Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jozef
Posty: 2
Rejestracja: 05 lut 2023, 19:22
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: jozef »

Witajcie.
Bardzo się cieszę że Bóg mnie tutaj skierował, bo już samo uświadomienie sobie że moja sytuacja jest jedną z wielu podobnych, dodaje otuchy i siły. Troszkę już poczytałem i wdrażam w życie niektóre mechanizmy, ale jest bardzo trudno więc postanowiłem opisać po krótce moją historię, choćby po to żeby wyżalić się i może poddać pod osąd to co u mnie się dzieje, osobom niezwiązanym z moim otoczeniem. Znajomi i rodzina wcale nie pomagają, bo tak naprawdę nie rozumieją mojej sytuacji.
Do rzeczy..
Znamy się z żoną ponad 20 lat, jesteśmy 8 lat po ślubie, potomek ma 7 lat. Piękne, duże mieszkanie z ogródkiem, kot którego wszyscy kochają, brak problemów finansowych. Wygląda pięknie prawda ?
Jakieś pół roku temu, małżonka poinformowała mnie że nie jest w tym małżeństwie szczęśliwa, a ona ma prawo do szczęścia, więc chce rozwodu. Świat mi runął w jednej sekundzie. Załamka total, całe dnie spędzałem w osobnym pokoju, spałem (albo raczej nie spałem) od tego momentu również osobno, jadłem niewiele. W zasadzie byłem w stanie tylko ogarnąć się na te chwile kiedy zajmowałem się synusiem. Potem rozklejka u siebie i tak do kolejnych momentów z dzieckiem.
Powodem rozwodu miała być moja zbyt powściągliwa uczuciowość, traktowanie żony jak powietrze, brak komplementów, pochwał itp itd.. a że żona ma duże kompleksy na punkcie swojego wyglądu (całkowicie niesłusznie) to brakowało jej mojego wsparcia. W zasadzie jedyne momentu kiedy okazywałem uczucie to sex, ale pewnie zbyt rzadko (2-3x w miesiącu). Cóż, rutyna, zajęty swoimi sprawami, kobieta często niechętna do czegokolwiek, to dawałem spokój i się po prostu oddalaliśmy, tak trwaliśmy.
Wiem też że jest kowalski, ale ona twierdzi że to tylko przyjaźń.. z tym że kolega kowalskiego powiedział mi, że ów kowalski kocha moją żonę, co więcej żona o tym wie. Ich spotkania nie były może regularne, ale były.
Powiedziałem że zgadzam się na rozwód, że się wyprowadzę (mieszkanie jest jej, kupione za pieniądze od jej rodziców, mamy rozdzielność).
Nie chciałem z nią walczyć. W tamtym momencie nie miałem siły, byłem załamany, a dodatkowo przecież jeszcze jest dzieciak, którego kocham najbardziej na świecie.. przecież nie przekroimy go w pół.. ale cóż. Kobieta mnie nie chce, nikogo na siłę nie zatrzymam.
Chodziłem, błagałem.. zmiękła, powiedziała "okej - spróbujmy", ale trzymała na dystans, ciężko było mi wtedy być lepszym dla niej skoro i tak mnie do siebie nie dopuszczała. Mijały miesiące, spotykała się czasem z kowalskim co doprowadzało mnie do furii, ale co mogłem zrobić, wiedziałem już że woli jego. Nawet jej dogryzałem niepotrzebnie ("kiedy się twój chłoptaś wprowadza?" itp.)
W końcu stwierdziłem że odpuszczam. Byliśmy u adwokata. Chciała bez orzekania winy, dziecko na pół, że niby wszystko w pokojowych relacjach, a nawet że mogę nadal mieszkać z nią. No jak miałbym mieszkać z kobietą która zdradza mnie (emocjonalnie, bo fizycznie nie mam pewności).. Adwokacina zasugerował jednak żebyśmy nie mieszkali razem, bo sąd może mieć wątpliwości i z rozwodem nie pójdzie tak szybko jakby żonka chciała. Trochę ją to zgniotło bo widziała że to potrwa, zupełnie jakby jej się gdzieś spieszyło.
Jej zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe. Chyba chce pozwolić ze sobą mieszkać żeby mieć opiekunkę do dziecka, bo żoną być nie chce.
Jakiś miesiąc temu Bóg mnie natchnął. Przemówił do mnie tymi słowami: "Nie zgadzaj się na rozwód jeśli ją kochasz. Nie wyprowadzaj się bo wtedy będzie Ci trudniej wszystko naprawić, a przecież chcesz naprawić."
Wróciła chęć do życia! Nagle zacząłem się dogadywać z żoną wręcz najlepiej od kilku lat, spędzać wspólnie z nią i dzieckiem więcej czasu. Niestety to wszystko na stopie koleżeńskiej, bo nadal mnie nie dopuszcza bliżej, ale stosuję listę Zerty i sam o to nie zabiegam.
Pozwu jeszcze nie złożyła bo myśli że finalizuję zakup mieszkania, ale mam zamiar ją niebawem poinformować że nigdzie się nie wybieram i nie zgadzam się na rozwód. Wiem że spotka się to z jej ogromnym niezadowoleniem, odbierze to jako torpedowanie jej planu na szczęście. Ufam jednak Bogu, ufam swoim uczuciom. Za bardzo kocham ją, za bardzo kocham dziecko, żeby pozwolić to wszystko całkowicie rozwalić. Mam już plan na siebie, jak być bardziej czułym, jak dać jej to czego nie dostawała. Mam nadzieje że się uda. Gdyby nie Bóg, iskierka nadzieji już by zgasła i byłoby po nas. Mimo że wszystko wskazuje na to że nie będziemy już razem, to paradoksalnie mocno wierze że będziemy.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: Al la »

Witaj jozef.

Dobrze, że trafiłeś na naszą wspólnotę i mogłeś odnaleźć się w historiach forumowiczów.
Korzystaj ze wszystkich zasobów tego forum, bo naprawdę doświadczenia i świadectwa tu zawarte są na wagę złota jako wskazanie drogi w kryzysie.

Zapraszam Cię do wysłuchania konferencji ze wspólnotowych rekolekcji http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/, a także do zapoznania się z listą polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383
Mam już plan na siebie, jak być bardziej czułym, jak dać jej to czego nie dostawała.
Ok, czy wiesz także, jakie Ty masz potrzeby i czy były one zaspokajane?
Warto popracować nad sobą, nad swoimi uczuciami i potrzebami, ponazywać i poznać je.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że odezwą się w Twoim wątku nasi forumowicze.

Zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
jozef
Posty: 2
Rejestracja: 05 lut 2023, 19:22
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: jozef »

Al la pisze: 06 lut 2023, 13:08
Ok, czy wiesz także, jakie Ty masz potrzeby i czy były one zaspokajane?
Warto popracować nad sobą, nad swoimi uczuciami i potrzebami, ponazywać i poznać je.
W zasadzie to było kilka spraw o których komunikowałem żonie, ale była na nie obojętna. Może nie będę podawał szczegółów żeby nikogo nie gorszyć, ale fakt, pewne potrzeby nie były zaspokajane. Nie był to natomiast dla mnie duży problem, tłumaczyłem sobie że może za wiele wymagam.
Trochę smutne jest też to, że wspomniany brak czułości był mi wypominany, ale z jej strony wcale nie wyglądało to inaczej. Może ona to widziała tak - mąż mnie nie przytula, nie prawi komplementów, to ja tego również nie będę robiła.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: Al la »

Jozef, chodzi o potrzeby własne człowieka, o które każdy dba i zaspakaja na miarę wiedzy i możliwości. Są to np potrzeba bezpieczeństwa, miłości, szacunku, autonomii, samorealizacji, rozwoju i inne.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: Bławatek »

Witaj, przykro mi, że przechodzisz przez to wszystko. Też 3 lata temu mąż mi zgotował takie doznania. Nawet miałam dość wszystkiego i chciałam mu dać rozwód dla świętego spokoju a potem przypomniałam sobie, że w przysiędze jest mowa o "ślubuję, że cię nie opuszczę aż do śmierci, tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci" więc stwierdziłam że ja swojej przysięgi dotrzymam, niestety mąż nie był zadowolony. Po kilkunastu miesiącach (bardzo niełatwych) mu przeszło i teraz jest między nami lepiej niż w małżeństwie, mimo że mieszkamy osobno, ale to do wyjaśnienia kiedyś.

Pomyśl o sobie, zadbaj o siebie - pokaż żonie silnego mężczyznę. I korzystaj ze wsparcia św. Józefa - uciekaj się do Niego w modlitwie, problemach i ucz się od Niego jak być dobrym mężem i ojcem.

Wyprowadzka to ostateczność.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: Ruta »

Witaj Józef,
Byłam gotowa nie tylko zgodzić się na rozwód, ale o niego wnieść. Nie wiedziałam co się dzieje, mąż mnie źle traktował, upokarzał, z jednej strony nasiliła się przemoc z drugiej pojawił się ogromny mur, pow wielu trudnych latach, ale przezywanych w bliskosci. Mnóstwo bólu, niepewnosci i mysli jak to zakonczyc. W tle był romans męża, o którym nic nie wiedzialam.

Jedno mi się tylko nie zgadzało. Nie chciałam łamać złożonej mi przysięgi małżeńskiej. Skladalam ją szczerze. Bóg pokazał mi moje serce i co w nim jest. Wycofałam się z pomyslów rozwodowych, zrozumiałam, że to nie jest rozwiązanie.

Inna sprawa, ze ja to wtedy zrozumialam jako rodzaj umowy: ja nie idą drogą rozwodu, Bóg uzdrawia moje małżeństwo. Sprawa okazała się bardziej złożona. Jeszcze rok zajęło mi zrozumienie, że ja potrzebuję zacząć wspólpracowac z planem Bożym, a nie oczekiwac od Boga, ze zrealizuje mój plan.

W moim przypadku obwjmuje to mnóstwo pracy nad sobą samą, terapię, nawrócenie. Nie wiem co dalej. Ufam Bogu. Skoro prowadzi mnie, to i mojego męża też. Pracuję nad soba, na to mam wpływ.

Także polecam współpracę ze Świętym Józefem. I z Matką Bożą. Oraz różaniec.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Zgodzić się na rozwód czy walczyć?

Post autor: s zona »

Jozefie ....
masz poteznego Oredownika w niebie-nawet,jesli to nick, to warto to wykorzystac.

Podpisujac sie pod wszystkim,co powyzej dorzuce od siebie ....

Doszlo do mnie,ze poczatek naszych klopotow malzenskich zaczyna sie.... w sypialni ....
Kiedys pisalam,ze zamykajac sypialnie przed mezem, otwieramy furtke dla potencjalnej kowalskiej/kowalskiego...Kobiety maja potrzebe wylania emocji, wygadania sie .. mezczyzni odreagowania w inny sposob .. skutek jest podobny .. ucieczka niezaspokojonych potrzeb na zewnatrz ...

Modlac sie w ostrym kryzysie Egzorcyzmem Malzenskim, zastanawialo mnie,ze zaczyna sie zerwaniem wiezow emocjonalnych w pierwszej kolejnosci .. mysle,ze tego brakuje najsampierw w malzenstwie ...

Jozefie, mnie slowa meza " ze mnie kocha " napisane w odpowiedzi na moj wniosek na separacje dal do myslenia .Najpierw sie wkurzylam, bo skoro narozbiala ..Jednak to pracowalo we mnie ..

Westchne w modlitwie o prowadzenie Ducha Swietego .

ps dzisiaj w Radio Maryja o 18:15 Rozmowy niedokończone: Małżeńskie EKG - profilaktyka zadyszek i arytmii
Gość: Wiesław Gajewski - pedagog seksualności, prezes Instytutu Arystotelesa i Fundacji Czyste Serca
ODPOWIEDZ