszelki kontakt. Żona komunikowała ale zazwyczaj w dużej awanturze i krzyku, że jest jej źle. Nie był to przekaz w normalnej rozmowie.
Miesiąc przed poinformowaniem mnie o rozwodzie Żona rozpoczęła swoją indywidualną psychoterapię (powodem było jej zachowanie przy publicznych wystąpieniach na studiach gdzie wtedy głos jej się łamał i się denerwowała) - po kilku wizytach (4-5) okazało się, że przyczyną tych zaburzeń jestem ja i relacja ze mną jako mężem. Wtedy właśnie Żona podjęła taka decyzję o rozwodzie.
Dodam też fakt, że przed prawie 3 latami zdiagnozowano u mnie rzadką chorobę. 1 przypadek na milion u dorosłych. Na szczęście skończyło się to dobrze dla mnie (zmiana wycięta i w miarę spokój do dzisiaj) - to właśnie po tym poczułem jakbym dostał drugie życie. Wtedy wszedł sport i coraz gorsza relacja z Żoną.
Od prawie miesiąca również uczęszczam na swoją terapię, jak również razem z Żoną byliśmy na wspólnej terapii (gdzie niestety ona powiedziała, że zdania nie zmieni i nadmieniła przed nią, że jeżeli ktoś będzie ją tam namawiał na zmianę decyzji to wyjdzie i trzaśnie drzwiami )
Na chwilę obecną jest coraz gorzej, mieszkanie w kredycie (cały czas mieszkamy razem ale Żona od początku przekazania mi tej informacji chce żebym któreś z nas się wyprowadziło. Moje relacje z dziećmi są bardzo dobre. Z dnia na dzień jest coraz bardziej elektrycznie. Kilka razy chciałem porozmawiać o tym, że się zmienię i proszę o szansę ale chyba nie tędy droga. Słyszałem odpowiedź, że nękam Żonę itp... Wątpię żeby był Kowalski. I ciąglę ten dylemat czy się wyprowadzać czy Żona ma się wyprowadzić - powtarza, że żyłem jej kosztem a wczoraj padło, że nie jestem twoją Żoną. Pozew jeszcze nie został złożony a ja już sam nie wiem co robić chcąc to ratować. Dodam, że czytałem już trochę innych podobnych wątków na forum.
Żona chce rozwodu - walczę do końca !
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 09 sty 2023, 13:35
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Żona chce rozwodu - walczę do końca !
Witaj walczdokonca.
Dużo piszesz o tym, czego chce żona, trochę nie wiadomo, czego chcesz Ty i na czym opierasz swoje decyzje. Nagły zimny prysznic w momencie określenia swojej pozycji przez żonę, to jeszcze nie zmiana myślenia i postępowania. Na szybko nic się nie zmieni. Dobrze byłoby określić priorytety, wartości i zasady, na których opierasz swoje tu i teraz. Jak będziesz to wiedział, to dowiesz się na co się zgadzać, a na co nie w komunikacji z żoną.
Jesteś na forum dla małżonków sakramentalnych, rozumiem, że macie sakrament małżeństwa?
Jak z Twoją relacją do Boga?
Zapraszam Cię do poczytania innych wątków, w Twoim na pewno też odezwą się nasi forumowicze.
A może odwiedzisz nasze ognisko? Tu mapa ognisk: https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... 698127&z=3
Pozdrawiam i przypominam o niepodawaniu charakterystycznych szczegółów- internet nie jest anonimowy.
Dużo piszesz o tym, czego chce żona, trochę nie wiadomo, czego chcesz Ty i na czym opierasz swoje decyzje. Nagły zimny prysznic w momencie określenia swojej pozycji przez żonę, to jeszcze nie zmiana myślenia i postępowania. Na szybko nic się nie zmieni. Dobrze byłoby określić priorytety, wartości i zasady, na których opierasz swoje tu i teraz. Jak będziesz to wiedział, to dowiesz się na co się zgadzać, a na co nie w komunikacji z żoną.
Jesteś na forum dla małżonków sakramentalnych, rozumiem, że macie sakrament małżeństwa?
Jak z Twoją relacją do Boga?
Zapraszam Cię do poczytania innych wątków, w Twoim na pewno też odezwą się nasi forumowicze.
A może odwiedzisz nasze ognisko? Tu mapa ognisk: https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... 698127&z=3
Pozdrawiam i przypominam o niepodawaniu charakterystycznych szczegółów- internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Żona chce rozwodu - walczę do końca !
Pytanie - dlaczego? Czego Ci brakowało w małżeństwie? Jakie potrzeby nie były zaopiekowane?walczdokonca pisze: ↑11 sty 2023, 13:05 (...) W dodatku przez kilka miesięcy pisałem z dużo młodszą kobietą na czacie (...)
Tylko szczerze Głównie sam przed sobą.
Bo jest taki mechanizm... opisałem go kiedyś już dość dawno temu... że w momencie porzucenia, odrzucenia... otrzymania informacji o rozwodzie... nagle "odpala się" jakieś wielkie uczucie i postrzegamy kończącą się relacje jako coś cudownego i wspaniałego. Wielka miłość, jak z najpiękniejszych książek czy filmów. Choć jeszcze rok, dwa lata czy 5 lat wcześniej - wcale tak tego nie odbieraliśmy - do rozpoznania.
To też dość schematyczne. Ja też wątpiłem.
Doświadczenie jednak pokazuje, że kowalski w jakieś formie jednak prawie zawsze się pojawia.
Nigdzie się nie wyprowadzaj - to po pierwsze.
Lista Zerty - to pod drugie.
Dbaj o dzieciaki i kontakt z nimi. Ile razy byłeś na szkolnych wywiadówkach itd? Szkoła to może być mocny sojusznik, o ile byłeś zaangażowanym tatą w życie szkolne dzieci (w przypadku, gdyby faktycznie pojawiła się już jakaś droga sądowa)
Zabierz się za lektury polecane na tym forum.
Aha - i nie nastawiaj się na szybki sukces... typu: za miesiąc albo za trzy... że "będzie po staremu" - raczej nie będzie. A jak będzie, to znaczy, że rozwali się za chwilę z jeszcze większym hukiem. To praca wielomiesięczna i wieloletnia - ale zyskasz lepszą wersję siebie - a to bezcenne. I odwieś się (myślami i fizycznie) od żony - o to tak na początek.