Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pavel »

W poście Marylki pewne fragmenty można obalić łatwo, tyle, że moim zdaniem nie zawsze musi chodzić o zgodność faktów.
To tak jak z racją i relacją. Pewne spojrzenia na mechanizmy przez Marylkę pokrywają się z tym co i ja obserwuję od dawna czytając ten wątek.
W niemal całym jej poście jest przynajmniej "coś" czemu wg mnie warto się przyjrzeć, choćby po to by pomyśleć, czy twoja żona Ukaszu nie myśli podobnie. I dostrzec co we własnym zachowaniu to powoduje.

Inna sprawa, że to co chciałbym napisać już wielokrotnie zostało napisane. Zwłaszcza przez panie, ich głos jest o tyle cenniejszy, że bardziej może pokrywać się z subiektywnym odbiorem żony.

A gdy się chce budować, odbudowywać, subiektywny odbiór żony jest równie istotny jak obiektywna prawda.

Ja absolutnie rozumiem, że to trudne, bardzo trudne, funkcjonować w takich okolicznościach.
Widzę, że żona nie pomaga, delikatnie rzecz ujmując.
Nie widzę jednak aż takiej rozwagi i przemyśleń jak niektórzy.
Widzę powtarzający się schemat, Renta kilkukrotnie o nim tu wspominała, błędne koło. Zresztą jej wpisy są jednymi wg mnie z najcenniejszych w tym wątku.
Widzę próby ojcowania, narzucania, brak wolności, widzę wyraźny podział na moje-twoje. Ja sobie tego nie wyobrażam, bez względu na stan prawny.
Zresztą trochę tego jest, tak po prawdzie to moim zdaniem nie ma sensu tego powtarzać.

Twoja niewątpliwa mądrość i inteligencja Ukaszu jest moim zdaniem dużą przeszkodą w tym przypadku. Bo w logiczny i bardzo sensowny sposób potrafisz poskładać i uzasadnić niemalże wszystko.
Po męsku.
Tyle, że z facetem się nie ożeniłeś, dzięki Bogu zresztą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13385
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

renta11 pisze: 22 wrz 2019, 10:31 Zresztą role w tak długotrwałym związku się zmieniają przecież (trójkąt Maslowa chyba)
Precyzyjnie rzecz biorąc zapewne chodzi o trójkąt Karpmana: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3j ... ramatyczny
Maslow stworzył z kolei piramidę potrzeb: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Nirwanna pisze: 22 wrz 2019, 11:15
renta11 pisze: 22 wrz 2019, 10:31 Zresztą role w tak długotrwałym związku się zmieniają przecież (trójkąt Maslowa chyba)
Precyzyjnie rzecz biorąc zapewne chodzi o trójkąt Karpmana: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tr%C3%B3j ... ramatyczny
Maslow stworzył z kolei piramidę potrzeb: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
Dzięki Święta Kobieto, cóż pamięć już nie taka. ;)
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: marylka »

O jeszcze jwdnym ważnym napisze

Przez te pinad 20 lat jak byłes w zwiazku - miałes swoj oddzielny świat i swoj "pokoik" i swoich "znajomych"
Nie oceniam ale stwierdzam, że miałes
Teraz masz żal że żona ma swoich przyjaciół i nie chce Cie tam wpuszczać
I fajnie, że porzuciłes stare uzależnienia, ale nawyki wyksztalcone u żony przez ponad 20 lat zostały.
Ona szuka i cieszy się że jest atrakcyjna w oczach innych meżczyzn. Ewidentnie ma problm z uplywajacym czasem i laknie pochwal że jest "sexi 50"
I co? Co z tym zrobisz?
Może jednak jest to pokłosie Twojego uzależnienia że zdradzales i zachwycałeś sie innymi przed kompem a nie nia?
Wiem - już pisales, że absolutnie
Ale może jednak....?
wiem że dla kobiet cześci to problem jest.i to duży. - upływajacy czas
I co?
Potrafisz tak kochać?
Na jej poziomie?
W Afryce misjonarze zamiast mówić o Bogu buduja studnie. Bo tylko tak na razie moga pokazac miłosć Boga
Mimo że pewnie sa znakomitymi kaznodziejami to zakladaja robocze ciuchy i pracuja

A Ty?
Potrafisz tak?
Caly czas szukasz swojego miejsca gdzie żaden klucz go nie otworzy.
Jednocześnie masz żal o osobnosc żony

Dodatkowo utrudnia fakt że jest niewierzaca
Ale godziles sie na taki stan biorac ślub wiec brales pod uwage, że nie beda dla niej Twoje świtosci jej świetościami

Ja to pisze też z wlasnego doswiadczenia.
Mnostwo czasu spedzamy razem z meżem.
Ale sa przestrzenie tylko moje, gdzie ja nauczyłam sie być sama kiedy on byl przed kompem. I tego nie zmieni i ja nie chce zmienić.
Tyle że mąż nie ma pretensji.
I mi ufa
Za to ma swoja wspólnoteę

Pozdrawiam
Pantop
Posty: 3196
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Marylka pisze:Ukaszu...życze Ci, żebys kiedys zrozumial i potrafił odróżnić:
czym jest miłośc i miłosierdzie i jak je okazywać żonie
od egoizmu, szantażów, straszenia i podnoszenia sobie samooceny
Pozdrawiam
i
Ukasz pisze:Widzę Marlko, że przejrzałaś mnie na wylot. Szczególnie celny jest ten szantaż. Wierność albo rozstanie - to straszne, że stawiam żonę przed takim wyborem. I jednocześnie straszenie, egoizm i podnoszenie sobie samooceny. Bo jak wyrzucę żonę z domu, to poczuję taką satysfakcję, że mi bańki pójdą uszami. I jak to dobrze, że dzięki Twoim życzeniom kiedyś może zrozumiem, czym jest miłość. Wybacz ostry sarkazm, ale chyba się zapędziłaś.

Ufff :o
Uspokójmy emocje
Zrobię co mogę, a co wyjdzie - zobaczymy.

Najdelikatniej jak to tylko możliwe spróbuj jednak Ukaszu nadstawić ucha temu co szepce Marylka.
Przecież jest bezstronna a do tego obiektywna, jako że obserwuje wszystko i z boku i z właściwego dystansu.
Wybacz również, że idąc na moment tropem Marylki, pozwolę sobie na rozwinięcie co poniektórych możliwości, jakie się wobec tego przed Tobą/żoną roztaczają:

- czem prędzej pędź po bukiet z tysiąca karminowych róż i padając do stóp swej wybranki żebrz zmiłowania
- następnie na jej oczach potargaj wszystkie projekta pism do sądu o rozdzielności, separacjach i tym podobnych bzdurach, solennie przy tym zapewniając że to tylko niegroźny i przejściowy przejaw jednej z Twych jakże licznych ułomności: nadwrażliwości
- gorąco zapewnij o swym całkowitym poddaństwie i tocząc potoki skruszonych łez wręcz jej podpisaną in blanco książeczkę czekową, wszystkie karty z pinami oraz nieograniczony dostęp do swego konta i debetu
- gdyby zrobiła zdziwiona minkę zapewnij ją z twarzą Czaka Norisa: ,,- To tylko mało znaczące pieniądze moja ukochana!,,
- łap się za komórkę, połącz z mecenasem i w dobitnych słowach dalece odległych od parlamentarnych nazwij go kto on zacz
- natychmiast - a w miarę możliwości - jeszcze szybciej rzuć się z pasją do wymiany nieszczęsnego zamka coby jak najszybciej usunąć nieprzyjemne skojarzenia swej lubej
(wysprzątaj trociny, pogięte śrubki i gwózdki, pomaluj zadry na futrynie)
- zaraz potem pędź co tchu po pralkę wystawioną na zewnątrz - a w to miejsce wystaw wszystkie swe sprzęty i łóżko pod garażową wiatę
- wykonawszy uprzednio 6 zapasowych kopii kompletu kluczy do Twego domu, wręcz jej wszystkie, przy czym swoją na jej oczach wrzuć do muszki i spuść 5x wodę
- moment wręczenia notarialnego aktu zrzeczenia się własności Twego domu na jej rzecz pozostawiam już całkowicie Tobie - zaznaczę wszak, że musi to być natychmiast przed lub po wręczeniu kompletów kluczy do w/w.
- odtąd śpisz pod wiatą
- wieczorne serenady gitarowe z ckliwymi przebojami (wcześniej uzgodnionymi) opcjonalnie, tzn w zależności od aktualnego nastroju Twej księżnej pani.
- ugotuj genialny obiad lub obiadokolację i w stosownym stroju padawana oczekuj łaskawego powrotu swej lepszej połowy przy zastawionym stole w postawie hab acht
- w ogóle mógłbyś wziąć parę dni bezpłatnego urlopu w pracy (np 2 lata) i natenczas przynajmniej próbować odbudować jakąś podstawę Waszych relacji - a to przez codzienne szoferowanie i gotowanie smacznych potraw, robienie niezbędnych zakupów, dokonywanie modernizacji (już) jej domu podług - rzecz oczywista - jej wizji i zamarzeń
- wszechstronna pomoc w jej potrzebach i planach
- bezwarunkowa akceptacja wszelkich pomysłów, idei i poglądów
- podwożenie jej i jej tenisowej ekipy w wybrane miejsca globu komfortowym busem- a kiedy to potrzebne noszenie jej 35kilowego plecaka na Czomolungmę zimową porą.

Po pięciu latach takiego drylu, który dla Ciebie będzie czystą ekstazą, doczekasz się upragnionej chwili, kiedy otrzymasz od niej ten tak upragniony dowód ostatecznego zjednoczenia męża i żony w realiach materii - tak, tak - to będzie dłuuuuugi dwusekundowy ojcowski całus w Twe czoło.


Mając wyznaczone benczmarki kolejnych etapów - do dzieła.
Warto :idea:




ps i rzeczywiście - wykaż więcej pokory a mniej rozbuchanego egoizmu - bijącego dotkliwie po oczach już nawet ociemniałych
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pavel »

Doceniając twoją twórczość Pantopie, nie wiem dokąd ten sarkazm ma prowadzić, nie widzę bowiem tu sugestii takiej postawy.
Może wyjaśnisz mi, nieborakowi?
Choć jeśli dobrze pamiętam podobne w wydźwięku posty w tym wątku już pisałeś.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

Rozumiem, że te obiady polecane przez Pantopa, to Ukasz ma przygotowywać pod wiatą garażową? :lol:
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Pavel pisze: 22 wrz 2019, 11:57 Doceniając twoją twórczość Pantopie, nie wiem dokąd ten sarkazm ma prowadzić, nie widzę bowiem tu sugestii takiej postawy.
Może wyjaśnisz mi, nieborakowi?
Choć jeśli dobrze pamiętam podobne w wydźwięku posty w tym wątku już pisałeś.
Ja tam dobrze odebrałem post Pantopa.
Oczywiście , NIE JEST TO (PO)RADA, ależ czy (bynajmniej teoretycznie) ... nie powinniśmy sobie takowych udzielać ? :roll: :idea:
A to cenię w jego poście - "wojnę Państwa Rose" przejaskrawił, zrobił z niej tragifarsę, ukazując jednak (w krzywym zwierciadle oraz ... ironicznie) tzw dobre intencje oraz "życie planowaniem" Ukasza.
Dla mnie osobiście super jest 8-) pod koniec tak jakby "nawiazanie do wymiany wzajemnych korzysci". A są na tym forum "piewcy wymiany wzajemnych korzyści tudzież ... OCZEKIWAŃ".

DOBREJ NIEDZIELI !
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Rybka »

Mamy to na co się godzimy .
Jego żona teraz tak ma, przeżywa swoje Ale Ukasz wcale nie musi się na to zgodzić, ponadto może kochać swoją żonę Ale... Z daleka .
Z mojego podwórka- u mnie taniec wyprowadzkowy trwał 8 miesięcy. I dopóki mąż czuł emocje w moich działaniach korzystał z tego, ja ciągle przesuwałam granice - z nadzieji i milosci ale to nic nie dalo - Poranilismy się też przy tym okrutnie. Prywatne życia meza kwitło A ja się czułam jak intruz we własnym domu. Dlatego myślę że rozumiem Ukasza .
U mnie zadziałała metoda marchewki A nie bata - złożę pozew o separacje bez orzekania o winie w zamian za ...
Cóż może nie do końca ok Ale żeby wyjść z impasu i tego chorego tańca nie widziałam innej możliwości.
I brak pokazywanych emocji jest dla mnie kluczowy w tym przypadku - dopóki widać emocje dopóty małżonek ma się na czym - przepraszam za brzydkie wyrażenie- żerować.
Żeby nie było mój małżonek dwie tygodnie później powiedział sprawdzam - Ale po raz pierwszy byłam konsekwentna w swoich działaniach i postanowieniach i miesiąc później się wyprowadził.
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Pantop
Posty: 3196
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Pavel pisze:Może wyjaśnisz mi, nieborakowi?
To niemożliwe.
Musiałbyś mieć żonę tak idealną jak żona Ukasza, a sam zachowywać się jak ten utracjusz-egoista Ukasz.
Co ta kobita się chce przytulić to on ucieka.
Co ona mu już śniadań do łóżka poprzynosiła..
Nic z tego - Ukasz myk, myk na rower i do roboty - byle tylko z nią nie być.
(nawet auto sprzedał - oczywiście jej na złość)
Nadto ciągle prowadzi jakieś psychopatyczne gierki co rusz zasypując okoliczne sądy i żonę coraz nowymi pozwami różnych maści, doprowadza tą kobietę anioła na skraj psychicznych tortur - a wtedy - wycofuje pozwy.
Ale tylko po to aby przeredagowawszy je na nowo (przy udziale tego mecenasa piekielnika) ze zdwojoną zaciekłością nadać je ponownie do sądu poleconymi za potwierdzeniem odbioru.
Idą chłody - a nasz bohater wstawia nowy zamek.
To zapewne z troski.
Tylko klucza ,,zapomniał,, zostawić.
A niech śpi pod wiatą ta, o której pisze że tak bardzo kocha.
Nadto wyjada ostanie resztki z lodówki i używa po kryjomu nie tylko jej pasty do zębów ale i jej kosmetyków!
Żona oczywiście udaje, że tego nie widzi i.. utrzymuje nieboraczka cały dom, płaci media, remonty i debety jakie jej szalony mąż czyni na kartach płatniczych.
Z tego też tytułu zaharowuje się biedaczysko po łokcie w biznesie, który jeśli wierzyć statystykom prowadzi 28godzin/dobę przez osiem dni w tygodniu.
Ale to nie koniec cudów.
Ten niewdzięcznik ma wszystko uprane i uprasowane, Żona dba także by każdy posiłek ozdobiony był świecami i gustownym ozdobieniem stołu.
Seks? - na pstryknięcie palców w dowolnej konfiguracji.
Czułość i troskliwość na podorędziu i w pełnej gotowości.

Niestety
Jaśnie pan Ukasz wszystkim tym gardzi.


Rozumiesz więc Pavle, że wyjaśnienie Ci tego jest awykonalne.




ps jacku-sycharze
Rozumiem, że te obiady polecane przez Pantopa, to Ukasz ma przygotowywać pod wiatą garażową?
A gdzieżby!!

I to tylko we włosienicy posypanej popiołem i żużlem po wcześniejszym wprowadzeniu w życie sugestii ze wcześniejszego wpisu.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Mam wielką ochotę prostować błędy w tym, co Marylka wyciągnęła z mojego wątku, bo są to tezy zbudowane w całości na pomyłkach. Przykład z klubem, który rzekomo miałby być źródłem utrzymania mojej żony, jest reprezentatywny. Nie ma jednak chyba sensu męczyć wszystkim powtarzaniem jeszcze raz tego, co już pisałem, a zostało skutecznie odfiltrowane, bo nie pasowało do tezy.
Jeśli dobrze rozumiem główny przekaz, to jest on taki, że powinienem zdecydować się albo na pełną separację albo na dalszą próbę odbudowy mieszkając razem z żoną. Oczywiście tak jest i zdaję sobie z tego sprawę od kilku lat. Raz zdecydowałem się na to pierwsze rozwiązanie i wprowadziłem je na tyle konsekwentnie, na ile umiałem: wyprowadzka, wniosek do sądu o separację, ograniczenie kontaktów do niezbędnego minimum, wynikającego z relacji z dziećmi i faktu zamieszkiwania w jednym domu. Zająłem się sobą, co przyniosło konkretne efekty. Uznałem, że mogę wrócić do wspólnego mieszkania i jeszcze raz próbować naprawiać naszą więź. Wniosek wycofałem jednak dopiero z jej inicjatywy, gdy oświadczyła, że ona też chce tej naprawy. Piszecie, że to była chora gra, a wynik łatwy do przewidzenia z góry. Nie wiem. Podjąłem decyzję, żeby uwierzyć żonie nie zabezpieczając się w żaden sposób, i jej nie żałuję. Miała możliwość budowania relacji na swój sposób, bez żadnej presji z mojej strony. Byłem na miejscu i zapraszałem nie narzucając niczego. Z tego i owego skorzystała, dało to przejściowe efekty, ale ostatecznie się wycofała i wykluczyła zarówno wierność z jej strony, jak bliskość między nami. Dlatego przyjmuję do wiadomości, że się nie udało i chcę po prostu żyć swoim życiem. Od żony chcę tylko tego, żeby w ej sytuacji zostawiła mnie w spokoju. Tyle tylko, że ja tym razem nie mam gdzie się wycofać. To jest dom jednorodzinny, w którym do mnie należy połowa. Z tej połowy większą część oddałem synowi - za zgodą żony. Zostaje tylko ten strych i jeden pokój, który miał być wyłącznie żony, to był jej warunek zgody na całą operację.Przeprowadzam to wszystko ślamazarnie i pewnie zbyt asekurancko, ale i tak mi się dostało od niektórych spośród Was, że krzywdzę żonę. W dodatku ona zacięcie walczy, żeby to nie doszło do skutku - nie ferując choćby złudne obietnice czy gesty świadczące o woli naprawy, tylko próbując mi udowodnić, że muszę ją obsługiwać, dopóki ona sama z tego nie zrezygnuje. Sprawa jest bardziej skomplikowana prawnie, niż mi się wydawało. Na razie nie wiem więc dokładnie, jakie podejmę kroki, ale nie mam wątpliwości, że będą zmierzały do separacji. To nie jest rozwiązanie, na jakie mam ochotę, ale uważam je za najlepsze i dla mnie, i dla żony i dla naszych relacji. Nie stawiam żadnych warunków, nie rzucam kolejnych propozycji ugody, nie domagam się niczego poza opuszczeniem domu. Dam znać, co tego wynikło.

Znów nie udało mi się przygotować wyczerpującej odpowiedzi Namiastce, dlaczego wniosłem o separację z winy żony. Odpowiem więc tylko krótko: bo ona wprowadziła faktyczną separację między nami. Teraz będę zapewne wnosić o separację bez wskazywania strony winnej.
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Ukaszu, to faktycznie trudne ...

Zaczynam doceniać to, że moja żona szybko i sprawnie się ... kiedyś wyprowadziła (coś sobie wynajmuje, a pensji nie ma "kokosowej").

Jak to różnie się toczą te ludzkie historie ...
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Namiastka »

Ukaszu, twój wątek przeczytałam niedawno od początku, przyznam szczerze, że momentami z ciekawością ogromną, czy twoja walka przyniesie zamierzony skutek.
O ile w pełni rozumiem i popieram separację, to nie rozumiałam dlaczego z orzeczeniem o jej winie
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Tak miło się z Wami rozmawia, że jeszcze raz nie odmówię sobie tej przyjemności. Nie będę już jednak wracał do starych i wałkowanych zdarzeń, tylko opowiem całkiem świeże, jak ciepłe bułeczki z piekarni.
Wczoraj nawet opisałem, jakie to ważne sprawy powstrzymały mnie przed opróżnieniem domu z rzeczy żony, ale to wykasowałem, bo uznałem post za zbyt długi. Teraz, po namyśle, nawet to jeszcze rozwinę.
Rano miałem ostatni egzamin na kursie lektorskim. Całe to przygotowanie było ciekawym przeżyciem, bo pierwszy raz od wielu lat siedziałem w ławce z pisałem kartkówki, potem zakuwałem do następnych. Wczoraj sprawdzian dotyczył m.in. śpiewu. Mimo kilku godzin włożonych w naukę samego refrenu psalmu (sześć krótkich słów), śpiewanie mam zdecydowanie zostawić innym, a ograniczyć się do samego czytania. Moją przygodę z Pismem Świętym i z liturgią zamierzam kontynuować.
Późne popołudnie i wieczór wypełnił chrzest pierwszego wnuczka moich bardzo bliskich przyjaciół. Na uroczystości była obecna ich starsza córeczka, ciocia maleńkiego katechumena: niespełna trzyletnia dziewczynka z zespołem Downa. Jestem jej chrzestnym. Widzimy się rzadko, ale każde spotkanie staram się wykorzystać w pełni. Tym razem opiekowałem się nią - a w zasadzie dobrze się razem bawiliśmy - przez te kilka godzin. Był nam razem tak dobrze, że jak kilka razy mama chciała już ją zabrać, to ona wolała jeszcze zostać ze mną i śmialiśmy się z tego wszyscy razem.
Między tymi dwoma wydarzeniami dostałem niespodziewane zaproszenie od mojej teściowej. Wcześniej przekazywała przez mojego syna wiadomość, że mam do niej nawet nie dzwonić, a teraz chciała ze mną rozmawiać o relacjach między mną a żoną. Zgodziłem się chętnie, między innymi dlatego, że widziałem w tym szansę na lepsze poznanie stanowiska mojej żony. Nie zawiodłem się.
W poprzednią niedzielę moja żona zjawiła się w domu wczesnym popołudniem. Ostatnio z zasady nie informuje mnie, kiedy zamierza wpadać do domu, więc była to jak zwykle niespodzianka. Powiedziałem jej, że na obiad jest zaproszony nasz młodszy syn i dwie inne osoby z dalszej rodziny. Spytałem, jakie ona ma plany. Stwierdziła, że jeżeli jej nie wyrzucę od stołu, to zje z nami - a ja na to, że może się czuć zaproszona na ten obiad. Spotkanie upłynęło w miłej atmosferze, bez poruszania żadnych gorących tematów. Żona uznała - jak zrelacjonowała jej mama - że najwyraźniej sprawa wyprowadzki jest już nieaktualna i ze wszystkiego się wycofałem. Podobnie było we wtorek rano: robiąc śniadanie dla siebie, spytałem, czy nakryć też dla niej. Zjedliśmy razem. Gdy potem wstała i wkładała jakieś swoje zapasy do lodówki, powiedziałem jej, że to nie jest dobry pomysł, bo nie będzie miała do niej dostępu. Uprzedzałem wcześniej, że tego dnia wyjeżdżam i wrócę dopiero w końcu tygodnia. To ją tak zaskoczyło i ubodło, że wyszła bez słowa. Któregoś dnia w trakcie mojej nieobecności przyjechała do domu i - jak znów relacjonowała jej mama - niepodziewanie natknęła się na zamknięte drzwi. Nie miała więc innego wyjścia, jak wyłamać zamek.
Te obrazki dobrze pokazują trudność, jaką jest dla mnie obecnie mieszkanie z żoną. Jeżeli zachowuję się normalnie, kulturalnie, to ona uznaje to za sygnał, że już się ze wszystkim pogodziłem i ma być tak, jak dotąd. Nie ma żadnego znaczenia, co do niej mówię lub piszę. Brak ostrej granicy - nawet zamknięte drzwi nie są istotnym zdarzeniem - jest traktowane jako akceptacja dla jej postępowania i aktualnego stanu naszych relacji. Mój brak zainteresowania jej odpowiada, nie ma dla niej większej różnicy, czy ja jestem w domu czy nie. Najwyżej naczynia posprzątają się później... Żeby cokolwiek zauważyła, musiałbym ją naprawdę zranić. A ja tego nie chcę. Chcę żyć swoim życiem, ale nie walczyć z nią. Nie chcę też jej obsługiwać. Nie chcę codziennie stać przed wyborem, czy wolę brud i bałagan czy sprzątanie po niej.
Kończę. Moja żona właśnie weszła do mieszkania...
Wiedźmin

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Wiedźmin »

Ukasz pisze: 22 wrz 2019, 21:12 [...]. A ja tego nie chcę. Chcę żyć swoim życiem, ale nie walczyć z nią. Nie chcę też jej obsługiwać. Nie chcę codziennie stać przed wyborem, czy wolę brud i bałagan czy sprzątanie po niej.
Kończę. Moja żona właśnie weszła do mieszkania...
A masz szansę Ukaszu wyjechać gdzieś na miesiąc? 3 miesiące?
Do znajomych... do przyjaciela? Gdzieś blisko...

Niech ona zajmie się tym strychem praniem i naczyniami.
Zostaw ją samą z tym syfem... niech ona to poogarnia.... całkiem sama... i nie TYDZIEŃ.
Ale miesiąc... 2 lub 3...
ODPOWIEDZ