Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Pantop pisze: 22 kwie 2018, 14:01 A co ten chłopina jeszcze ma zrobić
Nic ma nie robić. Bo zrobił wszystko co można było i jeszcze za dużo. Ma pozwolić odejść marnotrawnej żonie i ewentualnie ogarnąć ją modlitwą.
Mieć postawę otwartą i oczekujacą ale bez tej duszącej aktywności i nadgorliwosci.
Pantop pisze: 22 kwie 2018, 14:01 Perły przed wieprze sypie garściami jak pancerni ziarno w czasie pierwszego siewu.
Dlatego trzeba skończyć z taką postawą. Taki jest przekaz wielu napisanych tu postów.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

....ewentualnie - uzupełniając post Krople Rosy - zacząć robić to samo, tylko zupełnie inaczej.
Do roztropnego rozważenia i przemodlenia - jak to ma wyglądać.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: KR i Nirwanna

Ja wiem, że to jeden z siedmiu grzechów głównych.
Niemniej zazdroszczę Waszym mężom, że mają takie piękne niewiasty za żony.
I mądre.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Bardzo dziękuję za te wszystkie głosy. Zostaną we mnie i na pewno odezwą się wtedy, kiedy to będzie potrzebne. Mam takie przeczucie, że w pewien sposób wszyscy macie rację.
Zamierzam wciąż od nowa odnajdywać równowagę między komunikatem "Mogę żyć sam" i "Chcę żyć z Tobą". Nikt mi nie da recepty, jak to zrobić w konkretnej sytuacji.
A sytuacja właśnie znów się zmieniła. Mieszkamy w jednym dość dużym domu z moimi rodzicami - przy czym oni mają też drugi dom i w tym bywają rzadko. Właścicielami są oni dwoje i ja, po połowie. Nasz młodszy syn wynajmuje sobie pokój z kolegami na drugim końcu miasta i jest mu z tym na razie dobrze, nie chce nic zmieniać. Starszy jest żonaty od około trzech lat, nie mają jeszcze dzieci. Jednym z powodów są warunki mieszkaniowe - mieszkanie w bloku o powierzchni ok. 40 m2, dwa pokoje, które jest moją własnością. Jak byliśmy z żonaą w ich wieku, to zdecydowaliśmy się na pierwsze dziecko mając do dyspozycji tylko pokój u teściów, a gdy brat udostępnił mi na kilka lat mieszkanko o podobnej wielkości i standardzie, to byliśmy zachwyceni. Minęło jednak pokolenie i teraz standardy i oczekiwania są inne. Ponadto boli mnie, że duży dom stoi prawie pusty. Wyprowadzając się od żony przeniosłem się po prostu do drugiej jego części, teraz wróciłem do siebie. W międzyczasie zaproponowałem starszemu synowi, żeby zamieszkał na strychu tego domu. Mieszkała tam moja siostra z mężem i najpierw jednym, a potem drugim i trzecim dzieckiem. Wyprowadzili się około trzech lat temu. Rozważania nt. tej propozycji ciągną się już od grudnia, ale dzisiaj syn zaproponował coś, co pewnie zostanie szybko zaakceptowane przez wszystkich - lub prawie wszystkich... Za jestem ja, moi rodzice, mój syn i (chyba) jego żona. Nieznana jest tylko reakcja mojej małżonki.
Otóż pomysł polega na tym, żeby on zamieszkał w części zajmowanej dotąd przeze mnie i moją żonę, a ja - sam lub z nią - przeniósł się na strych. Oznacza to wyprowadzkę z mieszkania, w którym spędziliśmy ostatnie 17 lat, i ustawienie wszystkiego od nowa. Warunki dla dwojga są wręcz luksusowe - 80 m2 z pięknym widokiem, mieszkanie w pełni niezależne, w tej chwili ze wspólnym (z moimi rodzicami) wejściem i klatką schodową, ale i to można zmienić.
Wygląda więc na to, że życie stawia przed moją żoną to samo pytanie, które ja jej postawiłem kila dni temu: czy chce mieszkać ze mną. Nie będzie kontynuacji, jest rozdroże wymagające decyzji. Ja wiem, co mam robić. Przygotuję to mieszkanie na strychu tak, żebym ja się tam dobrze czuł i żeby żona mogła do mnie wrócić, jeśli będzie chciała. Napisałem jej o tym i przez tydzień czekam na odpowiedź. Potem zabiorę się do roboty.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Pantop pisze: 22 kwie 2018, 14:01
Polecam lekturę fragmentu opisu początku kryzysu, którą Ukasz zamieścił 13listopada (s zona jakoś utraciła werwę do konstruktywnej krytyki {przynajmniej na razie}).
s zona ma obowiazki stanu - w niedziele tym bardziej ;)
a swoje zdanie wyrazilam odpowiadajac rano , moze Ci umknelo 8-)
s zona pisze: 22 kwie 2018, 8:24
Ukasz pisze: 21 kwie 2018, 23:39
s zona pisze: 21 kwie 2018, 19:07 Ukasz,
jesli zechcesz przypomniec sobie ,to na poczatku Twojego watku -
min obie z Lustro pisalysmy Ci w podobnym tonie , moze kobiety widza to inaczej
A gdy opisałem dokładnej swoją sytuację, którą po części przypomniał teraz Pantop, to przepraszałaś za ten ton. Wrócę do tamtych postów i jeszcze raz je uważnie przeczytam.
Ukasz ,
istotnie ,bo moim celem nie bylo urazenie Cie ,czy wykazanie mojej racji ..
Nwm, dlaczego w Twoim watku zobaczylam postawe mojego meza , tez wszystko wiedzial lepiej za nas dwoje ... jest starszy ode mnie .
Nas od rozpadu malzenstwa paradoksalnie uratowala emigracja .. i to byl rodzaj ucieczki .. teraz tak to widze ,chociaz wtedy bylo to pod oslona korzysci dla rodziny ...
Ukasz ,wg mnie starasz sie ,zabiegasz o wiele ,ale moze to nie jest ta najlepsza czastka na ktorej zalezy Twojej zonie ,a moze warto sobie nieraz - nawet wbrew sobie - odpuscic ?
Zaczynajac prace tutaj na emigracji przez kilka lat opiekowalam sie starszymi osobami , to wtedy nauczylam sie empatii i to bylo bezcenne .. Godnosc osoby ludzkiej przede wszystkim .. Nie zawsze to ,jak nam sie wydaje ,ze jest lepiej ,jest istotnie dla danej osoby ..
Ale moge sie mylic .
Bozej niedzieli ,westchne za Was podczas mszy :)

Moze jescze dodam ,ze cenie Ukasza za jego starania,
ale - wg mnie - kobiety nie lubia namolnych /narzucajacych sie mezczyzn ...
Moze Lista Zerty bardziej by tu pomogla ,niz cos na sile ..
mgła pisze: 22 kwie 2018, 9:45 Ukasz, czy Ty nie możesz po prostu dać spokoju tej swojej żonie?
Na ile sposobów ona Ci mówi, że nie chce Twojej pomocy?
Czy Ty wiesz lepiej, że ona jednak chce i usiłujesz ją przekonać, że się myli?
Uszanuj jej decyzję. Zaakceptuj.
Nawet jeśli kiedyś mówiła coś tam, ale dziś jasno Ci komunikuje.

Zostaw już te niekończące się rozmyślania, wspomnienia, dywagacje.
Żyj po prostu.
A czas pokaże, co będzie. Może jak odkleisz się od niej, także w swoich myślach, ona poczuje się wolna i zmieni zdanie?
A jeśli nie, to chcociaż Ty będziesz wolny.
Moze warto przemyslec ?
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

s zona pisze: 22 kwie 2018, 17:27 Wygląda więc na to, że życie stawia przed moją żoną to samo pytanie, które ja jej postawiłem kila dni temu: czy chce mieszkać ze mną. Nie będzie kontynuacji, jest rozdroże wymagające decyzji. Ja wiem, co mam robić. Przygotuję to mieszkanie na strychu tak, żebym ja się tam dobrze czuł i żeby żona mogła do mnie wrócić, jeśli będzie chciała. Napisałem jej o tym i przez tydzień czekam na odpowiedź. Potem zabiorę się do roboty.
Ukaszu, nie ukrywam, że to wyboldowane zdanie trochę mnie zaniepokoiło. Zwłaszcza, że jego części połączone spójnikiem "i" mogą się w stu procentach wykluczać.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Wiedźmin »

Ukasz pisze: 22 kwie 2018, 17:23 Bardzo dziękuję za te wszystkie głosy. [...]. Mam takie przeczucie, że w pewien sposób wszyscy macie rację.
[...]
Potem zabiorę się do roboty.
Ukasz - przede wszystkim szacunek dla Ciebie za postawę.

Chcesz... wciąż... mimo kłód rzucanych pod nogi - wciąż chcesz - może nawet za bardzo chcesz.

Owszem panie na tym forum trochę Ci zmyły głowę... ja sam również wspomniałem, żebyś dał żonie więcej przestrzeni... ale z drugiej strony - myślę że większość pań z tego forum... i ja również - chciałbym poczuć, że ktoś walczy o mnie i o moje uczucie i relację ze mną... tak jak Ty walczysz o utrzymanie związku z żoną.

Moim zdaniem nie czekaj tygodnia - rób od razu swoje - naprawdę - jesteś cennym, wartościowym facetem który próbuje dotrzymać słowa własnej przysięgi - to naprawdę jest bardzo cenne. Ale moim zdaniem zbyt wiele razy już uginałeś się... przy kolejnym ugięciu w końcu zatracasz gdzieś własną godność - godność faceta / mężczyzny / samca... - naprawdę - starczy już.

Uwij nowe gniazdko... - jasne że tak (skoro tak się życie zmienia i potrzeby syna są takie a nie inne) - ale uwij tak żeby Tobie czy Wam było tam dobrze... - ale głównie Tobie - i nie zaganiaj już jej tam do tego gniazdka - nie pokazuj jak tam ciepło i wygodnie.

Nie zapraszaj... i nie nagabuj ... i będzie dobrze - przygotuj oczywiście dla dwojga - jak żona nie będzie się kwapić... to żaden dramat --- to pewnie chętnie jakiś forumowicz (np. ja chętnie przyjadę na motorze :P sezon się zaczął) :P ;))) - przyjedzie na pogaduszki, piwo czy kawę...

I pamiętaj - że wszyscy tu jesteśmy po Twojej stronie! - choć czasem ktoś coś "cierpkiego" może naskrobać :)

Trzymaj się! :)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Aleksander pisze: 22 kwie 2018, 19:20 Owszem panie na tym forum trochę Ci zmyły głowę... ja sam również wspomniałem, żebyś dał żonie więcej przestrzeni... ale z drugiej strony - myślę że większość pań z tego forum... i ja również - chciałbym poczuć, że ktoś walczy o mnie i o moje uczucie i relację ze mną... tak jak Ty walczysz o utrzymanie związku z żoną.
Uwaga, cierpko będzie ;-)
Myślę, że masz Aleksandrze rację. Jednak mam wrażenie, że walka o kogoś i tego kogoś uczucie może się łatwo przerodzić w walkę z tym kimś i jego przyrodzoną wolnością. Nikt tu nie wyznaczy tej granicy, warto aby Ukasz/każdy sam ją zauważył i sobie wyznaczył. Bo stawka jest duża, a przekroczenie tej granicy może odsunąć naprawę relacji o lata świetlne.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Nirwanna pisze: 22 kwie 2018, 19:19 Przygotuję to mieszkanie na strychu tak, żebym ja się tam dobrze czuł i żeby żona mogła do mnie wrócić, jeśli będzie chciała. Napisałem jej o tym i przez tydzień czekam na odpowiedź. Potem zabiorę się do roboty.

Ukaszu, nie ukrywam, że to wyboldowane zdanie trochę mnie zaniepokoiło. Zwłaszcza, że jego części połączone spójnikiem "i" mogą się w stu procentach wykluczać.
Nie wiem, w czym miałoby się wkluczać. Jak coś takiego zauważę, to się zastanowię. W każdym razie kolejność tych części nie jest przypadkowa.
Nirwanna pisze: 22 kwie 2018, 19:50 Jednak mam wrażenie, że walka o kogoś i tego kogoś uczucie może się łatwo przerodzić w walkę z tym kimś i jego przyrodzoną wolnością. Nikt tu nie wyznaczy tej granicy, warto aby Ukasz/każdy sam ją zauważył i sobie wyznaczył. Bo stawka jest duża, a przekroczenie tej granicy może odsunąć naprawę relacji o lata świetlne.
Moja żona nigdy nie pozwalała i nie pozwala na to, żebym nie zauważył jej wolności. Ona krzyczy (w przenośni): jestem wolna!
Ja stawiam sobie w relacjach z żoną od pewnego czasu - zbyt późno - dość ostre granice. Przestrzegam ich. Właśnie to ją najbardziej denerwuje. Widzę to i wiem, że nie ma innej drogi.
Aleksander pisze: 22 kwie 2018, 19:20 Moim zdaniem nie czekaj tygodnia - rób od razu swoje - naprawdę - jesteś cennym, wartościowym facetem który próbuje dotrzymać słowa własnej przysięgi - to naprawdę jest bardzo cenne. Ale moim zdaniem zbyt wiele razy już uginałeś się... przy kolejnym ugięciu w końcu zatracasz gdzieś własną godność - godność faceta / mężczyzny / samca... - naprawdę - starczy już.
Start za tydzień to i tak zawrotne tempo. Nie uginam się - wręcz przeciwnie, to dość krótki i stanowczo wyrażony termin. Masz pełną rację, że zbyt wiele razy się uginałem i zacząłem zatracać własną godność, także mężczyzny. W tej chwili nawet sądzę, że to był z mojej strony największy błąd, tym walnie się przyczyniłem do kryzysu. Wiem, że nie stać mnie na powtórkę.

Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuję. Daliście mi ogromne wsparcie. Mam poczucie, że jestem na prostej, że będzie dobrze niezależnie od tego, co zrobią inni - z moją żoną na czele. Z początkiem miesiąca zacząłem 12 Kroków i tam mam nadzieję rozeznać, jakie kolejne zadanie stoi przede mną w pracy nad sobą.
Chwała Panu!
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do: s zona
s zona pisze:s zona ma obowiazki stanu - w niedziele tym bardziej ;)
a swoje zdanie wyrazilam odpowiadajac rano , moze Ci umknelo 8-)
Może coś mi umknęło rzeczywiście.
A na pewno Twoja konstruktywna krytyka odnośnie wpisu Ukasza z 13 listopada.

Niniejszym czekam więc cierpliwie.
Kobiety (ogólnie) mają taką ciekawą cechę, że im bardziej pokazuje się im fakty, to one tym bardziej się od nich oddalają - ale nie protestuję - to wszak z dobrodziejstwem inwentarza.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

a tak trochę z innej beczki:
Ukasz pisze: 22 kwie 2018, 20:51 Ja stawiam sobie w relacjach z żoną od pewnego czasu - zbyt późno - dość ostre granice. Przestrzegam ich. Właśnie to ją najbardziej denerwuje.
jeśli tylko to ją denerwuje (lub najbardziej) to uważam, że nie jest tak źle - to trochę naturalny proces, przewagi (lub poczucia przewagi) nie chce się porzucać, to taka walka o utrzymanie statusu quo. W ten sposób walczysz nie tylko o swoją godność, ale też o szacunek swojej żony, a ona mimo, że się teraz może nie przyzna, to może i to w głębi siebie docenia (siłą nikt nie pogardza, może się najwyżej nie podobać). Z tego co piszesz nie zgadzam się, że zbyt późno i zbyt ostre stawiasz, rozumiem, że trwało to parę lat i tak naprawdę stopniowo je pogłębiałeś, jak jeszcze regularnie komunikowałeś i czekałeś na rezultat (lub jego brak) to nie powinieneś mieć sobie nic do zarzucenia w tym temacie. A że wcześniej tego nie było, nie było pewnie wielu rzeczy...
Słabsze w tym jest, że stawianie tych granic tak bardzo uzależniasz od reakcji żony, trochę tak wygląda, jakby do Ciebie przyleciała, to byś od razu wszystkie zdjął (jakby ich jedynym celem była jej miłość, lub jej okazywanie przez nią). Nie wygląda, że chronisz siebie, ale swoją miłość do niej i to ona determinuje dalsze akcje, bo jest Twoim najwyższym priorytetem. Rozumiem podejście, ale uważam, że jest szkodliwe, a druga strona też może odbierać to jako manipulację - próbę wymuszenia miłości, a nie obrony siebie przed jej obecną toksycznością.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

s zona pisze: 22 kwie 2018, 17:27 ale - wg mnie - kobiety nie lubia namolnych /narzucajacych sie mezczyzn ...
Wg mnie również. W każdym razie ja nie lubię, nie cierpię takiej postawy mężczyzny w której on wpatrzony jest we mnie jak w obrazek i jest na każde moje skinienie. Spotkałam na swej drodze dwóch takich mężczyzn. Nic nie zrobili bez mojej zgody, czułam, że mogę dostać wszystko o co poproszę i nie było z ich strony jakiejś inicjacji, zaskoczenia, pomysłu....pod wszystkim musiałam się podpisać. Nie umiałam żyć w takim związku dlatego obydwa zakończyłam choć było to dla mnie trudne gdyż nic złego mi przecież nie zrobili, byli dobrymi ludźmi ale......no właśnie...
Aleksander pisze: 22 kwie 2018, 19:20 Uwij nowe gniazdko... - jasne że tak (skoro tak się życie zmienia i potrzeby syna są takie a nie inne) - ale uwij tak żeby Tobie czy Wam było tam dobrze... - ale głównie Tobie - i nie zaganiaj już jej tam do tego gniazdka - nie pokazuj jak tam ciepło i wygodnie.

Nie zapraszaj... i nie nagabuj ... i będzie dobrze
Bardzo dobra wskazówka. Zacznij coś nowego. Bez oglądania się na żonę, bez przypominania jej , że czekasz....że chcesz. Nie informuj jej pod byle pretekstem o byle detalu, planuj bez wkomponowywania jej w te plany. Twoja męska siła to :pewność tego co robisz, stanowczość, pomysłowość i samodzielność.
Żona nie potrzebowała ani Twojej obecności ani porad ani zgody gdy zakładała swój klub. A z tego co napisałeś zareagowała złością gdy chciałeś się jakoś w ten jej babski pomysł podpiąć . Widać, że lubi niezależność i swobodę działania.....pewnie zaimponowałoby to jej w jakiś sposób u Ciebie.
Pantop pisze: 22 kwie 2018, 21:01 Kobiety (ogólnie) mają taką ciekawą cechę, że im bardziej pokazuje się im fakty, to one tym bardziej się od nich oddalają -
Ale jakie fakty? Że zacytowałeś fragment starego postu Ukasza? No przecież nikt nie pochwala zachowania Jego żony. To chyba oczywiste. A co da publiczne jej krytykowanie na forum?
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 23 kwie 2018, 10:45 byli dobrymi ludźmi ale......no właśnie...
Czyli dobrzy mężczyźni mają trudniej u kobiet?
Czyli znaczy to, że kobiety wolą łobuzów? :shock:
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 23 kwie 2018, 10:52 Czyli dobrzy mężczyźni mają trudniej u kobiet?
Czyli znaczy to, że kobiety wolą łobuzów? :shock:
To TY to powiedziałeś.
Jakich łobuzów. Mój mąż jest dobrym człowiekiem ale ma w sobie te cechy i taką osobowość która mi od razu zaimponowała.
I mimo, że Jego stanowczość w wielu kwestiach stanowi dla mnie problem to wolę jednak tę stanowczość niż to co opisałam wyżej.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Znów dziękuję, mam wrażenie, że dobrze rozumiem, co chcecie mi przekazać. Ogólnie rzecz biorąc odbieram to raczej jako potwierdzenie obranej drogi, niż jako konieczność jej istotnej zmiany. Przyszło mi do głowy porównanie do autobusu: jedzie swoją trasą, ma oznaczone przystanki, niektóre na żądanie. Kto jest w odpowiednim czasie i miejscu, może wsiąść. Rozkład jest ogólnie dostępny. Chodzi o to, żeby żona wiedziała, gdzie i kiedy może wsiąść. Kierowcą jest Bóg, rozkładem Słowo i nauczanie Kościoła, a my oboje jesteśmy pasażerami. Ja jadę tym autobusem i bardzo bym chciał, żeby ona też do niego znów wsiadła, ale sam nie zamierzam wysiadać, żeby jej szukać lub ją namawiać.
Jeżeli chodzi o moje dostosowywanie się do żony, do chciałbym tylko przypomnieć jeden szczegół. Złożyłem wniosek o separację i go nie wycofałem. Zrobię to tylko wtedy, jeśli będzie chciała znowu żyć ze mną jak żona z mężem. Ona o tym wie.
ODPOWIEDZ