Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Wczoraj rozmawiałem z żoną. Dowiedziałem się, że jeszcze nie dostała z sądu żadnego pisma w sprawie o separację, ani pozwu, ani nic. To mi uświadomiło, że jak ostatnio przeglądałem w sądzie akta sprawy, to rzeczywiście żadnego takiego pisma nie było. Rok po złożeniu wniosku, 10 miesięcy po uzupełnieniu braków formalnych.
Niepokoi mnie to, jak żona łatwo i diametralnie zmienia fakty z najbliższej przeszłości. Mówi to z takim przekonaniem, że chyba sama w to wierzy. Trudno w takiej sytuacji o sensowną rozmowę, o ustalenie czegokolwiek nawet w sprawach organizacyjnych. Obawiam się też, że jest to symptom jej bardzo poważnych problemów, które mogą szybko przynieść dramatyczne skutki. A ja nie mam możliwości, żeby jej pomóc.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Monti »

Ukasz pisze: 24 wrz 2018, 23:41 Wczoraj rozmawiałem z żoną. Dowiedziałem się, że jeszcze nie dostała z sądu żadnego pisma w sprawie o separację, ani pozwu, ani nic. To mi uświadomiło, że jak ostatnio przeglądałem w sądzie akta sprawy, to rzeczywiście żadnego takiego pisma nie było. Rok po złożeniu wniosku, 10 miesięcy po uzupełnieniu braków formalnych.
Niepokoi mnie to, jak żona łatwo i diametralnie zmienia fakty z najbliższej przeszłości. Mówi to z takim przekonaniem, że chyba sama w to wierzy. Trudno w takiej sytuacji o sensowną rozmowę, o ustalenie czegokolwiek nawet w sprawach organizacyjnych. Obawiam się też, że jest to symptom jej bardzo poważnych problemów, które mogą szybko przynieść dramatyczne skutki. A ja nie mam możliwości, żeby jej pomóc.
Ukaszu, taki jest niestety urok polskiego sądownictwa. Może w ten sposób nasze państwo wykazuje troskę o trwałość małżeństwa... :roll:
A tak na poważnie, to możesz złożyć w sądzie wniosek o przyspieszenie/niezwłoczne wyznaczenie terminu rozprawy.
W drugiej opisywanej przez Ciebie kwestii niestety nie mogę za bardzo pomóc, choć mam podobne doświadczenia.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Udało mi się przebrnąć prze wpis Amici.
Fajnie piszesz Amica.
Mądrze piszesz.
Ciekawie też.
Popraw mnie jeśli się mylę - czytając ów wpis miałem wrażenie, że najlepiej byłoby, gdyby Ukasz wziął i założył sobie na głowę aureolę. Może wtedy odgadłby sekretne myśli pozostającej w amoku żony. Może wtedy wycofałby wniosek o separację. Może wtedy jeszcze bardziej zaufałby w to, że nie wszystko trzeba zaplanować w szczegółach, że nie trzeba trzymać się wyznaczonych granic.
A może wtedy jego żona coś zrozumie, coś do niej dotrze i będzie chciała poprawy ich relacji.
Może tak.
A może nie.


W moim odczuciu Ukaszu jesteś świetnym strategiem i kochającym mężem.
Niewątpliwie byłoby bardzo dobrze, gdybyś był świętym już teraz a wszelkie Twe działania w punkt, optymalne i na 100%.
Byłoby jeszcze lepiej, gdybyś swoimi działaniami potrafił dogodzić wszystkim czytającym Twój wątek.
A co Ty robisz tymczasem?
Zgodnie ze Swą najlepszą wiedzą, intuicją i wolą analizujesz sytuację, uruchamiasz wyobraźnię, kreatywność, rozeznanie. Tworzysz plan postępowania i wcielasz go w życie. O wszystkim informujesz żonę.
Twa piękna żonka MOŻE w każdej chwili dołączyć do Ciebie by od tego momentu odnawiać Waszą relację i wspólnie tworzyć nową rzeczywistość na partnerskich warunkach.


I do wszystkich
Jeśli jesteś żoną/mężem w kryzysie małżeńskim, to życzę Ci z całych sił aby Twój mąż/żona miał/a taką postawę jak Ukasz.
Amica

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Amica »

Pantop pisze: 25 wrz 2018, 13:00
Popraw mnie jeśli się mylę - czytając ów wpis miałem wrażenie, że najlepiej byłoby, gdyby Ukasz wziął i założył sobie na głowę aureolę. Może wtedy odgadłby sekretne myśli pozostającej w amoku żony. Może wtedy wycofałby wniosek o separację. Może wtedy jeszcze bardziej zaufałby w to, że nie wszystko trzeba zaplanować w szczegółach, że nie trzeba trzymać się wyznaczonych granic.
A może wtedy jego żona coś zrozumie, coś do niej dotrze i będzie chciała poprawy ich relacji.
Może tak.
A może nie.
Poprawiam - mylisz się. :)
Pantop pisze: 25 wrz 2018, 13:00 I do wszystkich
Jeśli jesteś żoną/mężem w kryzysie małżeńskim, to życzę Ci z całych sił aby Twój mąż/żona miał/a taką postawę jak Ukasz.

Oj, ja podziękuję. W życiu nie!
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Amica pisze: 25 wrz 2018, 16:37
Pantop pisze: 25 wrz 2018, 13:00 I do wszystkich
Jeśli jesteś żoną/mężem w kryzysie małżeńskim, to życzę Ci z całych sił aby Twój mąż/żona miał/a taką postawę jak Ukasz.
Oj, ja podziękuję. W życiu nie!
to ja może się wypowiem za siebie. Można samym nie być doskonałym, mieć wady charakteru, denerwujące cechy, ale ja szczerze mówiąc wolę walki Ukasza o małżeństwo to podziwiam i nie miałbym nic przeciwko jakby moja małżonka (chociaż ostatnio też pozytywnie mnie zaskakuje w tym względzie) też wykazała się taką wolą. Jak się b. chce, coś zrobić, to techniczna realizacja moim zdaniem nie jest już taka ważna, bo jakoś i tak się zadzieje.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Amica

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Amica »

No ale niestety - ani Pantop, ani Ty raku - nie jesteście żoną Ukasza. A chyba chodzi o to, żeby to ją przekonało do małżeństwa, do odbudowy, do zmiany?

Czy chodzi po prostu o wolę walki dla samej woli walki? :) No bo jeśli tak, to czemu nie? Można tak żyć latami. Tylko co to za życie?

"Po owocach poznacie" i tak dalej.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Amico,

nikt nie jest żoną Ukasza - ona jest niepowtarzalną osobą, i to co ona chce, wie tylko ona sama i to nie zawsze, bo człowiek często może podążać za tanią imitacją szczęścia czując do niego największy zachwyt.

O ile zgadzam się z wieloma rzeczami w Twoich poprzednich wpisach o tyle tutaj czuję delikatny zgrzyt.

Dla mnie wola walki świadczy o wadze rzeczy, o które toczy się ta walka. Ta waga jest w umyśle, sercu i rękach osoby, która się stara, mimo częstych przeciwności losu. I teraz to staranie ma też swoją wartość, samo w sobie się uświęca i też jest owocem. Owocem postawy, siły woli, chartu ducha, jest też przykładem, który może błyszczeć na zewnątrz. Taki przykład warto jest nazwać i podziwiać, bo prostym nie jest, szczególniem w dzisiejszym świecie wartości handlowych. Więc wola walki Ukasza o swoje sakramentalne małżeństwo, mimo kłód, które z jakichś (nam też nieznanych) powodów żona rzuca mu pod nogi jest jak najbardziej owocem, na który patrzenie sprawie mi przyjemność (choć równie często rezonuje bólem). Więc parafrazując Ciebie to też jest życie, zgodnie ze swoimi zasadami i wartościami, chociaż samotnie pokazując, że można jednostronnie wytrwać w swojej przysiędze.

I teraz ja jestem wielkim zwolennikiem elastyczności działania, dopasowywania go do sytuacji, osób, okoliczności ... Jednak ta elastyczność powinna wynikać z możliwości danej osoby i jej motywacji (być w zgdzie z nią), a nie być podyktowana zmianą, czy manipulacją emocjonalną na drugiej. Nie zgadzam się więc z poniższym:
Amica pisze: 25 wrz 2018, 16:55 A chyba chodzi o to, żeby to ją przekonało do małżeństwa, do odbudowy, do zmiany?
Dla mnie to ona sama może się przekonać do odbudowy, zmiany, małżeństwa. Działania Ukasza mogą ją jedynie zachęcić do tego kroku, ale przekonać ją już niestety nie mogą, na to Ukasz nie ma wpływu. Żona Ukasza mimo wielu zalet, które też opisał, może po prostu nie mieć tej samej motywacji do utrzymania małżeństwa jaką ma Ukasz, tej woli walki mimo przeciwności i burz, które przecież zawsze przyjdą. I jeśli tego nie ma, to można ją przyciągać na tysiące sposobów i doskonalić się w nich, ale dalej to będzie tylko emocjonalny handelek, bo brak będzie wewnętrznej motywacji, a tą jeśli osoba nie wyniosła z wychowania to może nabyć moim zdaniem tylko b. ciężką pracą i wyrzeczeniami, a więc czymś co dorosłe dziecko z góry odrzuca, bo kończy przyjemną zabawę.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

dołożę jeszcze, jeśli w powyższym mam rację (teoretycznie możliwe ;) )

To ta wola walki, pokazywanie miłości mimo przeciwności, niechęci, często pogardy może być ostanią deską ratunku dla żony Ukasza, która w pewnych, zazwyczaj trudnych okolicznościach przeważy szalę i zapoczątkuje tą odbudowę.

Ja nie deprecjonują tutaj w szkoleniu się w okazywaniu miłości, takżeby jak najlepiej odpowiadać na świadome i nieświadome potrzeby drugiej strony, ale to szkolenie i doskonalenie nie może mieć na celu zmianę drugiej osoby (bo to manipulacja i wcześniej, czy później odwinie się obuchem), ale prezentowania własnej postawy w zgodzie z sobą, robienia tego na co się jest w danej chwili gotowym i pokazywania w tej sposób swojej woli walki o rzeczy, które są naprawdę dla nas ważne, mimo że same o tym jeszcze nie wiedzą.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Oj panowie, aleście mi nakadzili tutaj. Tak, staram się i nawet sądzę, że generalnie daję dobry przykład, a w każdym razie przykład dobrej woli. Tyle tylko, że to, co w tym wartościowe, to sama łaska, a nie żadne moje osiągnięcie. Jestem szczęściarzem, obdarowanym ponad miarę.
Dyskutując z Amicą starałem się bardziej wyrazić moją bezsilność niż jakąś skuteczność w działaniu, umiejętność zrozumienia żony, wyjścia jej naprzeciw. To, w czym najmniej mogłem się z Tobą Amico i z Tobą Raku zgodzić, to możliwość dogłębnego rozeznania przyczyn kryzysu, odgadnięcia prawdziwych potrzeb mojej żony, a dzięki temu dania jej swoim życiem adekwatnej odpowiedzi. Bardzo bym tak chciał i na swój nieporadny sposób próbuję. Widzę jednak, że rzeczywistość skrzeczy. Jestem na czwartym z 12 kroków, czyli na etapie rozpoznania siebie, i na razie oporny ze mnie materiał. Albo już świetnie siebie znałem, w co wątpię, albo skutecznie bronię przed samym sobą drogi do swojego wnętrza, swoich zranień, strategii przeżycia i zakłamywania rzeczywistości. Jednocześnie mam swoją teorię na wszystko, co się stało między nami, co się działo i dzieje w niej. Wszystko się logicznie składa, wina jest głównie po jej stronie, potrafię wcisnąć w ten schemat każde jej zachowanie. Nie opowiadam tego tutaj, bo wiem, że to przysłowiowe wróżenie z fusów. Piszę o zachowaniach żony, bo to widzę i wiem, że trzymam się prawdy. Moje interpretacje tych zachowań mogą już jednak być bardzo krzywdzące, więc je przemilczę.
Nie chcę się również kierować taką "wiedzą". Wolę wczepić się w Słowo i liturgię, tam szukać drogowskazu i siły. Przyjąć, że najważniejsze jest właśnie trwanie i wzrastanie w wiernej miłości, praca nad sobą, a nie zdobywanie jej wzajemności w jakiejkolwiek formie. Jednocześnie toczy się życie, staję przed nowymi sytuacjami, które wymagają jakiś zachowań i decyzji. Są one takie, na jakie mnie w tej chwili stać. Pewnie mocno ułomne, ale moje i płynące z dobrej woli.
Dobrze, że jesteście, że macie różne zdania, że mnie ganicie i chwalicie. Ja też tu jakiś czas pobędę i też mam nadzieję samą swoją obecnością być dla kogoś oparciem.
renta11
Posty: 843
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukasz pisze: 25 wrz 2018, 23:27 Wolę wczepić się w Słowo i liturgię, tam szukać drogowskazu i siły. Przyjąć, że najważniejsze jest właśnie trwanie i wzrastanie w wiernej miłości, praca nad sobą, a nie zdobywanie jej wzajemności w jakiejkolwiek formie. Jednocześnie toczy się życie, staję przed nowymi sytuacjami, które wymagają jakiś zachowań i decyzji. Są one takie, na jakie mnie w tej chwili stać. Pewnie mocno ułomne, ale moje i płynące z dobrej woli.
I to jest super :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Ukasz pisze:Oj panowie, aleście mi nakadzili tutaj. Tak, staram się i nawet sądzę, że generalnie daję dobry przykład, a w każdym razie przykład dobrej woli. Tyle tylko, że to, co w tym wartościowe, to sama łaska, a nie żadne moje osiągnięcie. Jestem szczęściarzem, obdarowanym ponad miarę.
Dyskutując z Amicą starałem się bardziej wyrazić moją bezsilność niż jakąś skuteczność w działaniu, umiejętność zrozumienia żony, wyjścia jej naprzeciw. To, w czym najmniej mogłem się z Tobą Amico i z Tobą Raku zgodzić, to możliwość dogłębnego rozeznania przyczyn kryzysu, odgadnięcia prawdziwych potrzeb mojej żony, a dzięki temu dania jej swoim życiem adekwatnej odpowiedzi. Bardzo bym tak chciał i na swój nieporadny sposób próbuję. Widzę jednak, że rzeczywistość skrzeczy. Jestem na czwartym z 12 kroków, czyli na etapie rozpoznania siebie, i na razie oporny ze mnie materiał. Albo już świetnie siebie znałem, w co wątpię, albo skutecznie bronię przed samym sobą drogi do swojego wnętrza, swoich zranień, strategii przeżycia i zakłamywania rzeczywistości. Jednocześnie mam swoją teorię na wszystko, co się stało między nami, co się działo i dzieje w niej. Wszystko się logicznie składa, wina jest głównie po jej stronie, potrafię wcisnąć w ten schemat każde jej zachowanie. Nie opowiadam tego tutaj, bo wiem, że to przysłowiowe wróżenie z fusów. Piszę o zachowaniach żony, bo to widzę i wiem, że trzymam się prawdy. Moje interpretacje tych zachowań mogą już jednak być bardzo krzywdzące, więc je przemilczę.
Nie chcę się również kierować taką "wiedzą". Wolę wczepić się w Słowo i liturgię, tam szukać drogowskazu i siły. Przyjąć, że najważniejsze jest właśnie trwanie i wzrastanie w wiernej miłości, praca nad sobą, a nie zdobywanie jej wzajemności w jakiejkolwiek formie. Jednocześnie toczy się życie, staję przed nowymi sytuacjami, które wymagają jakiś zachowań i decyzji. Są one takie, na jakie mnie w tej chwili stać. Pewnie mocno ułomne, ale moje i płynące z dobrej woli.
Dobrze, że jesteście, że macie różne zdania, że mnie ganicie i chwalicie. Ja też tu jakiś czas pobędę i też mam nadzieję samą swoją obecnością być dla kogoś oparciem.
No i jak tam Amica?
Dalej dziękujesz i ,,nigdy w życiu,, ? :D
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 25 wrz 2018, 23:27 odgadnięcia prawdziwych potrzeb mojej żony, a dzięki temu dania jej swoim życiem adekwatnej odpowiedzi.
Ja tego odgadywania trochę nie rozumiem bo przecież po to są rozmowy by je prowadzić w celu wzajemnego zrozumienia się i poznawania a nie domyślania się i odgadywania. Na to może zejść kolejne 10 lat by się ,,wstrzelić'' z prawidłową odpowiedzią ....
Amica

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Amica »

Pantop pisze: 26 wrz 2018, 9:08
No i jak tam Amica?
Dalej dziękujesz i ,,nigdy w życiu,, ? :D

I owszem. :)

Słowa nic nie kosztują, można długo i pięknie pisać, gorzej jeśli za tym nie idzie nic, co miałoby sugerować prawdziwe zaproszenie do wspólnego małżeńskiego życia. Przepraszam, nie widzę nic pociągającego dla kobiety w postępowaniu Ukasza. Pomimo, że jestem osobą wierzącą. Pławienie się w samozadowoleniu, przy jednoczesnej ostrej krytyce żony. I postawa księżniczki: kocham, ale czekam, aż mnie pokochają, aż powiedzą, o co im chodzi, aż sami coś zrobią, zaproponują, otworzą się.

No i żona nie ma nic do gadania w domu, który chcę jej zaproponować, jako dom rodzinny, małżeński. Bo jest złośliwa, taka śmaka i owaka. Ale kocham. Ale czekam. Nie oczekuję, ale wymagam. Nie oceniam, ale oceniam. Albo tak, albo do widzenia.

No choćbym nie wiadomo, jak się starała - takie coś jedynie kazałoby mi zrobić w tył zwrot i jeszcze dalej uciec, ponieważ taka postawa męża nie tylko ustawia mnie w roli petenta, który musi się dostosować do jego reguł (w które dodam - nie wierzę, bo powiedzmy, że nie jestem wierząca), ale też sprawia, że musiałabym wrócić do życia sprzed kilku lat - a chyba od tego właśnie życia uciekłam? Brak logiki.
Całe życie mąż mi się poddawał, a teraz rozdaje karty, bo trzyma mnie w finansowym szachu, co też skrzętnie wykorzystuje.

Może tak to widzieć żona Ukasza? Czy nie? :) A chyba chodzi o nią, a nie o poklaskujących panów z forum?

Więc nie - nie zachwyca mnie, nie podziwiam i wątpię, by to pomagało w naprawie tego małżeństwa, co też sugeruję. Przecież można mieć chyba prawo do własnego zdania? Ukasz nie musi się tym sugerować.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

Ukasz pisze: 25 wrz 2018, 23:27 Oj panowie, aleście mi nakadzili tutaj.
wiesz Ukaszu, ja u siebie zauważyłem, że mam często tendencję do dostrzegania dziury w całym, zamiast światła Bożego przez nią święcącego. Dlatego teraz staram się nie aż tak bardzo krytykować, ganić, pieczołowicie rozstrząsać rzeczy do poprawy, ale też pozytywnie wzmacniać zachowania i postawy, które do mnie przemawiają i uważam za dobre. Nie nazwałbym tego kadzeniem, czego najlepsze rozwinięcie będzie poniżej, ale po prostu uznaniem wysiłku i pracy szczególnie na gruncie psychicznym, która jest zapewne Twoim wyzwaniem i krzyżem każdego dnia.

No tak, żeby nie było zbyt słodko. Osobiście nie uważam, że Twoja postawa, czy motywacja jest taka nieskalana jak czasami się prezentujesz. W moim odczuciu często zamiast budować, rozwijać dużo częściej zaborczo bronisz tego co udało Ci się do tej pory osiągnąć: bogactwa, rozwoju, swojej wizji miłości, czy swoich wyobrażeń na temat poszczególnych osób. Często mam wrażenie, że pisząc jak kierujesz się miłością, tak naprawdę mocno wybrzmiewającym motywem jest strach, obawa przed stratą tego, co wybudowane, stworzone, zachowane w umyśle. I ten strach wydaje mi się czasami wiązać Twoje działania, ograniczać ruchy, ale jest na tyle mocno utrwalony i głęboko schowany, że pomiędzy nim, a Twoimi działaniami jest jeszcze kilka innych pośrednich masek. Nawiązując do Słowa to trochę jak postawa bogatego młodzieńca, pytającego Mistrza co ma czynić. Młodzieniec ten przestrzegając wszystkiego, co tylko prawo nakazuje, nie może zbliżyć się nawet do miłości i wie o tym, ale nawet dostając bezpośrednią radę od samego Boga, nie jest w stanie pójść tą drogą ...

Podsumowując Twoja postawa mi się b. podoba, nie jest tylko pewny do motywacji, która za nią stoi... To oczywiście moje zdanie i jak zawsze mogę się mylić, jeśli tak jest to proszę nie bierz tego do siebie.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Amica pisze: 26 wrz 2018, 11:11
No choćbym nie wiadomo, jak się starała - takie coś jedynie kazałoby mi zrobić w tył zwrot i jeszcze dalej uciec, ponieważ taka postawa męża nie tylko ustawia mnie w roli petenta, który musi się dostosować do jego reguł (w które dodam - nie wierzę, bo powiedzmy, że nie jestem wierząca), ale też sprawia, że musiałabym wrócić do życia sprzed kilku lat - a chyba od tego właśnie życia uciekłam? Brak logiki.
Całe życie mąż mi się poddawał, a teraz rozdaje karty, bo trzyma mnie w finansowym szachu, co też skrzętnie wykorzystuje.

Może tak to widzieć żona Ukasza? Czy nie? :) A chyba chodzi o nią, a nie o poklaskujących panów z forum?
Ukaszu , zgadzam sie z tym i tym ,co wczesniej ..

Jestem w podobnej sytuacji i boje sie powrotu - u nas sprzed kilkunastu lat...
Moj maz ma zawsze racje .. Trudno sie zyje z osoba ,krora ma o Sobie nieskazitelne mniemanie .Moze Ty faktycznie jestes wzorem cnot a zona nie potrafi tego dostrzec .. U mojego mojego meza byla to przykrywka, doskonale maskowana przez lata ...
Pisalam juz kiedys,ze mam wrazenie ,ze chcesz sobie zone kupic ..moze to jest jej reakcja obronna .. dlaczego boisz sie odgruzowac tego ,co bylo przyczyna ...
Co z jej jezykami milosci ,nie wspominasz lub przeoczylam ..
Odnosnie " parcia na szklo " u zony ,co takiego musialo sie stac ,ze zona musi w ten sposob odreagowac .. nie byles sknera przypadkiem ..
Wybacz prosze ,ze zwracam sie do Ciebie w ten sposob , ale sama tez staram sie z Boza Pomoca ratowac nasze malzenstwo ...

ps dziwie sie Twojej synowej ,ze chce byc koscia niezgody dla tesciow .... nie musisz mowic ,ze ich to nie dotyczy ,bo to sie przeklada na relacje..
ODPOWIEDZ