Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Miałem się nie odzywać, ale to muszę sprostować. Lustro ma rację: nie twierdzę, że żona zdradziła mnie fizycznie, że sypia z kowalskim. Tego nie wiem i tego nie napisałem.
Opisywałem najbardziej bolesne dla mnie sytuacje, żeby pokazać, na czym polega nasz kryzys, że osiągnął stadium, w którym wymagało to stanowczej reakcji z mojej strony. To nie jest opis mojej żony, która jest wspaniałą kobietą, ani nawet reprezentatywny opis jej zachowania w ostatnich latach. Wybaczcie przedmiotowe porównanie, ale jeśli wzywacie fachowca do naprawy urządzenia to pisujecie mu, co źle działa, a nie to że to i tamto wciąż jeszcze jest na chodzie.
Ale muszę sprostować także to, ze rzekomo mam prawo do pornografii i masturbacji i że w jakikolwiek sposób obciążam żonę odpowiedzialnością za to. Napisałem coś dokładnie przeciwnego. A że to jest forma zdrady to wiem i tu chyba wszyscy to wiedzą, więc nie powtarzałem. Żonie natomiast to powiedziałem. A jak wygląda moje zmaganie się z tym - wybaczcie, ale pisać nie będę, bo to nie konfesjonał. Przyznałem się do tego, bo to mogło komuś pomóc w ważnej decyzji i Wam dało prawdziwszy obraz mnie i naszego kryzysu, ale ciągnąć tematu nie będę.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

Ukasz

Z jednej strony jest obraz widziany twoimi oczami.
Obraz bólu, determinacji...
Nieobiektywny. Ale wszyscy widzimy w ten sposób. Tak jesteśmy stworzeni.

Zcdrugiej strony jest obraz widzuanyboczami żony. Też nieobiektywny. Ale jej prawdziwy.

A prawda jest gdzieś pomiędzy.
Nic nie dzieje się bez powodu.
To co komuś wydaje sie smieszne i błahe, dla innego jest trudne do uniesienia.
Akcja rodzi reakcje...i po czasie już nikt nie pamięta dlaczego.
Może trzeba by wrócić gdzieś wstecz. I poszukać źródła problemów. A może i źródeł.

Ja cały czas mam wrażenie, że zachowanie twojej żony jest rozpaczliwą reakcją na coś.

Bóg z Tobą Ukasz 😊
Magnolia

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Magnolia »

lustro pisze: 21 lis 2017, 23:04 Ukasz

Z jednej strony jest obraz widziany twoimi oczami.
Obraz bólu, determinacji...
Nieobiektywny. Ale wszyscy widzimy w ten sposób. Tak jesteśmy stworzeni.

Zcdrugiej strony jest obraz widzuanyboczami żony. Też nieobiektywny. Ale jej prawdziwy.

A prawda jest gdzieś pomiędzy.
Nic nie dzieje się bez powodu.
To co komuś wydaje sie smieszne i błahe, dla innego jest trudne do uniesienia.
Akcja rodzi reakcje...i po czasie już nikt nie pamięta dlaczego.
Może trzeba by wrócić gdzieś wstecz. I poszukać źródła problemów. A może i źródeł.

Ja cały czas mam wrażenie, że zachowanie twojej żony jest rozpaczliwą reakcją na coś.

Bóg z Tobą Ukasz 😊
Przepraszam Lustro, ale nie bardzo rozumiem dlaczego obraz widziany oczami żony jest prawdziwy, a oczami Ukasza nie??

A rozpaczliwej reakcji Ukasza nie dostrzegasz??
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

Magnolia
Lustro napisała:
jej prawdziwy
Jej, czyli w jej odczuciu prawdziwy. Nie prawdziwy obiektywnie.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

jacek-sychar pisze: 22 lis 2017, 13:06 Magnolia
Lustro napisała:
jej prawdziwy
Jej, czyli w jej odczuciu prawdziwy. Nie prawdziwy obiektywnie.
Dziękuję Jacku 😊
Czyli jednak nie wszyscy nie rozumieją co piszę.

Magnolia.
Przeczytaj jeszcze raz. Powoli. Co napisalam.
Magnolia

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Magnolia »

Mimo wszystko Jacku zaczekam na odpowiedź Lustro, chcę zrozumieć co miała na myśli.
Jej wypowiedź ma dużo literówek i błędów...co utrudnia niestety zrozumienie...

Ze środkową częścią wypowiedzi się zgadzam, więc poczekam...
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

Specjalnie dla Ciebie Magnolia.
Poprawiam literowki, za które przepraszam. Pisząc z telefonu czasem tak jest, pomimo szczerych chęci.


Ukasz

Z jednej strony jest obraz widziany twoimi oczami.
Obraz bólu, determinacji...
Nieobiektywny. Ale wszyscy widzimy w ten sposób. Tak jesteśmy stworzeni.

Z drugiej strony jest obraz widziany oczami żony. Też nieobiektywny. Ale jej prawdziwy.

A prawda jest gdzieś pomiędzy.
Nic nie dzieje się bez powodu.
To co komuś wydaje sie smieszne i błahe, dla innego jest trudne do uniesienia.
Akcja rodzi reakcje...i po czasie już nikt nie pamięta dlaczego.
Może trzeba by wrócić gdzieś wstecz. I poszukać źródła problemów. A może i źródeł.

Ja cały czas mam wrażenie, że zachowanie twojej żony jest rozpaczliwą reakcją na coś.

Bóg z Tobą Ukasz 😊
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: udasiek »

lustro pisze: 22 lis 2017, 14:35 To co komuś wydaje sie smieszne i błahe, dla innego jest trudne do uniesienia.
Akcja rodzi reakcje...i po czasie już nikt nie pamięta dlaczego.
Może trzeba by wrócić gdzieś wstecz. I poszukać źródła problemów. A może i źródeł.

Ja cały czas mam wrażenie, że zachowanie twojej żony jest rozpaczliwą reakcją na coś
Wiem z dyskusji u Fino że oglądanie pornografii przez męża może komuś nie przeszkadzać, może się zdawać że to kobieta ma problem z samoakceptacją... może... Ja jak odkryłam że mąż ściąga z netu zdjęcia gołych kobiet byłam zdruzgotana, mąż wiedział o tym bo zrobiłam aferę i co? - nie przestał... A moja samoocena dalej spadała aż sięgnęła dna i zablokowała mnie totalnie (tym bardziej że nie jestem modelką). Ty Ukaszu wymyśliłeś sobie jak by żona mogła zareagować - "wówczas byś z tym skończył", ale nie skończyłeś... bo zareagowała po swojemu (ja myślę że TAK BARDZO ją to zraniło że nie wiedziała co powiedzieć po prostu, tym bardziej że jest kobietą jak mówisz o wysokiej kulturze (dla mnie to znaczy wychowaną tak aby niekoniecznie pokazywać że coś ją boli... tak czuję "dobre wychowanie" któremu sama uległam).

W dodatku sam tak reagujesz jakby Cię nic nie dotykało (scena w samochodzie gdy rozmawiała z jakimś kolegą) - a może MIAŁO Cię dotknąć? Może chciała zobaczyć że coś czujesz?

Nie wiem, może w emocjach projektuję na żonę swoje odczucia ale proszę przyjrzyj się temu co mówi Lustro...
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Wracam do swojego wątku, bo coś się w międzyczasie działo.
Wspominałem, że mieszkamy z żoną w jednym domu, ale w dwóch osobnych częściach. Wcześniej razem zajmowaliśmy jedną stronę. Niedługo przed moją wyprowadzką dostałem od najbliższej rodziny własność połowy nieruchomości - domu i działki. Po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu mieszkałem u siebie. Już kilka tygodni później zostawiłem żonie do użytkowania niemal wszystko - poza najmniejszym pokojem i małym korytarzykiem prowadzącym do niego, gdzie dotąd wieszaliśmy kurtki. Zabrałem tylko ubrania, kilka filiżanek i część sprzętu turystycznego, trochę rzeczy było w tym pokoiku. Z łazienki, kuchni, wejścia i całej reszty korzystam za zgodą ich właścicieli, czyli moich rodziców. Jej zostały cztery pokoje z kuchnią, łazienką i niezależnym wejściem. Myślałem naiwnie, że zostawienie jej niemal wszystkiego, co posiadałem, przyniesie przynajmniej uszanowanie tak postawionej granicy. Drzwi między tymi częściami domu zamknąłem na klucz. Drugi egzemplarz dałem jej z krótkimi listem, że to na wszelki wypadek i proszę o korzystanie z niego tylko w razie rzeczywistej potrzeby. Byłem w domu, gdy żona tego dnia wróciła z pracy. Nie zastanawiała się ani chwili, czy spełnić moją prośbę. Natychmiast te drzwi otworzyła, przyniosła na wieszak swoje rzeczy i napisała mi emailem, żebym nie naruszał miru domowego. Kilkakrotnie prosiłem ją o wycofanie się z tego konfliktowego skrawka domu lub przynajmniej wyjaśnienie, dlaczego nie chce tego zrobić. Odpowiedziała, że nie widzi żadnego powodu do zmiany swoich zwyczajów, nie zgadza się i już. Wreszcie zablokowałem te drzwi na dwa dni. Tłumaczyłem jej w liście, że chcę w przyszłości być z nią razem, ale nie jest to możliwe, dopóki moja wola nie jest dla niej "żadnym powodem", a prawo do stawiania granic przypisuje tylko sobie; że potrzebuję na razie tego podziału, żeby okrzepnąć, odbudować się i znowu móc być dla niej oparciem.
Miał miejsce jeszcze jeden incydent. Po powrocie z wyjazdu zastałem przebudowany taras i rynny. Moi rodzice nic o tym nie wiedzieli.
Po dwóch miesiącach separacji mój stosunek do żony zmienił się bardzo na korzyść. Konkretne efekty zaczęła przynosić praca nad sobą. Uznałem, że zapewne niedługo będę mógł zdecydować się na powrót, a wniosek o separację należy wycofać z sądu. Po sycharowskim dniu skupienia w Zembrowie i długiej rozmowie z Andrzejem Szczepaniakiem byłem pełen nadziei, że jestem na dobrej drodze do wyjścia z najgłębszego punktu kryzysu.
Postanowiłem porozmawiać z żoną. Zgodziła się, nawet zaproponowała wspólne śniadanie. Potem było już gorzej. Dowiedziałem, złożyła na mnie skargę na policji o dręczenie jej i naruszenie miru domowego. Mogę sobie mieszkać, gdzie chcę, ona i tak zagląda do domu najwyżej 2-3 razy w tygodniu, a wspólnej sypialni przecież i tak nie będzie. Łaskawie zgodziła się podać koszt przeprowadzonej przez siebie inwestycji, jeśli chcę ją współfinansować. Nie widzi jednak żadnego powodu, dlaczego miałaby takie kroki z kimkolwiek uzgadniać lub choćby o nich informować. Nie ma mowy o żadnych zmianach w naszych relacjach: problemy dotyczą wyłącznie mojej postawy i mam je sam rozwiązać. Najlepiej, żeby ktoś mi wreszcie to wytłumaczył.
No koniec zgłosiłem dwie propozycje. Opowiedziałem jej bardzo krótko o Sycharze i spytałem, czy nie byłaby skłonna raz wybrać się tam ze mną, żebyśmy w ten sposób mogli uzyskać pomoc w spojrzeniu na naszą sytuację z boku i w ogóle wsparcie od osób przeżywających podobny dramat. Usłyszałem, że to na pewno jakaś grupa fundamentalistyczna, a ona z taką nie chce mieć nic wspólnego. Poprosiłem, żeby zaproponowała jakiś sposób rozstrzygnięcia sporu o feralne drzwi. Odpowiedziała, że tu nie ma co ustalać, bo ja działam bezprawnie i już.
Odarło mnie to z naiwnego pomysłu, że uda się coś osiągnąć szybko. Ta rozmowa przyniosła jednak także jedno poważne podejrzenie. Zachowanie żony od dłuższego czasu było dla mnie zagadką. Nie rozumiałem przede wszystkim tego, dlaczego wciąż chce być ze mną, choć jednocześnie demonstruje brak jakichkolwiek uczuć i zainteresowania zmianą tego stanu rzeczy. Teraz przyszło mi do głowy wyjaśnienie: dość przerażające, ale przynajmniej na razie sprawiające wrażenie spójnego i logicznego. Działania żony sprzed mojej wyprowadzki i po niej znakomicie tłumaczy motyw finansowy. Po prostu dąży do tego, żeby uzyskać współwłasność domu. To spory majątek, a ona jest prawdopodobnie mocno zadłużona. W nadziei na zdobycie tej kasy gotowa była tolerować moje towarzystwo nawet w łóżku. Nie chcę rozpisywać wynikających z takiej tezy scenariuszy, ale muszę chyba brać pod uwagę trafność tej interpretacji i brać ją pod uwagę podejmując decyzje. Nie wycofam wniosku o separację.
Słuszny byłby więc domysł Lustra, że zachowanie żony jest rozpaczliwą reakcją na coś - na spiralę długów.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: zenia1780 »

Ukasz pisze: 03 gru 2017, 19:16 Działania żony sprzed mojej wyprowadzki i po niej znakomicie tłumaczy motyw finansowy. Po prostu dąży do tego, żeby uzyskać współwłasność domu.
Czyli na ten moment jej nie posiada?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

zenia1780 pisze: 03 gru 2017, 20:32
Ukasz pisze: 03 gru 2017, 19:16 Działania żony sprzed mojej wyprowadzki i po niej znakomicie tłumaczy motyw finansowy. Po prostu dąży do tego, żeby uzyskać współwłasność domu.
Czyli na ten moment jej nie posiada?
Tak, na ten moment nie jest współwłaścicielem i będę mógł to zmienić dopiero za pięć lat. Przy zmianie własności przed tym terminem musiałbym zapłacić podatek przekraczający moje możliwości finansowe. Gdy podobną drogą, czyli przez darowiznę od rodzeństwa, wszedłem w posiadanie działki rolnej, też musiałem odczekać pięć lat. Gdy tylko ten okres minął, podarowałem żonie połowę nieruchomości. Ona jest ponadto współwłaścicielem (75% udziału) mieszkania wartego niewiele mniej, niż dom. Nie ma i nie było mowy o tym, żebym ja miał tam uzyskać jakieś prawa.
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: GregAN »

Majątek który odziedziczyłem jest Twoim majatkiem odrębnym , żeby wszedł do majątku wspólnego małżonków potrzebna jest Twoja zgoda i działanie w celu włączenia żony do niego.

Podobnie jak to zrobiłeś poprzednio.

Dlatego , raczej wątpliwe jest założenie , ze zachowanie żony wynika z pobudek finansowych - nic nie wskóra jeżeli Ty nie będziesz chciał , same "trwanie" w domu razem z Tobą nic nie zmieni.

Możesz np zaproponować wzajemność - one włącza Ciebie do swojego majątku odrębnego a Ty ja do swojego.

Zgłoszenie na policję zakłócenia miru domowego - jaki ma w tym cel ?
Może to jest trop - zbiera "haki" na Ciebie do wykorzystania w przyszłości .

Zreszta, pytanie kto komu zaburza mir - ten kto zamyka swoje drzwi, czy ten kto je otwiera .
Może warto byłoby sprawdzić co jest w tym zgłoszeniu na policję i wyjaśnić kto komu burzy spokój .

Z tego co piszesz , to zona wkroczyła na ścieżkę wojenna z Tobą a to nie będzie sprzyjało Twojej przychylności w dzieleniu się majatkiem .
Chyba ze przez szantaż.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Wiem, że dom jest moim majątkiem odrębnym. Zawsze miałem zamiar uczynić go wspólnym, gdy tylko będzie to możliwe. Nie warunkuję tego żadną wzajemnością, podobnie, jak poprzednim razem. W tej chwili nie chcę jednak przewidywać, co będzie za pięć lat.
Żona uważa, że nabyła prawa do domu przez zasiedzenie, bo mieszkamy w nim z przerwami już kilkanaście lat. Nie chcę nawet sprawdzać, na ile jest to zasadne prawnie, bo nie jest mi to do niczego potrzebne. Nie wyjaśni mi także intencji żony, bo nie mogę zakładać, że ona ma dobrze przygotowany plan. Może to są tylko luźne wyobrażenia.
Wyjaśniam na policji, jaki był charakter i treść skargi. Wysłałem do nich list, oddzwonili, ale ja akurat nie mogłem odebrać. Jutro pewnie poznam szczegóły.
To wszystko ma jednak dla mnie drugorzędne znaczenie. Mnie interesują moje relacje z żoną. Chcę ją zrozumieć. Wolałbym, żeby ta majątkowa interpretacja jej działań była fałszywa, bo to by bardzo źle świadczyło o niej i źle rokowało naszej przyszłości. jednocześnie nie mogę zamykać oczu i udawać, że nie widzę takiej możliwości.
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

Ukasz
Lokalu zasiedzieć nie można. Można tylko zasiedzieć nieruchomość (całą). Po 20 latach w dobrej wierze, po 30 w złej wierze.
W Twojej sytuacji o zasiedzeniu przez żonę raczej nie może być mowy.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

To by się jakoś składało. Do 20 lat nie brakuje tak wiele, a chodzi właśnie o nieruchomość, działkę z domem jednorodzinnym. Poza tym realia prawne to jedno, a wyobrażenie mojej żony o nich to drugie. Nie raz od niej słyszałem, że już teraz nabyła prawa właśnie przez zasiedzenie. Może teraz sprawdziła, że jednak musi jeszcze trochę poczekać?
ODPOWIEDZ