Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Amica pisze:

Pantop pisze:
No i jak tam Amica?
Dalej dziękujesz i ,,nigdy w życiu,, ? :D

I owszem. :)

Słowa nic nie kosztują, można długo i pięknie pisać, gorzej jeśli za tym nie idzie nic, co miałoby sugerować prawdziwe zaproszenie do wspólnego małżeńskiego życia. Przepraszam, nie widzę nic pociągającego dla kobiety w postępowaniu Ukasza. Pomimo, że jestem osobą wierzącą. Pławienie się w samozadowoleniu, przy jednoczesnej ostrej krytyce żony. I postawa księżniczki: kocham, ale czekam, aż mnie pokochają, aż powiedzą, o co im chodzi, aż sami coś zrobią, zaproponują, otworzą się.

No i żona nie ma nic do gadania w domu, który chcę jej zaproponować, jako dom rodzinny, małżeński. Bo jest złośliwa, taka śmaka i owaka. Ale kocham. Ale czekam. Nie oczekuję, ale wymagam. Nie oceniam, ale oceniam. Albo tak, albo do widzenia.

No choćbym nie wiadomo, jak się starała - takie coś jedynie kazałoby mi zrobić w tył zwrot i jeszcze dalej uciec, ponieważ taka postawa męża nie tylko ustawia mnie w roli petenta, który musi się dostosować do jego reguł (w które dodam - nie wierzę, bo powiedzmy, że nie jestem wierząca), ale też sprawia, że musiałabym wrócić do życia sprzed kilku lat - a chyba od tego właśnie życia uciekłam? Brak logiki.
Całe życie mąż mi się poddawał, a teraz rozdaje karty, bo trzyma mnie w finansowym szachu, co też skrzętnie wykorzystuje.

Może tak to widzieć żona Ukasza? Czy nie? :) A chyba chodzi o nią, a nie o poklaskujących panów z forum?

Więc nie - nie zachwyca mnie, nie podziwiam i wątpię, by to pomagało w naprawie tego małżeństwa, co też sugeruję. Przecież można mieć chyba prawo do własnego zdania? Ukasz nie musi się tym sugerować.
To może doprecyzujmy o czym my mówimy, a konkretnie po płaszczyźnie jakiego zagadnienia się poruszamy.
Przyjmując Twój tok rozumowania widzę przyszłość - może nieodległą - ale jednak przyszłość.
Dodam, że na tej płaszczyźnie w pełni się z tym tokiem zgadzam.

A teraz zmieniamy płaszczyznę.
Teraźniejszość.
Jest wojna. Trwa wymiana ognia, dowódcy gorączkowo przegrupowują swe siły by zyskać przewagę, nic nie jest pewne a wszystko dozwolone (jako i w miłości :mrgreen: ). Racjonalne myślenie i logika ustępują niejednokrotnie burzy emocji, prowadząc niejednokrotnie do autodywersji.
Chaos?
A tak właśnie.

I w tym chaosie Ukasz ma (zgodnie z Twą sugestią) czynić co sugerujesz?
Miły Ukaszu - więc nie pozostaje Ci nic innego jak wywiesić białą flagę, oddać się w niewolę podpisując wcześniej bezwarunkową kapitulację i czekać zmiłowania przeciwnika :mrgreen:
..Japończycy mieli pewną procedurę na taką okoliczność :lol:


Jest Amico znane Ci pewno powiedzenie, że historię piszą zwycięzcy.
W omawianym wątku owymi zwycięzcami są Ukasz i jego żona (jeśli tylko wyrazi taką wolę).
I tak właśnie - na obecną chwilę to Ukasz dzierży ster procesu naprawy tego związku.
Można temu zaprzeczać, można się z Nim nie we wszystkim zgadzać ale fakty pozostają faktami:
Ukasz już jest zwycięzcą (mimo wojennej zawieruchy relacji z żoną) bez względu na decyzję żony.
Żona ma teraz możliwości powrotu z tarczą.
Jeśli będzie przekorna - nie wróci nawet na tarczy.

Nie zgadzasz się Amico z planem wdrożonym przez Ukasza a ja Ci mówię, że Jego żona nie ma ŻADNEGO naprawczego planu, do którego w merytoryczny sposób mógłby odnieść się jej mąż.
Ukasz otwarcie pisze o kompromisach w stosunku do swej żony.
Nie zastanowiło Cię, że żona takowych nie przedstawia? (Ukasz! - natychmiast przedstaw kompromisy żony!!! :lol: )
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Żona ma mądrego, pracowitego , wierzącego, oddanego , materialnie dobrze ustawionego męża......i nie potrafi wieść obok niego szczęsliwego życia. Pytanie: DLACZEGO?
Co tu w tym wszystkim nie gra? Jaki puzzel nie pasuje do tej idealnej układanki?
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

krople rosy pisze:Żona ma mądrego, pracowitego , wierzącego, oddanego , materialnie dobrze ustawionego męża......i nie potrafi wieść obok niego szczęsliwego życia. Pytanie: DLACZEGO?
Co tu w tym wszystkim nie gra? Jaki puzzel nie pasuje do tej idealnej układanki?

Ogólnie
DLACZEGO?
A to życie w pełnej krasie.
Dopokąd jesteśmy w obecnej i ułomnej kondycji ludzkiej na łez padole to takie rzeczy były/są/będą.
Nadto człowiek (patrz bajka o Rybaku i złotej rybce [postać żony rybaka]) ma bardzo silną inklinację do szybkiego przyzwyczajania się do lepszego z oczekiwaniem: chcę więcej.


Szczegółowo
Tylko jedno - jaką propozycję naprawy relacji przedstawiła żona Ukasza?
Podaj krople rosy jedną.
Nie ma.
Zero pozytywnego zaangażowania z jej strony.
I tu masz ten brakujący puzel :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Pantop pisze: 26 wrz 2018, 15:11 Szczegółowo
Tylko jedno - jaką propozycję naprawy relacji przedstawiła żona Ukasza?
Podaj krople rosy jedną.
Nie ma.
Zero pozytywnego zaangażowania z jej strony.
I tu masz ten brakujący puzel :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Pytanie które zadałam wymaga czasu, uwagi i odwagi by na nie szczerze i prawidłowo odpwoiedzieć a Ty chcesz sypać odpowiedziami jak z rękawa.
Daleka jestem od stawiaiania diagnozy problemu tak, że wina jest po jednej stronie, że ta jedna strona jest na wskroś zdeterminowana do zła a druga do dobra .
Na podstawie opisu zony przez Ukasza nie podoba mi się bardzo postawa jego żony a na poziomie uczuć i odczuć (jakie się we mnie pojawiają przy lekturze postów) nie pociąga mnie do końca postawa Ukasza.
Tylko tyle chcę powiedzieć. Nie ma we mnie tej fascynacji, podziwu , błysku w oku jakie chciałbyś zapewne ujrzeć w kobietach pod wpływem życia Ukasza. Nie pzrekonuje mnie do końca jego sposób postępowania choć doceniam determinację , wierność i wytrwałość.
Pantop pisze: 26 wrz 2018, 15:11 Tylko jedno - jaką propozycję naprawy relacji przedstawiła żona Ukasza?
Podaj krople rosy jedną.
Wróciła. Podjęła próbę zamieszkania z mężem. Nie wiem czy jej decyzja została podjęta pod wpływem wyrachowania i cyznimzu czy też nadziei na to, że może uda się jakoś spotkać w tym jednym domu i życiu z mężem.
Nie będę tego oceniała ale ten krok wydaje mi się argumentem na próbę naprawy .
Rzeczywistość pokazała, że na tym etapie dalej każde zyje w swoim świecie i póki co nic się nie zmieniło.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Pantop ,
a moze od strony zony Ukasza - z calym szacunkiem dla jego zaslug - nie wyglada to tak super .. cos zgrzytnelo a moze zgrzytalo i sie przelalo....
I moze warto ,zeby Ukasz wejrzal w siebie ,bo jesli nadal ten robaL gryzie ?
To te wszystkie dzialania sa pobiezne i troche trafiaja w proznie ...
Ale ja prosta kobieta jestem ..moge sie mylic ...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Spójne jest moje spojrzenie z widzeniem całokształtu przez Panie. Podsumowałabym je tak. O ile ogólnie postawa trwania w wierności i walki o małżeństwo przez mężczyznę jest dla mnie bardzo ok, i odbieram ją pozytywnie, o tyle w szczegółach pojawia mi się potencjalny zgrzyt, trudny do rozstrzygnięcia bez znania osób w realu.

Zgrzyt polega na tym, na ile walka o małżeństwo jest walką o żonę, a na ile - z nią samą. Czyli - na ile jest to walka o jakąś wartość, pomijając wartość człowieka, uprzedmiatawiając go. Granica może być tu płynna i wahać się też w czasie.

I o ile rozumiem Cię Ukaszu, że przypatrując się swoim intencjom postrzegasz je jako dobre i czyste, o tyle pamiętam samą siebie tak na moje intencje patrzącą... długo. Aż do 10-ego Kroku. Dopiero na nim zobaczyłam, że u podstaw moich definiowanych do tej pory dobrych decyzji i intencji, leżały te dużo mniej fajne. Tyle że schowane głęboko, a i ja wcześniej nie chciałam się z nimi skonfrontować.

Badaj więc swoje serce nieustannie. Nawet gdy stwierdzisz, że jest OK, to następnego dnia - zaczynaj od nowa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Amica

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Amica »

Odpowiem jeszcze Pantopowi, choć wyczuwam empatycznie, Ukasz ma trochę dosyć moich wpisów. ;) Szanuję to i rozumiem, dlatego tylko kilka słówek i zmilczam. Pantop! Proszę mnie nie wywoływać do odpowiedzi. :D
Pantop pisze: 26 wrz 2018, 12:22
Ukasz otwarcie pisze o kompromisach w stosunku do swej żony.
Nie zastanowiło Cię, że żona takowych nie przedstawia? (Ukasz! - natychmiast przedstaw kompromisy żony!!! :lol: )
Żony Ukasza tutaj nie ma, więc nie dziwi mnie, że nie znam takowych kompromisów. I jeśli takich nie ma, to też wcale mnie to nie dziwi, przecież jeśli małżonek wypisuje się z małżeństwa, to dlatego, że właśnie nie chce naprawiać i nie jest skłonny iść na kompromis. Z różnych powodów.

Większość z naszych małżonków nie chce. Nie oznacza to, że są głupsi od nas, gorsi od nas, dalej od Boga itd.
Że w ogóle są głupi i źli.

Po prostu są w innym miejscu, niż my. Stawianie się w roli sędziego w swojej własnej sprawie, w roli kogoś, kto ma monopol na prawdę, na jedyny słuszny styl życia - nie jest wcale planem naprawczym. A kompromis to pojęcie względne.

Lubisz porównania, to spójrz:

Jeśli pijak mówi: Ostatnimi czasy piłem 6 piw dziennie. Jestem gotowy na kompromis! Od dzisiaj wypijam tylko 4.

Czy przez taki kompromis staje się mniej pijakiem? Owszem, to może spowodować, że będzie miał mniej promili we krwi, ale np. nie spowoduje, że będzie mógł wsiąść za kółko, prawda?

Być może Ukasza kompromisy są właśnie tego typu. Pudrowane, powierzchowne. A głębiej nie chce, albo boi się zaryzykować, pójść na całość - tak jak w miłości po prostu.

Pijak musi przestać całkiem pić, ale dla niego to nie jest kompromis. W tym sęk.

Obawiam się, że aby cokolwiek mogło się tutaj zmienić, Ukasz musiałby porzucić obawy i na nowo zdobywać żonę, tak jak się zdobywa narzeczoną (myśli się bardziej o niej, niż o sobie - jeśli chłopak chciałby zawrócić kobiecie w głowie, to zaprosi ją na koncert jej ulubionego wokalisty, a nie np. na wystawę starych automobili, które jego interesują. Tutaj tak to wygląda. Ukasz stosuje propozycję (propozycję na życie oczywiście), ale żona woli koncert Justina Biebera, a Ukasz woli automobile i tylko takie zaproszenie dla żony ma.

Ale Ukasz nie wie, że żona lubi Justina Biebera. I nie bardzo chce wiedzieć. I kiedy żona odmawia pójścia na wystawę, nie ciekawi go, dlaczego. Po prostu postanowił czekać, aż żona polubi automobile.

Nie wiem, jak jeszcze bardziej wytłumaczyć to, o co mi chodzi.

A do Ukasza nic nie mam. Podoba mi się sam fakt myślenia o małżeństwie, jako czymś wartym zachodu, troski. Mam tylko wrażenie, że dużo pary idzie w gwizdek.

Pozdrawiam! :)
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Do przemiłych pań: Amici, kropel rosy, s zony i Nirwanny

Wy macie rację.
Nie dość, że otwieracie mi oczy na pokrętne drogi kobiecej logiki to jeszcze potraficie tak zawrócić, że ja sam nieomal uwierzyłem, że zrozumiałem to, co od Was przeczytałem 8-)

Powtórzę raz jeszcze.
Wy macie rację.

I to powtórzę także - są to racje, które Ukasz może/powinien wziąć pod uwagę w czasie, kiedy żona zadeklaruje chęć współpracy.
Możecie drogie panie uwierzyć mi na słowo, że o ile bywamy na co dzień geniuszami w różnych dziedzinach, o tyle znikomy procent męskiej populacji dysponuje darem telepatii ze specjalnością o nazwie ,, odgadywanie najskrytszych pragnień swojej żony w dobie głębokiego kryzysu,,.

Dlatego żona Ukasza powinna zadeklarować jakieś swoje oczekiwania, otwarcie powiedzieć co ją boli (hehehe - dla faceta to małe piwo, dla kobiety - Mount Everest), czego oczekuje, jakie stawia granice.

Bez tego wszelkie próby Ukasza, mają takie szanse powodzenia, jak rzucanie lotkami do tarczy po ciemku.
No chyba że jest mistrzem zen z fakultetem profesjonalnego ninja :D


Reasumując
To co piszecie - jak najbardziej TAK.
Ale nie teraz tylko później.
Teraz oboje muszą opuścić strefę wojny.
Jeśli im się to uda, droga do całej reszty stanie otworem.

Proste?
Proste.




Wasz (błogosławiony między niewiastami) Pantop
:mrgreen:
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Ukasz pisze: 21 wrz 2018, 23:38 Te długie wymiany postów między mną a Amicą męczą już chyba wszystkich z moderacją na czele.
Jeszcze pozwolę sobie wrócić do powyższego zdania, aby nie umknęło w ferworze wymiany zdań ;-)
Moderacja melduje, że z komunikacją raczej problemów nie ma, więc gdy nas będzie coś męczyć, nie omieszkamy o tym poinformować - na forum lub na priva. Zgodnie z zasadą zdrowego stawiania granic - generalnie robimy to od razu.
Na razie nas to nie męczy, wpisane jest w służbę, do pisania więc zachęcamy :-) Byle w zgodzie z Regulaminem.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Angela »

Amica pisze: 26 wrz 2018, 16:09 Mam tylko wrażenie, że dużo pary idzie w gwizdek.
I tak bez końca, w każdym małżeństwie gdy rozjadą się priorytety.
By coś ruszyło z miejsca musi się któraś ze stron zachwycić stylem życia tej drugiej. Ale teraz Ukasz nie chce żyć jak jego żona, ona tak jak Ukasz.
Coś ich jednak połączyło. Czyżby tylko pragnienie posiadania dzieci? Gdy dorosły każdy poszedł w swoją stronę, za tym za czym tęskniło jego serce. Może odpowiedź jest w doświadczeniach żony sprzed ślubu. Bo tęskni się do tego co się zna. Te pragnienia można czasowo przytłumić w imię wyższego celu np dla dzieci. Ale potem mogą wybuchnąć ze zdwojoną siłą.
Zatem forumowa propozycja, aby Ukasz zdobywał swoją żonę na nowo jest nietrafiona. Bo musiałby zachwycić się stylem życia żony, inaczej będzie zgrzyt.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Nirwanna pisze: 26 wrz 2018, 22:15
Ukasz pisze: 21 wrz 2018, 23:38 Te długie wymiany postów między mną a Amicą męczą już chyba wszystkich z moderacją na czele.
Jeszcze pozwolę sobie wrócić do powyższego zdania, aby nie umknęło w ferworze wymiany zdań ;-)
Moderacja melduje, że z komunikacją raczej problemów nie ma, więc gdy nas będzie coś męczyć, nie omieszkamy o tym poinformować - na forum lub na priva. Zgodnie z zasadą zdrowego stawiania granic - generalnie robimy to od razu.
Na razie nas to nie męczy, wpisane jest w służbę, do pisania więc zachęcamy :-) Byle w zgodzie z Regulaminem.
Miałem w bezpośredniej rozmowie delikatną sugestię, że się zbyt rozpisuję. Wobec tego sprostowania chętnie wrócę do klawiatury.
krople rosy pisze: 26 wrz 2018, 10:04
Ukasz pisze: 25 wrz 2018, 23:27 odgadnięcia prawdziwych potrzeb mojej żony, a dzięki temu dania jej swoim życiem adekwatnej odpowiedzi.
Ja tego odgadywania trochę nie rozumiem bo przecież po to są rozmowy by je prowadzić w celu wzajemnego zrozumienia się i poznawania a nie domyślania się i odgadywania. Na to może zejść kolejne 10 lat by się ,,wstrzelić'' z prawidłową odpowiedzią ....
To jeden z głównych problemów - żona od kilku lat odmawia rozmowy o naszych relacjach. Ja co jakiś czas próbuję ją zacząć, ale z jej strony żadnej zgody na otwarcie się nie ma. W czasie naszej próby wspólnego urlopu zgodziła się, żebyśmy raz w miesiącu podjęli taką rozmowę. Po miesiącu spróbowałem się do tego odwołać. Nie wiem, ile minut minęło, na pewno mniej niż pięć, gdy usłyszałem, że rozmowa jest skończona.
krople rosy pisze: 26 wrz 2018, 15:28 Wróciła. Podjęła próbę zamieszkania z mężem.
Nie - to ja wróciłem, bo przy mojej wyprowadzce mówiła, że zawsze mogę wrócić, bo ona szła na ciężką operację, a ja mogłem znów jej powiedzieć, że ją kocham. Teraz to jest jeden z jej zarzutów wobec mnie: że miałem czelność wrócić.

Jest jej propozycja kompromisu: mam zaakceptować obecny stan relacji i zrezygnować z prób jego zmiany. To tak ogólnie. Jest też szczegółowa propozycja kompromisu w sprawie przeprowadzki na strych. Najpierw mam tam wybudować osobne wejście, najlepiej windę (to nie sarkazm, dokładnie tak brzmi warunek) i wycofać wniosek o separację; oczywiście nie wolno mi też występować o rozdzielność majątkową ani o podział majątku. Co więcej, te warunki były rzekomo stawiane od samego początku...
Amica pisze: 26 wrz 2018, 16:09 I jeśli takich nie ma, to też wcale mnie to nie dziwi, przecież jeśli małżonek wypisuje się z małżeństwa, to dlatego, że właśnie nie chce naprawiać i nie jest skłonny iść na kompromis.
Nie wypisuję się z małżeństwa. Chcę naprawiać. Nie chcę kompromisów: albo będziemy budować relację małżeńską, albo będziemy żyć osobno. Brałem rzucane mi ochłapy przez kilka lat. To moja wina, mój błąd, moja odpowiedzialność. Więcej nie będę.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 16:09 Być może Ukasza kompromisy są właśnie tego typu. Pudrowane, powierzchowne. A głębiej nie chce, albo boi się zaryzykować, pójść na całość - tak jak w miłości po prostu.
Rzecz w tym, że ja właśnie chcę tylko pójścia na całość, a żona to odrzuca.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 16:09 Obawiam się, że aby cokolwiek mogło się tutaj zmienić, Ukasz musiałby porzucić obawy i na nowo zdobywać żonę, tak jak się zdobywa narzeczoną (myśli się bardziej o niej, niż o sobie - jeśli chłopak chciałby zawrócić kobiecie w głowie, to zaprosi ją na koncert jej ulubionego wokalisty, a nie np. na wystawę starych automobili, które jego interesują. Tutaj tak to wygląda. Ukasz stosuje propozycję (propozycję na życie oczywiście), ale żona woli koncert Justina Biebera, a Ukasz woli automobile i tylko takie zaproszenie dla żony ma.
Ogólnie masz rację. Myślę tylko o głębokiej relacji, wzajemnym otwarciu się na siebie, wspólnym życiu. Nie dyktuję natomiast, jak to miałoby w szczególe wyglądać. Odrzucam to, co na pewno taką relacją nie jest. Żeby nie rozpłynąć się w wielu przykładach, proponuję rozważyć to na jednym - finansach.
Oboje dobrze zarabialiśmy, a nie wiadomo skąd rósł dług. Prosiłem o wspólne notowanie wydatków przez miesiąc lub dwa, żeby się przekonać, skąd to się bierze. Nie. Zrobiłem to sam, notując swoje, w tym wszystkie wydatki na dom. Okazało się, że z mojej pensji pokryłem wszystkie i jeszcze została spora suma. W następnym miesiącu to samo, choć w tym czasie ufundowałem tydzień wspólnych wakacji. Żona wydawała swoją i moją pensję odmawiając mi prawa do wiedzy o tym, na co to idzie. Przedstawiłem to żonie i ponownie poprosiłem o wspólne sprawdzenie, gdzie się nasze pieniądze podziewają, lub o ograniczenie wydatków do poziomu dochodów. Nie. Oddzieliłem nasze finanse i od czterech lat sam utrzymuję dom, w którym mieszkamy wspólnie. Czasem pożyczam jej pieniądze, bo jej brakuje. Przed wyprowadzką zaproponowałem kompromis w tej sprawie: każde z nas same decyduje o swoich wydatkach, ale mamy prawo o nie pytać. Wyłączamy pewną sumę, np. 1000 zł, o które ja nie mam prawa nawet zapytać. Nie.
Powiedz mi Amico, jaki byłby Twój pomysł na kompromis. A może powinienem pójść na całość i dostosować się do jej stylu gospodarowania finansami? I czy to, co robię, to tylko słowa?
Nirwanna pisze: 26 wrz 2018, 15:55 Zgrzyt polega na tym, na ile walka o małżeństwo jest walką o żonę, a na ile - z nią samą. Czyli - na ile jest to walka o jakąś wartość, pomijając wartość człowieka, uprzedmiatawiając go. Granica może być tu płynna i wahać się też w czasie.

I o ile rozumiem Cię Ukaszu, że przypatrując się swoim intencjom postrzegasz je jako dobre i czyste, o tyle pamiętam samą siebie tak na moje intencje patrzącą... długo. Aż do 10-ego Kroku. Dopiero na nim zobaczyłam, że u podstaw moich definiowanych do tej pory dobrych decyzji i intencji, leżały te dużo mniej fajne. Tyle że schowane głęboko, a i ja wcześniej nie chciałam się z nimi skonfrontować.

Badaj więc swoje serce nieustannie. Nawet gdy stwierdzisz, że jest OK, to następnego dnia - zaczynaj od nowa.
Dlatego jestem m.in. na krokach. A w tej chwili samego siebie nie przeskoczę. Jeśli mam jakieś ukryte przede mną motywy, np, lęk wskazywany przez Raka, to trudno. Będę mógł coś z tym zrobić dopiero wtedy, gdy lepiej poznam siebie. To jest właśnie kierunek, w którym idę: skupić się na poznaniu siebie, a nie żony.
krople rosy pisze: 26 wrz 2018, 13:57 Żona ma mądrego, pracowitego , wierzącego, oddanego , materialnie dobrze ustawionego męża......i nie potrafi wieść obok niego szczęsliwego życia. Pytanie: DLACZEGO?
Co tu w tym wszystkim nie gra? Jaki puzzel nie pasuje do tej idealnej układanki?
A może nabrała smaku na płytkiego lecz błyskotliwego, gustującego w zabawie, niewierzącego jak ona, niewymagającego wierności i jeszcze lepiej ustawionego faceta? Zachowując przy tym męża do codziennej obsługi, utrzymania domu, jako zabezpieczenie na przyszłość itp. To nie jest stwierdzenie, że takiego wyboru dokonała. To tylko odpowiedź na sugestię, że skoro druga strona szuka bardziej zielonej trawki u sąsiada, to ta nasza na pewno była byle jaka. Poza tym swoje wady i winy mam, pisałem o nich otwarcie, a bodajże najważniejszą była wypunktowana niedawno przez Amicę zbytnia uległość żonie.
s zona pisze: 26 wrz 2018, 12:06 Pisalam juz kiedys,ze mam wrazenie ,ze chcesz sobie zone kupic
Ja wyjaśniłem sprawę, a Ty przyznałaś, że to jednak nie to.
s zona pisze: 26 wrz 2018, 12:06 dlaczego boisz sie odgruzowac tego ,co bylo przyczyna ...
Powtarzam kolejny raz: nie boję się. Odgruzowuję u siebie. Błędy po jej stronie to nie moje zadanie.
s zona pisze: 26 wrz 2018, 12:06 Co z jej jezykami milosci ,nie wspominasz lub przeoczylam ..
Chapmana przeczytałem w jakieś trzy godziny od momentu, gdy dowiedziałem się o istnieniu tej książki. Natychmiast przesłałem ją (ebooka) żonie z zachętą, żeby przeczytała. Odpowiedziała, że chętnie przeczyta. Minął prawie rok, dotąd nie znalazła czasu.
Jej języki to afirmatywny język i podarunki. Mój to dotyk i dobry czas.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 11:11 No i żona nie ma nic do gadania w domu, który chcę jej zaproponować, jako dom rodzinny, małżeński.
To nieprawda. Nie zgodziłem się na propozycję syna, dopóki ona jej nie zaakceptowała. Zaprosiłem do wspólnego urządzania nowego mieszkania. Jej pomysły miały priorytet. Mimo, że potem zanegowała wszystko, projekt łazienki przesłałem jej z prośbą o uwagi, jak tylko go dostałem. Dotąd nie wiem, czy do niego zajrzała. Nie będę się dopraszał ani zwlekał z realizacją.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 11:11 Bo jest złośliwa, taka śmaka i owaka.
Wskaż jeden cytat, w którym określam moją żonę niepochlebnym epitetem. Może coś mi się wymsknęło, przeproszę za to ją i Was wszystkich. Jej jako osoby nie oceniam negatywnie nawet w myślach. Oceniam tylko jej postępowanie.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 11:11 Całe życie mąż mi się poddawał, a teraz rozdaje karty, bo trzyma mnie w finansowym szachu, co też skrzętnie wykorzystuje.
To pierwsze to po części prawda. Teraz rozdaję karty, ale raczej sobie, i mogę to robić nie z powodów finansowych, lecz innego stosunku do niej. Nie daję się szantażować odejściem. Nie trzymam jej w finansowym szachu: dobrze zarabia, ma gdzie mieszkać. Prosząc ją o wyprowadzenie się powiedziałem, że może zostawić gołe ściany, bo gdy ją tracę, nie zależy mi na żadnym przedmiocie. Ona sama trzyma się w szachu polegającym na tym, że bardzo by chciała mieć coś, na co nigdy nie pracowała.
Amica pisze: 26 wrz 2018, 11:11 Słowa nic nie kosztują
Czasem jednak kosztują. Nie zawsze jest łatwo odpowiedzieć słowami szacunku i czułości na wyzwiska i krzywdzące oskarżenia. Słowa mają swoją moc: można nimi niszczyć i budować. Bardzo chciałbym usłyszeć lub przeczytać słowa żony, które dawałyby nadzieję. Dla mnie miałyby wysoką cenę.
Udzieliliśmy sobie sakramentu wypowiadając słowa. Myślę, że każda osoba na tym forum ma świadomość tego, że dotrzymanie tych słów kosztuje.
Amico - naprawdę staram się zrozumieć, co mi zarzucasz. Wiedza o tym, co robię niewłaściwie, jest dla mnie bezcenna. Wciąż jednak nie potrafię się odnaleźć w tym, co piszesz o mnie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Ukasz pisze: 27 wrz 2018, 1:45 Wiedza o tym, co robię niewłaściwie, jest dla mnie bezcenna. Wciąż jednak nie potrafię się odnaleźć w tym, co piszesz o mnie.
Dlatego to co wszyscy piszemy na forum, zostaje, i można (warto) wrócić do tego po latach :-)
Ukasz pisze: 27 wrz 2018, 1:45 To jeden z głównych problemów - żona od kilku lat odmawia rozmowy o naszych relacjach. Ja co jakiś czas próbuję ją zacząć, ale z jej strony żadnej zgody na otwarcie się nie ma. W czasie naszej próby wspólnego urlopu zgodziła się, żebyśmy raz w miesiącu podjęli taką rozmowę. Po miesiącu spróbowałem się do tego odwołać. Nie wiem, ile minut minęło, na pewno mniej niż pięć, gdy usłyszałem, że rozmowa jest skończona.
Ukaszu, problem w tym, że stosujecie względem siebie klasycznie męską i kobiecą formę komunikacji ;-) Mocno uogólniając:
Męska - w rozmowie wyrazić konkret i trzymać się tego, mężczyzna często pomija warstwę komunikacji niewerbalną.
Damska - jeśli rozmowa to bez koniecznych konkretów, bardzo istotna jest warstwa niewerbalna.

Więc tak jak my kobiety mamy nauczyć się wyrażać werbalnie konkret, bo facet się nie domyśli, a "szczelanie focha" owszem zauważy, ale nijak nie wie, jak go rozgryźć, tak mężczyźni mają za zadanie się nauczyć, że niewerbalność jest niebywale istotna - i nauczyć się ją obsługiwać.

Najprostsza droga do tego prowadzi rzeczywiście przez poznanie i pokochanie siebie, wtedy dużo łatwiej jest mi poznać i pokochać innego człowieka. Gdy robię to zgodnie z patrzeniem Boga na każdego człowieka i zgodnie z Jego porządkiem miłości, to z automatu jest tak, że umiejąc rozpoznać własne potrzeby, łatwiej mi zauważyć potrzeby innych, gdy umiem powiedzieć co mi mówią moje uczucia o mnie, z automatu przychodzi zrozumienie źródeł emocji innych ludzi, gdy umiem sobie postawić granice, z automatu respektuję granice innych ludzi.
Na tym polega twórcze "zajęcie się sobą".
Czego bardzo Ci życzę, bo gdy solidnie zagłębisz się w siebie, łatwiej będzie Ci zrozumieć źródła postaw i decyzji Twojej żony, i łatwiej wybrać adekwatny sposób kochania jej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

Ukasz pisze: 27 wrz 2018, 1:45
Nirwanna pisze: 26 wrz 2018, 22:15
Ukasz pisze: 21 wrz 2018, 23:38 Te długie wymiany postów między mną a Amicą męczą już chyba wszystkich z moderacją na czele.
Jeszcze pozwolę sobie wrócić do powyższego zdania, aby nie umknęło w ferworze wymiany zdań ;-)
Moderacja melduje, że z komunikacją raczej problemów nie ma, więc gdy nas będzie coś męczyć, nie omieszkamy o tym poinformować - na forum lub na priva. Zgodnie z zasadą zdrowego stawiania granic - generalnie robimy to od razu.
Na razie nas to nie męczy, wpisane jest w służbę, do pisania więc zachęcamy :-) Byle w zgodzie z Regulaminem.
Miałem w bezpośredniej rozmowie delikatną sugestię, że się zbyt rozpisuję. Wobec tego sprostowania chętnie wrócę do klawiatury.
Super :-) Jednakże ze świadomością konsekwencji ;-) Czyli gdy ktokolwiek z użytkowników pisze bardzo długie posty, warto aby liczył się z tym, że moderator akurat może mieć mało czasu na czytanie, szybko przeczyta i zaakceptuje krótkie posty, a zostawi sobie do poczytania i akceptacji długi post na wieczór. Nie będzie to miało nic wspólnego z kontrowersyjnością postu ani ze zniechęceniem moderatora, a jedynie z możliwościami czasowymi moderacji. Warto mieć to na uwadze :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 27 wrz 2018, 1:45 Jest jej propozycja kompromisu: mam zaakceptować obecny stan relacji i zrezygnować z prób jego zmiany.
Co by się dla Ciebie stało gdybyś tę propozycję zaakceptował ?
Jak by wtedy Wasze zycie wygladało w praktyce?
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: rak »

krople rosy pisze: 27 wrz 2018, 9:26
Ukasz pisze: 27 wrz 2018, 1:45 Jest jej propozycja kompromisu: mam zaakceptować obecny stan relacji i zrezygnować z prób jego zmiany.
Co by się dla Ciebie stało gdybyś tę propozycję zaakceptował ?
Jak by wtedy Wasze zycie wygladało w praktyce?
Ukasz odpowie pewnie za siebie, ale ja KR miałem/mam podobny dylemat. Niektórych rzeczy nie da się (nie chce) zaakceptować w praktyce, są pewne granice, po przekroczeniu których relacja staje się fikcją, wygodną zasłoną dla własnych chciejstw... A jak już sobie to człowiek uzmysłowi, to do takiego bagna nie chce się świadomie wchodzić ponownie...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ