Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

Ukasz pisze: 20 lis 2018, 10:18
Nie będę czekał na koniec remontu, który trochę się przedłuża. Jeśli ona nie zabierze swoich rzeczy, i tak wystawię je w zapowiedzianym terminie. Za tydzień.
Ukasz ,
pozwolisz ,ze dopytam .. czy Ty chcesz zone tylko " przemiescic " na wyzsza kondygnacje czy " zupelnie za drzwi " ?
Do pierwszej masz chyba prawo , ale ta druga opcja ..to zimno mi sie zrobilo .. jesli moj maz mialby tak postapic ..

Jestes pewien braku konsekwencji , konsultowales to z prawnikiem ?
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

Ukasz pisze: 20 lis 2018, 10:18 Kocham ją za tę jej bezkompromisowość.
Przychodzi mi na myśl scena wyrzucenia kupców ze świątyni. To był dom rodzinny pełen ciepła, wzajemnej troski i zaufania. Miłości.
Przykro mi Ukaszu. Ciężko mi się to czyta.
Ukasz pisze: 17 lis 2018, 11:10 Wyciągam rękę w jej kierunku, ale w tym wypadku to nie jest przede wszystkim "prośba o jej rękę", co podanie dłoni tonącemu, który po uratowaniu może odwrócić się bez słowa i pójść w swoją stronę. Niech tonie?
Rozumiem że odtrąciła podaną przez Ciebie rękę .
Ech gdybym miał pewność, że tonąc zacznie wołać o pomoc do odpowiedniej Osoby, to bym powiedział niech tonie.
A i tak przykro będzie patrzeć.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

s zona pisze: 20 lis 2018, 12:48
Ukasz pisze: 20 lis 2018, 10:18
Nie będę czekał na koniec remontu, który trochę się przedłuża. Jeśli ona nie zabierze swoich rzeczy, i tak wystawię je w zapowiedzianym terminie. Za tydzień.
Ukasz ,
pozwolisz ,ze dopytam .. czy Ty chcesz zone tylko " przemiescic " na wyzsza kondygnacje czy " zupelnie za drzwi " ?
Do pierwszej masz chyba prawo , ale ta druga opcja ..to zimno mi sie zrobilo .. jesli moj maz mialby tak postapic ..

Jestes pewien braku konsekwencji , konsultowales to z prawnikiem ?
Ja żony nigdzie nie mogę przemieścić. Mogę tylko przenieść jej rzeczy: na strych lub na zewnątrz, pod wiatę. Ona nie zgadza się ani na jedno, ani na drugie. Nie zgadza się też na żadną zmianę obecnego układu. Nie zamierza ani bywać w domu częściej, ani o niego dbać, ani na niego łożyć, ani liczyć się w żaden sposób ze mną. Nawet nie udaje żadnej gotowości do rozmowy.
Do dzisiaj rozważałem oba warianty, ale ze sobą powiązane: przenieść jej rzeczy na strych, do pokoju przeznaczonego dla niej, ale jeśli ona zacznie je sprowadzać z powrotem na dół - to wtedy na zewnątrz i wymiana zamków. Zastanowiłem się na problemem pralki, którą żona kupiła sama, gdy ja mieszkałem w drugiej części domu. Teraz stwierdziła kategorycznie, że nie wolno mi jej ruszać. Mam ją transportować na strych? Tam podłączać do wody itd.? Wynieść wszystko inne, a ten sprzęt zostawić?
Czy mogę żonie kazać zamieszkać ze mną na strychu? Przenieść jej tam rzeczy, żeby musiała po nie przyjść? Czy to nie byłoby właśnie przemieszczanie jej z miejsca na miejsce? To byłoby lepsze uszanowanie jej wolności?
Ja jej przecież oferuję przeprowadzkę tam, a ona kategorycznie odmawia. Mam prawo przeprowadzić jej rzeczy mimo to?
Zresztą z deklaracji żony wynika, że i tak się z tym nie pogodzi i zaraz zacznie przenosić wszystko z powrotem na dół, więc wrócę nawet nie do punktu wyjścia, tylko jeszcze gdzieś wstecz.
Tak, zdecydowałem się wystawić rzeczy na zewnątrz. Nie chcę przenosić obecnego bagna dwa piętra wyżej. Ja żonę tam zapraszam, przygotowuję to mieszkanie tak, żeby było wygodne dla niej. Na pewno nie chcę jednak sprowadzać jej tam pod przymusem albo nawet naciskiem. Nie chcę także, żeby tam sobie przenosiła skład rzeczy, pralnię i awaryjne miejsce do spania. Jeśli będzie chciała tam ze mną tworzyć dom, to powitam ją z otwartymi ramionami. Na razie nic tego nie zapowiada.
Tego mieszkania na dole żona potrzebuje teraz tylko do tego, żeby blokować przeprowadzkę syna i żeby podtrzymać pretensje majątkowe. Dwa razy częściej, niż tutaj, sypia gdzie indziej. Od pół roku nie zdarzyło się, żeby spędziła tu dzień. W jej (75% jej własności, 25% jej sióstr) mieszkaniu, liczącym ponad 100 m2, mieszka samotnie jej mama, która potrzebuje jej pomocy. Tam spędziła całe dzieciństwo, tam mieszkaliśmy razem przez pierwsze kilka lat po ślubie, tam ma swój pokój i w nim sypia. Nie wiem jak często, ale być może częściej niż tu, gdzie ja mieszkam. Stamtąd ma bliżej do pracy. Tam jest zameldowana, działa we wspólnocie mieszkaniowej jako faktyczny lokator. Tam przychodzi cała jej korespondencja. Jeżeli wystawię jej rzeczy na zewnątrz, ma gdzie iść - ale ja jej nie wskazuję, że ma to zrobić. Równie dobrze może sobie coś wynająć. Nie znam aktualnej wysokości jej zarobków, ale prawdopodobnie zarabia więcej ode mnie, być może dużo więcej, a ja mam dość wysoką pensję.

Nie konsultowałem tego z prawnikiem, ale rzeczywiście jestem pewien braku konsekwencji prawnych. Po prostu widzę, że moja żona już tu nie mieszka i tylko czasem korzysta z tego mieszkania. Nie mam obowiązku umożliwiać jej tego dalej.

I masz rację, s_zono, że na myśli o tym kroku robi się zimno w środku. Bo prawo prawem, a to jest moja ukochana żona, którą chciałbym przytulić, opiekować się nią, nieba jej przychylić. Tyle, że nic z tych rzeczy zrobić nie mogę. Mam do wyboru utrwalić obecny chory układ albo go przerwać. Inne opcje ona odrzuciła. Wolałbym sam się wyrzucić z domu, jeśli to miałoby pomóc. Nawet poniekąd już raz to zrobiłem. Niestety to tylko pogłębiło najgorsze elementy jej postawy.

Tak, na myśl o tym robi się zimno w środku. Dlatego przez lata nie mogłem się na to zdobyć. Żona o tym wiedziała i dlatego doprowadziła do obecnego stanu, pewna, że nic nie jestem w stanie zrobić. Już jestem.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: SiSi »

Ukaszu,
Nie mam słów, żeby na ten moment Cię pocieszyć.
Napiszę tylko, że kiedy pomyślałam sobie, że nie dam rady ani godziny dłużej wytrzymać z moim mężem pod jednym dachem. Kiedy mój ból sięgnął zenitu i w pośpiechu pakowałam jego rzeczy a w środku wyłam już z tęsknoty za nim, kiedy on pospiesznie wkładał te rzeczy do samochodu i odjeżdżał bez słowa to ....
Czasem nie da się już żyć i nie żyć jednocześnie.

Trzymaj się. Mam nadzieję, że Twoja żona kiedyś Twoja miłość zobaczy i odwzajemni..
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

:) Witaj Ukaszu !
Wcześniejszych stron nie czytałem, nie wiem czy przeczytam, ale ponieważ nie będę występował z pozycji "wujka DOBRA RADA", a mówił o sobie, to (jak dla mnie ;) ) jest to ... OK. :idea:

Żona (domyślnie : "moja"), wyprowadziła się ok. 2.5 roku temu (mieszka (raczej) sama, nie wiem dokładnie gdzie, dorosłe córki wiedzą).
Żona (zazwyczaj pod moją nieobecność, tak stara się to robić) , przyjezdza do naszego domu "robić pranie" ...

Pogody Ducha ! Dobrego dnia ! Smacznego posiłku !
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Syn, który miał się sprowadzić z żoną do domu, właśnie mi oświadczył, że zostanie jeszcze kilka miesięcy za granicą i nie wie, kiedy wróci. Wszystko znów staje na głowie. Kilka dni temu napisałem obu synom i żonie, że decyzja o przeprowadzce jest moja i nie zależy od ich posunięć. Żeby nie czuli się w żaden sposób odpowiedzialni za konsekwencje dla relacji moich z żoną. Teraz z jednej strony powinienem to po prostu zrealizować, z drugiej oznaczałoby to wyrzucenie żony z mieszkania, które następnie będzie stać miesiącami puste. Dobrego rozwiązania nie ma.
Do tego dochodzi kolejna sprawa. Udostępniłem starszemu synowi mieszkanie, żeby miał gdzie mieszkać z żoną. Teraz ono służy temu, żeby oni mieszkali osobno, jedno w Polsce, jedno za granicą. To miał być układ przejściowy, najpierw na miesiąc, potem na dwa, teraz już na pół roku. To świetna recepta na rozwalenie małżeństwa. To ich życie, ja o nim nie decyduję i za nie nie odpowiadam, ale za decyzje w sprawie mieszkania, które jest moją własnością - już tak. Powinienem powiedzieć, że w takim razie dość, masz oddać je młodszemu bratu?
Wydawało mi się, że coś wiem, mam jasność, jak postąpić. Za bardzo to sobie wszystko poukładałem. A wystarczyło pstryknięcie - i leżę. Chwała Panu!
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

Ukasz pisze: 20 lis 2018, 22:56 To ich życie, ja o nim nie decyduję i za nie nie odpowiadam, ale za decyzje w sprawie mieszkania, które jest moją własnością - już tak. Powinienem powiedzieć, że w takim razie dość, masz oddać je młodszemu bratu?
Nie decydujesz, nie odpowiadasz, ale jakby ciągle ustawiasz je wszystkim. ;)
Lawendowa
Posty: 7692
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Lawendowa »

jacek-sychar pisze: 21 lis 2018, 7:43
Ukasz pisze: 20 lis 2018, 22:56 To ich życie, ja o nim nie decyduję i za nie nie odpowiadam, ale za decyzje w sprawie mieszkania, które jest moją własnością - już tak. Powinienem powiedzieć, że w takim razie dość, masz oddać je młodszemu bratu?
Nie decydujesz, nie odpowiadasz, ale jakby ciągle ustawiasz je wszystkim. ;)
Dokładnie takie samo mam odczucie.

Miałam wczoraj przygotowany dłuższy post, ale życie było szybsze niż zamieszczenie postu - to o czym pisałam już się dzieje -zbuntowali się. Więc może pora przestać traktować innych jak pionki przestawiane na szachownicy.
Puść te sznurki, którymi próbujesz sterować i zajmij się sobą.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu

Ja także myślę, że Ty zmieniasz tylko przynęty, a skutek ma być tylko jeden - powrót żony na łono małżeństwa.
I pewnie dlatego ona na to łono nie wróci. :D
Więc powtórzę za innymi - zajmij się sobą.
Więc już nic nikomu nie proponuj.
Zrobiłeś górę dla siebie - to się tam przeprowadź, jeśli chcesz.
Żona jest zameldowana gdzie indziej, tam jest jej centrum życiowe (choćby wniosek do sądu o sprawdzenie na poczcie, gdzie ma przychodzić jej korespondencja). Więc żadna Policja (jeśli ją wezwie) nie będzie nalegać, że masz ją wpuścić. A Ty jej tylko rzeczy wystawisz gdzieś np. do garażu. Bo masz plany co do parteru, możesz nawet rozpocząć prace remontowe. Zadbaj tylko o dowody, że zdarza jej się wpaść tylko od czasu do czasu. A jeśli boisz się, że żona się wprowadzi na dół, to po prostu odłącz tam prąd i wodę, a ogrzewanie ustaw np. na 10 stopni. Zrób drzwi na piętro, aby tam swobodnie nie wchodziła. Idzie zima, więc szybko się zniechęci. W końcu jeśli korzysta, to powinna płacić, skoro nie chce być w małżeństwie. Bo na razie ona ma tylko plusy, a konsekwencji nie ponosi żadnych. Bo skoro złożyłeś wniosek o separację na podstawie tego, że takowa rzeczywiście występuje, to bądź konsekwentny do końca. W przypadku Twojej żony prawdopodobnie tylko zdecydowana i konsekwentna postawa może sprawić, że zderzy się z rzeczywistością. Niech składa jakieś pozwy i odczuje od razu swoją niemoc.
Więc przestań kombinować i wymyślać przyszłe scenariusze, a przeprowadź konsekwentnie separację i wyprowadzenie żony z domu.
Szacunek dla siebie - pierwsza rzecz. Masz to, na co się godzisz. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
jacek-sychar

Re: Wątek Ukasza

Post autor: jacek-sychar »

renta11 pisze: 21 lis 2018, 12:28 Bo na razie ona ma tylko plusy, a konsekwencji nie ponosi żadnych
Czyli przytaczając klasyka, do tej pory żona Ukasza ma tylko plusy dodatnie, teraz czas na plusy ujemne. :lol:
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

To raczej chodzi o jasność i przejrzystość sytuacji.
Żona nie chce być żoną, mieszka na stałe gdzie indziej, do jej mieszkania Ukasz nie ma wstępu. To powinno być odbicie lustrzane.
Separacja już występuje, więc niech stanie się przejrzysta. I tyle. Żona zarabia dużo, więc może się utrzymać sama. Obowiązków i powinności (żona specjalnej troski) nie widzę. A Ukasz ma prawo do intymności i swobodnego czucia się w swoim domu.
Po dzieciach widać, że raczej nie chcą się mieszać. Na manipulacje widać także nie mają ochoty.
Więc może pora skończyć te manipulacje, wojny podjazdowe, układziki?????

Mój mąż jak się wyprowadzał z domu, to nie chciał oddać kluczy (dom jeszcze był wspólny). Bo, jak powiedział, dom jest także jego i będzie sobie wchodził, kiedy będzie chciał. Więc natychmiast powiedziałam, że robię rozdzielność i podział majątku. Klucze więc zostawił. Granica została postawiona szybko i szczelnie. I on się dostosował. Bo patrząc na to, co się potem podziało, to on robiłby co chciał, a ja czułabym się jak w więzieniu, zdana na jego łaskę.
A nikt nikomu łaski nie robi.

Więc Ukaszu przestań manipulować tak, by ocalić głównie swój wizerunek i przestań trudne rzeczy załatwiać cudzymi rękoma.
Zostaniesz sam (bo i tak jesteś sam od wielu lat), ale będziesz swobodny. Czasami trzeba postawić sprawy na ostrzu noża, i jak trzeba, to trzeba.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Lawendowa pisze: 21 lis 2018, 8:15 Miałam wczoraj przygotowany dłuższy post, ale życie było szybsze niż zamieszczenie postu - to o czym pisałam już się dzieje -zbuntowali się. Więc może pora przestać traktować innych jak pionki przestawiane na szachownicy.
Przypominam, że pomysł zamieszkania syna na parterze był jego, a nie mój. Teraz się nie zbuntował, tylko pracodawca nie zgodził się na pracę zdalną, co ponoć miało być umówione. On nadal chce się tu przeprowadzić, tylko później, prosi, żeby to mieszkanie dla niego zachować, bo z niego skorzysta.
Nikt nie zdejmie ze mnie odpowiedzialności za decyzje zależne ode mnie. Mogłem propozycję syna przyjąć albo odrzucić. A jak przyjąłem, uzyskując akceptację wszystkich, których to mogło dotyczyć, to przyjąłem też zobowiązania. Gdy żona zmieniła zdanie, motywując to relacją ze mną - tak uzasadnia to wprost do teraz - to powinienem powiedzieć synowi, żeby wpłynął na mamę, jeśli chce dotrzymania obietnicy przeze mnie?
Podobnie z tym małym mieszkaniem w mieście. Fakt jest taki, że od mojej decyzji zależy, kto tam będzie mieszkał. Udostępniłem mieszkanie synowi, aby bez ponoszenia opłat za wynajem mógł tam mieszkać z żoną. W tej chwili ono służy do tego, żeby mogli mieszkać osobno: ona tutaj, on za granicą, przez kolejne miesiące. A młodszy syn właśnie wraca zza granicy i miał tam zamieszkać, tak było uzgodnione także z jego bratem i bratową. Mam powiedzieć, że to nie moja sprawa, mnie nie dotyczy, jest mi wszystko jedno? Jeżeli ja nic nie zrobię, zostanie, jak jest. Młodszy będzie szukał czegoś do wynajęcia, starszy, który obecnie zarabia rząd wielkości więcej od niego, będzie prowadził wygodne życie kawalerskie 1000 km od swojej żony, korzystając przy tym faktycznie z mojej pomocy.
Pamiętasz Jacku, jak mnie w nocy w górach podwiozłeś do szpitala? Ja Cię nawet o to nie prosiłem, chciałem wzywać karetkę, a Ty zaoferowałeś pomoc, za którą jestem Ci bardzo wdzięczny. Ustawiałeś mnie jak pionek? A jakbym chciał podjechać do kochanki, to też byś mnie podwiózł? Nie decydowałeś o mnie, tylko o sobie i o Twoim samochodzie. Tak, jak ja teraz o mieszkaniu.
Tak, wiem że moja żona nie ponosi konsekwencji swoich poczynań. Korzysta z mojego domu i nic innego związanego z moją osobą jej nie interesuje. Mogę jej to odebrać i chcę to zrobić. Kluczowa jest jednak forma. Nie tylko ze względu na możliwe komplikacje prawne, ale przede wszystkim z uwagi na relacje między nami. Ja nie chcę jej usuwać z domu po to, żeby w nim zrobić więcej miejsca, tylko żeby przerwać chory układ między nami. Rysowała się znakomita sposobność przeprowadzenia tego tak, żeby jej było trudniej przypisać mi złe intencje. Teraz jest to po prostu trudniejsze. Nie od strony technicznej, mogę wystawić rzeczy i wymienić zamki jednego dnia. Psychicznie też jestem do tego zdolny. Nie chcę jednak przeprowadzić tego w sposób, który znakomicie utrudni jakikolwiek powrót w przyszłości. Twarda miłość też nie powinna oznaczać palenia mostów za sobą.
Na razie odsunąłem rzecz w czasie o kilka tygodni, bo remont się przedłuża, a nie muszę zdążać przed przeprowadzką syna. Sam będę miał trochę czasu na przemyślenie i przemodlenie sprawy. Na razie dostaję sprzeczne rady: wyrzuć żonę z domu - zostaw żonę w domu. Cokolwiek postanowię, poniosę konsekwencje; tylko ja sam lub żona również...
Wielkie dzięki za tak żywy odzew.
Pantop
Posty: 3187
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

To może pora usiąść, wziąć kawałek kartki i ołówka a następnie spisać w punktach PRZEWIDYWANY najlepszy i najgorszy scenariusz na okoliczność kluczowych kwestii Ty-żona.
Nadto gdyby poprzedzić te punkty stosownym wstępem i opatrzyć logicznymi wnioskami, to można takie pisemko wysłać żonce.

Plusiki są takie że:
- do minimum redukowane są negatywne emocje
- z pisemkiem żona może się nie zgodzić ale może do niego wrócić i czytać x razy
- ma przed oczami KONKRETY, których moc tak szybko ulatuje w obecności emocji

(oczywiście musisz mieć kopię tego pisania u siebie)

Niech ma kobiecina czas do namysłu.
Odpowiedzią zaś niech będzie wybór jednego z przysłanych jej scenariuszy, przy założeniu że negacja obu potraktowana będzie także jako wybór.

Będzie to kompas dla Twych działań.
Będzie to też podkładka dla Twych dobrych intencji, w razie prób obracania przez nią kota ogonem teraz /w przyszłości.



ps powyższe urodziło sie mi na kanwie starożytnego powiedzenia pszczółek: ,,Mowa-trawa, pismo-grunt,,
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukasz pisze: 21 lis 2018, 15:54
Nikt nie zdejmie ze mnie odpowiedzialności za decyzje zależne ode mnie.....

Tak, wiem że moja żona nie ponosi konsekwencji swoich poczynań. Korzysta z mojego domu i nic innego związanego z moją osobą jej nie interesuje. Mogę jej to odebrać i chcę to zrobić.
Ukaszu


A nie możesz powiedzieć żonie i innym, także dzieciom, prawdy? Tak po prostu, jak nam wyżej?
Żona i tak powie to, co jej będzie pasowało. I raczej nie będzie to nic dobrego. Więc po co te manipulacje, rozgrywki? Prawda się zawsze obroni, a Ty masz prawo do takich decyzji, do złych emocji, to naturalne w tej sytuacji.
W Twoich wypowiedziach mi zgrzyta. Bardzo pracujesz nad swoją "świętością", dobrymi myślami, nawet emocjami. Ale kiedy wpisujesz szybko, pomiędzy wierszami widać brak szacunku, sarkazm i inne emocje. I to jest ok, tak po prostu.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3187
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

renta11 pisze:W Twoich wypowiedziach mi zgrzyta. Bardzo pracujesz nad swoją "świętością", dobrymi myślami, nawet emocjami. Ale kiedy wpisujesz szybko, pomiędzy wierszami widać brak szacunku, sarkazm i inne emocje. I to jest ok, tak po prostu.
Piszę uwagę zbiorczą dla wszystkich, którym w wypowiedziach Ukasza ,,zgrzyta,,.

A czego oczekujecie w świecie bólu, przeciwieństw i ograniczeń ?
Salomonowych wyroków i cnotliwości św Józefa?
POBUDKA!!!
(takie rzeczy tylko w erze :P )
ODPOWIEDZ