Przemoc psychiczna w małżeństwie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Martaa91
Posty: 1
Rejestracja: 20 lis 2022, 12:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Przemoc psychiczna w małżeństwie

Post autor: Martaa91 »

Dobry wieczór, jesteśmy 2 lata po ślubie. I od ponad roku przechodzimy poważny kruszy małżeński. Mąż jest wobec mnie bardzo agresywny, krzyczy notorycznie, wyzywa mnie, nie chce rozmawiać, nie próbuje nic zmienić, wyzywa mnie, krytykuje praktycznie wszystkie moje zachowania, a miły jest tylko wtedy gdy potrzebuje rozładować napięcie seksualne. Ja mam wtedy w sobie straszne odrzudzenie do niego. W czerwcu ubiegłego roku przy jednej z naszych kłótni ( tak naprawdę o nic) nazwał mnie „kur*a” wiec pierwszy raz w życiu go spoliczkowałam, oddał mi z całej siły. Po paru miesiącach sytuacja się powtórzyła gdy zabronił mi wyjść z dzieckiem na msze niedzielna, bo stwierdził, ze dziecko zmarznie. Złożyłam wtedy pozew o separacje, żeby go to obudziło. Jego reakcja była w skrócie taka, ze twierdził, ze już raz z rodzina poszedł do sądu ( brak relacji z matka, siostra, ojcem, który zostawił ich we wczesnym dzieciństwie ) i żebyśmy to rozwiązali sami. A jak zdecyduje się na separacje to z jego strony skończy się to rozwodem
( manipuluje mną nieustannie i wymaga, żebym zachowywała się tak jak on uzna za słuszne). Pozew oczywiście wycofałam. Po kilku tygodniach znowu potężna kłótnia, w napięciu , które się slumulowalo we mnie uderzyłam go z całej siły po głowie, później popychanki, wyzywanie od najgorszych. Powiedział, ze zneczam się nad dzieckiem, ze to ja wywołuje kłótnie, ze to wszystko moja wina, ze ze mną się po prostu nie da żyć. Straszył , ze zabierze mi dziecko. Ja w te pędy do prawnika, żeby wiedzieć na czym stoje prawnie ( dziecko prawie 2 lata, karmione piesia, 95% czasu pod moja opieka. Mąż w domu jest gościem, albo w pracy albo ma zajęcia zarobkowe póz godzinach). Wszystkie obowiązki związane z dzieckiem i domem spoczywają na mnie, mąż wymagający pod względem jedzenia ( po prostu wybrzydza) wiec ja się zawsze głowie co tu zrobić, żeby mu smakowalo. Ale do rzeczy - straszył mnie przy naszej drugiej, duzej kłótni ze zabierze mi dziecko. Byłam postanowiona pod ściana, zdecydowana na rozwód ( z myślą, ze do końca życia wziaz będę jego żona). Obudził się na tyle, ze zaproponował ratowanie małżeństwa i terapie. Zgodziłam się , poprosiłam by sam się tym zajął, bo chciałabym widzieć jego inicjatywę i wkład i zaangażowanie. Do tej pory nie zrobił nic w tym kierunku. Nie ma z jego strony rozmowy, żadnych prób wyjasnien naszych problemów i jego zachowań. Kazde moje zachowanie
, które według niego odbiega od normy jest mocno krytykowane. Często słyszę przekleństwa pod swoim adresem ( wypowiedziane pod nosem tak żebym słyszała) , wyzwiska, krzyczy każdego dnia. Prosiłam , probowalam, chciałam ratować, wyjaśniać . Pare dni temu znowu usłyszałam po małej sprzeczce , ze mam „wypied*alac”, ze nigdy nie byłam mu bliska osoba, ze nie może się doczekać aż się uwolni, ze go wrobilam. Jestem z katolickiej, normalnej. Rodziny. Mąż z rozbitej jak już wyżej wspomniałam. Na chwile obecna znowu w mojej głowie pojawia się myśl rozwodu by w końcu się od niego uwolic i mieć upragniony święty spokój i życie bez ciągłych nerwow, wyzwisk. A poza tym marwie się, ze nasze dziecko na to patrzy i bardzo, bardzo nie chce, żeby wyniosło takie wzorce z domu. Kocham je i nie chce mu zafundować takiego dzieciństwa i takiego domu. Modlę się , staram się jak moje, kumuluje w sobie stres( pojawia się ból brzucha, bez powodu, trwa pare dni, bolą mnie mięśnie, jestem zmęczona i wiecznie nieszczęśliwa w środku, chociaz na codzień staram się by moje dziecko tego nie widziało) . Prosze o rade, co mam dalej zrobić. Za każdym jego złym zachowaniem myślałam- jakos to będzie, może jak nastepnym razem bardziej się postaram to może coś z tego wyjdzie. Psyczhicznie jestem bardzo zmęczona i wiem, ze długo już tego nie udźwignie. Czy powinnam odejść od męża przenocowaca, który mnie niszczy każdego dnia ? Kretem osoba, która nie miesza się w życie innych , nie ocenia, jestem pomocna, staram się być słowna , by można było na mnie polegać. Dużo osób się ode mnie odsunęło a ja całymi dniami rozmyślam co dalej, co powinnam zrobić, jak z tym postąpić, co będzie właściwe. Dodam jeszcze, ze granice, które stawiałam mężowi nie byly w ogóle przez niego respektowane, mąż nie szanuje mnie i tego co mówię. Prosze o rady gdzie jest to miejsce, ze powinnam odpuścić i odejść, postarać się o rozwód dla swojego spokoju i wciąż modlić się za męża, by się opamiętał. Dodam jeszcze , ze mąż żyje w swoim świecie - albo praca albo jego pasja, na której dorabia, albo filmiki na yt o jego pasji( całymi dniami).
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przemoc psychiczna w małżeństwie

Post autor: Al la »

Witaj Martaa91.

Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią, trudną dla Ciebie, tym bardziej, że jesteście tak młodym małżeństwem.
Trafiłaś w dobre miejsce i na pewno nasi forumowicze podzielą się swoją drogą wychodzenia z sytuacji, które wydają się nie mieć rozwiązań. Bo tego potrzebujesz, zrozumienia i wiedzy, co tak naprawdę dzieje się w Twoim małżeństwie.

Możesz tę wiedzę uzyskać tutaj http://sychar.org/pomoc/ , są tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych, oraz lista polecanych lektur.

Takie myśli pojawiły mi się, czytając Twój post:
Jakie były relacje Twoje z mężem przed ślubem, czy już wtedy zdarzały się zachowania przemocowe?
Czy wiesz, że przemoc rodzi przemoc? Jak Ty odpowiadasz przemocą na zaczepki męża, to koło przemocy nie będzie miało końca.
Zgodziłam się , poprosiłam by sam się tym zajął, bo chciałabym widzieć jego inicjatywę i wkład i zaangażowanie. Do tej pory nie zrobił nic w tym kierunku. Nie ma z jego strony rozmowy, żadnych prób wyjasnien naszych problemów i jego zachowań.
W naszej wspólnocie powtarzamy, że zmianę zaczynamy od siebie. Czekając, aż mąż deklaracje słowne przekuje w czyny, możesz się nie doczekać. Warto zająć się swoim zakresem odpowiedzialności za małżeństwo.

Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że otrzymasz wsparcie od forumowiczów.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Przemoc psychiczna w małżeństwie

Post autor: Bławatek »

Witaj Martaa91,

Przykro czytać przez co przechodzisz. Zapewne jest Ci trudno żyjąc w ciągłym napięciu nie wybuchać gdy mąż zaczepia lub krzywdzi słowem. Mój mąż należy do tych spokojniejszych ale swoim zachowaniem, lekceważeniem, nieodzywaniem się potrafił mnie dodatkowo zirytować. Dodatkowo też poświęcał się pracy i swojemu hobby a ja oprócz pracy zarobkowej miałam na głowie cały dom (łącznie z remontami) i opiekę nad synem - ja nie miałam prawa do odpoczynku i swojego hobby bo nie miałby kto zająć się dzieckiem.

Staraj się nie wchodzić w kłótnie z mężem, może wychodzenie z pokoju, domu Ci pomoże nie reagować złością. Tym bardziej, że jak sama piszesz dziecko wszystko jeśli nie widzi to zapewne odczuwa.

A pytałaś męża dlaczego tak się zachowuje i cię traktuje? Przed ślubem też tak było? Może w taki sposób odreagowuje jakieś stresy i może mógłby inaczej nauczyć się reagować.

Jeśli chodzi o granice to wiele osób nie lubi gdy inni im je stawiają (tak, granice stawiamy sobie, ale każda granica chroniąca nas wpływa na innych), ale tylko konsekwencją jesteśmy w stanie coś zmienić. Niestety trzeba liczyć się z niezrozumieniem a nawet atakiem.

Może miałabyś możliwość udać się na terapię indywidualną - porozmawiać o problemach i może terapeuta pomógł by ci wiele spraw zrozumieć i nauczyć się reagować.

Polecam też książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" Dobsona.

Aczkolwiek trzeba pamiętać, że druga osoba niekoniecznie z chęcią będzie chciała coś zmieniać czy też na nasze zmiany reagować pozytywnie.

Dużo sił życzę i spokoju.
ODPOWIEDZ