Wątek Ukasza
Moderator: Moderatorzy
Re: Wątek Ukasza
Monti,
może masz rację. Bliskie sąsiedztwo rodziców czy teściów może szkodzić, to fakt. Jednak nie musi. Mi było dobrze w takim układzie, żona też na niego nie narzekała. Dużo zależy od postawy obu stron i od konkretnych warunków. Będą mieli w pełni odrębne mieszkanie, z własnym wejściem, mogą zamknąć na klucz przejście do drugiej części domu. Na pewno chcę uważnie obserwować, jak to działa. Jeżeli zauważę coś niepokojącego, to sam wystąpię w inicjatywą ich wyprowadzki. Na razie wydaje mi się to być dobrym rozwiązaniem. Relacje między mną a moją żoną są złe, być może ona się wyprowadzi z własnej woli lub będzie do tego zmuszona, nie wiem i nie piszę scenariuszy. Sam mam nadzieję, że potrafię się nie wtrącać do życia moich dzieci, nawet mieszkających ze mną pod jednym dachem. Jeśli będą chcieli pomocy przy małych dzieciach - na razie ich nie mają - to mogą na nią liczyć z mojej strony. W każdym razie od początku mówiłem im wyraźnie, że nie gwarantuję im tego mieszkania na zawsze i powinni teraz, gdy nie ponoszą kosztów wynajmu czy obsługi długu hipotecznego, odkładać na własne lokum.
może masz rację. Bliskie sąsiedztwo rodziców czy teściów może szkodzić, to fakt. Jednak nie musi. Mi było dobrze w takim układzie, żona też na niego nie narzekała. Dużo zależy od postawy obu stron i od konkretnych warunków. Będą mieli w pełni odrębne mieszkanie, z własnym wejściem, mogą zamknąć na klucz przejście do drugiej części domu. Na pewno chcę uważnie obserwować, jak to działa. Jeżeli zauważę coś niepokojącego, to sam wystąpię w inicjatywą ich wyprowadzki. Na razie wydaje mi się to być dobrym rozwiązaniem. Relacje między mną a moją żoną są złe, być może ona się wyprowadzi z własnej woli lub będzie do tego zmuszona, nie wiem i nie piszę scenariuszy. Sam mam nadzieję, że potrafię się nie wtrącać do życia moich dzieci, nawet mieszkających ze mną pod jednym dachem. Jeśli będą chcieli pomocy przy małych dzieciach - na razie ich nie mają - to mogą na nią liczyć z mojej strony. W każdym razie od początku mówiłem im wyraźnie, że nie gwarantuję im tego mieszkania na zawsze i powinni teraz, gdy nie ponoszą kosztów wynajmu czy obsługi długu hipotecznego, odkładać na własne lokum.
Re: Wątek Ukasza
Wspólne mieszkanie z teściami możliwe jest, aczkolwiek wiele historii pokazuje, że może mieć bardzo negatywny wpływ na małżeństwa. Z tego jednak chyba wszyscy tu piszący zdają sobie sprawę.
Jednocześnie, chciałbym zwrócić uwagę na pewien "szczegół".
Jesteście Ukaszu z żoną w ostrym kryzysie małżeńskim.
Siłą rzeczy Wasz kryzys raczej nie będzie dla nich niezawuważalny, jego wpływ na ich życie i relacje (oraz ewentualny ich wpływ na Wasze funkcjonowanie w kryzysie) warto moim zdaniem uwzględnić przy podjęciu tejże decyzji.
Jak widzisz, słowa Twojej żony potwierdzają ewentualność kłopotów.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Wątek Ukasza
Ukaszu bardzo konkretna to pomoc.
Sam przez rok po ślubie korzystałem z kawalerki ponosząc jedynie niewielkie koszty - opłaty administracyjne + media , bez kosztów wynajmu. Uzbierała się nawet w tym czasie jakaś sumka ułatwiająca zakup własnego M.
Jeżeli mogę coś zauważyć.
Nie wiem na ile Twoi młodzi są odpowiedzialni.
Znam przypadek, gdzie taka szansa-pomoc nie została wykorzystana. Trwała ona około 10 lat...
Nie została doceniona, wykorzystana.
Rozzuchwaliła.
Może lepiej w celach powiedzmy wychowawczych włączyć ich do kosztów eksploatacyjnych.Nie wiem jak to wygląda w przypadku mieszkania w domu. Prąd, gaz, woda, śmieci?
Sumkę można odkładać jeżeli w Twoim przypadku jest taka możliwość a jeżeli młodzi wyjdą to im zwrócić?
pomyśl proszę o tym.
Re: Wątek Ukasza
Pavle tak się zastanawiam, ale na miejscu Ukasza bym się chyba nie wycofał.Ukasz pisze: ↑21 sie 2018, 22:44 Repertuar obelg pod moim adresem znów się poszerzył. Zapowiedziała, że uniemożliwi uzgodnione już z nią zmiany, czyli wprowadzenie się naszego syna z żoną do domu, w którym mieszkamy. Nawet nie udawała, że widzi w tym pomyśle coś złego - po prostu wie, że mi na tym zależy. Odbieram to jako krzywdę czynioną naszym dzieciom tylko po to, żeby mi zrobić na złość.
Rozumiem, że dzieci Ukasza z jakiś tam powodów potrzebują tego.
Tak, zwłaszcza te, które Ukasz usłyszał wyjeżdzając
To trochę tak odbieram, jakby np. moja mama powiedziała, że nie przyjdzie jutro przypilnować mi dziecka, bo właśnie pokłóciła się i jest wściekła na mojego tatę.
Może być to trudne.
Czy żona syna zna sytuację, jest uprzedzona?
Czy syn będzie się wstydził konfliktu między rodzicami przed żoną.
IAle mają osobne wejście, to też inaczej.
Re: Wątek Ukasza
Nie odważyłbym się sugerować niczego poza powtórnym przemyśleniem sprawy.
Wierzę, że Ukasz który swoją sytuację zna najlepiej z Bożą pomocą podejmie właściwą decyzję. Wg mnie - dobro wszystkich zainteresowanych, patrząc długofalowo, powinno być kluczem do tej decyzji.
Wierzę, że Ukasz który swoją sytuację zna najlepiej z Bożą pomocą podejmie właściwą decyzję. Wg mnie - dobro wszystkich zainteresowanych, patrząc długofalowo, powinno być kluczem do tej decyzji.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Wątek Ukasza
Ja też w to wierzę PavelPavel pisze: ↑23 sie 2018, 13:32 Nie odważyłbym się sugerować niczego poza powtórnym przemyśleniem sprawy.
Wierzę, że Ukasz który swoją sytuację zna najlepiej z Bożą pomocą podejmie właściwą decyzję. Wg mnie - dobro wszystkich zainteresowanych, patrząc długofalowo, powinno być kluczem do tej decyzji.
Staram się postawić w w sytuacji Ukasza mając na sobie własne doświadczenia względnie coś co zaobserwowałem osobiście.
I nie chciałbym żeby to było odbierane jak "sugerowanie"
Jezeli tak to przepraszam.
Re: Wątek Ukasza
Prawdę mówiąc, w tej chwili w ogóle nie rozważam wycofania się z tego pomysłu. Był czas na to, trawiłem to jakiś czas, rozmawiałem, sprawdzałem. Jedną z ważniejszych rozmów była ta z moją żoną. Ona się zgodziła.
Teraz jest czas realizacji. Wszystko jest już uzgodnione, lada dzień zacznie się remont. Nie zdarzyło się nic, co stawiałoby pod znakiem zapytania wcześniejszą decyzję.
Cała kombinacja oznacza konkretne skutki dla wielu osób:
- pewien Sycharek będzie mógł dalej opiekować się swoim dzieckiem, bo udostępnię mu mieszkanie w cenie dla niego realnej, a niższej niż rynkowa, i to dokładnie w miejscu, gdzie tego potrzebuje, i takie, jakie jest mu potrzebne;
- mój młodszy syn będzie dostawał ten obniżony czynsz i dzięki temu wystarczy mu na życie w czasie półrocznego pobytu za granicą;
- mój starszy syn z żoną będą mieli miejsce nie tylko dla siebie, ale też dla dzieci, których wciąż nie mają, a są trzy lata po ślubie;
- duży dom nie będzie stał w połowie opuszczony, będzie więcej osób dbających o niego i o ogród.
Nie wiem, jakie problemy rozwiązałoby wycofanie się z pomysłu. Na pewno potwierdziłoby pogardę żony wobec mnie i jej upór przed zmienianiem naszych relacji.
Tak, w moim małżeństwie jest kryzys. Trwa już od ponad siedmiu lat. Świat nie może znieruchomieć w oczekiwaniu na jego koniec. Życie toczy się dalej. Wiem, co mam robić, wiem, czego chcę. Zapraszam żonę do udziału w tym, ale jeśli odmawia, to jej problem. Nie będzie ustawiała życia mi i moim pozostałym najbliższym nie biorąc sama z nim udziału. Poza tym sądzę, że nie jestem powodem zgorszenia ani dla mojego syna i jego żony, ani dla innych małżeństw. Myślę, że swoją postawą mogę im nawet kilka ważnych rzeczy powiedzieć. Bez słów.
Obaj moi synowie znają sytuację między nami, choć oczywiście bez szczegółów. O ostatniej rozmowie poinformowałem od razu i syna i synową. Wiedzą, co jest grane, i sami podejmą decyzję.
Teraz jest czas realizacji. Wszystko jest już uzgodnione, lada dzień zacznie się remont. Nie zdarzyło się nic, co stawiałoby pod znakiem zapytania wcześniejszą decyzję.
Cała kombinacja oznacza konkretne skutki dla wielu osób:
- pewien Sycharek będzie mógł dalej opiekować się swoim dzieckiem, bo udostępnię mu mieszkanie w cenie dla niego realnej, a niższej niż rynkowa, i to dokładnie w miejscu, gdzie tego potrzebuje, i takie, jakie jest mu potrzebne;
- mój młodszy syn będzie dostawał ten obniżony czynsz i dzięki temu wystarczy mu na życie w czasie półrocznego pobytu za granicą;
- mój starszy syn z żoną będą mieli miejsce nie tylko dla siebie, ale też dla dzieci, których wciąż nie mają, a są trzy lata po ślubie;
- duży dom nie będzie stał w połowie opuszczony, będzie więcej osób dbających o niego i o ogród.
Nie wiem, jakie problemy rozwiązałoby wycofanie się z pomysłu. Na pewno potwierdziłoby pogardę żony wobec mnie i jej upór przed zmienianiem naszych relacji.
Tak, w moim małżeństwie jest kryzys. Trwa już od ponad siedmiu lat. Świat nie może znieruchomieć w oczekiwaniu na jego koniec. Życie toczy się dalej. Wiem, co mam robić, wiem, czego chcę. Zapraszam żonę do udziału w tym, ale jeśli odmawia, to jej problem. Nie będzie ustawiała życia mi i moim pozostałym najbliższym nie biorąc sama z nim udziału. Poza tym sądzę, że nie jestem powodem zgorszenia ani dla mojego syna i jego żony, ani dla innych małżeństw. Myślę, że swoją postawą mogę im nawet kilka ważnych rzeczy powiedzieć. Bez słów.
Obaj moi synowie znają sytuację między nami, choć oczywiście bez szczegółów. O ostatniej rozmowie poinformowałem od razu i syna i synową. Wiedzą, co jest grane, i sami podejmą decyzję.
Re: Wątek Ukasza
Przejrzałam watek i mocno mnie zastanowiło kilka wpisów:
I dalej:
Czy próbowałeś znaleźć powód takich a nie innych wyborów życiowych Twoich sióstr? Czy nie tkwi jednak jakaś przyczyna w Twojej rodzinie pierwotnej?
Ukasz pisze: ↑06 gru 2017, 11:21 Mam jeszcze niewielkie mieszkanie w mieście, które odziedziczyłem po dalekiej krewnej. Mieszka tam starszy syn z żoną. Obu naszym dzieciom powiedziałem, że dostanie je na własność to z nich, które pierwsze będzie miało własne dzieci. Nigdy nie było mowy o tym, żeby żona miała tam jakieś prawa, choć remontowaliśmy je ze wspólnych środków.
Ukasz pisze: ↑22 kwie 2018, 17:23 Starszy jest żonaty od około trzech lat, nie mają jeszcze dzieci. Jednym z powodów są warunki mieszkaniowe - mieszkanie w bloku o powierzchni ok. 40 m2, dwa pokoje, które jest moją własnością. ...
W międzyczasie zaproponowałem starszemu synowi, żeby zamieszkał na strychu tego domu. ...
Otóż pomysł polega na tym, żeby on zamieszkał w części zajmowanej dotąd przeze mnie i moją żonę, a ja - sam lub z nią - przeniósł się na strych.
Czy to nie wygląda na próby pociągania za sznurki i układania życia innym? Te propozycje brzmią trochę jak: Ja dam Wam większe mieszkanie, a Wy dajcie mi wnuki?
I dalej:
Ukasz pisze: ↑18 lut 2018, 9:09 Dotąd pisałem tylko o kryzysie w moim małżeństwie, ale on nie zaczynał się w próżni. Niedługo przed nim moja siostra porzuciła męża z trójką dzieci i związała się bardzo bogatym kowalskim. ...
... Teraz dowiedziałem się, że w tym samym czasie, co u mnie, taki sam proces zaszedł w małżeństwie drugiej siostry. Właśnie zostawia męża z trójką dzieci i „realizuje” się w związku z kowalskim i wydawaniu pieniędzy.
Jaki jest związek przyczynowo-skutkowy miedzy powyższymi?
Czy próbowałeś znaleźć powód takich a nie innych wyborów życiowych Twoich sióstr? Czy nie tkwi jednak jakaś przyczyna w Twojej rodzinie pierwotnej?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Wątek Ukasza
A to mi się podoba
Męskie i merytoryczne spojrzenie na sytuację, wyznaczenie kierunku, realizacja.
A dlaczegóż to żona Ukasza po wczesnej zgodzie postanowiła do tego nie dopuścić?
Może będę paskudnikiem ale zdemaskuję to tu i teraz
Po logicznej rozmowie ze swym mężem Ukaszem, żona kierując się pierwotnie instynktem macierzyńskim podjęła słuszną i logiczną decyzję: jestem na TAK.
ALE
Ale po względnie niedługim czasie odmalowała sobie przyszłość w kontekście relacji ja-mąż i ...
O! o!
JESTEM ZA BURTĄ ŻYCIA RODZINNEGO!!
Myśli więc sobie - Tak dalej być nie będzie! Trzeba to popsuć.
Chroniąc swe partykularne interesa i utrzymując kryzys w swoim małżeństwie utrzymuje swoje chore status quo terroryzując jednocześnie resztę zainteresowanych swoim amokowym liberum veto.
Cwana bestia
Ukasz nie ogłosił konkursu: kto pierwszy ten lepszy. Podjął w mym odczuciu decyzję logiczną: kto pierwszy będzie miał przychówek ten potrzebuje większego lokum - proste.
O - gdyby tym sposobem pozbawił tych drugich części majątku - to to jest inna rozmowa - ale raczej go o to nie podejrzewam.
Męskie i merytoryczne spojrzenie na sytuację, wyznaczenie kierunku, realizacja.
(osobiście jestem przeciw wspólnemu mieszkaniu razem dwóch pokoleń rodzice-dzieci, choć znam sytuacje i przypadki, kiedy służy to dobrze obu stronom)Ukasz pisze:Tak, w moim małżeństwie jest kryzys. Trwa już od ponad siedmiu lat. Świat nie może znieruchomieć w oczekiwaniu na jego koniec. Życie toczy się dalej. Wiem, co mam robić, wiem, czego chcę. Zapraszam żonę do udziału w tym, ale jeśli odmawia, to jej problem. Nie będzie ustawiała życia mi i moim pozostałym najbliższym nie biorąc sama z nim udziału. Poza tym sądzę, że nie jestem powodem zgorszenia ani dla mojego syna i jego żony, ani dla innych małżeństw. Myślę, że swoją postawą mogę im nawet kilka ważnych rzeczy powiedzieć. Bez słów.
A dlaczegóż to żona Ukasza po wczesnej zgodzie postanowiła do tego nie dopuścić?
Może będę paskudnikiem ale zdemaskuję to tu i teraz
Po logicznej rozmowie ze swym mężem Ukaszem, żona kierując się pierwotnie instynktem macierzyńskim podjęła słuszną i logiczną decyzję: jestem na TAK.
ALE
Ale po względnie niedługim czasie odmalowała sobie przyszłość w kontekście relacji ja-mąż i ...
O! o!
JESTEM ZA BURTĄ ŻYCIA RODZINNEGO!!
Myśli więc sobie - Tak dalej być nie będzie! Trzeba to popsuć.
Chroniąc swe partykularne interesa i utrzymując kryzys w swoim małżeństwie utrzymuje swoje chore status quo terroryzując jednocześnie resztę zainteresowanych swoim amokowym liberum veto.
Cwana bestia
Hehe - dobreLawendowa pisze:Czy to nie wygląda na próby pociągania za sznurki i układania życia innym? Te propozycje brzmią trochę jak: Ja dam Wam większe mieszkanie, a Wy dajcie mi wnuki?
Ukasz nie ogłosił konkursu: kto pierwszy ten lepszy. Podjął w mym odczuciu decyzję logiczną: kto pierwszy będzie miał przychówek ten potrzebuje większego lokum - proste.
O - gdyby tym sposobem pozbawił tych drugich części majątku - to to jest inna rozmowa - ale raczej go o to nie podejrzewam.
Re: Wątek Ukasza
Pantopie, masz dostęp do myśli żony Ukasza?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Wątek Ukasza
Pavel pisze:Pantopie, masz dostęp do myśli żony Ukasza?
Pavle
Jeśli widzisz ołowiane chmury i wyładowania atmosferyczne, a powiesz że będzie burza, to czy oznacza to jesteś jasnowidzem?
Re: Wątek Ukasza
Bez względu na trudności lokalowe ( ibez przesady, niestety - w dzisiejszych czasach 40 m 2 dla dwuosobowej lub w przyszłości trzyosobowej rodziny to całkiem sporo! I jest to marzenie wielu osób. Mój kuzyn wynajmuje ok 35m2 przybudówkę z piecem kaflowym, z małą kuchenką, ma dwoje dzieci. Sprytnie się urządzili, pomysłowo. On chciałby mieć mieszkanie w bloku dwupokojowe z kaloryferami, marzyłby o tym) nie zdecydowałabym się mieszkać z rodzicami mego męża, którzy są w kryzysie. Co z tego, że dziadek będzie pilnował dzieci, skoro one będą dorastały z dziwnym obrazem rodziny - dziadkowie osobno. To już wolałabym, aby dziadek przyjeżdżał do mnie i mi pilnował dzieci, jeśli deklaruje taką pomoc, a dziadków dzieci by widziały np. na uroczystościach rodzinnych, gdzie zazwyczaj rodzina jest razem, pomimo, że np. małżonkowie nie siedzą obok siebie. Miałabym też obawy, czy mój mąż, widząc i akceptując sytuację swoich rodziców, nie zechce powielić przykładu, zwłaszcza że w rodzinie takich przykładów wiele.
Małżeństwo i bez takich przeszkód jest trudnym doświadczeniem, nieustannym kompromisem, ścieraniem się dwóch osobowości, charakterów, pragnień. Po co dokładać ryzykowne cegiełki pod przykrywką pomocy materialnej, nie do końca przecież niezbędnej, wszak nikt z młodych nie jest bezdomny...
Czasami jest tak, że są domy, są mieszkania, są majątki, a rodziny nie ma - jak widać więc, nie to chyba w życiu jest najważniejsze.
Dzieci powinny mieszkać i żyć samodzielnie. Zwłaszcza że i tak to wszystko to rozwiązania tymczasowe. Takie jest moje zdanie.
Małżeństwo i bez takich przeszkód jest trudnym doświadczeniem, nieustannym kompromisem, ścieraniem się dwóch osobowości, charakterów, pragnień. Po co dokładać ryzykowne cegiełki pod przykrywką pomocy materialnej, nie do końca przecież niezbędnej, wszak nikt z młodych nie jest bezdomny...
Czasami jest tak, że są domy, są mieszkania, są majątki, a rodziny nie ma - jak widać więc, nie to chyba w życiu jest najważniejsze.
Dzieci powinny mieszkać i żyć samodzielnie. Zwłaszcza że i tak to wszystko to rozwiązania tymczasowe. Takie jest moje zdanie.
Re: Wątek Ukasza
Zgadzam się z Tobą, że to całkiem sporo dla dwojga i dość dla trojga, a można żyć szczęśliwie w skromniejszych warunkach. Jednak t nie moje wyobrażenia decydują o tym, co młodsze pokolenie uważa za odpowiednie. Nie pytałem nigdy syna, ile dzieci planują ani kiedy. Sam mi kiedyś powiedział, że dla niego i jego żony warunki lokalowe są w tej chwili jedną z przesłanek za odsuwaniem decyzji o dziecku.
Nie rozporządzam życiem innych, tylko jakimś majątkiem. Chcę, żeby służył tym, którym jest potrzebny. Żeby dom nie stał pusty, tylko tętnił życiem, bo po to został zbudowany przez moich rodziców. Daję nie stawiając warunków.
Nie wiem, jaki jest związek między tymi wydarzeniami, ale mam pewne wnioski. Najpierw rozpadło się małżeństwo starszej z moich sióstr. Mieli swoje mieszkanie, a potem duży, piękny domy. Daleko od jednych i drugich rodziców. Przyczyną tego efektu domina na pewno nie było wspólne mieszkanie z rodzicami. Być może jedną z przyczyn kryzysu w małżeństwie młodszej siostry było to, że ona rzeczywiście mieszkała razem z naszymi rodzicami. Nie mieli osobnego wejścia, nie mieli własnej łazienki i bardzo obficie, wręcz zachłannie korzystała z wszelkiej pomocy rodziców. My w tym samym czasie mieszkaliśmy w tym samym domu, ale w mieszkaniu w pełni samodzielnym. Rodzice nie wtrącali się do naszego życia, ja nie korzystałem z pomocy materialnej od nich, a inną pomoc prosiłem rzadko, gdy rzeczywiście była taka potrzeba. Moja żona nie miała oporów przed wytykaniem mi błędów, moim zdaniem potrafiła je znaleźć wszędzie, moim zdaniem wręcz niezależnie od realiów. Nigdy nie miała pretensji o to, że mieszkamy w jednym domu z moimi rodzicami. Porzucony przez moją młodszą siostrę szwagier wspomina czas w tym domu jako ich najpiękniejsze lata. Sądzę, że mieszkanie w odrębnym mieszkaniu, ale wspólnym domu było jednym z elementów scalających rodzinę. Tu spotykaliśmy się w każdą niedzielę na wspólnym obiedzie, zwykle w około 20 osób, trzy pokolenia. Niestety to okazało się niewystarczającą ochroną przed zgorszeniem płynącym z wewnątrz.
Nie uciekam przed rozpoznawaniem przyczyn kryzysu w mojej rodzinie pierwotnej, ale nie uważam również, że tam musiały być jego główne źródła. Nie sądzę także, żeby pełne rozpoznanie przyczyn było możliwe lub niezbędne. A nawet jeśli by się udało, nie dałoby gwarancji naprawy, choć pewnie trochę by pomogło.
Wyjaśniałem już wcześniej, po co to robię.
W tym poście widzę poważne zarzuty. Po pierwsze, manipulowania życiem innych pod pretekstem pomocy. Po drugie działania przeciw więzi małżeńskiej. Uważam, że są niesłuszne.
Re: Wątek Ukasza
Ukaszu troszeczkę dystansu do nas piszących
Podejdź do nas jako do przyjaciół, którzy nie kwestionują zasadności i słuszności podjętych przez Ciebie decyzji i kierunków działania.
Zaczynam je coraz bardziej rozumieć i patrzeć na nie jako działania nie przeciw więzi małżeńskiej - wręcz przeciwnie.
Nie zgadzanie się na traktowanie jako "niemęża", postawienie koniecznych granic to tak naprawdę ochrona podstawowa więzi małżeńskiej.
Ukaszu przypominam te słowa napisane przez Rentę11.renta11 pisze: ↑16 sie 2018, 23:34 Ukaszu
Z uporem maniaka, godnym lepszej sprawy, cały czas przeszkadzasz Bogu. Jest Ciebie za dużo po całości, nie umiesz odpuścić. Widać to jeszcze nie jest Twoje dno.
Twoja porażka, w końcu bezsilność, będzie dobrym początkiem. Na razie tylko się miotasz.
Mam nadzieję, że za chwilę sytuacja podbije Ci dno.
Pomodlę się, abyś w odpowiedniej chwili uczepił się Boga i pozwolił z ufnością mu działać.
Urlopik, nóżki na ławę i .... oczekiwanie na wezwanie do współdziałania.
Ty sługa, On Kapitan.
Re: Wątek Ukasza
Możesz tak uważać, ale czy te zarzuty przeanalizowałeś?
Bo mi wygląda, że odrzuciłeś je a priori.