Dalej niewiele rozumiem, a chciałbym coś z tych wypowiedzi wynieść. Co oznacza "jest nas więcej" i "takie parcie na wolnego osobnika"?
Wątek Ukasza
Moderator: Moderatorzy
Re: Wątek Ukasza
Re: Wątek Ukasza
Chodzi o postawę własną, ale z perspektywą odpowiedzialności za drugiego człowieka. Postawę, która powinna nie zostawiać grama wątpliwości co do tego, że ktoś jest wierny współmałżonkowi w każdym obszarze, ale jednocześnie umie tworzyć relacje z płcią przeciwną, nie oparte ani o lęk i wycofanie, ani o zuchwałą pewność braku pokus.
Co jest to niebywale trudne, zwłaszcza w Sycharze lub w sytuacjach sycharowskich.
Co jest to niebywale trudne, zwłaszcza w Sycharze lub w sytuacjach sycharowskich.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Wątek Ukasza
Trochę dopowiem , po swojemu "osłabiając" i "wzmacniająć" Twoj przekaz Nirwanno ... .Nirwanna pisze: ↑19 paź 2019, 10:47 Chodzi o postawę własną, ale z perspektywą odpowiedzialności za drugiego człowieka. Postawę, która powinna nie zostawiać grama wątpliwości co do tego, że ktoś jest wierny współmałżonkowi w każdym obszarze, ale jednocześnie umie tworzyć relacje z płcią przeciwną, nie oparte ani o lęk i wycofanie, ani o zuchwałą pewność braku pokus.
Co jest to niebywale trudne, zwłaszcza w Sycharze lub w sytuacjach sycharowskich.
Pozorne osłabienie - nie wchodźmy w "nadodpowiedzialność" za inne osoby ... .
Dodatek z mojej strony - ABSOLUTNE "NIE" wszelkiej manipulacji, nieszczerości, traktowaniu innych instrumentalnie (przedmiotowo (względem własnych oczekiwań tudzież ... pożądań)).
I tutaj raczej wzmoznienie z mojej strony ... .
Słabość ludzkiej natury - nazwijmy ją "afektywnością" ... . Nie mam problemu aby dać moj przykład (nie mojej żony) sprzed dobrych kilkunastu lat ... . Jak ktoś mnie "wywoła" to ... mogę dać ...
Pozdro ! Ahoj !
Re: Wątek Ukasza
Czyli ostrzegacie, że będą wokół Ukasza kobiety, które będą go kusić do niewierności?
Re: Wątek Ukasza
Może tak być, tylko że Ukasz jest za inteligentny żeby złapać się na taką wprost pokusę. Przynajmniej ja tak myślę.
Myślę, że mówimy o czymś bardziej subtelnym, i bardziej zależnym od Ukasza niż od otaczających kobiet.
Myślę, że mówimy o czymś bardziej subtelnym, i bardziej zależnym od Ukasza niż od otaczających kobiet.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Wątek Ukasza
Nie wiem, co ma inteligencja do pokusy cudzołóstwa. Równie dobrze może pomóc ją odrzucić, jak dostarczyć natychmiast zgrabne usprawiedliwienie grzechu. Nie czuję się ani trochę silniejszy przez to, że mam jakąś wiedzę, przyzwyczajenie do korzystania z moich szarych komórek itp.
Gdy pada pytanie o kryzys w małżeństwie czy o moją wierność, swoją postawę deklaruję jasno, jednoznacznie. Jednak nie obnoszę się z tym i większość osób w moim otoczeniu nie wie, co się dzieje. A zwierzanie się każdej "potencjalnej kowalskiej" byłoby szczytem głupoty.
Słyszałem już takie opinie, i to od praktykującego, wierzącego przyjaciela, że i tak mnie jakaś ułowi. Od znajomej, że byłem tematem rozmów jako rzekomo dobra partia do wzięcia. Elegantem ani podrywaczem nigdy nie byłem i nie jestem, ale dla pań w bardziej statecznym wieku majątek, wykształcenie, dobra pozycja zawodowa, szacunek w lokalnej społeczności i dobra sprawność fizyczna jak faceta po "50" mają swoją wartość. Aktywne życie sprzyja nawiązywaniu wielu kontaktów.
Wczorajszy dzień był świetny. Najpierw ważna uroczystość - promocja lektorska. Potem impreza. Przyszło tylko kilka osób, ale za to samo doborowe towarzystwo, ludzie, z którymi dobrze się czuję. Między innymi obaj synowie. Wszystko się udawało, wręcz optymalnie, pełen spokój i dobra zabawa.
Żona nie wpadła tym razem na noc do domu. Zostawiła tylko samochód, co się zdarza tylko w jednej sytuacji: gdy idzie na imprezę z alkoholem. Rano zawitała na chwilę - cała w skowronkach. Z bukietem róż, postawiła je sobie przy naszym łóżku. Nie wiem, czy to jest to, na co wygląda, czy może kolejna demonstracja na mój użytek, i chyba już mnie to nie rusza. To jej życie, na które nie mam wpływu i na które wkrótce już nie będę patrzył. Kocham ją, ale teraz jakoś tak z oddali, ze świadomością przestrzeni, która nas dzieli i której nie da się przebyć w krótkim czasie.
Dokładnie tak.
Gdy pada pytanie o kryzys w małżeństwie czy o moją wierność, swoją postawę deklaruję jasno, jednoznacznie. Jednak nie obnoszę się z tym i większość osób w moim otoczeniu nie wie, co się dzieje. A zwierzanie się każdej "potencjalnej kowalskiej" byłoby szczytem głupoty.
Słyszałem już takie opinie, i to od praktykującego, wierzącego przyjaciela, że i tak mnie jakaś ułowi. Od znajomej, że byłem tematem rozmów jako rzekomo dobra partia do wzięcia. Elegantem ani podrywaczem nigdy nie byłem i nie jestem, ale dla pań w bardziej statecznym wieku majątek, wykształcenie, dobra pozycja zawodowa, szacunek w lokalnej społeczności i dobra sprawność fizyczna jak faceta po "50" mają swoją wartość. Aktywne życie sprzyja nawiązywaniu wielu kontaktów.
Wczorajszy dzień był świetny. Najpierw ważna uroczystość - promocja lektorska. Potem impreza. Przyszło tylko kilka osób, ale za to samo doborowe towarzystwo, ludzie, z którymi dobrze się czuję. Między innymi obaj synowie. Wszystko się udawało, wręcz optymalnie, pełen spokój i dobra zabawa.
Żona nie wpadła tym razem na noc do domu. Zostawiła tylko samochód, co się zdarza tylko w jednej sytuacji: gdy idzie na imprezę z alkoholem. Rano zawitała na chwilę - cała w skowronkach. Z bukietem róż, postawiła je sobie przy naszym łóżku. Nie wiem, czy to jest to, na co wygląda, czy może kolejna demonstracja na mój użytek, i chyba już mnie to nie rusza. To jej życie, na które nie mam wpływu i na które wkrótce już nie będę patrzył. Kocham ją, ale teraz jakoś tak z oddali, ze świadomością przestrzeni, która nas dzieli i której nie da się przebyć w krótkim czasie.
Re: Wątek Ukasza
Brak twojej reakcji na ten ostentacyjnie postawiony bukiet róż przy nie-tylko-jej łóżku mówi też o tobie, być może twojej kondycji psychicznej (nienajmocniejszej w czasie kryzysu, co oczywiste), nienajwyższym poczuciu pewności siebie, czy szacunku do samego siebie.Ukasz pisze: ↑20 paź 2019, 15:32 Żona nie wpadła tym razem na noc do domu. Zostawiła tylko samochód, co się zdarza tylko w jednej sytuacji: gdy idzie na imprezę z alkoholem. Rano zawitała na chwilę - cała w skowronkach. Z bukietem róż, postawiła je sobie przy naszym łóżku. Nie wiem, czy to jest to, na co wygląda, czy może kolejna demonstracja na mój użytek, i chyba już mnie to nie rusza. To jej życie, na które nie mam wpływu i na które wkrótce już nie będę patrzył. Kocham ją, ale teraz jakoś tak z oddali, ze świadomością przestrzeni, która nas dzieli i której nie da się przebyć w krótkim czasie.
Kontrowersyjnie może, ale wydaje mi się, że może świadczyć również o niej, o jej rozchwianiu i krzyku jej wewnętrznego, tego dobrego duszka: ratunku, nie szanuję się sama, niech ktoś sprawi, żebym poczuła się lepiej i nabrała szacunku do samej siebie. Stawiam kwiaty, on je wyrzuci, będzie awantura, a na końcu mężczyzna zapanuje nade mną, popłaczę się, a później będę podziwiać jego opanowanie, poczuję oparcie, będę chciała koło niego być - takiego stabilnego, twardo stąpającego po ziemi i nabiorę szacunku do samej siebie. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia na podstawie własnych obserwacji niedojrzałego postępowania kilku osób (trochę, jakby działanie dziecka, które na złość rodzicom che odmrozić sobie uszy, więc nie założy czapki). Równie dobrze może być tak, że zły duszek zmroził serce, uknuł wyrachowany plan (tudzież prowokację) z policją, sądem itp. w tle i ona z zimną krwią go realizuje.
Re: Wątek Ukasza
Doskonale to opisałeś !tata999 pisze: ↑21 paź 2019, 11:08Brak twojej reakcji na ten ostentacyjnie postawiony bukiet róż przy nie-tylko-jej łóżku mówi też o tobie, być może twojej kondycji psychicznej (nienajmocniejszej w czasie kryzysu, co oczywiste), nienajwyższym poczuciu pewności siebie, czy szacunku do samego siebie.Ukasz pisze: ↑20 paź 2019, 15:32 Żona nie wpadła tym razem na noc do domu. Zostawiła tylko samochód, co się zdarza tylko w jednej sytuacji: gdy idzie na imprezę z alkoholem. Rano zawitała na chwilę - cała w skowronkach. Z bukietem róż, postawiła je sobie przy naszym łóżku. Nie wiem, czy to jest to, na co wygląda, czy może kolejna demonstracja na mój użytek, i chyba już mnie to nie rusza. To jej życie, na które nie mam wpływu i na które wkrótce już nie będę patrzył. Kocham ją, ale teraz jakoś tak z oddali, ze świadomością przestrzeni, która nas dzieli i której nie da się przebyć w krótkim czasie.
Kontrowersyjnie może, ale wydaje mi się, że może świadczyć również o niej, o jej rozchwianiu i krzyku jej wewnętrznego, tego dobrego duszka: ratunku, nie szanuję się sama, niech ktoś sprawi, żebym poczuła się lepiej i nabrała szacunku do samej siebie. Stawiam kwiaty, on je wyrzuci, będzie awantura, a na końcu mężczyzna zapanuje nade mną, popłaczę się, a później będę podziwiać jego opanowanie, poczuję oparcie, będę chciała koło niego być - takiego stabilnego, twardo stąpającego po ziemi i nabiorę szacunku do samej siebie. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia na podstawie własnych obserwacji niedojrzałego postępowania kilku osób (trochę, jakby działanie dziecka, które na złość rodzicom che odmrozić sobie uszy, więc nie założy czapki). Równie dobrze może być tak, że zły duszek zmroził serce, uknuł wyrachowany plan (tudzież prowokację) z policją, sądem itp. w tle i ona z zimną krwią go realizuje.
Myśle jednak że w czasie kryzysu każdy jest na tyle skupiony w swoim zranieniu że nie będzie zastanawiał się nad tym co ktoś mysli i jaki chce efekt wywołać.
Więc jeżeli żona Ukasza realizuje tą pierwszą opcję to być może stąpa po bardzo kruchym lodzie.
Re: Wątek Ukasza
Tata999 ja akurat mam zdanie odmienne.tata999 pisze: ↑21 paź 2019, 11:08 Brak twojej reakcji na ten ostentacyjnie postawiony bukiet róż przy nie-tylko-jej łóżku mówi też o tobie, być może twojej kondycji psychicznej (nienajmocniejszej w czasie kryzysu, co oczywiste), nienajwyższym poczuciu pewności siebie, czy szacunku do samego siebie.
Ten pozorny brak reakcji to może właśnie coś dobrego.
I swego rodzaju prawidłowa reakcja.
Odcięcie żeby nie dać się wciągnąć w: no właśnie czyjąś niedojrzałość, manipulację, prowokację, grę.?
Granica postawiona tym razem sobie samemu i swego rodzaju odwieszenie od kogoś.
Mam takie własne doświadczenie, że właśnie wtedy, kiedy przede wszystkim ja sam sobie postawiłem granicę żebym ja nie przekraczał, bo dotąd biernie czekałem aż druga osoba to dostrzeże lub usiłowałem przymusić żonę do zmiany
I to szmat czasu.
to właśnie wtedy moja kondycja psychiczna, poczucie wartości czy szacunek do samego siebie się w końcu pojawił.
Druga strona też po pewnym czasie to dostrzegła.
Co do akceptacji przez drugą stronę mojej zmiany to lepiej nie mówić.
Chociaż próbuję zrozumieć -nie usprawiedliwić.
Trochę to chyba oblężenie Stalingradu było...
W każdym razie to że się udało to w końcu też w pewnym sensie sukces osobisty.
Na ten moment u mnie stan dziwny.
Nie wiadomo co druga strona z tym zrobi...
Ale to już ... Pan Bóg.
Czekanie mimo wszystko trudne i cierpliwości i sensu nie raz brakuje.
Trudne doświadczenie . Chyba wiary.
No i ten czas dobrze wykorzystać.
Jak w Lidlu chyba Adwent się już rozpoczął
Re: Wątek Ukasza
Możemy nie mieć zgodnej oceny. Fajnie, że dzielisz się swoją. Ja jednak wciąż uważam, że brak reakcji w tym wypadku to pobłażanie. Czasami warto zwrócić uwagę, gdy ktoś robi coś złego lub narusza granicę: Twoją prywatność, godność, przestrzeń, zaufanie (a jednocześnie swoją obietnicę - tutaj małżeńską) itp. Reakcja nie musi być złowroga. Czasami po prostu wystarczy zwrócić uwagę słownie. Być może przestawić kwiaty w razie braku chęci dialogu/porozumienia. A jeszcze może zwrócenie się o pomoc (mediację?) do kogoś innego.Jonasz pisze: ↑21 paź 2019, 12:00Tata999 ja akurat mam zdanie odmienne.tata999 pisze: ↑21 paź 2019, 11:08 Brak twojej reakcji na ten ostentacyjnie postawiony bukiet róż przy nie-tylko-jej łóżku mówi też o tobie, być może twojej kondycji psychicznej (nienajmocniejszej w czasie kryzysu, co oczywiste), nienajwyższym poczuciu pewności siebie, czy szacunku do samego siebie.
Ten pozorny brak reakcji to może właśnie coś dobrego.
I swego rodzaju prawidłowa reakcja.
Re: Wątek Ukasza
I nie mamy.
Wszystko OK.
Moja ocena wynika - może błędnie oceniam - z podobnych przeżyć, bycia w podobnej sytuacji.
Mamy różne miejsca na widowni.
A może mamy różne bilety?
Pomysł dobry.
Tylko czy aby na pewno na chwilę obecną?
Ważne jest przede wszystkim chyba to czy my razem idziemy do mediatora czy ja z tobą idę do mediatora.
Po drugie po co?
Żeby mnie przyznał rację, bać się że przyzna drugiej stronie?
To ja sam zablokowany jestem chyba w tym wypadku i ja sam w tym momencie nie powinienem iść.
Czy ja w środku jestem gotowy na jakieś nawet ustępstwa - chwilowe czy też no muszę coś w sobie przepracować bo drugiej stronie do bycia ze mną jest to potrzebne. Bo inaczej się nie da.
Mało tego - z jakimkolwiek innym mężczyzną czy kobietą też by się tak naprawdę nie dało.
No i czy mogę zaufać drugiej stronie.
Czy czuję to zaufanie.
Brak tych warunków moim zdaniem grozi ryzykiem pogłębienia kryzysu.
Rozczarowanie.
Zresztą czytając pewne wątki na forum miałem wrażenie że jedna strona była nieuczciwa i szła - owszem ale zupełnie po coś innego.
Re: Wątek Ukasza
Mediatorem nie musi być guru psychologów, ze swoim gabinetem. Mógłby być to znajomy. Gdyby hipotecznie Ukasz zaprosił mnie z żoną, jako przyjaciół rodziny do siebie, poprosił o radę w obecności swojej żony, to bym starał się pomóc. Jeśli okazałoby się, że nie ma chęci porozumienia, to bym obrażony wyszedł. Gdybym był synem na miejscu i się dowiedział się o tych kwiatach, to bym na oczach matki je zjadł albo podeptał.
Re: Wątek Ukasza
tata999 pisze: ↑21 paź 2019, 11:08 Kontrowersyjnie może, ale wydaje mi się, że może świadczyć również o niej, o jej rozchwianiu i krzyku jej wewnętrznego, tego dobrego duszka: ratunku, nie szanuję się sama, niech ktoś sprawi, żebym poczuła się lepiej i nabrała szacunku do samej siebie. Stawiam kwiaty, on je wyrzuci, będzie awantura, a na końcu mężczyzna zapanuje nade mną, popłaczę się, a później będę podziwiać jego opanowanie, poczuję oparcie, będę chciała koło niego być - takiego stabilnego, twardo stąpającego po ziemi i nabiorę szacunku do samej siebie.
Dla mnie wcale niekontrowersyjnie.
Hehe patrząc na te przyniesione kwiaty to przypomina mi się u mnie moja głupota - niezrozumienie że żona kupiła jakąś pierdole (w mojej ocenie)
kolejną (w mojej ocenie) i że ma stać tu - oczywiście jak dla mnie zupełnie bez sensu.
Nie rozumiałem tego.
Problem w drugą stronę wyszedł kiedy moje książki były głupie i za dużo.
Za dużo mam w półkach, po co mi to bo to głupie a w ogóle to bym się czym innym zajął .
Zaczynało dla nich brakować miejsca.
Odpowiedź w końcu była krótka - opłaty za wspólne zamieszkiwanie na pół czy od zajmowanej powierzchni.
Chyba że przestaję płacić bo nie czuję że mam tutaj jakiekolwiek miejsce dla siebie, nie czuję się współwłaścicielem.
Inna sprawa że żona z racji wykonywanego zawodu przeniosła swoją osobowość z pracy w relacje między nami.
Zresztą widzę to w swoim otoczeniu chyba dość często - tu policjant, tu nauczyciel tu właściciel firmy.
Teraz już potrafię z coraz większym spokojem i może i uśmiechem zaproponować żeby wpisała mi uwagę do dzienniczka i wezwała rodziców ( tu uwaga :ryzykowna podpowiedź ), spisuję protokół rozbieżności i do następnego razu może wtedy się uda.
Re: Wątek Ukasza
Pytanie, czy mówimy o pierdole, czy o kwiatach, które mają przypominać, że są od kogoś innego niż tego, kto leży w łóżku obok nich. Ja domyślam się, że chodzi o kwiaty od kowalskich. Ostentacyjnie postawione właśnie po to, żeby takie domysły tworzyć. Po nocy poza domem, w kontekście odrzucenia męża, pogardy dla niego, rodziny, domu, instytucji publicznych (nadużywanie policji, ośrodka pomocy społecznej, bezpodstawne wystąpienie o niebieską kartę).