Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Masz Ukaszu oryginalne - wręcz idealistyczne podejście do zagadnienia (rzecz w sądzie).
Podzielę się tym, że swego czasu miałem podobne podejście, które w brutalny sposób zostało zweryfikowane podczas pierwszej rozprawy.
Wiesz, że Ci kibicuję i życzę jak najlepiej.
MOŻE trafisz na sędziego z ludzką twarzą.
Jeśli nie, to wskazane byłoby chociaż zasięgnąć porady prawnej.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

To naszkicuj mi proszę czarny scenariusz. Co mogę przegrać? Nie zostanie orzeczona separacja? To nie, widocznie wbrew mojej opinii nie ma między nami faktycznej separacji. Będzie, ale również z mojej winy? OK, generalnie widzę to inaczej, ale mam swój udział kryzysie. Tylko z mojej winy? To by już było duże zaskoczenie, ale co by to dla mnie oznaczało? Kubeł zimnej wody w myśleniu o moim stosunku do żony? Proszę bardzo. Skutki majątkowe? Że dom jest jednak wspólny? Dobrze, nie mam nic przeciwko temu. Alimenty? Żona zarabia - o ile mogę się domyślać z przeszłości i obserwacji jej pracy i wydatków - więcej ode mnie, dzieci są dorosłe, mieszkają samodzielnie, utrzymują się same. Co jeszcze?
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Pisałeś o możliwości usunięcia żony z mieszkania (gdyby przyszło co do czego).
Sąd może uznać, że ma tam mieszkać nadal.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Jeżeli to jest najczarniejszy scenariusz, to nadal będę spać spokojnie. Chciałbym to i owo, jakieś rozwiązania wydają mi się sprawiedliwe czy słuszne, ale świat nie musi się kręcić według mojego scenariusza.
W którymś momencie, parę miesięcy temu, żona stwierdziła, że sąd mnie oskubie z każdej złotówki, którą ja chcę sobie przywłaszczyć, a przysługuje nam obojgu. Mnie ucieszyło to, że z takim zaufaniem wypowiadała się o przyszłym wyroku sądu. Nie mam złudzeń, że z równym entuzjazmem przyjęłaby wyrok sprzeczny z jej oczekiwaniami. Jej opór przed rozstrzyganiem naszych spraw majątkowych przez sąd też wskazuje na niepokój o wynik. Mimo wszystko sądzę jednak, że wyrok sądu będzie dla niej znaczył więcej niż moje słowa. Na to przede wszystkim liczę. A byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy się dogadali wcześniej bez pomocy z zewnątrz.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Ukasz ,
obym sie mylila ....
Ale czytajac Twoje wypowiedzi ,to wydaje mi sie ,ze to troche naiwne - z Twojej strony sadzic ,ze zona nie skorzysta z pomocy dobrego adwokata i wejdzie na sale nieprzygotowana ..Z tego ,co piszesz wczesniej ,to raczej nie jest w jej stylu ..
Osobiscie namawialabym Ciebie ,zebys rozwazyl jednak pomoc pelnomocnika ..Nie wiem ,czy na sali bedziesz mial tyle czasu do dyspozycji , ile bedziesz potrzebowal ...
Dodatkowo pelnomocnik - stawiam na kobiete ,chyba ,ze zona ma u siebie w firmie zaufanego radce prawnego - moze "wydlubac " z Waszego zycia ,takie szczegoly ,ktore moga Ci zaskoczyc ...
Oby nie ....
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Ja po prostu nie wiem, czy żona skorzysta z pomocy adwokata. Jeżeli się zdecyduje na reprezentowanie jej w sądzie, to musi to zgłosić przed rozprawą, prawda? A ja mam prawo do wglądu w akta? To nie rozwiązuje wszystkiego, ale prawdopodobnie będę miał szansę dowiedzieć się czegoś przed rozprawą. Na razie żona nie została jeszcze poinformowana przez sąd, że jest jakiś pozew. Będę pamiętać o Waszych radach, jak przyjdzie czas na decyzje, dziękuję za wsparcie. Na razie nie widzę potrzeby angażowania prawnika. Przemyślę rzecz ponownie, jak sprawa ruszy.
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

s zona pisze:Nie wiem ,czy na sali bedziesz mial tyle czasu do dyspozycji , ile bedziesz potrzebowal ...
To jest bez znaczenia.
Może mieć czas i może być przygotowany na 102%.
Jeśli trafi na złego sędziego (dziwnym trafem są to kobiety [na 12 różnych rozpraw był tylko raz facet sędzia - i to w II instancji]) to może stanąć na głowie i podskakiwać na niej do sufitu I NIC NIE WSKÓRA.
Zła kobieta sędzina wciągnie go razem z bucikami i kurteczką, schrupie, połknie i... nawet jej się nie odbije.

Skąd o tym wiem?
Bo to przeżyłem.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Dziś usłyszałem, że żona złoży pozew rozwodowy, jeśli nie zrezygnuję z planu zamieszkania syna i naszego przeniesienia się na strych lub nie zrezygnuję z rozdzielności majątkowej.
Moje odpowiedzi:
Przeprowadzka - w tej chwili nie widzę powodu, żeby rezygnować z tych planów. Może coś się zmieni do czasu, gdy będę mógł to wdrożyć.
Wniosek rozwodowy - to jej decyzja i odpowiedzialność.
Rozdzielność - odstąpię od tego pomysłu bardzo chętnie, bo wolę, żeby majątek był wspólny; wystarczy, że będzie wspólny, że ważne decyzje finansowe będziemy podejmować razem. Ona - nie ma mowy!
No cóż. To jakiś nowy etap, ale w sumie zaskoczenia nie ma.
Pantop pisze: 12 paź 2018, 20:49 Zła kobieta sędzina wciągnie go razem z bucikami i kurteczką, schrupie, połknie i... nawet jej się nie odbije.
W sądzie rodzinnym jeszcze nie byłem, ale w karnym już parę razy tak. W różnych rolach, choć nigdy jako oskarżony. Pamiętam taką sprawę, że obraz Pantopa świetnie tu pasuje. Ta sędzina... Wtedy korzystałem z pomocy prawnika. Zmieniło to tylko zawartość mojego portfela - trochę schudł - ale losów sprawy ani troszeczkę. Co nie znaczy , że tym razem nie warto sięgać po wsparcie profesjonalisty.
Pantop
Posty: 3188
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

W tym co teraz napiszę Ukaszu mogę się mylić (jak zresztą myliłem się, mylę i będę mylił w wielu kwestiach [ot - taka ludzka przypadłość Pantopa]).
Jeśli już jesteś w sądzie to dlatego, że dotychczasowe postępowanie nie przyniosło spodziewanych efektów.
Oczywiście najważniejsza jest Twoja postawa, tak jak zwróciła na to uwagę Angela Zepsutemu13.
Będzie to miłe jeśli na początku swego wystąpienia w sądzie jasno sprecyzujesz Twoje do żony odczucia i zamierzenia.
Na tym jednak kończy się przedpole ugody, za którym już tylko suche fakty i dojście do postanowienia sądu co dalej z kwestiami, które przyszliście rozwiązać.
Jeżeli, kierowany szlachetnymi pobudkami, zamierzasz oddać żonie przewagę na samym początku (a niech się dzieje co chce, materialne rzeczy niewiele znaczą) to lepiej jeszcze dziś wycofać papiery z sądu i przystać na wszystkie oczekiwania żony. Tym czarodziejskim sposobem natychmiast znajdziesz się w całości pod pantoflem, odwiedzając coraz rzadziej odesłane do lamusa swe ambicje i dumę, za to posilając się codziennie strawą upokorzenia i całkowitego uzależnienia od nastroju i dyktatu księżnej pani.
Ja wiem, że Ty ją kochasz. Kochasz ją szczerze i gorąco. Już przebaczyłeś wszystko i nie chcesz wspominać niepotrzebnej przeszłości. Masz za to klarowną wizję przyszłości. Zbliżasz się wraz z żoną pod Waterloo. Sęk w tym, że nie po tej samej stronie. Obojętne kto ,,wygra,, bo będzie to przecież pyrrusowa wiktoria.
A pomimo tego właśnie Ty jesteś tą stroną, która będzie w stanie to ,,zwycięstwo,, unieść i właściwie spożytkować.
Ewentualna ,,wygrana,, żony doda jej tylko tupetu i umocni, i tak już silną, fortyfikację postawy roszczeniowej wobec Ciebie. To z kolei opóźni/uniemożliwi realizację Twych projektów.

Moja babcia udzieliła memu tacie (jak jeszcze był mały) takiej krótkiej rady:
- Ty się nie bij. Ale jak już się bijesz - TO SIĘ BIJ!
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Jestem w tej korzystnej sytuacji, że póki co to ja jestem powodem, a ona pozwaną, nie odwrotnie. I nie muszę w tej chwili planować żadnej strategii w sądzie. Zrobię to, jak przyjdzie na to czas.
Dzięki za rady, obawiam się, że wcześniej czy później się przydadzą.
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

Ukaszu chyba w końcu Cię zaczynam rozumieć.
Co do obaw to... nie jesteś sam.
Aż chciałoby się powiedzieć ani kroku do tyłu
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

jarek70 pisze: 17 paź 2018, 12:11 Ukaszu chyba w końcu Cię zaczynam rozumieć.
Co do obaw to... nie jesteś sam.
Aż chciałoby się powiedzieć ani kroku do tyłu
może nie byłbym taki drastyczny - po prostu ogranicza to czasami możliwość lepszych manewrów,
ale popieram Jarka nie jesteś sam w takiej sytuacji Ukaszu ...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

rak pisze: 17 paź 2018, 12:44 może nie byłbym taki drastyczny - po prostu ogranicza to czasami możliwość lepszych manewrów,
ale popieram Jarka nie jesteś sam w takiej sytuacji ...
Hm.
Moim zdaniem Raku jak ja to widzę do konieczności sięgnięcia po drastyczne środki dochodziło stopniowo...
Brak wcześniejszej reakcji -oczywiście tej prawidłowej ;) -wymusił stopniowe ich użycie.
Od szklaneczki do wiaderka. ;)
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Zgadzam się z ideą, ale nie chciałbym przy jej realizacji spalić drugiego człowieka,
bardziej poprzez stanowczą, ale jednak miłość (czyli też troskę) pokazać mu, że mimo wcześniejszych zaniedbań dla niektórych zachowań nie ma mojej akceptacji. Ale ciężar tych zaniedbań to już ponosi osoba, która się ich dopuściła, czyli też ja w tym wypadku. Balans jest tu dosyć trudny do realizacji, ale moim zdaniem potrzebny. Nie nazwałbym bym go też ustępstwami tylko po prostu realizacją miłości.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

rak pisze: 17 paź 2018, 13:22 Zgadzam się z ideą, ale nie chciałbym przy jej realizacji spalić drugiego człowieka,
Miłość - nawet ta twarda- nie czyni krzywdy z samego założenia czym jest miłość, a więc nie powinno być obaw.
ODPOWIEDZ