Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: mare1966 »

"Nie ma większej miłości niż życie swoje oddać za przyjaciół "
...... jakoś tak to brzmi

Grzechu tu nie widzę ,
pycha ? trudno powiedzieć ,
zamysł raczej szczery

Nie znam sytuacji , ale zakładam , że sprawa jest świeża .
Zatem i emocje , widzenie , reakcje - silne .
Takie na etapie walki , zresztą trudno się dziwić .
Odpuść przed walką chyba nie podziała .
Zostaw Bogu , jakieś to niemęskie .

Na takiej zasadzie , to generalnie nic i nigdy nie trzeba robić ,
tylko czekać na "wyprowadzanie dobra" .

Moim zdaniem , niech każdy robi co do niego należy .
Powinien zawalczyć o żonę .
Pewnie na niewiele się to zda , ale przynajmniej będzie wiedział ,
że chociaż próbował .
Inna rzecz , że musi mieć naprawdę sporo sił ,
aby się potem jeszcze jakoś pozbierać .
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: zenia1780 »

mare1966 pisze: 03 sty 2018, 0:08 Nie znam sytuacji , ale zakładam , że sprawa jest świeża .
Zatem i emocje , widzenie , reakcje - silne .
Dlatego proponuję wrócić do początku.
mare1966 pisze: 03 sty 2018, 0:08 "Nie ma większej miłości niż życie swoje oddać za przyjaciół "
...... jakoś tak to brzmi
Oczywiście, ale zaraz po tym:

«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem9. 38 To jest największe i pierwsze przykazanie. 39 Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego10. 40 Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy».
(Mt22 37-40)


Nawet chronologicznie w Ewanglii Przykazanie Miłości jest przed oddawaniem z miłości życia za przyjaciół...

Ta Twoja dygresja w kontekście historii Ukasza jest jakby kulą w płot... To tak jakbyś żonie przemocowca proponował, że nie powinna zadbać o siebie, bo:
mare1966 pisze: 03 sty 2018, 0:08 "Nie ma większej miłości niż życie swoje oddać za przyjaciół "
:shock:

A może warto się raczej zastanowić, czy żona Ukasza jest na ten moment bardziej jego przyjacielem czy wrogiem?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: zenia1780 »

mare1966 pisze: 03 sty 2018, 0:08 Zostaw Bogu , jakieś to niemęskie .
Wybacz mare, ale w moim odczuciu zbytnio przeceniasz swój obraz męskości/mężczyzny, polegający na konieczności jego samowystarczalności, nie do końca chyba zgodny z Bożym zamysłem. Choć co do tego zamysłu mogę się mylić...

Na szczęście, z tego co widzę Ukasz nie ma problemu ze zwróceniem się do Boga i drugiego człowieka z pytaniem o radę.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: zenia1780 »

zenia1780 pisze: 02 sty 2018, 11:59 Widocznie jestem zbyt mała i ogranczona w swoich możliwościach przekazywania. Wierzę jednak głęboko, żę Bóg sobie z tym poradzi i każdego dotknie tak jak chce go dotykać. Nie będę więc mu w tym przeszkadzać
Przszkadzać nie będę, ale zaproponuję nową serię:

https://m.youtube.com/watch?v=IXpT-r8cWqs
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Zeniu ,wzielam sobie do serca :)...
przy okazji znalazlam taka perelke ,moze sie komus przyda ...

Jak rozpoznawac Wole Boza ..
od 4 minuty "konkretnie " ...
https://www.youtube.com/watch?v=poK6KRVE0Bk
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

renta11 pisze: 02 sty 2018, 22:07 Ty nadal kochasz bliźniego swego bardziej, niż siebie samego. A to już grzech, pycha, a przynajmniej zguba.
Twoje życie wewnętrzne jest straszne rozdygotane i uzależnione. Z żony zrobiłeś bożka i nadal ją trzymasz na piedestale.Robisz wszystko, aby nadal być choć wewnętrznie uzależnionym.
Wyprowadziłem się, złożyłem wniosek o separację, zmusiłem żonę do zaakceptowania postawionej przeze mnie granicy.
Od trzech lat nie potrafię powiedzieć, czy kocham żonę. Jest mi obojętne, czy jest przy mnie, czy nie. Nie tęsknię za nią, tylko za bliskością z drugim człowiekiem. To źle, bo oznacza to, że roztrwoniliśmy zupełnie więź budowaną przez ponad 20 lat, od pierwszego zakochania, przez wspólne doświadczenia, wychowanie dzieci, wzajemne poznawanie się. To źle, bo to wystawia mnie na ogromną pokusę poszukania tej bliskości u innej kobiety. Wciąż modlę się, żeby Bóg wskrzesił naszą miłość.
Żeby kochać, muszę sam być pełnym człowiekiem. Bóg pokazuje jednak bez żadnych wątpliwości, że pełnia nie polega na uwolnieniu się od cierpienia i odpowiedzialności za szczęście innych osób. Chcę budować taką niezależność i samodzielność, żeby kierować się dojrzałym wyborem, a nie doczesnym szczęściem czy wręcz przyjemnością. Muszę być gotów na przyjęcie bólu, a nawet zadanie go ukochanej osobie, jeśli sumienie mi mówi, że to konieczne. Właśnie w ten sposób, czyniąc się wrażliwym na odpowiedź drugiej strony, otwieram się na radość i cierpienie, nierozerwalnie ze sobą związane. Nie doświadczę radości miłości, jeśli stanę się – a w zasadzie pozostanę! – obojętny. Nie zrealizuję szczęścia mojego małżeńskiego powołania, budując je bez współmałżonka. Bóg chce mnie uszczęśliwić, nie mam co do tego wątpliwości, ale niekoniecznie tu i teraz. Droga do niego może prowadzić przez Krzyż.
Ostatnio miałem „doła” – wiele godzin w samolocie, trudne warunki do pracy, rozrywki czy nawet modlitwy. Mam silne poczucie, że właśnie w tej ostatniej zdołałem się odnaleźć. Szczerze dziękowałem Bogu za przeżywany ból. Za to, że on jest dobry, że płynie z głodu miłości, że jest udziałem w Krzyżu, że przybliża mnie do niego. Nie mam zaufania do swoich sił i obawiam się, czy w tej trudnej drodze kiedyś nie zawrócę, ale zarazem czuję spokój i ufność, że idę w dobrym kierunku.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

zenia1780 pisze: 05 sty 2018, 18:08 Kiedy uznasz, że małżonek okazuje miłość?
Zeniu - ja Twoje pytanie zrozumiałem tak, że powinienem zastanowić się, kiedy zrezygnuję z separacji.
Teraz czekam na mediacje sądowe - sądzę, że nie zaszkodzą, nie jest wykluczone, że pomogą. Potem zobaczę ich efekt. Będę się starał jakoś poznać i zrozumieć postawę żony. Nie oczekuję, że będzie mi okazywać miłość - to byłoby wspaniałe, ale w ogóle nie mam zamiaru oceniać jej miłości lub jej braku. Na pewno mógłbym wrócić do wspólnego mieszkania, jeśli żona będzie chciała naprawiać nasze małżeństwo, niekoniecznie na jakiś moich warunkach, ale robić cokolwiek w tym kierunku. Być może będę stanie wrócić nawet bez tego, jeżeli uznam, że nie zaszkodzę nam w ten sposób, nie utwierdzę jej w dawnej postawie, i zarazem na tyle sam okrzepnę, że jej stosunek do mnie nie będzie nas oddalać. Na razie jest niestety tak, że po niemal każdym kontakcie muszę walczyć z własną niechęcią i obojętnością. Nie traktuję tego w kategorii bycia samemu szczęśliwym lub nie, ale samodzielności i niezależności emocjonalnej: moja miłość do niej nie może zależeć od jej postawy. Muszę po prostu do tego dorosnąć, potrzebuję jeszcze trochę czasu (nie wiem, ile) na to w warunkach "cieplarnianych', bez codziennej pogardy z jej strony.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

W wymiarze ludzkim jest gorzej, niż kiedykolwiek. Żona nie reaguje na żadne zaproszenia czy pytania z mojej strony. Gdy poprosiłem o chwilę rozmowy, usłyszałem, że chodzi mi wyłącznie o pozbawienie jej należnego majątku, ale ona na to nie pozwoli i zabierze wszystko, co się jej należy. Odbieram to jako dość jednoznaczne potwierdzenie mojego wcześniejszego podejrzenia, że już od jakiegoś czasu postrzegała relacje ze mną tylko z tej perspektywy i dopatrywanie się w jej postępowaniu wyrazów miłości było w znacznej mierze iluzją. Nie chciała słuchać o mojej pracy nad sobą. Ponownie narusza granicę między użytkowanymi przez nas częściami mieszkania.
Jednocześnie jest lepiej, niż kiedykolwiek w ostatnich trzech latach. Modliłem się o odzyskanie uczuć, przede wszystkim w mojej relacji z Bogiem i dziś doświadczyłem bardzo mocno, że te składane od lat prośby zostały wysłuchane viewtopic.php?f=16&t=648&start=15 Widzę w tym wielką łaskę, wręcz cud, to daje mi ogromną nadzieję.
Dziś udało mi się zapisać na 12 kroków. Warsztaty zaczną się w kwietniu, a może nawet już w marcu. Mam wrażenie, że w mojej pracy nad sobą idę do przodu, a Bóg błogosławi tę drogę. Wiem, że moja stabilność i samodzielność są wciąż dość kruche i nie mogę na nich zbytnio polegać. Chcę jednak iść już dalej i teraz skupić się na moich uczuciach do żony. Moja żona jest cenniejsza niż perły! Chcę ją znów kochać gorąco i niezależnie od tego, co ona robi. Wierzę, że więź z Bogiem i zarazem dojrzała miłość pozwolą mi w przyszłości mądrze i konsekwentnie stawiać granice i od nowa budować relacje. To jeszcze nie ten etap, ale też nie powinienem odsuwać go zbyt daleko. Nigdy nie będę w pełni gotowy, a czas separacji jest wprawdzie na razie bardzo owocny, ale niesie też ze sobą ryzyko. Nie chcę go przeciągać ani chwili dłużej, niż to konieczne.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Jeżeli teraz dawałbym tytuł do swojego wątku, to bym ściągnął go od Frosta
viewtopic.php?f=10&t=480
Jak pokochać własną żonę? Decyzja jest, wyboru dokonałem i wciąż dokonuję. Teraz chcę obudzić w sobie uczucia. W pełni zgadzam się z ks. Dziewieckim, że miłość to nie tylko uczucia, ale miłości bez uczuć nie ma (M. Dziewiecki, Odzyskana miłość, Kraków 2014, s. 34). Ja wprawdzie w ostatnich dniach przekonałem się, że Bóg wysłuchał moich modlitw z ostatnich lat i przywrócił mi zdolność do przeżywania emocji, ale tych w stosunku do żony nadal nie ma.
Powtarzanie zdania, że moja żona jest cenniejsza niż perły, przychodzi mi łatwo, bez żadnych wątpliwości czy oporu, wręcz za łatwo. Chciałbym przynajmniej poszerzyć repertuar takich afirmatywnych stwierdzeń. Podpowiecie inne piękne sentencje o żonie? Jak mi coś przyjdzie do głowy, to oczywiście też się atym podzielę.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

viewtopic.php?f=16&t=648&start=45
Pantop pisze: 18 lut 2018, 0:07 Opamiętaj się nieszczęśniku i powstrzymaj niefortunną prośbę!! :lol:
Popatrz na mnie i zadaj sobie pytanie czy chcesz się do mnie upodobnić :P
...Nie sądzę.
A właśnie o to prosisz.
Przy okazji pozbawię Cię płonnej nadziei - gdy to otrzymasz - nie udźwigniesz tego, a robić to pro bono?...
Nie wiem, czy czytałeś mój wątek - sporo pisaniny, ale zapraszam. Na wszelki wypadek streszczę jednak to, co w tym kontekście istotne.
Już raz nie udźwignąłem i dostałem właśnie taką łaskę, czyli wygaśnięcie uczuć. Trochę trwało, zanim zrozumiałem, po co mi ten dar, ale teraz już chyba wiem i z niego korzystam. To dało oczyszczenie z tego, co chore (bluszcz) i czas na zaleczenie ran. Odbudowuję siebie, staram się to robić z Bogiem. Moje relacje z żoną są takie, że nawiązanie więzi emocjonalnej jest nie tylko możliwe, ale bardzo, i to pilnie potrzebne do ratowania naszego małżeństwa. Oczywiście nie mam gwarancji, że moje uczucie spowoduje jakąś reakcję z jej strony. Chodzi o to, że pozwoli mi zaangażować się w odbudowywanie nie tylko na poziomie intelektualnym czy wysiłku woli, ale również z wykorzystaniem sfery emocjonalnej. Miłość bez uczuć to stan przetrwania, hibernacji, nie rozwoju. Mam nadzieję, że tym razem nie rozpędzę się tak, że utracę kontrolę - jak to było w pierwszej fazie kryzysu - ale będę umiał z tych emocji korzystać nie dając się im ponieść, lecz panując nad nimi. Jakieś ryzyko jest, szczególnie w przypadku nieudanej próby powrotu do wspólnego mieszkania, ale chcę je podjąć i czuję się do tego przygotowany.

Chciałbym też opowiedzieć jeszcze jedno zdarzenie, które mnie mocno poruszyło. Dotąd pisałem tylko o kryzysie w moim małżeństwie, ale on nie zaczynał się w próżni. Niedługo przed nim moja siostra porzuciła męża z trójką dzieci i związała się bardzo bogatym kowalskim. Od dawna byłem przekonany, że jedną z istotnych przyczyn zmiany relacji żony do mnie było jej zapatrzenie się na moją siostrę, jej wybór i nowy styl życia. Teraz dowiedziałem się, że w tym samym czasie, co u mnie, taki sam proces zaszedł w małżeństwie drugiej siostry. Właśnie zostawia męża z trójką dzieci i „realizuje” się w związku z kowalskim i wydawaniu pieniędzy. Postanowiłem porozmawiać z tą pierwszą siostrą, od której się zaczęło, i poprosiłem o spotkanie. Napisałem, że widzę stopniowy rozpad rodziny – a byliśmy kiedyś bardzo zżyci ze sobą – i chcę jakoś temu przeciwdziałać. Zmienić mogę tylko siebie i nie zamierzam jej do niczego przekonywać, ale chciałbym jej o swoich doświadczeniach opowiedzieć. Reakcja była gwałtowna i agresywna. Chyba nie warto jej nawet streszczać, bo to zestaw, jaki zwykle słyszy na pożegnanie opuszczany małżonek; standardowy i niewart rozpowszechniania. Zupełne odwrócenie wartości, połączenie pełnego samozadowolenia z dokonanych wyborów, ich skutków, a zarazem wyparcie odpowiedzialności za jedno i drugie, bo nie miała ani wyboru, ani wpływu na cokolwiek. Nie ma zamiaru ze mną rozmawiać.
To jest moja siostra. Więzi rodzinne, choć bardzo chore, wciąż są. Spotykamy się. Rodzice starają się jakoś trzymać wszystkich razem. Nasze dzieci lubią się i są dość blisko, wiele rzeczy robią wspólnie. Obie moje siostry i moja żona zbliżyły się do siebie, nakręcają się nawzajem. Czuję się trochę tak, jakbym siedział z osobą zakaźnie chorą w łódce na środku morza. Nie potrafię jej pomóc, bo odmawia zbliżenia się do niej. Zerwanie kontaktów jest teoretycznie możliwe, ale to ja musiałbym z tej łódki wyskoczyć. Teoretycznie może przekonałbym resztę, żeby jednak wyrzucić ją, ale przecież nie o to chodzi. Morowe powietrze w rodzinie. Co robić, żeby ocalić najbliższych? Ja sam chyba okazałem się odporny na tego wirusa, ale moja żona raczej nie, dzieci, choć już dorosłe, mocno tym nasiąkają. Macie jakiś pomysł, jak się zachować, jaki obrać kierunek?
Mirakulum
Posty: 2648
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Mirakulum »

Gdy człowiek jest u kresu Chrystus jest dopiero na początku

to zdanie nieraz pomagało mi trwać
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

Sprawa jest złożona i bardziej skomplikowana.
Kontakt żony z Twymi dwoma siostrami to coś na kształt zmowy - nieformalnej - ale takiej ,,babskiej solidarności,, wobec ,zaborczych samców,,.
Nie będę roztaczał nad Twą przyszłością małżeńską czarnych chmur.
ALE
(słowo klucz w kontakcie z bliźnimi: ALE)
Dlaczego Twe siostry postanowiły opuścić swoje rodziny - mężów i dzieci?
To pytanie można odnieść do wszystkich postaci z władców pierścieni - dlaczego żaden nie był w stanie oprzeć się długotrwale wpływowi pierścienia? (co roztropniejsi unikali go, by NAWET NIE PODLEGAĆ pokusie).
Transponując to porównanie na rzeczywistość.
Jakie szanse ma Twa żona podlegająca wpływom TRZECH takich pierścieni - przykład ,,wspaniałego,, życia dwóch Twych sióstr i perspektywa, że i przecież ona też tak może.
Zaprawdę stajesz wobec trójgłowego smoka, gdzie w pojedynkę nie masz szans.
Dwie szalone niewiasty skoczyły już w przepaść a trzecia wyrywa się chcąc również skoczyć, argumentując to : - No popatrz jakie one są wolne, one szybują, zobacz ile w tym radości i gracji!
I jakoś, nie wiedzieć czemu, nie za bardzo trafia argument, że i owszem lot piękny, tyle że bez spadochronów.
Dlaczego?
Bo logika w starciu z emocjami najczęściej nie ma szans.
Tu i teraz się liczy - żyć, bawić się, kupować modne rzeczy.
Tradycyjne wartości? To nie te czasy...

Piszę o tym z uczuciem bezsilności, bo i ma luba była pod przemożnym wpływem koleżanek rozwódek w biurze przez 8h/dobę oraz miała dodatkowo PEŁNE wsparcie moralne, logistyczne i duchowe a również częściowo finansowe ze strony swoich rodziców a moich szanownych teściów.

Na marginesie.
Jakie to dziwne uczucie, kiedy mając świadomość w/w wsparć spotykałem się z UZASADNIONĄ krytyką ze strony najbliższych przyjaciół.
Nie skamlę na okoliczność - dla jasności.
Bezbrzeżnie natomiast dziwiło mnie to, że po ich bolesnych reprymendach, na mą prośbę, aby TO SAMO powtórzyli teraz telefonicznie mojej żonce - jeden po drugim tracili animusz i rejterowali.

Wracając
Mając powyższe na uwadze, dokładam założenie, że Twoja żona Ukaszu to ładna kobieta.
Jeśli JUŻ zafiksowała się na jakimś banderasie kowalskim, to szansa ratowania spada poniżej 1%.
Jeśli ów banderas dysponuje mamoną - szanse spadają do kilku promili.
To tak po ludzku.
Całe szczęście nie jesteśmy sami - podobno :D


Przeskok
Teraz wyobraź sobie, że nastąpił cudowny powrót żony.
Wraca juto.
Są tematy na tym forum, które poruszają to zagadnienie , pod kątem: ,,Powrót współmałżonka - i co dalej?,,
No właśnie. We mnie też jest taka silna pokusa- aby tylko wróciła, dalej jakoś wszystko będziemy budować.
Aha.
Tyle, że niekoniecznie.
Może być tak, że związek stał się nasycony negatywnością do tego stopnia, że tropem mego guru Jacka - chciałoby się zamordować żonę :o (pozdrawiam Jacku :mrgreen: ), toteż okoliczności w sposób ,,łagodny,, odsuwają ludzi od siebie na jakiś czas/ na zawsze.
Natura broni się sama.

Rozwlokłem się - przepraszam.

Wydaje mi się, że na ten czas robisz wszystko co możesz.
A jedyne co możesz to trzymać się teraz kursu, który obrałeś i dzielnie nim kroczyć.
(jakże cudownie udzielać złotych rad)

Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

I jeszcze to
Jak pokochać własną żonę? Decyzja jest, wyboru dokonałem i wciąż dokonuję. Teraz chcę obudzić w sobie uczucia. W pełni zgadzam się z ks. Dziewieckim, że miłość to nie tylko uczucia, ale miłości bez uczuć nie ma (M. Dziewiecki, Odzyskana miłość, Kraków 2014, s. 34). Ja wprawdzie w ostatnich dniach przekonałem się, że Bóg wysłuchał moich modlitw z ostatnich lat i przywrócił mi zdolność do przeżywania emocji, ale tych w stosunku do żony nadal nie ma.
Powtarzanie zdania, że moja żona jest cenniejsza niż perły, przychodzi mi łatwo, bez żadnych wątpliwości czy oporu, wręcz za łatwo. Chciałbym przynajmniej poszerzyć repertuar takich afirmatywnych stwierdzeń. Podpowiecie inne piękne sentencje o żonie? Jak mi coś przyjdzie do głowy, to oczywiście też się atym podzielę.
Wraca temat uczuć.
Zaprawdę Ukaszu - dogłębnie to przemyśl.
Brak uczuć względem żony MOŻE BYĆ w tym czasie dla Ciebie jedynym pancerzem, który chroni Cię przed postępowaniem nierozumnym.
Kiedy zdejmiesz pancerz stajesz się wrażliwy na ciosy.
One bolą nawet przez pancerz. Jak go zdejmiesz ból się zmniejszy? Hmm.
Oczywiście - kiedyś go odrzucisz z radością.
Też będą padać ciosy, bo miłość uwielbia podnosić swój poziom najczęściej poprzez cierpienie, ale to już będzie inna płaszczyzna porozumienia z żoną, lepsza relacja itd.
Wtedy ciosy łatwiej ,,rozpuścić,,.
Tutaj trzeba spotkać się w połowie drogi.
Nie wykonuj części drogi przynależnej żonie za żonę.

Ciekawym, czy i nasze wybranki afirmują sobie np: ,,Mój mąż jest cenniejszy niż to szałowe futro od Armaniego w tym mega wystrzałowym wczoraj otwartym butiku,,
Co? :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Troszkę dodam, co u mnie.
Siostra w końcu zgodziła się porozmawiać, ale stanie się to dopiero za jakieś dwa tygodnie. Nie ma pośpiechu. Spotkanie będzie trudne. Chcę się przygotować tak, żeby mówić tylko o sobie. O moim doświadczeniu ciemnej doliny, przez którą przeszedłem. O wyborze, jakiego dokonałem, moich motywach i owocach tej decyzji. O trwaniu w wierności mimo wszystko. O tym, jak jest to piękne, choć często trudne. O bólu samotności, który z Jezusem nie jest mniejszy, ale ma inny smak. O tym, jak fascynującą rozmową z Bogiem może być rozważanie Jego Słowa. O mojej wolności. O tym, jak bardzo znów chcę kochać.
Może w ten sposób zasieję jakieś ziarno, może nie. To już nie w moich rękach.

Natomiast moja żona zerwała ze mną wszelkie kontakty. Nie odpowiada na emaile ani SMSy nawet w praktycznych, codziennych sprawach. Nie odbiera telefonu, gdy ja dzwonię. Nie reaguje, gdy pukam lub dzwonię do drzwi. Teraz wpadła na piękny pomysł wyjazdu z oboma synami na weekend na narty. Dowiedziałem się o tym od nich i zaraz napisałem do żony, że w wyjeździe rodzinnym chcę wziąć udział, pokryję połowę kosztów. Nie odpowiedziała, choć prosiłem przynajmniej o informację, czy się zgodzi. Obaj synowie ucieszyli się z pomysłu wyjazdu z nimi i prosili żonę o zgodę. Usłyszeli kategoryczną odmowę. Dziś mnie o tym poinformowali. W chwili, gdy to piszę, żona właśnie weszła do domu. Jest kilka metrów ode mnie. I bardzo, bardzo daleko. Nie wiem, czy to się kiedykolwiek zmieni. Czy jest tak, bo popełniłem błąd wybierając stanowczość, czy to rozstrzygnęło się wcześniej. Wiem, że przylgnięcie do Boga to jedyna pewna droga w tej sytuacji. Bylebym rzeczywiście nią poszedł. Proszę Ducha Świętego o rozeznanie.
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 28 lut 2018, 22:41 Siostra w końcu zgodziła się porozmawiać, ale stanie się to dopiero za jakieś dwa tygodnie. Nie ma pośpiechu. Spotkanie będzie trudne. Chcę się przygotować tak, żeby mówić tylko o sobie. O moim doświadczeniu ciemnej doliny, przez którą przeszedłem. O wyborze, jakiego dokonałem, moich motywach i owocach tej decyzji. O trwaniu w wierności mimo wszystko. O tym, jak jest to piękne, choć często trudne. O bólu samotności, który z Jezusem nie jest mniejszy, ale ma inny smak. O tym, jak fascynującą rozmową z Bogiem może być rozważanie Jego Słowa. O mojej wolności. O tym, jak bardzo znów chcę kochać.
Ukaszu, co chcesz uzyskać tymi wynurzeniami? Komu one są potrzebne? Siostrze czy Tobie?
Ukasz pisze: 28 lut 2018, 22:41 Natomiast moja żona zerwała ze mną wszelkie kontakty. Nie odpowiada na emaile ani SMSy nawet w praktycznych, codziennych sprawach. Nie odbiera telefonu, gdy ja dzwonię. Nie reaguje, gdy pukam lub dzwonię do drzwi. Teraz wpadła na piękny pomysł wyjazdu z oboma synami na weekend na narty. Dowiedziałem się o tym od nich i zaraz napisałem do żony, że w wyjeździe rodzinnym chcę wziąć udział, pokryję połowę kosztów. Nie odpowiedziała, choć prosiłem przynajmniej o informację, czy się zgodzi
Bo żona żyje własnym życiem. Nauczyła się tego już w Waszym małżeństwie. I z tego co piszesz, jest z zupełnie innego świata i do Twojego chyba wrócić by nie chciała. Tak to widzę, być może się mylę.
ODPOWIEDZ