nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: Caliope » 04 lut 2023, 0:48

Witaj, mąż jest zdiagnozowany jako uzależniony? byłaś u psychologa by móc to stwierdzić, czy to tylko domysły?

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: Ruta » 04 lut 2023, 7:19

ozeasz pisze:
03 lut 2023, 22:50
Ruta pisze:
02 lut 2023, 18:09
Witaj...
To co napisałaś może wskazywać na uzależnienie twojego męża od pornografii.Uzależnienie jest chorobą. U osoby w bliskiej relacji z osobą uzależnioną rozwija się zwykle współuzależnienie.
Ruta możesz się podzielić skąd taki wniosek?

Raptem jeden post autorki, a tu już "może" diagnoza?
Ja znalazłem tylko dwa zdania autorki na ten temat:
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Gdy myślałam, że powoli uda nam się wyjść na prostą okazało się, że mój mąż ma problem z pornografią.
oraz
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Po pewnym czasie zaszłam w ciążę, którą bardzo źle znosiłam i na tydzień przed porodem temat pornografii, onanizmu powrócił.
Może ja jestem niedomyślny, ale samo stwierdzenie że mąż ma problem, i że "później powrócił" mnie za dużo nie mówi, chyba że ja czegoś nie wiem?
Ozeaszu,
Uzależnienie i współuzależnienie wplatają ludzi w określone schematy odczuwania, zachowania, reagowania, myślenia. Powodują także konkretne straty, konkretne konflikty, specyficzne kryzysy.

Dla mnie, dla osób, które mierzą się z takimi problemami i które pogłębiają swoją wiedzę, korzystają z grup wsparcia, z doświadczeń innych osób, wiedzy specjalistów, te schematy są rozpoznawalne. Jeśli żona jest w schemacie współuzależnienia, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, jej mąż jest osobą uzależnioną.

Tiquloto, twój wpis w wielu aspektach wskazuje na współuzależnienie. Także wasza małżeńska historia i funkcjonowanie męża, wpisują się w moim odczuciu w znane mi schematy funkcjonowania małżeństw i osób dotkniętych uzależnieniem od pornografii.
Dlatego pozwoliłam sobie napisać, że możliwe, że twój mąż jest osobą uzależnioną. Nie jest to jednak pewność. Dlatego warto skorzystać z porady w poradni uzależnień, przejść się na spotkanie grupy wsparcia, na przykład Al-anon. To najlepsza weryfikacja.

Ozeaszu, wracając do twojego pytania i kwestii zasadności wskazówek przekazywanych na forum. W moim wątku wypowiadały się między innymi osoby od początku wskazujące na problem uzależnienia męża i mojego współuzależnienia i wskazujące na znane i sprawdzone rozwiązania tych problemów. (Teraz mnie to nie dziwi. Pisałam jak osoba bardzo mocno współuzależniona. Nie bez powodu. Po uszy twkiłam we współuzależnieniu. Dla osób znających problem było to widoczne jak na dłoni).

Były też osoby, które pisały, że nie można nikogo diagnozować, że wcale nie jest pewne, że to ten problem. Że twarda miłość może zaszkodzić. Że raczej potrzeba miłości, komunikacji, współpracy. Wprowadzało to z początku wiele zamętu w mojej głowie.

W relacji z osobą uzależnioną obowiązują konkretne zasady. Są to zasady twardej miłości. Wobec siebie i współmałżonka. Twarda miłość to zdrowa miłość, stawiająca granice, wymagania, szukająca prawdy. Pierwszą osobą, którą należy tak pokochać jestem ja. Należy postawić sobie wymagania, podjąć terapię, zacząć wychodzić ze swoich trudności. Stanąć w prawdzie o sobie.

Gdyby miłość, współczucie, poświęcenia i ofiarność mogły pomóc w problemie uzależnienia, mój mąż od dawna byłby zdrową osobą. To co tak osiągałam, a próbowałam wiele lat, to tylko moje zagłębianie się we współuzależnienieniu i coraz gorsze funkcjonowanie moje, dzieci, męża i coraz dalsze odchodzenie nas wszystkich od Boga.

Natomiast rozumiem twoje obiekcje, które czasem wobec twardej miłości wyrażasz. Źle zrozumiana, nie osadzona w prawdzie, miłości i szacunku do siebie i drugiej osoby, a więc bez odniesienia do Boga, może przynieść ogromne straty. Tego też doświadczyłam, gdy trafiłam na grupę, gdzie uczono mnie podróbki twardej miłości.

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 12:33

Ruta pisze:
03 lut 2023, 8:02
Moja mama także jest DDA. Związałam się z mężczyzną uzależnionym od kilku różnych rzeczy, w tym od pornografii. Są pewne schematy rodzinne, pokoleniowe, które można i warto przepracować.

Masz prawo do bezpłatnej terapii współuzależnienia w ramach NFZ, jako wnuczka pijącej osoby. To dobra wiadomość, bo są to terapie specjalistyczne, prowadzone przez doświadczone osoby. Ma się indywidualnego terapeutę. Oraz grupę wsparcia. Grupa jest bardzo ważnym elementem terapii. Sama indywidualna terapia to za mało w przypadku problemów współuzależnieniowych.

Z początku nie zdawałam sobie sprawy z wagi moich własnych problemów. Bo przy tym z jakimi dysfunkcjami żył mój mąż, ja wypadałam dobrze. Ale to były pozory.

Ja zawierzyłam się Maryi. Z prowadzeniem Mamy jest łatwiej. Dobiłam w swoim życiu ściany, gdy mój mąż mnie porzucił, a ja po roku przestałam funkcjonować. Wtedy zaczęłam Nowennę Pompejańską. Bo sama nie byłam już w stanie zrobić nic. W ciągu paru dni po rozpoczęciu nowenny trafiłam do Sycharu, potem na terapię współuzależnienia. Tak się zaczęło moje zdrowienie. Trwa do dziś. A z początku myślalam, że potrzebuję killu drobnych poprawek... :lol:

Uczę się żyć od nowa. Warto. W jakimś sensie praca nad sobą jest ciężką pracą. Ale jest też piękną przygodą. Ja z początku obawiałam się, że stracę w tych terapiach siebie, swoją tożsamość, stanę się kimś innym. Ale tak nie jest, staję się piękniejszą sobą. Za rękę z Bogiem, ze Świętymi z którymi się zaprzyjaźniłam, z Maryją jest łatwiej. Są rzeczy, które przepracowuję i takie, które są we mnie uzdrawiane. Dzieją się małe i większe cuda. To jest piękne.

Może zastanawiasz się, gdzie w tym jest mąż. Jeśli ja zacznam funkcjonować zdrowiej, mąż dostaje ode mnie najlepszy prezent - swoją szansę na zdrowie. Kocham go wciąż bardzo mocno. Ale poza moją pracą nad sobą i poza modlitwą więcej dać mu nie mogę. Wszystko ponadto byłoby niszczeniem mnie samej. I przez wiele lat tak było. Wyniszczałam siebie w relacji z mężem, bo ja chorowałam i moja miłość także chorowała.

Przestałam krzyczeć na moich bliskich. Nauczyłam się czuć swoje emocje na bieżąco i wyrażać je spokojnie. Z rzadka jeszcze stare schematy wracają. Ale szybciej sobie z nimi radzę. To nie jedyna zmiana w moim funkcjonowaniu. Ale nawet i dla tej jednej zmiany warto było pracę nad sobą podjąć.
Podziwiam za zmianę swojego zycia. Dodatkowo jest to bardzo pokrzepiające :)

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 12:38

nałóg pisze:
03 lut 2023, 9:58
Ty atakujesz....on ucieka i "zamraża" się bo to nowa postawa po ujawnieniu wchodzenia w pornografię i poboczne relacje.
Tak, tak to wygląda. Ale nie od zawsze tak było. W pewnym momencie człowiek już po prostu nie wytrzymuje. Nawet przy normalnych sytuacjach stresowych, w których chcesz coś wytłumaczyć, rozwiązać jakieś nieporozumienie, konflikt byl ten sam schemat - cisza, nie odzywanie się.

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 12:56

Firekeeper pisze:
03 lut 2023, 22:43

Ciężko o komunikację i dobrą relację z osobą, która milczy lub karze ciszą. A druga strona reaguje emocjonalnie. Znam to. Ja się nakręcałam, chciałam rozmawiać, wyjaśniać, rozłożyć na czynniki pierwsze, a mąż milczał lub po moim długich emocjonalnych wywodach wybuchał. W takim stanie nie da się nic wyjaśnić ani dogadać. A już tym bardziej liczyć na szczere przeprosiny. Raczej takie słowa typu ,, ok dobra masz rację, przepraszam, możemy już to skończyć" ,, Co się będę odzywał skoro Ty i tak wiesz lepiej" padają aby zakończyć dialog z drugą osobą i zamknąć się na nią.

O to mi chodziło pisząc to zdanie. Mam nadzieję, że teraz jest trochę bardziej zrozumiała moja wypowiedź.
Dokładnie tak to właśnie wygląda u nas. Sama tego lepiej nie potrafiłam opisać.
Ktoś mógłby powiedzieć atakujesz to potem masz cisze. Ale naprawdę trudno jest ciągle trzymać emocje na wodzy gdy ciągle ktoś milczy lub kara ciszą. Nie należę do osób, które stale potrzebują kontaktu ale minimum rozmów z człowiekiem, który miał być moja bratnią duszą fajnie byłoby mieć. Zwłaszcza, że nie mieszkamy blisko rodziny ani znajomych. W tej sytuacji każdy z nas jest sam jak palec.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2023, 14:03 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 13:16

ozeasz pisze:
03 lut 2023, 22:50
Ruta pisze:
02 lut 2023, 18:09
Witaj...
To co napisałaś może wskazywać na uzależnienie twojego męża od pornografii.Uzależnienie jest chorobą. U osoby w bliskiej relacji z osobą uzależnioną rozwija się zwykle współuzależnienie.
Ruta możesz się podzielić skąd taki wniosek?

Raptem jeden post autorki, a tu już "może" diagnoza?
Ja znalazłem tylko dwa zdania autorki na ten temat:
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Gdy myślałam, że powoli uda nam się wyjść na prostą okazało się, że mój mąż ma problem z pornografią.
oraz
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Po pewnym czasie zaszłam w ciążę, którą bardzo źle znosiłam i na tydzień przed porodem temat pornografii, onanizmu powrócił.
Może ja jestem niedomyślny, ale samo stwierdzenie że mąż ma problem, i że "później powrócił" mnie za dużo nie mówi, chyba że ja czegoś nie wiem?
Faktem jest, że to jest główny powód stracenia do męża zaufania. Dla mnie nie liczy się tak naprawdę czy te sytuacje zostaną "nazwane" medycznym słowem jako uzależnienie czy nie. Dla mnie liczy się to, że coś takiego miało miejsce i że po tym jak mi coś obiecał słowa nie dotrzymał.

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 13:34

Sefie pisze:
03 lut 2023, 23:43

W moim przypadku jest to system samoobrony, nie chcę powiedzieć że uciekam w swój świat ale wycofując się z rozmowy i stawiając granicę w jej niekontynuowaniu się chronię, chronię też żonę przed moją potencjalną reakcją odwetową.

Abstrahując od podłoża ... od zony oczekiwałbym wtedy przyjęcia przez nią dwóch założeń. Po pierwsze wycofania się z rozmowy w emocjach nieadekwatnych do sytuacji, po drugie prawo do dania mi przeżywania moich własnych emocji i uszanowania tego w jaki sposób te emocje przeżywam, jeśli jestem zmuszony przeżywać je sam.
Chciałabym usłyszeć takie słowa od mojego męża.
Może wtedy potrafłabym zrozumieć, że mnie nie olewa tylko, że też przeżywa to ale w swój sposób.

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: ozeasz » 04 lut 2023, 13:40

tiqulota pisze:
04 lut 2023, 12:38
nałóg pisze:
03 lut 2023, 9:58
Ty atakujesz....on ucieka i "zamraża" się bo to nowa postawa po ujawnieniu wchodzenia w pornografię i poboczne relacje.
Tak, tak to wygląda. Ale nie od zawsze tak było. W pewnym momencie człowiek już po prostu nie wytrzymuje. Nawet przy normalnych sytuacjach stresowych, w których chcesz coś wytłumaczyć, rozwiązać jakieś nieporozumienie, konflikt byl ten sam schemat - cisza, nie odzywanie się.
No właśnie, nie wiemy kto pierwszy nie wytrzymał, mamy tutaj Twoją wersję rzeczywistości, widzianą Twoimi oczami, interpretowaną Twoim umysłem, przesiewaną Twoimi filtrami.

Warto żebyś miała tego świadomość, mąż prawdopodobnie widzi inaczej.

Nie wiem czy jest jedyny i prawidłowy sposób na rozwiązywanie konfliktów, często sie słyszy, sam w to wierzę że jest to rozmowa, tylko jest jeden warunek, do tej rozmowy obustronnie należy podejść z szacunkiem i uważnością. Dociskanie drugiego, wymuszanie odpowiedzi, stanowiska nie wiem czy jest efektywne. Wreszcie każdy z nas ma inną wrażliwość, potrzeby, temperament, albo chociażby lęki z którymi niekoniecznie umie sobie poradzić szczególnie pod presją, wreszcie wolność i związane z nią granice.

Kiedy zaś naciska współmałżonek, teoretycznie osoba mi najbliższa, to mogę mieć wrażenie że jestem pod ścianą, zapędzony w "kozi róg" i zareagować instynktownie, jak zwierzę, agresją która przykrywać może lęk i inne trudne emocje w danej chwili.

Jeśli dobrze zrozumiałem to jesteś tutaj bo już w Twojej ocenie dużo się zadziało i nie dajesz sobie rady z "innością" męża, oby to prowadziło do pracy nad sobą, a nie ocenianiem i przypisywaniem win tej drugiej stronie jak to ma miejsce w wielu wątkach, bo po prostu tej osoby, Twojego męża tu nie ma.

A naprawdę pojawienie się drugiej strony i publiczny dialog, m.in. tutaj na forum, w mojej ocenie zmienia ogląd sytuacji, było tu parę przypadków właśnie tego rodzaju.

W ogniskach też pojawiają sie w którymś momencie współmałżonkowie i okazuje sie że nie zawsze jest to tak czarno-białe jak przekazywała tylko jedna strona, choćby miała najlepsze intencje.

Dlatego z mojej strony jest prośba, by nie skupiać się na osobie męża a na sobie, własnych potrzebach, na tym czego Ty potrzebujesz na ten czas i na strategii jak to osiągnąć nie tracąc tego na czym Ci zależy, nie zaogniając konfliktu, nie pogłębiając kryzysu, tym bardziej że to będzie służyć Tobie i pośrednio małżeństwu.

Dziel się tym co się dzieje w Tobie, odsiewając fakty od tego jak Ty to widzisz, bo naturalne jest że każdy z nas "filtruje" kolokwialnie mówiąc po swojemu, trzeba dużej świadomości siebie, by to zauważyć i brać pod uwagę, by to nie wykrzywiało właśnie tych faktów, zdarzeń które miały, mają miejsce. Tym bardziej że zwykle emocje mają wielki wpływ na percepcję w tym wszystkim, a jak sama podkreślasz człowiek w którymś momencie nie wytrzymuje i może nastąpić eskalacja.

Warto sie starać się być tu i teraz, nie w przeszłości i nie w przyszłości, być uważnym tu i teraz na siebie i na tym co słyszymy od drugiej osoby, warto używać komunikatu "ja" nie "ty", to pozwala na większą empatię i wrażliwość w tym i tak trudnym dziele jakim jest komunikacja z druga osobą.

Pozdrawiam serdecznie i życzę pogody ducha.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: Firekeeper » 04 lut 2023, 13:54

Sefie pisze:
03 lut 2023, 23:43

W moim małżeństwie co jakiś czas przerabia się podobny schemat.
Podłożem jest depresja żony i jej stany lękowe.
Jakiś czas jest fajnie, wesoło, namiastki małżeństwa ale małżonka potrafi się odpalić ze swoimi stanami a ja staję się celem zastępczym do wyładowania swoich frustracji i leków.

Taki chłopiec do bicia.
Sefie w takiej sytuacji jak najbardziej masz prawo powiedzieć STOP i wyjść. Też taką metodę stosuję.

I jeśli ja też chociaż już dawno nie miałam jak najbardziej wskazane jest żeby mąż mnie zostawił na jakiś czas aż ochłonę. Nie chcę żeby ktokolwiek był przeze mnie traktowany jak worek treningowy.

Karanie ciszą albo stonewalling to zupełnie co innego. Chodzi o to, że w spokojnej rozmowie próbujesz coś wyjaśnić, przedstawić swoje racje i mimo wznoszenia się na wyżyny komunikacji nie jesteś wstanie z tą osobą nic wyjaśnić, bo jest bierna, albo kompletnie unika rozmowy. Jest zamknięta na relację z Tobą. To tak jak mówić do ściany. A to powoduje, że frustracja wtedy rośnie i rośnie i mur między obojgiem również. I emocji przy tym jest co raz więcej. A im więcej emocji tym gorzej.
tiqulota pisze:
04 lut 2023, 12:38
nałóg pisze:
03 lut 2023, 9:58
Ty atakujesz....on ucieka i "zamraża" się bo to nowa postawa po ujawnieniu wchodzenia w pornografię i poboczne relacje.
Tak, tak to wygląda. Ale nie od zawsze tak było. W pewnym momencie człowiek już po prostu nie wytrzymuje. Nawet przy normalnych sytuacjach stresowych, w których chcesz coś wytłumaczyć, rozwiązać jakieś nieporozumienie, konflikt byl ten sam schemat - cisza, nie odzywanie się.
Ja nauczyłam się, że jeśli chcę porozmawiać o sytuacjach trudnych z mężem muszę odczekać, aż opadną mi emocje. Jeśli robię to od razu to mój przekaz jest niejasny. Brzmi dla mojego męża jak bełkot. Wypowiadam wtedy dużą ilość słów, pytań. Nie zdąży odpowiedzieć, a ja zaczynam z kolejnym. Przerywam mu. On się wkurza. Ja się wkurzam, że on się wkurza. A potem to już nie rozmawiamy o głównym temacie tylko kłócimy się o wszystko aż mój mąż wysiada i nie odzywa się. Zalewałam męża wręcz emocjami. Płakałam podczas rozmowy, rzucałam się. To dla niego było za dużo dlatego się zamykał. Przyjmował postawę obronną.

Teraz robię pauzę. Wychodzę przemyśleć sytuację. Obgadać sama ze sobą. Zadaje sobie różne pytania. Czekam aż emocje opadną. Dopiero jak już wiem dlaczego coś się stało, co chcę wyjaśnić. Staram się ułożyć prosty komunikat. I przekazuję go mężowi. Ale zanim zaczęłam to robić musiałam zająć się własnymi emocjami, z którymi sobie nie radziłam.

Musisz się zastanowić jak wygląda Twój sposób komunikowania się.

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: ozeasz » 04 lut 2023, 14:35

Firekeeper pisze:
03 lut 2023, 22:43
ozeasz pisze:
03 lut 2023, 21:16
Firekeeper pisze:
02 lut 2023, 13:16
I nie wierz w przeprosiny i obietnice. I tak są nic nie warte. Zwłaszcza jeśli są tylko po to, by na jakiś czas ukryć przed Tobą prawdę.
Serio, a skąd założenie; on jest zły a ja dobra?

Skąd domniemanie, że to jest by ukryć prawdę, dla mnie to raczej nie będzie prowadzić do porozumienia, chyba że cel jest inny?

Założenie w komunikacji, że ty jesteś nie w porządku, to ja jestem w porządku prowadzi raczej co najmniej do nieporozumienia i antagonizmów.
Ozeaszu odniosłam swoją wypowiedź do tych fragmentów. To nie jest założenie, że ktoś jest lepszy czy gorszy. A już tym bardziej dobry czy zły. Tylko, że na pewnym etapie to nie przeprosiny i obietnice są potrzebne, a realne zmiany w drugim współmałżonku.

Firekeeper mówisz o tym że to nie jest założenie, ale ja to nadal tak odbieram.

Gdybyś mi wprost powiedziała że:" moje przeprosiny i obietnice są nic nie warte oraz to że fałszuje żeby coś ukryć, to najprawdopodobniej albo bym dał sobie spokój z rozmową która z góry jest oceniona jak i moje intencje albo kiedyś tak potraktowany bym się odgryzł.

Tu nie ma męża autorki, nie uważasz że w taki sposób pisząc wzmacniasz jej i tak emocjonalne widzenie męża.

Notabene moja żona również prawie trzydzieści lat temu wiedziała jakie były moje pobudki do zmiany, wielokrotnie mi o tym mówiła, ja pracuje nad sobą do dzisiaj ona zaś jeszcze do niedawna parę lat wstecz nosiła prawdopodobnie ten obraz, już dawno uznałem że nie warto poruszać tego tematu, ale sama świadomość że żona wie lepiej jakie są moje intencje, pobudki jest co najmniej demotywująca, jeśli nie destruktywna?

Firekeeper pisze:
03 lut 2023, 22:43
Mnie mąż również przepraszał i obiecywał. Ba nawet przyrzekał na mnie i na dzieci, że on mnie nie oszukuje, że nie jest jak myślę. A prawda była inna. Ja też na pewnym etapie mówiłam mu żeby przyznał się i przeprosił to wystarczy. Nie wystarczy. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi uzależnienie.
Rozumiem że coś się zdarzyło co ma wpływ na Twoje postrzeganie, jednak ja staram się nie szufladkować, nawet jeśli ktoś coś zrobił wczoraj dzisiaj jest nowy dzień i nowa szansa. Dzisiaj jesteśmy inni, co odbieram też z Twoich słów w moim rozumieniu to też takie: i tak się nie zmienisz, to jak łatka z którą niektórym trudno do końca życia sobie poradzić, a to może stygmatyzować, odbierać siły, słowa mogą zranić, mogą sprawić że "dostaniesz skrzydła" a mogą sprawić że rozbijesz sie o ziemię. Słowa mają moc. Oczywiście to mój-subiektywny ciągle odbiór bo i mający też źródło we własnych przeżyciach.
Firekeeper pisze:
03 lut 2023, 22:43
Ciężko o komunikację i dobrą relację z osobą, która milczy lub karze ciszą. A druga strona reaguje emocjonalnie. Znam to. Ja się nakręcałam, chciałam rozmawiać, wyjaśniać, rozłożyć na czynniki pierwsze, a mąż milczał lub po moim długich emocjonalnych wywodach wybuchał. W takim stanie nie da się nic wyjaśnić ani dogadać. A już tym bardziej liczyć na szczere przeprosiny. Raczej takie słowa typu ,, ok dobra masz rację, przepraszam, możemy już to skończyć" ,, Co się będę odzywał skoro Ty i tak wiesz lepiej" padają aby zakończyć dialog z drugą osobą i zamknąć się na nią.
Tutaj w sumie sama sobie odpowiedziałaś czemu ta komunikacja nie działała, chciałbym tylko zwrócić uwagę na słowa: milczy lub karze ciszą.
Czemu na to zwracam uwagę i jest to dla mnie istotne? Bo i z autopsji ale również z obserwacji widziałem, doświadczałem jak takie domniemanie-interpretacja kształtuje myślenie, a ono wybrzmiewa oczekiwaniami i emocjami w konfrontacji z inną rzeczywistością, taką niepodporządkowaną mojemu światu (wartości choćby), zaś "światów" może być tyle ile ludzi.

W kluczu NVC to mocna ocena, każdy jest wolny, nie każdy musi rozmawiać, nie każdy do tej rozmowy dojrzewa w takim samym tempie(bo i potrzeby oraz emocje nieraz inne), nie każdy może chcieć rozmawiać choćby z braku zaufania. Te słowa też odczytuję jako komunikat: Ty nie jesteś ok, ja jestem ok, tym bardziej w kontekście Twojej dalszej wypowiedzi. Zachęcam do wysłuchania konferencji: Duchowość programu "12 kroków ku pełni życia" - ks. prof. dr hab. Romuald Jaworski, byłem na tych rekolekcjach, bardzo mi to pomogło zmienić moje postrzeganie.
Firekeeper pisze:
03 lut 2023, 22:43
O to mi chodziło pisząc to zdanie. Mam nadzieję, że teraz jest trochę bardziej zrozumiała moja wypowiedź.
Zwykle czytając Twoje wpisy widzę jak wiele pracy włożyłaś w to żeby pracować nad sobą, pamiętam Twoje dużo wcześniejsze wypowiedzi i różnicę między tamtą i tą Firekeeper, nieraz czytam z ochotą te posty, to co napisałem nie ma na celu wytykania a jest podzieleniem się (moim odbiorem powyższych wypowiedzi do których się odniosłem) wobec którego równie dobrze możesz przejść obok i zapomnieć.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: ozeasz » 04 lut 2023, 15:02

tiqulota pisze:
04 lut 2023, 13:16
ozeasz pisze:
03 lut 2023, 22:50
Ruta pisze:
02 lut 2023, 18:09
Witaj...
To co napisałaś może wskazywać na uzależnienie twojego męża od pornografii.Uzależnienie jest chorobą. U osoby w bliskiej relacji z osobą uzależnioną rozwija się zwykle współuzależnienie.
Ruta możesz się podzielić skąd taki wniosek?

Raptem jeden post autorki, a tu już "może" diagnoza?
Ja znalazłem tylko dwa zdania autorki na ten temat:
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Gdy myślałam, że powoli uda nam się wyjść na prostą okazało się, że mój mąż ma problem z pornografią.
oraz
tiqulota pisze:
02 lut 2023, 0:57
Po pewnym czasie zaszłam w ciążę, którą bardzo źle znosiłam i na tydzień przed porodem temat pornografii, onanizmu powrócił.
Może ja jestem niedomyślny, ale samo stwierdzenie że mąż ma problem, i że "później powrócił" mnie za dużo nie mówi, chyba że ja czegoś nie wiem?
Faktem jest, że to jest główny powód stracenia do męża zaufania. Dla mnie nie liczy się tak naprawdę czy te sytuacje zostaną "nazwane" medycznym słowem jako uzależnienie czy nie. Dla mnie liczy się to, że coś takiego miało miejsce i że po tym jak mi coś obiecał słowa nie dotrzymał.
Myślę że potrafię to zrozumieć, przeżywałem podobne dylematy, nie chcę pisać że Cię rozumiem, bo nie wiem czy tak jest, a to będzie tylko moje przekonanie nie fakt.

Sam doświadczyłem wielu sytuacji w których spowodowałem utratę zaufania do mnie jak i takich w których traciłem go wobec innych, choćby żony.

Dzisiaj wiem, uwierzyłem Rosenbergowi poznając "NVC" kiedy mówił że ludzie nie komunikują nic innego jak: proszę i dziękuję, za to forma tych komunikatów zwykle jest tragiczna.

Moja historia jest tutaj, na starym forum, 2011rok, żona miała wielu partnerów w trakcie naszego małżeństwa.

Na początku zawalił mi się świat, potem, po czasie, przyszła refleksja.

Omawiana z Bogiem prowadzi mnie do pojmowania miłości tak jak sam zostałem umiłowany.

Dzisiaj już nie mówię: bo żona...

Kocham ją z całego serca mimo że jest ono małe i słabe, dzisiaj szukam spójności między sercem a rzeczywistością, jeśli kocham to staram się być miłością, okazywać to w sposób jasny i konkretny, jeśli kocham to mój wybór, jeśli.

Daję zarazem pełną wolność bo nikt nie może panować nad drugim, nawet Bóg tego nie robi a tylko zaprasza do budowania więzi dając możliwość nam powiedzenia: nie.

To nie jest łatwe, bo miłość nie jest łatwa, dzisiaj już to widzę lepiej.

łatwo kogoś zrazić, urazić, sama o tym napisałaś, a więź małżeńska jest szczególnym gruntem podatnym ze względu na jej szczególny charakter.

Tym bardziej warto być uważnym na siebie nawzajem, a z autopsji podpowiem że warto widzieć w drugim po prostu człowieka, który nie jest doskonały a zwykle błądzący i raniący. Bo ranimy innych niestety nawet o tym nie wiedząc. Widząc w drugim "supermena" nakładamy na niego ciężar nie do uniesienia.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: nałóg » 04 lut 2023, 15:06

Ponieważ przewija się w wątku określenie „ dialog” i „ komunikacja” to chciałbym uczulić że do dialogu potrzebne są przynajmniej 2 strony a komunikacja może być nawet jednostronna np .monolog i wylewanie żali wobec współmałżonka jest komunikacją lecz nie koniecznie dialogiem .PD

tiqulota
Posty: 10
Rejestracja: 31 sty 2023, 4:11
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: tiqulota » 04 lut 2023, 15:44

ozeasz pisze:
04 lut 2023, 13:40
tiqulota pisze:
04 lut 2023, 12:38
nałóg pisze:
03 lut 2023, 9:58
Ty atakujesz....on ucieka i "zamraża" się bo to nowa postawa po ujawnieniu wchodzenia w pornografię i poboczne relacje.
Tak, tak to wygląda. Ale nie od zawsze tak było. W pewnym momencie człowiek już po prostu nie wytrzymuje. Nawet przy normalnych sytuacjach stresowych, w których chcesz coś wytłumaczyć, rozwiązać jakieś nieporozumienie, konflikt byl ten sam schemat - cisza, nie odzywanie się.
No właśnie, nie wiemy kto pierwszy nie wytrzymał, mamy tutaj Twoją wersję rzeczywistości, widzianą Twoimi oczami, interpretowaną Twoim umysłem, przesiewaną Twoimi filtrami.

Warto żebyś miała tego świadomość, mąż prawdopodobnie widzi inaczej.

Nie wiem czy jest jedyny i prawidłowy sposób na rozwiązywanie konfliktów, często sie słyszy, sam w to wierzę że jest to rozmowa, tylko jest jeden warunek, do tej rozmowy obustronnie należy podejść z szacunkiem i uważnością. Dociskanie drugiego, wymuszanie odpowiedzi, stanowiska nie wiem czy jest efektywne. Wreszcie każdy z nas ma inną wrażliwość, potrzeby, temperament, albo chociażby lęki z którymi niekoniecznie umie sobie poradzić szczególnie pod presją, wreszcie wolność i związane z nią granice.

Kiedy zaś naciska współmałżonek, teoretycznie osoba mi najbliższa, to mogę mieć wrażenie że jestem pod ścianą, zapędzony w "kozi róg" i zareagować instynktownie, jak zwierzę, agresją która przykrywać może lęk i inne trudne emocje w danej chwili.

Jeśli dobrze zrozumiałem to jesteś tutaj bo już w Twojej ocenie dużo się zadziało i nie dajesz sobie rady z "innością" męża, oby to prowadziło do pracy nad sobą, a nie ocenianiem i przypisywaniem win tej drugiej stronie jak to ma miejsce w wielu wątkach, bo po prostu tej osoby, Twojego męża tu nie ma.

A naprawdę pojawienie się drugiej strony i publiczny dialog, m.in. tutaj na forum, w mojej ocenie zmienia ogląd sytuacji, było tu parę przypadków właśnie tego rodzaju.

W ogniskach też pojawiają sie w którymś momencie współmałżonkowie i okazuje sie że nie zawsze jest to tak czarno-białe jak przekazywała tylko jedna strona, choćby miała najlepsze intencje.

Dlatego z mojej strony jest prośba, by nie skupiać się na osobie męża a na sobie, własnych potrzebach, na tym czego Ty potrzebujesz na ten czas i na strategii jak to osiągnąć nie tracąc tego na czym Ci zależy, nie zaogniając konfliktu, nie pogłębiając kryzysu, tym bardziej że to będzie służyć Tobie i pośrednio małżeństwu.

Dziel się tym co się dzieje w Tobie, odsiewając fakty od tego jak Ty to widzisz, bo naturalne jest że każdy z nas "filtruje" kolokwialnie mówiąc po swojemu, trzeba dużej świadomości siebie, by to zauważyć i brać pod uwagę, by to nie wykrzywiało właśnie tych faktów, zdarzeń które miały, mają miejsce. Tym bardziej że zwykle emocje mają wielki wpływ na percepcję w tym wszystkim, a jak sama podkreślasz człowiek w którymś momencie nie wytrzymuje i może nastąpić eskalacja.

Warto sie starać się być tu i teraz, nie w przeszłości i nie w przyszłości, być uważnym tu i teraz na siebie i na tym co słyszymy od drugiej osoby, warto używać komunikatu "ja" nie "ty", to pozwala na większą empatię i wrażliwość w tym i tak trudnym dziele jakim jest komunikacja z druga osobą.

Pozdrawiam serdecznie i życzę pogody ducha.
Dlatego cieszę się, że jest takie miejsce, w którym mogę poznać opinię innych ludzi, rowniez drugiej strony i próbować zrozumieć niektóre sprawy. Zdaje sobie sprawę, że mojego męża tu nie ma moim celem nie jest przypisywanie tylko i wyłącznie jemu win, i ja i on popełniamy błędy, chciałam tylko przedstawić jak ja to widzę i jaki to ma wpływ na mnie a wiadomo że mąż mógłby mieć inne postrzeganie sytuacji. Dziękuję za wszelkie sugestie od każdego, który się tu wypowiedział ponieważ każda wypowiedź coś wniosła. Postaram się teraz za Waszymi radami wykonać ruch w kierunku pracy nad sobą, spróbować nie patrzeć w przeszlość, tak jak napisałeś mieć wiekszą empatię i wrażliwosc, która gdzieś po drodze się zagubiła, uporządkować emocje..

Jak to się mówi Nowy Rok nowa ja :D :lol:

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: Firekeeper » 04 lut 2023, 18:34

Mam odczucie, że to offtop się zrobił, a chciałam Ozeasz odpowiedzieć Tobie.
ozeasz pisze:
04 lut 2023, 14:35

Gdybyś mi wprost powiedziała że:" moje przeprosiny i obietnice są nic nie warte oraz to że fałszuje żeby coś ukryć, to najprawdopodobniej albo bym dał sobie spokój z rozmową która z góry jest oceniona jak i moje intencje albo kiedyś tak potraktowany bym się odgryzł.
Nie no to jest jasne. Ale jest różnica pomiędzy szczerymi przeprosinami, a automatycznymi w celu po prostu zakończenia konfliktu, które nic nie zmieniają. Jeśli osoba zostaje nakryta na pornografii i przeprasza, a później tydzień przed porodem robi to samo. To jakie znaczenie mają kolejne przeprosiny i obietnice? Jeśli ma koleżankę z którą ma zerwać kontakt, a okazuje się że dalej ma. Przeprosiny coś dadzą?
Tu nie ma męża autorki, nie uważasz że w taki sposób pisząc wzmacniasz jej i tak emocjonalne widzenie męża.
Być może taki mógł być tego skutek. Wiesz, że ja takich przeprosin i koleżanek dużo miałam w ciągu małżeństwa. I moja tolerancja na zachowania męża i cierpliwość była co raz większa, destrukcyjnym kosztem mnie. W pewnym momencie trzeba sobie zdać sprawę, że to nie przeprosiny są potrzebne, a zmiany. Realne. Siebie samego lub drugiej osoby jeśli tego chce.
Notabene moja żona również prawie trzydzieści lat temu wiedziała jakie były moje pobudki do zmiany, wielokrotnie mi o tym mówiła, ja pracuje nad sobą do dzisiaj ona zaś jeszcze do niedawna parę lat wstecz nosiła prawdopodobnie ten obraz, już dawno uznałem że nie warto poruszać tego tematu, ale sama świadomość że żona wie lepiej jakie są moje intencje, pobudki jest co najmniej demotywująca, jeśli nie destruktywna?
Rozumiem. Też przez tyle lat uważałam, że wiem lepiej od męża co mu jest potrzebne. Co nim kieruje i w ogóle co myśli.
Rozumiem że coś się zdarzyło co ma wpływ na Twoje postrzeganie, jednak ja staram się nie szufladkować, nawet jeśli ktoś coś zrobił wczoraj dzisiaj jest nowy dzień i nowa szansa. Dzisiaj jesteśmy inni, co odbieram też z Twoich słów w moim rozumieniu to też takie: i tak się nie zmienisz, to jak łatka z którą niektórym trudno do końca życia sobie poradzić, a to może stygmatyzować, odbierać siły, słowa mogą zranić, mogą sprawić że "dostaniesz skrzydła" a mogą sprawić że rozbijesz sie o ziemię. Słowa mają moc. Oczywiście to mój-subiektywny ciągle odbiór bo i mający też źródło we własnych przeżyciach.
Tak opieram to na moich przeżyciach. Zwłaszcza na tylu latach małżeństwa, gdzie zamiast zająć się swoim współuzależnieniem i zacząć stawiać granice ja czekałam aż mąż się zmieni. W toku tego czekania. Tolerowałam za dużo. Mój mąż również zostawił mnie w szpitalu samą z dzieckiem i kiedy ja go tłumaczyłam, bo przecież daleko, po co będzie ciągle przyjeżdżał, dam sobie radę, on spędzał całą noc w porno, a w dzień odsypiał. I takich sytuacji było co raz więcej, bo ja byłam co raz bardziej uzależniona i pozwalałam na to. Mąż przepraszał, a ja zaczynałam nasz miesiąc miodowy. Jeszcze do niedawna myślałam, że jestem wyjątkowa, bo tyle dałam mężowi szans i wytrzymałam, a ja po prostu byłam współuzależniona. Ale tyle lat temu wiele ludzi próbowało mi to wytłumaczyć, a ja naiwnie myślałam, że dobrocią, cierpliwością i wielką miłością wyleczę męża.

,,Dziś jest nowy dzień nowa szansa". No właśnie tak spędziłam tyle lat na dawaniu szansy i na frustracji, kiedy po raz kolejny mąż jej nie wykorzystywał. W pewnym momencie trzeba sobie zdać sprawę, że to już nie jest normalne i postawić granicę.

I nie, męża nie skreślam. Nie usłyszy ode mnie, wszystkich demotywujących i poniżających go słów. Ale uczę się go kochać mądrze, a nie naiwnie.
W kluczu NVC to mocna ocena, każdy jest wolny, nie każdy musi rozmawiać, nie każdy do tej rozmowy dojrzewa w takim samym tempie(bo i potrzeby oraz emocje nieraz inne), nie każdy może chcieć rozmawiać choćby z braku zaufania. Te słowa też odczytuję jako komunikat: Ty nie jesteś ok, ja jestem ok, tym bardziej w kontekście Twojej dalszej wypowiedzi. Zachęcam do wysłuchania konferencji: Duchowość programu "12 kroków ku pełni życia" - ks. prof. dr hab. Romuald Jaworski, byłem na tych rekolekcjach, bardzo mi to pomogło zmienić moje postrzeganie.
Nie za bardzo rozumiem wypowiedź powyżej. Ale zgadzam się z nią. Do tego się staram stosować w relacji z mężem. Nie zmuszam go już do rozmów. Daję mu czas. Czekam aż sam będzie chciał. Wycofuję się kiedy rozmowa zamienia się w kłótnię. Staram się, żeby nie rozmawiać z nim pod wpływem emocji. Traktuję go jak partnera, a nie jak kiedyś z góry.

Wysłucham. Dzięki za polecenie. Czuję, że będzie dla mnie na czasie.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: nierozwiązane problemy, pornografia, brak uczciwości

Post autor: Ruta » 05 lut 2023, 14:22

Dziękuję za tą rozmowę. W moim odczuciu nie jest offtopowa, bo dotyczy spraw w kryzysie najistotniejszych: jak kochać w prawdzie małżonka, który okłamuje, rani, który wikła się w zachowania godzące w małżeństwo, w jedność małżonków?

Choć można odnieść wrażenie, że zbliżamy się do tematu z przeciwnych stron, to osobiście jestem przekonana, że miłość wobec osoby w kryzysie określana "twardą", jest miłością ofiarną.

W jakimś sensie łatwiej było mi przez wiele lat tolerować szkodliwe zachowania męża, wybaczać, przyjmować przeprosiny i obietnice. Znacznie trudniej było stanąć w prawdzie, nazwać zdradę zdradą, pornografię pornografią. Znacznie trudniej niż przyjąć kolejne przeprosiny, było stanowczo przeciwstawić się krzywdzącym mnie i dzieci zachowaniom, na przykład upijaniu się przez męża, popalaniu trawki, kłamstwom.

Myślę, że twarda miłość jest mylnie kojarzona z porzucaniem osoby uzależnionej, odwracaniem się. A to nie na tym polega.

Firekeeper dobrze opisała zmiany jakie się wprowadza, gdy małżonek jest w kryzysie osobistym, w ramach twardej miłości. To są zmiany we własnym sposobie reagowania, własnych emocjach, własnych zachowaniach. Nie ma tu odrzucania osoby, ale jest niezgoda na krzywdę, na destrukcję, realizowana w taki sposób, który nie narusza godności małżonka, z szacunkiem do niego. Ale też jest zgoda na upadki męża, na jego słabości, nie robienie z drugiego człowieka herosa.

To jest ogrom pracy do wykonania ze sobą, do wyjścia ze swoich współuzależnionych zachowań. Nie znam innej motywacji do wykonywania tak ogromnej, trudnej pracy, niż miłość. Jeśli w tym wszystkim opieramy się na relacji z Bogiem, pozostajemy w duchu miłości. Miłość sprzeciwia się krzywdzie, złu.
***

Dziś wspomnienie błogosławionej Elżbiety Canorri Mora, wiernej małżonki. Warto nie tylko poprosić ją o wstawiennictwo, ale też zagłębić się w jej historię.

W wielu skrótowych materiałach o niej, także na stronach parafialnych, katolickich czytamy, że błogosławiona Elżbieta "z pokorą znosiła wszystkie cierpienia ze strony męża". Ukazuje się jej postawę nawet jako naiwną, co opatrywane jest dodatkowo komentarzem, że nie jest to zachętą dla współczesnych kobiet, do pozostawania w "toksycznym związku".

Historia życia tej błogosławionej jest bardziej złożona i jest w niej wiele elementów tego, co dziś zostałoby nazwane twardą miłością, włącznie w wytoczeniem mężowi procesu sądowego. Jest też miejsce na własny rozwój, na aktywność społeczną, wychowanie dzieci, pracę zawodową, relacje z ludźmi. Elżbieta była osobą niezwykle aktywną, prowadzącą aktywne i wartościowe życie. A siłę do aktywnego życia w tak trudnej relacji z krzywdzącym ją małżonkiem, w kłopotach finansowych, jakie mąż sprowadzał na rodzinę, czerpała z wciąż pogłębianej relacji z Bogiem. Twardą miłość stosowała przede wszystkim wobec siebie i w drugiej kolejności wobec małżonka. Ja odnajduję w historii jej życia mnóstwo pokory, ale ani cienia naiwności.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości