tata999 pisze: ↑04 mar 2019, 23:51
Ukasz pisze: ↑04 mar 2019, 21:27
Jeżeli kocham ją, to dlaczego nie jest szczęśliwa i nie odpowiada tym samym? Bo nie odpowiada tym samym, wybiera kochanie samej siebie i dlatego nie jest szczęśliwa. A we mnie upatruje źródła bólu, który jest w niej samej.
Czy jesteś pewny, że jest tak, jak napisałeś? Czy to jedyne prawdopodobne wytłumaczenie?
Odpowiadam przy okazji także Pustelnikowi:
Nie, nie jestem pewien. Jedynie widzę taką możliwość.
Na pewno nie jest to jedyne wytłumaczenie, nawet jeśli jest prawdziwe.
Po prostu w słowach Nirwanny wyczułem sugestię, że skoro jest źle, to znaczy, że ja źle postępuję. Tak może być, ale nie musi. Są też inne możliwości, jak ta powyżej, i ta wydaje mi się nawet prawdopodobna.
Jonaszu: nie twierdzę, że nie mam za co przepraszać. Przepraszałem już wiele razy za różne rzeczy, ale tylko wtedy, gdy rzeczywiście widziałem swoją winę. Nie mam też wątpliwości, że wielu win po mojej stronie wciąż nie widzę. Gdy na pierwszym spotkaniu 12 kroków prowadzący spytał mnie, dlaczego tam jestem, odpowiedziałem mniej więcej tak: moje małżeństwo dotknął głęboki kryzys, winy żony widzę bardzo wyraźnie, a swojej prawie wcale i chcę je zobaczyć.
Jak zobaczę, to będę przepraszał. Dopiero wtedy.
Przywołam jeszcze dwa starsze, ale bardzo ważne dla mnie posty.
JolantaElżbieta pisze: ↑04 mar 2019, 8:58
Ukaszu, przepraszam, ale ja widzę w twojej postawie coś takiego: zakomunikowałaem żonie, że wykupiłem wycieczkę w kosmos. Ona powiedziała, że nie jest na to gotowa. Ja jej oznajmiłem, że jeśli zechce przyjąć moje warunki, to drzwi są otwarte. Ja jako osoba, która nie cierpi jak się coś za mnie decyduje, nie akceptowałabym takiej postawy męża - a tu jest ot taka wymiana - ja ci to, a ty w zamian bądź miła i się ciesz. Może się mylę, ale takie odnoszę wrażenie czytając twoje posty
marylka pisze: ↑04 mar 2019, 9:07
Ukasz
Gdybys nie był właścicielem domu
Gdybyś nie zaproponował żonie tygodnia w hotelu, lub tygodnia w Szkocji
Słowem - gdybyś nie machał jej marchewka na kiju a ta marchewka byłaby w postaci polskich złotych lub Euro czy rzeczowa w postaci domu
Oczym rozmawiałbys z żoną?
Macie jakieś inne tematy?
Co od siebie miałbyś do zaoferowania co czyniłoby Ciebie atrakcyjnym w oczach żony?
Piszecie drogie panie tak, jakbym chciał kupić moją żonę. Sądzę, że tak nie jest.
Proponuję różne rzeczy, bo bez tego nie byłoby nic. Z jej strony nie ma żadnych pomysłów, żadnej inicjatywy. I nie domagam się, żeby koniecznie moje pomysły przyjęła i to jeszcze na moich warunkach.
Wyjazd do Szkocji to efekt rozmów sprzed wielu miesięcy, gdy nie było widoków na porozumienie z żoną. Gdy kilka tygodni temu zaczęliśmy jakoś znów być razem, powiedziałem jej o planach wakacyjnych zaznaczając, że tak na tym, jak i na każdym innym wyjeździe ucieszyłbym się z jej towarzystwa. Odpowiedziała, że w tych miesiącach nigdzie nie pojedzie. Uważałem sprawę za zamkniętą, a ona mnie zaskoczyła swoją deklaracją po niemal miesiącu. Poza tym w żadnym momencie nie oferowałem fundowania imprezy. Przeciwnie, zaraz po kupieniu biletów poprosiłem o zwrot jej części. Moja oferta to przede wszystkim towarzyszenie jej tam i pomoc fizyczna. Ona nie może nosić nic ciężkiego, więc ja wezmę wszystkie rzeczy moje i jej.
Z hotelem już kiedyś tłumaczyłem: po prostu zaproponowałem tydzień wspólnego urlopu tam, gdzie sama będzie chciała. Gdy poprosiła o przykład, to go podałem, i to nie był żaden drogi hotel. Wtedy ona sama zdecydowała, a ja zgodnie z wcześniejsza deklaracją to zaakceptowałem i wszystko sfinansowałem.
Dom jest mój dlatego, że przez ostatnie kilka lat ciężko na to pracowałem, żyjąc jednocześnie bardzo oszczędnie. Robiłem to dla nas obojga i zapraszałem ją współudziału. Zarabiała w tym czasie więcej ode mnie, korzystała z domu nie ponosząc żadnych kosztów i drwiła z moich wysiłków. A gdy już doszedłem do celu, zgłosiła pretensje majątkowe. I nie sądzę, żebym grał tym domem. Po prostu mówię, że jeśli chce być ze mną, to wszystko moje jest także jej, ale jeśli tego nie chce, to na ten czas powinna mieszkać w swoim mieszkaniu.
Tak, proponuję jej wiele różnych tematów rozmowy. Czasem nawet udaje się z czymś trafić, ale rzadko. Ona nie jest chętna do mówienia o swoim życiu, od którego zupełnie mnie odcięła lata temu, a moje mało ją interesuje.
Nie chcę dużo opowiadać o sobie, bo i tak te posty są za długie i chcę zachować anonimowość. Spójrzcie jednak proszę na samą moją aktywność na forum. Czy jest ze mną o czym rozmawiać?