Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 18 kwie 2018, 0:05 Wróciłem, gdy dowiedziałem się, że potrzebuje pomocy. Usłyszałem, że jestem bezczelny wprowadzając się do własnego mieszkania.
Myślę, że bezczelny dlatego iż nie uszanowałeś jej woli. Sam zdecydowałeś co jest dla niej dobre i co jej potrzebne. Pewnie to miała na myśli.
Ukasz pisze: 18 kwie 2018, 0:05 Przez ostatnie tygodnie traktowała mnie na przemian jak intruza i jak darmową pomoc domową.
To jest skutek tego, co napisałam powyżej. Otrzymałeś nie to na co liczyłeś ale to na co według żony zasłużyłeś. Skoro już wprowadziłeś się wbrew jej woli i chciałeś służyć jako mąż to niejako sam się nadstawiłeś żonie by mogła sobie z Ciebie wziąć to co jej potrzebne czy korzystne.
Ukasz pisze: 18 kwie 2018, 0:05 Jeżeli nie chce, niech zostanie u siebie, a mi pozwoli spokojnie mieszkać u siebie.
Myślę Ukaszu, że nie będzie najmniejszego problemu w tym względzie ze strony żony. Wydaje się, że wszystko czego ona potrzebuje to być jak najdalej od Ciebie i Twojej miłości która ma moc zagłaskania na śmierć.
Lawendowa pisze: 18 kwie 2018, 8:04 Czy Ty nie zrobiłeś bożka z małżeństwa?
Bardzo dobre pytanie.
Dodałabym jeszcze że dla Ciebie najważniejsze jest być nienagannym w swym postępowaniu, perfekcyjnym, wsłuchującym się bardziej w samego siebie niż w drugiego człowieka. Miłość uważam powinna być jakoś dostosowana do potrzeb bliźniego by została przyjęta i odwzajemniona.
Mirakulum
Posty: 2763
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Mirakulum »

Czasami jest tak, albo masz racje albo relacje.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu

Czytam Twoje wpisy z kazania na każdy dzień. Monotematyczne.

Kłania się przypowieść o synu marnotrawnym z naciskiem na stanowisko ojca (Boga?).

Czy ojciec namawiał syna na cokolwiek, czy odwodził go od jego decyzji, czy prosił, manipulował, naciskał?
Ojciec uszanował wolę swojego syna ofiarowując mu wolność wyboru.
A jego rola ograniczyła się do czekania.
Co nie przeszkadzało mu otworzyć ramiona, cieszyć się, wydać przyjęcie na jego cześć. Ale dopiero po powrocie syna marnotrawnego.
Gdyby reagował tak od początku - rzucałby perły przed wieprze.
Czasami zdarza się (najczęściej) tak, że marnotrawny nie wraca. I najczęściej jest to jego strata.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: kemot79 »

renta11 pisze: 18 kwie 2018, 20:19 Ukaszu

Czytam Twoje wpisy z kazania na każdy dzień. Monotematyczne.

Kłania się przypowieść o synu marnotrawnym z naciskiem na stanowisko ojca (Boga?).

Czy ojciec namawiał syna na cokolwiek, czy odwodził go od jego decyzji, czy prosił, manipulował, naciskał?
Ojciec uszanował wolę swojego syna ofiarowując mu wolność wyboru.
A jego rola ograniczyła się do czekania.
Co nie przeszkadzało mu otworzyć ramiona, cieszyć się, wydać przyjęcie na jego cześć. Ale dopiero po powrocie syna marnotrawnego.
Gdyby reagował tak od początku - rzucałby perły przed wieprze.
Czasami zdarza się (najczęściej) tak, że marnotrawny nie wraca. I najczęściej jest to jego strata.
fajnie to napisałaś ale ostatnio analizowałem sytuację małżeństw, które się nie rozwiodły ( jeszcze). Zauważyłem, że każde bez wyjątki to gra na dominację. W każdym są naciski, manipulacje, szantaże, obawy. Mam wrażenie, że jakby dać ludziom pełną wolność to żadne by nie przetrwało. Często Ci ludzie się kochają ale natury nie oszukasz- ludzie co do zasady to egoiści, którzy chcą aby to im było dobrze. Gorzkie to ale chyba prawdziwe
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: Angela i Ukasz
Angela pisze:Witaj, Mam wrażenie, że swoją decyzją żądania od żony wyprowadzki a potem wnioskiem o separację dałeś jej jednoznaczny sygnał, że nie akceptujesz swojej żony jako osoby. Gdzie tu miejsce na bezwarunkową miłość agape. Ona się teraz okopała i odpowiada takim samym brakiem szacunku.
Co innego rozdzielność majątkowa. To słuszna nieakceptacja nieodpowiedzialnych zachowań podkopujących byt rodziny.
1. Żądanie wyprowadzki
2.Wniosek o separację
3. Rozdzielność majątkowa
No przecie Ukasz nie obudził się pewnego pięknego dnia, a że był bez humoru to postanowił bez przyczyny wprowadzić w życie trzy w/w sprawy.
Jego działania to SKUTEK postawy/działań żony.

Co do logiki*
Brak.
Jeśli wykonuję radykalne kroki (a takie Ukaszu wykonałeś) to nie ma tu już miejsca na słowa ,,kocham cię,, czy próśb o spędzanie więcej czasu razem. Podwaliny (trzy punkty) choć uzasadnione z założenia wykluczają jakąkolwiek formę zrozumienia ze strony żony (została zaatakowana [nieważne, że słusznie]) a waść oczekuje warunków ugody, kompromisu, powrotu do normalności.
To czas wojny a Ty ślesz gołąbki pokoju stojąc na kluczowych pozycjach ze swą armią ze 100% gotowością bojową.
Żeby nie było - ja Cię rozumiem.
Weź powiedz swojej pięknej, że to dla jej dobra.. :lol: :lol: :lol: :lol:

ps* a kto mówi, że w miłości ma być logicznie :mrgreen:
Amica

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Amica »

Pantop, lubię Cię czytać. :)
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: Amica
Amica pisze:Pantop, lubię Cię czytać. :)
To pewnie dlatego żem entelygentny, błyskotliwy i do tego wściekle przystojny :mrgreen:




ps wiem, wiem - wszystko to sprawia moja skromność i pokora :lol: :lol:


ps2 no i ja Was tu wszystkich nie kochać - sie nie da.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Pantop pisze: 19 kwie 2018, 13:39 1. Żądanie wyprowadzki
2.Wniosek o separację
3. Rozdzielność majątkowa
No przecie Ukasz nie obudził się pewnego pięknego dnia, a że był bez humoru to postanowił bez przyczyny wprowadzić w życie trzy w/w sprawy.
Jego działania to SKUTEK postawy/działań żony.

Co do logiki*
Brak.
Jeśli wykonuję radykalne kroki (a takie Ukaszu wykonałeś) to nie ma tu już miejsca na słowa ,,kocham cię,, czy próśb o spędzanie więcej czasu razem. Podwaliny (trzy punkty) choć uzasadnione z założenia wykluczają jakąkolwiek formę zrozumienia ze strony żony (została zaatakowana [nieważne, że słusznie]) a waść oczekuje warunków ugody, kompromisu, powrotu do normalności.
coś w tym jest Ukaszu, moją żonę najbardziej zabolało z okresu romansu, jak sobie spokojnie ( :o :shock: ) zacząłem planować nasze rozstanie, a szczególnie podział majątku. Kompletnie ją to wtedy wmurowało i [...] [moderacja: zdenerwowało], a ja po prostu starałem sobie to jakoś poukładać i coś zaplanować w tym szalonie niestabilnym okresie. Spytała mnie, czy naprawdę muszę wbijać jeszcze gwoździe do tej trumny, po czasie zrozumiałem, że w sumie to ma rację i jeszcze nakręcam atmosferę, a chwilę później sam zdecydowałem się te gwoździe mozolnie wydłubywać...

Wracając do wcześniejszych wątków moją najbardziej miotało w jedną lub w drugą jak zdecydowała o separacji (izolacji) i nie była do końca pewna swojej decyzji, ale nic innego do niej nie przemawiało. Nie chodziło nawet o to, że nie dawałem przestrzeni (choć był z tym problem), ale ona sama musiała ją poczuć i zrozumieć, że sama decyduje... Później zauważyłem, że im więcej daję tej przestrzeni (w pewnych granicach oczywiście) to tym bardziej ją ciągnie i przestrzeń sama się domyka, ale przyznam, że to męcząca i strasznie długookresowa zabawa...
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2018, 20:37 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto słowa (nawet niecałe) powszechnie uznawane za wulgarne
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Bardzo dziękuję za Wasze głosy. Niektórych na razie nie rozumiem, będę do nich wracał.

Postawiłem żonę przed wyborem: albo stwierdzi, że chce ze mną mieszkać, a wtedy przygotuję co trzeba na jej powrót, albo nie złoży takiej deklaracji, i wtedy dostarczę jej rzeczy tam, gdzie przebywa obecnie.

Wybaczcie, że nie wyjaśnię teraz nic więcej, ale już nie mam siły, a jutro wstaję wcześnie do pracy.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu
Przytulam Cię, pomodlę się.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: Ukasz

A wyobraź sobie, że Twoja żona chce zrobić tak aby wymsknąć się Twoim roztropnym rozwiązaniom.
Potrzebuje postawić na swoim, potrzebuje przeprowadzić swój plan za wszelką cenę.
Dotknięta do żywego duma kobieca - sam to przerobiłem - nawet gdybyś teraz wszystko odwołał, uderzył się w piersi (a niby dlaczego skoro masz rację :mrgreen: ) i upadł przed nią okutany worem pokutnym w geście pełnego poddaństwa to masz nie więcej jak 5% szans na powrót do tego co było dawniej. Utopia.

Odwrotny do zamierzonego skutek odnoszą obecnie Twe starania - owszem - rozsierdzają tylko drugą stronę tym że są logiczne i że pochodzą od Ciebie.

Dykteryjka
Bogaty przemysłowiec (ogólnie znany VIP) miał kaprys odbyć podróż pociągiem.
Zamówił ciastko z galaretka i bitą śmietaną.
Kelner stwierdził, że nie posiadają takowego w menu.
- Jak to? oburzył się bogacz - Dla mnie nie ma mojego ulubionego ciastka?!! -Dawać mi tu kierownika pociągu!!
Kierownik pociągu usłyszał nieprzyjemną reprymendę. Przemysłowiec obiecał także poinformować zarząd spółki kolejowej o skandalicznym incydencie.
Kiedy pociąg dojechał do stacji rzutki kierownik pociągu dokonał niezbędnego zakupu i udał się do urażonego bogacza.
- Proszę - mówi - Oto pańskie ulubione ciastko z galaretką i bitą śmietaną :D , a ode mnie raczy pan przyjąć w ramach zażegnania incydentu butelkę tej 50letniej szkockiej :P
Bogacz z błyskiem w oku łapie za talerzyk z ciastkiem, otwiera okno i wyrzuca.
To samo robi z butelką.
Patrzy tryumfalnie na zdębiałego kierownika pociągu i mówi:
- Nie chcę ciastka, nie chcę drogiego trunku, CHCĘ BYĆ ZŁY !!! :twisted: :!:
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Pantop pisze: 19 kwie 2018, 13:39 1. Żądanie wyprowadzki
2.Wniosek o separację
3. Rozdzielność majątkowa
Formalnie nie mamy rozdzielności majątkowej. Jeśli sąd orzeknie separację, to automatycznie oznacza to również ową rozdzielność.
Pantop pisze: 19 kwie 2018, 13:39 Jeśli wykonuję radykalne kroki (a takie Ukaszu wykonałeś) to nie ma tu już miejsca na słowa ,,kocham cię,, czy próśb o spędzanie więcej czasu razem.
Dla mnie nie wykluczają, a że nie siedzę w głowie mojej żony, to dałem jej możliwość wyjścia z klinczu bez żadnych warunków z mojej strony. Nie skorzystała - trudno, jej strata, choć moja niestety także. Nie proponowałem na tym etapie delektowania się wspólnym czasem, lecz raczej praktyczną koegzystencję.
Mirakulum pisze: 18 kwie 2018, 10:24 Czasami jest tak, albo masz racje albo relacje.
Wyjaśnij mi proszę, jak to odnosisz do mojej sytuacji, bo zupełnie nie rozumiem.
krople rosy pisze: 18 kwie 2018, 9:33 Ukasz pisze: ↑
18 kwie 2018, 0:05
Wróciłem, gdy dowiedziałem się, że potrzebuje pomocy. Usłyszałem, że jestem bezczelny wprowadzając się do własnego mieszkania.

Myślę, że bezczelny dlatego iż nie uszanowałeś jej woli. Sam zdecydowałeś co jest dla niej dobre i co jej potrzebne. Pewnie to miała na myśli.
W czym nie uszanowałem jej woli? Wprowadziłem się z powrotem do własnego domu, bo miałem do tego prawo. Nie twierdziła zresztą wcześniej, że sobie tego nie życzy, a miała ogromne pretensje, że ją opuściłem. To, że ona potrzebowała i przede wszystkim potrzebuje pomocy to fakt, któremu także ona nie zaprzecza. Nie pomagałem natomiast wbrew jej woli. Proponowałem - zgadzała się, to coś zrobiłem, odmawiała lub ignorowała - przyjmowałem to do wiadomości.
krople rosy pisze: 18 kwie 2018, 9:33 Lawendowa pisze: ↑
18 kwie 2018, 8:04
Czy Ty nie zrobiłeś bożka z małżeństwa?

Bardzo dobre pytanie.
Skoro uważasz to pytanie za dobre, to odpowiadam. Nie, małżeństwo nie jest dla mnie bożkiem. Ono się rozpada, a ja staram się zbliżyć do Boga i nawet wydaje mi się, że robię jakieś postępy na tej drodze. Nie robię tego po to, żeby On naprawił moją więź z żoną. Bardzo tęsknię za bliską relacją i łatwiej by mi było uzyskać ją z inną kobietą, ale związek bez Boga, wbrew Niemu, mnie nie interesuje. Najpierw Bóg, potem ja, potem żona itd. Znaczna część z nas tu na forum, może nawet większość, odpowiada na to pytanie nie słowami, lecz wyborem wierności Bogu i - wbrew wszystkiemu, mimo wygaśnięcia wszelkich uczuć - swojemu współmałżonkowi. Zadawanie go osobom w takiej sytuacji i o takiej postawie świadczy moim zdaniem wręcz o tym, że pytający nie do końca rozumie, o co chodzi.
krople rosy pisze: 18 kwie 2018, 9:33 Dodałabym jeszcze że dla Ciebie najważniejsze jest być nienagannym w swym postępowaniu, perfekcyjnym, wsłuchującym się bardziej w samego siebie niż w drugiego człowieka. Miłość uważam powinna być jakoś dostosowana do potrzeb bliźniego by została przyjęta i odwzajemniona.
Być może masz rację, a ja tego nie dostrzegam. To rzecz dość podstawowa, więc byłbym bardzo wdzięczny za rozwinięcie i doprecyzowanie, na czym opierasz taki wniosek.
Lawendowa pisze: 18 kwie 2018, 8:04 Tak się zastanawiam, czy Twoja żona nie czuła/czuje się całkiem ubezwłasnowolniona w Waszym małżeństwie. Odnoszę wrażenie, że Ty masz monopol na wszystko i chciałbyś przeforsować swoje pomysły nie patrząc na jej zdanie, nawet w kwestii jej zdrowia. A może ona czuje się przyduszona tym decydowaniem o niej, za nią, ale bez niej i próbuje ratować resztki jakiejś autonomii i samostanowienia o sobie?
Nie. Decydowała i decyduje sama o wszystkim. Nie mam nie tylko monopolu, ale nawet żadnego wpływu na nią i to już od lat. Robi wszystko, co chce.
Jeżeli ją przytłacza sam fakt, że ja mieszkam u siebie, to niech też mieszka u siebie. Prosiłem ją o to i stanowczo odmówiła.
W wielu sprawach mam wątpliwości, ale nie w tym, gdzie powinienem być w chwili, gdy moja żona jest ciężko chora. Mam być tak blisko, żeby mogła skorzystać z mojej pomocy jeśli tylko będzie chciała; żeby nie musiała o nią prosić, żeby wiedziała, że traktuję to jako mój za przeproszeniem psi obowiązek i nie wynikają z tego żadne obowiązania wobec mnie.
Wyprowadzając się napisałem jej, że w potrzebie zawsze może na mnie liczyć i będę wdzięczny, jeśli pozwoli sobie pomóc. Odpowiedziała, że ja także zawsze mogę liczyć na jej pomoc. Raz nawet poprosiłem wsparcie, gdy byłem chory, i mi pomogła. Potem znów zachorowałem i próbowałem jeszcze raz jej o tym powiedzieć, ale odcięła kontakt tak skutecznie, że nie miałem takiej możliwości.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Lawendowa pisze: ↑
18 kwie 2018, 8:04
Czy Ty nie zrobiłeś bożka z małżeństwa?

Bardzo dobre pytanie.
Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 Skoro uważasz to pytanie za dobre, to odpowiadam. Nie, małżeństwo nie jest dla mnie bożkiem. Ono się rozpada, a ja staram się zbliżyć do Boga i nawet wydaje mi się, że robię jakieś postępy na tej drodze. Nie robię tego po to, żeby On naprawił moją więź z żoną. Bardzo tęsknię za bliską relacją i łatwiej by mi było uzyskać ją z inną kobietą, ale związek bez Boga, wbrew Niemu, mnie nie interesuje. Najpierw Bóg, potem ja, potem żona itd. Znaczna część z nas tu na forum, może nawet większość, odpowiada na to pytanie nie słowami, lecz wyborem wierności Bogu i - wbrew wszystkiemu, mimo wygaśnięcia wszelkich uczuć - swojemu współmałżonkowi. Zadawanie go osobom w takiej sytuacji i o takiej postawie świadczy moim zdaniem wręcz o tym, że pytający nie do końca rozumie, o co chodzi.
Ja z kolei myślę, że pytający doskonale rozumie, o co chodzi, bo pisze o jednym z dyżurnych niebezpieczeństw grożących sycharkom.
Tym, którzy trafiają świeżo na forum, często piszemy: zajmij się sobą, a gdzie ty w tym wszystkim jesteś - ponieważ od tego warto zacząć wyłażenie z kryzysu, od diagnozy, jaka jestem ja jako dziecko Boże, po obraniu ze wszystkich naleciałości, jakie świat mi sprzedał, jakie sama sobie zbudowałam, taki "sycharek w stanie czystym" ;-) kolejnym etapem jest wypracowanie sobie takiej postawy wobec współmałżonka - że oprócz tego że jest moim mężem (żoną), to najpierw i przede wszystkim jest dzieckiem Bożym z całą pełnią swojej specyfiki i talentów, i ja mam to uszanować - jego piękną odrębność. I w tę odrębność mam nie włazić z butami, mam się nauczyć stawiać sobie granice. I wtedy mogę sobie zacząć myśleć o naprawie małżeństwa na Bożym fundamencie, bo dopiero wtedy jestem jednostką, która może kochać kogoś w wolności, nie wchodząc jednocześnie w wolność innej osoby. A w zasadzie - wybierać taką postawę codziennie... bo powrót w stare kanały bywa szybki, cichy i bezwonny.
Nie wiem, Ukaszu, na ile to co napisałam dotyczy Ciebie, może być dokładnie tak, jak piszesz; ale moim doświadczeniem jest, że czasem dopiero po paru latach rozumiałam, o czym do mnie sycharki rozmawiały na początku mojego kryzysu ;-)
Dlatego tak pożyteczną rzeczą jest własny wątek - można sobie po latach do niego wrócić i autoweryfikacji dokonać :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Camilaa »

Nirwanna pisze: 21 kwie 2018, 8:06
...czasem dopiero po paru latach rozumiałam, o czym do mnie sycharki rozmawiały na początku mojego kryzysu ;-)
chyba każdy by chcial osiągnąć taki poziom utorowania jak Nirwanna tylko właśnie nie zawsze jest się świadomym tego ostatecznego celu odnalezienia siebie
Dla mnie kryzys pozwolil przejrzec na oczy ale im bardziej wiem co źle robilam tym wiecej widze pracy w tym wszystkim i mój cel jest mniej namacalny bo wszystko wciąż się przewraca do gory nogami
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 W czym nie uszanowałem jej woli? Wprowadziłem się z powrotem do własnego domu, bo miałem do tego prawo. Nie twierdziła zresztą wcześniej, że sobie tego nie życzy, a miała ogromne pretensje, że ją opuściłem.
Wyprowadzasz się kiedy chcesz i wprowadzasz się kiedy chcesz. Realizujesz plan który uważasz za słuszny . Twoja zdecydowana postawa, stanowczość i determinacja mogą wywoływać (i może właśnie wywołują) u żony bunt i przekorę.
Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 Nie. Decydowała i decyduje sama o wszystkim.
Ty również.
Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 W wielu sprawach mam wątpliwości, ale nie w tym, gdzie powinienem być w chwili, gdy moja żona jest ciężko chora. Mam być tak blisko, żeby mogła skorzystać z mojej pomocy jeśli tylko będzie chciała; żeby nie musiała o nią prosić, żeby wiedziała, że traktuję to jako mój za przeproszeniem psi obowiązek i nie wynikają z tego żadne obowiązania wobec mnie.
Wróciłam do Twoich postów które pokazywały sytuację przy kontuzji żony. Z tego, co piszesz Twoje poinformowanie jej ( nie pytanie, skonsultowanie się z nią w tej sprawie i cierpliwe przyjęcie odpowiedzi) o tym, że się wprowadzasz wywołało w niej reakcję niechęci, irytacji i braku zgody na Twoją oferowaną pomoc.
Zostawiasz jej dobrodusznie coś (mieszanie u Ciebie) a później tym żonglujesz, ubezwłasnowalniasz ją i twierdzisz, że w każdej chwili masz prawo się wprowadzić bo to Twoje mieszkanie. Może zatem niepotrzebne było Twoje wyprowadzanie się? Może sam sobie zdałeś z tego sprawę, że to nie był rozsądny ruch i w związku z tym wykorzystałeś sytuację kontuzji zony by wrócić do swego mieszkania pod pretekstem pomocy, co wcale nie znaczy oczywiście, ze pomóc nie miałeś zamiaru.
Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 Być może masz rację, a ja tego nie dostrzegam. To rzecz dość podstawowa, więc byłbym bardzo wdzięczny za rozwinięcie i doprecyzowanie, na czym opierasz taki wniosek.
Na tym, że gdy żona informuje, że nie potrzebuje Twojego urlopu, obecności i pomocy to nie wciskasz tego na siłę. Nawet pod szlachetnymi pobudkami. Pomoc w moim przekonaniu jest wartościowa i może mieć moc pojednawczą jeśli nie jest narzucona i upierdliwa.
Gdy ją oferuję muszę liczyć się z tym, że ktoś może jej nie przyjąć bo nie tak wyobraża sobie czy widzi dobro dla siebie.
Jesteś tak pewny słuszności i szlachetności swego działania że pomijasz to, co komunikuje Ci druga osoba. Najistotniejsze w tym wszystkim wydaje się to, że Ty uważasz coś za dobre i słuszne, po czym ,,konsultujesz to z Bogiem'' i sprawa załatwiona. Działasz.
Ukasz pisze: 20 kwie 2018, 23:20 Wyprowadzając się napisałem jej, że w potrzebie zawsze może na mnie liczyć i będę wdzięczny, jeśli pozwoli sobie pomóc.
Ukasz ileż razy można powtarzać to samo? Słowo wypowiadane przez nas traci swoją wartość gdy trzeba je nieustanie powtarzać. Nie mówię to o słowach: ,,kocham cię'' ale pisanie kartek, listów i co trochę powtarzanie tej samej informacji zaczyna przynosić odwrotny skutek.
Kiedyś Ci zadałam to pytanie ale powtórzę: Komu oferowana przez Ciebie pomoc jest bardziej potrzebna: żonie czy Tobie?
Czy to usilne pomaganie Cię w jakiś sposób dowartościowuje? Przywraca tożsamość? Bez tego nie czujesz się dobrym człowiekiem?
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2018, 14:09 przez krople rosy, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ